Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Dakaretai Otoko 1-i ni Odosarete Imasu

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    La Cuvée 13.01.2019 15:21
    Pojawiłam się tutaj żeby zmienić wystawioną ocenę na nieco niższą (9), ale po przeczytaniu receznzji stwierdziłam, że jednak nie i zostawię dychę, a zamiast tego napiszę komentarz.

    To bardzo dobrze przygotowana, wnikliwa i niezwykle obszerna recenzja, ale moje pierwsze wrażenie to takie, że ten „syndrom sztokholmski” i ocena 1/10 to najprawdopodobniej clickbait ;) i nawet skuteczna reklama tego anime ;)

    Jednak ja przede wszystkim w tym anime nie widziałam żadnego gwałtu więc i o syndromie sztokholmskim nie może być mowy. Nie znam treści mangi toteż nie widzę sensu dywagacji na temat tego, czy ten gwałt był czy nie wszak to recenzja anime, a lepiej mangę zostawmy w spokoju.
    Także wracając do początku fabuły ukazanej w tym anime to podzielę się krótko swoimi przemyśleniami.
     kliknij: ukryte  To tylko moja interpretacja :)

    Z mojej perspektywy kreska jest całkiem przyjemna. Wykonanie może nie jest mistrzowskie, ale bardzo staranne i taka kreska cieszy moje oko.

    Pochylę się jeszcze nad openingiem, którego nie przewijałam od pierwszego odcinka (bo jak wówczas mogłabym go ocenić) a jest całkiem przyjemny, dość charakterystyczny, słuchałam go za każdym razem w kolejnym odcinku bo wpada w ucho, robi odpowiedni klimat i zapadł mi w pamięć, natomiast ending nie był zły, ale zabrakło mi tego pazura, który jest w openingu.

    Co więcej myślę, że za jakiś czas obejrzę to anime ponownie
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    tamakara 13.01.2019 14:09
    dla potomności
    Poniższy komentarz przypomniał mi, że miałam coś zrobić :D

    dakaretaj otoko yaoi bingo! (wersja anime oczywiście)
    nie pamiętam, czy Azumaya lizał palce :( chociaż być może, bo scena z miodkiem… uuugh XD
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    Tenessy 13.01.2019 00:13
    Dakaretai Otoko 1-i ni Odosarete Imasu - recenzja
    Logując się na konto wyskoczyła mi strona główna. Już miałam klikać na swój profil, a tu kątem oka zauważam to! – recenzje Dakaretai Otoko 1­‑i ni Odosarete Imasu, które oglądałam całkiem niedawno. Mówię sobie „Paulina, wiesz że czytanie recenzji na tanuki szkodzi ci na nerwy, no nie wchodź, po co, no daj se spokój”, ale jak to ja, oczywiście musiałam wejść i się nie zawiodłam :D

    Plot twist polega na tym, że całkiem mnie rozbawił ten wywód i choć z oceną i z niektórymi aspektami recenzji się nie zgadzam, to czytało mi się to całkiem miło i zabawnie (w tym pozytywnym sensie).

    Z czym się nie zgadzam, to przede wszystkim porównywanie mangi do anime. To tylko moje osobiste odczucia, ale wchodząc na recenzje anime, chciałabym by odnosiła się tylko do anime, bo ja na ten moment nie czytałam mangi i nie bazuje swojej oceny na porównywaniu obu tych materiałów i ich treści, a na treści samej kreskówki, a w niej NIE BYŁO gwałtu. Pierwszej nocy z tego co pamiętam Takato powiedział „przestań” i Junta przestał, a dobijanie się do drzwi bardziej interpretuje jako próbę skomunikowania się po tym co zaszło. Oczywiście można odnieść wrażenie, że nadal chce się do niego dobrać, ale z drugiej strony nie wykluczone, że tak naprawdę może chciał pogadać o tym co się stało zamiast zostawiać sprawę samej sobie… Chociaż może rzeczywiście biegunka im to uniemożliwiła… Kto wie?
    A za drugim razem nasz rozochocony seme wprost zapytał, czy Takato pozwala mu chociaż raz się z nim przespać, więc i tu nie widzę gwałtu, a tym bardziej syndromu sztokholmskiego.
    Mam wrażenie, że cała część recenzji odnosząca się do sprawy powyżej jest tak naprawdę o mandze, a nie anime. Nawet potem autorka konsekwentnie wspomina tu i ówdzie „gwałt z miłości”, gdzie od początku, tego gwałtu nie było… W mojej ocenie tylko po to by jeszcze dobić to anime, by jeszcze bardziej pokazać, że nie warto obejrzeć, a to że już lekko koloryzuje fakty i miesza źródła jest już przecież nieważne, prawda?

    Z tego tytułu sceny są poprzeciągane do nieprzytomności, pojawiają się jakieś zapychacze, komentarz z offu próbuje zastąpić akcję, a ty, widzu, masz wrażenie, że oto życie ucieka ci między palcami.


    A wcale, że nie! Proszę tak brzydko nie kłamać!
    Mnie się całkiem fajnie oglądało. Jedyny odcinek, który uważam za całkowicie niepotrzebny to ten na plaży. Był tak całkowicie odcięty od głównej historii, że aż dziwnie się go oglądało. Niemalże, jak jakiś odcinek dodatkowy.
    ALE reszta była ok. A już najbardziej ok były retrospekcje, które pokazały (w nie aż taki obraźliwy sposób, bez przesady), to jak relacja głównych bohaterów się rozpoczęła. W pewnym stopniu wyjaśnia to pewnego rodzaju uległość Takato wobec Azumayi i to, że ten drugi wcale nie musiał go tak długo namawiać na seksy. Najwyraźniej obaj chłopcy mieli już coś do siebie wcześniej. Nie wiem co jest złego w pokazaniu tych przeszłych zdarzeń, przecież kiedyś ich znajomość musiała się rozpocząć skoro nasz rozochocony seme tak bardzo „kochał” Takato (kochał w cudzysłowie, coby nikt się nie przyczepił, że tak naprawdę to była tylko obsesja! Sadystyczna obsesja, a co!).

    Z czym się zgadzam w recenzji, to to, że postacie drugoplanowe faktycznie były bardzo nudne i nic sobą nie reprezentowały. Jedyna osoba, która mnie zainteresowała, to Usaka i to tylko dlatego, że rozpoczęto jego wątek, jakimś spotkaniem z kolesiem, którego potem już nigdy nie zobaczyliśmy i jakąś retrospekcją/wyobrażeniem, która do niczego nie prowadziła, a tylko pobudziła ciekawość i to w tym nieprzyjemnym sensie. Nie rozumiem po co były te dwie powyższe sceny z nim, które przywołałam.
    Drugim bohaterem, który jako tako dał się poznać to Sasaki i w sumie tylko w jednym odcinku, więc też nie było tego wiele.
    Zgadzam się też ze skrzydełkami Junty, które w pewnym momencie faktycznie zaczęły wkurzać.

    Podsumowując nie zgadzam się (prawie!) totalnie z recenzją, która została napisana w sposób (a jakże! w końcu to tanuki) bardzo subiektywny, bez ani krzty obiektywności, bo nawet grafika musiała zostać zjechana, choć teoretycznie jest po prostu normalna… A szpiczaste podbródki są chyba w każdym anime, więc miałam wrażenie, że przytyk ten był po prostu, aby był. Z ciekawości właśnie wpisałam kilka randomowych tytułów – Toradora, Kuroshitsuji, Durarara… Hm, wszędzie szpiczaste podbródki. MAGIA.

    Co mnie najbardziej zabolało, jako czytelnika, to to chamskie porównanie do mangi. CZEMU, POWTARZAM CZEMU przywoływana jest tu manga, kiedy recenzja jest o anime? Jeszcze wspomnienie o pierwowzorze mogłabym przełknąć, ale tak naprawdę mam wrażenie, że cała recenzja jest potem bazowana na takim miksie manga x anime, co według mnie nie jest w porządku. Tak jak wyżej wspomniałam co chwila przywoływana jest sprawa gwałtu, do którego nie doszło. Nie wiem, gdzie w tym logika. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to po prostu usilne zniechęcenie do obejrzenia, bo recenzentowi się nie spodobał tytuł. I jeszcze ta ocena 1/10.
    PIĘKNE.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Avellana 6.01.2019 21:21
    W imieniu redakcji chciałabym powiadomić „wszystkie” osoby komentujące bez logowania, że mamy podgląd IP komentarzy i potrafimy w nich dostrzec pewne… wzorce.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 6.01.2019 09:51
    Bardzo mało wychodzi yaoi w ostatnim czasie, więc trzeba się cieszyć tym co jest. Szkoda tylko, że ekranizują tak słabe mangi… Już w momencie, gdy dowiedziałam się że to ma wyjść zajrzałam do mangi i okazało się, ,że nie ma w niej nic poza seksem. Zastanawiałam się więc co pokażą w anime… Seks jest oczywiście cenzurowany, ale przez cały seans zastanawiałam się czy poza nim seria ma coś jeszcze. I odpowiedź brzmi: nie ma. Omijając już techniczne aspekty: jest po prostu nudno, nie ma nic wybijającego ponad przeciętną tej serii. Wypowiadam się w tym momencie jako yaoicowy koneser, więc wiem że jest mnóstwo lepszych mang, które można by zekranizować. Cały czas zastanawiam się dlaczego wybrano tak słabą?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Tenessy 5.01.2019 02:15
    Dakaretai Otoko 1-i ni Odosarete Imasu
    Nie chce mi się długo rozwodzić nad tym anime w komentarzu, więc napiszę tylko, że tak mi ciepło na serduszku po tej końcówce… <3
    Świetnie się bawiłam, jedno z lepszych anime z tego gatunku… Na bank biorę się za mangę!

    8/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tahekana 4.01.2019 16:31
    Bardzo przyzwoity średniak yaoi
    Przede wszystkim ciekawość czy to anime jest wierną adaptacją mangi skłoniła mnie żeby to obejrzeć. Moim zdaniem wyszło średnio 5/10 przyzwoicie, no może za opening wpadający w ucho dorzucę jeden punkt do oceny i wyjdzie 6/10. Tragedii nie było, ale jeśli ukaże się drugi sezon to najprawdopodobniej sobie daruję. Fabuła momentami schematyczna i przewidywalna wówczas tylko dobra kreska trzymała mnie przy oglądaniu. Być może mam zbyt wysokie wymagania wobec twórców tego anime. Poza tym uważam, że odpowiednio dobrali seiyuu, co jest jednym z niewielu plusów tej produkcji.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    pooh 30.12.2018 02:13
    Zacne yaoi anime :)
    Te trzynaście odcinków to zdecydowanie za mało! Jednak do takiego wniosku doszłam dopiero w okolicach połowy serii, konkretnie po szóstym odcinku. Owszem manga jest ostra jeśli chodzi o sceny seksu, ale mimo tego, że z wiadomych przyczyn nie ukazali tak dosadnie tych scen to anime naprawdę ma bardzo dużo do pokazania i zaoferowania. Jak dla mnie to 10/10 bo nie mam się do czego przyczepić. Może gdy emocje opadną to będzie 9/10, ale na tą chwilę towarzyszy mi urocze yaoi­‑zaślepienie :D Poza tym od czasów „Sekaiichi Hatsukoi” nie oglądałam tak dobrego yaoi… Oczywiście to nie jest anime dla każdego, target od początku został precyzyjnie określony, a nie np. tak jak w anime „Yuri!!! on Ice” gdzie każdy widział to co chciał widzieć :D Na koniec napiszę tylko, że bardzo chciałabym drugi sezon „Dakaretai Otoko 1­‑i ni Odosarete Imasu” bo anime mnie oczarowało kreską, przyciągnęło bohaterami i zatrzymało fabułą :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Nian 27.12.2018 15:18
    Całkiem nieźle!
    Mangi nie czytałam, ale pewnie i do niej sięgnę :D
    Zainteresowała mnie fabuła tego anime bo ostatnio gejowskie romanse robią na mnie większe wrażenie niż te hetero :P
    Podejrzewam, że już wypaczył mi się gust bo to jedyne anime z sezonu jesień 2018 przy którym wytrwałam…
    Saijou Takato i Azumaya Junta to moim zdaniem dziwne połączenie tylko zastanawiam się dlaczego co tydzień oglądałam to z takim zainteresowaniem i nie potrafię wyjaśnić.
    Kreska świetna, muzyka nawet ok, a całość to dla mnie 7/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Patka 27.12.2018 12:29
    Dałam radę obejrzeć tylko dwa odcinki i to chyba nawet nie całe. Mimo tego, że lubię shounen­‑ai, nie porwało mnie na tyle, by co tydzień zaglądać, co dzieje się u bohaterów. Ci zaś nie wydali mi się interesujący, wręcz nudni, schematyczni, sama historia durna czy może raczej jej zawiązanie, bo, jak napisałam, całości nie znam. No ale skoro początek nie zachęca, po co się zmuszać do oglądania.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Loveless_88 27.12.2018 04:25
    9/10
    Aż w szoku jestem, że jeszcze nie ma tutaj komentarzy… W takim razie napiszę krótko coś od siebie. Zaczęłam oglądać bez przekonania, nie znając mangi (przy okazji anime jest dość wierną jej adaptacją), a po trzecim odcinku tak się wkręciłam, że aż brak mi słów. Najbardziej przekonała mnie piękna kreska 9/10, fabuła 8/10, bohaterowie 9/10, muzyka 8/10 (opening daje radę bardziej niż ending).
    Jestem usatysfakcjonowana i z niecierpliwością czekam na ostatni, trzynasty odcinek pierwszego sezonu :)
    Polecam szczególnie fanom gej­‑wątków bo całość traktuje głównie o męskiej miłości homoseksualnej.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime