Komentarze
Goblin Slayer
- 4++/10 : Windir : 19.05.2022 19:29:50
- Re: Dobre w swojej prostocie : Serene : 8.04.2022 12:44:32
- Re: Dobre w swojej prostocie : Bez zalogowania : 7.04.2022 23:24:26
- Re: Dobre w swojej prostocie : Bez zalogowania : 7.04.2022 23:21:07
- Dobre w swojej prostocie : Serene : 7.04.2022 20:55:06
- komentarz : Nick : 31.01.2021 21:24:36
- komentarz : Redd : 31.03.2020 20:22:29
- manga lepsza : Ketchup666 : 28.01.2020 15:14:55
- komentarz : Orzi : 7.07.2019 19:44:57
- komentarz : Nikodemsky : 7.07.2019 17:44:20
1. Bajka każe nam się przyzwyczaić do badziewnego CGI – będzie nieodzownym jej elementem, nawet w scenach nie zawierających zbyt wiele ruchu. Gardzę tym jak potraktowano samego Orcbolga.
2. Twórcy nie mieli zielonego pojęcia jak wykreować gobliny – skaczące wkoło małpy są słabym obrazem tego jakie zagrożenie stanowią w grupach. Tutaj naprawdę nie trzeba było daleko szukać, żeby zrobić rozeznanie.
3. Bajka nie jest wzięta do końca na poważnie – pojawiło się kilka tak głupich, statycznych scen, że zastanawiałem się przez chwilę, czy to faktycznie robili ludzie z doświadczeniem.
4. Całość zostanie na siłę ugrzeczniona. Pominięto w ogóle przykrą przygodę awanturników w ruinach. Nie, żebym specjalnie za nią tęsknił(bo zwłaszcza w nowelce była przesadnie brutalna) ale rzucanie 2 kadrów na biedne dziewczyny jest zupełnie odmienne od tego, co zaprezentowano w pierwszym odcinku.
OP był niezły ale prawdę mówiąc spodziewałem się czegoś w twardych dźwiękach metalu i z większą ilością krwi/groteski. ED za to raczej słaby, do tego ponownie z obleśnym cgi.
Scena mordowania młodych goblinów była… na miejscu, chociaż trudno powiedzieć, że się podobała. Wojna ludzi z innymi gatunkami rozumnymi jest wojną o biologiczne przetrwanie. Fantasy zwykle tego unika, ale taka jest natura. Kiedy lwy znajdą młode hieny, załatwiają sprawę szybko i krwawo.
Tytułowy Goblin Slayer spodobał mi się. Zawsze słuchał młodej kapłanki i odpowiadał jej spokojnie i rzeczowo, uzasadniał swoje działania. Nie pozostawił wątpliwości, kto jest szefem. Dziewczyna jest mu posłuszna, ale nie czuje się krzywdzona czy zmuszana do czegoś.
Myślę, że osią fabuły będzie relacja między zimnym draniem, znaczy: doświadczonym weteranem, a młodą i uroczą kapłanką, która powoli będzie zmiękczać jego serce. Czekam, aż Slayer zdejmie hełm. No przecież będą w czasie dłuższej wyprawy jedli kolację przy ognisku?
Można liczyć na podobne sceny czy też zaraz zamieni się okruchy życia i nudę?
Nie no serio, nie można mieć świata gdzie często się zdarza iż nowe drużyny są mordowane kiedy próbują oczyścić jaskinię goblinów i jednocześnie mieć drużynę której wydaje się że nic nie może pójść nie tak. Albo gobliny mordują, zdarza się to i nowe drużyny powinny o tym wiedzieć, albo to się po prostu zdarza super rzadko. Głupie to to i tyle.
Dla jatki samej będzie pewnie się to całkiem nieźle oglądać. Lubię jak postaci w animcach spotykają różne nieszczęścia, więc liczę na więcej. Chociaż powiem, że Panienki monk trochę szkoda, widać że miała być taką starszą siostrą no i była chyba najmniej nierozsądna.
Mój główny problem polega an tym, ze jak człowiek czyta Dungeon Meshi i Berserka, to ma wyższe wymagania.
Swoją drogą nie znam pierwowzoru, ale już kilka razy przeczytałam w odniesieniu do tego tytułu „isekai”. Czy to oznacza, że wkrótce się okaże, że najważniejsza część obsady to przeniesieni do innego świata japońscy nastolatkowie?
Wszystkie te książki miały podstawową cechę wspólną – miały się sprzedać dzięki popularności pierwowzoru wśród niszowych kręgów graczy (i również to, że były raczej niskiej jakości). Dzisiaj eRPGi są tak popularne, że schematy, język czy wszelkiego rodzaju klisze z gier są traktowane jakby od zawsze były częścią fantasy i nagminnie wdzierają się w literaturę czy też, jak w przypadku Goblin Slayera i wszelkiej maści Isekaiów, w mangę i anime.
Goblin Slayer to mokry sen jakiegoś sadystycznego nastolatka, który nie przeczytał ani jednej książki z klasyki dark fantasy, ale za to nagrał się w mnóstwo gier i zapomniał o tym, że te dwie rzeczy rządzą się innymi prawami. W grach systemy gildii czy klas funkcjonują po to by usystematyzować rozgrywkę i dać graczowi pewną funkcję w świecie gry, ale przenoszenie je w scenariusz czy książkę tylko tworzy stereotypy, a nie pełnokrwiste postaci czy ciekawe światy. Goblin Slayer jest własnie upchany takimi stereotypami, nie tylko ściągniętymi z gier, ale również wyrośniętych w ostatnich latach w mandze i anime – z kjutaśnymi dziewczynkami w kretyńskich kostiumach na czele. Ciężko brać takie coś na serio, a już w połączeniu z perwersyjną wręcz brutalnością, tworzy jakąś niesamowicie groteskową papkę, która zapewne spodoba się nastolatkom, ale wątpię żeby oferowała cokolwiek poważnego dojrzałym odbiorcom. Może po za prostą odmóżdżającą rozrywką.
I wygląda na to, że adaptacja będzie dokładnie tym – wlekącym się stereotypem pełnym błędnego wyobrażenia o tym, co czyni dark fantasy takim świetnym gatunkiem. Szkoda, bo oprawa audiowizualna jest zdecydowanie na plus i dizajn głównego bohatera i goblinów są całkiem niezłe (czego nie można powiedzieć o jakiejkolwiek innej postaci). Kiedyś doczekamy się nowego dobrego anime w stylu zachodniego fantasy, na razie polecam raczej sięgnąć po dobrą książkę.
Brutalne sceny okładania goblinów zostały na nieszczęście ugrzecznione ale krew się leje, więc nie ma tragedii.
Bajka jest całkiem ładna i ciężko mi narzekać ale w porównaniu do mangi sporo traci, doskonały styl na papierze tak mie rozpieścił, że nie mogę się przyzwyczaić do animacji :)
Co mnie natomiast poirytowało – już w pierwszym odcinku seria wspomaga się bardzo często cgi, w momentach wydawało by się niekoniecznie tego wymagających(choćby kadry, w których widać całego Orcbolga). Nie były to najgorsze sceny z wykorzystaniem cgi, które widziałem ale ruchy były zdecydowanie zbyt sztywne, jak na człowieka. Boję się trochę, że później mogą z tym przesadzić.
Pierwszy odcinek był całkiem dobrym odwzorowaniem początku pierwowzoru – jest tutaj wyraźnie nakreślony kontrast pomiędzy „wannabe” poszukiwaczami przygód, a rzeczywistością. Podejrzewam, że przez to straci w oczach przeciętnego widza, który stroni nadmiernej brutalności w bajkach ale jako fan mangi(ln‑kę sobie podarowałem) jestem zadowolony.
Myślę, że mamy do czynienia z poprawną adaptacją.