Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Penguin Highway

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    kot schrödingera 19.09.2021 03:28
    Jedno z lepszych i zaskakująco nieoczywistych przedstawień Maniakalnie Wyśnionej Wróżki w anime. Rok 2018 był zresztą pod tym względem wspaniały – oprócz Penguin Highway otrzymaliśmy również rogatą Daarin we Franxxie oraz zamianę ról (ale czy aby tak do końca?) w Koi wa Ameagari no You ni – trzy pozycje tak bardzo różniące się od siebie, a równocześnie przedstawiające ten sam schemat – każda inaczej, każda genialnie i każda jak najdalej od „zachodniego” wzorca. Dla przypomnienia, worek obfitości rozwiązało rok wcześniejsze Uchiage Hanabi.

    Mimo że sam film oparty jest na powieści Tomihiko Morimiego, to nie doświadczamy tym razem onirycznego szaleństwa znanego z Dziewczyny Biegnącej Przez Noc (Yoru wa Mijikashi, Aruke yo Otome) lecz raczej delikatną opowieść snutą w stylu Dziewczyny Skaczącej Przez Czas (Toki wo Kakeru Shoujo, być może to wkład Kanta Kamei?)
    Opowieść wręcz dziecięcą, która z biegiem narracji jest w stanie udźwignąć pytania o sprawy podstawowe, by finalnie przez moment dostarczyć obraz Wieczności*, nie tracąc przy tym nic ze swojej prostoty. Za takie zderzenia kocham japońską animację.
    *Do tych raptem parę sekund rodem z Evangeliona dołożył się pewnie Junichi Satou a klimat pogłębia na wokalu Utada Hikaru z kawałkiem „Żegnaj, dobrej nocy” – bardzo na miejscu:

    [link]

    Ale to anime ma jeszcze jedną bardzo mocną stronę. Gdy pani Tamakara zadała szereg pytań:

    [link]

    ...nie znalazła jasnej odpowiedzi. Te pytania są tak dobre, że nie można ich ot tak zostawić. A więc:

    Jaka jest naprawdę natura morza i co tak naprawdę pojawiło się w naszej rzeczywistości?

    Odpowiedź na to otrzymujemy już w pierwszych minutach filmu w tytule książki którą trzyma Hamamoto, a Aoyama potwierdza swoje zainteresowanie czarnymi dziurami. Czarna dziura – czyli osobliwość, rozdarcie, załamanie w strukturze czasoprzestrzeni. Czasoprzestrzeń, dla przypomnienia, to nasz dom w którym nasze życie tworzy ciągły łańcuch wydarzeń w przestrzeni i czasie, ścieżkę w czasoprzestrzeni. Ścieżkę pingwinów. Takie ścieżki są znane jako linie świata.
    Gdy nasza linia świata zetknie się z osobliwością, jest to podróż w jedną stronę. Wokół osobliwości rozciąga się bowiem obszar ograniczony horyzontem zdarzeń. Obiekty materialne mogą przekroczyć horyzont tylko raz. Gdy to nastąpi, nie wydostaną się już nigdy na zewnątrz. Cokolwiek wpada pod horyzont, już się stamtąd nie wydostaje.

    Tak myślano do niedawna.

    Niestety, czarne dziury mogą mieć intrygujące rodzeństwo – nagie osobliwości. Jedną z postaci, jaką taka naga osobliwość może przybrać, jest biała dziura , która jest czarną dziurą o odwróconym czasie. Naga osobliwość to też taka, która nie jest ukryta za horyzontem zdarzeń. Taki obiekt w zasadniczy sposób różni się od czarnej dziury: podczas gdy wycieczka do wnętrza horyzontu jest wyprawą tylko w jedną stronę, do nagiej osobliwości można zbliżyć się na dowolnie małą odległość i wrócić, by podzielić się wrażeniami z podróży. Takie osobliwości wydają się o wiele bardziej groźne, ponieważ są nieograniczone a więc swobodnie dostępne dla reszty czasoprzestrzeni. Przy braku horyzontu procesy zachodzące w osobliwości mogą wywierać wpływ na świat zewnętrzny. Siać spustoszenie w każdym regionie wszechświata, dla którego byłoby widoczne. Jak zapisał Aoyama w notatniku: morze potrafi zagiąć przestrzeń a nawet zaburzyć czas.

    Zatrzymajmy się na chwilę: kiedy załamuje się podstawowa geometria, osobliwości są często postrzegane jako koniec lub „krawędź” samej czasoprzestrzeni. Przestrzeń i czas wydają się mieć brzeg. Brzeg świata, za którym zaczyna się morze.

    I przeskok do krainy bajek: w mitach morze jest (obok miliona innych symboli) kresem ekumeny. Prawdziwym końcem świata, przynajmniej zamieszkanego przez ludzi. Za morzem żyją Wróżki, tam do Avalonu, krainy wiecznie kwitnących jabłoni, udał się król Artur jak również tolkienowskie elfy, gdzieś hen do Valinoru.

    Lecz ojciec Aoyamy, naukowiec, tłumaczy mu, że kraniec świata – koniec przestrzeni nie musi wcale być aż tak daleko. Kraniec świata jest w pewien sposób zagięty, jest jednocześnie w kosmosie i poza nim.

    Co by było, gdyby „morze” rzeczywiście nie było gdzieś hen daleko, lecz bardzo blisko, a pewnego dnia wdarło się do naszego świata? Brak horyzontu oraz odwrócenie czasu powoduje, że linie świata mogą nie tylko pogrążać się w rozdarciu czasoprzestrzeni, ale również z niego wyskakiwać. Ścieżka może wyskoczyć z osobliwości, przy czym absolutnie nic nie określiłoby, co z niej wyskoczy. Jak sarkastycznie zauważył John Earman z University of Pittsburgh w 1995 roku, z nagiej osobliwości mogłyby wyskakiwać zielone wodorosty i stare skarpetki. Jeśli mogłyby dziurawe skarpetki, to czemu nie pingwiny?

    Są to magiczne miejsca w których nauka (tak jak ją rozumiemy) zawodzi.

    Właśnie jedną z największych obaw przed białą dziurą, jest to, że jej nieprzewidywalność mogłaby zainfekować resztę Wszechświata. Determinizm przyczynowo­‑skutkowy zawaliłby się całkowicie (dlatego wielu fizyków wolałoby, żeby takie obiekty nie istniały). Załamanie przyczynowości i poczucie zagubienia widza jest zamierzonym zabiegiem, mającym oddać poczucie brzegu, tam gdzie załamuje się rzeczywistość. Nie możemy zastanawiać się nad związkami przyczynowo­‑skutkowymi, czy zadawać pytań, bo tam już nie ma do tego narzędzi.

    Jest to (również) świetne s­‑f.

    Podkreślić należy bardzo dobre rozeznanie autora: wprawdzie Earman przykład z skarpetkami ogłosił już w połowie lat dziewięćdziesiątych, ale szerszemu odbiorcy temat rozpropagował Pankaj S. Joshi w Scientific American z lutego 2009 roku

    [link]

    W polskim Świecie Nauki ukazało się to miesiąc później…

    [link]

    ...a Tomihiko Morimi powieść wydał w 2010 roku. Świetny timing, w pełni zasłużona nagroda Nihon SF Taisho Award.

    Bardzo się nie docenia jak solidne podstawy mają te niepozorne dziecięce „ryżowe” opowieści.

    Jeśli ktoś chciały zgłębić temat, więcej tutaj (skąd obficie czerpałem):

    [link]


    Ale jest to przede wszystkim film o Marzeniu. Jeśli nie boisz się wyruszyć na jego spotkanie na koniec świata (a przynajmniej zamoczyć nóg w morzu), to polecam. Jest bliżej niż myślisz.

    PS. polski akcent -”zespół Stanisława”, hi, hi
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Zomomo 11.05.2021 03:11
    Od strony SF – raczej dla specyficznego odbiorcy lubiącego „psychodeliczną” fantastykę – jakby Jonathan Carroll pisał dla dzieci. Powieść Tomihiko Morimi otrzymała w 2010 prestiżową w Japonii nagrodę Nihon SF Taisho Award, więc oczywiście warto rzucić okiem. Warstwa obyczajowa ma równorzędne znaczenie, więc może się też spodobać amatorom „okruszków”. Trudno ocenić ten film, bo połączenie „okruchów” z SF jest dość nietypowe. Na MAL­‑u aktualnie – 7,6, na IMDB – 7,1.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    tamakara 6.05.2021 20:22
    Przeuroczy film.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime