x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Niby dobrze, ale jednak nie do końca.
2. To już jest mniej istotne, ale nie mam pojęcia dlaczego kliknij: ukryte przyjaciel Mafuyu się z nim kłócił i panowała między nimi taka napięta atmosfera. Nie ma na to żadnego wyjaśnienia, przynajmniej w anime. Wiedział, że są razem, ale nigdy im o tym nie powiedział, tyle dowiadujemy się z tej serii – ale czy to ma być powód do kłótni?
3. Autorka serii jak i twórcy anime, mocno odlecieli ukazując scenę koncertu kliknij: ukryte podczas którego bohaterzy z marszu, nie ćwicząc tego wcześniej, występują z piosenką z wokalem. To nierealne. Każda osoba, która miała do czynienia z muzyką, lub chociaż wykazuje jakieś zainteresowanie w tym kierunku, wie, że nie ma takiej możliwości, by wokalista przy pierwszej próbie zgrał się z resztą zespołu. I to w dodatku bez wcześniejszego zbliżenia się do jakiegokolwiek mikrofonu, bez sprawdzenia go i bez przećwiczenia. Już nie wspominając o tym, że muzycy na scenie, zwłaszcza wokaliści mają zazwyczaj słuchawki w uszach i to też wymaga pewnego sprawdzenia i choćby minimalnego przećwiczenia, a tutaj tego zabrakło.
Ogólnie anime mi się podobało, choć miałam do niego dwa podejścia. Za pierwszym razem nie mogłam wprost znieść głosu aktora podkładającego głos pod postać Mafuyu. Jego barwa zraziła mnie do tego stopnia, że anime z pół roku przeleżało na półce „kiedyś obejrzę”. No i niestety ta kliknij: ukryte nielogiczność śmierci bohatera, która jeśli dobrze pamiętam raziła mnie w mandze, razi i tutaj. Reszta wypadła całkiem nieźle, spodobały mi się znajome klimaty muzyczne (choćby nawiązanie do arctic monkeys w jednym z tytułów odcinka. Humor również na poziomie, nie raz parsknęłam śmiechem, zwłaszcza na ostatnim odcinku, gdy bohaterowie kliknij: ukryte wyznają sobie miłość, a w tle możemy dostrzec przelatujące dinozaury i tęczowe napisy :D Z drugiej strony sam wątek miłosny między dwoma bohaterami jest moim zdaniem słabo rozwinięty, a samo zarysowanie charakterów postaci pozostawiło mi pewien niedosyt, jakby większości, poza Mafuyu czegoś brakowało.
Kiedyś pewnie wystawiłabym tej serii 10/10 za sam fakt jako tako poważnego poruszenia wątku lgbt, ale dziś, z perspektyw swoich iluś tam lat na karku, wystawiam mu mocną 7 na 10.
Re: Niby dobrze, ale jednak nie do końca.
Re: Niby dobrze, ale jednak nie do końca.
4/10
Za mdłe postacie obydwu głównych bohaterów. I nie znalazłam ani jednej którą bym polubiła.
Za to że nie ma żadnej sensownej żeńskiej postaci. A jedyna niebędąca tłem to mało kobieca kobieta/dziewczyna.
Oraz za to, że ktoś tu naprawdę nie lubi kobiet i kreuje wrażenie jakoby wszędzie były tylko związki męsko męskie.
Zwłaszcza w muzyce rozrywkowej tak nie jest i wiem to ze źródła.
Re: 4/10
Re: 4/10
A to to już druga seria yaoi, gdzie widać wręcz antypatię do kobiet.
Po prostu nie lubię seksizmu.
A wogóle te miałkie postacie męskie i ta męska dziewczyna… Czyżby syndrom obecnych zmian genetycznych?
Re: 4/10
No i ten Twój seksizm uprawiany jest głównie przez… kobiety, które to piszą yaoi dla innych kobiet :)
Tak swoją drogą: za yuri też głównie odpowiadają kobiety.
Tak więc, zamiast rzucać dziwne oskarżenia, czasem warto sobie zadać pytanie, dlaczego seria wygląda jak wygląda.
Re: 4/10
Już druga? Rzeczywiście, dużo. Ta pierwsza seria to jaka, że się z ciekawości spytam.
Która to niby dziewczyna w serii była męska?
Ostatniego zdania nawet nie ma co komentować…
Odniosę się jeszcze do twojego pierwszego komentarza, gdzie piszesz, że autorka:
Na drugi raz polecam oglądać anime uważnie, inaczej wiele umyka. No chyba że widziałaś to, o czym myślę, ale dla dobra swojej hipotezy postanowiłaś to olać… brzydko, oj brzydko!
Re: 4/10
Hmm, te dwa zdania dziwnie ze sobą nie współgrają^^ Chyba, że to drugie to przykład tego pierwszego to wtedy bardzo dobry zabieg zastosowałaś.
Zgadzam się ogólnie z przedmówcami, ładnie ci opisali problemy z twoimi postami. Ja chciałam jedynie dodać, że przy lepszych tytułów zajmujących się parami tej samej płci( nawet gdy dane anime/manga nie zalicza się do yaoi/shounen‑ai i ma po prostu watek o tej charakterystyce, Togashi częste lubi dodawać je do swoich dzieł ) powodem skupienia się na nich jest również pokazanie ich życia i miejsca w społeczeństwie. Do tego również dochodzi sprawa, że oprócz romansów są inne tematyki, w końcu Given również jest o muzyce.
Re: 4/10
Re: 4/10
Można mieć odmienne zdanie, można uważać to, co ktoś napisał za absurd, ale i tak tego typu komentarze puszczane w sieć do kogoś obcego nic nie wnoszą, a jedynie szkodzą komunikacji i wymianie myśli.
Chyba, że czyimś zamiarem jest tylko obrażanie innych ludzi – ot tak, tylko dla rozrywki.
Również niczemu nie służy dyktowanie komuś jak ma oglądać anime, oraz ocenianie go PUBLICZNIE. A także insynuowanie i zgadywanie na czyjś temat.
Natomiast dobrze służy komunikacji zadawanie pytań, zwłaszcza merytorycznych, więc chętnie Tobie na Twoje dwa pytania odpowiem.
1. Tytuł drugiej serii to bodajże Spirit Pact.
2. Jeżeli nie uważasz żadnej kobiecej postaci za męską w tym anime, to masz pełne prawo tak uważać.
A propos męskości, czy kobiecości kobiet w anime, to w japońskich produkcjach zauważyłam dwie główne tendencje.
Albo kobieta jest słaba, bezbronna, wrażliwa, takie pnącze i bluszcz potrzebujące męskiego ramienia i której jedyną bronią jest płacz lub dobre słowo –
albo przeciwnie, Herod Baba, taka jak Służąca Przewodnicząca, Taiga z Toradora, czy podobne. Bijąca mężczyzn z byle powodu, albo wrzeszcząca.
Mając na myśli Kobiecą Kobietę widzę głównie postacie z chińskich animacji, gdzie kobiety nie są ciapowate, czy dominujące. Są kobiece, oraz używają kobiecego arsenału metod aby wygrać, czy poradzić sobie. Przy tym są bardzo atrakcyjne, bez przerośniętego karykaturalnie biustu i jednocześnie wrażliwe i silne.
Rozumiem odmienność kulturową Chin i Japonii, oraz inną rolę kobiety w tych państwach. Być może komunizm także spełnił swoją rolę w rownouprawnianiu mężczyzn i kobiet w Chinach?
Re: 4/10
i:
To co – piszesz, że chętnie odpowiesz, a potem olewasz? Ładnie tak? Wypisujesz kilka linijek o tym, jak be był mój wpis (pisząc kolejne… ekhm…, których nawet nie chce mi się prostować), by następnie samej odpisać nie na poziomie – nie sądzisz, że to dość zabawnie wygląda? :D Nie mów mi więc, proszę, o komunikacji.
Osobiście czuję się urażona, że nie otrzymałam konkretnej odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, jaka dziewczyna w Given jest męska, no.
Co do Spirit Pact, oglądałam dawno i chyba nawet nie w całości, więc nie pamiętam, jak tam było.
Re: 4/10
Eghem… aż się prosi o tego mema z Wonką „you must be new here”.
Tak, to jest BL, BLe są o męsko‑męskich związkach. Czasami można mieć wrażenie, że świat przedstawiony jest zaludniony wyłącznie przez gejów.
Tak, to jest BL, obecność kobiet jest marginalizowana, często są „piątymi kołem u wozu”, „tymi złymi”, „harpiami” i kreuje się je, mniej lub bardziej świadomie, na obiekt niechęci czytelników. Tak, kobiety też mogą nienawidzić innych kobiet. W Given wcale nie jest najgorzej. Powiedziałabym, że tytuł traktuje kobiety po ludzku ;)
To takie klisze, o tym też powstają memy. Twoje zarzuty mogą wydawać się wytykaniem oczywistości (wybacz, trochę się z przyjaciółką pośmiałyśmy z „wiedzy ze źródła”), ale linia obrony serii przez próbę bagatelizowania/zaprzeczenia kliszom, którą widzę w kontrkomentarzach, też nie jest dobrą drogą. Nie jest prawdą, że widziałaś tu wyłącznie homoseksualne związki, bo oglądałaś mało uważnie, po prostu oglądałaś BL…
Zastanawia mnie też Twoja uwaga o miałkości bohaterów, gdyż ja ich za miałkich nie uważam. Ciekawe czy mam tak, bo oni wcale nie są miałcy, czy to przez kontrast z tym, co zazwyczaj można w BL znaleźć?
Re: 4/10
Nie widzę, by ktokolwiek tutaj bronił serii w ten sposób, jak piszesz. Ba, tu raczej nikt serii nie broni, tylko próbuje Anonimowej wskazać, że w pewnych kwestiach pisze dość dziwne rzeczy.
I tak, będę twierdzić, że patrzyła nieuważnie – nie gryzie się to z faktem, że oglądała BL. Bo choć oczywiście związki męsko‑męskie są na pierwszym planie, to jednak słyszymy też o tych, jak powiedziałoby wielu, normalnych.
Zgadzam się jednak co do miałkości bohaterów, też nie uważam, by byli miałcy.
Re: 4/10
Re: 4/10
Klisze w BL
Dzięki za naświetlenie mi problemu klisz w BL.
Skoro już wiem, że tak jest w BL to będę je omijać z daleka, bo seksizm mnie drażni, bez względu, czy twórcą jest mężczyzna czy kobieta. Człowiek to człowiek.
I miło mi (dziękuję) że otrzymałam tak dobry merytorycznie komentarz, bo mogłoby mi się zdawać że to było tylko moje złudzenie :)
A co do tego że widziałam tylko homoseksualne związki, to nie że tylko takie. Po prostu zaskoczyła mnie ich ilość i możliwe pairingi. Zwłaszcza, że podobno badania są takie (cytat za Wikipedią):
„Według badań przeprowadzonych w krajach zachodnich stałe zachowania homoseksualne wykazuje 2–7% ludzi, a orientację homoseksualną deklaruje 1,4% kobiet i 2,8% mężczyzn.
W Stanach Zjednoczonych najwięcej mężczyzn deklarujących orientację homoseksualną lub biseksualną to Latynosi – 3,7%. "
Koniec cytatu. Ale nie wiem jak jest w Azji. Może tam jest to 30 procent ;)
Oczywiście żartuję. Dzięki raz jeszcze.
Re: Klisze w BL
Fikcja nie fikcja
Jeżeli jego celem jest zaakceptowanie przez społeczeństwo oraz przez jednostki osób orientacji homoseksualnej, to pokazywanie takiej wyidealizowanej nieco romantycznej formuły i interakcji miałoby sens.
Tylko że jest to anime OBYCZAJOWE, a nie bajka o magii, smokach, oraz rycerzach.
Anime obyczajowe, nie będące satyrą ani karykaturą i pretendujące do KSZTAŁTOWANIA OPINII PUBLICZNEJ powinno pozostać obiektywne, oraz bezstronne, a także unikać przekazywania dodatkowych niehumanitarnych treści.
Pomijając mój osobisty stosunek do postaci i ich relacji, to tego typu seria faktycznie mogłyby zrobić coś dobrego dla SPOŁECZEŃSTWA BL, oraz wzmocnienia społecznej ich akceptacji.
Moje duże rozczarowanie tą serią wynika z tego, że OPRÓCZ KSZTAŁTOWANIA POSTAWY tolerancji przemycone zostały treści bardzo negatywne, a taką jest i seksizm i kreowanie fałszywych wyobrażeń.
Wówczas mamy produkt na podobieństwo żywności GMO nafaszerowanej glifosatem.
Teoretycznie zdrowa żywność staje się po takich zabiegach po prostu trucizną.
Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, np. jeść hamburgery z Maca, oraz sypać do swoich upraw flifosaty, bez zainteresowania się wpływem na środowisko, ekologię, oraz życie własne i innych ludzi. A wytłumaczeniem szkodzenia zdrowiu będzie – wyższa opłacalność.
Może jestem nastawiona idealistycznie do świata, a może lubię żyć w prawdzie. Stąd wynika taka moja ocena tego konkretnego anime i działań twórczyni mangi i wydawcy.
Re: Fikcja nie fikcja
Re: Fikcja nie fikcja
Re: Fikcja nie fikcja
Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo BL, są babskie fantazje o gejach. Given to naprawdę jedno z lepszych tytułów, jaki można wykopać z tego wora – pod każdym względem.
Miałkość bohaterów
To oczywiście moje subiektywne zdanie.
Wolę postacie bardziej charyzmatyczne. Zwłaszcza męskie.
W kinematografii tradycyjnej nawet gdy pokazywane są związki homoseksualne, to rzadko jest taki związek jak tu. W zasadzie poprzedni związek drugiego z bohaterów na pewno miałki wg mnie nie był.
Jakbym miała do czegoś porównać tę główną parę to tak mi się kojarzy Kimi ni Todoke ;>
o muzyka i emocjach
Okazuje się jednak, że nie jest ono tak typowe, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Romans jest potraktowany bardziej kontekstowo – nie ma wyznań aż do kulminacyjnych odcinków, a samo uczucie dojrzewa stopniowo i poddawane jest serii pytań bardziej egzystencjalnych i wartościujących. Główny bohater w pewnym momencie zadaje sobie pytanie, które wydało mi się jednym z najbardziej cennych dociekań w serii: Czy to jest OK, żeby kochać osobę tę samej płci.
Ten wątek wewnętrznej drogi do zrozumienia własnych uczuć jest zresztą kwestią centralną dla całej produkcji. Każdy z bohaterów (bohaterów, ponieważ bohaterki w tej serii pełnią raczej rolę wspierającą) jest na jakimś etapie swojej drogi. Ciekawe jest, że te poszczególne drogi nie są opisane z tą samą dozą szczegółowości, ale jednak każda wydaje się na swój sposób pełna. To jest jedna z mocnych stron serii – choć bohaterowie drugoplanowi są rzeczywiście drugoplanowi, to ich historia wybrzmiewa mocno tam, gdzie powinna.
Należy chyba też powiedzieć, że kwestie sporne terminologiczne – jak to nazwać, czy jest to romans shonen‑ai, czy już yaoi, czy może BL – wydają się uzasadnione, ponieważ seria przeciera szlaki dla takiego sposobu traktowania relacji męsko‑męskich, które nie są jednoznacznie poprowadzone. Jest to, jak mi się wydaje, próba stworzenia takiej produkcji, która przekona do siebie osobę, która nie oglądała jeszcze anime podobnego typu, a którą zainteresuje wątek muzyczny. Jest to zabieg ciekawy, bo pokazujący, że stereotypy można nie tyle od razu łamać, bo przesuwać ich granicę i wygodnie wyginać.
Napisałem, że niezbyt wiele jest w niej muzyki, bo to rzeczywiście prawda. Wydaje mi się jednak, że muzyka nie ma być tematem, ale tylko nośnikiem pewnej idei – muzyka jest sposobem wyrazu, dzięki któremu artysta, szeroko rozumiany, pozwala sobie na wyrażanie emocji, przeżywanie trudnych chwil, godzenie się z przeszłością. Muzyka staje się w produkcji centralna wówczas, kiedy ma przekazać emocje bohaterów, nie służy tutaj uciesze widowni.
Serię oceniam dość wysoko właśnie za to, że nie jest nachalna w sposobie prowadzenia historii, że jest zbilansowana w tym, ile czasu poświęca bohaterom, że nie jest tylko dramatem, ani tylko historią o miłości.
Re: o muzyka i emocjach
No cóż, pierwsza, nie do końca nawet obejrzana seria , tzn odc pierwszy, oraz 9 i 10 i 11y.
I jakby nie klasyfikować tego anime, to oglądanie miłości – man and man – nie stanie się moim ulubionym sposobem na spędzenie czasu.
Za to muzyka bardzo, bardzo na plus i lepsza niż w większości anime
do recenzentki
kwestia czysto techniczna
Re: kwestia czysto techniczna
Re: kwestia czysto techniczna
Na marginesie, tak jak wyraziłam na końcu recenzji nadzieję na podobnie dobre serie w przyszłości, tak po niedawnym przeczytaniu „Ten count” znacznie ona spadła. Ale może anime mnie pozytywnie zaskoczy. „Złamanych skrzydeł” nie czytałam.
Re: kwestia czysto techniczna
Chodziło mi o to, że:
Ponieważ terminem yaoi określało się (lub robi się to nadal) całość twórczości homoerotycznej skierowanej do kobiet, Given to albo yaoi, albo BL.
Mieszanie w to shounen‑ai, które jest… niejednoznaczne (mówiąc delikatnie), właściwie zaciemnia obraz.
I chyba niezależnie od tego czy przez s‑ai rozumiemy tzw. klasyki z lat 80‑tych (czasem wręcz kipiące od seksu btw), czy jako historie o zarumienionych niewinnie panach w dowolnym wieku trzymających się za końce palców (jak z niezrozumiałych powodów chce część zachodniego fandomu)... Given zwyczajnie nie daje się wpasować z żadne z nich.
kliknij: ukryte Już pomijam fakt, że w Japonii shounen ai kojarzone jest wprost z pedofilią, bo tego na pewno nie miałaś na myśli :|
Co do Ten count… to jest, w moich oczach, ciekawa dekonstrukcja klisz. Chociaż jednocześnie porno straszne, prawda…
Re: kwestia czysto techniczna
I więcej nie wiem, co napisać.
Re: kwestia czysto techniczna
Tak więc zamiast mieszać w głowie autorce recenzji, lepiej dogadać się z naczelstwem (jesli ustalona nomenklatura jest niewłaściwa), albo zastanowić się, czy w ogóle jest sens robić zamieszanie.
Re: kwestia czysto techniczna
Gdyby więc tak przeczytać to hasło w całości, bez wybierania tylko tego, co nam pasuje i porównać z tym, co napisałam… gdzie jest rozbieżność? Chyba, że chodzi o to, że tu mowa o '70 a ja piszę o '80, straszne! :D
Napisałam też, że niezależnie jak rozumiemy ten termin, Given shounen ajem nie da się nazwać. Oraz, z czym autorka recenzji chyba się zgodziła, że wszystkie te podziały bywają mało czytelne. Bo, rozwijając myśl, może się okazać, że coś jest jednocześnie shounen‑ai i yaoi, co zakrawa na kuriozum.
Co teraz? Będziemy robić przedstawienie i zaczniemy analizować, czy migawkowe sceny erotyczne z udziałem Mafuyu i Yuukiego są wystarczająco erotyczne? :D W sumie chętnie porozmawiam o tym, jak bardzo zrobiły mi doki‑doki, Yuuki musiał być wspaniałym kochankiem.
Re: kwestia czysto techniczna
Re: kwestia czysto techniczna
No ale przecież nie mogę nikomu niczego nakazywać. Jeżeli ktoś koniecznie chce bawić się w te sztuczne podziały i snuć dywagacje „czy to już, czy jeszcze nie?”, to niech się bawi ;)
Tylko potem czytamy, że adaptacja Dakaretai otoko 1‑i ni odosarete imasu to też jest shounen‑ai. Niech więc tak będzie :D
Re: kwestia czysto techniczna
Stwierdziłaś „uważasz, że ten zachodni podział ma głęboki sens i należy go szanować, bo jest ZACHODNI, podczas gdy ja uważam, że ten japoński jest bardziej czytelny i zwyczajnie wygodniejszy w użytkowaniu” – nie mówię, że trzeba ten podział (czy raczej nazewnictwo) „szanować”, tylko że nie jesteśmy w Japonii i czy tego chcesz czy nie chcesz to niektórych terminów używamy w innym znaczeniu niż Japończycy. Dlatego Twój pierwszy komentarz jest błędny, bo zarzucasz recenzantce, że się pomyliła nazywając to anime shounen aiem, podczas gdy się wcale nie pomyliła, bo u nas ten termin stosuje się do tego typu anime.
Inną sprawa jest taka, że twierdzisz, że ich podział jest dla Ciebie „bardziej czytelny”, tylko że najwyraźniej dla wielu ludzi nie jest, skoro wymyślili własny. Ja sama, mimo przeczytania wyżej napisanych komentarzy, nie do końca rozumiem ten dziwny podział, o którym piszesz – jakieś dziwne przekonanie, że shounen ai to tylko anime z lat '70 i '80, a teraz funkcjonuje tylko termin yaoi albo BL… Ale zdajesz sobie sprawę, że BL to skrót od „boys love”, czyli dosłownie „shounen ai”, nie? Więc sorry, „Twój” podział nie jest zbyt czytelny dla osób poza Tobą, co z resztą widać po komentarzach, niezgadzających się z Tobą.
W każdym razie, jak napisałam wyżej – stosuj sobie słownictwo jakie chcesz, skoro dla Ciebie jest bardziej czytelne, ale nie zarzucaj ludziom błędów, gdy oni stosują inne, bardziej popularne i przyjęte u nas. Tylko tyle i aż tyle.
Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Jeśli shounen ai i boys love w praktyce oznaczają to samo, to skąd to przywiązanie do rozróżnień?
Cudowna pasywna agresja, tak btw
Ale złośliwości i prywata na bok, prowadzimy tu poważną i dojrzałą dyskusję o języku.
To niby moje, „dziwne” nazewnictwo nie jest tylko moje, jest to nazewnictwo oryginalne i jakaś część zachodniego fandomu na pewno się ze mną zgodzi. Większość, o której piszesz, powiela czyjś oczywisty błąd powstały w czasach, kiedy internety nie działały tak jak dzisiaj i nie było tak łatwo samodzielnie skorygować pomyłki. A to, że dużo ludzi robi błąd, nie oznacza, że należy taki błąd ignorować. Zwłaszcza, że błąd ten wynika najczęściej z niewiedzy i zwyczajnego powtarzania za innymi.
Przyjmijmy jednak, na potrzeby naszych rozważań, że faktycznie, jakoś „obowiązuje” nas rozumienie zachodnie. Takie jasne i sensowne. Jak definiujemy shounen‑ai? Bo załóżmy, że ja nie mam pojęcia czym to jest i szukam.
Dowody rzeczowe:
Ten wątek komentarzy może nam powiedzieć, że
1. Shounen‑ai to termin określający stare męsko‑męskie romanse (uparcie to ignorujemy)
oraz
2. Shounen‑ai to (męsko‑męskie) romanse pozbawione scen erotycznych
co rozwinięto w:
3. Shounen‑ai to (męsko‑męskie) romanse, gdzie wiadomo, że bohaterowie uprawiali seks, ale było to pokazane „delikatnie”, podczas gdy yaoi jest wtedy, kiedy „nie musi być genitaliów”, ale sceny są odważniejsze.
a także:
4. Shounen‑ai to pewne standardy odpowiadające wymogom cenzorskim japońskiej telewizji
Ok
W innych tekstach na naszym kochanym portalu możemy przeczytać, że:
*junjou romantica, seria 1 to yaoi, są sceny z wyraźnym podtekstem seksualnym, niby strategiczne miejsca są przyciemnione/rozjaśnione, ale wiadomo co się dzieje.
*junjou romantica, seria 2 to shounen‑ai, (ta sama) autorka recenzji ostrzega, że podobnie jak w jedynce, są sceny erotyczne i nie poleca dzieciom.
btw, oba mają rating: seks, jedynka była mniej zacieniona?
*w recenzji sekaiichi hatsukoi czytamy, że yaoi i shounen‑ai możemy w jakiś sposób rozróżnić ze względu na tematykę (wut?)
*sekaiichi hatsukoi: yokozawa takafumi no baai to „nadal pod pewnymi względami typowe yaoi”, ale w ratingu brak informacji o seksie. Yaoi bez seksu?
*w recenzji hybrid child pojawia się wzmianka o istnieniu „hardcore yaoi”, czyli kolejny poziom stopniowana. Autorka pisze też, że ten tytuł to shounen‑ai, ale w innym miejscu, że bohaterowie kreowani są w sposób typowy dla yaoi (czy bohaterowie shounen‑ai kreowani są inaczej?)
*W recenzji no.6 pojawia się sugestia, że pewnej grupie odbiorców wystarczą podteksty, by nazwać to shounen‑ajem (przypominam, bohaterowie się pocałowali ze dwa razy). I koniec końców tytuł ten jest tu otagowany jako shounen‑ai/yaoi
– czyli buziaki stanowią wyraźny punkt odniesienia? Idąc jednak tym tropem, jak ustosunkować się do komentarza Tenessy pod Dmmd, gdzie dziewczę to pisało, że
„Gdzie tu shounen‑ai/yaoi? :D Gdyby jeden pocałunek miał o tym decydować to i Naruto, by musiało należeć do tego gatunku i no. 6. Przytulanki i podteksty się nie liczą! O!”?
– czyli jednak przytulanki, podteksty i nawet pocałunki to za mało również na shounen‑ai? Ale zaraz, przecież no.6 ostatecznie zostało tak otagowane, to jak to w końcu jest? 0.0
w tym samym wątku komentarzy czytamy, że „więcej Yaoi jest w Karneval”, czyli ktoś tu ewidentnie podpina yaoi jako ogólnie wątki gejowskie, albo wręcz chociażby „iskrzenie” między bohaterami.
*na zajawkowym blogu tanuka można przeczytać, że dakaretai otoko jest shounen‑ai, bo seks nie był tak wyraźnie non‑con jak w mandze, i że autorka notek uznaje ten tytuł za „bezpieczny” (zdecydowanie oglądałyśmy inne anime).
*w recenzji kaze to ki no uta (najklasyczniejsze shounen‑ai jakie można wymyślić) czytamy wyłącznie o (tematyce) yaoi. A jak wiadomo (?) z innego tanukowego tekstu, jest tematyka yaoi i tematyka shounen‑ai – podobne, ale nie tożsame.
* No i ostatecznie w recenzji Given czytamy, że jest to shounen‑ai, bo nie ma tu porno i, że nie można liczyć na to samo, co w junjou , bo Kizu nie przyciąga fanek „nagromadzeniem zmysłowych interakcji między dwoma ładnymi chłopcami”. Ale które junjou? To yaoi, czy to shounen‑ai? Ancietejka nie sprecyzowała, o którą serię jej chodzi… Chyba, że myślała o mandze!
I to wszystko w obrębie jednego portalu!
Na podstawie powyższych przykładów można wywnioskować, że ludzie chyba nie wiedzą, o czym mówią. Jedni twardo rozdzielają shounen‑ai i yaoi, inny używają tych terminów zamiennie, czasem w jednym zdaniu. Jedni, kiedy brakuje im skali, tworzą jeszcze „hard yaoi”, podczas gdy inny utożsamiają samo „yaoi” z produkcjami stricte pornograficznymi. Nasuwa się też wniosek, że shounen‑ai to cokolwiek, co sam piszący uważa za „nie dość ostre”, jednocześnie za kryterium uznając wyłącznie własny gust.
Definicja się wyraźnie rozmywa, termin może być użyty w kontekście praktycznie dowolnego tytułu zgodnie z własnym widzimisię wypowiadającego się, a Ty twierdzisz, że to ja komplikuję i udziwniam? :D Praktyka wykazuje coś innego.
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Ja bardzo chętnie zmienię temat i kontynuowałabym zachwyty nad Yuukim, który był wiadomo kim (zrobił się już z tego hermetyczny żart). Nikt nie chce zachwycać się Yuukim, co za… :(
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
„Większość, o której piszesz, powiela czyjś oczywisty błąd powstały w czasach, kiedy internety nie działały tak jak dzisiaj i nie było tak łatwo samodzielnie skorygować pomyłki.” Od pierwszego komentarza próbuję Ci wytłumaczyć, że inne znaczenie słów „shounen ai” i „yaoi” na zachodzie i w Japonii nie jest BŁĘDEM. Po prostu tak działa język, że czasem bierze się jakieś wyrażenie z innego języka, ale nadaje mu trochę inne znaczenie niż oryginalnie. Dałam już w pierwszym komentarzu przykład z „anime” i „mangą” – czy Twoim zdaniem to też jest błąd, że nazywamy tak wyłącznie japońskie animacje i komiksy? Chcesz więcej przykładów, proszę bardzo. W Polsce słowo „fromage” oznacza serek wiejski z jakimś tam chyba szczypiorkiem i innymi przyprawami. Wiesz co to słowo oznacza po francusku? „Ser” – po prostu każdy ser, żółty, biały, nie ma znaczenia jaki. Więc jak chcesz się kłócić, że w recenzji źle użyto nazwy „shounen ai” to idź się też pokłóć z producentami chipsów o to, że chipsy fromage nie są o smaku żółtego sera.
Co do Twoich przykładów różnego używania słów „shounen ai” i „yaoi” w recenzjach na Tanuki – piszą je różne osoby i niektórzy mogli po prostu błędnie ich używać, nawet próbując stosować zachodni poziom. Nie ma to żadnego związku z Twoim pierwszym komentarzem, gdyż zarzucasz w nim błąd konkretnej osobie w konkretnej recenzji.
BTW nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tym ostatnim „ad personam już się pojawiło”, bo w żadnym momencie Cię nie obrażałam. Ale cóż, może uraża Cię sam fakt, że ktoś się z Tobą nie zgadza…
Podsumowując moje trzy komentarze: Jedyne, co próbowałam przekazać to to, że to Ty mylisz się, zarzucając recenzantce błąd. „Given” jak najbardziej klasyfikuje się jako anime „shounen ai”, a jeśli Ty stosujesz inny podział to po prostu go tak nie nazywaj i tyle, jednak w przyszłości, gdy inne anime o podobnym poziomie „scen” zostanie tak nazwane to nie czepiaj się Bogu ducha winnego recenzenta, że nie stosuje Twojego, niepopularnego na zachodzie podziału.
Dziękuję za uwagę i bardzo proszę moderację o wyrozumiałość i nieusuwanie tego komentarza, obiecuję, że był ostatni!
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Na jakiej podstawie zakładasz, że to inni autorzy zrobili błąd, a Ancietajka nie? A może po prosty wszyscy robią błąd i zamiast analizować ile jest shounen‑ai w shounen‑ai, wystarczyłoby dać sobie spokój z tym niejasnym (jak widać po przykładach) podziałem?
Mój pierwszy komentarz nie był atakiem. I w którym miejscu się niby kłócę? Nie wiem dlaczego zarzucasz mi złą wolę. Z autorką recenzji rozeszłyśmy się chyba w pokoju, to Ty masz największy problem.
Re: kwestia czysto techniczna
Re: kwestia czysto techniczna
Proszę, pomóż mi, jakie japońskie źródła tagują to anime jako 少年愛? Oficjalna strona, wikiepedia… wszędzie stoi, że to BL.
To pewnie dlatego, że w Japonii wszystkie męsko‑męskie romanse dla kobiet tagowane są jako BL, niezależnie do natężenia „fiku miku, fą fą” w treści.
Kizuato
Co do soundtracku – już dawno nie słyszałam tak pasującego do anime openingu. Treść openingu oddaje idealnie główne wątki w seri – miłość pomiędzy Uenoyamą i Mafuyu, ich poznanie się, a także ogromny ból Mafuyu i próba zrozumienia kliknij: ukryte śmierci Yukiego. Mogę słuchać tej piosenki nieksończenie wiele razy, tak samo jak koncertowej solówki Mafuyu.
Z niecierpliwością czekam na film, gdyż całym sercem kocham Harukiego i Akihito, a także wątek miłości Akihito i Ugetsu. Chaptery w mandze ich dotyczące czytałam za pierwszym razem jednym tchem,a później także wielokrotnie do nich wracałam.
Jednym słowem polecam obejrzenie tego anime jako pryzkłądu jednego z lepszych romansów w historii anime.
Ech, zdałam sobie sprawę, co powinnam jeszcze dopisać w swoim tekście, dzięki.
czyli jeszcze raz
[link]
dzięki
Piszesz reckę na tanuka? Chętnie przeczytam.
Ostatni odcinek
Seria wykraczająca poza granice gatunku
stratą, rozłąką, kliknij: ukryte przechodzeniu żałoby, afirmacji życia, docieraniu się ludzi oraz wreszcie seksualności. Dlatego też można się tylko zastanawiać i mieć nadzieję, że ten bezprecedens stanie się przewrotnie precedensem i będziemy mieli szansę poznać inne wartościowe tytuły z gatunku w postaci zanimowanej.
Odnosząc się natomiast do strony formalnej, warto rzeczywiście zwrócić uwagę na pierwowzór w kwestii szaty graficznej i związanej z nią wrażliwości, z jaką zarysowane zostały projekty postaci, które w anime wydają się po prostu płaskie i bez wyrazu.
W oczy rzucają się również inne aspekty, szczególnie planu muzycznego, w ramach którego wiele nieistotnych elementów- jak zmiana strun- ulegają wyolbrzymieniu, jednak ,, nie rażą one” aż tak jako materiał służący do udramatyzowania wydarzeń i zachowania spójności pomiędzy sferami psychologiczną, emocjonalną oraz rzeczywistą.
Kluczową jawi się mimo wszystko atmosfera, z jaką nie dane było mi się dotąd spotkać w anime- kameralna, intymna, jednocześnie ,,ciężka”, przytłaczająca, można powiedzieć zawiesista. Przy czym realizowana w sposób konsekwentny, odkrywający prawdziwe znaczenie powierzchownie nieistotnych, nawet kliszowych- tak jak ,, głupkowatość” i ,, nierozgarnięcie” Mafuyu, w tym jego przesadne reakcje na błahe wydarzenia, zostaje zdemaskowane jako kliknij: ukryte posttraumatyczna apatia. Podobnie wygląda to w przypadku wspomnianej wcześniej zmiany strun.
Toteż zanimowana adaptacja wydaje mi się jednym z najbardziej przemyślanych tytułów, z jakimi dane mi było się spotkać. Wcześniej nie pomyślałabym, że 9 odcinków to objętość czasowa wystarczająca do zarysowania, przeprowadzenia oraz właściwie zamknięcia, tak skomplikowanego w gruncie rzeczy pod względem psychologicznym i emocjonalnym, wątku.
Mogę z czystym sumieniem polecić ,,Given” każdemu, zainteresowanemu muzyką, dramatami psychologicznymi czy doceniającym tytuły przełamujące stereotypowy osadzone w kontekście seksualności, szczególnie tym, którzy nie są przekonani do podobnych zagadnień.
Uważam, że ,,Given” nie podlega zaklasyfikowania jako yaoi, a nawet shounen‑ai, gdyż nie ma z podobnymi tytułami nic wspólnego. Homoerotyzm pełni w tej serii funkcję podobną do ,,Yuri on ice” czy ,,Banana fish”, przez co zostaje podniesiona do rangi dowodu na to, że obecność wspomnianego wątku nie definiuje charakteru pozycji (czym szczególnie zabawili się twórcy ,,YOI”, realizując zakamuflowany, a jednak czytelny i oczywisty, wątek miłosny poprzez wprowadzenie celowej rozbieżności pomiędzy warstwą słowną a graficzną, np. scena przed kościołem, w serialu sportowym). Stąd wynika kolejny aspekt ,,Given”- przełamywanie stereotypów, nie tylko kultury masowej i anime, ale też dotyczących seksualności człowieka.
Teraz czekam tylko na kolejne odcinki i dalsze losy postaci :)
Dziewiąty odcinek
po sześciu odcinkach
drugi odcinek
Ogólnie dalej bardzo mi się podoba. Jak dla mnie – jak na razie największe pozytywne zaskoczenie sezonu.
Re: drugi odcinek
Re: drugi odcinek
Re: drugi odcinek
pierwszy odcinek
pierwszy odcinek
Mafuyu i Ritsuka kupili mnie od razu, gęba mi się śmiała, kliknij: ukryte gdy pierwszy robił drugiemu miejsce na schodach – niby nic, a cieszy. Na kolejne sceny między nimi też patrzyło się w porządku, nawet ta kliknij: ukryte z odciągnięciem od samochodu wyszła całkiem naturalnie. Pozostałą dwójkę myślę, że również polubię. Teraz czekać, aż wszyscy stworzą zespół i będą grać, i śpiewać.
Właśnie, co do gry – kolejny plus. CGI przy instrumentach oczywiście widoczne, ale ogólnie animacja podczas występu wypadła dobrze, a na pewno nie razi po oczach. Tego się w sumie bałam najbardziej, mogę więc odetchnąć z ulgą, heh. No, jeszcze przydałoby się posłuchać Mafuyu – byłam pewna, że już w pierwszym odcinku usłyszymy jego głos, no ale niestety..
Muzycznie też się chyba nie zawiodę. Opening, choć niepozorny, z każdym kolejnym odsłuchaniem podoba mi się coraz bardziej. Ending to, no cóż, słodki piesio.
Słodzę strasznie, ale naprawdę nie mam do czego się przyczepić. Oby tego nie zepsuli.