x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Mieszane odczucia
Re: Mieszane odczucia
zaskakująco fajne!
Słowem wstępu – owszem, seria nie jest pozbawiona wad, luk w fabule i świecie przedstawionym. W końcu historia kręci się wkoło aplikacji, która rozdaje ludziom supermoce, żeby potem wciągnąć ich w walkę na śmierć i życie (nierzadko w biały dzień, na ulicach miast). Oczywiste jest, że uciągnięcie ciekawej fabuły w takich realiach wymaga pójścia na kompromisy i przyjęcia pewnej dozy umowności. Ale od kiedy w anime taki zabieg kogokolwiek dziwi? A już szczególnie w dobie masowego wysypu isekaiów.
Szkielet historii jest prosty. Kaname jest licealistą, który żyje sobie spokojnie nie wadząc nikomu – do dnia, kiedy otrzymuje zaproszenie to niewinnie wyglądającej gierki „Darwin's game”. Odpala aplikację, i od tego momentu oczywiście nic już w jego życiu nie będzie takie jak dawniej. Apka pozwala graczom aranżować śmiertelne pojedynki z użyciem sigili, specjalnych zdolności, które otrzymują przy pierwszym zalogowaniu się do gry. Stawką jest adrenalina i wielkie pieniądze, więc nie trudno się domyślić, że bardzo szybko życie Kaname zamienia się w dramatyczną walkę o przetrwanie.
Nic niezwykłego, prawda? Ot, battle royale z przypadkowym licealistą w roli głównej. Dlaczego więc warto po DG sięgnąć? Jak dla mnie powody są trzy.
Pierwszym z nich jest Kaname. Czy możemy na chwilę pochylić się nad tą postacią i przyznać, jaka jest cudownie zbalansowana? Słowo daję, nie widziałam jeszcze w anime akcji bohatera którego tak bardzo kupuję. Kaname nie jest ani wypranym z emocji geniuszem, ani fleją o wielkim sercu i jeszcze większych aspiracjach, ani pacyfistą, ani mordercą. Żadnych skrajności. Owszem, posiada użytecznego sigila, jest bystry i zwinny – ale akurat na tyle, żeby był ciekawym protagonistą, ale nie przysłowiowym „przepakiem”. Widzę w tym odbicie realnego świata – nikt mi nie powie, że osoby inteligentne i utalentowane nie wywierają na otoczenie większego wpływu, niż jednostki, które są po prostu przeciętne.
Kończąc zachwyty nad Kaname muszę jeszcze dodać, że przede wszystkim jest chłopakiem, który z jednej strony ma instynkt samozachowawczy i zwyczajnie chce przetrwać, z drugiej po przystąpieniu do gry nie pozbył się nagle kręgosłupa moralnego. Walczy, ucieka, zawiera sojusze, zastawia pułapki. Bez niepotrzebnego okrucieństwa i bez litowania nad wrogiem wbrew zdrowemu rozsądkowi. Myśli, nie rzuca pustymi frazesami na prawo i lewo, nie histeryzuje, ale też nie pozostaje bierny ani obojętny. Ma ludzkie odruchy i te dobre, i te złe. Dla mnie bomba, takich bohaterów chcę oglądać.
Kolejnym plusem serii jest to, czego od krótkiego anime battle royale można oczekiwać – zagęszczenie akcji. Jest treściwie i na temat, pojedynki są ciekawe, trzymające w napięciu i efektowne. Trup ściele się umiarkowanie gęsto (choć przyznaję, że częściej jest to trup „randomów”). Sigile są różnorodne i nieźle zbalansowane, a nawet gdy nie są, to na co w końcu człowiek wymyślił broń palną i sztuki walki?
A teraz przejdę do elementu, który przyznaję się bez bicia, sprawił, że po obejrzeniu pierwszego odcinka sięgnęłam po kolejny. TŁA. TŁA, TŁA, TŁA. One zasługują na osobną recenzję i własną stronę na filmwebie, malu, tanuki, czy co tam jeszcze sobie wymyślicie. Sprytnym zabiegiem akcja często a gęsto toczy się w opuszczonych fabrykach, hotelach, czy centrach handlowych. Ale kiedy już bohaterowie wyjdą w plener… Matko i córko… Poziom dopracowania teł (właśnie po raz pierwszy w życiu użyłam słowa „tło” w dopełniaczu liczby mnogiej swoją drogą)jest po prostu absurdalnie wręcz niewiarygodny. Gąszcze budynków, tablic, klomby różnych gatunków kwiatów, sygnalizacje śwetlne, znaki drogowe, automaty z przekąskami, pojedyncze listki na drzewach. Momentami zatrzymywałam odtwarzanie, żeby napawać się tymi obrazami. I zawsze kiedy myślałam, że na tym właśnie kadrze musieli wydać już resztę swojego budżetu i że od teraz będziemy oglądać już tylko nieruchome plansze, twórcy z wyuzdaniem prezentowali kolejną, nieprawdopodobną lokację. Zaprawdę, dla tych widoków tylko warto obejrzeć tę serię.
I tu w zasadzie kończy się merytoryczna część mojej quasi recenzji;)Jeszcze mogłabym wspomnieć o muzyce, która ma kilka naprawdę dobrych, gęstych i klimatycznych momentów. Jeśli chodzi o fabułę – daje radę, serii bronią elementy które wymieniłam wcześniej. Na pozostałych bohaterów nie narzekam, są nie tak nieprzeciętnie normalni jak Kaname, ale da się ich lubić i to jest najważniejsze. Cieszy fakt, że (przynajmniej póki co) seria nie zamieniła się jednoznacznie w haremówkę, Ryuji jest fajnym elementem składu. Jedyną postacią której nieznoszę, jest Shuka. Za każdym razem, kiedy ją widzę mam ochotę rzucić w nią ciężką cegłą:) Typ uroczej, lekko nieśmiałej sadystki jest chyba najbardziej kiczowatym rodzajem osobowości, jaki można spotkać w anime. Nie rozumiem też do końca, co widzi w niej Kaname. Znaczenie lepiej sprawdziłaby się tutaj dziewczyna w stylu Asuny z pierwszej serii SAO. Niestety nie zanosi się na taką zmianę, więc pozostaje mi tylko usilnie ignorować istnienie tego potworka:)
Ciekawa jestem, co będzie dalej. Seria ma potencjał, o ile tylko charaktery bohaterów będą rozsądnie ewoluować. No i oczywiście pozostaje kwestia tego, jak rozwiąże się tajemnica gry (nie będzie to chyba spojlerem jeśli powiem, że póki co zbyt wiele się o jej twórcach i tym jak działa nie dowiedzieliśmy). Takie zagadkowe historie niestety najczęściej są ciekawe dopóki sami tylko możemy snuć domysły, o co w tym wszystkim może chodzić. Nie mam co prawda na to zbyt wielkich nadziei, ale miło byłoby, gdyby twórcy zaserwowali nam kiedyś ciekawe rozwiązanie tajemnicy stojącej za Darwin's Game.
ANIME A MANGA
Re: ANIME A MANGA
Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
No, ale nie sądzę, żeby to był problem w przypadku Darwin's Game. Zakończenie jest raczej otwarte, więc bez problemu zrobią kontynuację jak będzie zapotrzebowanie. Nie bez powodu skończyli też na 11 odcinkach, zamiast standardowych 12.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Darwin's Game, to nie przypadek typu FMA.
Anime obejmuje 30 z 83 obecnie wydanych rozdziałów i jest dosyć wierne oryginałowi. Mieli materiał do przodu i nie musieli nic domyślać – można się tylko zastanawiać czy anime miało 11 odcinków z braku kasy czy też nie chcieli na siłę rozciągać materiału, żeby wyszło przepisowe 12.
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Odpowiedź na komentarz użytkownika Impos
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika mordarg
Ale jeśli będzie tak, jak mówicie, to czekam na ten rozwój branży, choć może niekoniecznie na drugi sezon Darwin's Game.
Darwin's Game po 11 odcinku (koniec)
Nuda...
Re: Nuda...
Re: Nuda...
Na początku podobała mi się postać Shuki i to, że główny bohater nie był przepakowany, ale…
Odpowiedź na komentarz użytkownika Nikodemsky
Darwin's Game po 1 odcinku
No i Shuka. Zdążyła się już wypłaszczyć na MC. Będzie z niej dobra krejzolka. Od razu przypomina się Mirai Nikki.
Gdzie są wszyscy?
kliknij: ukryte - panda zabija policjanta na służbie i nic? oczywiście w pobliżu nikogo nie ma, żadnych świadków itd. Zostaje to pominięte. Ta ignorancja (a raczej niewiedza) świata zewnętrznego i służb na temat to co się dzieje przeważnie sprawia, że omijam tego typu serie.
- odnosząc się do powyższego – oczywiście w biały dzień w całym mieście niemal pusto. Ludzie pojawiają się wtedy gdy są potrzebni, a znikają wtedy gdy ich obecność byłaby problemem dla akcji (pełno ludzi gdy panda goni bohatera, brak ludzi gdy ranna panda ze strzałą w barku go szuka, zupełnie pusty pociąg gdy go atakuje).
Może to miał być taki mocny początek i wyjaśnienia przyjdą później, ale mam nadzieję, że w dalszej części nie skupią się wyłącznie na grze i nie oleją reakcji świata zewnętrznego (lub co gorsza świat zewnętrzny i służby będą ignorować to co się dzieje na zasadzie „niee to niemożliwe, nie zajmujemy się tym”).
Re: Gdzie są wszyscy?