x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Się zestarzałam chyba jednak
Może obejrzę to do końca, ale niestety, niestety – wygląda na to, że czasy, gdy z zachwytem chlipałam nad ekranizacjami visual novel odeszły bezpowrotnie…
Re: Się zestarzałam chyba jednak
Miałem to napisać.
Re: Się zestarzałam chyba jednak
Dodam jeszcze, że nie widziałem Clannada.
Re: Się zestarzałam chyba jednak
Ciesz się, że Air nie oglądałeś.
Re: Się zestarzałam chyba jednak
Re: Się zestarzałam chyba jednak
1) W dawnych czasach, kiedy pisałem tą recenzję nasza redakcja bynajmniej nie była monolitem, jeśli chodzi o ten gatunek anime. Był on dość mocno dyskutowany, część osób w ogóle go odrzucała, uważając, że jest on tandetny. Część (bardzo niewielka) go lubiła. Część miała swoje jedno, przynależące do niego anime, które uważała za najlepsze, a pozostałe uznawała za gorsze kopie, idące na jedno kopyto.
W trakcie tych dyskusji wypracowaliśmy konsensus, że najmocniej działa to anime z gatunku, które obejrzało się pierwsze. W moim wypadku było to Kanon (2002). Air ledwie strawiłem, Clannadowi już nie dałem rady, Kanon 2006 natomiast odczułem jako Kanon 2002 w poprawionej formie. I faktycznie był dużo lepszy (od 2002_, zarówno, jeśli chodzi o znacznie lepszą grafikę, dużo lepszy scenariusz oraz wprowadzony do ekranizacji humor.
Problem polega na tym, że jestem tu na bakier z dużą częścią fandomu, bowiem zarówno Air jak i późniejszy Clannad były dużo popularniejsze od obydwu Kanonów.
2) Czy wystawiłbym dziś taką ocenę? Otóż: nie.
Pomijając moją (powszechnie uznawaną za heretycką) tezę, że – żeby faktycznie oddać ich wartość w stosunku do tego, co dzieje się obecnie w telewizji – należałoby wszystkim anime w bazie zmniejszyć oceny o 2 stopnie, to należy zauważyć, że rozwiązania fabularne z Kanon, Air, Clannad etc. były później kopiowane miliony razy. Każdy, kto teraz ogląda to anime, czy to wracając do niego po latach, czy po raz pierwszy widzieć będzie rzeczy, które widział już sto razy…
A jak powiedziano powyżej IMHO działa ten pierwszy.
3) Czy te recenzje są informujące? IMHO należałoby po prostu siąść i napisać retrorecenzje dla części najważniejszych tytułów. Problem polega na tym, że nie ma tego komu zrobić. Redakcja od dawna nie jest w stanie nawet zająć się większością nowości…
Prawdę mówiąc trochę myślę nad tym, żeby zrobić co nieco na tym polu, ale nie mam ani zbyt dużo czasu, ani za bardzo serca do Tanuka. Jeśli już to na pierwszy ogień pójdzie raczej Lodoss, potem Escaflowne i stary Soul Hunter albo Slayersi.
Re: Się zestarzałam chyba jednak
potworek
To jest nieporównanie gorsze od oryginału. Obejrzyj starszą wersję, jest pełna magii i tajemniczości, której tutaj trudno szukać, za to nie było tam fillerów. Ani spoilerów – zaś tutaj już do pierwszego odcinka wepchnięto wszystkie postaci i ponadgryzano wszystkie wątki jednocześnie, zamiast jakoś je rozłożyć i później się nimi delektować – nie, trzeba było wszystko wrzucić do gara, zabełtać i podać na talerzu widzowi, żeby zepsuć zabawę… Nie trzeba nawet znać oryginalnego Kanonu, żeby znać imię Tej Jedynej kliknij: ukryte (naprawdę chcesz wiedzieć? na własne ryzyko: kliknij: ukryte wystarczy obejrzeć opening i ending!!!)
Co mnie boli najbardziej, wszystkie postaci poddano lobotomii, w związku z czym:
kliknij: ukryte - Kuzynka jest idiotką‑moeblobem;
- Mama Kuzynki (chyba siostrzyczka, z wyglądu!!!) – trucicielką i również idiotką‑moeblobem;
- Blondasek jest żałosnym popychadłem (bardziej przypomina obleśnego Clannadowego Sunoharę niż w oryginalnym Kanonie, gdzie nie był taką oślizłą kreaturą),
- Przewodnicząca Klasy niby ma klasę, ale prowadza się z żałosnym Blond‑zwierzątkiem na smyczy (szkoda, że nie nałożyła mu skórzanej maski i nie popędza go pejczem: Szybciej, niewolniku!);
- panna Grypa zamiast wzruszać wywołuje odruchową chęć ijimowania: A co wy tu robicie na terenie szkoły? Podobno chorujecie, po cholerę pętacie się na mrozie? Jak macie siłę, żeby przywlec tu swoje żałosne cztery litery, to nie bumelować, tylko marsz na lekcje! Dlaczego jesteście bez mundur(k)u? Wam się, poborowi, zupełnie w (ocenzurowano) poprzewracało, za dużo luzu macie, tępe (ocenzurowano i zmieniono na) żołnierze! Do klasy biegiem maaarsz, lewa, lewa, i żeby mi to było ostatni raz, bo wyczyścicie kible na całym piętrze! Od jutra widzę was w mundurze, odmaszerować!; wcześniej też mnie irytowała (jak ktoś jest chory, to nie lata po mrozie, i to jeszcze na terenie szkoły, z której specjalnie się zwolnił, żeby do niej nie chodzić – a do tego jeszcze ten ktoś wygląda jak okaz zdrowia), ale nie budziła we mnie aż takiego demona;
- panna Zemsta („AUU”) i panna dwojga nazwisk Machająca‑Kijaszkiem są spłycone i nie będzie chyba niespodziaką, jeśli dodam, że również mają małe rozumki.
- to stadko gęsi ma zapewne zniwelować złe wrażenie wzbudzane przez kosmiczną tępotę panny „UGUU”, żeby na ich tle była mniej irytująca niż w oryginale… Za każdym razem, kiedy słyszałam to „UUU”, to miałam ochotę, żeby rozmówca potraktował ją jak Rosa Marię w Umineko...
Skutek jest odwrotny do zamierzonego, bo wrażenie niesmaku zamiast się rozmyć, tylko się potęguje. Wydaje mi się, że miasteczko leży na złożach Kretynu 206, który jest izotopem promieniotwórczym. To tłumaczyłoby stopniową degradację mózgu głównego bohatera do poziomu otoczenia.
Stare przysłowie mówi, że lepsze jest wrogiem dobrego. Jak ktoś usiłuje poprawiać udaną produkcję, jaką był stary Kanon, to powstają potworki takie jak ten tutaj.
Dlatego pomęczę się jeszcze trochę, a potem pewnie też bedzie drop...
W powodzi chłamu było ogólnie dobrze
Teraz szczegóły w kolejności przypominania. Grafika piękna jeśli chodzi o poziom wykonania, tła dopracowane, barwy, światła, wszystko na wysokim poziomie i miłe dla oka. Twarze – wiadomo klasyka, nie lubię tego rysunku (oczy na pół twarzy, ślicznusie buźki i tak dalej), ale też nie jest to dla mnie jakoś szczególnie przykre, żeby mi zepsuło oglądanie. Opening i ending – nie, przewijałam, nic dla mnie wartego uwagi.
Fabuła. Trzyma zainteresowanie widza. I to jest najważniejsze. Anime po prostu nie nudzi, ogląda się z zaciekawieniem kolejne odcinki, jest się ciekawym końca. Czy to wzrusza? Eee… no mnie nie bardzo, może za stara jestem :) Więc wzruszające nie, ale interesujące – tak. Więc jest dobrze :)
Postacie. Ogólnie sympatyczne, główny bohater bardzo w porządku. Dziewczynki wiadomo – słodziusie, idealne przyszłe żony dla każdego mężczyzny (głównie są w życiu zajęte robieniem słodkich minek i przysmaków dla chłopców ;)). Żałuję, że nie znam Japonii i tamtejszych zwyczajów, naprawdę chciałabym zobaczyć, jakie są społeczne wymogi wobec dziewcząt i kobiet. Czy rzeczywiście tak one funkcjonują? Wstają o piątej rano zapewne, żeby przygotowywać ślicznusie śniadanka dla kolegi i ogólnie są takie słodziaki, że tylko je do domu wziąć i hodować ;) A Sayuri to jest w ogóle cud, miód i orzeszki, istny anioł na tej ziemi ;)
Jeszcze odnośnie fabuły i postaci. Ogólnie: główny bohater, Nayuki, Ayu – tak. Makoto, Shiori, Kaori, Mai – raczej nie bardzo. Teraz trochę negatywów i czepiania się w kolejności przypomnienia. A więc:
kliknij: ukryte
Ja naprawdę rozumiem, że główny bohater to wspaniały, młody człowiek, ale bez przesady, że cała armia dziewczątek przez lata nie potrafi o nim zapomnieć i gotowa jest poświęcić wiele, dla jego szanownej osoby ;) Swoje życie i wspomnienia – Makoto, życie i zdrowie psychiczne – Mai (ta scena usiłowania samobójstwa mieczem – drętwe i bez sensu), ostatnie chwile życia – Shiori, wszystkie sny i marzenia w śpiączce – Ayu. No ja naprawdę rozumiem, że to najbardziej pożądany chłopał świata, ale może bez przesady? Wiem, wiem, to haremówka mimo wszystko ;)
Różne debilizmy fabularne i psychologicznie mało zrozumiałe motywy postępowania postaci. Wątek sióstr – beznadzieja, najgorszy chyba. Kaori traktuje młodszą umierającą siostrę jak ostatniego śmiecia, bo… no właśnie bo co? Dęty, naciągany powód, trudno się tym wszystkim wzruszyć. W dodatku ta diagnoza lekarska – umrzesz po tych konkretnych swoich urodzinach, buhaha :) Ciekawe, przy jakich schorzeniach określają kres życia co do daty :/ Oraz sama postać Shiori – snuje się pod tą szkołą jak… nie przymierzając – wiadomo co, ma infantylne marzenia, masakra ;)
Wątek lisa Makoto – stracony potencjał. Potencjalnie piękna historia lisicy, która z miłości przybiera ludzką postać, poświęcając życie i wspomnienia (piękny tekst, że cud wymaga dwóch ofiar: życia i wspomnień). Niestety byłoby łatwiej się tym wzruszyć, gdyby rzeczona lisica nie miała mentalności upierdliwej do granic, upośledzonej pięciolatki (te jej nocne kawały, te jej dziwaczne dźwięki, które wydaje, no co to ma być?!). Beznadziejna postać, naprawdę. Kolejna porażka – Mai i te idiotyzmy z demonami oraz śmieszno – straszna scena z nieudanym samobójstwem, te wydumane traumy… :/
Dla mnie najlepszą postacią kobiecą jest Nayuki – najbardziej spokojna i jakby postać tła. Broni się też główna historia Ayu. Te dwie rządzą, reszta raczej – mniej lub bardziej – do wymiany.
I jeszcze z realnego życia wzięte: dlaczego Nayuki i jej matka mają twarze W TYM SAMYM WIEKU? :) Kiedy matka Nayuki chodzi do pracy, z czego one w ogóle żyją, czym ona się zajmuje (bo jedyne, co robi w tym domu, to gotuje i usługuje tej całej rodzinie). Dlaczego główny bohater, z całego tego haremu, zakochuje się i wybiera właśnie dziewczynę, która wygląda jak DZIECKO z podstawówki? :) Tak, tak, wiem – kochał ją jako chłopiec, no ale moi państwo, mimo wszystko :P
Tyle czepiania, lubię się zawsze przyczepić, tak mam :) Ale ogólnie jak mówiłam – jest dobrze :)
To jednak Key
Chyba że jest coś co pominąłem, w szczególności że ona sama w sobie takim cudem była.
Życzenie pod koniec miało uszczęśliwić głównego bohatera,
mam rozumieć że zapomniał o biednym oswojonym lisku? :(
To jednak key, zawsze mi pozostawi coś co mi się nie spodoba. . . taka dziura w ideale. Z całą pewnością 10/10
9,5/10
Faktem jest, że jeśli Ayu miała być główną postacią, to trochę się w tym zagubili. Ale z drugiej strony, mogło o być zamierzone. Tutaj wiele z pozoru nieważnych elementów ma znaczenie, więc to „przewijanie się” Ayu mogło być zamierzone.
Na początku trochę się pogubiłam w tej iluzji – nie iluzji, ale i tak bardzo mi się podobało.
Na koniec pytanko: kliknij: ukryte Czy Ayu była po prostu jakimś duchem, który świadomie był z Yuuichim i resztą/
9,5… po zaokrągleniu 10, więc:D
UFFF
Wszystkiego było zbyt dużo! Te dziewczyny wprost zniechęcały do dalszego oglądania. Sama fabuła może nie była zła, ale nie śledziłam tego wszystkiego z jakimś wielkim zainteresowaniem. Dla mnie jedynym plusem był głos Tomokazu Sugita,który podkładał głos Ginowi z Gintamy.
Waham się między 6 a 7 chociaż nie wiem czy dać 5.
Nieco bardziej przyjazny dla otoczenia żeński harem, z jakimiś nadnaturalnymi mocami. Heh…tego jeszcze chyba nie było. Kanon przynajmniej jest przedstawiony w spokojnym klimacie.
Taka zima tylko w Kanon.
To jest to!
Przy przedostatnim odcinku się załamałem. Czułem, że już tego nie będzie. Że życie Youichi'ego będzie musiało zjechać na tor, na którym nie ma stacji Ayu. Ale ostatni odcinek… Tylko raz zdarzyło mi się, żeby ostatni odcinek przyniósł mi tyle emocji. Od strachu po wybuch radości. Był to ostatni epizod Clannad After Story. W obu przypadkach omal nie zszedłem na zawał. Studio KEY umieszczam na mojej liście na równi z Ghibli.
Aizawa Yuichi. Numer jeden. Ex aequo z Okazaki Tomoyą. Chłopak, który się nie poddał. Chciał pomóc wszystkim. I mimo traumatycznych, własnych przeżyć nie rzuca ręcznika. Walczy. Albo jak mawia Nayuki: „Faito!”.
Dzięki takim anime, aż ciepło robi się na sercu. Mimo, że Kanon to zima.
BEZ GADANIA – 10/10
Re: To jest to!
Nie takie genialne...
Mimo że zakończenie nie przypadło mi do gustu, to serię ogólnie oceniam pozytywnie: 7/10.
Genialne anime
Nie wszyscy z pewnością lubią cukierkowe kawaii panienki, które nie zachowują się specjalnie naturalnie, ale uważam, że można to zaakceptować, spojrzeć na to z przymrużeniem oka.
Seria ta ma bardzo głęboki sens, wiele wątków, których rozwiązania jesteśmy już niemal pewni nagle całkowicie nas zaskakuje i zmienia cały bieg rzeczy. Dzięki temu anime jest wciągające i nieprzewidywalne.
Wiele osób, które oglądały pierwsze 'Clannad' czy 'Air' mogą nie ocenić 'Kanon' tak dobrze. Serie są do siebie dość podobne i kilkakrotne oglądanie podobnych wydarzeń może po prostu zanudzić widza.
Ja osobiście zaczęłam oglądanie tych dwóch serii i nie niesie to już za sobą takich samych emocji jak przy 'Kanonie'. Oczywiście nie zakończyłam ich, więc nie mam zdania na ten temat, ale coś mnie w nich denerwuje – są trochę przesadzone i zbyt nienaturalne.
Ale cóż – wypowiem się ponownie po ukończeniu ;)
Jeszcze raz gorąco zachęcam do obejrzenia tego anime, nawet osoby, których nie interesują dramaty. Każdy powinien poświęcić na to odrobinę czasu.
Re: Genialne anime
Re: Genialne anime
Seen twice : >
Kanon 2006 - opinia
Interesujący, musowy tytuł dla niemalże każdego, choć sam oceniam je na 9,5/10. Najlepszy dowód na to, że taka koncepcja anime jest tym czymś, a nie puste kadry rzucane na skąpe stroje animowanych dziewcząt (choć osobiście z tym walczyć nie zamierzam :D). Majstersztyk
Podsumowując- nie nudzi, jest miłe, przyjemne, nie aż tak dramatyczne jak Clannad ( kliknij: ukryte bo wokół Yuichi'ego ciągle dzieją się cuda:)), ale potrafi wzruszyć.
8/10.
Arcydzieło
Naprawdę mnie zachwycił‑ładne projekty postaci,szata graficzna i żywy drugi plan!
Ale jego magię poznaję teraz kiedy robię sobie powtórkę‑przypomniały mi się czasy kiedy nie byłem tak zatruty.Dzisiejsze produkcje do pięt nie dorastają Kanonowi‑no może kinówka Haruhi i Eiga.
Zauważyłem też że lata oglądania anime mnie uwrażliwiły‑przy niektórych scenach zbierało mi się na płacz,czego za pierwszym razem nie było.
Anime wyróżnia się też bohaterami‑szczególnie main hero często porównywany do Kyona,ale w przeciwieństwie do Smitha Yuichi ma „jaja”(konjo XD),mają tez inne seiyuu.
Historia ma tylko jeden słaby punkt‑spójność.
Pisze nieskładnie psia mać,ale to nie moja wina.Gorąco zachęcam do obejrzenia‑najlepiej jest jak go oglądają osoby dopiero wkraczające w świat anime.
Serie ogólnie oceniam na 6,5/10
+ Plusem na pewno jest grafika, ścieżka dźwiękowa, troche humoru, ładna śnieżna sceneria i w miare fabuła, pomimo całego idiotyzmu postaci, o czym opowiem niżej
- Minusem za to są prawie wszyscy bohaterowie. No na serio, z początku anime zapowiadało się na całkiem naturalną serię, a kliknij: ukryte mi tu naglę wychodzą jakieś nienormalne dziewczynki, gdzie jedna jest „reinkarnacją lisa”, druga chodzącym duchem, trzecia jakimś przyjacielem lisa, czwarta (ta z mieczem) to normalnie chyba z x‑man'ów wzięta, piąta to ponoć umierająca, a „biega” po świecie jak gdyby nigdy nic.
Chyba tylko Nayuki i Sayuri były tutaj w miarę normalne. Co do Yuichi i Jun'a to mam pewne wątpliwości.
Do tego Ludzie twierdzą, że to anime wzruszą, a to jest tak wzruszające jak przypalone kotlety na talerzu
IMO Kanon to prototyp Clannad'u (i chyba się nie mylę, bo obydwa anime były w oryginale visual novelką od KEY) i właśnie za to mu dziękuje, bo gdyby nie on, to być może moje ulubione anime nigdy by nie powstało :D
Jakiś czas później postanowiłem obejrzeć serię raz jeszcze i tym razem bardzo mi się podobało :] Recepta? Zaakceptować to, że świat jest niespójny a fabuła mocno głupkowata i nie myśleć o tym podczas seansu. Zamiast tego wchłaniać dobry humor i moe, oraz starać się wzruszać scenami, które scenarzyści zaplanowali na wzruszające :p Oczywiście, to że wybaczając całą masę głupot seria staje się przyjemna nie oznacza, że to anime jest dobre i naprawdę nie dziwię się ocenom na poziomie 6.
Jakby co zawsze można jeszcze sięgnąć po visual novel, która według mnie stoi na trochę wyższym poziomie (choć w żadnym wypadku nie jest to poziom Clannada). Świat nie jest tam bardziej spójny, ale klimatycznie jest lepiej (szczególnie wątek Shiori), no i mamy dodatkową w porównaniu z anime porcję humoru :] Trzeba tylko uodpornić się na grafikę, która co dla niektórych może okazać się przeszkodą prawie nie do pokonania ^^' (Heh te duże oczka… :p)
Matko
Najpierw obejrzałem „Clannad”. Gdybym tego nie zrobił, prawdopodobnie oceniłbym tą serię troszkę lepiej.
Wyraźnie w oczy rzuciła się wtórność charakterów postaci. Główny bohater, jego przyjaciel oraz dziewczęta mają osobowości właściwie identyczne co do swoich odpowiedników w „Clannad”. Tyle że w tamtej serii wyszło to nieźle, natomiast tu.. nie trafiło to do mnie.
Pełno nadnaturalnych wyjaśnień, dziewczęta, które starano się uczynić ciekawymi, a wyszło jak zawsze, czyli nijak. Typowy haremik rodem z visual novel. Wszystkie słodkie, wielkookie i CIERPIĄCE.
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Żadna z przedstawionych historii do mnie nie trafiła, były zbyt nastawione na efekt, czyli wzruszenie u widza. Nie wzruszyłem się, przeszedłem obok wszystkich zupełnie obojętnie. Co więc poczułem? Usilne starania twórców, by seria wypadła wiarygodnie i widz uronił trochę płynu z chlorkiem sodu.
Nie polecam.
Ale Kanon 2006,jak sama nazwa wskazuje, jest młodszy od Clannadu. Więc to argument wyraźnie na korzyść Kanona.
O "Kanonie" słów kilka
SPOJLER!!! SPOJLER!!! SPOJLER!!! SPOJLER!!!
kliknij: ukryte Po pierwsze – bohaterowie. I tutaj największe gromy polecą w stronę Makoto. Co to w ogóle miało być?!Wita go po latach stwierdzeniem, że nie wie, kim on jest, ale go nienawidzi, a jakiś czas później chce się z nim hajtać? Historia strasznie naciągana, moim zdaniem ta bohaterka zabrała czas antenowy bardziej moim zdaniem wartościowym postaciom, jak np. Mai. Tę ostatnią polubiłam chyba najbardziej z całego haremu. Walcząca z demonami zaginiona siostra bliźniaczka Konaty z „Lucky Star” i/lub Shany z „Shakugan no Shana” była wg mnie fascynującą postacią i gdybym miała odpowiedzieć, którą dziewczynę wybrałabym głównemu bohaterowi na partnerkę, bez wahania wskazałabym właśnie Mai.
Główna bohaterka, właśnie. Chryste panie. Czy tylko ja zauważyłam, że w pewnym momencie wszystkie trzy główne bohaterki każdej z części trylogii robią się do siebie podobne? No cóż, wygląd to najmniejsze, co mi w niej przeszkadzało.
Podobał mi się motyw w historii tej dziewczyny, ten, który ją upodabnia do jednej z postaci z „Clannad”. Jednakże, tutaj jest on według mnie naciągany, że mało nie pęka. Że niby wszyscy dookoła głównego bohatera mieli takie same zwidy jak on? Że niby nawet Mai, która ma silną intuicję, nie wyczuła w niej nic podejrzanego? Oh, God. Dobra, dosyć tego. Wylałam z siebie niesamowitą ilość jadu. Życzę miłej nocy!
Kanon na koniec snu ~
Bohaterowie,pomimo,że szablonowi byli naprawdę przemili.Najbardziej polubiłam Nayuki (ciągle zaspana, chodząca po domu jak ćma i do tego jej obsesja na punkcie kotów…słodziutka była :D),Ayu również była sympatyczna,te jej inteligentne kłótnie z Yuuichim.Sam Yuuichi był świetny – upodobnienie go do Kyona z Suzumiya Haruhi no Yuuutsu było strzałem w dziesiątkę.Tak świetnie wykreowanego bohatera w anime nie widziałam już od dawna.
Podobało mi się,że wszystko działo się w zimę.Uwielbiam tę porę roku więc skoro za oknem brakuje śniegu to chociaż mogłam popatrzeć jak w Kanonie bohaterowie brodzą w nim aż po kolana ;)
Do kreski nigdy się nie przekonam.Nie lubię stylu „rysowania” Keya i nigdy nie polubię,więc akurat na to tak dużej uwagi nie zwracałam (najbardziej przerażają mnie Key'owskie nisko osadzone,gigantyczne oczy…i wymyślne fryzury,jak np.włosy Nayuki.)
Ale czym twórcy spaprali Kanona? Tak! Wątkiem Mai i Shiori.O ile ta pierwsza jeszcze jakąś rolę odegrała w fabule (no sorry, kliknij: ukryte czy to nie ona przypadkiem w pewnym stopniu przyczyniła się do ozdrowienia Ayu?) to Shiori była tylko zbędnym dodatkiem.Okropnie mnie wkurzała. kliknij: ukryte Przyłaziła pod tą szkołę,stała i stała i stała…a niby taka chora.Jeszcze te randkowanie z Yuuichim i całus przy fontannie.Na co ona liczyła? Z drugiej strony Yuuichi też mógł się trochę opamiętać.Niby zakochany w Ayu,a za innymi laskami to lata i obiecuje spotkania.
Moim zdaniem anime byłoby ciekawsze i przyjemniejsze gdyby przynajmniej wątek Shiori zostałby pominięty.Całą jej historię obejrzałam tak przynudzona,że skakałam z radości gdy wreszcie kliknij: ukryte powiedziała „żegnaj” Yuuichi,a właściwie to napisała
W Kanonie pełno było absurdalnych wątków,które jednak nie wpłynęły na obniżenie mojej oceny kliknij: ukryte np.to,że pomimo zimy i mrozu wszyscy chodzili bez czapek,rękawic i kurtek (Nayuki),kto w środku zimy organizuje maraton (w którym biegła Nayuki),tajemnicza choroba Shiori i ustalenie dokładnej długości życia biedaczki (do 16 urodzin,tak?),lepienie bałwana bez rękawic czy jedzenie lodów na dworze,dziewczyna unikająca swojej siostry bo ta jest chora,a fakt,że mała Ayu wspięła się na tak wysokie drzewo? Jak ona to w ogóle zrobiła? Przecież tam nie było nawet się o co złpać…czemu nie poznaliśmy rodziców Yuunichego? Przecież po wypadku Akiko mówił do lekarza,że jego rodzice nie długo przyjadą.. Takich zagadek jest dużo dużo więcej…wiem nie powinnam zwracać uwagi na takie niedociągnięcia,ale nie mogłam się powstrzymać.
Ogólnie to seria naprawdę mi się podobała.Polecam każdemu kto miał uraz do Clannada czy Air bo akurat ta seria może okazać się przełomowa.
Moja ocena – 9.Byłaby 10 gdyby nie wątek Shiori.
10/10
Wszystkie Dziewoja po prostu Kawaii aż chciało by się je zabrać do domu(odezwał się mnie syndrom Reny;)a Yuichi chwilami nawet przebija Kyona
Komentarz
Re: Komentarz
Re: Komentarz
Wspaniałe <3
Świetne!!!
Ma urzekający klimat może też dlatego, że jest jednym z mniej licznych anime, gdzie przez całą serię trwa zima :)
Żeby nie przedłużać powiem krótko… GORĄCO POLECAM!
Cudowne cudowne,cudowne,cudowne !
nie jest cudowne,ale złe też nie
co do pominięcia wątku z liskiem i mai tez nie rozumiem tego komentarza;p mnie osobiscie oba wątki bardzo się podobały.
Pierwsze kilka odcinków nudziło mnie i oglądałam tylko jako anime dla zabicia czasu, przyjemną rozrywkę:) Kiedy wszystko zaczęło powoli się wyjaśniac i historia kazdej bohaterki zostala osobno pokazana, wciągnęłam się w to niesamowicie i po skoczeniu goraco polecam:) Wszystkie rozwiązania są nieprzewidywalne.
Grafika całkiem dobra, chociaz te ogromne oczy czasem wyglądały dziwnie xd.
8/10
Co do bochaterów: Yuuichi‑Całkiem spoko, ale
wkórzyło mnie to że po tem zapomniał totalnie o
Makoto >.< I Do tego ta Ayu =.= nie cierpię jej >.<
Najlepsza chyba May o.O niewiem czemu ale mi się podobała..
werdykt‑10/10 xD
kliknij: ukryte Yuichi powiedział Ayu, że Mai była jego pierwszą miłością, tak? To po cholere nie został z nią w szpitalu tylko ganiał za Ayu? =/ Przecież Mai też go kochała…
Ogromny zawód :[
kliknij: ukryte No dobra, może zacznijmy od najistotniejszych elementów tej serii, czyli postaci i ich dramatów:
Yuichi Aizawa, czyli jedyny (istotny) mężczyzna, przywódca naszego małego haremu. W sumie jest raczej w porządku, z tym, że denerwowało mnie, że tak jakby 'skakał z kwiatka na kwiatek'. Przez większość serii wyglądało to mniej więcej tak, że przyklejał się do jednej dziewczyny, poświęcał jej większość uwagi, po czym się odklejał i całkowicie o niej zapominał. Nie odwiedzał w szpitalu Mai i Sayuri, nie próbował się dowiedzieć co z Shiori, o Makoto też najwyraźniej szybko zapomniał. A najbardziej wkurzające było to, że choć przez 2/3 serii traktował Ayu 'normalnie' to nagle stwierdził, że jest w niej bezgranicznie zakochany. Rozumiem, że może to trochę przez to, że wróciło mu część wspomnień z dzieciństwa, ale tak czy inaczej było to niemożebnie naciągane :/
Ayu Tsukimiya, czyli dziewczyna – projekcja astralna. W zasadzie była całkiem fajna jako 'człowiek', to znaczy zanim seria przeszła do jej historii. Była dziecinna, ale to sprawiało tylko, że była bardziej urocza ;) Niestety kompletnie nie widzę jej jako 'główną bohaterkę' i dziewczynę, w której Yuichi się zakochał. Jest po prostu zbyt dziecinna :/ No ale gdyby na tym się skończyło to nie byłoby jeszcze tak źle… ale ta projekcja astralna… :/ Prawdę mówiąc oglądałem wcześniej Clannad i dość szybko domyśliłem się, że Ayu jest bardzo podobna do tamtejszej Fuko. Wprawdzie historia Fuko była jeszcze bardziej naciągana, ale w przypadku Ayu też jest strasznie dużo niedopowiedzień. Na przykład co niby robiła w czasie, gdy ponoć chodziła do szkoły? Sama tego nawet nie wiedziała? Nie, nie będę nad tym się zastanawiać, to zbyt absurdalne, nawet jeśli brać pod uwagę, że jest to świat przepełniony elementami nadprzyrodzonymi. Na koniec dodam jeszcze, że jej dziecinność strasznie kontrastowała z rolą poważnej narratorki 'ze snów'.
Nayuki Minase, czyli chyba jedyna postać, która naprawdę przypadła mi do gustu. Była naprawdę urocza, typ starszej siostry ;) Jej historia była najbardziej sensowna, choć tylko słabo zaznaczona. No i naprawdę cieszę się, że jednak postanowiono nie iść głębiej w wątek romansu między nią a Yuichim. Mała dziewczynka, która kochała się w swoim kuzynie i któremu miała coś za złe jest 'miła'. Prawie dorosła dziewczyna kochająca się w swoim kuzynie zahacza już o perwersję ;)
Makoto Sawatari, czyli antropomorficzny lis. Nie przypadła mi do gustu. Gdy jeszcze umiała mówić była przez większość czasu zachowywała się jak nieodpowiedzialna, złośliwa gówniara :[ Pod koniec wątku jej charakter trochę się wyprostował, ale niedługo po tym przestała umieć mówić. Motyw dziewczyny, która niedługo umrze, słabnąca z każdym dniem jest w rzeczy samej smutny i wzruszający. Niestety będąc pod koniec kimś o wyglądzie człowieka i psychice psiaka nie łapie się pod wyżej wspomniany motyw. Po prostu jak wzruszać się, widząc jęczącą i popiskującą dziewczynę :/
Shiori Misaka, czyli dziewczyna na baterie. W zasadzie drugie podejście do motywu dziewczyny, która niedługo umrze. Lepsze niż w przypadku Makoto, ale również spalone :/ Wzruszające byłoby widzieć jak słabnie z dnia na dzień zbliżając się do dnia, w którym miałaby umrzeć. Zamiast tego widzimy ją w zasadzie przez cały czas w pełni zdrowia, jedzącą lody na kilkustopniowym mrozie -.- Nie przypominam sobie, by chociaż raz zasłabła, czy się zmęczyła. Co to niby za śmiertelna choroba, której nie da się wyleczyć, a która nie daje żadnych objawów? W rzeczy samej wygląda to tak, jakby rzeczywiście działała na baterie – dopóki mają jeszcze w sobie trochę mocy, Shiori działa normalnie, ale lekarze stwierdzili, że prawdopodobnie za tydzień baterie się wyczerpią i wtedy Shiori umrze -.- I naprawdę szkoda tych baterii, bo poza tym wątek Shiori był całkiem sensowny i mógł być naprawdę wyciskający łzy.
Mai Kawasumi , czyli łowca stworzonych przez siebie demonów. W sumie ona sama nie przypadła mi do gustu (miałem nadzieję, że ostatecznie choć trochę się otworzy), to jednak wątek jej i Sayuri był całkiem ciekawy – gdy już mój umysł zaakceptował to, że po szkole latają demony, a sama szkoła nie jest na noc w ogóle zamykana czy strzeżona, oczywiście. Problem polegał jednak na tym, że nie był on dla mnie specjalnie wzruszający, a to przecież miał być dramat.
To tyle indywidualnie o bohaterach. Jeśli chodzi o grafikę to była naprawdę bardzo przyjemna i nie mam jej raczej nic do zarzucenia, za to muzyka mnie mocno zawiodła. Mam wrażenie, że było jej niewiele i była raczej niezauważalna, a przecież to przede wszystkim muzyka powinna budować klimat i w połączeniu z smutnym nastrojem i wzruszającymi monologami wyciskać łzy z oczu. W tej serii oprawa muzyczna po prostu nie spełniła swojego zadania.
Może jakieś końcowe wnioski i spostrzeżenie. Tak jak na początku wspomniałem dość mocno się zawiodłem na tej serii, szczególnie jeśli brać pod uwagę jak jest przez wiele osób wychwalana. Była po prostu średnia. Dramaty bohaterów były w większości zbyt naciągane i ufantastycznione by mogły wzruszyć. Zakończenie też bardzo mi się nie podobało. Wyglądało to trochę, jakby reżyser postanowił po kolei kosić wszystkie bohaterki, by na koniec stwierdzić, że to jednak zbyt przygnębiające, więc w ostatnim odcinku wszystkie 'postawił na nogi' mówiąc, że to był cud :/
I na koniec jeszcze aby nikt nie rzucał mi tekstów, że po prostu nie lubię dramatów. Oglądałem Clannada i ostro się popłakałem gdy umarła Nagisa i Ushio. Wiele łez wycisnęły ze mnie takie serie jak NHK ni Youkuso czy Onegai Twins. Bardzo mile spędziłem czas przy takich anime jak Aria, Mushishi czy Byousoku 5 cm, które z wartką akcją nie mają nic wspólnego. Ale w Kanon nie widzę żadnej wspaniałości. Jest po prostu zbyt naciągane i niedopracowane.
6/10
Drugie podejście...
Tak więc ostateczna ocena może zostać podniesiona do 7, no, może 8. Więcej jednak raczej bym nie dał, bo choć można nie zwracać uwagi na fabularne głupoty i luki, i o nich nie myśleć, to nie da się ukryć ich istnienia.
Re: Ogromny zawód :[
kliknij: ukryte Widzę, że strasznie wymęczył Cię motyw tzw „projekcji astralnej” i wiele niedopowiedzeń :) Tak więc polecam zagrać w grę o tym samym tytule(gra od lat 18+. Nie mam pojęcia czy istnieje wersja 16+). Tak to jest wielki spojler, ale inaczej nie dam rady tego napisać.
Sam w trakcie gry domyśliłem się, że coś z nią jest nie tak i jeszcze wspomnienia jak ona wchodzi na drzewo… w pierwszej 'wizji' już wiedziałem, że cała ta wspinaczka nie skończy się dobrze ^^.
Ja mam w ogóle inne uczucia co do niej jako „głównej” bohaterki. Po przejściu wszystkich dróg nie widzę nikogo innego w roli głównej bohaterki. Zagraj może sam się też do niej przekonasz.
Nayuki – dla mnie to był najgorszy wątek. Może dlatego, że skończył się romansem? Nie mam nic do samej dziewczyny. Jest bardzo miła i na swój sposób bardzo słodziudka, ale niestety… moim zdaniem siostra to siostra. Kuzynka? To raczej nie nazywanie rzeczy po imieniu :P
Kanon to dobry wyciskacz łez, ale w sumie wszystko dobrze się kończy… jeżeli chodzi o grę ;) Nie żałuje tych 30h lektury!
Przepraszam za skakanie, nieścisłości i cokolwiek innego co rzuca się w oczy w mej wypowiedzi. Straszny kac mnie dzisiaj męczy :)
Re: Ogromny zawód :[
Piękne.
10/10
Po obejrzeniu byłem kliknij: ukryte w szoku – nie do końca rozumiem o co w tym chodziło – nagle Ayu w szpitalu – ta historia to w jego głowie powstała ?
10/10 – nic dodać nic ująć chociaż przez pierwsze 6‑7 odc nic się specjalnie nie działo jak kojarzę lecz naprawdę polecam ponieważ jest to anime tak dobre jak angel beats czy clannad itp. :)
Re: 10/10
Porażka
Re: Porażka
Re: Porażka
Wiecej takich serii
Jest to jedne z najlepszych anime do tej pory, i zaluje jedynie, ze ilosc podobnych filmow, ktorych nie obejrzalem, wciaz sie zmniejsza.
Kanon gatunku
W czym tkwi fenomen Kanona ? Skąd się bierze te niezwykłe uczucie tuż po obejrzeniu, dla którego nie znajduję innego określenia niżeli tylko- magia. Skąd pochodzi ten nieopisany smak melancholii przemieszanej z radością ? Czy to za sprawą bajkowej zimy i nieustannie opadających płatków śniegu, muzyki, czy tez może samej opowieści opowiedzianej powoli, barwnie, bez troski o szczegóły, jakgdyby pochodziła z dziecięcego snu. Dla mnie Kanon jest dziełem jedynym i niepowtarzalnym. Stawiam go dalece wyżej niżeli wszystkie tytuły pokrewne z którymi dotychczas miałem styczność. W moim przypadku zapadł głęboko w pamięci i daje o sobie przypominać za każdym razem gdy spoglądam na przykryte śniegiem dachy i drzewa. Kto wie, może w przyszłym roku znów po niego sięgnę.
"Sen który spada na mnie dzień po dniu.."
Jak dla mnie seria, warta polecenia każdemu kto lubi się pośmiać i wzruszyć od czasu do czasu.
W mojej ocenie Kannon to pozycja obowiązkowa, i wciąż na samym szczycie moich ulubionych anime.
....
kanon moze byc wtorny co najwyzej w stosunku do AIR.
Przypominam, ze CLANNAD i jego bohaterowie to kopia, a nie na odwrot (KANON byl pierwszy)
Re: ....
Re: ....
Ja kocham AIR i Kanon, ale z kolei Clannad mnie smiertelnie znudzil. Pewnie dlatego,ze taki wtorny byl.. No i za malo sie dzialo, akcja jakas rozciagnieta byla i po prostu za wolna(tak samo mialam z After Story).
Jesli zekranizuja Little Busters, to nie bedzie mi sie spieszylo, zeby ogladac… KEY za bardzo kreci sie w zamknietym kole motywow(chyba, ze w LB cos nowego oprocz zmienionej kreski sie pojawi :) moze nie jest takie zle?)
Re: ....
Jak kto woli
Zatem jeżeli anime z półki clannad / air wam pasują MUSICIE to zobaczyć
Jeżeli ww anime nudzą was…. POMINĄĆ tę pozycję
Dla mnie 8/10
Z postaciami roznie chyba bardziej przypadly mi do gustu te z claneda chodz nie wszystkie ale za to historie bohaterow lepiej sa przectawione w kanonie. Oby dwie serie maja plusy i minusy ale za kanonem przemawia wlasnie ten klimat o ktorym wpsomnialem.
Faceci też czasem płaczą
Nic nadzwyczajnego
Nie wiem czym autor sie tak zachwycał , dla mnie to kolejne anime troszeczke więcej niż średnie.
Stosowana jako środek nasenny może i dostała by taką ocene,ale tak to żadna rewelacja ;O
Anime wybitne pod każdym względem
Brawo
mozna obejzec ale....
Zdziwienie
Kreska niezwykle przypadła mi do gustu:
10/10
Re: Zdziwienie
Nuda
W tym anime nie ma nic ciekawego, denerwuja tylko paskudnie narysowane postacie kobiet (kwadraty). Zupelnie nielogiczne anime – jakim cudem wszyscy maja nagle amnezje… bez sens.
Re: Nuda
Re: Nuda
8/10
nieco inne spojrzenie ...
Ukryto spoiler. Moderacja
Re: nieco inne spojrzenie ...
sam obejrzalem OAV do pierwszej wersji, który to miał być wyjaśnieniem dalszych losow bohaterow pierwszego kanona i chociaz nie uwazam go za koniecznosc w przypadku kanon 2006, to moze Tobie da te kilka slow wyjasnienia co stalo sie z pozostalymi osobami
z drugiej strony milosc jest slepa, a kliknij: ukryte glowny bohater w rezultacie odzyskal pamiec i dotarl do tego, czego naprawde szukal, odzyskal osobe, na ktorej najbardziej na swiecie mu zalezalo
Zamaskowano spoilery. Moderacja
coś na depresję... może 9/10 ?
Historia jest bardzo wyraźna i wciągająca, pomimo tego, że część wątków następuje kolejno po sobie bez całkowitego przenikania się w czasie (co jednak tworzy serię bardziej klarowną). I chociaż momentami można przypuszczać co się dalej stanie, to jednak 3‑4 ostatnie odcinki wbijają w fotel, a wyjaśnienie całej opowieści wręcz zgniata!
Nie wypłaczecie przy Kanonie całego kartonu chusteczek, ale możliwe, że rękaw na otarcie łezki się przyda.
Ayu... Ayu...
słabe, czym tu się ludzie zachwycają?!
Re: słabe, czym tu się ludzie zachwycają?!
Chociaż nadal nie rozumiem zachwytów i często ocen 10/10 to myślę że warto obejrzeć to anime.
PIĘKNE:D
Ambitne!Pękne!Genialne!
Wspaniałe!!!:D
Zaczynając oglądać pierwszy odc. Myślałem ze nie przypadnie mi ono do gustu, lecz myliłem się fabuła jest tak wciągająca że chce się oglądać dalej. Dramatyczne sytuacje pewnie nie jednemu wycisną łzy z oczu, ale seria posiada tez wiele bardzo zabawnych momentów a duży wpływ ma na to sam Yuuichi który jest chyba najbardziej normalnym gościem ze wszystkich haremówek jakie widziałem. Z dziewcząt najbardziej przypadły mi do gustu Ayu Mai i Nayuki. Grafika po prostu cudna. Na temat poszczególnych wątków nie ma się co wypowiadać. Bo nie wiem ile bym musiał o tym pisać:p.
Zachęcam a raczej nalegam do oglądania tego Anime.
Dobre
Arigatou iwanayo...
Więc od czego by tu zacząć? Bohaterowie. Naprawdę rewelacyjni. Yuuichi bardzo mi się spodobał i mogę go zaliczych do mojego TOP 10. To głównie dzięki niemu śmiałam się przy tej serii jak przy mało której. Mimo, że to dramat do humor jest tu naprawdę przedni i nie raz śmiałam się w głos.
Jeśli chodzi o dziewczęta. Na początku irytowały mnie Akiko i Shiori. Później to wrażenie mineło i polubiłam je. Przejmowałam się ich problemami i przeżywałam wszystko co działo się z nimi na ekranie.
Nayuki, Ayu, Mai, Sayuri – te od razu zyskały moją sympatię i im dalej oglądałam tym bardziej je lubiłam. Ich hitorie mną poruszyły i nie mam zastrzeżeń co do ich rozwiązania. Ale o tym szerzej za chwilę.
Makoto. Ta mnie od początku wkurzała. Głupi bachor, któremu wszystko wolno. Irytowała mnie strasznie swoją głupotą, ignorancją i dziecinnością. Yuuichi chciał ją wyprowadzić na ludzi, ale niestety niezbyt to mu się udało, choć ma u mnie plusa za chęci. kliknij: ukryte Dopiero gdy Makoto upodobniła się do dziecka autystycznego, to byłam skłonna ją oglądać. Irytowało mnie trochę, że poświęcają jej tyle czasu, ale już to przebolałam. No i naprawdę fajnie i zgrabnie rozwiązali jej wątek.
Muzyka. Piękna. Rozpływam się za każdym razem, gdy ją słyszę. To co leci w tle to poezja wręcz. Opening wspaniały, ending o dziwo przypadł mi do gustu, a wersja Last Regrets z 23 odcinka jest jedną z pieknięjszych piosenek jakich słyszałam. Głos tej kobiety brzmi przecudnie, jakby sam anioł śpiewał.
Grafika jest niesamowita. Na te krajobrazy mogłabym wiecznie patrzeć. Zachody słońca, ośnieżone i nocne miasto… Dzieła sztuki wręcz. Animacje też dopieszczone, zwłaszcza spadającego śniegu czy nawet samych poruszająch się postaci.
Fabuła jest spójna, wszytsko łączy się w zwartą całość, każde wydarzenie czy wątek zostaje rozwiązany. Co do Ayu. Ja wszystko zrozumiałam. kliknij: ukryte Ayu była w śpiączce i jej silne pragnienie zmaterializowało jej duszę. Gdy jednak odkryła prawdę, nie mogła już utrzymać ciała, dlatego musiała odejść i czekać, aż Yuuichi ją odnajdzie. Jeszcze chwilka o zakończeniu. Bardzo mi się podobało. Bałam się, że ona tak zostanie, ale jednak się obudziła. Kocham happy endy;D
Dla mnie anime jest dobre, gdy zżyję się z bohaterami i razem z nimi mocno przeżywam to co dzieje się na ekranie. No i oczywiści te apsekty o których wspomniałam wcześniej. Kanon spełnił te wymagania wyśmienicie.
;)
Fanom tego typu anime polecam:)
Super
Kanon 2006
Jescze raz goraco polecam i zachęcam do zanużenia się w śnieżno‑melancholijny świat „Kanona”
v2 vs v1
Wg mnie:
2006:
+ dokładniejsze omówienie postaci
+ bardziej ukryty główny wątek i bardziej tajemnicza
+ oprawa graficzna(osobiście nie robi mi to tak wielkiej różnicy)
+/- zmodyfikowane postacie głównie główny bohater, ma nieco inny charakter (nie zbliżona do Kyona z Suzumiya Haruhi no Yuutsu) przez co czasami teksty są jakby momentami nie pasujące
+/- rozdzielenie poszczególnych postaci, przez to trochę bardziej zalatuje to na haremówkę kliknij: ukryte , bo mamy laskę, żegnamy ją i kolejna i tak w małym kole
– sinusoidalna przyciągalność widza umacnia wrażenie, że to czysta haremówka, ale to dramat
2002:
– oprawa graficzna słaba jak na 2002 rok
+/- ilość odcinków, niestety tu przegrywa z 2006 bo tamta ma więcej czasu na poszczególne postaci. Za to niema tutaj wydzielonych osobno momentów dla Pań, dzięki temu niema tu się wrażenia, że „koleś leci na wszystkie”.
+ fabuła bardziej zwarta, nie gubimy głównego wątku, podczas gdy 2006 naprawdę wypada obejrzeć 2 razy.
Co wy sądzicie?
info dla moderatora kliknij: ukryte wiem to nie jest forum, a ja staram się by był to raczej komentarz‑porównanie niż dyskusja.
najpierw słabo potem lepiej
kliknij: ukryte Najbardziej męcząca była 'koleżanka z pod szkoły', momentami miałem jest dość, a w odcinkach o niej po prostu marzyłem by już zniknęła.
Podsumowując nie jest to zły tytulik, jest dobry, ale no właśnie ... nie każdy przebrnie przez 24 odcinki by się o tym przekonać. Osobiście uważam, że w tej kategorii Air jest trochę lepsze, może dlatego, że od razu skupia się na jednym wątku.
Dla oglądających: przebrnijcie; wg. mnie warto.
PS.
w 24ep 22:08 kliknij: ukryte lisek w tle :) – miracle fox :)
Scalono.
Moderacja
Perfekcyjne na zimowe wieczory.
Kiedyś myślałem, że jestem całkowicie odporny na romanse, i takie rzeczy zdecydowanie nie są dla mnie. Jednakże pewnego dnia nie wiadomo dlaczego zacząłem oglądać Clannad. To było to. Ale jako, że Clannad jest serią „currently airing”, a ja chciałem więcej i więcej, to cóż miałem począć? Zabrałem się za Kanon 2006. I oznajmiam wszem i wobec – to najpiękniejsze anime, jakie do tej pory widziałem.
W przeszłości nawet nie śniło mi się, że powiem to o romansie, jednak złamałem się. Ale co tam.
Chwile spędzone nad 24 odcinkami Kanona były magiczne. Seria jest olśniewająca. Fabuła wciąga, trzyma w napięciu, aż pałałem się, aby wiedzieć, co dalej. I nawet jeżeli w fabule są dziury, nawet jeżeli coś jest nie w porządku – nic mnie to nie obchodzi. Dla mnie bomba.
Kanon jest również pierwszym anime (ba, jest to druga produkcja wszelkiej maści, która tego dokonała), przy której musiałem powstrzymywać łzy. I to nie jeden raz. To po prostu do mnie trafiło, wczułem się we wszystko, było wspaniale.
Bardzo spodobały mi się łagodne przejścia pomiędzy (jak już wspomniano) „kyonowatym” (czyli jakże genialnym) humorem Yuuichiego a momentami, w których dramat aż wyciekał monitorem. Nie ma tu sztuczności, poganiania, wszystko jest idealne, przepiękne. Aż brak mi epitetów, aby to opisać.
Chyba nie jestem również odporny na słodkie animowane panny, ponieważ cała gromadka kanonowa tak cieszyła moje oczy, tak mnie radowała, że aż oniemywałem. Do teraz chodzę po domu i mówię „Uguu~", czy też „Fight!” [czyt. „fajto!”]. Przecudowne, przecudowne, przecudowne! Ba, jakże mógłbym zapomnieć o głównym bohaterze, który trafia do mojego TOP 3 postaci. Tyle ile na Kanonie nie uśmiałem się jeszcze na żadnym innym anime. Humor jest tu najwyższych lotów. Często musiałem robić pauzę, aby się wyśmiać do woli i niczego nie pominąć. Sam Yuuichi jest świetny, ciepły, opiekuńczy. Gdyby wszyscy główni bohaterzy tacy byli…
Grafika jest obłędna. Całą zimową scenerię, wszystkie postacie, sytuacje oglądałem z opadniętą szczęką. To właśnie grafika nadawała temu wszystkiemu ten jakże magiczny klimat, uguu~, jakże ona była cudowna! Chyba nie przesadzę, jeżeli napiszę, że najcudowniejsza ze wszystkich anime, jakie do tej pory widziałem („5 centimeters per second” nie oglądałem), no, może na równi z Ergo Proxy.
A muzyka? Właśnie moje uszy raczone są utworami z serii. Była zapierająca dech w piersiach. Tak klimatycznych utworów, tak pasujących do danego tytułu nie widziałem jeszcze nigdy. Nigdy. To klasa sama dla siebie. Nic, tylko słuchać i słuchać. Jedynie opening i ending niezbyt mi się podobały, ale co się będę nad tym rozstrząsał?
Kończąc… Oglądać! Oglądać! Oglądać! To jest po prostu boskie. Aż kończą mi się pochwalne określenia w tym tekście, aby nie powtarzać się. Seria jest idealna, perfekcyjna, cudowna. Przez ostatni tydzień (czyli podczas oglądania Kanon) tylko całe dnie czekałem, aż wieczorem, kiedy się ściemni, usiądę z herbatą i zanurzę się w ten przepiękny świat. Świat Kanona.
10/10
Re: Perfekcyjne na zimowe wieczory.
Ciekawa rzecz co w tym jest, że tak duże wrażenie to anime robi na osobnikach płci męskiej ? Mój osobisty nii‑chan, starszy ode mnie 20 letni facet, też rozpływał się nad Kanonem. Co prawda w umiarkowany sposób bo rodzinne u nas jest bycie powściągliwym ale naprawdę Kanon uwiódł nas całkowicie klimatem, magią, czarem. To anime ma sobie „coś”.
I humor również faktycznie zwala z nóg. Dlatego ja optowałabym za oznaczeniem tego jako komedii, aczkolwiek nie dla wszystkich. Wzruszyć to ja się szczerze mówiąc nie wzruszyłam ale jestem Kanonem oczarowana. Tak jak kolega (zresztą widać to w moim komentarzu nieco niżej). ^^
Pozdrawiam kolejnego fana wspaniałej serii ^^
Nie narzekac
fajne ale gorsze od Air
Nie wiem po co wspominać o Elfen Lied które nie ma nic wspólnego z Kanon może poza tym że jest lepsze.
Kanon 2006.
kliknij: ukryte Seria bardzo dobra, choć według mnie, Air jest lepsze. Głównie dlatego, że był tam jeden wątek(dziewczyny w niebie), który ciągnął się przez całą serię, nawet bohaterki poboczne należały do niego. A tu? Każda bohaterka to osobna historia.Zaczyna mnie też męczyć ciągła obecność w takich seriach elementów magicznych‑zaczynam odczuwać potrzebe obejrzenia takiej serii, ale z normalnymi problemami, bez lisów zamieniających sie w ludzi, magicznych mocy.
Co do postaci, to są dość dobre, mimo że stereotypowe. Dobrze, że Air obejrzałam pierwsze, bo nie miałam takiego wrażenia jak tutaj‑że już tą panienkę widziałam w drugiej serii tych samych autorów.
Makoto jest całkiem spympatyczna, mimo że jest typem wrednego z pozoru dzieciaka. Jej osobowość i wygląd prawdopodobnie był ukształtowany na wzór Makoto, która podobała się Yuuichiemu w dzieciństwie.Nie da sie nie zauważyć, że manga, którą lisica czyta jest wzorowana na komiksach Ryoko Ikedy…Makoto była w porządku, ale na ukochaną Yuuichiego sie nie nadawała. Miło, że wziął z nią ślub, mimo że jej nie kochał. Chociaż dla niego to była tylko zabawa, gra, wiedział, że Makoto umrze zaraz.
Mai tez jest w porządku, dzięki temu że miała tez jakieś ludzkie cechy, w przeciwieństwie do przyjaciółki Michiru z Air. Nie była tylko cichą pięknością, ale też miała cechę komiczną, jaką niewątpliwie byo walenie po głowie przyjaciół, gdy powiedzieli coś niewłaściwego.Sayuri była urocza.
Ayu to zdecydowanie moja faworytka, jej „uguuu” było przeurocze, nie mówiąc już o jej sprzeczkach z Yuuichim. Świetna z nich para, dobrze, że to oni są razem….Zdecydowaniue wątek Ayu jest najciekawszy.
Nayuki jest także bardzo fajna, bardzo wzruszający był wątek z Akiko oraz jej załamaniem, nie mówiąc już o tym ze śnieznym króliczkiem.Przy niej widać niedopracowanie Yuuichiego‑tyle ciężkich rzeczy się działo, Makoto odeszła, Ayu zniknęła a on nie popadł w żadną głębszą depresję, działał dalej. Trochę to kiepskie było, bo wyglądało, jakby się nie przejmował wogóle, a przecież tak nie było. Fajnie, że Yuuichi jest takim normalnym, trochę wrednym chłopakiem‑powalające, że nie zorientował się, że to o nim mówiła Nayuki, kiedy byli w kawiarni. Przecież to jasne, że się w nim podkochiwała…
Jedyną postacią, która mnie do białej gorączki doprowadzała była Shiori. Co za nudna panienka, jej wątek był sztucznie rozciągnięty, a jej postać kompletnie mdła. W pewnym momencie miałam nadzieję, żeby jak najszybciej wykorkowała, żeby wreszcie nastał kolejny wątek.Już jej siostra była ciekawsza‑miała charakterek, była sympatycziejsza i mimo wszystko dało sie zrozumieć jej postępowanie. I pocałunek z Yuuichim? WTF? Sama się dobrała do chłopaka, niewiedząc, co on do niej czuję :P A przecież nie kochał jej. Pomagał jej jak każdej innej dziewczynie.Z Ayu razem się pocałowali, widać było po rumieńcach, że są w sobie zakochani…Szkoda tylko, że Yuu bardziej nie rozpaczał po jej zniknięciu.
Grafika jest śliczna, mimo że to nie mój typ oczu…Jednak wygląda to o wiele ładniej od starej wersji, która jest paskudna.
Opening i ending jest dużo ładniejszy, oba są prześliczne, niewiem, jaki ending był w 1 serii, ale Last Regrets nie zachwycało.
Wszyscy, któzy lubią tego typu serię powinni obejrzeć nowego Kanona. Śliczna seria, żeby tylko Shiori się tak nie ciągnęła i bohater był bardziej jeszcze emocjonalny(nie mylić z emo!) byłoby jeszcze lepiej. 8/10.
Żeby wszystkie harmówki miały TAKIEGO głównego bohatera życie byłoby piękniejsze...
Co do fabuły tak ogólnie. Bardzo mi się podobała, podobał mi się sposób w jaki snuto całą opowieść. Nie wiem jak to opisać ale cała historia prowadzona była płynnie, powoli. Trochę się to popsuło pod koniec ale i tak mi się podobało. Mam tylko zastrzeżenia, co dla mnie samej jest dziwne bo wszak wolę happy endy i Yuuichiego polubiłam na tyle żeby mu życzyć jak najszczęśliwszej przyszłości, do końcówki, mam takie dziwne uczucie, że czegoś nie powiedziano, coś pominięto i generalnie zrobiono to nie tak jak powinno być zrobione. Ale podobało mi się umiejętne preplatanie wątków poważniejszych z elementmi komediowymi. Przez to Kanon nie był mdły, oglądało się go bardzo przyjemnie.
Co do strony technicznej to waham się czy pisać. Grafika była absolutnie prześliczna i po raz kolejny (po Darker than Black) przekonałam się co to znaczy grafika na 10. I jak wielka jest różnica między 10 a 9 w ocenie. Nie mogłam się napatrzeć na drzewa, zatrzymywałam sobie poszczególne ujęcia tylko po to żeby patrzeć na tła albo padający śnieg, wszystkie sceny z padającym śniegiem wywierały na mnie duże wrażenie… To było przepiękne. Na początku przeszkadzały mi oczy i uproszczone włosy, ale teraz dochodzę do wniosku że właśnie w swojej prostocie były ładne. Nie jakoś specjalnie udziwnione. Co do muzyki, także piękna. Nie mam nic do zarzucenia. Przepiękny, klimatyczny opening i ending bardzo mi pasowały do ogólnego klimatu serii.
Jakby to ująć ? Zdaje się że mam kolejną serię, którą bardzo wysoko cenię. Na ten moment trzecią. Ale Kanon coś w sobie ma. Przepiękna opowieść. Magiczny klimat. Naprawdę nie zobaczyć tego to byłaby wielka strata. I wbrew pozorom jak dla mnie to więcej ma z komedii niż dramatu. Wszak kończy się optymistycznie. Słowem, gorąco polecam.
Kanon 2006
Dalsza część była w porządku. Mam nadzieję,że Clannad który też wkrótce na jesień będzie puszczony dorówna także Kanon 2006
Kanon do kanonu anime?
Co do grafiki, to w dużej mierze zgadzam się z Zegarmistrzem. Niestety oprócz podziwiania krajobrazów i przechadzek po mieście, postacie dużo czasu spędzają w zamkniętych pomieszczeniach i tam niestety wychodzą braki w budżecie. Wnętrza są schematyczne i złożone głównie z wielkich, jednokolorowych płaszczyzn (plus jakaś roślinka albo obrazek dla niepoznaki). Wbrew pozorom w anime można ożywić nawet takie bezduszne pomieszczenia i puste szkolne korytarze, ale tutaj ta sztuka się nie udała.
O ile pierwsze 2/3 serii to dla mnie pokaz kunsztu fabularnego (uwzględniając niszową tematykę dziecinnych panienek), to dalszy ciąg już nie oddziaływał w takim stopniu na moje emocje (choć desperacko starałem się wczuć w klimat). Podejrzewam, że poświęcenie większej ilości czasu antenowego występującym tam postaciom niedużo by pomogło, bo na pewne elementy moe chyba się uodporniłem.
Kanon 2006 można polecić bardziej sentymentalnej części męskiej widowni, ponieważ im nie będzie przeszkadzać niezbyt rozbudowana psychika kobiecych postaci. Tytuł ten w mojej hierarchii stawiam wyżej niż Air i mam nadzieję, że ekranizacja kolejnej gry z cyklu (Clannad) okaże się jeszcze bardziej udana.
Świetne anime
Z zadowoleniem odnotowałem, że w odróżnieniu od poprzedniczki, Kanon 2006 wykorzystuje nie własne remixy, ale muzykę żywcem z gry, oraz albumów 'Arrange' wydawanych przez Key Sound. I dobrze, ten label to znak jakości sam w sobie. Jednak najistotniejsze jest, że KyoAni zdołało zebrać tą samą, ultragwiazdorską obsadę seiyuu – Akemi Satou, Yui Horie, Ayako Kawasumi, Maaya Sakamoto… i wiele, wiele innych. Jedyna istotna zmiana, to oczywiście Yuuichi, którego gra Tomokazu Sugita (jak już się zapewne domyślacie, ten sam aktor grał Kyona w „Haruhi…”).
W ostatecznym rozrachunku, denerwuje relatywnie skrótowe potraktowanie łuków właściwie wszystkich bohaterek, zwłaszcza Nayuki, po tym jak całą pierwszą połowę serii niemal niepodzielnie okupuje nieco denerwująca Makoto. Jednak wrażenie „chaotycznego kolażu” wyniesione z pierwszej serii znika, a całość jest wreszcie zrozumiała – nie tylko dla osób znających grę. Całość, bo w pierwszej serii, poza drastycznymi skrótami, właściwie całkowicie usunięto np. postać Sayuri…
Dla widzów nie stroniących od haremówek, ta seria to pozycja obowiązkowa… podobnie jak kolejna seria w grupie, oparta o kolejną grę tego samego zespołu… bowiem po „lecie Air” i „zimie Kanon” nadciąga produkowana już „wiosna Clannad” – czyli pierwsza produkcja, w której po sukcesie gry Kanon zespołowi dano budżet oraz całkowicie wolną rękę…