Bracia czarnej krwi
- Licencja na wypożyczanie: brak
- Dodatki: nieprzewijalne pasmo reklam, kartka pocztowa, pudełko zbiorcze
Opis
Jak pokazuje ta seria, koegzystencja ludzi i wampirów (zwanych z przyczyn poprawności politycznej odpowiednio czerwonokrwistymi i czarnokrwistymi) jest możliwa, pod warunkiem, że obie strony przestrzegają pewnych zasad. Co więcej, istnieje nawet całe miasto w pobliżu Jokohamy, zwane Ukrytą Strefą, które może stać się dla wampirów bezpiecznym schronieniem… Mało kto wie o jego prawdziwym przeznaczeniu i mieszkańcach, a na pewno nie każdy może tam wejść. Nawet nie każdy wampir – i trudno się dziwić, bo spośród wampirów wywodzi się rasa znacznie od nich niebezpieczniejsza, Bękarty Kowloona. Mogą one pić krew ludzi i wampirów, a swoje ofiary zabijają lub przemieniają w bezwolne marionetki – podczas gdy „prawdziwe” wampiry mogą przemienić tylko człowieka, który napije się ich krwi. Bękarty Kowloona pojawiły się dziesięć lat temu, wtedy też miała miejsce gwałtowna wojna w Hongkongu, w której przeciwko nim stanęły połączone siły ludzi i wampirów. Czyżby jednak nie wszyscy przedstawiciele tej przeklętej rasy zostali odesłani do piekła?
Pierwszy wolumin pospiesznie prześlizguje się nad tymi kwestiami polityczno‑historycznymi, wrzucając widza w środek akcji. Spokojna podróż do Ukrytej Strefy „czarnokrwistych” braci, Jiro i Kotaro Mochizukich, zostaje przerwana, kiedy ich statek atakuje Drużyna Prewencyjna – oddział specjalny na usługach Order Coffin Company, tej samej korporacji, która stworzyła Ukrytą Strefę. Czego szukają? Jiro na pewno nie jest zwyczajnym krwiopijcą – szybko przekonujemy się, że to potężny przedstawiciel Dawnej Krwi, starych wampirów, który zasłużył się podczas walk w Hongkongu. Swoją siłę jednak okupuje wyjątkowo wysoką, nawet jak na jego rasę, wrażliwością na światło i wodę, co przy potyczce na pokładzie statku jest poważnym utrudnieniem. Na szczęście jednak dla niego akcja przenosi się niebawem na suchy ląd, a na drodze bohaterów staje Mimiko Katsuragi, także pracownica OCC, zajmująca się jednak mediacjami między ludźmi a wampirami. Wydaje się, że z jej pomocą dotarcie do Ukrytej Strefy będzie niezwykle proste – szybko jednak okazuje się, że pozory mogą poważnie mylić…
Bracia czarnej krwi zapewne nie zainteresują widzów, którzy poszukują wyłącznie tytułów z najwyższej półki. To pozycja rozrywkowa, zawierająca wymieszane w odpowiednich proporcjach walki, sceny łzawe i humor, czerpiąca bez żenady garściami z całej literatury popularnej o wampirach i dorzucająca do tego koncepty zwinięte z kilku innych anime. Innymi słowy, nic nadzwyczajnie oryginalnego, ale za to sprawnie nakręcone i nieźle podane. Chwali się, że – przynajmniej na razie – uniknięto przedramatyzowania serii, o co nie byłoby trudno, biorąc pod uwagę liczbę tragedii w przeszłości bohaterów. Jeśli ktoś lubi tego rodzaju klimaty, z pewnością może dać tej produkcji szansę – drugi Hellsing to to nie jest, ale całość nadaje się do oglądania znacznie lepiej, niż przypuszczałam, biorąc pod uwagę tematykę. Warto podkreślić, że o ile trzy początkowe odcinki kończą się w punktach kulminacyjnych, skłaniając do sięgnięcia po kolejny, o tyle odcinek czwarty zamyka pierwszą część opowieści, zostawiając oczywiście wiele pytań, ale pozwalając spokojnie czekać na następny wolumin.
Obraz oglądany na telewizorze nie budzi zastrzeżeń – dopiero na monitorze komputera widać lekkie „rozmycie” konturów, szczególnie w gorzej oświetlonych scenach. Barwy wydały mi się trochę przygaszone, ale nie wykluczam, że taka po prostu jest kolorystyka tej serii. Nie zachwycił mnie tym razem lektor – jego śmiertelnie poważny głos mocno kontrastował z tym, co działo się na ekranie, a poza tym miał do dyspozycji ten sam skrypt, którego użyto w napisach i w efekcie chwilami „nie wyrabiał się” przy szybszych dialogach. Samo tłumaczenie jest natomiast udane, chociaż już nie po raz pierwszy zauważyłam, że miejscami dialogom brakuje płynności – zdania są poprawne gramatycznie, ale takie, jakich nikt nie użyłby w prawdziwej rozmowie. Błędów znalazłam kilka – jakaś zgubiona litera w dwóch czy trzech miejscach i jedno kompromitujące „ubrał coś”. Większość nazw została przetłumaczona, część – takie jak Order Coffin Company, w oryginale także angielskie – pozostawiono bez zmian. Dziwić może tylko, że konsekwentnie zignorowano prawidłową polską pisownię, stosując angielską formę Hong Kong (lub Hong‑Kong) zamiast Hongkong oraz Yokohama zamiast Jokohama.
Menu tym razem jest animowane, ale czerwone rozbłyski są bardziej uciążliwe niż ozdobne. Dodatki są niestety skąpe: w dziale „O filmie” kryją się informacje o świecie serii (rozszerzone w stosunku do tekstu na okładce) oraz bohaterach, a także słowniczek (identyczne z zamieszczonymi na ulotce). Zainteresować może dość szeroki wybór zwiastunów innych anime wydanych przez Anime‑Gate (aż 14 tytułów), dla ciekawych jest także katalog DVD i muzyki firmy Vision. Opakowanie i płyta utrzymane są w kolorach czerwieni i czerni, odpowiednich dla serii o wampirach i harmonizujących z kolorystyką głównego bohatera. Wspomniana wcześniej ulotka, zawierająca bardzo przydatne informacje o bohaterach i wyjaśnienie podstawowych pojęć związanych ze światem serii, jest bardzo porządnie wydrukowana – zadano sobie trud wyboru takiego odcienia czerwieni, który nie przeszkadza w czytaniu. Załączona pocztówka ukazuje Jiro (w wersji „sprzed dziesięciu lat”) na tle dwóch pań, które na razie pojawiały się tylko w retrospekcjach, a które bez wątpienia odegrały istotną rolę w jego życiu. Pierwszy wolumin sprzedawany jest w zestawie z eleganckim, solidnym boxem na trzypłytową serię.
Wydane w Polsce
Nr | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Bracia czarnej krwi vol. 1 | Anime Gate | 2008 |
2 | Bracia czarnej krwi vol. 2 | Anime Gate | 2008 |
3 | Bracia czarnej krwi vol. 3 | Anime Gate | 2008 |