Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 7/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 33 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,64

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 3199
Średnia: 8,81
σ=1,39

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (mikolajp)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Notatnik Śmierci

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 37×23 min
Tytuły alternatywne:
  • Death Note
  • Death Note: Notatnik śmierci
  • デスノート
Postaci: Policja/oddziały specjalne, Shinigami; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Wyobraź sobie, że jednym ruchem nadgarstka możesz zakończyć życie człowieka. Jak daleko byłbyś w stanie się posunąć?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Czy Fiodor Dostojewski, pisząc w XIX wieku szalenie inteligentną Zbrodnię i karę, mógł spodziewać się, że ponad sto lat później ktoś jego ideę zaadaptuje ponownie? Mało tego! Czy przez jego nietknięty jeszcze działalnością globalizacyjną umysł mogła przepłynąć myśl, iż ktoś tę historię rozbuduje do rozmiarów małego uniwersum? Na pewno nie. Jednak my obserwujemy spełnienie tych dziwnych, szalonych wręcz pomysłów w niezwykle popularnym anime; rosyjski humanista zaś w grobie pewnie wywija orła. Takie czasy, panie Fiodorze.

Z Death Note (daruję sobie polskie tłumaczenie, gdyż brzmi wieśniacko niczym trzask suchego siana pod tyłkiem grubego farmera) po raz pierwszy zetknąłem się na początku swojej licealnej kariery. Obejrzałem kilka odcinków i następnego ranka posunąłem się do haniebnego czynu – wywołałem stan podgorączkowy kilkoma uderzeniami nadgarstka w termometr, czym zapewniłem sobie komfort umysłowy i możliwość „wciągania” kolejnych odcinków jak spaghetti. Takim sposobem otworzyłem się na anime, które wcześniej kojarzyłem wyłącznie ze „Smoczymi kulkami”. I całkiem niedawno, gdy zastanawiałem się z lokatorami, jaką by to serię można obejrzeć w domowym zaciszu, na myśl przyjść mógł tylko Death Note. Chciałem bowiem porównać sentymentalny hit z dzisiejszym gustem. Wyciągnąć świeże wnioski lub po prostu przypomnieć sobie „stare, prostsze czasy”.

Light Yagami wiedzie idealne życie – dziewczyny go uwielbiają, jest najzdolniejszym uczniem w całej Japonii, ma seksowną grzywkę i kochającą rodzinę. Pewnego dnia, wracając z zajęć do domu, natyka się na czarny notatnik. Instrukcja umieszczona na wewnętrznej stronie okładki zdaje się kpić z czytelnika – głosi, że każda osoba, której nazwisko wpisze się na stronice notesu, zginie po upływie czterdziestu sekund. Któż by w to uwierzył? Na pewno nie Light. Jednak, siedząc przed telewizorem i obserwując zmagania policji z porywaczem barykadującym się w budynku szkoły, niejako dla zabawy, wpisuje jego nazwisko. Opryszek pada na zawał serca, gdy mijają wspomniane cztery dziesiątki sekund. Okazuje się, że to „żadna ściema”, notatnik – o czym Light dowiaduje się dosyć prędko – należy do Ryuuka, boga śmierci. Upuścił go w naszym świecie, ciekaw losów człowieka, który zdecyduje się notatnika użyć. W ten sposób wiąże się z młodym bohaterem, a jego poszukiwania czegoś do „zabicia nudy” owocują największym dramatem w historii ludzkości. Który oglądać będzie z nieustannym chichotem.

Light odróżnia się od swojego ponadstuletniego odpowiednika z powieści Dostojewskiego wyjątkowo odpornym kręgosłupem moralnym i… pewną dozą szaleństwa, które kiełkuje powoli w jego głowie. Nie poprzestaje bowiem na jednym morderstwie. Na całym świecie zaczynają ginąć „wszy”, czyli przestępcy, którzy nie zasługują na prawo do życia. Sam bohater ma się nie tylko za jednostkę wybitną, postanawia zostać bogiem nowego świata. Stać się prawem samym w sobie. Wielkim okiem, które ocenia wszystkich ludzi i decyduje o wartości ich żywota.

Ale na głębokie refleksje podczas oglądania Death Note nie ma czasu. Szybko bowiem tropem Yagamiego zaczyna podążać najwybitniejszy detektyw na świecie, tajemniczy L. Niekonwencjonalne metody i nierealna wręcz dedukcja naprowadzają go na osobę Lighta. Z odcinka na odcinek jesteśmy świadkami coraz bardziej skomplikowanego pojedynku dwóch wybitnych intelektów. I w tym elemencie animacji leży jej ogromny sukces. Pierwsze odcinki wciągają niczym dopiero zakupiony odkurzacz, aby później…

Wystawić widza na ciężką próbę. I to dwukrotnie: drugą dziesiątką odcinków, pozbawioną większego napięcia, wlekącą się niczym na oślep w nieznanym kierunku, oraz bardzo głośnym „zakończeniem” pierwszego sezonu (odcinek dwudziesty piąty), które – choć rewelacyjne – zapowiada pewne naciągnięcia w pozostałych dwunastu odcinkach. Bolączką Death Note jest zatem wyłożenie niemal wszystkich kart na początku; atakowanie widza intensywną mieszanką napięcia, innowacji i świetnego klimatu, która na jakiś czas odlatuje do ciepłych krajów. A biedny, wtulony w fotel, oglądający człeczek, mając w pamięci to, co „było”, zagryza wargi i przez lekko rzadkie „jest” zmuszony zostaje przejść. Na szczęście zostaje wynagrodzony jeszcze kilkoma wzlotami i naprawdę zachęcającym do refleksji zakończeniem.

Pochwalić należy oprawę tego anime. Być może nie jestem wielkim znawcą, ale kreska robi spore wrażenie, odzwierciedlając otaczającą nas rzeczywistość i postacie ludzkie na poziomie pozwalającym zapomnieć, że to tylko animacja. Stroni też od groteskowych „zwyczajów”, jak gęby na pół ekranu i dwudziestocentymetrowe kropelki potu na twarzy. Muzyka zaś to istny raj dla audiofilów – pełne napięcia motywy przewodnie, chóralne kompozycje o rozmachu wielkości Godzilli i kilka przesmutnych perełek, które pojawiają się na tyle rzadko, aby każdy moment okraszony ich obecnością zapisać na stałe w naszych głowach. Piątka z plusem!

Nie przeżyłem takiego oświecenia, jak we wspomnianych na początku czasach, jednak bawiłem się dobrze, oglądając Death Note po raz drugi. Nie jest to pozycja dla pragnących głębokich wstrząsów emocjonalnych filozofów, ale osoby, które z anime chcą wyciągać przede wszystkim sporą rozrywkę, do seansu są niejako zmuszone. Panie Fiodorze, takie czasy, że preferuje się wciągające sensacje ponad ciężkie powieści. Ale jest szansa, że ktoś po „skonsumowaniu” Death Note sięgnie także po Zbrodnię i karę. Niech Pan śpi spokojnie.

Sephirothek, 22 kwietnia 2011

Recenzje alternatywne

  • mikolajp - 8 lipca 2007
    Ocena: 10/10

    Ile zamieszania może wprowadzić jeden notatnik? Oj, bardzo wiele. I to zamieszania na najwyższym poziomie. więcej >>>

  • JJ - 15 października 2008
    Ocena: 7/10

    Genialny narcyz i genialny dziwak stają naprzeciw siebie w pojedynku na intelekty – co wcale nie musi znaczyć, że mamy do czynienia z inteligentną rozrywką. Plotki o genialności tej serii są, niestety, mocno przesadzone. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Takeshi Obata, Tsugumi Ooba
Projekt: Masaru Kitao
Reżyser: Tetsurou Araki
Scenariusz: Toshiki Inoue
Muzyka: Hideki Taniuchi, Yoshihisa Hirano

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Death Note - artykuł na Wikipedii Nieoficjalny pl
Death Note: fanfiki na Czytelni Tanuki Nieoficjalny pl
Podyskutuj o Death Note na forum Kotatsu Nieoficjalny pl ja