Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 1/10 grafika: 4/10
fabuła: 1/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 29
Średnia: 4,69
σ=2,37

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Zegarmistrz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

King of Fighters: Another Day

Rodzaj produkcji: seria ONA (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 4×10 min
Tytuły alternatywne:
  • ザ・キング・オブ・ファイターズ アナザーデイ
Gatunki: Sztuki walki
Pierwowzór: Gra (bijatyka); Czas: Współczesność; Inne: Supermoce
zrzutka

Animowana reklama mordobicia. Powinni tego zabronić!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Mieszkanie w miejscowości położonej na końcu wszechświata ma swoje wady i zalety. Do zalet należy fakt, że codziennie punktualnie o godzinie 22 przychodzi do ciebie diabeł, by powiedzieć „Dobranoc”, dzięki czemu możesz precyzyjnie regulować zegarek. Wadą natomiast jest to, że zwykle wszystko dociera do ciebie później niż do innych, więc – zanim położysz na nich ręce – wszystkie fajne anime są już zrecenzowane, a ty musisz zadowalać się chałami w rodzaju King of Fighters.

Fabuła (nigdy wcześniej słowo tak wielkie nie padło, by określić coś tak małego) opowiada o mieście pozbawionym nazwy, położonym gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie… Zamieszkują je rozmaici mięśniacy, a panujące w nim zwyczaje są iście barbarzyńskie. Polegają one głównie na tym, że każdemu napotkanemu nieznajomemu należy przylać w mordę, aby zyskać Szacun. Anime składa się z czterech epizodów, skupiających się każdorazowo na perypetiach innych postaci, a jedynym łączącym je ogniwem jest wielki pożar, który ogarnął miasto. Usiłujący zmagać się z płomieniami bohaterowie mają zadanie tym bardziej utrudnione, że nie są sami. Co jakiś czas spotykają podobnego sobie gieroja i – jako że są dobrze wychowani i nie chcą zaczynać znajomości od nietaktu – próbują wybić mu zęby.

Przynajmniej do takich wniosków doszedłem oglądając tę serię.

Ponieważ anime oparte zostało na grze o tym samym tytule, jego fabuła prawdopodobnie jest znana wszystkim fanom pierwowzoru, ale dla reszty pozostaje anonimowa. Osoby, które grały w grę, rozpoznają bowiem, z kim mają do czynienia i jakimi motywami kierują się postacie. Pozostali będą mogli pobawić się w zgaduj­‑zgadula, co zdaje się jest najlepszym sposobem spędzania czasu przy tym filmie.

Trudno to nazwać cechą dyskwalifikującą, zwłaszcza zważywszy na gatunek, do którego zalicza się to anime. Serię nakręcono kilka lat temu na potrzeby targów, gdzie reklamować miała wchodzący właśnie do sklepów produkt. Trudno mi powiedzieć, czy spełniła swoje założenia marketingowe, jednak trudno mi też powiedzieć, żeby miała jakąkolwiek wartość artystyczną, estetyczną czy też nawet napadalsko­‑naparzalską. Jak wiadomo, sercem każdego mordobicia – nieważne, komputerowego, animowanego czy ulicznego – jest walka. Niestety, sceny ją przedstawiające zostały potraktowane po macoszemu. Choreografia starć jest tragiczna, co więcej, są one krótkie i mało efektowne. Kilka kopnięć, blok, przerzut, jedna czy dwie kule ognia… Nic godnego zapamiętania czy też w ogóle wspomnienia. W dużej mierze starcia mordowane są właśnie przez formę: krótką i streszczeniową. Anime dużo by zyskało, gdyby było dłuższe. Niestety, w tych 40 minutach nie zmieszczono niczego godnego uwagi. Prawdę mówiąc, zamiast tracić czas, lepiej obejrzeć ze dwa losowe odcinki Naruto lub innego Bleach.

Ponadto odbiorca nie będący znawcą komputerowych mordobić będzie mógł podelektować się oprawą graficzną (denną) i dźwiękową (też denną). Po prawdzie ani kreska, ani animacja, ani wreszcie muzyka nie osiągają takiego poziomu, jak chociażby w Tokko, które niedawno recenzowałem, ale żadną rewelacją nie są. Prawdę mówiąc, dwie serie na trzy mają dużo lepszą kreskę od tego czegoś i nie mówię tu o superprodukcjach. Oprawa muzyczna natomiast prezentuje taki poziom, że nie zaszkodziłby jej nawet dubbing amerykański. Mogliby w nim zagrać nawet aktorzy, podkładający głos w polskiej wersji Pokemonów, a nic by się nie stało.

Właściwie tylko jedna rzecz dzieli King of Fighters od zdobycia wyróżnienia w kategorii „Seria, która pozostawiła najgłębsze blizny emocjonalne na psychice Zegarmistrza”. Tą rzeczą są trwające po cztery minuty animacje kończące każdy odcinek. Jako że jeden epizod trwa około dziesięciu minut, to – po odjęciu owych napisów końcowych – nie pozostaje dość czasu antenowego nawet na to, żeby nas porządnie znękało. Ten manewr reżyserski, po francusku zwany coup de grâce, po japońsku harakiri, a po polsku eutanazją, podnosi w moich oczach ocenę całokształtu.

Zegarmistrz, 24 października 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Projekt: Hajime Shimomura
Reżyser: Masaki Tachibana
Scenariusz: Fumio Asanuma
Muzyka: Daiki Kasho