Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 12
Średnia: 5,17
σ=2,07

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kaikan Phrase

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1999
Czas trwania: 44×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Sensual Phrase
  • 快感フレーズ
Tytuły powiązane:
Postaci: Artyści, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Trójkąt romantyczny
zrzutka

Showbiznes to niezbyt gościnne środowisko, w którym większe ryby zjadają te słabsze. O młodych muzykach, którzy pragną zdobyć sławę: nijakie i mało prawdopodobne.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Powyższe dwa zdania są dobrym wstępem do opowiedzenia o treści serii, której głównym miejscem akcji będą studio nagraniowe oraz wielka scena.

W muzycznym showbiznesie trudno dostać się na szczyt, a jeszcze trudniej zagrzać na nim miejsce. Wielu muzyków przekonało się o tym na własnej skórze, jednak nadal są tacy, którzy pragną zdobyć sławę i uznanie tłumów. Santa i Yuki po nieprzyjemnych doświadczeniach zrywają ze swoim dawnym zespołem i postanawiają założyć nowy. Jednakże perkusistę i gitarzystę trudno nazwać zespołem, czas więc na polow… na poszukiwanie chętnych, którzy by do nich dołączyli. Okazuje się to niestety trudne, zwłaszcza, że znaleziony zupełnie przypadkiem kandydat na wokalistę nie ma najmniejszej ochoty na współpracę. W tym samym czasie udaje się pozyskać dwóch innych, jak najbardziej chętnych do wspólnego grania. W końcu jednak – może przez kaprys, a może przez rzeczywiste chęci – wymieniony wyżej utalentowany Sakuya dołącza do grupy, która przyjmuje niezwykle „mroczną” i chwytliwą nazwę Lucifer. Teraz nie pozostaje im nic innego, jak zaistnieć na scenie i sprawić, by tłumy ich uwielbiały. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, w osiągnięcie sukcesu trzeba będzie włożyć nie tylko sporo pracy, ale również zdrowia.

Realia owego muzycznego środowiska są bardziej niż wątpliwe. Szanujące się wytwórnie płytowe raczej nie biorą do pracy ludzi prosto z ulicy, menadżer nie zachowuje się w ten sposób, a zespoły nie pną się po szczeblach kariery w tak szybkim tempie. Za wykonaną pracę ludziom należy płacić, a nie udawać, że nie istnieją i wykorzystywać ich umowny talent do promocji muzyków. Jeśli wierzyć serii, wnętrze czaszki typowej nastoletniej fanki zieje pustką. Fangirl piszczy lub wydaje inne niezidentyfikowane dźwięki, jest wredny i niewdzięczny w stosunku do antyfanów, dominującą cechą jest wynaturzona zazdrość, a odruchem warunkowym ślinienie się na widok ulubionego członka zespołu i wyobrażanie sobie „różnych rzeczy” z nim związanych. Owszem, zdarzają się przypadki fanatyzmu, ale są one (chyba) pojedyncze i nie do tego stopnia nasilone.

Fabuła zdecydowanie skupia się na wątku muzycznym, odsuwając na plan dalszy wydarzenia z mangowego pierwowzoru, co może zaowocowało niedociągnięciami, ale i tak wypadło o niebo lepiej niż infantylna i zupełnie nieprawdopodobna historia romansu, która została oznaczona naklejką „od 18 lat”. Dlaczego? Główny bohater, przystojny i na swój sposób pociągający Tajemniczością i Chłodem, próbuje w każdej możliwej chwili zaciągnąć do łóżka naiwną i głupiutką licealistkę, która jest w nim szaleńczo zakochana. Wszystko to wygląda jak niespełnione (czytaj nie do spełnienia) marzenia nastoletniej fanki, śniącej prawdopodobnie co noc o niezwykłej Wielkiej Miłości ze swoim idolem. Manga pokazuje, że jest to o wiele łatwiejsze niż mogłoby się wydawać, a niemożliwe staje się możliwe. Samo anime tak bardzo jest przesiąknięte wątkami muzycznymi, że właściwie nic więcej się nie dzieje. Owszem, pokazano zaplecze rodzinne bohaterów i ich dylematy związane nie tylko z zespołem, jednak nie należy liczyć na cokolwiek odkrywczego. Większość z tych motywów, takich jak brak akceptacji ze strony rodziny czy problemy w szkole, to coś, co już nie raz pojawiało się na ekranach i powtórka w innym wydaniu raczej nie wywoła entuzjazmu.

Bohaterowie? Raczej standardowi. Nie mają skomplikowanych charakterów, zachowują się przewidywalnie, czasami ich motywy pozostają całkiem niezrozumiałe i nielogiczne, ale nie jest to jeszcze skrajność. Nieprzystępny buntownik, odpowiedzialny i poukładany lider, komediant, miły nastolatek, milczący i spokojny. Większość postaci żeńskich to wspomniane wyżej rozwrzeszczane i bezmózgie fanki. Jednej z nich poświęcono trochę więcej czasu ekranowego. Nie znaczy to jednak, że wyjątkowo wyróżnia się z tłumu… Nie no, jednak musiało coś w niej być, skoro dostała główną rolę kobiecą, ale to już zostaje wyjaśnione w serii. Z charakteru jest cicha, trochę niezdarna, naiwna, altruistka (może nie od razu chodząca dobroć, ale niewiele jej brakuje). Przedstawicielek tego typu również jest w anime od groma.

Strona techniczna prezentuje się całkiem przyzwoicie. Widzów przyzwyczajonych do „starej” kreski nie zdziwią przystojne bądź ładne stworzenia na szczudłach – rozpoznają w nich bez pudła bohaterów anime. Tła nie porażają, trzeba jednak pamiętać, że seria ma dobre osiem lat. Jak na swój wiek prezentuje się przyzwoicie i animacja jest całkiem płynna. Zdziwiło mnie natomiast zastosowanie grafiki komputerowej podczas animacji perkusji. Podobny zabieg w Nodame Cantabile posłużył dokładnemu odwzorowaniu gry na danym instrumencie, tutaj wydał mi się jednak zupełnie nie na miejscu. Muzyka jako jeden z kluczowych elementów serii powinna się czymś wyróżniać. I tu jest zgrzyt. Miło się tego słucha. Lucyfer ma chwytliwe i fajne kawałki, ale nie porywają i nie zapadają w pamięć, nawet jak co poniektóre hity jednego sezonu. Zabrakło świeżości i nowych pomysłów na ciekawą aranżację, a także oryginalnych tekstów, które powinny być inne od pozostałych, bo inaczej… Ale tego dowiecie się z samego anime.

Jako ciekawostkę można dodać, iż na fali popularności serialu powstał zespół o tej samej nazwie, a jego członkowie, prócz wokalisty, przyjęli pseudonimy od imion bohaterów Kaikan Phrase. Jego sława nie trwała jednak długo, ponieważ grupa rozpadła się w 2003 roku.

Seria niestety nie zachwyca – brakuje jej realizmu i świeżych pomysłów. Muzycznie nie porywa, jako anime obyczajowe jest za płytka, dramat i komedia przeplatają się, jednak coś, co z założenia miało być poważne, ostatecznie kończy jako nudny zlepek paru przemielonych pomysłów. W porównaniu z młodszą o siedem lat Naną wypada co najmniej blado, a historia sama w sobie jest niespójna i po prostu nieciekawa. Polecić? Niekoniecznie. Chyba najlepszym wyjściem jest przejść obok niej obojętnie.

Enevi, 11 listopada 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Hibari
Autor: Mayu Shinjou
Projekt: Yumi Nakayama
Reżyser: Hiroko Tokita
Scenariusz: Katsuhiko Koide, Michihiro Tsuchiya, Reiko Yoshida
Muzyka: Susumu Aketagawa