Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Kaikan Phrase

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Carnivall 16.02.2013 01:00
    Nie tak znowu źle
    Nic wybitnego, ale oglądało się przyjemnie.
    Zawiodła mnie muzyka, myślałam, że w ciągu 44 odcinkach anime kręcącego się wokół j­‑rockowego biznesu ścieżka dźwiękowa będzie trochę bogatsza. Nie twierdzę, że grane kawałki były złe, bo nie słuchało się ich źle, ale było ich po prostu mało.

    Jeśli chodzi o bohaterów to bez szału. Nie byli jacyś przesadnie oryginalni, ale nie byli także całkiem sztuczni i można było zrozumieć ich zachowania – a przynajmniej większość.

    Na plus że każdy miał swoje pięć minut, więc autorzy nie pozostawili ich zwykłymi pustymi kukłami, miały jakąś osobowość i przeszłość.

    Fabuła zbyt wyszukana nie była, ale akcja została poprowadzona dość równo, więc się nie nudziłam. Autorzy mają dobre wyczucie chwili, wiedzą, jak wywołać/ utrzymać pożądany w danym momencie klimat.

    Największym problemem tej serii jest brak pomysłowości, czegoś oryginalnego. Seria ma braki graficzne i (o dziwo!) muzyczne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    harukaze 28.01.2012 21:44
    Co prawda zabieram się dopiero za pierwszy odcinek i przyszłam tu „zasięgnąć języka” o anime, a nie wypowiadać na jego temat, ale…

    Jeśli wierzyć serii, wnętrze czaszki typowej nastoletniej fanki zieje pustką. Fangirl piszczy lub wydaje inne niezidentyfikowane dźwięki, jest wredny i niewdzięczny w stosunku do antyfanów, dominującą cechą jest wynaturzona zazdrość, a odruchem warunkowym ślinienie się na widok ulubionego członka zespołu i wyobrażanie sobie „różnych rzeczy” z nim związanych.


    dotarłam do tego momentu w recenzji i strasznie się roześmiałam! O tak, serii trzeba wierzyć… 100% prawda :|
    W takim układzie reszta również może być realistyczna ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    korzenka 19.08.2011 17:22
    JAK?
    Jakim cudem udało im się zrobić z tak okropnej mangi coś, co ma ręce i nogi? Jestem pozytywnie zaskoczona po oglądnięciu całej serii. Bardzo dobre dla kooś, kto lubi anime o powolnym, uciążliwym, ale też skutecznym dążeniu do realizacji swoich planów i marzeń. Ode mnie 6/10. Pierwotnie chciałam dać 5, ale ostatnie odcinki były na tyle satysfakcjonujące i dopełniające całości, że ostatecznie dałam co dałam. Polecam do oglądnięcia w przerwie między ambitniejszymi seriami, tudzież skrajnie słodkimi (mimo wszystko nastrój jest miejscami troszeczkę przyciężkawy).
    Odpowiedz
  • pepe 15.06.2009 17:52:34 - komentarz usunięto
  • pepe 5.06.2009 16:42:25 - komentarz usunięto
  • Avatar
    R
    Nakago 11.11.2007 10:43
    Wcale dobre
    Z brzegu przyznam, że lubię „Kaikan Phrase”, podobają mi się piosenki /\ucifera (tak się to śmiesznie pisze) oraz innych zespołów. Nie zgodzę się z autorką recenzji więc co do ich miałkości i porównywania do 'hitu jednego sezonu' – 'hit jednego sezonu' niekoniecznie wpada w ucho od pierwszego usłyszenia, ale w radio zwykle jest wałkowany w kółko i na okrągło, toteż w końcu się go zapamiętuje; można go nawet polubić, choć z początku czuło się do niego czystą niechęć. A w realu zespół /\cifer nie powstał na fali anime, tylko na potrzeby serii – wykonuje utwory grupy z KP, ktoś to w końcu musiał robić w serialu, w którym piosenki w podkładzie muzycznym zajmują naprawdę wiele miejsca. Problem z tymi piosenkami polega raczej na tym, że bardzo często jedna i ta sama grana jest ciągle, po kilka razy w odcinku, dopóki zespól nie 'wpadnie' na kolejny przebój; przez to niektóre utwory mogą się znudzić, a wręcz obrzydnąć – w radio żadne hity tak często grywane nie są. Zanim jednak zacznie się na to narzekać, można zauważyć, że kolejne odcinki serialu oryginalnie, jak każde anime TV, były emitowane co tydzień; kiedy się je ogląda bez przerw to powtarzanie piosenek może zgrzytać, ale pierwotnie nie powinno (dawkujcie sobie jeden odcinek tygodniowo, to się przekonacie).

    Postaci, według mnie, są zrozumiałe, ich zachowanie logiczne i zgodne z charakterem, dają się lubić i są w miarę przewidywalne (oprócz, może, Sakuyi, który miewa różne dziwne pomysły; ale po obejrzeniu serii jakieś 5 razy już się do nich przyzwyczaiłam). Ich problemy 'rodzinne' też były w miarę zróżnicowane. I bardzo japońskie, szczególnie kłopoty Yukifumi. To samo tyczy się bohaterów dalszoplanowych, jak te fanki i pseudofanki – oczywiście, w realnym świecie takie 'wybitne' jednostki to tylko ułamek normalnych fanów, jednak się zdarzają. W KP może się to wydawać mało prawdopodobne, ale trudno, żeby przybliżono widzom tysiące normalnych fanów, by na ich tle wyodrębnić osoby, delikatnie mówiąc, przesadzające. Wystarczy, moim zdaniem, że pokazano nam pełne widownie w coraz większych salach koncertowych, a zajęto się bliżej kilkoma wyjątkami. Fanatycy wśród fanów się zdarzają, a wśród nastoletnich miłośniczek boys bandów, chyba częściej, niż gdzie indziej.

    Główny wątek miłosny… No cóż, i tak jest mocno wygładzony w porównaniu do mangowego pierwowzoru. Mayu Shinjou tak już ma, że wymyśla sobie różne historie tylko po to, by stały się tłem dla czystego seksu. „Kaikan Phrase”, w porównaniu do innych jej mang, i tak jest mocno stonowana. Może dlatego, że jest najdłuższym z jej dzieł… W rezultacie anime należy do tych ekranizacji, które z mangi biorą naprawdę niewiele. I, powiedziałabym, chwała Bogu, bo inaczej mielibyśmy kobiecy hentai, a nie zwykłe shoujo.

    I ostatnia rzecz z fabuły: droga do kariery. W KP jest ukazana inaczej, niż np. w „Full Moon o Sagashite” (z „Naną” nie miałam jeszcze przyjemności), ale myślę, że prawdopodobnie. Bo skąd wytwórnie mają wziąć swoje gwiazdy, jeśli nie z ulicy? Mogą albo, jak w FMoS, zorganizować konkurs (co się zdarza w całkiem sporej liczbie mang i anime), albo, jak w KP, wspomóc grupę już istniejącą (zresztą w KP też konkursu spróbowano, a że wyszło tak, jak wyszło…). Zarówno przemysł muzyczny, jak i zespoły amatorskie, wyglądają w Japonii zupełnie inaczej, niż u nas. Już choćby sama idea live houses, których w Japonii istnieją tysiące, a u nas… No cóż. Ktoś zaś w tych przybytkach grać musi, więc amatorskich grup jest jeszcze więcej i z pewnością często biją się one o możliwość zagrania, przyciągnięcia widowni, zdobycia kolejnych fanów. Nie widzę nic nieprawdopodobnego w rekrutacji /\ucifera przez studio, jak również w późniejszym rozwoju wydarzeń. Owszem, mamy wciąż nowe 'walki' z różnymi zespołami, z innymi wytwórniami itd., ale to chyba tylko po to, żeby urozmaicić akcję – bo inaczej co by się działo?

    Żeby było ciekawiej: z oceną ogólną raczej się zgadzam. „Kaikan Phrase” podoba mi się, ale to nie znaczy, że uważam je za coś szczególnie wybitnego. Dobre postaci, dobra historia i dobra muzyka, kiepska grafika (nieodmiennie denerwuje mnie to, że postaci prawie cały czas noszą te same ciuchy) i animacja. Przy takim znaczeniu poszczególnych ocen, jak na tanuki.pl, 5 jest raczej wystaraczjące.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime