Junketsu no Maria – odcinek 1

snapshot_05.56_[2015.01.14_18.33.57]

Zdarzają się takie serie, w przypadku których pierwsze informacje wydają się bardzo jasno mówić, o czym będą i czego należy się obawiać. Po zapoznaniu się z zapowiedziami Junketsu no Maria spodziewałem się kolejnego głupawego ecchi, tym razem w realiach średniowiecznej Europy. I ten ostatni element w dużej mierze zadecydował o tym, że jednak po tę serię sięgnąłem.

Jak na ironię, to właśnie owe „realia średniowiecznej Europy” sprawiły, że podczas oglądania pierwszego odcinka co chwila wybuchałem śmiechem. Jasne, Japończycy są znani z dość osobliwej wizji historii naszego kontynentu (co zrozumiałe, jest ona dla nich wszak równie egzotyczna, jak dla nas, dajmy na to, dzieje Polinezji), ale przedstawienie bitwy toczącej się w czasie wojny stuletniej okazało się przednim kabaretem, szczególnie zaś ksiądz nazywający Anglików heretykami (podczas gdy byli oni wówczas katolikami w takim samym stopniu jak Francuzi). Ale mniejsza z tym – bo i samo anime nie aspiruje do bycia produkcją historyczną, cały ten sztafaż jest tu wyłącznie dla ozdoby, a fabuła opowiada o….

No właśnie, o czym? Poza toczącą się radośnie wojną mamy czarownice, które śledzą jej przebieg i od czasu do czasu interweniują, zakłócając czarami przebieg bitew. Jedną z nich jest młodziutka Maria, nieco naiwna, dobroduszna i w gruncie rzeczy sympatyczna. W odróżnieniu od reszty magicznego tałatajstwa, Maria szczerze nie lubi rozlewu krwi, więc wykorzystuje swoje moce, aby utrudnić ludziom wzajemną rzeź. Ma tu dodatkowy cel – obiecała pewnej dziewczynce, że będzie chronić jej ojca, który został właśnie powołany do francuskiego wojska.

Pisałem, że spodziewałem się ostrego ecchi – i tu niespodzianka, bo choć mamy kilka bardziej śmiałych scen, powiedziałbym, że jak na dzisiejsze standardy jest ich całkiem niewiele i jedynie uzupełniają fabułę, nie są zaś celem samym w sobie. A więc co nim tak naprawdę jest? Trudno do końca powiedzieć. Junketsu no Maria po pierwszym odcinku nie zdradza do końca, czym chce być – może bowiem okazać się całkiem sensowną serią przygodową, może ugrzęznąć w bagnie fanserwisu, może pójść w romans… Wszystkie drogi wydają się otwarte. Chociaż na razie nie widzę w tej produkcji niczego, co czyniłoby ją w jakiś sposób wybitną lub nawet wyróżniającą się, to odradzam patrzenie na nią przez pryzmat skąpych strojów niektórych bohaterek. Bo kto wie, może jeszcze czymś nas zaskoczy?

Comments on: "Junketsu no Maria – odcinek 1" (1)

  1. KateSayuki said:

    Chyba zostanę stałą czytelniczką :d Już kilka dni temu koleżanka opowiadała, że ogląda, że fajne, że śmieszne… Więc pomyślałam sobie: dam serii szansę. Co prawda jeszcze nie obejrzałam (sesja skutecznie ogranicza ilość wolnego czasu) i jakoś umknęło mi to z głowy jednak tak pozytywne przypomnienie dodatkowo skłania do znalezienia tych 25 minut (których na pewno nie uznam za stracone ;3).

Leave a comment for: "Junketsu no Maria – odcinek 1"