FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
  Trigun
Wersja do druku
Nakago Płeć:Kobieta


Dołączyła: 23 Lis 2007
Skąd: okolice Poznania
Status: offline
PostWysłany: 28-11-2007, 00:22   Trigun

Przeczytałam dzisiaj obie recenzje (zresztą nie po raz pierwszy), przeczytałam komentarze (trochę mało dokładnie może). Dwie sprawy bym chciała poruszyć - na początku ;-).

Pierwsza, to że nie tak do końca "Trigun" nagle przeskoczył z komedii na dramat. Widz jest prawie od początku serii powolutku przygotowywany do tego, że nie ma do czynienia z czystą farsą. Vash od drugiego odcinka zaczął poważnieć, miewał coraz częstsze momenty zadumy, refleksji, zdarzyło mu się nawet płakać z żalu - już w pierwszej ćwiartce serii. Z odcinka na odcinek pojawiały się niełatwe do rozwiązania, a istotne problemy, cierpiały niewinne ofiary, zdarzały się sytuacje, z których osobiście nie widziałam wyjścia, ale Vash zawsze jakieś znalazł, choć najczęściej niosło mu ono jakieś cierpienie. Pierwszy odcinek, OK: poznajemy Vasha - osobnika, delikatnie mówiąc, roztargnionego, zabawnego, bezproblemowego (no jak gość w obliczu wycelowanych w siebie karabinów maszynowych potrafi błaznować z pustym magazynkiem, to... sami wiecie); przestaje się wygłupiać dosłownie na kilka sekund (ratując dziewczyny i później, stojąc nad urwiskiem), potem wraca do robienia z siebie idioty. Ogólne wrażenie: półgłówek (to jest eufemizm... :-P). Ale już kolejny epizod daje do myślenia. Owszem, Vash znowu, kiedy się pojawia, robi z siebie pośmiewisko: strzela miny amanta, udaje zapalonego podglądacza, gra macho. Kluczowym pojęciem jednak jest tutaj "robi z siebie" - drugi odcinek powoli daje do myślenia, widz tu może zacząć czuć pismo nosem, Vash nieco uchyla kurtynę, parokrotnie nie potrafi utrzymać na twarzy maski trefnisia, daje się poznać od innej, prawdziwej strony. To jest powolny proces, z odcinka na odcinek, po kawałeczku, główny bohater się odsłania. Z drugiej strony, jest to również wzrost spostrzegawczości widza, niejako: tu zauważa się jakąś aluzję, to z następną pójdzie już łatwiej; wskazówek jest coraz więcej, widzowi również coraz łatwiej jest je dostrzegać, bo po pierwszej, drugiej, trzeciej, kolejne idą niejako 'z górki'. Tak zostały ustawione odcinki, w logicznej, uporządkowanej niejako kolejności, od takich, gdzie dość łatwo jest się Vashowi wygłupiać, poprzez te, gdzie coraz gorsze sytuacje, w jakich jest stawiany, coraz częściej zdejmują mu maskę, aż po taki dramat, że on już nie ma siły - psychicznej - by móc się wygłupiać. To dla niego za dużo, za szybko, nie zdąży odpocząć po jednych wyczerpujących, traumatycznych przeżyciach, a już go dopadają następne. Nie nadąża regenerować uśmiechu, że tak powiem. Realizatorzy to świnie :-P (zachęcam do przeczytania "Czwartej ściany" na Czytelni - Vash też miałby pewnie coś do powiedzenia w tym temacie).

Rozkręciłam się chyba za bardzo. Chodzi mi o to, że nie można twierdzić, jakoby "Trigun" do połowy serii był komedią, a potem nagle stał się dramatem, jakby tak sobie wziął i przeskoczył na drugą stronę przepaści. "Trigun" jest czystą rozrywką tylko u samego swego zarania, później zaś sukcesywnie staje się dramatem. Z odcinka na odcinek jest mniej komedią, a bardziej tragedią. Aż w końcu mamy w nim tyle komedii, ile dramatu mieliśmy na początku. Czyli ilość ledwie zauważalną; a jeśli się ją już spostrzeże, to dla wielu bywa ona niestrawna.

Z czego wynika druga rzecz, o której bym chciała porozmawiać: sam Vash. To jest osoba zmęczona życiem, ale zmuszona żyć dalej. Zmusza go do tego jego własna obietnica. Oraz miłość. Nie tylko do Rem, ale do ludzi w ogóle. Do tych słabych, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a przede wszystkim moralnie, istot, które próbuje chronić przed nimi samymi. To jest męczące. Nie tylko przez sam fakt, że jest z tym kupa roboty, ale również, a może wręcz przede wszystkim, przez stosunek ludzi do Vasha. Kompletny brak zrozumienia, niechęć, aż po nienawiść. Ciągle i ciągle to samo. To boli. Vash jest raniony raz za razem. Widzowi zostaje pokazane w pewnym momencie, jak wygląda jego ciało... - jego serce wygląda gorzej. Vash nie jest człowiekiem z żelaza, z marmuru, czy z drewna nawet; może wydawać się silny psychicznie, można odnosić wrażenie, że wszelkie przykrości spływają po nim jak woda po kaczce - ale tak przecież nie jest. To Vash od samego początku był tym wrażliwym, czułym na cudzą krzywdę, to on był chłopcem, który koniecznie chciał, by owca pozostała cała, a wilk był syty. Ale Vash sądzi, że jeśli da poznać innym swoją słabą stronę, to nie zdoła im pomóc, uratować ich. Dlatego gra. Wciąż udaje osobę, którą nie jest. Obiboka. Łamagę. Kobieciarza. I z uporem maniaka robi z siebie głupka. Nie dlatego, że taki jest - dlatego, że taki nie jest. Gdyby jednak pokazywał się ludziom w prawdziwej 'postaci', byłby niezjadliwy. Ludzie w opresji mogą potrzebować kogoś twardego, kto ich wybawi, ale potem potrzebują kogoś, kto odwróci ich myśli od przeżytej traumy, da nadzieję na lepsze jutro, rozbawi. Vash łączył to w sobie, w miarę możliwości śmiesząc już w momencie ratowania. Bo co, bo tak łatwiej? Jemu - nie, ratowanym - tak. Bo jeżeli ktoś podchodzi do tej strasznej sytuacji z takim humorem, jeżeli się nie boi, kpi sobie z niebezpieczeństwa, to chyba nie jest tak niebezpiecznie, to my też nie musimy się tak strasznie bać. Już na tym etapie Vash zaczynał kurację, pomagając innym, a jednocześnie pogrążając siebie. To prawda, co ileś odcinków zdarzali się ludzie, którzy potrafili podziękować, wyrazić wdzięczność, a nawet przyjąć bohatera do swojego grona. Ale nie wszyscy - gorycz narastała, wypełniała Vasha i musiała kiedyś wypłynąć. Vash zaczął wyglądać na zmęczonego, przytłaczało go to, co się zdarzyło, przerażało to, co miało nastąpić, a czym nie mógł się z nikim podzielić (bo jakże mógłby kogokolwiek straszyć, dla swojej wygody?!). Maska spadała coraz częściej, Vash wydawał się inny. Nie był. To tylko widz spostrzegał go inaczej, aktora teatru No, który na scenie nie zdołał utrzymać maski, jaką zwykle zdejmował i zakładał za kulisami, we własnej garderobie, we własnym towarzystwie. Vash czasem tę upuszczoną maskę podnosił, grał przez chwilę znowu, ale tych sił nie starczało mu na długo - był zbyt zmęczony.

Dlatego, moim zdaniem (to wszystko powyższe, to jest moje zdanie, gdyby ktoś miał wątpliwości ;-)), nie można Vasha oceniać jak kobiety w czasie przekwitania: on nie miał żadnych wahań nastroju, jemu nie zmieniał się charakter. On, zwyczajnie, przestał panować nad maską. Na jego miejscu każdy poddałby się wcześniej. O ile w ogóle taką maskę potrafiłby założyć.

_________________
"Bo przyjdzie Nakago i Ci odpisze" - Ainaelle
Przejdź na dół Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Avellana Płeć:Kobieta
Lady of Autumn


Dołączyła: 22 Kwi 2003
Status: offline
PostWysłany: 28-11-2007, 15:28   

Hm, ja się wypowiem raz, ale nie jestem pewna, czy starczy mi sił na dyskusję...

Otóż wydaje mi się, że nadinterpretujesz. To znaczy: przedstawiony przez Ciebie wywód jest wewnętrznie spójny i całkiem przekonujący. Rzecz w tym, że ja trochę nie podejrzewam ani autora mangi, ani scenarzystów o planowanie takiego skomplikowania postaci bohatera.

Triguna oglądałam dawno i w pierwszym podejściu wydał mi się serią przeciętną - pewnie dlatego, że akurat tam humor mnie nie śmieszył, a sceny dramatyczne wydały mi się mocno przesadzone, szczególnie pod koniec. Później, kiedy pooglądałam więcej anime, zaczęłam pomału rozumieć "kultowość" Triguna - trudno to opisać, ale to jeden z tych przypadków, kiedy suma była warta o wiele więcej niż części składowe. I zgodzę się, że to jedna z serii, które mają "to coś". Co nie zmienia faktu, że dalej za nim nie przepadam i uważam za przeszarżowany w obu kierunkach.

Niemniej jestem praktycznie pewna, że twórcy mieli na celu stworzenie opowieści przygodowo-sensacyjnej, a kiedy początkowy klimat komediowy został z czasem zastąpiony odpowiedniejszym dla Wielkiego Finału napięciem i powagą, odpowiednio do tego zaczęto dostosowywać bohatera. Może to trochę wina tego, że nie mogę policzyć, ile razy widziałam już typ "wesołek z mroczną przeszłością"... Ale po prostu wydaje mi się, że Vash, choć ma dość energii by być jakąś indywidualnością, z punktu widzenia bardziej ogólnego daje się w miarę sprawnie zaszufladkować - podobnie jak większość postaci w tej serii.

Oczywiście zupełnie inaczej należałoby na Twój post odpowiedzieć, gdyby rozpatrywać to pod kątem "świata przedstawionego", a nie nawyku analizy... Bo na tymże forum toczyły się już długie dyskusje o tym, dlaczego dany bohater tak czy inaczej postępował i nikt wtedy nie używał argumentu "reżyser mu kazał". Więc oddaję głos fanom Triguna, oni mogą mieć coś ciekawszego do powiedzenia.

_________________
Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere...
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Nakago Płeć:Kobieta


Dołączyła: 23 Lis 2007
Skąd: okolice Poznania
Status: offline
PostWysłany: 28-11-2007, 22:04   

Avellana napisał/a:
To znaczy: przedstawiony przez Ciebie wywód jest wewnętrznie spójny i całkiem przekonujący.

A tak się starałam... ;-).

Avellana napisał/a:
Rzecz w tym, że ja trochę nie podejrzewam ani autora mangi, ani scenarzystów o planowanie takiego skomplikowania postaci bohatera.

Avellano, najchętniej poleciłabym Tobie uważne obejrzenie pierwszej połowy "Triguna" ze szczególnym naciskiem na obserwowanie Vasha w każdej możliwej sytuacji. Nie sądzę jednak, byś dała się do tego przekonać, dlatego nie polecę. Być może rzeczywiście nadinterpretuję, jednak dla mnie Vash jest od początku do końca tą samą postacią, tyle że raz się wygłupia, a raz nie. Gdyby rzeczywiście był takim szajbusem, jak pokazuje nam to (głownie) pierwszy odcinek, to w szóstym latałby po elektrowni drąc włosy z głowy i zapytując sufitu: "Co ja teraz zrobię? Co ja teraz zrobię?"; zamiast tego jednak dał taki pokaz, że mi szczęka opadła - jest to IMHO jedna z najbardziej interesujących i intrygujących scen w całej serii, jednocześnie niesamowicie piękna i nastrojowa. Wcześniej również były momenty, kiedy Vash poważniał; zazwyczaj nie było wówczas w zasięgu wzroku żadnego innego bohatera, względnie obecne postaci nie były w stanie zauważyć czegokolwiek (scena z rusznikarzem, kiedy Vash opuszcza go po popijawie - to nie był ten jajcarz, co przez większość czasu, a przecież nic nie zmuszało go wtedy do zachowania powagi; wręcz przeciwnie: mógł ją zachować, ponieważ nie było nikogo, komu by to mogło przeszkadzać [za wyjątkiem widzów, rzecz jasna ;-)]). W późniejszych odcinkach jednak Vash zaczyna tracić panowanie nad sobą, co prawda w innym znaczeniu, niż zwykle temu określeniu przypisujemy (acz krętactwa Knivesa mają spory wpływ również na stosunki Vasha z bliskimi mu ludźmi). Klimat serii powoli gęstnieje, coraz częstsze ponure wydarzenia wyczerpują Vasha i widz może dojść do wniosku, że wszystko się odwraca o 180 stopni. Bo tak jest, tylko że to nie jest rewolucja - trach trach i z komedii mamy tragedię - a ewolucja, gdzie z odcinka na odcinek mamy coraz więcej wskazówek, że to jednak czysta komedia nie będzie.

Avellana napisał/a:
I zgodzę się, że to jedna z serii, które mają "to coś". Co nie zmienia faktu, że dalej za nim nie przepadam i uważam za przeszarżowany w obu kierunkach.

Avellano, uważam, że to, iż nie przepadasz za "Trigunem", nie ma nic wspólnego z tym, czy nadinterpretuję, czy nie. Chyba że kwestia tej nadinterpretacji ma być subiektywna, motywowana stosunkiem do serii - ale to, z kolei, wydaje mi się trochę dziwne.

Avellana napisał/a:
Niemniej jestem praktycznie pewna, że twórcy mieli na celu stworzenie opowieści przygodowo-sensacyjnej, a kiedy początkowy klimat komediowy został z czasem zastąpiony odpowiedniejszym dla Wielkiego Finału napięciem i powagą, odpowiednio do tego zaczęto dostosowywać bohatera.

Gdybym miała więcej czasu, mogłabym się pokusić o rozbiór poszczególnych odcinków i analizę ilościowo-jakościową stosunku scen poważnych do humorystycznych, a ściślej mówiąc: porównanie nastrojów i wyrazów twarzy Vasha w poszczególnych epizodach. Klimat komediowy, klimatem komediowym, jednak choć główny bohater ma ogromny wpływ na postrzeganie klimatu serii, to Wielki Finał musiałby się zbliżać tak od drugiego, względnie trzeciego odcinka, bo wtedy Vash zaczął poważnieć. Powoli, ale jednak.

Avellana napisał/a:
Może to trochę wina tego, że nie mogę policzyć, ile razy widziałam już typ "wesołek z mroczną przeszłością"...

A możesz podać przykłady? Wtedy będę mogła porównać, jak się te postaci zachowywały, a jak Vash od pierwszych epizodów - może coś z tego wyjdzie.

Avellana napisał/a:
Ale po prostu wydaje mi się, że Vash, choć ma dość energii by być jakąś indywidualnością, z punktu widzenia bardziej ogólnego daje się w miarę sprawnie zaszufladkować - podobnie jak większość postaci w tej serii.

Jedna postać (z m/a), jedna w zupełności wystarczy: taka, która ratując innych robi z siebie idiotę, a za ich plecami jest poważna czy wręcz uduchowiona...

Avellana napisał/a:
Oczywiście zupełnie inaczej należałoby na Twój post odpowiedzieć, gdyby rozpatrywać to pod kątem "świata przedstawionego", a nie nawyku analizy...

Ja tu nie zauważyłam żadnej analizy, szczerze mówiąc. Powiedziałabym nawet, że to ja zanalizowałam zmieniające się stopniowo zachowanie Vasha - i nie sądzę, by miało to cokolwiek wspólnego z realiami tamtego świata. Vash jest postacią uniwersalną, osobą, która skrywa cierpienie za maską, innym pokazując drugie ja. Ewentualna odmienność Vasha polega na tym, że jego alter ego jest błaznem, który nie boi się ośmieszenia, a wręcz go pragnie - mało kto podejrzewa clowna o traumatyczną przeszłość i teraźniejsze cierpienie; łatwiej się dzięki temu można zdystansować. Innego takiego osobnika nie znam. Acz nie wykluczam, że za mało jeszcze świata widziałam...

_________________
"Bo przyjdzie Nakago i Ci odpisze" - Ainaelle
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Bezimienny Płeć:Mężczyzna
Najmniejszy pomiot chaosu


Dołączył: 05 Sty 2005
Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych.
Status: offline
PostWysłany: 28-11-2007, 22:23   

Być może faktycznie ta dość drastyczna zmiana nastroju z początku do końca serii była efektem jakiegoś pierwotnego planu, podejrzewam jednak że równie wielką rolę odegrało tu kilka lat przerwy pomiędzy seriami mangi Trigun i Trigun Maximum, na których bazuje anime. Różnica nastroju między obydwiema seriami jest bardzo wyraźna, ze znacznie mniej płynnym "przejściem" pomiędzy. W anime jest to bardziej zatarte i przez to mniej widoczne.

_________________
We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.

The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Avellana Płeć:Kobieta
Lady of Autumn


Dołączyła: 22 Kwi 2003
Status: offline
PostWysłany: 30-11-2007, 16:38   

Uczciwie mówiąc, jak zacznę wyliczać takie postaci, to Ty zaczniesz każdą z nich analizować, a wtedy z tematu zrobi się bajzel. Więc może podkreślę, że nie twierdzę, że są to np. klony Vasha. Twierdzę, że typ "(pozorny) lekkoduch z przeszłością" przez anime przewija się regularnie, że popatrz chociaż na Spike Spiegela z Cowboy Bebop, na bohaterów GetBackers, na Kenshina czy całe stado innych. I akurat dla mnie Vash nie był najbardziej interesującym przedstawicielem tego typu. Mówiąc krótko, nie przekonał mnie do siebie, tak całkiem zwyczajnie i subiektywnie nie przekonał.

Nie twierdzę też, że twórcom Triguna zmieniła się koncepcja bohatera. Oczywiście, jego "przeszłość" musiała być od początku uwzględniona i naprawdę nie uważam, żeby początkowo był planowany jako bezmózgi idiota, a potem nagle odwinęło się w drugą stronę. Twierdzę, że sceny komediowe służą po to, żeby ubawić widza - tego przed ekranem, a sceny dramatyczne - żeby go poruszyć. W tej serii nie przypisywałabym im jakiegoś celowego dążenia do katharsis czy innych ukrytych motywów. Oczywiście, znowu - każdy inaczej to odbierze, ale generalnie mam podejrzenie graniczące z pewnością, że Trigun to jednak seria rozrywkowa. Rozrywkowa nie w znaczeniu "głupawa komedia", tylko "zajmująca uwagę widza przygodami bohaterów".

Temat jest nie o Vashu, a o Trigunie, więc jednak spróbuję wrócić do samej serii jako takiej. Otóż w moim odczuciu ona była, jak już napisałam wcześniej, przeszarżowana. Dla mnie humor był zbyt hałaśliwy, a dramat zbyt melodramatyczny i to prawdopodobnie zdecydowało o moim ogólnym nastawieniu do tego tytułu. Ten sam problem, tylko w znacznie większym stopniu, miałam z Fullmetal Alchemistem, gdzie w jednej scenie pokazywano jakieś podobno śmieszne wygłupy, a w następnej - spacyfikowane miasto, pełne brutalnie pomordowanych cywilów. Może dla niektórych taki kontrast służy podkreśleniu czegoś, ale dla mnie jest generalnie bardzo zniechęcający. W Trigunie właśnie to przejście od komedii do dramatu mnie nie przekonało - nawet jeśli twierdzisz (w co uwierzę), że momenty poważniejsze pojawiały się od początku. Dlatego naprawdę wierzę, że to jest seria dobra, ale po prostu tłumaczę, dlaczego mnie "nie podeszła" (nie wykluczam, że wpływ miało też to, że oglądałam Triguna zaraz po Cowboy Bebop).

Natomiast - proszę, nie róbmy z tego offtopu - uświadomiłam sobie, że znam bohatera, o którym mogę powiedzieć, że ma w pewnym stopniu styl działania podobny do Vasha (minus broń palna wyrastająca z różnych części ciała). Z tym, że ja za niego sprzedałabym dziesięciu Vashów i dorzuciła jednego Wolfwooda gratis. A facet nazywa się Justy Ueki Tylor :)

_________________
Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere...
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Muhomorniczy Płeć:Mężczyzna
..


Dołączył: 01 Mar 2008
Skąd: kraków
Status: offline
PostWysłany: 08-06-2008, 00:59   

Vash to ulepszona wersja Jezusa ,poco miał robić posępną minę,i myć giry uczniom w taki sposób żeby oni czuli sie z tym faktem nieswojo,aby czuli sie winni.Z ujmującą bezpretensjonalnością wykonywał swoje miłosierdzie.I oto chodzi z tym humorem na początku serii gdzie nie było takiego zagęszczenia ofiar nad którymi mógł sobie popłakać.Dopiero wraz z rozwinięciem akcji to nastapiło a także wyakcentowanie pewnych kwestii które wcześniej zostały tylko zakomunikowane.To precyzyjna seria nie widzę nic wadliwego w tym scenariuszu.

Żeby ukazać jego prostoduszność,szczerość była część z humorem,ratując komuś życie nie chce go wprowadzić w zakłopotanie wiec zachowuje sie beztrosko i niepoważnie a po za tym on po prostu taki jest,bo czemu niby ma dowartościowywać sie pozom,to dobre dla innych ale nie dla wcielenia dobra.W końcu został uznany za akt Boży.

Taka dedukcja sama sie narzuca aż bije po oczach ,nie wiem jak można być aż takim ignorantem i zarzucać brak konceptu i spójności twórcom.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
GreenGreen Płeć:Mężczyzna
idiota

Dołączył: 26 Lis 2009
Skąd: Holandia
Status: offline
PostWysłany: 27-01-2010, 21:59   

Wskrzesze temat, bo jestem samolubem i ... i bo tak
Mianowicie, oglądałem te anime jakieś kilka miesięcy temu i właśnie przeglądałem amvki z Triguna na yt, przyszło mi też do głowy aby poczytac kilka recenzji i tak doszłem do tanuki, gdzie niestety nie tyle nie zgodze sie z recenzantem/tką co poprostu nadmienie iże nie powiedział/a o kilku rzeczach :]

Intro/outro
Głupio przyznac, ale są to jedyne intro/outro które mogłem nie tyle strawic, co miec przyjemnośc z oglądania/słuchania, ani CG ani GreenGreen nie zmusiło mnie do ściągniecia intra i grania tegoż na gitarce (ciężka sprawa tak wogle, no ale wciąż próbuje>.<) innymi słowy, fanom rocka powinno sie spodobac, mnie zachwyciło

Przesłanie
Tego niestety nie znalazłem w recenzji, a właśnie to mnie zachwyciło, fakt że próbuje
wyciągnąc przesłanie z praktycznie każdego anime:
@troszke offtopa
Death Note - Głupio przyznac, ale myślałem nad tym co robi Kira, zabijanie przestępców, szczególnie tych którzy popełnili ciężkie zbrodnie ... Nie jestem zadowolony z "systemu sądownictwa" czy jak to sie tam nazywa i uważam że kara śmierci powinna byc wprowadzana, dlatego też niejako popierałem działalnośc Kiry ...

No ale żem sie rozpisał troche nie na ten temat ...
Przesłanie w Trigunie, dało mi do myślenia długie miesiące i było aż nadto "mocne" że opuściłem sie w nauce, bo nie mogłem sie poprostu nad tym skupic, w szkole dumałem o Trigunie ...
A o czym dokładnie?
Chodziło mi o podejście Vasha do świata i do ludzi, podziwiałem szczerze tą postac, pomyślmy o tym, Vash złożył sobie obietnice że nie zabije nikogo z chocby niewiadomo jakiego powodu
Powinniśmy przebaczyc każdemu?
Brzmi religijnie nieprawdaż? "Kiedy ktoś Cie uderzy, nastaw drugi policzek" czy jakoś tak ...
Vash wydaje sie właśnie trzymac tego przykazania ... popatrzmy jednak na skutki
Ginie pastor ... jeden z moich ulubionych charakterów ogólnie, z charakteru jestem właściwie taki sam jak on, nie mógłbym sie zdobyc na aż taką dobrodusznośc Vasha jak i w jego wiare w ludzi
Spójrzmy na tą scenke z tym dzieciakiem, jednym z czlonków gangu (nie pamiętam jak sie to nazywało dokładnie, pamiętam tylko scenke) gdzie Vash próbował przekonac dzieciaka, że to co robi jest złe, ryzykował ... Niby typowa sytuacja, ale ja jak dziecka zastanawiałem sie "strzeli czy nie"?
Strzelił ... Pastor, zastrzelił dziecko
Nie ufam ludziom i nie byłbym zdolny byc taki jak Vash ... Może dzięki otoczeniu i naszemu pokoleniu? "Nie bądź naiwny" tak by mówili
Jednak Vash był naiwny, pastor był zdecydowany, nie ryzykował
Jednak spróbował byc taki jak Vash ... zginął przez to (btw. uważam to za jedną z najbardziej wzruszających scen, porównuje to do śmierci (?) Leloucha (tej drugiej) ... no może jednak CG był bardziej wzruszający, ale wciąż, scenka z pastorem jest świetna, daje do myślenia i motywuje), a skoro zginął, to znaczy że coś zrobił źle, czyli miał zabic?

Troche sie już pogubiłem w tym co napisałem, ale poprostu byłem zachwycony Trigunem, a zauważyłem że nie jest on zbyt popularny, przez co nie moge znaleźc zbyt dużo opinii na temat tego anime, jestem tylko ciekawy czemu?
Pragne zauważyc, że hellsing opiera sie troche na Trigunie (Vash -> Alucard ciuszki >.<)

Zgadzam sie oczywiście z Nakago, anime przechodzi wpierw z komedii na dramat, mi to osobiście nie przeszkadzało, wpierw sie rozluźniłem aby przejśc do sedna sprawy
No to tyle, jestem ciekawy czy uda mi sie wszcząc dyskusje, nie jestem ani dobrym pisarzem ani dobrym dyskutanten, więc możliwe że możecie sie pogubic w mojej "ekspresji uczuc" więc jak jakieś pytania, to chętnie odpowiem
ave :]
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
9023080
byczusia Płeć:Kobieta


Dołączyła: 06 Paź 2011
Skąd: z raju
Status: offline
PostWysłany: 05-11-2011, 08:59   

Trigun. To anime stanowczo przypadło mi niemal od razu do gustu. Bardzo lubię westerny, więc niemal od razu za to się wzięłam.
Anime oceniam na 5. Dużo było w nim humoru, co prawda akcja w wielu przypadkach jest dosyć przewidywalna(ale cóż, tak jest bardzo często w westernach). Łatwo można było tu w tym anime o odmienne poglądy n.t ycia: Vash twierdził, że nikt nie ma prawa odebrać go innej osobie, zaś Wolfwood był zdania, że można odebrać życie drugiej osobie w niektórych przypadkach(ja osobiście uważam, że tylko w tzw. obronie koniecznej).
Lubiłam też walki no i humor(ech ta słodka Milly: ,,Zapomnij!" Nie jesteś moim chłopakiem słonko" xD, czy te dziecinne zachowania Vasha).
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
23622260
Tabris Płeć:Mężczyzna
Snowflake


Dołączył: 19 Lut 2011
Status: offline
PostWysłany: 05-11-2011, 09:23   

byczusia napisał/a:
Vash twierdził, że nikt nie ma prawa odebrać go innej osobie, zaś Wolfwood był zdania

Bo Vash bredził, a Wolfwood postępował racjonalnie.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Daerian Płeć:Mężczyzna
Wędrowiec Astralny


Dołączył: 25 Lut 2004
Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa)
Status: offline

Grupy:
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 05-11-2011, 18:43   

Tabris napisał/a:

Bo Vash bredził, a Wolfwood postępował racjonalnie.

Czy można tak powiedzieć? To nie jest wcale proste pytanie, a filozofia Vasha nie jest wcale filozofią niewłaściwą - to jak imperatyw kategoryczny Kanta.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3291361
Tabris Płeć:Mężczyzna
Snowflake


Dołączył: 19 Lut 2011
Status: offline
PostWysłany: 05-11-2011, 19:33   

Daerian napisał/a:

Czy można tak powiedzieć?

Można, zresztą sam Vash to udowodnił w przedostatnim odcinku.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Daerian Płeć:Mężczyzna
Wędrowiec Astralny


Dołączył: 25 Lut 2004
Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa)
Status: offline

Grupy:
Tajna Loża Knujów
PostWysłany: 05-11-2011, 23:29   

Tabris napisał/a:

Można, zresztą sam Vash to udowodnił w przedostatnim odcinku.

Vash poświęcił swój ideał dla uratowania ukochanej osoby. To nadal nie zmienia faktu, że założenie "nie zabijaj" jest prawidłową postawą moralną i czysto teoretycznie prawidłową tak samo jak imperatyw kategoryczny.
Inną sprawą jest życiowość takiego poglądu w praktyce.

_________________
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3291361
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group