x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Na pewno ten bohater nie będzie dokonywał czynów, jakie przysługują tylko bogom – to w pierwszym odcinku autorzy zdecydowanie wyjaśnili. A po co? Można się domyśleć jakim pokręconym towarzystwem będzie się otaczać główna bohaterka. Nomoto Yuuya będzie dla niej odskocznią do normalności, no chyba, że go szybko ukatrupią.
Jak do tej pory jedyną serią w której jestem w stu procentach przekonany, że wygra przyjaciółka z dzieciństwa jest Nisekoi.
Re: Ciąg dalszy nastąpi!
Re: Kuroko no Basket 3
Tak i przede wszystkim nie przesadzali z super mocami jak to miało miejsce choćby w trzecim sezonie. Ten cały Akashi równie dobrze mógłby robić za Lorda Sith. Prawie w każdej swojej kwestii dialogowej posługiwał się tylko i wyłącznie absolutami. No, ale mimo wszytko jeśli chodzi o ostatnie serie sportowe, które ja oglądałem to Kuroko no Basket był jedną z tych ciekawszych pozycji.
Ostatnia rzecz to ten tego… Wielki Archer Emiya Shiro przez pierwsze trzy serie stanie się tylko i wyłącznie obiektem żartów.
W sumie to zastanawiałem się jeszcze czy Illya w domu ma jedną służącą, czy dwie? Ale nie będę tego sprawdzał bo się boje, że sobie coś za spoileruje ;p
Re: wciągnęta
Re: wciągnęta
Właśnie to było fajne jak w serii z super mocami bohaterowie tak dla odmiany zamiast się lać ze swoimi adwersarzami zasiadają z nimi razem do stołu i przeprowadzają rozmowy w sposób kulturalny i uprzejmy. Punktując się nawzajem zachowując przy tym spokój. W ogóle dialogi zwłaszcza te filozoficzne są mocną stroną tej serii.
Może i była w tym przypadku zabawna, ale ja jej nie polubiłem. Dla mnie była ona takim robotem. Poza ładną buzią bez uśmiechu nie miała nic ciekawego do zaoferowania. O wiele ciekawsza dla mnie była postać tej której Haruki się najbardziej obawiała.
Ogólnie Sagrada Reset ma w sobie to coś. Co prawda pierwsze odcinki jakoś nie zachwycają, ale dałem tej serii szanse i brnąłem dalej. Jak się okazało była to słuszna decyzja, bo później mnie seria wciągała jak diabli.
No i mnie w przeciwieństwie do ostatnich serii z super mocami Sagrada Reset potrafiła zainteresować i nawet w miarę zaskoczyć.
Co do głównego bohatera, to nie wiem jak inni mieli, ale dla mnie Otome wa Boku ni Koishiteru było tak zrobione, że Mizuho nie dało się postrzegać jak faceta. To, że będąc w szkole zachowywał się jak dziewczyna to ja rozumiem, ale kurde on nawet będąc sam we własnym pokoju(czy prywatnie przed ludźmi którzy już poznali jego sekret) zgrywał wielką damę – aż tak dobrze wszedł w swoją rolę? Szkoda, że jego sekret nie był ukryty przed widzem – wtedy to by było dopiero ciekawe ;p
Ty żeś wcześniej dostał pytanie retoryczne, więc nie wiem po jakiego grzyba walczysz z oczywistością, ale ok.
Nie rozumiem też co Ci przeszkadzało w tym przykładzie o trójkącie? Przecież doskonale zdajesz sobie sprawie o co w nim chodziło. Brniecie dalej krytykując i pisząc o niszowośći haremówek, nierówności jest trochę dziwne.
Co do anime(siedem odcinków na razie obejrzałem), seria sprawia dobre wrażenie po obejrzeniu pierwszego odcinka – przynajmniej ja takie odniosłem. Tak samo dobre wrażenie sprawia Ririna Sanada. kliknij: ukryte Podczas pierwszego spotkaniu z przyszłym małżonkiem wydaje się być osobą inteligentną, pewną siebie, taką która od razu mówi jak jej się coś nie podoba. Niestety jej czar szybko pryska. Gdy w następnej scenie zostaje w ciasnym pomieszczeniu sama na sam z głównym bohaterem, to z jej ust zaczyna płynąc jakiś dla mnie niezrozumiały bełkot o akceptacji. Szybko też
robiona jest z niej idiotka. Przykład z nieznajomością antykoncepcji dobitnie o tym świadczy. Co do głównego bohaterka Nejime to miałem nadzieje po pierwszym odcinku na jakąś jego walkę z tym całym systemem. Przynajmniej jej podjęcie, lecz to nie nastąpiło i wątpię, że wraz z dalszym rozwojem wydarzeń pod tym kątem się coś zmieni.
Dla mnie Koi to Uso to ballada o trójkącie, który sam siebie poważnie nie traktuje. Zresztą całą tą serie trzeba traktować z dużym przymrużeniem oka
Zachęcony twoim linkiem i wyjściem do tłumu wtrącę coś nieistotnego. Trochę ubolewam nad tym twoim poddaniem, choć jest dla mnie oczywiste, że to tylko i wyłącznie twoja sprawa. Nie będę pisał głupot o braku pewności w siebie. Jednak skoro twoja recenzja wraz z miniaturką spełnia warunki i została opublikowana na tej witrynie, to nie widzę sensu by coś zmieniać – nawet jeśli są to pierdoły. No ale tak z drugiej strony cieszy mnie fakt, że mimo twoich dziwnych tekstów o pochodniach(chyba że chciałaś docenić ludzi którzy Ci próbują oświetlić drogę)jesteś osobą rozsądną i dostrzegasz krytykę coś z nią robiąc.
Tu masz racje, zawsze warto się jest pokłócić. Co do okropności wiem, że trochę żartujesz ale nie przesadzaj. Ja np w życiu bym tak nie napisał o osobie której nie znam. Zwłaszcza idiotyczne jest oceniać kogoś tylko i wyłącznie na podstawie jego twórczych wypocin.
W Re:Creators jest mnóstwo przeróżnych starć miedzy bohaterami, a towarzysząca tym bataliom muzyka jest po prostu super. Ostatnia ścieżka dźwiękowa która mi się tak cholernie podobała była z hack//Sign. Wracając do
postaci w Re:Creators to jest ich dużo. Są nieźle napisani, mnie osobiście z tego grona najbardziej podobała się główna antagonistka Altair. Jest wredna, przemądrzała i przekonana o swojej wyższości, sile. Finalne starcie wszystkich na nią było epickie. Autorzy ze swoimi tworami stawali na głowie by tylko ją pokonać. A ona sobie nic z tego nie robiła i eliminowała jednego przeciwnika po drugim rzucając przy tym złośliwe komentarze. Dobrze się bawiła dziewczyna. Pokonała wszystkich, wygrała. Odpuściła dopiero jak spełniło się to czego tak naprawdę pragnęła. Zresztą samo zakończenie jej historii jest dla mnie smutne i zarazem piękne.
To co mi się trochę przeszkadzało, to postać Magane Chikujoin. Swoim zachowaniem za bardzo przypomniała mi Ougi Oshino z Owarimonogatari, ale to taki szczegół.
Tak na koniec, Re:Creators porusza w jakimś małym stopniu problem nękania w internecie. W tym przypadku było to chamskie i niesprawiedliwe oceniania czyiś prac, fałszywe oskarżenia o plagiat. Zwróciłem na to uwagę, ale w tej serii nie było to dla mnie najważniejsze.
Re: W połowie udany twór, potrzebna kontynuacja!
Z tym brakiem emocji to nie jest tak do końca u niego. Okazywał nieraz irytacje kliknij: ukryte jak nie mógł kogoś kontrolować. Mam tu na myśli tego Tarzana co po dżungli wywijał. Kiyotaka bezwzględny był to prawda. kliknij: ukryte Widać to było zwłaszcza na przykładzie Suzune,gdy Kiyotaka uważnie obserwował pogarszający się jej stan zdrowia. Wiedział doskonale, ze nie da rady i czekał na moment aż będzie mógł to wykorzystać. Te jego przypisywanie zasług innym mam wrażenie, ze było nie tylko po to by on sam mógł pozostać w cieniu, ale także była to też jakaś forma nagrody dla narzędzia dzięki któremu udało się coś zrealizować.
Pokazała kliknij: ukryte dwa razy. Maska jej opadała, gdy dawała się ponieść emocją. Za pierwszym razem był ro gniew z powodu Suzune. Skłonna była nawet przez to oskarżyć głównego bohatera o molestowanie. Za drugim razem był to smutek jakiś rodzaj żalu do Kiyotaki za to, że miedzy nimi się tak dziwne układa. Ze wszystkich postaci ta była moją ulubioną. Ciężko jest przewidzieć o co jej tak naprawdę chodzi.