x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Buka!
Sam mam chyba dwie płytki DVD z bodajże 7‑8 odcinkami muminków. Po prostu nie mogłem powstrzymać się przed kupnem jak na to natrafiłem ^^
Re: MUZYKA PSUJE WSZYSTKO!
Re: I żyli dłuuuugo i szczeeeń-śliwie
Co do oceny, troszkę zmieniłem zdanie. Ogląda się na tyle przyjemnie, że po powtórnym obejrzeniu dałem 8/10 i do ulubionych.
Re: Ocena jak zwykle...
<facepalm> Chyba żartujesz -_-
Co do recenzji – najlepiej przeczytać obie. W drugiej recenzji (właściwie pierwszej jeśli chodzi o daty publikacji) autorstwa Qualu znajdziesz wszystko czego brakuje w tej głównej, czyli coś więcej o grafice, muzyce, fabule. Jest w czym wybierać – w końcu nie bez powodu wiele produkcji ma alternatywne recenzje. Moim zdaniem lepiej zostawić „na tapecie” tą autorstwa Qualu.
Dlaczego?
Może to zadowoli zarówno fanów jak i hejterów?
Re: Recenzja - fatalna.
Ciężko zrozumieć w tym momencie autora recenzji. Potrzebne w końcu to budowanie klimatu, czy ważniejszy rozwój akcji? O ile dobrze pojąłem tekst, w odczuciu autora, anime spokojnie obyłoby się bez „zapychaczy”, a klimat nie ucierpiałby na tym ani trochę. Z jednym nie mogę się zgodzić:
No, ale redakcja tanuki już wypowiedziała się na ten temat – łatwo krytykować, trudniej napisać własny tekst który „zostanie przyjęty z otwartymi mackami”.
Have you ever felt your cosmo (kosumooo) ?
Bohaterowie niewiele się zmienili. kliknij: ukryte Małym zaskoczeniem była dla mnie bierność Ikkiego przez niemal pół serii oraz potęga jaką dysponował złoty rycerz panny Shaka. Rzecz jasna trzeba przygotować się na ogromne ilości nani, masaka, Saori‑san!, Seiya! – czyli klasyczne dialogi rodem z Rycerzy Zodiaku. Patos pozostał, przydługie walki, zdecydowanie potwierdza się tu podejrzewany przez wielu fakt, iż Atenie sprawia perwersyjną przyjemność patrzenie, jak wierni jej rycerze biorą ciosy „na klatę” i czyszczą ziemię swoimi twarzami.
Fabuła nareszcie jest nieco urozmaicona. Nie wiadomo od początku czym tak naprawdę kierują się ożywieni przez Hadesa złoci rycerze, jest też kilka mniej lub bardziej zaskakujących zwrotów akcji. Fakt, przeciwnicy przerastają brązowych rycerzy, jest jedna rzecz której nie rozumiem – podobno w którejś z kolejnych kinówek kliknij: ukryte złoci rycerze zostają ukarani za wystąpienie przeciwko bogom, no ale w końcu „bogobójstwa na niespotykaną skalę” dokonali rycerze z brązu. Podoba mi się wygląd zbroi większości spektran, szczególnie pana „Chodząca Zaje… fajność” Rhadamanthysa i Harpy Valentine'a (haha albo chłop ma coś nienormalnie duże albo kompensuje pewien mały kompleks zbroją).
Za całość daję 7/10 i dodatkowo polecam artbook „Saint Seiya Golden Angels” ^^
Re: Słabe.
Reklama szamponu i suszarki do włosów z dyfuzorem.
Część walk jest schematyczna do bólu. Seiya jęcząc swoje Saori‑san niczym mantrę rozwala kolejnych przeciwników, Shiryu kierowany przez swojego mistrza, Hyoga jak zawsze boryka się z wątpliwymi dylematami moralnymi, ukesiowi Shunowi znowu ratuje tyłek brat Ikki. Wszystko to okraszone kwiecistymi przemowami o przyjaźni, walce w imię pokoju, sprawiedliwości, równości niczym w Manifest der Kommunistischen Partei czemu przeciwstawiane są najczęściej historie z mhhrocznej przeszłości antagonistów może zanudzić na śmierć. Jeżeli ktoś nie jest odporny na ogromne ilości recyklingu, retrospekcje stosowane we wręcz zabójczych dawkach – lepiej niech sobie odpuści. Walki wyglądają różnie, przeważa gadanina przeplatana dynamiczniejszymi scenami. Jest jednak wyjątek…
Alberich Megres. Święty wojownik Delta. Oprócz Siegfrieda jedyny naprawdę groźny przeciwnik jakiego napotykają rycerze z brązu. Bardzo dobrze skonstruowany antagonista. kliknij: ukryte Tragiczna przeszłość? Ślepa lojalność wobec Hildy Polaris? Zapomnijcie. Sam ma zamiar wziąć sprawy w swoje ręce, zdobyć szafiry Odyna i uśmiercić Hildę. Niby trochę sztampowe – jednak jaka miła odmiana po dużych dawkach tragicznej przeszłości lub oddanych Hildzie pionków. Rude to i wredne. W dodatku Alberich jest bardzo potężny i inteligentny, chyba jako jedyny używa rozumu żeby zmylić, zdekoncentrować przeciwnika. Voila – pokonuje dwóch (właściwie trzech) rycerzy z brązu (oj, spodobał mi się bishounen, yaoi is in the air). Dodatkowo walki są znacznie ciekawsze i dynamiczniejsze, patetyczne przemowy ograniczone do minimum – w końcu dla wojownika Delta to przecież bełkot. Tak, rzecz jasna kibicowałem temu antagoniście.
Mimo schematyczności, wiejącej momentami z ekranu przeraźliwej nudy mam sentyment do tego anime. Oceny raczej nie wystawię, zbytnio mieszają się miłe wspomnienie z dzieciństwa i bijące po oczach wady jakie dostrzegam teraz, już jako widz z wyrobionym gustem.
Co do dziwnego tytułu komcia to… ^^
I żyli dłuuuugo i szczeeeń-śliwie
Obok Noeina to już drugie anime które porusza zagadnienia fizyki kwantowej, zahacza o teorię Everetta III. Okabe można porównać do Haruki z Noeina, „obserwatora absolutnego”. Zresztą obie produkcje mają trochę wspólnego, okruchy życia, równoległe światy (w Steins;Gate brakuje efektownych walk rzecz jasna).
Mimo oceny 7/10 to jedno z najlepszych anime jakie zdarzyło mi się oglądać.
Re: zawaliste anime
Re: zawaliste anime
Re: Code Geyass
Troszkę to nielogiczne. „Ożywione nie jest czymś żywym”. Pisząc „z powrotem ożywione”, miałeś chyba na myśli – przywrócone do życia? Lalka w teatrze nie posiada własnej świadomości. Zombie w anime posiada. Nieco chybione porównanie.
Przepraszam za takie wyrwanie z kontekstu (ominięcie porównania do lalki) ale tym razem sam sobie zaprzeczasz – „będzie ona czymś martwym”. Więc czym jest gdy dostarcza truciznę? Myśląc logicznie – czymś żywym. Czy coś martwego może znowu stać się martwe? To że Rea jest żywa… wynika z twoich własnych wypowiedzi! Zastanów się czasami co piszesz. Co się stanie z tobą jeżeli przestaniesz dostarczać organizmowi pokarmu? Co do wytwarzania ciepła przez istoty żywe, fizjologi, wspominałem już że to dość trudny temat.
Co w tym złego? Dobrze czasem „wyłączyć mózg” i oglądnąć coś niewymagającego zbytniego myślenia, coś czysto rozrywkowego. Niczego ambitnego po tym tytule się nie spodziewałem. Zresztą przypomnij sobie co pisałem:
Przyjemnie za to włączyć mózg w czasie dyskusji.
Z wyrazami uszanowania
„Magiczny grzybek”
Żywego trupa. Dziewczyna zombie z fantazji Chihiro mówi do niego (chyba coś w rodzaju „nie zabijaj mnie tylko dlatego że jestem zombie” – jak można zabić trupa?), jakoś nie wygląda na rozkładające się zwłoki.
Jak zszywała wnętrzności nie był podniecony… raczej wytrącony z równowagi? Już sama Rea była znacznie spokojniejsza. Z drugim twierdzeniem też się nie zgadzam. Nie bardzo spodobał mu się rigor mortis który wystąpił u dziewczyny. Postanowił ją ukryć i za wszelką cenę zapobiec rozkładowi – czyli przemianie z zombie w trupa. Co zrobiłby na jego miejscu prawdziwy nekrofil domyśl się sam.
Trudno się nie zgodzić że główny bohater jest nieco spaczony, a jego fantazje co najmniej chore. Nie podciągałbym tego jednak pod nekrofilię. Myślę że dostarczyłem wystarczającą ilość argumentów.
Co do cech jakie powinny mieć istoty żywe wkraczamy na bardzo grząski grunt (chyba że ograniczymy się do człowieka).
Na początku edukacji wszystko wydaje się takie proste, później bach! – bakterie nie aktywne metabolicznie, wirusy, wiriony, transpozony i setki innych przykładów. Żywe to czy martwe? Dodam że sam ukończyłem profil bio‑chem, ale kiedy to było…
Nie moje klimaty, przyciągnęły mnie raczej kontrowersje wokół tego anime. Mogło być gorzej. Całkiem fajny op, całkiem fajna komedia ecchi, całkiem inne spojrzenie na temat zombie, całkiem 5/10.
Rewelacja
Początek niezbyt mnie zainteresował, akcja nabiera tempa dopiero po kilku odcinkach. Ale im dalej – tym lepiej. Główny bohater może nieco drażnić. W moim odczuciu kreacja głównego bohatera jest nieco zbyt „sztywna”, Harlock – legendarny pirat, zawsze honorowy, pozbawiony słabości, niezniszczalny, niepokonany na swoim kosmicznym galeonie „Arcadia”. Uwielbiam prozę Lovecrafta, dlatego bardzo spodobał mi się przeciwnik z jakim przyszło zmierzyć się bohaterom – koncepcja prastarego zła, czającego się gdzieś w otchłaniach kosmosu, gdzieś gdzie człowiek nigdy nie powinien się zapuszczać, zła które wymyka się wszelkim wyobrażeniom. Szkoda że właściwie od początku było wiadomo kto wyjdzie zwycięsko ze starcia…
W natłoku nowych produkcji, dawno nie widziałem tak archaicznych projektów postaci. Czy to przeszkadza? Bynajmniej nie mnie. Taką charakterystyczną kreskę pamiętam z dzieciństwa, kiedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy że to co oglądam to anime. Wszystko i tak zostało wzbogacone o trójwymiarowe efekty komputerowe, dlatego ujęcia statków, starcia w przestrzeni kosmicznej robią wrażenie. Muzyka jakoś szczególnie nie zapadła mi w pamięć, a zawsze zwracam na ścieżkę dźwiękową w anime szczególną uwagę. Należy jednak przyznać że opening i ending są bardzo dobre.
Fabuła, postacie, przeciwnicy, cała wizja świata przedstawionego w tej produkcji tworzy niepowtarzalny klimat, a mogłoby się wydawać że taka mieszanka wybuchowa (space‑opera, piraci, prastare zło, zombie) absolutnie się nie sprawdzi. Gorąco polecam to nieco zapomniane anime.
Subiektywny obiektywizm
Czytanie ze zrozumieniem to taka trudna sztuka? Nie znalazłem w całym tekście ani jednego słowa które obrażałoby fanów DBZ, autora anime czy też samo anime. Wady i zalety są moim zdaniem uczciwie wypunktowane, a każda recenzja jest poniekąd subiektywnym spojrzeniem na poddane ocenie dzieło.
Ale cóż, to tylko moja subiektywna opinia. Ja przynajmniej nikogo nie obrażam, natomiast ty obrażasz autorkę recenzji. O ironio, każdy rozsądny człowiek dostrzeże więcej obiektywizmu w przytoczonym fragmencie recenzji, niż w tym steku wyzwisk pod tytułem „DO AUTORA recenzji”.
zieew idę spać
Re: hmm
Bez wyrazu, bez polotu? Anime wręcz unikatowe. Wampiry, gotyckie budowle, zamki, a obok tego nowoczesne technologie i momentami elementy westernu. Mieszanka zdawałoby się nie do strawienia – a jednak klimat, kreska, postacie i dynamiczna fabuła nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. Muzyka także trzyma wysoki poziom (szczególnie pod koniec filmu).
Może warto dać drugą szansę, i przed seansem „a to zrobić pranie, a to kolację naszykować, a to uprzątnąć pokój” i oglądnąć całość bez niepotrzebnych przerw?
Fabuła ani wybitna, ani ambitna. Pisałem jeszcze jako niezalogowany: „Fabuła? Tonie w krwisto‑czerwonej zalewie. Odnoszę wrażenie, że jest tylko pretekstem do ukazania coraz większej i większej masakry”. I chyba tak właśnie jest. Co faktycznie wcale nie przeszkadza w „miłym spędzeniu czasu podczas oglądania”.
No i wielki plus za zrobienie z Seras prawdziwego wampira – czego brakowało w poprzedniej odsłonie Hellsinga.
Ciężko rozróżnić resztę ścieżki dźwiękowej (43 utwory, nie licząc openingu), co wraz z uproszczonymi modelami postaci drugoplanowych i powolną akcją sprawia że anime może wydać się bardzo monotonne, nudne – właśnie dlatego nie każdemu się spodoba.
Bez przesady.
Te pościgi, te wybuchy!
W poszukiwaniu tego jakże rzadkiego anime, swoistego ewenementu, wręcz objawienia przyszło mi przemierzać forbidden otchłanie ruskich torrentów, podejrzanych stron internetowych – i muszę przyznać że opłacało się.
Zgodnie z sugestią zawartą w recenzji uzbroiłem się w chipsy, odpowiedni trunek i… młodszą siostrę (z którą od czasu do czasu oglądam co głupsze anime np chivas 1‑2-3, czy CG). Seans zagwarantował niesamowitą wręcz śmiechawę. Trzeba przyznać że sam tytuł ma symboliczne znaczenie:
Forbidden a jakże, tworzenie tak bezsensownego, absurdalnie głupiego, kiczowatego anime powinno być zakazane. To delikatna sugestia od twórców, a może ten przekaz od samego Boga będący osią fabuły?
Apocalypse dokładnie, oglądając ten tytuł obserwujemy swoistą apokalipsę. Tajna organizacja rządząca Japonią, CIA, KGB (z wnukiem Rasputina na czele), prastara rasa z planety Nemesis oraz kawaii kapłanka tejże rasy oraz główny bohater – hybryda Jamesa Bonda, Indiany Jonesa, Goku z DBZ i Bóg wie czego jeszcze…
Crystal krystalicznie czysty idiotyzm, debilizm i co tam jeszcze chcecie.
Triangle cholera, nic mi do głowy nie przychodzi, tracę wenę…
Ach to końcowe przesłanie i jego porażająca głębia… będzie nad czym rozmyślać w czasie bezsennych nocy. Zaprawdę, parafrazując zakończenie Crystal Triangle, Kamishiro, główny bohater dźwiga ogromny ciężar na swoich barkach – jest głównym bohaterem najidiotyczniejszej produkcji w dziejach japońskiej animacji.
Re: Code Geyass
Po prostu wkurza człowieka porównywanie wszystkiego do CG, tak jakby to był jakiś wyznacznik czy dana seria jest dobra czy zła. Pewnie właśnie dlatego inne produkcje „czerstwieją”. A CG i Sunabozu chyba mają niewiele ze sobą wspólnego, wnioskując z recenzji (mogę się mylić, CG widziałem, a Sunabozu dopiero zamierzam obejrzeć). CG tutaj, CG tam, aż strach otworzyć lodówkę, żeby przypadkiem nie wyskoczył z niej Lancelot Albion i Suzaku „sarenka bambi” Kururugi wraz z Lulusiem.
Wracając to Sunabozu, szkoda by było gdybym zawiódł się na tym anime po takich rekomendacjach w komentarzach (tak jak to było w przypadku nieszczęsnego CG), zwłaszcza że bardzo lubię takie klimaty.
ps Code Geyass, hehehe. Code Geas od dzisiaj dla mnie nie istnieje (a raczej istnieje pod inną nazwą).
Code Geyass