x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jeżeli „ktoś” obserwuje jakie treści przeglądam w internecie, to prawdopodobnie jestem już na „czarnej liście”...
A jeśli chodzi o samego animca to tak, wyglądał na zmarnowany potencjał.
To jest jednak light novel, ma być łatwo przyswajalna. Ja się po prostu dziwię twojemu ostrej krytyce. Za ostrej wdg mnie.
Ale wiesz możemy się tak dyskutować bez końca, ty będziesz mi udowadniał, że mam za niskie wymagania odnośnie tego typu anime (pewnie i słusznie), a ja będę udowadniał, że dla mnie takie coś jest o wiele lepsze niż przeładowane japońszczyzną pseudo‑fantasy anime. Znajomi mi mówili to dlaczego oglądasz fantasy w wersji japońskiej, przecież wiadomo, że mają swoje odchyły. Mają, ale uważam też że potrafią robić fajne serie inspirowane 'zachodnim' fantasy.
Prawdziwi ludzie w prawdziwym świecie – nie bardzo wiem o co ci tu chodzi. Znaczy chyba wiem, ale wdg mnie oczekujesz za wiele, w tego typu historiach rozbudowa postaci schodzi na dalszy plan (stety, niestety?), bo zwykle za dużo się dzieje. Zresztą to był dopiero pierwszy odcinek, muszą zmieścić w nim jak najwięcej. Więc jeśli będzie „rozwój” postaci to dopiero w następnych odcinkach…
Ale dobra nie czepiam się bo jak komuś coś się nie podoba, to nie powinien się z daną serią męczyć… zwłaszcza, że chyba nie jesteś fanem RPG?
Fakt główny bohater nie był mocną stroną, ale oglądanie x‑wariantów Shiro też jest meczące (zwłaszcza ten użalający się nad sobą). Grafika nie najwyższych lotów, ale niektóre walki były porywające, a przede wszystkim było dużo akcji, a mało gadania! I tu moim zdaniem seria się spełnia. A główny motyw muzyczny bardzo fajnie pasował do „walek”. Seria wogóle miała fajny klimat: umiejscowienie w Rumunii + muzyka robiły swoje wdg mnie.
Wiem, że to nie jest ten tradycyjny, filozoficzny wręcz Fate, ale jako odmóżdżająca seria akcji Apocrypha sprawdza się znakomicie, zwłaszcza jeśli ktoś lubi epickie pojedynki mitycznych/autentycznych/książkowych postaci (w serii mamy chyba najbardziej porypany miks w dziejach, Szekspir a jednocześnie potwór Frankensteina itd :D). I myślę, że tak należy ją traktować… jako miła odmiana od zwykle ciężkich Fate‑ów (nie mówimy o spin‑offach)...
Przynajmniej bohaterowie wydają się sympatyczni, zwłaszcza Pani Siluca. Ten cały Theo wydaje się trochę zbyt spolegliwy, ale zobaczymy gdzie się to dalej rozwinie. Może to taki typ, jak to mówią, „go with the flow”? Grafika momentami kuleje ale i tak wydaje się na solidnym poziomie jak na serię TV.
Zawód...
Ale wracając do kinówki, aż dziw bierze, że tutaj mamy podobną sytuację. Przecież film można już o wiele lepiej przygotować. Owszem mamy ładne tła, ogólnie grafika jest milsza dla oka, są ładne kolory itd. Ale animacja kuleje, m. in. zdeformowane budynki czy twarze. Nie tego oczekuje się od kinówki. Oprócz tego dochodzi fatalny, koszmarny wręcz montaż: niewytłumaczalne przeskoki akcji, czy zwroty akcji „bo tak” i nie trzba dodawać że bezsensowne (rozdzielanie się i nagłe spotykanie się bohaterów np. scena z uwięzionym Natsu, „wpieprz” jaki dostają od adwersarzy itd). Film naprawdę wygląda jakby był zrobiony na szybko, napisany wręcz na kolanie. Nie chodzi tu o samą fabułę, bo tu nie można się było spodziewać cudów (mimo iż mieliśmy trochę nawiązań to głównej fabuły np. gry Natsu się przemienił czy na koniec filmu). Ale chodzi o to jak to wszystko jest podane: chaotycznie, niektóre wątki wciśnięte są na siłę (np. laska z oddziału specjalnego z początku filmu, czy pojawienie się ekipy Gajeela). Fairy Tail nie był może serią ambitną, ale błyszczało pomysłami autora, choć wiadomo że sie zgubił tu i tam. Ale ta jego własna propozycja na shouena w klimatach fantasy/magia/rpg jest jedną z ciekawszych jakie widziałem i wciąż uważam też że jest to jedne z lepszych przedstawień smoków z jakim się spotkałem czy to w mandze czy gdziekolwiek. Mamy też dużo fajnych arców czy przeciwników. Tutaj wydaje mi się jakbym oglądał karykaturę tego: były chęci i pomysły, ale coś nie wyszło.
Ta seria naprawdę zasługiwała na lepszą adaptację, czy to w postaci serii TV, czy kinówki… wiem że opinia zgoła inna niż moi poprzednicy, ale tak jak dla niektórych jest to przyjemny powrót do serii, tak dla mnie to bardziej rozdrapanie starych ran. Dla mnie właściwie seria TV skończyła się na Tenrou arc. Od tego momentu był już tylko spadek…
Myślę, że największa wadą serii jest mała ilość odcinków. Stawia ważne pytania o człowieczeństwo i społeczeństwo (reakcje ludzi na działania Shishigamiego, wątek zemsty na trollach internetowych itd), ale niedostatecznie je rozwija…
Re: Heh
Fakt końcówka była bardzo rushowana, pewnie przez format anime. Znałem ją bo niestety sobie zaspojlerowałem wcześniej, ale w pewnym momencie myślałem, że naprawdę nie wyrobią się z zamknięciem historii.
Dla mnie seria zbyt randomowa. W sensie oglądało się spoko, klimat fajny, warto jeśli widziało się pierwszą serię itd. Ale za mało było fabuły z fabuły, dlatego nie można odnieść wrażenia że seria tylko minimalnie posunęła się do przodu, że praktycznie nie było progresu (co zapowiada 3 sezon?). Tutaj mieliśmy może ze 3‑4 odcinki związane z głównym wątkiem (historia Leonardo i walka z Blood Breed). Malutko było też występów „królow” Hellsalem's Lot.
I tak, ED był świetny, tak jak ten z pierwszej serii zresztą…
Jaka szkoda, że było to tylko 12 odcinków. Owszem niedosyt jest, ale wdg mnie seria kończy się w dobrym momencie, skoro już nei było wyboru i musieliśmy dostać ten skrócony format. Tak, praktycznie żaden wątek nie został w pełni rozwiązany, ale przynajmniej wiemy w jakim kierunku mniej więcej to pójdzie, resztę ostatecznie (z braku laku) możemy dopowiedzieć sobie sami.
Co nie zmienia faktu, że kontynuacją bym nie pogardził, bo jak w przypadku mojego przedmówcy, była to jedna z tych niewielu serii na które naprawdę czekałem co tydzień…
Dałbym 10, ale główna bohaterka była strasznie irytująca do pewnego momentu. Tak wiem, że było to uzasadnione ale nie mogłem tego przeboleć.
Mam jednak nadzieję, że dostaniemy 2 sezon :P
Miałem napisać, że chyba nie rozumiem fenomenu tej serii, bo to co obejrzałem było czymś co najwyżej przeciętnym. Anime jako całość jest groteskowe, durna fabuła co poniektórych odcinków jest wymówką żeby przedstawić jakiś kretyński pomysł ( kliknij: ukryte np.
odcinek o wiosce którą niszczy wybuch wulkanu i wszyscy stwierdzają, że se zostaną, bo tak. A odcinek o owcach to już klasa sama w sobie pod względem idiotyzmu). Człowiek ogląda jakiś odcinek i cały czas czeka na jakąś sensowną puentę a dostaję stek bzdur na zasadzie „bo autor tak chciał”. Postaci nie da się lubić bo są one wręcz nieludzkie albo irytujące (np. Hermes). Zachowują się jak lalki a ta cała 'neutralność' Kino jest robiona jakby na siłę (raz stwierdza yhm ok jadę dalej, innym razem postanawia, że kogoś se tam zastrzeli, jeszcze w innym płacze nad listem itd). Przede wszystkim jako widz w ogóle nie czuję sympatii do postaci które oglądam na ekranie, są mi one totalnie obojętne, dlatego też opowiedziane historie na mnie nie działają, a dialogi są strasznie wymuszone i nienaturalne (szczytem już są rozmowy Kino i Hermesa). Funkcjonowanie tych całych państw‑miast przedstawionych w anime jest tak totalnie abstrakcyjne, że nawet mi się nie chce komentować jak bardzo.
Na koniec zastanawia mnie tytuł. Jeżeli 'piękny świat' ma być sarkazmem, to jest to dla mnie jedyne wytłumaczenie tytułu.
Jeden z większych zawodów sezonu, po każdym kolejnym odcinku chciałem dropnąć, ale jakoś wymęczyłem do końca (liczyłem na chociaż jeden fajny odcinek). Sam się sobie dziwię. Jedynymi zaletą serii jest muzyka.
Końcowe życzenie miało sens, ale odnoszę wrażenie, że twórcy po prostu nie mieli jak wybrnąć.
I powtórzę to jeszcze raz, Królik naprawdę był jedną z dziwniejszych postaci w anime jakie ostatnio widziałem (zwłaszcza jego, hmm 'technika walki' z ostatnich odcinków). W sumie szkoda że to chyba jedyna postać której wątku nie rozwinięto (nie było historii tej postaci)... w sumie chętnie bym zobaczył skąd wzięło się takie dziwadło (nawet jeśli twórcy serii byli zasadniczo średnio pomysłowi).
Jedyna drobna wada: wątki pozostałych postaci były praktycznie w ogóle nie rozwinięte. Ale pewnie trzeba winić czas trwania serii, 10 odcinków pozwoliło skupić się jedynie na głównych bohaterach.
Nie wiem jak skończy się ta seria ale już za sam pomysł i klimat należy się uznanie.
Re: Odcinek 8
Odcinek 8
Wzruszający i zaskakujący. Już dawno nie widziałem tak świetnie wkomponowanego wątku „przejścia na drugą stronę” w wydaniu japońskim. kliknij: ukryte Naprawdę nie spodziewałem się, że Kaito okaże się psem, a „zabranie go od nieprawdziwej rodziny” i „będę pracował i pomagał innym jak dorosnę” nabrało sensu (bo jednak Japonia to cywilizowany kraj i wydawało się to wszystko podejrzane). No i do tego sam motyw, iż w Japonii wierzą że m. in. „ludzie którzy są bliscy przejścia na drugą stronę” (Ojciec i córka w tym wypadku) i zwierzęta potrafią ujrzeć rąbek „tamtego świata”, który został tu wykorzystany w takiej formie. Bardzo lubię tą serię, ale ten odcinek mnie autentycznie zagiął, bo pokazał iż oprócz slice of life ta seria ma do zaoferowania także kawał świetnego pisarstwa… nawet jeśli ktoś nie ogląda tego anime, to zachęcam go przynajmniej do obejrzenia odcinka 8, bo opowiada on zamkniętą historię.
Re: Zmarnowany potencjał