x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Boję się po prostu że zbyt często tzw. plot armor będzie decydował o jej powodzeniu. Wiem, że jestem w tym momencie hipokrytą gdyż sam nieraz przynaję, że lubię tzw. OP bohaterów, a przecież niejednokrotnie to plot armor decyduje o ich powodzeniu, ale ona w żadnym wypadku nie należy do wyróżniających się bohaterów. Bohater doskonały, niczym w tego sezonowym Isekai no Smartphone to przykład pójscia w przesadzoną stronę. Przypadek Riko to pójście w drugą stronę – zwykła bohaterka w wyjątkowo nieprzyjaznym środowisku. Odbiera to wiarygodności serii w której podkreśla się na każdym kroku, że tylko 'najtwardsze sztuki' przetrwają na niższych poziomach…
Pozostaje wierzyć, że tytuł 'Made in Abyss' można zainterpretować jako proces 'zahartowania' jaki Riko przejdzie aby stać się takim właśnie bohaterem pod koniec serii…
Jedyne co delikatnie mnie wkurza to główna bohaterka. Znaczy jest bardzo sympatyczna, ale jak na córkę kliknij: ukryte legendarnej odkrywczyni spodziewałbym się po niej więcej. Wiadomo, że jeszcze się pewnie rozwinie, ale choć ma wyszkolone umiejętności przetrwania, to jej miejsce w Abyss wydaje się 'całkowicie nie na miejscu' że tak powiem. Tak wiem że to ultra niebezpieczne miejsce w którym nawet najtwardsi są niczym, ale to że do tej pory jej się udaje zawdzięcza tylko i wyłącznie Regowi. Nie jest to budujące bo jej dotychczasowe powodzenie wynika z za dużej przypadkowośći…
No nic zobaczymy czy po kliknij: ukryte treningu u Ozen będą z niej ludzie…
- żadna z 'istot' które odwiedzają restaurecje nie chce zaatakować/zabić właściciela? W sensie ich zachowanie zawsze jest takie samo: siadają, grzecznie jedzą, zachwycają się a ich zainteresowanie nie wychodzi poza to co jedzą. Dziwne…
- każda z 'istot' wie jak używać widelca?
- nikt nie chce użyć restauracji w innym celu? Jako schronienie czy drogę ucieczki itp? Nikt nie wnika czym i gdzie jest?
Niemniej seria jest fajna z tego względu, że nie skupia się tylko na aspekcie kulinarnym, ale jest to anime fantasy i każdy z epizodów jest wzbogacony o 'origin story' danej postaci, które zgrabnie korzystają z oklepanych ale interesujących motywów z tego gatunku…
Nawiązujac do twojego komentazra dla mnie to właśnie ten element niedopowiedzenia sprawia, że seria jest intrygująca. Sama obyczajówka byłaby zbyt nudna, ten polityczny twist nadaje jej drugiego dna… co prowadzi nas do części B odcinka, która zapowiada prawdopodobnie rozkręcenie się serii.
Wężoludzie ewidentnie coś „nie leżą” międzynarodowej społecznosci, wystarczy popatrzeć jakie zamieszanie wzbudziło przybycie nowej uczennicy…
Tak wiem, że to fikcyjna seria tworzona przez Japończyków, którzy znani są ze swego dystansu do wierzeń kultury Zachodu, ale naprawdę mi to wszystko nie gra ze sobą.
W mojej ocenie film nie był bełkotem (a takie stwierdzenie wcale nie jest w moim przypadku łatwo wyciągnać :P). Bełkot jest wtedy gdy informacje są przedstawiane bez ładu i składu, tu wszystko było przedstawione wręcz encyklopedycznie, jasno. Ale to jest właśnie największa wada filmu. Właściwie nie jest to film, a swego rodzaju wykład, monolog, przedstawinie kilku powiązanych teorii kliknij: ukryte (ostatecznie prowadzące do realizacji ich w formie wizji świata „utopijnego”, ale zasadniczo dosyć przygnębiającej) w formie animowanej. I można powiedzieć, że jest to forma przekazu jaką może przecież przyjąć film. Tylko po co? Sprowadza się do tego, że film Harmony zawodzi, bo nie zapewnia rozrywki, bo moje pojmowanie rozrywki wygląda trochę inaczej niż monolog w formie obrazkowej. Czy tylko ja tak myślę? Chyba nie…
PS: Nie wiem czy jest to niedopatrzenie filmu ale kliknij: ukryte jeśli Harmony zostało wprogramowane ludziom za pomocą 'Watch Me' i cały świat utracił świadomość, to skąd niby wzięło się u ludzi spoza 'sieci', jak ci na obrzeżach Bagdadu? Czy ja tu coś niedopatrzyłem?
Trzeba przyznać, że seria jest bardzo specyficzna. Wydaje mi się dobrą obyczajówką (slicie of life w pełnym tego zwrotu znaczeniu), ale wszystkie te socjologiczno‑politologiczne treści wydają się zaburzać jej 'normalność'. Kurcze, niby to wszystko dodaje serii realizmu, ale na mój gust jest to jakoś zbyt realistyczne, nie wiem jak to ubrać w słowa.
PS: Czy wy też czujecie się dziwnie oglądając te serię? Oglądanie centaurów w kąpieli, czy otwarte niejednoznacze rozmówki o sferze uczuciowej pomiędzy ludzko‑zwierzęcymi hybrydam wydaje się gorszące :P I nie mówię tego jako jakiś purysta, bo od lat oglądam/czytam mangi i widziałem już jak to mówią różne dziwactwa, niemniej czegoś takiego jak Centaur no Nayami chyba nie widziałem…
Aż dziw bierze, że Stan Lee synguje to swoim nazwiskiem…
Ale nawet bez tego i pomijając tematykę gier (która mi leży) naprawdę sympatyczny komedio‑romans, poruszający przy okazji zaskakujaco życiowe tematy (czerpanie radości z życia, docenianie tego co się ma czy przemian wewnętrznych).
PS: Serial raczej 'sponsorowany' bo mimo, że jest tu sporo parodii niektóre gry są autentyczne jak Persona Ultimax czy któryś tam Guilty Gear…
Odpycha trochę słaba, niskobudżetowa (choć znośna) kreska i mało ambitna oraz rushowana fabuła, ale i tak będe oglądał choćby dla relaksu…
Ale już poważniej, choć nie wgłębiałem się w mangę, to slyszałem, że to więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka…
Klimacik jest. Budżecik jest. Ale tak poważniej, seria wygląda na wyższą półkę, nawet muzycznie. Akcji sporo i miel dla oka. I ta dbałość o szczegóły, dawno nie widziałem tak dobrze i szczegółowo odtworzonego Londynu (a raczej alternatywnego Londynu) w anime. Tylko te lolitki. No cóż ale Anime rządzi się swoimi prawami :P
I nie mówię tu o oglądaniu centaurów w bikini o dziwo :P
Ale w tej serii wszystko wydaje się dziwne po pierwszym odcinku. Choćby pacing: nie dostajemy kompletnie żadnego wprowadzenia, tylko dwa wyrwane z kontekstu epizody z życia bohaterek. Ni ładu ni składu.
No i ta lekcja. Niby wprowadzenie do świata, jednak ta wizja była niepokojąca. 'Poprawność polityczna', niewolnictwo (i to w wersji bondage?) i dyskryminacja. Jakieś dziwne 'wyginanie' ras. Zesłanie do placówki korekcyjnej za mówienie zbyt wiele? Jeszcze te rządowe postacie w tle, nadzorujace 'poprawność' lekcji. Mocno niepokojące. Hmm… nawet nie wiem co tym myśleć. Historia wbrew obyczajowości wydaje się mieć drugie dno.
Fajny klimat. Jedyne co mi przeszkadza to jak rysowane są postacie i że to dzieci, ale myślę że z biegiem czasu przyzwyczaje się do tego.
Sam motyw z odrodzeniem w nowym świecie oklepany, ale tutaj uzasadniony, bo protagonista jak cudowne dziecko jest poniekąd wytłumaczony byciem genialnym programistą w poprzednim wcieleniu.
Pierwsze pozytywne zaskoczenie sezonu.
Ale trzeba przyznać iż film może służyć jako pokazówka, że CGI wcale nie musi być takie złe.
Re: Powtórzeniowy odcinek 13
Dla mnie jest niedosyt, seria przypadła mi do gustu (głównie klimat i świat, choć główne postacie też przypadły mi do gustu) i chętnie pociągnąłbym ją dalej, ale znając realia nic więcej już nie zobaczymy i z tego wynika moje niezadowolenie, bo to jak seria się skończyła można uznać za zamknięcie, ale jak dla mnie niewystarczające.
Mówiąć tak naprawdę szczerze, z pominięciem Akko, jakości, sztampowości, nudności, głupotek i fabuły tej serii, ale gdzie tu jest magia? Obie OAV rysowały mi obraz urokliwej serii z duszą, magicznej, niczym bajka. Dostaliśmy coś co chyba zupełnie minęło się z celem (przynajmniej w moim odczuciu). Zamiast przygód 3 dziewczyn w settingu a'la Harry Potter (czyli epizodyczne przygody w magicznej szkole z jakimś tam wątkiem głównym), dostaliśmy walkę z aplikacją mobilną, polityczno‑społeczną zawieruchę (wiem brzmi śmiesznie ale nie wiem jak to nazwać) i tradycyjne badziwie a'la „uwierz w swoją siłę!” w wersji którą już tak wiele razy widzieliśmy. Może były ze 2‑3 odcinki które sygnalizowały poprawny kierunek dla tej serii, ale zginęły w całościowym, słabym, obrazie…
Re: Gdzie jesteście, randomowi hejterzy? :D
Co mi sie osobiście bardzo niepodoba: bohaterowie strasznie płaczą. Normalnie przy każdej okazji łzy lecą im do oczu. Chyba maja jakieś problemy emocjonalne. Dodatkowo nie wiem po co tę wątki budowania postaci w tym sezonie: o ile jeszcze tam rozumiem Ymir + Christa, bo to istotne postaci, to po co wątek z tą laską co ma taki apetyt? Są nudne i rozwleczone. Zresztą te ich wszystkie gadki i sceny „integracji” czy „rozkminy sytuacyjne” (do kogo mam się przyłączyć, co mam teraz robić itd) są strasznie rozwleczone…
Co mi się bardzo podoba? Muzyka. Słucham sountracku i jest chyab jeszcze lepszy niż z pierwszego sezonu (de facto jest chyba po prostu jego rozwinięciem). Walka Erena z Armored Tytanem, „wprowadzenie” Beast Titana i obudzenie nowej mocy Erena były epickie.
Zaczynało jako seria która naprawdę mnie zainteresowała, ale teraz to raczej taki przeciętniak i oglądam bardziej z chęci zachowania ciągłości niż ciekawości…