x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
No cóż.
Zakończenie… Nie było najlepsze. kliknij: ukryte Cały czas budowanie nastroju i przekonania, że Hyakkimaru staje się demonem, żeby nagle, w ciągu kilku sekund się odmienił, choć sam już zaczynał tracić wcześniej nad sobą kontrolę. W odcinku 23 myślałam jeszcze, że to Dororo powstrzyma walkę Hyakkimaru i Tahomaru, i to właśnie zmieni braci i pozwoli im siebie nawzajem zrozumieć, że jednak mają bardzo dużo ze sobą wspólnego. No i jeszcze to, że Tahomaru z dwoma mamami *wink wink* musieli umrzeć. Według mnie było to zrobione nieco na siłę.
Do największych zalet tej serii należy Tahomaru, którego Mappa wykreowało na naprawdę solidną postać. W mandze był po prostu gburem, dobrze było zobaczyć go z nieco innej strony. Hyugo i Mutsu tak samo, świetne postaci, świetni przyjaciele.
Realizm Hyakkimaru również jest godny podziwu, w mandze/anime zachowywał się jak każdy inny człowiek bez niepełnosprawności kliknij: ukryte tutaj za to z biegiem historii musiał uczyć się, jak używać swoich zmysłów i przywyknąć do nich. I umiejętność „widzenia dusz” również była świetnym pomysłem.
Ale jednak jest też coś, czego nie popieram w tej serii. A chodzi o „konflikt płci” Dororo. kliknij: ukryte W mandze, gdy Dororo został rozebrany i został nazwany „ona”, oburzył się i podkreślał, że jest chłopcem. Tak samo bywało za każdym razem, kiedy Hyakkimaru nazywał go „dziewczyną”, oburzał się i wyzywał go, że ma przestać. W anime Itachi wspomniał dialog z mangi, że „dlaczego szef wychował cię jako chłopca.” Skoro twórcy tej serii tak bardzo chcieli ten fakt (że Dororo został wychowany jako chłopiec) umieścić w swojej wersji, to uważam, że powinni uszanować decyzję Tezuki o pozostawieniu Dororo postacią, która utożsamia się z płcią męską. Ta zmiana bardzo mi się nie spodobała, tak samo jak to, że Dororo w mandze i starym anime był małym, cwanym szczylem, co ma sens, gdyż musiał sobie właśnie „radzić bez mamy”, a tutaj… No cóż, dobra, ułożona i bezkonfliktowa dziewczynka. Oczywiście w mandze też bywało, że to Hyakkimaru ratował Dororo, ale mimo wszystko był on postacią umiejącą wykiwać dorosłych.
Daję ogółem 6/10. Spodziewałam się czegoś więcej, ale niestety nieco mnie rozczarowało. Mimo wszystko polecam wszystkim z czystym sumieniem!
Zakończenie owszem, nie było wybitne, jednak wzruszyło moje serce i naprawdę jest nie do zapomnienia.
Obejrzałam kilka odcinków wiele lat temu, właśnie serii z 2003 roku. Od zawsze pamiętam Fullmetal Alchemist jako serię niezwykłą, wiec postanowiłam do niej wrócić. Obejrzałam na początek Brotherhood, ponieważ to „oryginał”, dopiero potem postanowiłam sięgnąć po starą wersję. Porównując je obydwie, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że pierwsza seria jest głębsza. Mamy tutaj bardziej szarawy, realistyczny świat, głębsze problemy, a nawet sam protagonista jest postacią o wiele mocniej zranioną w środku, niż w tzw. „oryginale”, czyli mandze czy Brotherhoodzie. Nie jestem zwolennikiem opinii, że tylko mangacy mogą czarować i zrobić historię dobrą, a to anime jest tego idealnym przykładem. Brotherhood i manga były dobre, powiem wręcz – że bardzo dobre. Jednak niestety, nie miały tej magii, którą nadano tej serii. Po prostu nie posiadały tego wyjątkowego klimatu. Brotherhood w moich oczach stał się bijatyką, która zmierza ku epickiemu końcowi, a seria 2003 jako filozoficzna historia, w której dzieci zostały zmuszone stać się dorosłymi.I właśnie seria 2003 stała się w moich oczach wyjątkowa. Co mogę dodać? Patrząc z bardziej obiektywnej strony, polecam zapoznać się i z tą serią, jak i z mangą i Brotherhoodem, wszystkie są naprawdę godne uwagi i na pewno znajdą się ci, którym Brotherhood spodoba się bardziej niż seria z 2003 roku. W moim sercu jednak zawsze będzie gościć ta seria, oddaję też wielki pokłon w stronę mangaki, bo gdyby nie ona, to tej serii w ogóle by nie było, dlatego zapoznanie się z mangą jest równie ważne.
Co do samego anime – swobby opisała jego wzloty i upadki, wiec nie muszę wypisywać, bo opisałabym dokładnie to samo.