Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

czarna mamba

  • Avatar
    A
    czarna mamba 7.06.2015 13:40
    Seria super :D.
    Komentarz do recenzji "Kuragehime"
    Przyjemna, ciepła, wyważona, z lekkim humorem i fajnymi postaciami. Lubię takie serie.

    Największą jej zaletą są dobrze wykreowane postaci. Na początku mamy szare myszki, które najchętniej zaszyłyby się kilka metrów pod ziemią, by odciąć się od świata zewnętrznego. Z drugiej strony mamy przebojowego chłopaka, który spokojnie mógłby zmienić płeć, gdyż lepsza z niego dziewczyna niż chłopak :P. Na moją szczególną uwagę zasługują dwie postaci: właśnie Kuranosuke, którego najbardziej polubiłam z całej serii, a także jego brat – Shuu, który jest zupełnym jego przeciwieństwem, niemniej jednak równie sympatycznym i mającym predyspozycje do jednego z najlepszych bohaterów serii, mimo że ukazany jest jako sztywniak pod krawatem. Takie postaci też potrafią mieć w sobie to „coś”, co przyciąga do nich widza(przykład: William T. Spears z „Kuroshitsuji” – jedna z moich ulubionych postaci tej serii). Szofer rodziny Koibuchi – Yoshio Hanamori też wypadł nieźle. Ukazywany był, jako postać epizodyczna, ale wnosił nieco humoru do, i tak już, humorystycznej serii. Główny oktet postaci z Amamizu­‑kan jakoś mniej mnie zauroczył, jednak nie mogę powiedzieć, że wypadł blado, wręcz przeciwnie. Każda z dziewczyn, poza kilkoma wspólnymi cechami, jak wygląd, maniactwo i patologiczna wręcz fobia społeczna (która w tym wypadku ukazana została w dość zabawny sposób), mają też swoje odrębne charakterki. Nie zmienia to jednak faktu, że serial kupiła u mnie męska część bohaterów.

    Pod względem graficznym seria wypada średnio, aczkolwiek kreska w żaden sposób nie kłuje w oczy. Jest prosta, pozbawiona spektakularnych efektów, ale przyjemna. Całości dopełniają sceny ukazujące leniwie sunące pod powierzchnią wody meduzy, ciągnące za sobą welony z macek. Grafika nie powala na kolana, ale w tym przypadku wypada na duży plus. Oprawy muzycznej, w zasadzie, nie pamiętam. Nie wbił mi się w ucho ani jeden fragment. Opening przewijałam, przy endingu kończyłam odcinek i przeskakiwałam do następnego. Nawet, jeżeli było jakieś tło muzyczne w serii, całkowicie mi umknęło.

    Największą wadą „Kuragehime” jest jej długość. 11 odcinków to stanowczo za mało dla widza, który dopiero zaczynał się wkręcać. W trakcie oglądania niektórych serii, mam wrażenie, że spokojnie wystarczyłoby im maksymalnie 5 odc., ale nie w tym przypadku. Lubię, gdy dobry serial ma ok. 25 epków i uważam, że tutaj taka ilość części sprawdziłaby się idealnie. Zadaję sobie zatem pytanie, dlaczego tak fajne anime zostało skrzywdzone przez zbyt małą ilość odcinków? Ledwo polubiłam niektóre postaci, a już miałam pożegnać się z nimi. Dla mnie jest to niewybaczalne.

    Gdyby nie długość, dałabym mocne 9/10. W tym wypadku muszę jednak postawić ósemkę ze względu na to, że nie zdążyłam porządnie rozkręcić się w trakcie seansu. Wielka szkoda.
  • Avatar
    A
    czarna mamba 5.06.2015 03:20
    Lekkie, zabawne, dziwne, inne...
    Komentarz do recenzji "Yamato Nadeshiko Shichihenge"
    Po seansie „Fushigi Yuugi”, który zaserwowałam sobie ostatnio, jako że ktoś porównał jedną z moich ulubionych serii shoujo do tego anime, a ja ni w ząb nie wiedziałam dlaczego, potrzebowałam czegoś, co oderwie mnie od powtarzanej pierdyliard razy kwestii „Miaka… Tamahome”. „Yamato Nadeshiko…” pozwoliło mi odparować toksyny po tamtym tytule :). Absurd leje się tutaj hektolitrami, postaci są groteskowe i brzydkie, ale da się je lubić. W pierwszym momencie, gdy zobaczyłam chłopaków, których recenzentka nazwała oksymoronami (i słusznie), pomyślałam, że po ekranie biegają cztery karpie z wydatnymi ustami. Nie wiem, czy ten wygląd bardziej mnie odpychał od nich czy śmieszył, ale jakoś przetrwałam ten widok, może dlatego, że nie mizdrzyli się do głównej bohaterki, jakakolwiek by ona nie była. Mieli też swoje charakterki, nie byli jednolitą masą, którą różni od siebie jedynie fryzura. Czasem byli wobec niej ordynarni, czasem mili, ale żaden z nich nie zakochał się w niej, co dla mnie uchodzi za wielki plus tej serii. Niby mamy haremówkę, ale jakoby haremówką wcale nie była. Ani główna bohaterka nie ma pociągu do stada karpii, ani karpie nie mają pociągu do głównej bohaterki.

    Mimo całej brzydoty, która wręcz wylewa się z anime, urzekła mnie sama Sunako. Naprawdę świetnie wykreowano ją na odludka z dziwnymi ciągotami do przemocy i horrorów. Nareszcie heroina, która nie jest cukierkową laleczko­‑idiotką, której słodycz powoduje poważne ubytki w uzębieniu i cukrzycę. Mamy małego, kobiecego potworka na wzór Sadako (podobieństwo imion nieprzypadkowe), której napady wściekłości są wisienką na torciku tej bohaterki. Sunako okazuje się tutaj najbardziej uroczą z postaci. Jest tak zwichrowana, że aż niesamowita. Potrafi zlać chłopaków w popisowy sposób, mimo że, jak próbują nam wmówić autorzy, otaczają ją cztery 'ciacha', którym żadna z bomb estrogenowych, zwanych potocznie kobietami, nie może się im oprzeć. Książęta spadają z białych rumaków i w elegancki sposób zostają obryzgani krwią bohaterki. Poezja ;).

    W każdym razie, nie odstraszyły mnie ani karpie, ani sceny bondage, uśmiałam się i zrelaksowałam, a to już czyni serię wyjątkową na tle innych, nudnych jak flaki z olejem i mocno schematycznych shoujo. Siostry „Goth… Goth… Loli… Loli” były kompletnie non grata, ale i tak uśmiechnęłam się kilka razy na ich widok ;). Podobało mi się, ale może dlatego, że Sunako nie jest, nie była i nigdy nie będzie typowo­‑nudnawo kobieca. Ma jaja i zadatki na sadystkę, a to już ogromny plus ;).
  • Avatar
    A
    czarna mamba 20.04.2015 23:50
    Komentarz do recenzji "O dziewczynie skaczącej przez czas"
    Historia bardzo sympatyczna, spokojna i ciepła, jednak w trakcie oglądania anime nie potrafiłam wczuć się w główną bohaterkę. Trochę mnie irytowała tym, że miotała się i sama nie wiedziała, czego chce. Kuosuke i Chiyaki wypadają na tle Makoto o niebo lepiej. Niemniej jednak polecam historię każdemu miłośnikowi dobrego kina. Oglądając „Toki wo kakeru shoujo”, miałam wrażenie, jakbym oglądała animowaną wersję „Efektu Motyla”. Każde zdarzenie niesie za sobą konsekwencje i ilekroć próbowalibyśmy obrać za każdym razem inną ścieżkę, w rezultacie dochodzimy do tego samego miejsca. Moja ocena: 8/10. Byłaby wyższa, gdyby Makoto była bardziej rozgarnięta.
  • Avatar
    czarna mamba 20.04.2015 10:54
    Re: Arcydzieło...
    Komentarz do recenzji "Monster"
    Do wyliczanki dołożyłabym także Aoi Bungaku Series. Anime warte obejrzenia.
  • Avatar
    czarna mamba 20.04.2015 10:47
    Re: Arcydzieło...
    Komentarz do recenzji "Monster"
    Zarówno „Perfect Blue” jak i „Paprika” nie dla wszystkich. Równo ryją beret, ale warto przyjrzeć się tej, z pozoru chaotycznej psychodeli. PB zaskoczyło mnie niesamowicie na sam koniec.
  • Avatar
    czarna mamba 20.04.2015 10:01
    Re: Nie podoba mi się. 5/10
    Komentarz do recenzji "Monster"
    powiedziałabym raczej, że dobry film, dobra książka, dobre anime jest do przeanalizowania w dowolnym momencie. Jakoś nie wyobrażam sobie oglądania dobrego, zmuszającego do myślenia filmu na wyrywki, stopowania co 10 min., żeby zastanowić się nad motywem postępowania bohaterów. Łykam całość na raz, a na końcu daję sobie pole do analizy.
  • Avatar
    czarna mamba 20.04.2015 09:49
    Re: Długość serii to błogosławieństwo, arcydzieło.
    Komentarz do recenzji "Monster"
    Ze wszystkim się zgadzam, poza jednym. Nie wiem, czy oceniłabym tak wysoko to anime, gdyby Tenma z Evą spiknęli się na nowo. Nie pasowali mi do siebie od początku. Dwa skrajnie różne światy, więc to po prostu nie mogło się udać, mimo że Eva robiła wszystko, by jej 'piesek' (nie odebrałam tej konfiguracji inaczej) do niej wrócił. Mało tego, cieszy mnie nawet, że nie wrócili do siebie, mimo wspólnie przeżytych momentów i faktu, że Tenma chciał chronić Evę za wszelką cenę. Z jego strony bardziej widziałam chęć odpokutowania swojej winy za zrujnowanie jej życia, aniżeli jakieś głębsze uczucia w stosunku do niej.

    Moim zdaniem, oprócz postaci Lungego, który był, chyba każdy się ze mną zgodzi, genialnym bohaterem, na większą uwagę zasługiwał także Franz Poppe.  kliknij: ukryte  Niemal przez większość serii przewija się jego nazwisko, ale nic konkretnego o nim nie wiemy.

    Poza tym, z całej serii najbardziej zaintrygował mnie motyw sierocińca – więzienia 511 Kinderheim. Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat, oprócz tego,  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    czarna mamba 28.10.2014 15:16
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Czytaj ze zrozumieniem. Napisałam 'jakiejś', nie każdej. Nie wkładam wszystkich serii do jednego wora. Jedne lubię, inne są mi obojętne, jeszcze inne potrafią mnie znudzić i przerywam je w pewnym momencie, ale zdarzyły się też takie, na które nie mogłam patrzeć od pierwszego odcinka i o to chodzi w moim stwierdzeniu.
  • Avatar
    A
    czarna mamba 28.10.2014 13:03
    Komentarz do recenzji "Hakuouki: Shinsengumi Kitan"
    Szczerze mówiąc, jeżeli nie mam odruchu wymiotnego na widok jakiejś serii, nie jest tak źle. Mogłoby być lepiej, ale nie narzekam. Z resztą, nie przywiązuję do niej większej wagi, tylko oglądam dla zabicia czasu, który chwilowo bardzo mi się dłuży. O protagonistce też nie powiedziałabym, że jest najgorszą z mimoz. Widziałam dużo gorsze bohaterki. Chizuru, nawet jeżeli niewiele może zrobić, przynajmniej próbuje, więc nie można tak do końca spisać tej bohaterki na straty. Jeżeli facet, z którym przebywa, spieszy jej na ratunek, można tylko pogratulować obrońcy. W końcu kobieta nie ma szans z grupą zbirów, którzy próbują ją skrzywdzić, a facet jest po to, żeby ją przed nimi bronić. Bohaterowie dopiero byliby rozmiękłymi kluchami, gdyby pozostawili bohaterkę samej sobie. Zdecydowanie nie mój typ, więc nie mam większych obiekcji w stosunku do ich zachowania, nawet jeżeli nie do końca jest bezinteresowne. Wolę typ faceta, który przyjdzie kobiecie z pomocą, niż takiego, który wykorzysta każdą okazję do jej ośmieszenia i poniżenia, dlatego tak bardzo zgrzytałam zębami, oglądając pokrewne anime z tego samego gatunku, jakim było „Diabolic Lovers”, piętrzące się od gości, którzy czerpali sadystyczną przyjemność ze znęcania się nad główną, dużo mniej od Chizuru rozgarniętą, bohaterką. Często na tym tle dochodziło do ostrej wymiany poglądów między mną a fanami tej pokręconej serii. W dodatku oglądając taki obrazek, jaki widnieje w „Hakuouki Shinsengumi”, jeżeli chodzi o relacje między bohaterami, przypominają mi się czasy, kiedy chodziłam w szkole do grupy z samymi facetami i to był najlepszy i najzabawniejszy okres w całej mojej edukacji ;).
  • Avatar
    czarna mamba 27.09.2014 17:54
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Oglądając serię do końca (jednak mimo uprzedzeń, nie porzuciłam jej), doszłam do wniosku, że nie było tak źle, a nawet lepiej :). Głupota gagów, które początkowo mnie odstraszały, później nabrała innego sensu, także nie będę stawiała tej serii na przegranej pozycji, bo widziałam już serie, na których zbierało mi się na mdłości, a w tym wypadku zdarzyło mi się nawet wybuchnąć gromkim śmiechem, choć jestem negatywnie nastawiona do większości serii shoujo. Twórcy dobrze wybrnęli z tego, gdy zdecydowali się jednak  kliknij: ukryte , tylko wtrącić w to miejsce kolejny gag :). Także nie będę już wykłócać się, którą serię uważam za dobrą, a którą złą. Barakamon rozbawił mnie nieco bardziej od Nozakiego, ale po seansie całości stwierdzam, że obie serie komediowe są u mnie prawie na równi pod względem humoru :).
  • Avatar
    czarna mamba 27.09.2014 13:54
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ghoul"
    Jeżeli kiedykolwiek ukaże się kontynuacja, dam jej szansę, bo tematyka wpisuje się w moje upodobania. Byle już tak nie mieszali i nie cenzurowali wszystkich krwawych scen, bo to nie bajka dla dzieci, tylko anime dla starszej widowni.
  • Avatar
    A
    czarna mamba 27.09.2014 13:49
    Seria do zaśnięcia
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    W zasadzie seria o niczym. Fabuły nie zauważyłam w niej ni w ząb. Liczyłam na wyjaśnienie choćby połowiczne tych omamów wzrokowo­‑słuchowych duetu Touko­‑Kakeru, ale nie doczekałam się. Odnoszę wrażenie, że zostały doczepione na siłę, by podnieść choć odrobinę atrakcyjność serii, która stoi na niezbyt imponującym poziomie. Nie udało się. 'Smaczku' w tym wypadku dodawały głupie teksty bohaterów, którzy brali je chyba z dolnej części pleców, bo w głowie taki bełkot nie mógłby się wyklarować. Ani to śmieszne, ani dramatyczne, ani nie dodające jakiegokolwiek dreszczyku emocji, krótko mówiąc, strasznie mdłe, aczkolwiek widziałam w swoim życiu gros dużo gorszych anime, dlatego nie będę tak surowa i wspaniałomyślnie wystawię tej serii ocenę 3/10. Grafika była przeciętna, ale nie najgorsza. Nie obejrzysz, nic nie tracisz.
  • Avatar
    A
    czarna mamba 19.09.2014 18:22
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ghoul"
    Końcówka była jednym wielkim rozczarowaniem (jak zazwyczaj). Początek zapowiadał się fajnie, ale z biegiem czasu seria zaczęła równać w dół, niestety. Liczyłam na lepsze rozwinięcie wątku ghouli i ich natury. Podobało mi się, jak  kliknij: ukryte  i miałam nadzieję na więcej podobnych akcji, ale najwidoczniej musiałam obejść się smakiem.

    Za krótko, zbyt chaotycznie, manga poucinana w wielu miejscach, za dużo Tsukiyamy, którego, nawiasem mówiąc, nie cierpię, za mało Uty, którego najbardziej polubiłam spośród wszystkich bohaterów,  kliknij: ukryte . Krótko mówiąc popisowo skopane anime, które miało naprawdę duży potencjał i gdyby nie fakt, że lubię serie w takim klimacie, nie wiem, czy obejrzałabym do końca.

    Moja ocena: 6/10, głównie za klimat i tematykę.
  • Avatar
    czarna mamba 10.09.2014 13:33
    Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
    Komentarz do recenzji "Ao Haru Ride"
    Nie, nie pochodzisz, spokojnie ;). Ja już widziałam facetów w całej okazałości bez kawałka materiału na sobie, więc jakoś mnie zapadnięta klata bohatera nie rusza ;). Jeżeli chodzi o Futabę, to odnoszę wrażenie, że w relacji damsko­‑męskiej jeszcze jakoś w miarę sobie radzi. Widywałam bohaterki shoujo, które zamiast wyartykułować w jakikolwiek zrozumiały sposób to, co chcą facetowi powiedzieć, stękały, jakby dopiero uczyły się mówić (to potwornie irytujące 'ano…eto… ano… eto… <zawias>', czy jak to tam się pisze), zachowywały się jak zaszczute zwierzątka w klatce i chciały uciec w popłochu sprzed oczu obiektu swoich westchnień. Także z Futabą nie ma jeszcze tak źle, a to, jak zareagowała na widok torsu Kou i jego prawie pocałunku, no cóż… z pewnością było to dla niej zaskoczenie, choć ja osobiście nie reagowałabym w ten sposób, ale jestem już starą dupą, a nie nastolatką, która dopiero uczy się życia ;).
  • Avatar
    czarna mamba 10.09.2014 01:11
    Re: ep9
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    Genzerum, tak samo, z naszego (w każdym razie mojego) punktu widzenia, niezrozumiałym jest, dlaczego bohaterki anime mówią o chłopaku, który podoba się im, w którym są zakochane, że go lubią. Lubić można koleżanki, kolegów, osoby, z którymi się pracuje, przebywa w ogólnym tego słowa znaczeniu. Chłopak to zupełnie inna sprawa, a jednak w tym przypadku wyrażenie miłości do przedstawiciela płci przeciwnej wydaje się bardzo spłycone. Trochę to pokręcone, ale staram się iść tym tokiem, żeby nie zrobić sobie wodomózgowia.
  • Avatar
    czarna mamba 9.09.2014 19:08
    Re: ep9
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    Myślę, że określenie 'osoba, którą kocham' w odniesieniu do przyjaciółki mogłaby oznaczać osobę bardzo ważną, której nigdy nie chciałoby się stracić. Sachi właśnie mogła mieć to na myśli, zważając na fakt, że odkąd Kakeru pojawił się na horyzoncie, Touko zaczęła mieć swoje tajemnice, którymi niekoniecznie chciała dzielić się z przyjaciółmi, choć moje spostrzeżenia mogą być błędne, nie twierdzę, że muszę mieć rację. Nie analizuję tak dogłębnie tego anime, bo nie czuję nawet takiej potrzeby.
  • Avatar
    czarna mamba 29.08.2014 09:38
    Re: ep9
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    Ja też dałam się nabrać na te słowa, bo w wielu seriach pokazane jest, że bohaterka darzy przyjaciółkę niemal równie ciepłym uczuciem, co chłopaka, którego 'lubi', a nawet więcej, bo chłopaka można wymienić na innego, a przyjaciółka zawsze zostaje taka sama.

    W moim odczuciu najnormalniejszymi bohaterami są Hiro i Kakeru. Nie wiem, dlaczego twórcy postanowili uczepić się chłopaka, który w zasadzie nic złego nie zrobił, poza pojawieniem się w życiu Touko i to przez całkowity przypadek. Reszta bohaterów, a właściwie bohaterek, sprawia wrażenie paranoików, którzy szukają dziury w całym.
  • Avatar
    A
    czarna mamba 29.08.2014 09:29
    Komentarz do recenzji "Sci-Fi Harry"
    Nie dla mnie seria, choć lubię kryminały. Porzuciłam ją po obejrzeniu 8 odcinka. Irytowało mnie w niej niemal wszystko. Początkowo nastawiałam się na ciekawy wątek z udziałem umiejętności parapsychicznych Harry'ego, ale nawet to z biegiem czasu zaczęło mnie przytłaczać. Nie znalazłam w tym anime nawet pół bohatera, którego mogłabym polubić za cokolwiek, nie mówiąc już o okropnej kresce, która odpycha wręcz od zagłębiania się w serie i okrutnie kaleczy wzrok.
  • Avatar
    czarna mamba 27.08.2014 23:49
    Re: Zawód
    Komentarz do recenzji "Barakamon"
    A ja zazdroszczę tym dzieciakom dzieciństwa. Nieczęsto zdarza się widzieć tak otwarte, bezpośrednie i niestłamszone przez otoczenie dzieciaki, które uczą się nie z książek i z zakazów/nakazów rodziców, tylko z własnych eksperymentów i doświadczeń :). Ja nie potrafię patrzeć na Naru inaczej, jak tylko z sympatią. Chciałabym, by takie żywe srebro robiło bałagan w moim życiu, zamiast widzieć dziecko, które od samego początku uczone jest sztywnych reguł, panujących w naszym szarym świecie dorosłych. Zamiast płakać i rozczulać się nad sobą, roztacza wokół siebie aurę szczęścia nawet w przykrych sytuacjach i potrafi tym zarazić niemal każdego. Chciałabym mieć taką siłę, zamiast oglądać się na wszystko i wszystkich, stosować się do reguł, które w ogóle mi nie leżą i naruszają moje poczucie indywidualizmu.
  • Avatar
    czarna mamba 27.08.2014 20:28
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    To prawda, że na początku kaligraf był aspołeczny i antypatyczny, ale gdybyś oglądał dalej, wiedziałbyś, że z każdym kolejnym odcinkiem zaczął asymilować się z otoczeniem i zmieniać na korzyść ;). I tak, śmieszą mnie gagi sytuacyjne w tym anime. Może nie w pierwszym odcinku, ale na pewno w dalszych ;).

    Oglądałam Nozakiego do aktualnego odcinka i nadal uważam, że nie ma w nim nic, co nadawałoby mu znamiona komedii, na której można rechotać, a już na pewno nie nazwałabym tego najlepszą i najśmieszniejszą serią tego sezonu ;).
  • Avatar
    czarna mamba 27.08.2014 12:05
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    *według mnie, oczywiście ;).
  • Avatar
    czarna mamba 27.08.2014 11:56
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Następnym razem wywalę wielkimi, neonowymi literami, że to moja subiektywna ocena, a nie prawda absolutna (która, de facto, nie istnieje), żeby podobne osoby do Ciebie nie ciskały się, jak rozjuszone byki, jeżeli napiszę coś, co kompletnie rozmija się z ich subiektywną oceną danej serii ;). Może być? :P
  • Avatar
    czarna mamba 27.08.2014 11:53
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Na razie jedyną osobą, która spina się ze złości jesteś Ty. Mnie Twój komentarz nie wprawił nawet w lekką irytację, jeżeli o to chodzi. Masz pełne prawo do denerwowania się, nie neguję go, ale nie możesz zabronić mi wyrażania własnej opinii, skoro to miejsce jest do tego przeznaczone. W końcu Ty również wyrażasz tu swoje zdanie porównując obie serie. Nie widziałam wszystkich serii tego sezonu, ale spośród tego, z czym zdążyłam się zapoznań, Nozaki jest, niestety, na szarym końcu stawki. Nie zauważyłam w nim nawet pół gagu, który wywołałby we mnie atak niekontrolowanego śmiechu w przeciwieństwie do drugiego tytułu. Wybacz, że szturchnęłam w newralgiczne miejsce ;). Nie jestem fanką stękających shoujo, choć znalazło się kilka starszych tytułów tego gatunku, które przykuły moją uwagę ;).
  • Avatar
    czarna mamba 27.08.2014 00:35
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Już miałam proponować pampersa na wypadek ewentualnego popuszczenia, kiedy przypomniałam sobie, że jedynie Mikorin zdołał wywołać lekki uśmiech na mojej twarzy, jednak jest to niewystarczające do stwierdzenia, że można to nazwać komedią, a nawet więcej, romantyczną. Romansu zero i nie zapowiada się na to, by kiedykolwiek taki wątek mógł zrodzić się między głównymi bohaterami (główny protagonista- kompletny nieogar). Humor? Prawie w ogóle go nie ma. Piszę „prawie”, bo coś tam migocze przez tą płytką fabułę i jęczące shoujo heroiny, ale to tylko niewielki prześwit w czarnej masie.

    Seria nie zdołała wywołać we mnie odruchów bezwarunkowych w przeciwieństwie do dzieciaczków w Barakamonie. Tam wszystko jest naturalne, dzięki czemu seria jest dla mnie bardzo interesująca. Niby zwyczajni ludzie bez żadnych wyjątkowych cech i umiejętności, a jacy sympatyczni i w swojej prostocie bardzo interesujący. Za to Nozaki mógłby robić za mebel albo wieszak na ubrania i nie odczułoby się różnicy.
  • Avatar
    czarna mamba 26.08.2014 22:15
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Oglądałeś Barakamon? Nozaki nie umywa się o tej serii pod jakimkolwiek względem, zwłaszcza humoru, który naprawdę jest pierwsza klasa, a tytułowy Nozaki nie dość, że jest mało ogarnięty, to jeszcze kompletnie bez charakteru. Wszyscy pozostali bohaterowie biją do pod tym względem na głowę.