Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Cziorro

  • Avatar
    Cziorro 5.03.2014 13:58
    Re: Powątpiewam
    Komentarz do recenzji "High School DxD New"
    Trochę tak, ale jakbym w prawdziwym życiu spotkał dziewczynę taką jak ona to raczej bym się jej bał xd
  • Avatar
    A
    Cziorro 5.03.2014 12:03
    Powątpiewam
    Komentarz do recenzji "High School DxD New"
    Też świetnie się bawiłem, ale tu już Issei­‑chan mnie zaczął trochę żenować swoimi tekstami o cyckach. Mam nadzieję, że się ogarnie trochę na przyszłość. Jak również znowu ta Asia wrr… kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Cziorro 5.03.2014 11:55
    Kawał dobrego pornola ;D
    Komentarz do recenzji "High School DxD"
    Bawiłem się wyśmienicie przez cały seans! Tylko trochę ta cała Asia wrrrrr…Przynajmniej główny bohater na szczęście to tylko niezdara, a nie niezdara fajtłapa i mięczak w jednym ;)
  • Avatar
    A
    Cziorro 14.01.2014 23:50
    A miało być tak pięknie...
    Komentarz do recenzji "BlazBlue: Alter Memory"
    Nawet olbrzymia sympatia do gry nie powstrzymała mnie przed porzuceniem seansu z tego anime. To było moim małym marzeniem aby tej gry zrobić ekranizację, a gdy usłyszałem, że się pojawi seria anime biegałem z radochy po całym domu jak potłuczony… Tak więc serii nie będę rozpisywał na czynniki pierwsze bo to nie ma sensu. Zostawiam z oceną 3/10 bo totalny chłam mimo wszystko to to nie jest, choć prywatnie z żalu wystawiłbym -1 i znaczek spartolenia sprawy.
  • Avatar
    Cziorro 26.10.2013 22:09
    Re: ps.
    Komentarz do recenzji "BlazBlue: Alter Memory"
    Ja to powiem tak: jeżeli już robić ekranizację gry, to tylko realizować ją na dwa sposoby.
    Pierwszy sposób: mało ambitnie wstawiamy tą samą fabułę i skupiamy się na tym by przynajmniej fajerwerki się działy na ekranie jak w przypadku pierwszego filmu Mortala i Tekkenów

    Drugi sposób: w bardziej ambitny sposób staramy się dograć dodatkową historyjkę wplątaną w zarys gier skupiając się na relacjach między postaciami

    Kiedy 2 miesiące temu dowiedziałem się jakie studio jest odpowiedzialne za ekranizację liczyłem na chociaż odrobinę tego pierwszego sposobu. Szybko jednak zszedłem na ziemię ;(
  • Avatar
    Cziorro 26.10.2013 21:55
    Re: hmmmm
    Komentarz do recenzji "BlazBlue: Alter Memory"
    Spoko, sam się bardzo zawiodłem na tej serii i chyba jeszcze przez długi czas nie zobaczę dobrego anime na podstawie bijatyki. Jestem gotów zaryzykować stwierdzenie że jedna osoba ze studia ArcSysa by lepiej to zrobiła niż całe to studio które ma w portfolio takie „dzieło” jak Qwaserzy.
  • Avatar
    A
    Cziorro 25.10.2013 22:15
    hmmmm
    Komentarz do recenzji "BlazBlue: Alter Memory"
    Widzę, że za komentowanie anime na podstawie gry biorą się osoby nieznające tejże gry…. *bierze popcorn i wygodnie się rozsiada*
  • Avatar
    A
    Cziorro 3.08.2012 00:40
    Miernota
    Komentarz do recenzji "Street Fighter IV: Arata naru Kizuna"
    Próbowałem znaleźć jakiekolwiek zalety przemawiające za tym aby to anime nie dostało bardzo negatywnej oceny niestety nie udało mi się a szkoda.
    Street Fighter IV (i jego obecna wersja arcade edition) to bardzo dobra bijatyka, ale seria OAV to żenua.
    Kto to robił? Po co? Dlaczego? Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
    Bardzo kiepska grafika, doprowadzająca do szewskiej pasji muzyka, minimalna przyjemność z oglądania i sztampowo sztampowa fabuła z wielkim złym co robi „buahahaha”.

    Wciąż czekam na ekranizację „Blazblue”.
  • Avatar
    A
    Cziorro 3.08.2012 00:32
    Znam...
    Komentarz do recenzji "Uliczny wojownik II"
    ...w miarę dobrze grę i ten film, obejrzałem go dlatego bo to ekranizacja fajnej serii bijatyk.
    Zawiodła mnie słaba grafika która w produkcjach tego typu powinna być jednak najważniejsza.

    Dobrze chociaż, że muza była dobra ale wciąż ten film pozostaje jedynie dla tych co znają serię bijatyk i chcą obejrzeć swojego ulubionego bohatera na ekranie.
  • Avatar
    A
    Cziorro 24.07.2012 01:35
    AAAaaaaaa!
    Komentarz do recenzji "Mahou Shoujo Lyrical Nanoha"
    To to jest to legendarne anime z której pochodzi niejaka legendarna Fate – żona Koreańczyka Lee Jin­‑Gyuu która jest teraz zreinkarnowana w podusię­‑milusię ^__^
    Wprawdzie zdążyłem zerknąć tylko połowicznie na pierwszy odcinek i już cukier wylewał mi się uszami, ale muszę przetrzymać bo ta seria to istny fenomen!
  • Avatar
    Cziorro 5.07.2012 10:15
    Re: To anime przejdzie do historii.
    Komentarz do recenzji "Issho ni Sleeping"
    Kurde Hinako a nie Isshoni…wyładowując żółć aż zrobiłem absurdalny błąd >_<
  • Avatar
    A
    Cziorro 4.07.2012 23:48
    To anime przejdzie do historii.
    Komentarz do recenzji "Issho ni Sleeping"
    Ono przejdzie do historii, MUSI przejść do historii to jest pewne.
    A przejdzie to anime do historii jako najbardziej absurdalny pomysł jaki mógł się zrodzić w głowie japońskich maniaków.
    Koncepcja jaką podał Grisznak jest po prostu bezbłędna i już za samą recenzję mogę spokojnie wystawić najniższą notę. Sprawdziłem tylko na yt kawałek i faktycznie, owa laleczka zdaje się mówić do tych, którzy wraz z nią zakupili sobie 6 calowy telewizorek/laptopik aby móc przeżyć niezapomniane chwile ze swoją cud­‑miód kochanką.

    To…coś zasługuje na -1/10 (słownie: minus jeden na dziesięć) i nie zasługuje to na ani więcej, ponieważ obrażałoby to takie „wiekopomne” produkcje jak Bakugan czy Okane ga nai w których chociaż jest cokolwiek!

    Nie obejrzałbym tego nawet gdybym otrzymał propozycję jako alternatywy dla wysłuchiwania mojej nauczycielki na lekcji biologii. Tym którzy widzieli od początku do końca z całego serca gratuluję: albo przegraliście zakład, albo zrobiliście sobie bardzo trudnego challeng'a, bo opcji że jesteście mangogirlowymi kochasiami i przeczytaliście cały mój komentarz pomimo obrażania waszej wspaniałej Isshoni nawet nie biorę pod uwagi ~_^
  • Avatar
    A
    Cziorro 3.07.2012 02:46
    Ludzie pomocy...
    Komentarz do recenzji "Black★Rock Shooter"
    Jak ja mam to ocenić?

    Dobre aspekty serii TV to fajny ending i może też opening w pewnym stopniu, dobra grafika alter­‑świata oraz znośna zwykłego; kreska może trochę koślawa ale to nie znaczy że jest zła, nieźle wykonane walki w alter świecie i bardzo ładne alter­‑bohaterki(które zdobią mój pulpit).

    Cała reszta ssie zawartość kibla przez słomkę.

    Fabuła…fabuła? Jaka fabuła?!
    A jak fabuła nie to na pewno sposób jej przedstawienia!
    Wszystko było tak chaotyczne i bezsensowne, łańcuch kolejnych wydarzeń następował po sobie w sposób skrajnie absurdalny, aż brakuje słów by opisać kuriozum tej serii. Absurdem totalnym było „połączenie” dwóch światów między sobą. Jedyne co może pójść na drobny plus to próba przyprawienia akcji opowiadaniem o wielokolorowym ptaku. Przynajmniej nie próbuje być usilnie moralizatorska, wszak pojawia się od Matoła grzeczne zdanie o rozwiązywaniu problemów drogą komunikacji, ale i tak 5 minut później się naaaa…walają po buziach więc nie ma problemu ;x

    Lubię psychodelicznych bohaterów o ile ich występowanie ma jakikolwiek sens i oni sami są sensowni, zaś tutaj owa „psychiczność” to zwykłe E<30 razy pięć. Zapłakana, wielce skrzywdzona przez los Yumi na pytanie o godzinę wrzeszczy „Zostawcie mnie, w ogóle mnie nie rozumieeecieee!”.
    Pedagożka, która dręczy uczniów jednak do samego końca nie zrozumiałem po co to robiła. Jeszcze ktoś tam był, ale już o nich zapomniałem. ~_^

    Już OVAwka była lepsza i przy okazji komentowania OVAwki to pisałem ale napiszę jeszcze raz: chcę zobaczyć alter­‑bohaterki w dobrej grze akcji TPP pokroju Maxa Payne'a + Tomb Raider Legend ponieważ tam ich cały potencjał mógłby zostać w pełni wykorzystany, a tak się kiszą w co najwyżej średnich anime.
  • Avatar
    A
    Cziorro 2.07.2012 17:06
    Mały książę
    Komentarz do recenzji "Aru Tabibito no Nikki"
    Ten krótki zbiór nastrojowych obrazków najbardziej klimatem przypominał mi „Małego księcia” – jedyną książkę w życiu którą przeczytałem od początku do końca ;x

    Polecam każdemu
  • Avatar
    A
    Cziorro 1.07.2012 11:38
    Urocze
    Komentarz do recenzji "Ookami to Koushinryou"
    „Ookami to Koushinryou” jest jednym z tych typów anime których wady można dostrzec tylko podczas chłodnej kalkulacji.

    Sznur fabularny plecie szersze włókno ekonomii i zasad rynku panujących w średniowieczu oraz nieco węższe włókno romansu. Oba przypadły mi do gustu na tyle, że seria stała się jedną z moich ulubionych.
    Moe~Horo i Lawrence tworzą ciekawy duet a ich przygody i perypetie są na tyle urzekające, że nie sposób zauważyć jakichkolwiek niedociągnięcia, a właśnie jednym z nich jest nieco nierówno nakreślony motyw Horo jako bogini.
    W pewnych momentach spisuje się to znakomicie w innych zaś przebiega z gracją ruchów prezenterek programów na TVN Style. Można się też czepiać, że nudne i powolne itp. ale właśnie ta seria ma służyć jako inhibitor ludzkich procesów nastrojowych – innymi słowy „odchamiacz”.
    Opening już od roku ujmuje mi 10mb z twardziela i znakomicie się sprawdza podczas wspominania sobie dzieciństwa, pozostała część muzyki jest wykonana tylko poprawnie razem z endingiem. Nie jest na tyle dobra by dało się ją zapamiętać na dłuższy czas, a głupiutki engrishowy ending po prostu mi nie przypadł do gustu.
    Staroświecko wyglądający styl graficzny (lata 90 minionego wieku) znakomicie komponuje się z tematyką „Ookami to Koushinryou”.

    Seria idealna na jesienny, chłodny wieczór przy kubku gorącego kakao lub kawy ;x
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 23:24
    Fanserwis jest mi obojętny.
    Komentarz do recenzji "DearS"
    Zacznę od razu od największej wady „DearS” a jest nią postać niewyżytej sensei. Ja – rasowy zboczeniec – stwierdzam, że koncepcja takiej postaci jak i tego czego ona naucza w szkole jest kompletnie idiotyczna i nie zrozumcie mnie źle…
    Do tej serii podchodziłem tak samo jak do „Chobits” ale takiej dawki absurdu po prostu nie da się zignorować!

    Na minus idzie również kompletnie nieporywająca fabuła. Neneko i jej historia, historia młodszej siostry to i tamto, „wielka tajemnica” Ren którą się odgadnie już od pierwszego odcinka, w dodatku mimo iż zakończenie urywa ciąg fabularny serii, jakoś nie tęsknię do 2giego sezonu.

    Jeszcze jedną rzeczą niekorzystną dla tej serii jest wtórny do bólu humor. Przyznaję: za pierwszym razem było nawet śmieszne a tekst „KARMIŁEŚ MNIE PORNO!” wejdzie mi w czaszkę na długo, ale oglądanie po raz 8 tego samego motywu jest już niestrawne. Niby ecchi to ecchi, ale jeden gag np ze wzniecaniem się gimbusa nad hentaiami czy niewyżytej sensei dostającej orgazmu urojonego powtarza się przez wszystkie odcinki no kaman!!

    Jednak aby nie być zupełnie jednostronnym muszę powiedzieć, że dosyć pozytywnie mnie zaskoczyła postać Takeyi. Jak na typowego przygłupa miał kilka mądrzejszych kwestii zwłaszcza dotyczących niewolnictwa.
    Jeszcze Ren i Miu wybiły się dla mnie nieco ponad przeciętną, a reszta to nawet nie będę wspominał…
    Grafika ogólnie mi się osobiście spodobała, aczkolwiek strasznie mnie raził kształt oczu u Ren. Zbyt dużo też SD jak na mój gust, ale Ren i Miu mają szansę się pojawić w moim zeszycie ~_^

    Muzyka jest niezła: opening jest okej (bardziej przesłodził mnie jednak OP „Chobits”), ending też, jeden kawałek nawet dodałem sobie do ulubionych na YT.
    Ogólny motyw niewolnictwa nie zraził mnie, wręcz nieco zaintrygował i w sumie tylko dlatego obejrzałem „DearS” do końca.

    Dobre dla tych którzy się jarają fanserwisem.
    Mnie on jednak pozostanie na zawsze obojętny przy ocenie.
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 22:26
    Jedno z najlepszych...
    Komentarz do recenzji "Chobits"
    ...w swoim gatunku. Wchłonąłem całą serię na dwa razy i jestem całkiem świeżo po skończeniu więc mogę zaserwować parę uwag; mam nadzieję, że bardziej trafnych niż nie.

    „Chobits” jest lekkim typem anime od którego nie można wymagać za dużo (co nie oznacza, że nie należy wymagać wcale). Schemat bo schemat, ale nie chodziło o to by doświadczyć jakiejś wyjątkowo oryginalnej historii. Ot tak na początek żeby nie było zbyt poważnie: naga i zarazem strasznie kawainiuśna Chii nie rozumie, że źle jest być nagą i w jak wielkie zakłopotanie wprawia to jej wybawcę po yo by potem dręczyły ją neco poważniejsze z ludzkiego punktu widzenia problemy. Mimo schematyzmu, tych bohaterów DA się polubić (mam porównanie z DearS jakby co). Troszkę dłużyzn tu i tam i zapychaczy, ale nie odbierają w znaczącym stopniu przyjemności z oglądania. Humor w stylu ecchi jak to ecchi, albo się lubi albo nie. Również muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie wszak od openingu dostałem próchnicy na zębach, ale endingi i muzyka podczas akcji wykonują swoją robotę bardzo dobrze

    pa­‑pa­‑pa­‑pah­‑pahpah…pa­‑pa­‑pa­‑pah­‑papah ;x

    Jedyną poważną wadą zbijającą ocenę w mojej skali z 8 na 7 według mnie jest kliknij: ukryte 

    Polecam przynajmniej sprawdzić czy pierwsze 2 czy 3 odcinki przypadną do gustu czy też nie ~_^
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 21:31
    Zniechęcenie!
    Komentarz do recenzji "Okane ga Nai"
    Pamiętam dokładnie jak widziałem pół odcinka tego czegoś 4 lata temu. Absolutne dno, muł i wodorosty, autorzy mogli zawiązać kontakt z jakimś gronem otaku kochających inaczej i im wydać hentaia z udziałem gejów zamiast usilnie próbować wydać to coś jako jakąś ambitną produkcję.

    ZERO za postaci
    ZERO za fabułę
    ZERO za oprawę
    ZERO za wszystko!
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 20:36
    Grafika mistrzowska jednak...
    Komentarz do recenzji "5 centymetrów na sekundę"
    O tym jaka grafika jest arcymistrzowska nie będę pisał ponieważ wystarczająco dużo już powiedziano na ten temat, przejdę raczej do sensu merytorycznego.
    Postacie w filmie są bardzo słabo nakreślone, nawet nie zapamiętałem jak miały na imię. To mi daje do myślenia, iż jest to zabieg celowy: główny bohater to „everyboy” główna bohaterka to „everygirl”. Zamysł anime jest aby wzruszyć serca tych którzy mieli kiedyś w przeszłości wyjątkową osobę lecz w zupełnie nieoczekiwanym momencie na zawsze stracili z nią kontakt. Po prostu, pewnego dnia się widzicie i nie wiecie, że to wasze ostatnie spotkanie więc żegnacie się tak jak zawsze a potem wiadomo. Ja też należę do tej grupy osób.
    Jestem niezbyt śmiałym chłopakiem wrażliwym na dobroć i piękno jednak pointa filmu zupełnie do mnie nie dotarła.
    Może to dlatego, że zamiast się skupić na wydarzeniach śliniłem się na widok kolejnych dzieł sztuki przewijanych w tempie 30 klatek na sekundę? Tego nie jestem pewien…

    Natomiast pewien jestem, że „Byousoku 5 cm” podchodzi mi nieco pod typowy barokowy przerost formy nad treścią jak i zbiór scen z jakichś oper mydlanych. Pisanie listów mimo rozłąki, wspólne spotkania i chęć pozostania w kontakcie z osobą którą się darzy sympatię; no okej wszystko ładnie pięknie tylko co w związku z tym?

    Myślę, że film czy nawet piosenka końcowa dużo dużo większe wrażenie na mnie by wywarły a nawet wzbudziły tęsknotę za pewną osobą gdyby film był bardziej zwięzły i zawierał lepiej nakreślonych bohaterów których da się polubić zamiast „everymanów”.
    Oczywiście to nie oznacza, że „Byousoku 5 cm” jest produkcją słabą czy też przeciętną. Wręcz przeciwnie!
    Zdecydowanie nieprzeciętny godzinny seans który jednak większe wrażenie wywrze na oczach niż na sercu no chyba, że jest się romantyczkiem płaczącym nad każdym zdeptanym źdźbłem trawy ~_^
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 19:34
    Wakaranai...
    Komentarz do recenzji "Black★Rock Shooter [2010]"
    Wiem czym są Vocaloidy a kawainiuśną Miku nawet lubię, ale do tego filmu nie podchodziłem jakbym miał się nachapać materiałem przeznaczonym stricte dla fanów turkusowłosej.
    Dopóki nie minęły sceny wieńczące historię miałem nadzieję na jakąś super­‑pointę i wyjaśnienie całej sytuacji od A do Z i byłem gotów wystawić wysoką notę w okolicach 7/10 ale po słowach „Jestem Black Rock Shooter” cały mój zapał runął szybciej niż Najman w walce z Pudzianem. No naprawdę…?

    Jaki był sens pokazywania na przemian świata zwykłej szarej codzienności gdzie dwie koleżaneczki wiążą się i rozstają oraz areny na której dwie cyber­‑lolity bezustannie mierzą do siebie z broni(?) ? Jak dla mnie powiązania między jednym a drugim zupełnie nie ma. Ani tyci tyci. Oczywiście próbowano tu zrobić jakieś połączenie między jednym i drugim ale w trakcie seansu brakuje jakiegokolwiek sygnału, że coś z czymś się w jakiś sposób je.

    Jedyną rzeczą która ratuje ten film od wystawienia mu miernej oceny jest design BRS i Dead Master oraz grafika świata alternatywnego idealnie nadająca się na tapetę pulpitu (np ja teraz z takowej korzystam). Jakaś firma robiąca dobre gry akcji powinna wykupić licencję na obie te postacie i zrobić rzeźnicką grę w stylu Max Payne + Tomb Raider Legend.
    Ponieważ wszystko inne włącznie z muzyką czy nawet animacją leży i kwiczy!
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 19:09
    Rewelacyjne kino akcji.
    Komentarz do recenzji "Black Lagoon: The Second Barrage"
    Ciężko mi rozdzielić ocenę osobno na pierwszy i drugi sezon tak więc ocenię je jako spójną całość. Black Lagoon śmiało może konkurować z amerykańskimi produkcjami w ilości dobrej akcji na ekranie. Wszędzie mord i wyżynanie w pień kolejnych mniej lub bardziej wariackich grup przeciwników w typowy hollywoodzko- efekciarski sposób.
    Aż dziw mnie bierze, że seria jest określona tagiem „Realizm” no ale niech wam będzie…Jeśli według redakcji dla osoby o posturze dziecka nie będzie problemem strzelać serią z 8kilowego karabinu to będę się kłócił ~_^
    Postaci absolutnie polubiłem i ich imiona raczej na dłuższy czas zapamiętam (ponieważ nie są skomplikowane, to na pewno…)
    Opening jest całkiem fajny, ale raczej nie odbierze dodatkowych megabajtów z mojego dysku twardego, a reszta muzyki taka jak na filmy akcji przystało, czyli niezła tylko podczas seansu.
    Grafika bardzo dobra choć oczywiście do perfekcji jej brakuje ;x
    Ciszę się tylko, że autorzy nie poszli w romans Rocka z Revy bo ja dla mnie to by się szybko zamieniło w tandetny romans ze spluwami.
  • Avatar
    A
    Cziorro 30.06.2012 18:45
    This Is Thriller!
    Komentarz do recenzji "Monster"
    Thriller night…
    Jak dla mnie „Monster” jest arcydziełem wybitnym, znacząco wyróżniającym się spośród setek pozostałych anime czy nawet zwykłych aktorskich produkcji.
    Realizm od początku do końca, zarówno jeśli chodzi o brak wpływów sił nadprzyrodzonych jak i brak typowego Rambo, a wszystkie nieco bardziej odbiegające od normy zjawiska są w pełni wytłumaczalne. Postacie w pełni wiarygodne, ani krzty w nich nienaturalności.
    Grafika jak na rok 2004 i tak dużą ilość odcinków jest bardzo dobra chociaż raziły mnie czasem nieruchome tła. Wprawdzie z oprawy audio zapamiętałem tylko mroczny opening, ale jestem pewien że muzyka podczas poszczególnych sytuacji na ekranie zmienia się w odpowiedni sposób budując klimat inaczej zapamiętałbym dobrze gdyby rażąco odbiegała od sceny.

    Polecam każdemu kto chce dobrej opowieści z dreszczykiem bez typowych „animowskich” chwytów.