x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Le sarcastico
Z drugiej strony jesteś akurat jedną osób świadomych, jak bardzo „jednolita inaczej” w opiniach jest ta grupa ;D
Re: Le sarcastico
Pozwolę sobie zacytować „konkretne” odpowiedzi Xillina:
Osobiście natomiast mam problem z zaprezentowanym powyżej stylem wypowiedzi Xillina (jest jeszcze jeden post, który na odmianę jest owszem merytoryczny). Zaprezentowany styl nie jest asertywny, jest trollerski. Jeśli Tobie nie przeszkadza, w porządku, według mnie jednak granice już przekroczył.
Odniesienie do ogółu jest właśnie tutaj, jeszcze nie w pełni dosłownie:
było też ono stosowane wcześniej wielokrotnie w dyskusjach. Odniesienie się do poprzednich dyskusji nie jest „reagowaniem jak płachta na byka”, „prywatną vendettą” czy „dorabianiem gęby” (przy okazji dziękuję za atak osobisty na mnie w ramach obrony „biednego użytkownika” Xillina), tylko odniesieniem się do wcześniej posiadanych informacji.
Podsumowując: bronisz Xillina, któremu kulturalnie postawiłem zarzut w oparciu o jego własną wcześniejszą argumentację, poprzez sugerowanie mi prywatnej vendetty i chęci „dorabiania mu gęby”, oraz wybielanie postów Xillina. Przykro mi, ale to czysty sofizmat.
Re: Le sarcastico
Akurat dyskusję o tej serii prowadziłem z Xillinem na IRCu długo przed ukazaniem się recenzji, gdzie tak brzmiała argumentacja (i tutaj argument został ponownie użyty).
Re: Le sarcastico
Muszę się nie zgodzić. Pierwszy sezon oceniłem pozytywnie, miałem jednak olbrzymie zastrzeżenia do prezentacji i opinii jakie przekazywał. Tymczasem drugi sezon podszedł do tematu od drugiej strony – po pokazaniu zalet social media przeszedł do zagrożeń, prawidłowo i starannie je punktując. Stanowi tym samym świetną kontynuację, prowadzącą dalszą dyskusję z tym samym problemem, jednak tym razem w sposób mniej jednoznaczny – i, jak warto podkreślić, nadal z ostatecznie pozytywnym wyrokiem.
Nie chcę się tutaj sam odwoływać do tłumów, ale ponieważ wydajesz się uznawać tylko ten argument, warto zauważyć, że wyrobieni recenzenci anime dają tej serii bardzo pozytywne opinie (Tanuki, RC, ANN), a i opinia ogólna wynikająca z średniej ocen na większości śledzących to stron daleka jest od „dna”, jak piszesz o tej serii (zazwyczaj w okolicach 7,5).
Re: Le sarcastico
Wynika to z faktu, że stanowi ona dyskusję i inny punkt widzenia na postawiony w pierwszej serii problem związany właśnie z „atmosferą” i social media – z tym, że pierwsza seria działała na zasadzie pozytywnego zrywu i była bardzo optymistyczna, zaś druga seria przeszła do związanych z tym problemów i zagrożenia.
Re: Jednak nie tym razem
Z drugiej strony nadal jestem zadowolony, że siódemkę i rozwiązanie „closed room” poza kliknij: ukryte metodą wywołania mgły przed aktywacją bariery rozgryzłem ;-)
Re: Jednak nie tym razem
Wszyscy mają bardzo dużo za kołnierzem, zaś kliknij: ukryte Adlet wcale nie jest i nie był wykluczony z podejrzeń, jak wyjaśnił Tassadar. Nawet jeśli wykluczymy kliknij: ukryte Chamot i Goldofa (z powodu małego zainteresowania widza, chociaż jest to błędne podejście – ciche stojące z boku postacie często są winne w kryminałach), nadal mamy 6 podejrzanych z 8 postaci…
Było to starannie zasugerowane. kliknij: ukryte Święta Słońca była wspomniana, była mowa o tym, że zniknęła niedawno w niejasnych okolicznościach. Bohaterowie zwracali też parokrotnie uwagę na to, że jest zaskakująco gorąco w okolicy – do momentu otwarcia drzwi, potem przestali.
Re: Jednak nie tym razem
1) masakrę na niespotykaną skalę (dosłownie) sił przeciwnika, 10‑20% to są mordercze straty wojenne, tu mamy prawie 100%! Po prostu nie ma szans, aby do czegoś takiego doszło bez Japończyków celowo dorzynających rannych i uciekających, ewentualnie ostrzeliwujących wycofujące się odwody.
2)które w konsekwencji doprowadzą do załamania się gospodarki, głodu i śmierci kolejnych setek tysięcy cywilów w ciągu najbliższych lat.
Można sobie udowadniać jacy to Japończycy byli cool i mieli rację, bo to ich zaatakowano pierwszych, ale właśnie patrzyliśmy na przeprowadzoną na skalę przemysłową niewiarygodną rzeź.
W zasadzie nie było, ponieważ dialog był tak poszatkowany, że można było założyć, że była mowa o kolejnym ataku na wzgórze gdy już trzymali je Japończycy. Ale dywaguję.
Działania rozpoznawcze to nie budowa frontu, poza tym Japonia nie prowadziła żadnych działań rozpoznawczych. Jak napisałem wyżej w odpowiedzi do Klemensa, musieli się tam rozłożyć umocnionym obozem na kilka miesięcy i siedzieć nie podejmując żadnych działań aż do zmasakrowania do ostatniego człowieka wrogiej armii (a jak wiemy, straty 10‑20% na polu bitwy są już przerażające).
Całkowicie ignorujesz, że japońskie siły musiały się rozłożyć na kilka miesięcy i siedzieć tam jak mysz pod miotłą (na świętym terenie!) aż okoliczne państwa roześlą wici i zbiorą pospolite ruszenie (bo drużyn książęcych tak wielkich na tym poziomie rozwoju nie utrzymaliby). Mieli olbrzymią ilość czasu, aby rozpocząć działania dyplomatyczne, a nawet nie podjęli takich prób.
Zamiast tego woleli zaczekać kilka miesięcy, następnie wyciąć wrogą armię w pień (dosłownie co do człowieka, przypominam że 10%-20% strat to już masakra i niewiarygodne straty w ludziach, a zgodnie z informacjami wycięli armię niemalże do ostatniego człowieka…). Przy okazji, przyprawiając prawdopodobnie okoliczne państwa o klęskę głodową i doprowadzając do śmierci kolejnych setek tysięcy, ale tym się już nikt nie przejmuje, bo fajni Japończycy pokazali co ich armia umie.
Ewentualnie autor w ogóle nie pomyślał o konsekwencjach i ramach czasowych takich działań, co skreśla dla mnie serię z innych powodów. Tyle.
W zasadzie zastanawia mnie powtarzanie jak mantrę tego stwierdzenia, jakby wszystko ono usprawiedliwiało… poza faktem, że ci po drugiej stronie za nic nie znają naszego prawa międzynarodowego.
Co w serii nie było nigdzie powiedziane, ponieważ cała inwazja wyglądała na robiącego sobie najazd pojedynczego raubrittera… Rozumiem, że w innych adaptacjach jest to dokładniej wyjaśnione, ale ja opieram się tylko na anime, które bardzo zawodzi pod tym względem.
W anime mamy niewielką bandę atakującą Tokio, w zamian za co Japonia odstawia pełną inwazję i na polu bitwy bez dyplomacji wycina w pień sto tysięcy luda.
Wszystko to nadal nie wyjaśnia tego, że żołnierze japońscy nie mają żadnych problemów z wymordowaniem ot tak stu tysięcy ludzi na polu bitwy, aby nieznaczną ilość czasu później radośnie pojechać sobie do pobliskiej wioski, która radośnie wita ich chlebem i solą jak niemalże armię wyzwoleńczą (bo w końcu to żadni najeźdźcy, tylko swoje chłopy są).
Potem zaś płaczą nad inną wioską, którą smok spalił – prawdziwa tragedia, sto osób zginęło. Tylko tysiąc mniej niż sami wycięli ile? Tydzień/kilka wcześniej?
Wybacz, ale to na serio jest to typowa propaganda jak się patrzy.
Problem w tym, że taki przekaz tak naprawdę czyni z nich psychopatów, a nie „równych gości”.
Nie da się ukryć, że wojska japońskie zaczynają całą serię od wycięcia w pień stu tysięcy wrogich żołnierzy bez żadnych prób rozmów czy problemów moralnych, aby potem martwić się, że wioskę spalił smok i trochę ludzi/elfów zginęło.
Po tym radosnym kawałku sam rzuciłem serię w diabły.
Re: No elo