Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Draczeks

  • Avatar
    Draczeks 22.06.2012 15:22
    Re: Odcinek 11
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    wspaniałe pomysły na ubarwienie akcji, że my o skromnej wyobraźni nawet stupek niegodneśmy całować

    Wspaniałe, nie wspaniałe, ale z pewnością nie takie oklepane i oczywiste jak wasze ;)...no może poza ostatnim z wypadkiem.

    wypadki mają to do siebie, że zupełnie nieoczekiwanie wkraczają w ludzkie życie

    Tak zgadza się, ale w anime takie wypadki wprowadza się najczęściej gdy scenarzystom brak pomysłu na zakończenie jakiegoś wątku lub rozwój wydarzeń i czuć niestety z tego powodu sztuczność.
    Poza tym jaki związek miał Sentaro z motorynką i do czego mu ona była tak naprawdę potrzebna? Przed tą sceną nawet nikt nie wiedział, że on ma coś takiego w domu – bardziej topornie, na siłę tego elementu nie dało już się wprowadzić. Już wolałbym zobaczyć lekkie trzęsienie ziemi doprowadzające do sytuacji podobnej do obecnej, byłoby w tym o 100% więcej wiarygodności.


    Naprawdę ładnie zostało to pokazane.

    Ale prawdopodobnie już więcej tego nie usłyszymy, niestety.

    Zobaczycie! Jazzus ich wszystkich zbawi! XD

    Dzięki, po tym jak to przeczytałem to już do końca dnia nic nie będzie w stanie popsuć mi dobrego humoru :D.
  • Avatar
    Draczeks 22.06.2012 11:46
    Re: Odcinek 11
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    HA! Za to właśnie lubię SnA – wszelkie telenowelowe pomysły dziewczyn spaliły na panewce :D.
    Drugą fajną sprawą w tym odcinku była muzyka, wreszcie znalazłem w nim soundtrackowe kawałki, których kiedyś słuchałem i z nadzieją czekałem aż zostaną wykorzystane w serii.

    Jednak muszę też trochę skrytykować pomysł na rozwój fabuły w tym odcinku.  kliknij: ukryte  Trochę szkoda że w końcówce seria zanotowała takie potknięcie, no ale cóż…



    Mam nawet własną teorię, że kliknij: ukryte to Sachi właśnie prowadziła ten samochód z naprzeciwka, co by wiele wyjaśniało – skąd się tam wzięła, skąd jej poczucie winy, skąd poczucie winy Sena, skąd jego ucieczka, choć dziewczynce nic się nie stało… -.-'.

    O mateńko :D…skąd się wam biorą takie pomysły z kosmosu? To już jednak wolę to wyjaśnienia z SnA – skręcona kostka i konieczność podwiezienia siostry motorkiem do domu.

    Tak że, Draczeksie, San­‑san san – przyznaję wam rację, Sakamichi to jakość sama w sobie, nie do porównania z innymi seriami, pionier i przecieracz szlaków.

    Jak zwykle przesadzasz, ale pewnie świetnie byś się odnalazła w pisaniu jakiejś groteski ;).
  • Avatar
    Draczeks 20.06.2012 17:49
    Re: za mało Kyou w Kyou
    Komentarz do recenzji "Clannad: Another World ~Kyou Chapter~"
    Tam też mieliśmy dramat, a jednak Tomoya był w bieg wydarzeń bardzo mocno zaangażowany i choć był to odcinek rozwijający postać Tomoyo, to i Tomoya wypadał wiarygodnie ze swoją emocjonalnością.

    Tak, tyle że Tomoya w Tomoyo Chapterze rozwijał się w nieco innym kierunku, tzn. miłość tam była pokazana jako coś dojrzalszego i trwalszego niż takie pierwsze szkolne uczucie ;). Jak dobrze pamiętam to cały dramat tamtej historii opierał się na akceptacji siebie i pytaniu czy jestem wystarczająco odpowiedni dla tej osoby którą kocham. Tak więc poszło to zupełnie inną ścieżką niż przedstawienie uczucia w Clannad i Kyou Chapter. Natomiast Kyou Chapter z perspektywy Tomoya był bardzo podobny do jego wyborów w Clannad, więc…no cóż może producenci nie chcieli zbytnio mieszać w głowach widzów i pozostawić mimo wszystko Nagisę jako pierwszą szkolną miłość Tomoya, dając mu specjalnie taką maskę obojętności? Bo wydaje mi się, że taki sposób przedstawienia jego osoby mimo wszystko miał mieć jakiś cel ;).

    Kyou z Clannada raczej by tak nie zrobiła. Gdyby cały ten odcinek choć trochę był okraszony pieprznością charakteru oryginalnej Kyou, nie miałabym nic przeciwko tym łzawym momentom.

    Sporo cech Kyou wymieniłaś i może rzeczywiście można ją było pokazać w paru scenach nieco inaczej, z większym pazurem. Hmmm pamiętam, że w After Story nie spodobał mi się w pierwszej chwili charakter dorosłej Kyou, która też była taka zbyt łagodna i ułożona, więc ogólnie ciężko trochę tą postać rozgryźć. No mi się jej kreacja w Kyou Chapterze podobała, ale głównie przez pomysł na sceny dramatyczne z jej udziałem, które Ty też zaliczyłaś na plus :).
  • Avatar
    Draczeks 19.06.2012 18:07
    Re: Odcinek 10.
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    No i wszystko byłoby pięknie, gdyby taka była rzeczywistość – a niestety (moim zdaniem, skromnym i omylnym) nie jest. Muzyka jest wielkim nieobecnym serii, poza wybranymi odcinkami praktycznie nie występuje. A jeśli uważasz, że jest wystarczająco dużo i więcej być nie powinno – obejrzyj Nodame Cantabile, potem możemy podyskutować o „pasji do muzyki łączącej ludzi z różnymi charakterami”. Tam było to po prostu ukazane o niebo lepiej, nie mówiąc już o autentycznej pasji tworzenia, której tutaj ze świecą szukać (obecna, owszem – ale tylko w pierwszych odcinkach).

    Generalnie muzyką można operować w najróżniejszy sposób i wyrażać co tylko się chce i kiedy tylko się chce, a w szczególności gdy mówimy o seriach anime gdzie jest to mimo wszystko łatwiejsze i przyjemniejsze niż w zwykłych filmach ;). Tutaj muzyka często jest tak zwanym „ostatecznym rozwiązaniem” sytuacji bez wyjścia i w taki sposób bym ją postrzegał. Zauważ że nie ma tu dążenia do stworzenia jakiegoś jazzowego zespołu i osiągnięcia w ten sposób sukcesu połączonego z happy endem. Ludzie grają bo chcą, nie mają nastroju to nie grają, żyją swoim życiem, a w sytuacjach w których sobie nie radzą sięgają po muzykę. Jest tu trochę inne znaczenie muzyki niż w seriach gdzie ludzie spotykają się i ćwiczą by być coraz lepszymi…tu nawet proces doskonalenia muzycznego został ograniczony do niezbędnego minimum ;).

    ukazanie bohaterów z tej codziennej strony, gdy akurat nie przeżywają rozczarowań miłosnych i tragedii rodzinnych.

    Czyli brakuje Ci wypraw nad morze, motywu z randką i zabaw na jakimś japońskim festiwalu, jednym słowem schematycznego, japońskiego stylu tworzenia tego typu serii :p.
    Moim zdaniem troszkę to przejaskrawiasz. Dramaty tu nie wyskakują jeden po drugim, masz tutaj chociażby z ostatnich odcinków scenkę wspólnej nauki z Sentarou, scenkę zdejmowania obrazu, spędzanie czasu Sentarou z dzieciakami w rodzinie…i jeszcze pewnie trochę tego typu obrazków by się znalazło. Poza tym miej na uwadze to, że seria się kończy więc teraz tego typu scen będzie coraz mniej.

    Yurika, bohaterka skądinąd interesująca, ale zaprezentowana strasznie po łebkach, przez co pozostawia po sobie wrażenie trochę takie, jakby w połowie seansu została podmieniona przez dublerkę

    Postać epizodyczna mimo wszystko. Zresztą w jej przypadku zastosowano fajną moim zdaniem rzecz. Fakt że nie obserwujemy jej przemiany psychologicznej, ale z dialogów i opisów jej przez innych bohaterów widzimy że jednak coś się z nią dzieje. Całkiem dobrze to zostało ujęte, tyle że po prostu my w tym nie uczestniczymy, stoimy tak jakby z boku czasem tylko zmieniając ten punkt widzenia.

    Jak widać, mamy zupełnie odmienne oczekiwania co do kina mieniącego się psychologicznym

    Spoko, ja też sobie cenię gdy postaci są przedstawione w składny, kompletny sposób z odpowiednią warstwą psychologiczno­‑emocjonalną. I też nie lubię gdy ich psychologia zmienia się bez jakiegokolwiek przejścia, jednak tutaj nie odczuwam aby było tak źle jak o tym piszesz ;). Nawet uczucie Ritsuko, które zmienia się o 180 stopni zostało tutaj bardzo sprawnie i ładnie pokazane widzom, mimo że miało to miejsce tylko w przeciągu paru odcinków.
  • Avatar
    Draczeks 19.06.2012 17:31
    Re: za mało Kyou w Kyou
    Komentarz do recenzji "Clannad: Another World ~Kyou Chapter~"
    Tak, zgadzam się z tym co napisałaś, jednak opuściłaś w tym wszystkim parę rzeczy ;).
    Po pierwsze filmik ten jako dodatek do głównej serii skoncentrował się na przedstawieniu sióstr – ich wzajemnych relacji, miłosnych rozterek, psychologii i emocjonalności. Tomoya był w tym wszystkim dodatkiem pozbawionym jakiś głębszych uczuć i porywów miłości, przez co rzeczywiście historia ta może wydać się mało wiarygodna. Z jednej strony jest to niezbyt dobre – ja przez cały ten odcinek miałem wrażenie, że Tomoya sam nie wie czego chce i jest mu to wszystko obojętne bez Nagisy, ale z drugiej strony mając na uwadze emocje i uczucia Tomoyi z głównej serii, przedstawienie jego gorących uczuć w stosunku do sióstr także byłoby mało wiarygodne a przez niektórych uznane nawet za niesmaczne. Tak źle i tak niedobrze…i tu jest cały problem. Producenci postanowili nie rozwijać w żaden sposób postaci Tomoya, tylko skoncentrować się na większym przedstawieniu uczuć siostrzyczek. Można powiedzieć że Kyou swoim uczuciem nadrabia obojętność Tomoyo.

    Druga sprawa to przedstawienie Kyou. Napisałaś że nie jest ona tutaj tsundere z krwi i kości, nie ma w sobie kyouwatości pokazanej w głównej serii. Ale tak naprawdę co możesz powiedzieć na temat Kyou po obejrzeniu Clannad? Jej postać w dużej mierze była elementem komediowym, jej emocjonalność była przedstawiona w szczątkowej formie, poza stwierdzeniem że bardzo kochała swoją siostrę i mocno lubiła Tomoye praktycznie nic więcej nie da się napisać. Tak więc skąd możesz wiedzieć, że sytuacji miłosnych rozterek, Kyou nie zachowywałaby się właśnie w taki oto sposób. Dużo postaci z pozoru silnych i przebojowych, nie radzi sobie gdy wpadają w nieszczęśliwe zakochanie. Są wtedy właśnie zbytnio rozemocjonowane i po prostu zagubione taka jak Kyou. Zresztą nawet w realnym świecie takie przypadki mają miejsce, więc moim zdaniem tego typu przedstawienie Kyou ma ręce i nogi ;).
  • Avatar
    Draczeks 19.06.2012 16:22
    Re: Odcinek 10.
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Według mnie seria ta stara się pokazać, że wspólna pasja może połączyć ze sobą ludzi o różnych charakterach, a niekiedy stać się nawet sposobem na życie. Jakby na to nie patrzeć to właśnie muzyka przychodzi bohaterom z pomocą w najtrudniejszych momentach – gdy trzeba wyznać miłość, gdy trzeba wyjaśnić pewne koleżeńskie sprawy, w końcu nawet gdy trzeba rozwiązać jakiś poważny konflikt. To właśnie muzyka jest stale obecnym motywem tego anime, to przez nią bohaterowie manifestują swoją młodzieńczość, emocje i energię.

    Natomiast wszelkie motywy dramatyczne w tej serii są krótkie, pojawiają się i znikają, stanowią jedynie pewnego rodzaju koloryt dzięki któremu seria ta nabiera barw, jednak z pewnością nie są jej głównym trzonem tak jak jedna z koleżanek sugerowała ;). Rzekłbym raczej, że ich rolą jest stwarzanie okazji do zacieśnianie relacji w tej naszej grupce bohaterów – w każdej scenie tego typu można odnaleźć jakiś motyw budowania przyjaźni czy też miłości, więc sceny te są środkiem do osiągnięcia, pokazania czegoś a nie celem samym w sobie.
    Poza tym sądzę, że krótkość tego typu scen i treściwe ich przedstawienie na ekranie jest zaletą a nie wadą. Bardziej szczegółowe przedstawienie elementów dramatycznych sprawiłoby, że seria stałaby się cięższa w odbiorze, młodzieńcza energia zostałaby stłumiona przez nieszczęśliwe historie z życia bohaterów, cała powyżej opisana koncepcja serii ległaby w gruzach. „nieszczęśliwi, doświadczeni przez los ludzie uciekli przed złym światem w swój świat muzyki” – przyznasz, że wydźwięk tego jest niezbyt optymistyczny.


    Natomiast podchodząc do tego jeszcze z innej strony i rozwlekając motywy budowania relacji pomiędzy bohaterami (tak jak sugerowała tu jedna z koleżanek) otrzymamy właśnie taką telenowelę brazylijską,, w której przez 10 odcinków bohater będzie się zastanawiał jak coś komuś powiedzieć, a przez kolejne 10 będzie rozmyślał czy zrobił to dobrze – NIE, nie i jeszcze raz nie.
    Zauważcie że relacje bohaterów nie stoją w miejscu, stale są tu jakieś gesty, słowa pokazujące że więzi te non stop się rozwijają.
  • Avatar
    Draczeks 18.06.2012 16:29
    Komentarz do recenzji "Upotte!!"
    Zastanawia mnie, skąd wziąłeś taki wniosek. Bo ja, jako freak militariów, się tutaj nie nudziłem.

    Stąd że dla mnie w pierwszych 5 odcinkach ok. 50­‑60% podawanych informacji było znanych, pomimo że tego typu sprawy są mi obojętne i nigdy się nimi zbytnio nie interesowałem. Więc freak z krwi i kości się na tym zapewne wynudzi.

    Jeżeli zaś chodzi o pojedynki strzeleckie, to przecież dziewczyny nie raz obrywały, właściwie tow ramach każdej strzelaniny.

    Nie w pierwszych odcinkach nikt nie był ranny, pomimo że dziewoje strzelały do siebie seriami na oślep.

    Nie chcę Cię zmartwić, ale tu było mniej uproszczeń w animacji, niż w Black Lagoon. Obydwie serie właściwie prześledziłem klatka­‑po­‑klatce w ramach cięcia na kawałki i to było wtedy doskonale widoczne.

    BL nie oglądałem ale z tego co napisałeś domyślam się że była tam niezła animacja. Napisałem tak ponieważ – elementy związane z postaciami są statyczne do bólu, niewiele co się rusza, nawet te nieszczęsne spódniczki raz się podnoszą jakby były zrobione z jedwabiu, a raz są sztywne jakby miały w sobie włókna metalu, do tego dochodzi sporo statycznych scen przy rozmowach, przy wszelkich opisach uzbrojenia etc., daje to efekt nieciekawy i brzydki, same walki tez nie są zbyt dynamiczne – nie zapamiętałem z nich ani jednej ciekawie zanimowanej sceny. Nie wiem jak Ty mierzysz animację – liczysz ilość ruchomych elementów, czy ilość klatek na sekundę? jeśli tak to jest to słaby miernik animacji, bo jeszcze powinieneś wziąć pod uwagę złożoność elementów animowanych, a w tym przypadku upotte leży na całej linii.

    Ale ta broń cały czas jest na ekranie. Dziewczyny = broń. Coś, co jest cały czas, nie może się nagle pojawić, bo już tam jest.

    A ja dajmy na to jestem ateista i tego typu tłumaczenia o byciu w kilku postaciach jednocześnie są dla mnie głupie :D.
    To jest po prostu pójście na łatwiznę, nie mieli pomysłu jak ten element rozwiązać więc zostawili go takim niedopracowanym. W Guilty Crown też był motyw wyciągania broni z ciała – można? można, jak chce się zrobić coś dopracowanego.
  • Avatar
    Draczeks 18.06.2012 15:45
    Re: Krytyka z prawa
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Ciężko mi sobie wyobrazić epokę disco w anime, chyba że weszli by z tym w styl zwariowanej komedii muzycznej :D. Z ciekawym pomysłem mogłoby powstać coś dobrego…zresztą cenię sobie serie anime z niepowtarzalną muzyką, wiec z pewnością bym takie cudo z chęcią obejrzał ;).

    Co do jazzu i jego stylu w tym anime, może rzeczywiście trochę pochopnie go skrytykowałem. Nie wziąłem pod uwagę okresu w jakim akcja tego anime jest umieszczona…no ale też, z jednej strony dobrze że jest realizm, ale z drugiej trochę szkoda że nie ma większej pogodności i rozrywki.
  • Avatar
    Draczeks 18.06.2012 15:19
    Re: Odcinek 10.
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Oj dziewczyny dziewczyny, ale kombinujecie, jak tylko się da ;). Tylko proszę nie róbcie z tego brazylijskiej telenoweli, bo mam wrażenie że niewiele wam do tego brakuje, mimo że przekaz tego anime jest z goła inny – dzięki Bogu ;).
  • Avatar
    A
    Draczeks 15.06.2012 14:58
    Komentarz do recenzji "Upotte!!"
    Jak dla mnie to anime jest miałkie.
    Fabuła nijaka opierająca się na zasypywaniu widza ogromem informacji, animacja zredukowana do niezbędnego minimum, projekty postaci nudne, graficznie słabe i toporne, o muzyce tu lepiej nie wspominać. Trochę punktów tej serii dodaje sam pomysł, chociaż pojawianie się broni znikąd z pełnymi magazynkami jest jak dla mnie pozbawione sensu (ani animacji, ani pomysłu skąd to się bierze, hokus pokus na jednym kadrze nie ma a na drugim już jest)...no i te sceny ala James Bond, których nie ciepię w jakimkolwiek anime – setki strzałów, wszystko wokół podziurawione tylko nie nasz bohater który wychodzi z tego bez żadnego zadrapania, motyw strzelania seriami do baloników nad głową – tanie przygłupie show.

    Ogólnie słabiutkie anime dla zwykłego widza. Freak militariów raczej też z tego nie skorzysta, bo nic nowego się z tego nie dowie i będzie go to nudzić. 2­‑3/10 – ocena po 4­‑5 odcinkach, więcej nie dałem rady obejrzeć.


    uwaga, zaczynam rzucać pojęciami z zakresu militariów, w celu wyjaśnienia niektórych z nich polecam zapoznać się z normą PN­‑V­‑01016:2004 z 5 marca 2004 „Broń strzelecka. Terminologia”

    Litości, czy pisząc o elementach chrześcijańskich będziesz każdemu polecał przeczytanie Biblii? Jak nie w jedną stronę przeginasz to w drugą. Jak nie nadmiar ironii w recenzji to z kolei przelewający się patos i namaszczenie :).
  • Avatar
    Draczeks 14.06.2012 19:19
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Oj no dla mnie oczywistym jest fakt, że ożywienie nie jest równe zmartwychwstaniu czy też innej formie przywrócenia do życia. Ożywić można coś co umarło dając mu tylko iluzoryczne cechy istoty żywej – taki motyw jest spotykany zarówno w anime jak i tez bardzo popularny w grach komputerowych. Natomiast przywrócenie do życia to przywrócenie do życia – element martwości zostaje całkowicie usunięty, a dana postać jest taką jaką była wcześniej bez jakichkolwiek zmian.

    Sakarea traci świadomość gdy brak jej liści co też zostało pokazane w filmie. Zresztą od kiedy posiadanie świadomości odróżnia organizm żywy od martwego? I czym tak naprawdę jest świadomość? Możemy sobie tutaj wejść nawet na filozoficzne ścieżki a chyba nie bardzo o to w tym wszystkim chodzi. Fizycznie Sakarea jest martwa i to jest główna istota rzeczy.


    Poza tym nie porównuj podawania trucizny do jedzenia pokarmu. O ile odżywianie jest cechą istot żywych o tyle wchłanianie substancji w postaci trucizny podtrzymującej animację martwego ciała już nie. Twoim tokiem rozumowania żywy też jest samochód który dostaje benzynę, czy robot, który działa na baterie – absurd.

    Wyłączenie mózgu w czasie oglądania anime jest czasem dobrą rzeczą, ale nie zawsze wychodzi to ludziom na dobre ;).

    Pozdrawiam.
  • Avatar
    Draczeks 14.06.2012 13:58
    Komentarz do recenzji "Kore wa Zombie Desuka? Of the Dead"
    Wydaje mi się, że ta seria była taką serią przejściową, miała być lekka i przyjemna i taka rzeczywiście była. Zapewne kolejny sezon będzie miał zupełnie inny charakter – będzie nastawiony na akcję, której tutaj brakowało. Tak więc myślę, że będziesz wtedy bardziej usatysfakcjonowany niż jesteś teraz :).
  • Avatar
    Draczeks 14.06.2012 13:36
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Podstawową cechą zombi, która jest powszechnie znana to ta że jest to coś nieżywego, martwego co zostało z powrotem ożywione na jakiś czas. To że zostało ożywione nie oznacza że jest czymś żywym, czy lalkę poruszającą się na sznurkach w teatrze nazwiesz istotą żywą, no chyba nie. W tym anime wyraźnie był pokazany proces śmierci i od tego momentu jest przypominane widzowi, że Sakarae umarła, jej ciało się rozkłada, że fizjologia jej organizmu nie działa, że nie wytwarza tak jak istota żyjąca ciepła, że gdy nie będzie miała dostarczanej trucizny w postaci liści jej ożywienie zniknie – analogicznie gdy w teatrze nie będziesz pociągał lalki za sznurki to będzie ona czymś martwym.

    Kiedyś napisałem, że seria ta spodoba się mało wymagającej widowni i chyba ta dyskusja mimo wszystko potwierdza to moje wcześniejsze odczucie. Z tego co widzę to większość osób obejrzała tą serią dla „ładnych obrazków” wyłączając mózg w trakcie seansu :).
  • Avatar
    Draczeks 14.06.2012 13:00
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Tu nie chodzi o to czy ktoś umie te sceny oddzielić czy nie (każdy rozsądny człek pewnie nie będzie miał z tym problemów), ale o to że tego typu przeplatanie i wymieszanie jest niemiłe w odbiorze. Powinni tu z czegoś zrezygnować a upchali co się da by stworzyć taką bezkształtną masę.
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 13:39
    Re: Krytyka z prawa
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    W takim układzie chętnie w wolnej chwili obejrzę jakieś anime stricte jazzowe, jeśli takie znasz i możesz coś polecić. Ja z motywem jazzu w anime spotkałem się pierwszy raz, więc być może moje odczucia biorą się z tego, że nie mam możliwości porównania tego z innymi seriami tego typu.

    Motyw jam session to jedno ale muzyka z niej powstająca to drugie. Tu tak jak pisałem wcześniej, można było to zrobić trochę inaczej, w lżejszy sposób i myślę że efekt pozostał by ten sam.
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 13:18
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Wymaż mój akapit o świadomości, źle przeczytałem twój komentarz :).
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 13:15
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Śmiech to zdrowie, więc cieszę się że przyczyniłem się niejako do polepszenia stanu twojego zdrowia :).

    Zombi z filmów które oglądał i jego wyobrażeń, miłosnych fantazji były pozbawione świadomości.

    Brak świadomości nie oznacza że ktoś jest trupem, tak na marginesie, tym stwierdzeniem krzywdzisz sporą grupę ludzi.
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 13:05
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    No ja też o nekrofilii sobie podyskutowałem i mam w sumie tego po dziurki w nosie, tyle że jest to trochę irytujące gdy ktoś na czarne mówi białe, a trupa nazywa żywą osobą.

    W ecchi nagość stanowi element rozrywkowy, w dramacie zaś często jest motywem, który ma wywołać poruszenie u widza. Jeśli ecchi jest zmieszane z dramatem to sceny te są wyraźnie oddzielone, np. poprzez konstrukcję serii – końcówka jest typowym dramatem bez ecchi. Tu natomiast jest to brzydko ze sobą zmieszane.

    Patos dramatyczny – chociażby scena śmierci Rei zarówno ta nieudana jak i ta udana. Patos także się gryzie z lekkim przedstawieniem scen w stylu ecchi.

    O wyważeniu serii nic nie napiszę, bo go po prostu nie ma :), powyżej jest parę gryzących się rzeczy, można by do tego dołożyć jeszcze kilka innych…tylko po co.

    chciałam sprowokować do wypowiedzi innych

    Ale sprowokowałaś mnie ;). Chociaż post tamten był skierowany głównie do magicznego grzybka.
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 12:46
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Dla mnie twoje argumenty opierają się jedynie na upartości i nietrafnych uzasadnieniach, ciężko mi więc nawet o nich dyskutować…

    Skoro jesteś w klasie o profilu biologicznym to może zadasz swojej pani od biologi pytanie czy zombi jest trupem i przedstawisz swoją teorię odnośnie postrzegania go jako żywej istoty, z pewnością lekcja będzie ciekawsza a i twoi koledzy będą mieć jakąś rozrywkę na zajęciach, a przy okazji zostaniesz odpytana z cech jakie powinny mieć istoty żywe ;).

    Twój przykład o kończynach z formaliny jest nietrafiony, jak dostaniesz się na studia medyczne to jednym z obowiązkowych zajęć będzie sekcja i krojenie nieboszczyka, ciekaw jestem czy przy takim widoku będziesz skakała w zachwycie i euforii czy jednak bliżej ci będzie do odlecenia.

    Motyw z szukaniem umarlaka przez Chichiro ma wiele do rzeczy, pokazuje że jego zachowanie było spaczone już od dziecka (w komediowy sposób ale jednak).

    I na zakończenie zastanawiałaś się czemu główny bohater czuje miętę do zombii, jaka ich cecha go kręci? Ich martwość i wszystko to co jest z nią związane. Główna cecha której pożąda nekrofil.
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 12:09
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Tak, masło maślane, szkoda tylko że nie zrozumiałeś czemu takie masło maślane napisałem, pomimo że dobrze kombinujesz w kierunku żywych trupów.
  • Avatar
    Draczeks 13.06.2012 12:01
    Komentarz do recenzji "Kore wa Zombie Desuka? Of the Dead"
    Niby masz racje w tym co piszesz, ale ja i tak się z Tobą nie zgodzę ;).
    Pomimo tych wszystkich braków które wymieniłeś powyżej, rozrywka jaką dostarcza mi Zombie w drugim sezonie jest na znacznie wyższym poziomie niż w serii pierwszej. Może jest to tylko moje subiektywne odczucie, ale wydaje mi się że parę osób dojdzie do podobnych wniosków.

    Cóż, ja tego anime nie oglądałem ani ze względu na walki, które moim zdaniem nie były niczym niezwykłym (obejrzysz 1­‑2 to tak jakbyś praktycznie widział wszystkie), ani ze względu na relacje Eu­‑Ayumi, które były jakie były (wielka porywająca miłość z jakimiś wyznaniami to nigdy nie była), ani ze względu na fabułę, która niby była ciekawa i fajna w pierwszym sezonie, ale w gruncie rzeczy prosta mimo wszystko ze standardową budową haremu ;). Co mnie przykuwało do monitora przy tym anime to humor i kreatywność w przedstawianiu tego świata, postaci. W pierwszej serii było takie trochę szukanie co się sprawdzi a co nie, co rozśmieszy widza mniej a co bardziej, druga natomiast bezbłędnie trafia w to co jest świetne i dlatego moim zdaniem jest lepsza od pierwszej.
  • Avatar
    Draczeks 12.06.2012 13:10
    Re: Krytyka z prawa
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Jasne że pisania nut ze słuchu uczą w szkole, ale nie znaczy to, że każdy jest w tym dobry i potrafi wyłapać z utworu wszystko co potrzeba, szczególnie w takim wieku. Mam znajomą która grywa na fortepianie, nawet bierze udział od czasu do czasu w jakiś tam konkursach z tym związanych i ma spore problemy z pisaniem nut ze słuchu, wydawałoby się wcale nie takich trudnych utworów, a co dopiero pisanie nut z jazzowej płyty.

    Co do geniuszy…mimo wszystko fajnie się na nich patrzy, ludzie chcą oglądać to czego sami nie mają i często o tym marzą, nieprawdaż ;). Poza tym nasz główny bohater mimo wszystko wykazuje jakieś tam zwyczajne ludzkie cechy – początkowo jest spięty, później w jakimś tam momencie się gubi, nawet jest taka scena że przestaje grać i podziwia muzykę pozostałych osób. Jak dla mnie to wystarczy by pokazać jego wdrażanie się w jazz, mając na uwadze jego nieco ponadprzeciętne umiejętności muzyczne, którymi od czasu do czasu błyszczy.
  • Avatar
    Draczeks 12.06.2012 12:53
    Komentarz do recenzji "Kore wa Zombie Desuka? Of the Dead"
    Miało być 9/10, ale końcówka trochę obniżyła ocenę niestety.
  • Avatar
    A
    Draczeks 12.06.2012 12:52
    Komentarz do recenzji "Kore wa Zombie Desuka? Of the Dead"
    Rzadko się zdarza aby kolejny sezon już i tak całkiem niezłej pierwszej serii był lepszy od swojego poprzednika. Tu z pewnością ma to miejsce.

    Szalony zwariowany humor, często bawiący do łez, mnogość pomysłów połączonych ze świetną miłą dla oka kreską i jeszcze lepszą zawadiacką muzyką. Tak chyba najlepiej można podsumować tą serię.
    Nie ma tu może wielkiej akcji i skomplikowanej fabuły zmuszającej do myślenia, ale z pewnością odcinki mijają szybko i bardzo przyjemnie.

    Jedynym minusem, wielkim minusem o którym należy napisać jest końcówka tej serii, wymyślona i zrobiona w najgorszy możliwy sposób, pozostawiająca po sobie uczucie konsternacji u widza.
  • Avatar
    Draczeks 12.06.2012 12:30
    Re: Krytyka z prawa
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Pisanie nut ze słuchu nie nazwałbym amatorszczyzną cechującą nastolatka. Zresztą tak samo jak wychwytywanie przez niego różnego rodzaju muzycznych przejść w muzyce której w danym momencie słuchał. Po prostu postaci tej został dany błysk muzycznego geniuszu, który należy zaakceptować, stąd to jego szybkie wdrożenie w jazz, przynajmniej ja przyjąłem taki punkt widzenia.