Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Easnadh

  • Avatar
    Easnadh 5.08.2015 22:52
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    A to nie jest jakiś całkiem typowy zestaw, jak na razie? Nieporadny, rozlazły, zdziecinniały moeblob płci męskiej, którym trzeba się opiekować; odpowiedzialny, dojrzały i opiekuńczy senpai; buc uwielbiający poniżać i udowadniać heroinie jej małość; oraz yankii o złotym sercu.
  • Avatar
    Easnadh 27.07.2015 22:25
    Re: ep 3
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    ...niech żyją różne dziwne literówki. Gomen, trauma po dentyście.
  • Avatar
    Easnadh 27.07.2015 22:24
    Re: ep 3
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Tamakara, odpadłaś? ;A; I ty, Brutusie?

    O MÓJ BOŻE, TEN PAJĄCZEK BYŁ PIĘKNYYYYYYYYYYYYYYYYY~!! Z jakimż pietyzmem został narysowany! Te proste linie, ten awangardowy brak cieniowania, ta mroczna, czarna pajęcza nitka, po której się zsuwał…

    Swoją drogą przez połowę odcinka myślałam, że mam zepsuty odcinek, bo nic nie słyszałam… Gdyby nie to, że dzisiaj byłam u dentysty i na razie boję się szerzej otwierac usta, pewnie wyplułabym własne zęby rycząc dziko ze śmiechu na widok udochowionego, roznamiętnionego bisza mówiącego: „Słuchaj tej perfekcji!” – że przepraszam, czego? Tej perfekcyjnej ciszy chyba. Wyimaginowana muzyka, no ja nie mogę… Na dodatek bisz odcinka to irytujący typ, najchętniej wepchnęłabym mu jego smyczek w tyłek.
  • Avatar
    Easnadh 21.07.2015 10:28
    Re: Ep 2
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Fabuła jest spoko, tylko teksty za mało eroi były… Tylko jeden na koniec :<
  • Avatar
    A
    Easnadh 20.07.2015 23:30
    Ep 2
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Sen… pai… from… work… Kya~!! (*/////∇/////*)

    Pomysł idealny. Mogło być tak pięknie. Koles wyglądał tak sexy podczas openingu. A tymczasem… Twórcom niespodziewanie prawie udało się to, co zamierzali, czyli z nudów prawie zaryłam czołem w klawiaturę. Prawie udało im się mnie uśpić! xD
  • Avatar
    Easnadh 19.07.2015 13:00
    Komentarz do recenzji "Shokugeki no Souma"
    A, faktycznie. To było takie nudne, że aż zapomniałam o tym arcu.
  • Avatar
    Easnadh 19.07.2015 09:50
    Komentarz do recenzji "Danchigai"
    Domi-kun napisał(a):
    To o co Ci pewnie chodzi nie ma chyba swojego kompleksu ale roboczo można by to nazwać kompleksem Morgany Le Fay.
    [link][link][/link]
    Nieszczególnie, bo matką Mordreda była Morgause. A ten kompleks ma już robocza nazwę: Big Brother Complex – polecam tvtropes.org
  • Avatar
    Easnadh 19.07.2015 08:50
    Komentarz do recenzji "Shokugeki no Souma"
    No to najwyraźniej źle sprawdzałeś, bo fragment z niespodziewaną i krótką wizytą ojca był w mandze, tuż przed Autumn Election, dokładnie w tym samym miejscu, w jakim pojawia się anime. I ani nie widzę w tym niczego dziwnego, ani nie nazwałabym tego „wątkiem”, bo to taki sam jednorazowy pojedynek sprawdzający umiejętności Soumy jak ten nocny pojedynek z Isshiki­‑senpaiem czy przygotowanie potrawy wstępnej dla Fumio­‑san.

    A co do tego odkrycia wszystkich kart i tego, że jego ojciec  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Easnadh 15.07.2015 18:34
    Bardzo niemerytoryczny komentarz do odc.2
    Komentarz do recenzji "Sore ga Seiyuu!"
    AAaaAaAaAaaaaa!!!!!!!!!!!!
    W drugim odcinku pojawia się Kamiyaaaaaaan~!! Który chce pochwalić się zdjęciami kota na komórce. Matko jedyna, kupili mnie tym totalnie. Pozostaje mi tylko z cichą nadzieją czekać na Koyasu Takehito (ktory ostatnimi czasy pojawia się jako jakieś zupełnie poboczne, fazowe postaci, więc kto wie, kto wie…). Błagam.

    Poza tym w anime jest pełno naprawdę fajnych ciekawostek z życia i pracy seiyuu, więc nawet ciut irytująca główna bohaterka mi nie przeszkadza.
  • Avatar
    Easnadh 15.07.2015 18:17
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Znaczy, Grisz, wiesz, chodzi mi głównie o to, że zwyczajnie nie jesteś w temacie drama CD z facetami i trochu nie czaisz. No i (ale to już dodatkowa uwaga) wszędzie widzisz skojarzenia z yaoi, więc naprawdę źle wróżyłabym twojej recenzji tego zanimowanego (powiedzmy…) słuchowiska dla kobiet (bo tym to anime w istocie jest, szkoda tylko, że nagrane bez artifical head).

    Przykładowo Merry, którego opisałeś na blogu, u mnie nie wywołał żadnych skojarzeń z yaoi (chociaż po przeczytaniu twojej notki stwierdziłam, że owszem, pasowałby jak ulał), bo to naprawdę jeden z tych bardziej sztampowych typów facetów bredzących w drama CD (i otome game) iluśtam godzinne monologi udające dialogi ze słuchaczką. To typ takiej puchatej ciepłej kluchy (której osobiście nie znoszę), którą można się zaopiekować. Są kobiety, które to bardzo kręci. Nie wiem, co je może kręcić w szotach, bo przez, dajmy na to, takie „Brothers Conflict” nie udało mi się przejść, ale myślę, że za tydzień się dowiemy.
  • Avatar
    Easnadh 15.07.2015 12:36
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Nie jestem pewna, czy powinnam się obrazić, czy też nie… ;)
  • Avatar
    Easnadh 14.07.2015 21:46
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Ano chyba mam to pierwszeństwo. Wydaje mi się, że rzuciłam się na Makura no Danshi zaraz po opublikowaniu newsa z rezerwacjami, od razu wpisując się na czerwono. I z całym szacunkiem, ale o ile Tamakarze z czystym sumieniem byłabym jeszcze reckę tego w stanie oddać (w dramatycznych okolicznościach, kiedy napisanie przeze mnie tekstu byłoby absolutną niemożliwością), o tyle tobie, Grisz, w życiu bym tego tytułu nie oddała, byłbyś wręcz na samym końcu listy.
  • Avatar
    A
    Easnadh 4.07.2015 12:46
    Komentarz do recenzji "Classroom Crisis"
    Uch, po przeczytaniu opisu chyba miałam zbyt wysokie (?!) wymagania do tej serii.

    Nie oczekiwałam cudów, ale lekkiej i przyjemnej, dobrze oglądającej się opowiastki. A skończyło się na tym, że przewinęłam w zasadzie cały środek – czyli część, która teoretycznie wg twórców miała być najbardziej emocjonująca. Niezbyt to dobrze świadczy o tym odcinku, jak i (prawdopodobnie) o całej serii. Chyba tym, co najbardziej mnie rozczarowało, były postaci: kolejny klon Ayanami Rei, rudowłosa little goody two shoes, nieodpowiedzialny, hiperaktywny sensei, a jak już w końcu twórcy zdecydowali się nam pokazać protagonistę i zobaczyłam jego skrzywioną gębę, to miałam ochotę zrobić headdesk, bo już wiedziałam, że będzie łaził, marudził i jeździł po wszystkich. UGH, NOPE. Nie uważam tego ani za zabawne, ani zajmujące.

    Ogólnie rzecz biorąc było tak mdło, nudno, nieśmiesznie, że pod koniec zrobiło mi się żal tego anime – widać było jak na dłoni, że twórcy starali się wprowadzić i ogromną dawkę napięcia, i lekkiego szkolnego humoru, ale och, jak bardzo im nie wyszło…
  • Avatar
    Easnadh 18.06.2015 17:56
    Re: Spoiler
    Komentarz do recenzji "Hibike! Euphonium"
    Progeusz napisał(a):
     kliknij: ukryte 
    Mnie by przyszło.
     kliknij: ukryte Normalnie Reina to dziewczyna starająca trzymać się w ryzach, a tu taki wybuch… Wydało mi się to podejrzane.
  • Avatar
    Easnadh 17.06.2015 09:29
    Komentarz do recenzji "Hibike! Euphonium"
    Łojezu, a był taki święty spokój, jak udzielałeś się w komentarzach do anime, których nie oglądam. Weź zrób tak jeszcze raz, ale na dłużej.
  • Avatar
    Easnadh 12.06.2015 20:26
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji: Book of Circus"
    Można było ich zostawić przy życiu. Inaczej nieco pokierować i wszyscy by przezyli.
    Co konkretnie masz na myśli? Bo ja naprawdę nie widzę w tej sytuacji wiarygodnego i logicznego wyjścia z sytuacji (nie takiego z serii
    „żyli długo i szczęśliwie i latali na rzygających tęczą jednorożcach” udzież „on przezył, bo miał ognioodporny kombinezon pod spodem”). Wydaje mi się, że ty widzisz takie sensowne rozwiązanie, więc jestem ciekawa.
  • Avatar
    Easnadh 9.06.2015 21:38
    Re: Pochwała Głupoty
    Komentarz do recenzji "Clannad After Story"
    Już nie chodzi o to, że to, co piszesz, jest niefeminityczne. To jest zwyczajnie oerwane od rzeczywistości.

    Lasagna777 napisał(a):
    Żeby zwiększyć dzietność, należałoby zmienić mentalność ludzi, wrócić do poprzednich wartości i tradycji, a nie wprowadzać zakazy, które doprowadzają w praktyce do tragedii.
    Na litość, czy ty przez ostatnie 24h oglądałaś w kółko ten śmieszny spot Fundacji Mamy i Taty?

    Owszem, porozmnażajmy się jak króliki, naróbmy sobie po 10 dzieci – tylko z czego je wyżywisz? Za co ubierzesz? Za co kupisz artykuły szkolne? I gdzie je upchniesz? W wynajętej kawalerce? A jak nie będziesz dawała z tym wszystkim rady, bo nie zarabiasz nawet najniższej krajowej, to ci te dzieci i tak zabiorą.

    Nie przeczę, że są osoby, które nie decydują się na dzieci ze względu na ambicję i karierę. Wydaje mi się jednak, że w dużej ilości przypadków stoi za tym, przynajmniej w naszym kraju, tak na przykład, prosty fakt, że młodych ludzi zwyczajnie na dzieci nie stać. Podam przykład, który mam na wyciągnięcie ręki, żeby daleko nie szukać – brat mojej współlokatorki, z wykształcenia i zawodu nauczyciel w przedszkolu, kocha dzieci. Własnych nie ma, bo ma jakąś śmieciową umowę i zwyczajnie nie jest aktualnie w stanie zapewnić dziecku godnych warunków życia. Ja zresztą uważam tak samo – pomimo tego, że mam 28 lat, nie zdecydowałabym się teraz na dziecko, bo cholernie bym się bała, że mu czegoś zabraknie. Tak więc nie potrzebne nam podejście: „upchnijmy kobiety z powrotem do kuchni i ewentualnie sypialni (a w następstwie sali porodowej), a wszystko znowu będzie cacy”, tylko „poprawmy warunki życia” – i wtedy może będzie więcej dzieci.
  • Avatar
    Easnadh 2.06.2015 17:33
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji: Book of Circus"
    Mam zresztą wrażenie, że wszyscy tak się zachwycają, gdyż jest na mandze, a nie dlatego, że jest dobra.
    Nie. Book of Circus jest dobre, bo jest na mandze. W tej kolejności.
    Noah's Circus Ark Arc to naprawdę najlepszy kawałek mangi. I ogólnie całej historii (włączając w to nawet te fanfikowe bzdury z 1 i 2 sezonu typu zoofilia czy lolitkowa królowa Frankenstein­‑Wiktoria). Jest dobry. Na podstawie tego powstało bardzo wierne anime. Ergo – też jest dobre.

    Ta seria jest stworzona wyłącznie dla ludzi, którzy czytali mangę, takie mam wrażenie, gdyż z pierszą i drugą nie ma nic wspólnego.
    Nie ma nic wspólnego z połową pierwszej i całą drugą serią, bo połowa pierwszej serii i cała druga to wielka kupa niczego, bzdur i fanserwisu w natężeniu wyższym, niż to potrzebne, bez ładu i składu. Dlatego anime Kuroshitsuji powinno się oglądać: 1 sezon do 15 chyba odcinka, a potem Book of Circus.

    Tam widzimy Ciela, który może czasem nie ma skrupółów, ale dla ludzi z którymi się zżył miał serce.
    Problem polega na tym, ze Ciel prawie nie ma skrupułów. Właśnie dopiero w Book of Circus widzimy prawdziwego Ciela – małego s***nsyna dążącego po tupach do celu. Ciel uśmiecha się słodko, gdy tego wymaga sytuacja, gdy ma z tego korzyści. Tak naprawdę do nikogo, oprócz Lizzy może, nie czuje prawdziwego przywiązania – swoich służących poświęciłby bez mrugnięcia okiem, są dla niego użytecznymi narzędziami (mnie uświadomiła to scena  kliknij: ukryte ). Mały, słodziutki Ciel z przeszłości już nie istnieje, nawet do Lizzy to dociera, chociaż udaje przed sobą, że nic się nie zmieniło, strojąc go w fatałaszki jak lalkę.

    Jak w innych częściach Kuroshitsuji nie tknąłby Ciela palcem, by mu przypadkiem siniaczka nie zrobić, tak tutaj rzuca w niego kamieniami i szydzi, gdy tylko może.
    Khy. Sebastian zawsze docinał Cielowi. Od samego początku ich znajomości (te początki pojawiają się dopiero w mandze, ale widać to też było w anime – mam wrażenie, że kiedy w 1 sezonie Ciel pojawił się ubrany w różową kieckę, Sebastian nie mógł powstzymać chichotu). A Ciel zawsze docinał Sebastianowi. Tak już wygląda ich relacja. Owszem, Sebastian zachowuje się poprawnie będąc w towarzystwie, ale nie należy zapominać, że to nie udomowiony piesek, jakiś yorkshire terier z kokardką czy ratlerek, tylko wilk, tyle że z kolczastą obrożą na szyi. Sebastian jest potężnym demonem i nigdy o tym nie zapomina. Cielowi zresztą nudziłoby się, podejrzewam, z wiecznie potakującym służącym.
    I jakie „rzuca w niego kamieniami”? O_o Na Niebiosa, on strzelał w niego małymi kamyczkami, aby pomóc mu zachować równowagę. Nie wiem, czy by to zadziałało w rzeczywistości, ale na pewno nie próbował go ukamienować…

    Jednak mimo wszystko nie mogę się pogodzić z tak okrutnym potraktowaniem innych bochaterów. Nie jestem dzieckiem by beczeć po stracie ulubionych postaci, ale ich śmierci nie rozumiem.
    Też było mi cholernie smutno z powodu śmierci cyrkowców i cieszyłabym się, gdyby przeżyli – tyle że fabularnie to nie małoby sensu. Większa część bohaterów zginęła w walce. Owszem, czysto teoretycznie Sebastian mógłby ich wszystkich pojmać żywcem, zapakować do wozu i pokazać i, co zostało z tego sierocińca, o który tak walczyli. Ale czy nie byłoby to zbyt naiwne? Poza tym wtedy Ciel o tym jeszcze nie wiedział. Przypuszczał, że sierociniec prosperuje, a cyrkowcy, pozbawieni protektora, będą się mścić, jeśli zostawi ich przy życiu.
    Poza tym wydarzenia u barona Kelvina i w posiadlości Phantomhive działy się w tym samym czasie. Sebastian był zajęty Jokerem i Kelvinem, nawet będąc demonem nie mógłby się rozdwoić, a mimo wszystko nie jestem pewna, czy pozostałym służącym udałoby się schwytać cyrkowców żywcem – walczyliby zawzięcie do ostatka.
  • Avatar
    Easnadh 26.05.2015 13:11
    Komentarz do recenzji "Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo"
    Gamer2002 napisał(a):
    Wszyscy teraz kochają filmy Marvela, ale kto lubił film Daredevila?
    Ja.
    (Na dodatek powiem, że nowe Marvele jakoś mnie nudzą, nie jestem w stanie obejrzeć żadnego do końca albo bez przewijania.)
  • Avatar
    Easnadh 14.05.2015 17:18
    Re: Rozczarowałam się :<
    Komentarz do recenzji "Arslan Senki [2015]"
    Orzi napisał(a):
    Często jednakże te same panie, które podnoszą raban na widok odsłoniętego kobiecego ciała, wręcz ślinią się i zachwycają analogicznym przedstawieniem ciała męskiego.
    Czy mogę prosić przykład? To nie jest tania prowokacja, po prostu sama nie kojarzę i nie pamiętam, a chciałabym poznać przykład występującego w poważnym anime fantasy wyrozbieranego fanserwiśnie wojownika, którego rola jednocześnie nie jest prześmiewcza. Bo mnie to ciekawi.

    Orzi napisał(a):
    Pomijając już Arslana
    Wiesz, ja nie czepiam się tego, że w takim High School of the Dead (czy też jakiejś innej haremówce) była masa fanserwisu. Że w Uta no Prince­‑sama (czy też innym reverse harem) bohaterowie to wymuskane bishouneny jak z okładki, czasem biegające bez koszulek i rzucające tanimi tekstami na podryw na lewo i prawo. Czy też że w jakimś innym zwyczajnym anime, ale robionym tak, żeby wszystkim się podobało, mamy i trochę seksownych panienek, i trochę seksownych panów (no nie wiem, na przykład K, nie chce mi się dłużej grzebać w pamięci). Ja czepiam się Arslan Senki. Nie mam zamiaru rozpisywać się ogólnie na temat seksizmu, szowinizmu, feminizmu i innych -izmów, bo to na Tanuku bezcelowe, świata ani poglądów innych ludzi tym nie zmienię. W komentarzach do Arslan Senki skupiam się na tym konkretnym anime, bo w tym właśnie tytule coś mi zgrzyta. Dlatego się czepiam, że jak na razie jedyną tak obscenicznie przedstawioną postacią jest kobieta. Owszem, w teorii Daryun i Narsus też mogą wzbudzać jakieś zainteresowanie u widzów płci pięknej – ale mimo wszystko są od stóp do głów ubrani. Średnio fanserwisowe, moim zdaniem. Są po prostu przystojnymi mężczyznami, koniec kropka. Wygląd Falangies jest zaś czystym fanserwisem, do niczego tak naprawdę niepotrzebnym w takiej serii, jaką jest Arslan Senki. Osobiście uważam, że gdyby ubrać ją w jakieś normalne ciuchy, wcale nie przestałaby być najlepszą łuczniczką, najpiękniejszą i najinteligentniejszą kobietą w swoim kraju oraz (opierając się na tym, co napisała Tren) sympatyczną postacią – bo te cechy nie zależą od tego, czy biega się prawie gołym.
  • Avatar
    Easnadh 14.05.2015 16:51
    Re: Rozczarowałam się :<
    Komentarz do recenzji "Arslan Senki [2015]"
    Slova napisał(a):
    Nie, nie był, cięcia budżetowe w animacji to domena dzisiejszych czasów.
    Znaczy tak: przyznaję się tutaj, skapnęłam się teraz, że źle policzyłam – zmiast 10, chciałam napisać, że 20 lat temu. Przepraszam, ale nadal żyję przeszłością i zdumiewający jest dla mnie fakt, że ludzie urodzeni po 2000 roku to już prawie dorośli ludzie, a przynajmniej już niedługo będą mogli sobie wyrobić dowód. No a 20 lat temu to wyglądało tak:
    Weiss Kreuz (1998) odcinek 1, ***pojedynek Ayi z jakimś villainem.
    Slayers (1995), odcinek 1, ***pojedynek Gourry'ego z leśnymi zbójcami.

    Zresztą nie do końca chodziło mi o cięcia budżetowe. Fakt, są to cięcia obecnie, wtedy walki po prostu tak wyglądały w większości tytułów AFAIR, a Bebop był chlubnym wyjątkiem – ale był. Dało się wtedy, powinno się więc dać i dzisiaj.

    Zmoderowano.
  • Avatar
    Easnadh 12.05.2015 20:46
    Re: Rozczarowałam się :<
    Komentarz do recenzji "Arslan Senki [2015]"
    Na pierwszy akapit, niestety, nie odpowiem, bo go nie rozumiem, jest chyba napisany troszkę nie po polsku. Radziłabym jednak zapoznać się z czymś takim jak przecinki, na przykład. I wcale nie mówię tego złośliwie, po prostu pierwszy akapit jest dla mnie nieczytelny i chaotyczny. Ja też robię babole (są nawet w moim poprzednim komentarzu), ale myślę, że nie czynią one mojej wypowiedzi aż tak nieczytelną.

    Odnośnie drugiego. Porównania do serii nasunęły mi się jakoś automatycznie. W SnM mamy księcia na wygnaniu, ukrywającego się, poza zasięgiem wrogów, bedącego pod opieką zdolnego wojownika, który obiecał go chronić. No a JK to m.in. historia młodej władczyni umacniającej swoja władzę, także poprzez wojnę. Poza tym powyższe przykłady to dwa kawałki naprawdę porządnego fantasy, rzadkiego w świecie anime, a wydaje mi się, że Arslan Senki też miał na to zadatki.
    Z intrygami jest taki problem, że za duża ich ilość to błąd. Ale ich brak to też błąd. To wygląda nienaturalnie. Może w dzisiejszych czasach głupio by to wyglądało (spisek w pałacu Buckingham, khy, kto założył czapeczkę księżniczki Charlotte tyłem do przodu?!), ale zwyczajnie nie wyobrażam sobie dawnego dworu bez kowań i potajemnych sojuszy. Akcję też lubię, ale bez przesady. A jak na razie oni cały czas się naparzają, zwyczajnie oczekiwałabym zmiany tempa anime, bo zaczyna być monotonnie.

    co to za różnica czy baba lata z gołymi czy nie?
    Duża różnica. Anime traci wtedy dla mnie na wiarygodności, nie jestem w stanie traktować go na poważnie. A wydaje mi się, że Arslan Senki to anime, które chciałoby być traktowane poważnie. Jakoś nikt nie widzi nic złego w wojowniczkach w zbrojach bikini, ale za to wszystkim wydawałoby się dziwne, gdyby do wojowniczek w pełnych, poprawnych zbrojach nagle dołączyło stadko wojowników (z kraju o takim samym stopniu cywilizacji, a nie dzikusów) świecących umięśnionymi klatami i kaloryferami, których zbroja składałaby się ze skromniutkiej przepaski na biodrach i skórzanych naramienników nabijanych ćwiekami. Coś tu jest nie tak w tym, jak odruchowo już, niestety, postrzegamy kobiety i mężczyzn, prawda? Wkleiłabym tutaj kilka linków do bardzo interesujących dyskusji i porównań typowych zbroi męskich i kobiecych w fantasy, które swojego czasu przewinęły mi się gdzieś na tumblrze, ale nie mam siły ich szukać, bo tumblr to ocean o niezmierzonej głębi.
    Nie znam się na zbrojach, to przyznaję, ale już na zdrowy rozum – popatrz na postać Falangies. Jest ABSOLUTNIE NIEPRAKTYCZNY. Skopiuj obrazek z nią do Painta i czerwonymi kropkami zaznacz miejsca, gdzie mogłaby zostać zraniona. Śmiertelnie lub nie. Nawet głupim widelcem czy tępym nożem do masła. Wychodzi cały obrazek zamazany na czerwono.
    Poza tym nie skrytykowałam Arakawy (za to zaznaczyłam na marginesie, że ucieszyłam się z jej udziału, chociaż może trochę nieczytelnie), bo osobiście uwielbiam jej żeńskie postaci. Gdzieś mi świtało, że na czymś się wzorowała, więc moje „desigerzy” odnosiło się bardziej do jej poprzedników.
    Charakteru Falangies nie oceniłam zaś na podstawie wyglądu, zwyczajnie zajrzałam na MAL. Cytuję: Aloof, defiant, strong, and cool; Falangies is both a dedicated cleric to the goddess Misra, and the most­‑skilled female fighter on the planet. (...) According to her own account, she was the most beautiful, intelligent and capable member of her order; when a prediction was made that a servant of Misra must protect Prince Arslan, the other clerics selected her to go, out of jealousy. Jak dla mnie brzmi bucowato.
  • Avatar
    A
    Easnadh 11.05.2015 20:20
    Rozczarowałam się :<
    Komentarz do recenzji "Arslan Senki [2015]"
    Myślałam, że to będzie bardziej coś w stylu „Juuni Kokki” pomieszanego z „Seirei no Moribito”, czyli cud, miód, orzeszki. A jest raczej średnio.

    Fabuła, jak na razie, to: bijemy się, pokazujemy, jacy to stratedzy są super zajebiaszczy, osoby z rodziny królewskiej mają gdzieś wszystkich poza nimi samymi, a niewolnicy po nie wiadomo ilu dniach w ciemnicy w podziemiach biegają i wymachują cepami aż miło. Serii dobrze by zrobiło trochę dworskich intryg i i mniej naparzanki, bo nudno jest.

    Bohaterowie są tacy, że w zasadzie równie dobrze mogłoby ich nie być, pooglądałabym sobie spokojnie krajobrazy w tle. Żadna z postaci jak dotąd nie wzbudziła mojej sympatii: są albo płaskie i bez wyrazu (Arslan, Narsus, Daryun), przez co całkowicie mi obojętne, albo bucowate (Gieve, Andragoras, Garshasph), przez co mnie wkurzają. Ach, jest jeszcze Silvermask, który jest żałosny. A zarówno jedni, jak i drudzy (oraz, przede wszystkim, Silvermask) są sztampowi, bez polotu i całkowicie nieoryginalni.

    Po zobaczeniu projektów postaci (FMAAAAAaaaaa~) oraz endingu spodziewałam się całkiem niezłej grafiki. Tu też jest bardzo tak sobie. Pomijam już to CG, dobra, spoko, przeżyłabym. Ale odcinek 4 był zwyczajnie straszliwie brzydki, każda z postaci była epicko wręcz krzywa i niesymetryczna na twarzy, nawet te ważne i pierwszoplanowe, jak Arslan czy Daryun. Z kolei w odcinku 5 zaczął nieznośnie dobijać mnie absolutnie wyprane z dynamizmu sposoby przedstawiania pojednyków: a) stopklatka, stopklatka, stopklatka, w tle szczęk oręża i okrzyki; b) najazd na czerwone od pożaru niebo i płonące chaty, w tle szczęk oręża i okrzyki; c) ciemno, ciemno, ciemno, dźwięk miażdżonej kości abo coś innego w tym stylu, rozbryzg krwi na ścianie/posadzce. Za każdym razem, jak to widziałam, przypominały mi się pojedynki Balsy w „Seirei no Moribito” i zgrzytałam zębami. Chciałam nawet napisać, że taki sposób przedstawiania walk był na porządku dziennym jakieś 10 lat temu, a nie teraz, ale mi się przypomniała krótka utarczka Spike'a z ulicznym gangiem w odcinku 12 „Cowboya Bebopa” (1998), która już wtedy była zanimowana o niebo lepiej, więc nawet ten argument kuleje.

    Bida. Bida i tyle. Obejrzę do końca, bo cały czas mam nadzieję, że będzie lepiej. Zwłaszcza że główni bohaterowie w końcu wyruszają z tej jaskini. Aczkolwiek istnieje też możliwość, że w przyszłym odcinku zostanę zwyczajnie dobita postacią Falangies, która nie dość, że prawdopodobnie będzie bucowata, to jeszcze lata z cyckami na wierzchu – nie dość, że tani fanserwis, to jeszcze absolutnie nieprzydatny strój do walki. Zwłaszcza że prawie każdy bohater męski w tym anime popieprza w takiej bądź innej zbroi, jakoś tam jednak chroniącej niezbędne do przeżycia organy. Seksistowskie świnie, ci designerzy, niech sczezną…
  • Avatar
    Easnadh 3.05.2015 12:55
    Komentarz do recenzji "Hibike! Euphonium"
    Amarena napisał(a):
    Od razu widać, że nie masz większego pojęcia o grze na instrumentach dętych blaszanych. A napisać anonimowo o sobie coś w internecie dal zyskania argumentu do dyskusji może każdy ^_^
    Sorry, ale parskałam śmiechem pod koniec każdego powyższego zdania.

    Owszem, JJ grał na instrumencie dętym blaszanym (i nie tylko, o ile dobrze pamiętam). Więc chyba jednak wie, co pisze.
    Poza tym dla części redakcji Tanuki JJ jest raczej średnio anonimowy i zapewniam cię, że gdyby zmyślał dla zdobycia argumentu (ha ha…), byłabym w stanie pójść i go za to zbić, bo wiem, gdzie mieszka :P
  • Avatar
    Easnadh 26.04.2015 20:11
    Komentarz do recenzji "Kuroko no Basket 3"
    Kamiyan3991 napisał(a):
    (pomijając kilka idiotyzmów typu obietnica z podstabusiarni)
    A to jest akurat element raczej charakterystyczny dla anime w ogóle, więc skoro ci aż tak przeszkadza, radziłabym porzucić oglądanie japońskich animacji w ogóle.

    Dzięki temu wszyscy będą szczęśliwsi.