x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
DROP
3a. Cycki, których, gdy są nagie, nie widać, bo studio postanowiło zafundować nam whitescreen. Serio, jakbym chciała popatrzeć się na białe tło, wyrwałabym sobie kartkę z bloku rysunkowego. (Nie przepadam za fanserwisem, ale skoro to seria czysto fanserwiśna z założenia, to taka cenzura jest jakimś wybitnym idiotyzmem i zaprzeczeniem ogólnego sensu istnienia tego anime, a bohaterki równie dobrze mogłyby chodzić ubrane w worki.)
3b. Cycki, które, gdy są obleczone jakimś minimalnym chociaż ubraniem, są tak paskudnie i strasznie koślawie narysowane, że chyba jednak lepiej, że je zasłaniają cenzurą.
Odcinek #1
- Black Rock Shooter TV – niewypał. (OAVki nie liczę, bo chociaż jako jedyna była udana, to raczej był to cukierek dla oczu, totalnie abstrakcyjny fabularnie, co jednak przy jednym, krótkim odcinku jakoś uszło i nie raziło)
- Mekaku City Actors – niewypał taki, że brak słów.
- Mikagura Gakuen Kumikyoku – mam przeczucie, że to też będzie niewypał.
Fabuła zapowiada się totalnie abstrakcyjnie i raczej idiotycznie – idea dawkowania wygód w zależności od przysłużenia się klubowi jest cholernie uwłaczająca i debilna; chociaż tu anime jest zgodne z mangą, cóż poradzić. Grafika jest na niezbyt dobrym poziomie (chociaż i tak lepsza od mangi; z drugiej strony niezbyt trudno było przebić te bazgroły z komiksu) – pomimo tego, że designy postaci, choć proste, są nawet przyjemne dla oka, to komputerowe tła są tak uproszczone, że aż żal patrzeć, a animacja jako taka prawie nie istnieje. Główna bohaterka to idiotka, o reszcie niewiele na razie da się powiedzieć, ale mam wrażenie, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby pozostali oni na etapie piosenek (gdzie główna bohaterka wydawała się po prostu sympatyczną, nieco dziwaczną hiperaktywną nastolatką, a nie idiotką). Jedyny plus to ending – użyto oryginalnej piosenki, yay. Chociaż i tak wolę ją w wersji Wotamin, Kimura Juri nie śpiewa jej wystarczająco szybko.
Drodzy Twórcy Anime, może zostawcie już te Vocaloidy w spokoju? Bo, serio, nie pomagacie.
Pierwsza połowa anime była bardzo dobra, potem, wraz z przyspieszeniem tempa, coś się zaczęło sypać, aż posypało się na dobre wraz z wprowadzeniem na scenę głównego Zuego kliknij: ukryte , Gotou, który był tym najgorszym rodzajem antagonisty, jaki w ogóle istnieje – płytki, bez motywacji, nastawiony tylko na to, by niszczyć, „żołnierz doskonały”. Pfff.
Mogło być dobrze, a było… średnio.
To anime było epickie.
Re: Recenzja
Nie pamiętam, kiedy konkretnie wychodzą odcinki Kiseijuu, ale anime się jeszcze nie skończyło – a w każdym razie w zeszłym tygodniu był przedostatni odcinek. Jak wyobrażasz sobie pisanie recenzji bez obejrzenia całości? „Szkoda, że póki co nikt się nie podjął”? No taa, jasne, przecież trzeba było napisać reckę już po pierwszym odcinku. Supcio anime, oglądajcie, 10/10.
A recenzja jest zarezerwowana przez Tassadara, można to bardzo łatwo sprawdzić, wystarczy trochę wysiłku intelektualnego (link „Współpraca” na panelu po lewej stronie).
Re: DROP.
Re: bzdura
To jest tak, jakby absurdalnie czepiać się recenzji filmu obejrzanego w kinie, bo przecież w wersji reżyserskiej na DVD jest to, tamto i siamto, i jeszcze owamto, i w ogóle wszystko jest wyjaśnione, etc. Jakoś nie zauważyłam, żeby nawet na filmwebie, który ma czasem naprawdę dzikie dyskusje na poziomie dna i metru mułu, ludzie tak robili…
Re: bzdura
Boże drogi. <wzdechnięcie>
Lin skrytykowała cenzurę w serii TV, wspominając jednak przy tym, że gdzie indziej pewnie jej nie ma. Cytat z recenzji:
Recenzentka oglądała ogólnodostępną w Japonii wersję TV i na jej podstawie oceniła anime. Ma do tego prawo. Za to NIE MA obowiązku oglądania wersji BD. Serio.
Całkowicie hipotetycznie może być i tak, że Lin w tej chwili jest w Japonii (a co, są stypendia), oglądała Tokyo Ghoul w normalnej japońskiej telewizji dostępnej dla każdego przeciętnego Japończyka, gdzie była cenzura, anime nie spodobało jej się na tyle, żeby wydawać kasę na wydanie DVD, a jest uczciwa i ma taką zasadę, że nie ściąga rzeczy z neta nielegalnie (znam taką osobę).
Ależ to jest przeurocza banda dziwadeł! Wokalista od razu podbił moje serce, jest w tak cudowny sposób… hm, niespecjalnie przystojny z twarzy, ale strasznie przypomina mi Chibę z „Beck”. A gitarzysta z kolei wyglądał, jakby w zespole grywał tylko hobbystycznie, bo mu po prostu gra w duszy, ale na codzień był prawą ręką jakiegoś bossa yakuzy xD I basista z wiecznym poker face, nucący sobie „pam pam pam” pod nosem. I jeszcze ten perkusista z twrzą chłopczyka z boysbandu, szalejący i kiwający się przy tej swojej perkusji… Fajni są! :)
A tu nagle – Megumi gdzieś w tle, jak gdyby nigdy nic plumkająca coś na komórce. Jakie to normalne. Uff, jestem uratowana.
Serio, gdyby to anime było robione w ten sposób (tylko bez Megumi) na poważnie, nie dałabym rady oglądać, ba! nawet nie próbowałabym, nie moja bajka. Ale twórcy tak pięknie jeżdżą po oklepanych schematach i wytykają absurdy gier randkowych i anime z haremami, że co tydzień jestem gotowa przebrnąć przez te stosy banałów. Uważam, że zachowanie Eriri jest maksymalnie wkurzające i śmiesznie żałosne? Jak dla mnie Aki robi z igły widły z powodu głupich zakupów? Twórcy też tak uważają i wyraźnie nam to pokazują. Czyż to nie piękne?! :)
Re: Yes!!
Serio, Kamiyan3991, czasami jesteś tak czepialski, niedomyślny, ba!, niemyślący nawet, że aż brak mi na to słów. Nawet jeśli ciebie uwiera coś w dupę, nie zabieraj innym radości z oglądania.
kliknij: ukryte - Najpierw jako małe dziecko usłyszał od swojej matki, że wolałaby, aby on się nigdy nie urodził. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wielkim ciosem jest takie stwierdzenie usłyszane od osoby, która przez dziewięć miesięcy nosiła cię pod sercem, a potem urodziła i opiekowała się od maleńkości, i na jak długo pozostaje ono w świadomości.
- Potem, nadal jako dzieciak, był świadkiem ciągłych, jak sądzę, kłótni rodziców. To też nie jest zbyt budujące, więc najprostszą reakcją było zamknięcie się w świecie, gdzie chłopiec czuł się bezpieczny, z dala od krzyków rozlegających się w domu. Akurat rozwód był dopiero wisienką na torcie.
- W liceum najprawdopodobniej uchodził za otaku i dziwadło, więc też mu za fajnie nie było.
- Tak więc wyobraźmy sobie sytuację – siedzi taki zdołowany, oderwany od życia, pesymistyczny otaku, przegrał właśnie grę i sobie myśli: „Życie prywatne – do dupy. Życie zawodowe – do dupy. Nic nie potafię, nie mam żadnych zdolności (widać to było na automacie do gry – ability: none) i talentów. Nawet w głupią grę przegrałem. Aa‑aah. Co to za życie…”
- No to hop.
INSTRUKCJA
- popatrz na panel po lewej, tam jest taka zakładka „Współpraca”; klikasz;
- pojawia się podstrona z trzema zakładkami; klikasz w „Pisanie Recenzji”;
- pojawia się kolejna podstrona; klikasz w punkt III. Grafik rezerwacji, recenzje oczekujące na publikację;
- pojawia się podstrona z grafikiem rezerwacji, sekunda sprawdzenia i: „Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo” zarezerwował Gamer2002
- na samej górze po prawej w wyszukiwarce wpisujesz nick „Gamer2002”, klikasz w „SZUKAJ”;
- pojawiają ci się wyniki wyszukiwania, klikasz w interesujący cię nick;
- pojawia ci się profil użytkownika, klikasz w słowo „anime” (to pod słowem „Recenzje”;
- ...no i tak się składa, że Gamer akurat recenzuje głównie serie o mechach. I to dość entuzjastycznie. Hahah.
Wydedukowanie tego i poklikanie naprawdę nie było ani czasochłonne, ani, przede wszystkim, trudne. Trzeba tylko troszkę pomyśleć. No chyba że ja mam jakieś specjalne przywileje i wgląd w to, czego nie widzą inni użytkownicy Tanuka. Ale wątpię.
DROP.
Brzydkie toto, słaba animacja, prosty design postaci, irytujący opening (nie dość, że śpiewający seiyuu, to jeszcze WSZYSCY seiyuu, no niech to jasna cholera, trzeba było jescze pozwolić zaśpiewać reżyserowi, animatorom i pani, która sprząta studio) – ale to bym jeszcze jakoś przeżyła, gdyby fabuła miała sens.
Ale nie ma.
Albo jest ów sens zbyt abstrakcyjny jak na mój umysł. Zdaję sobie sprawę, że ta abstrakcyjność miała być elementem komediowym. Ale ja prosta dziołcha ze wsi jestem i najwidoczniej śmieszą mnie inne rzeczy – i inny rodzaj absurdu, bo na najnowszym „Hobbicie” ryczałam w kinie ze śmiechu.
Pewnie ta Nona ma jakieś Traumatyczne Przeżycie™ i Traumatyczne Rozczarowanie™ za sobą (wystarczy spojrzeć, gdzie ma swój domek, to MUSI coś znaczyć). Chociaż może iekoniecznie. Bardziej pewna jestem wytłumaczenia, że pomimo tego, jak wygląda na pierwszy rzut oka, Nona wydaje się być doświadczonym arbitrem, a więc pewnie żyje już bardzo długo, więc do przypuszczalnej Traumy dochodzi zwyczajne zmęczenie życiem i pewien rodzaj zblazowania, powiedziałabym – zakładam, że Nona widziała już wiele, według niej pewnie wszystko, każdy rodzaj występku, każdą ludzką wadę i słabostkę, a więc nie widzi sensu w wierze w ludzi, ich dobre instynkty czy dostrzeganiu promyczka nadziei.
Re: Skonfundowana do kwadratu xp
Ja przez całe pół odcinka byłam święcie przekonana, że to dziewczyna, jakiś nieudany klon Ene z Mekakucity Actors.
Re: AW YISS.
Re: Odc. 13
- Wyczuwam cię!
- Ale przecież tłumaczę ci, że masz się do tego sygnału nie zbliżać, to niebezpieczne.
- Ale ja cię wyczuwam i wiem, że to ty! Bo twój sygnał jest inny! Wiem, że to ty, to ty, to ty! Ach!
<Easnadh odgina się na krześle do tyłu dla wzięcia zamachu i robi epicki headdesk>
No Boże drogi, jakie to było wyjątkowo tępe i namolne dziewczę. Wyczuwała, wyczuwała, no i się doczekała, idiotka. I bardzo dobrze. Aż żal mojej ulubionej żeńskiej seiyuu na taką postać.
Reakcje Murano są z kolei dla mnie o wiele bardziej zrozumiałe (chociaż nie zaprzeczam, że jej rola w anime jest właściwie żadna i równie dorze mogłaby ją zastąpić jakaś kukła – może po prostu autor mangi nie ume tworzyć wiarygodnych postaci dziewczęcych?). No bo ma chłopaka, tak? Który przeżywa rodzinną tragedię, znika, po powrocie nagle staje się ikemenem, na dodatek zalicza częściową zmianę charakteru i zwyczajowego sposobu zachowywania się. Jakby tego było mało, zachowuje się, jakby miał jakąś tajemnicę, robi dziwne rzeczy – I NIC NIE CHCE POWIEDZIEĆ. Chyba każda dziewczyna zaczęłaby się martwić. Tylko Murano ma zbyt wycofaną osobowość, żeby zrobić w tym przypadku cokolwiek z sensem. Doskonale dogadywała się z lekko zahukanym „starym” Shinichim, ten „nowy” to dla niej zwyczajnie za wiele, ale mimo wszystko da się wyczuć, że jej na nim bardzo zależy. Tylko okazuje to wyjątkowo nieporadnie.
Re: AW YISS.
AW YISS.
Ending mnie kupił. Od razu. Piosenka fajna, animacja świetna, takie to radosne było. No i TEN KANKAN. Designy postaci są śliczne (a im dłużej oglądałam odcinek, tym bardziej przypominały mi postaci z „Saraya Goyou”), podobnie zresztą jak i cała grafika. Nie do końca wiem co prawda, w którą stronę pójdzie fabuła, a drama w tym odcinku była dość tania – ale mimo wszystko wciągnęłam się i przyjemnie mi się oglądało :)