Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Ellerena

  • Avatar
    Ellerena 22.11.2014 15:23
    Re: Pytanie
    Komentarz do recenzji "Stalowy alchemik: misja braci"
    Dobra decyzja i to nawet nie dlatego, że anime jest brutalne – a owszem, bywa, parę scen i mnie wgniotło w fotel – a dlatego, że pewne serie (tak samo książki jak i filmy czy anime) dostarczają więcej rozrywki obejrzane w odpowiednim wieku.
    Ja tak paradoksalnie miałam z Naruto xD
    W wieku 12lat wydawało mi się ok, ale dopiero jak sięgnęłam po to mając lat 18 – zachwyciło.
  • Avatar
    Ellerena 31.10.2014 21:42
    Re: Usypiające….
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    Więc odpowiedziałam. Broniąc, bo mi się ogromnie podobało.
    Nic nie mam do ludzi, którym się nie podobało, to przecież normalna rzecz.
    Ale Twoja odpowiedź zabrzmiała trochę niemiło.
    Tyle że tez nie widzę tu powodu do dalszej dyskusji, za dużo się już internetów w życiu naoglądałam:P
  • Avatar
    Ellerena 31.10.2014 14:11
    Re: Usypiające….
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    spoko
  • Avatar
    Ellerena 31.10.2014 10:27
    Re: Usypiające….
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    Jak dla mnie Twoje słowa to bluźnierstwo, ale mogę zrozumieć takie odczucia. Mimo to odczuwam również silną potrzebę bronienia Mushishi jak największego skarbu!
    Seria jest specyficzna i w przeciwieństwie do większości stawia na klimat mroczny, ale spokojny. Co bywa usypiające, choć lepszym słowem byłoby – oniryczne. Widzowi zaczyna się wydawać,że w półśnie przeniósł się do tego magicznego świata, zaczyna więc tym intensywniej przeżywać wszystkie wydarzenia. Dzięki temu staje się prawie trzecim bohaterem, na własne oczy śledzącym drogę Ginko.
    On jest kolejnym niesamowitym zabiegiem. Do końca niewiele o nim wiemy, ciężko go nazwać głównym bohaterem. To prawda. Były nim mushi, on miał stać się jedynie przewodnikiem w swoim – ich? – świecie. Mimo to nie sposób było go trochę nie polubić i nie zacząć się przejmować jego losem… W którymś momencie to on – a nie wiele dużo bardziej charakterystycznych i charakternych postaci w innych seriach – stał się dla mnie prawie przyjacielem, osobą, którą chciałabym spotkać w swoim życiu.
    Same opowieści, przyznaję bez bicia, były w sporej części schematyczne. Ale każda historia poruszała ludzkie tematy – od miłości męża do żony, przez matki do dzieci, po tęsknotę, wykluczenie, chęć zemsty. To dzięki uczuciom bohaterów dotkniętych problemami każdy odcinek był wyjątkowy i niesamowity. Zdarzały się spokojniejsze, ale nawet one miały ciepły urok. Może to dziwne skojarzenie, ale oglądanie tej serii kojarzy mi się z tym wspaniałym uczuciem jakim jest owinięciem się zimowym wieczorem po ciężkim dniu w puchową kołdrę.
    Obejrzawszy jeden odcinek łapałam się na tym, że nie mogę opuścić tego świata i muszę sięgnąć po kolejny. A ostatni dosłownie złamał mi serce, nie swoją treścią, choć byłą świetna, a wiadomością „to koniec”.
    Jeszcze inną sprawą jest muzyka i grafika… cóż, niektórzy chodzą do galerii podziwiać obrazy czy na koncerty przeżywać muzykę, ja mogę bez wahania sięgnąć po mushishi.
  • Avatar
    A
    Ellerena 22.10.2014 15:47
    Dobre
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass"
    To anime jest wyjątkowe. Dlaczego? Ano dlatego, że największe emocje budzi w środku. Zwykle w seriach napięcie albo jest duże na początku i stopniowo opada, aby skoczyć w ostatnich odcinkach, albo stoi mniej więcej na tym samym poziomie. Tutaj pierwszy odcinek wciąga, kolejnych parę oglądasz z rozpędu, są ciekawe, mocne i brutalne, a potem następuje wielki skok –  kliknij: ukryte . A potem rzecz niesamowita – zakończenie. Niby poprowadzone jak należy, z odpowiednią nutą dramatyzmu, ale oglądając je nie czułam potrzeby dowiedzenia się, o będzie dalej, jak to zwykle bywa we wciągających anime, do jakich psycho­‑pass zaliczam.

    Gdybym nie ten fakt, dostałoby 8 gwiazdek. Dlaczego?

    Za pomysł, nawet jeśli nie oryginalny , to dobrze wytłumaczony i pociągnięty do końca, a nie urwany w połowie lub przegadany i osnuty „mgiełką tajemnicy” ujawniającą, że nawet sami twórcy nie wiedzą, jak wybrnąć ze stworzonej przez siebie sytuacji. Same założenia systemu Sybilla twórcy przedstawili tak, że nawet jeśli wciąż ciężko uwierzyć, że coś takiego mogłoby działać, nie przeszkadza to w oglądaniu.

    Za bohaterów – ich rozterki wobec prawa i swojego własnego systemu wartości były przedstawione całkiem interesująco. Nawet jeśli nie dało się ich do końca polubić przez zbyt mało czasu poświęconego na ukazanie ich osobowości, to na tle innych postaci w podobnych seriach wypadają całkiem kolorowo.
    Nawet główna bohaterka – o ile można ją tak nazwać – po początkowym niesmaku zaczyna budzić sympatię, gdy obserwujemy, jak uczy się i mądrzeje wraz z rozwiązywanymi sprawami  kliknij: ukryte .
    Pomniejsi antagoniści niczym mnie nie zaskoczyli, może poza faktem, że paru z nich zamiast zataczać się z opętańczym śmiechem używało mózgu. Za to Makishima wypada interesująco, otrzymujemy tu postać z krwi i kości, o określonych celach i niekonwencjonalnych metodach ich egzekwowania. Złapałam się na tym, że w pewnym momencie zaczęłam kibicować jego działaniom, jednocześnie pragnąc jego śmierci za wszystko, czego dokonał.

    Ogromną zaletą jest oprawa wizualno dźwiękowa. Pod tym względem psycho­‑pass jest anime po prostu pięknym. Rozmaite projekty postaci, dbałość o szczegóły otoczenia i dobranie muzyki idealnie podkreślającej nastrój scen zasługuje na wysoką notę. Jedynym zgrzytem są piosenki na początku i końcu odcinków. Nie pasują według mnie do klimatu serii, gdyby je zmienić, mogłyby powstać na prawdę świetne openingi i endingi, bo graficznie są niemal doskonałe.

    Rozpisałam się za bardzo. Dodam więc tylko, że jako wielbicielka makabry byłam bardzo zadowolona, krew leje się w ilościach adekwatnych do potrzeb, nie mniejszych, czasem odrobinę większych.
  • Ellerena 27.05.2014 15:13:38 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Ellerena 24.05.2014 18:50
    Re: Mukou Hadan
    Komentarz do recenzji "Stranger - Mukou Hadan"
    Ooooo zakończenie wcale nie jest takie oczywiste  kliknij: ukryte , jak się dokładnie przyjrzeć.  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Ellerena 6.03.2014 15:07
    Re: Ciężko ocenić
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Ja wcale nie narzekam, pochłonęłam tę serię jednym tchem i mimo obejrzenia wielu dobrych tytułów, DtB wciąż dumnie stoi na szczycie listy. Podobnie jak Hei jest jednym z najciekawszych bohaterów, uwielbiam go.
    Dopiero po drugim obejrzeniu – które nie zmieniło wcale mojej opinii! – zaczęłam się bardziej zastanawiać:P
  • Avatar
    Ellerena 5.03.2014 20:25
    Re: Ciężko ocenić
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Ale chyba przyznasz, że w Darker than Black pozostało za wiele niewyjaśnionych wątków. Osobiście uwielbiam tę serię właśnie za aurę tajemniczości i to, że fakty nie są podane na tacy. Uwielbiam domniemywać, co jest prawdą, co się na prawdę wydarzyło – to jest niesamowita pożywka dla wyobraźni. Ale no właśnie… przez całą serię było to świetnie zagrane, rozwijanie historii postaci i świata powoli – jako układanki, którą trzeba poznać od początku do końca – sprawiło, że nie mogłam odejść od ekranu. A postaci, tak „żywe” i pełne charakteru, tylko potęgowały mój zachwyt. Każdy z tej barwnej gromady jakoś poruszył moje serce.
    Ale jednak liczyłam, że zakończenie rozwinie pewne wątki albo chociaż rzuci trochę światła na przeszłość. Zamiast tego twórcy chyba stwierdzili, że nie mają pojęcia jak dobrze wszytko powyjaśniać i stwierdzili, że lepiej zrobić jedno wielki zamieszanie i zostawić widza ze szczęką na podłodze jednym wielkim znakiem zapytania w głowie „cooo to już koniec?!”
    Biorąc się za drugą serię liczyłam, że dostanę trochę odpowiedzi, ale chociaż nie narzekam na nią tak, jak większość wielbicieli DtB, to byłam trochę rozczarowana. Zakończenie przebiegło dokładnie w tej samej konwencji.
  • Avatar
    A
    Ellerena 5.03.2014 20:10
    Komentarz do recenzji "Mushishi Tokubetsu Hen: Hihamu Kage"
    Czekałam z niecierpliwością na ten odcinek i nie zawiodłam się! Film jest piękny i magiczny, utrzymuje cudowny klimat serii. Fabuła rozwija się wolno w charakterystyczny dla mushishi sposób, co nie sprawia bynajmniej, że staje się nudna.
    Bohaterów poznajemy całkiem dobrze, można się przejąć ich losem. Ginko jest taki, jak zawsze – spokojny i pozornie nie zainteresowany niczym poza mushi, jednak pełen współczucia i dobrej woli.
    Grafika nie zmieniła się, co – jak już zostało wspomniane w recenzji – mogło wyjść tylko na dobre. Wątpię, by zmiany mogły dać efekt lepszy, niż znany z serii, prędzej zniszczyłyby klimat anime.
    Polecam, polecam z całego serca tak dawnym wielbicielom, jak i nowym w temacie, mam nadzieję że zachwycą się tak, jak ja i sięgną po więcej!
  • Avatar
    A
    Ellerena 26.01.2014 13:51
    Bardzo na tak!
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    Słysząc wszędzie zachwyty nad SnK stwierdziłam, że watro może je poznać samemu. Pamiętałam jednak rozczarowanie SaO, wokół którego powstał jeszcze większy zamęt. Tym razem moje oczekiwania były mniejsze, ale nawet gdyby było odwrotnie, nie zawiodłabym się.

    Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest piękna kreska i wspaniała grafika. Tak miła dla oka i dopracowana, że aż ściągnęłam odcinki w lepszej niż zwykle jakości. Jedynym zgrzytem jest sposób, w jaki biegają tytani, ale i on ma swój groteskowy urok.

    Zachwycił mnie też opening – dawno nie zdarzyło mi się oglądać jakiegoś niemal za każdym razem, mimo ciekawości dotyczącej dalszego rozwoju wydarzeń. Pierwszy ending też był miły dla ucha. Ścieżka dźwiękowa serii nie robi może wrażenia sama w sobie, ale idealnie pasuje do każdego momentu, budując napięcie lub subtelnie towarzysząc postaciom w ich życiu.

    Życiu, które łatwe nie jest. Brrrr, sama perspektywa znalezienia się w takiej rzeczywistości wywołuje ciarki. Zamknięci za murami, otoczeni przez istoty, których niemal nie da się zabić, ciągle walczący z niedostatkiem pożywienia – nic dziwnego, że każde wydarzenie związane ze światem zewnętrznym wywołuje ich nerwowość i obawę. Ciągłe odczucie osaczenia to idealny podkład, na którym udało się stworzyć na prawdę wciągającą fabułę. Bardzo spodobało mi się to, że twórcy oszczędzili nam dłużyzn – nawiązanie do Hitchcockowej teorii o budowaniu napięcia jest tu całkowicie na miejscu. Pierwszy odcinek dostarcza sporej dawki emocji. Potem jest tylko lepiej. Nieliczne spokojne momenty pojawiają się wtedy, gdy konieczne jest wyjaśnienie czegoś lub zapełnienie luki między wydarzeniami, a widz na prawdę nie jest pewien, co się za chwilę wydarzy. Kiedy myślisz, że coś się nie uda – wychodzi. Kiedy powodzenie jest pewne – coś idzie nie tak. Ale też nie zawsze. Doprawdy, wielu mogłoby się z tej serii uczyć sztuki budowania napięcia i przyciągania widza do ekranu bez zbędnego patosu.

    Nie udałoby się to jednak bez gromady na prawdę udanych postaci. Każdy ma swój charakter, nawyki, poglądy, zachowania. Zarówno ich osobowość jak i wygląd, są na prawdę różne, a nawet odbiegają od wzorców występujących w niemal każdym serialu czy anime. najważniejsze zaś – bohaterowie ewoluują. Można dostrzec wyraźny wpływ przeżytych wydarzeń na ich zachowana. Nie są to zarazem naciągane, nienaturalne zmiany o 180 stopni. Miły jest też brak Zespołu Tragicznej Przeszłości – owszem, większość postaci miała takową, zamiast jednak biedzić o tym przez pięć odcinków i wyciągać niezliczone, wyolbrzymione historie, traktowane jest tylko jako podstawa do ukazania okrucieństwa świata, w jakim żyją.
    To wszystko sprawia, że da się ich polubić,a zachowania żadnego z nich nie denerwowały mnie zbytnio – ani nieporadność Armina, ani gburowatość Levi'a, ani żaden inny.

    Cała seria na prawdę jest wyjątkowa. Nie wynika to z zamysłu fabularnego, konceptu świata ani innych rzeczy zwykle o tym decydujących. To sposób prowadzenia historii i specyficzny klimat tworzą dzieło, na które ciężko narzekać, a bardzo prosto dodać do listy ulubionych. Czekam z niecierpliwością na drugą serię!
  • Avatar
    Ellerena 26.01.2014 13:03
    Re: Dlaczego ta seria jest tak wysoko oceniana?
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    SnK bije SaO na głowę. Więcej logiki, napięcia, dojrzalsze postaci, brak bardzo słabych momentów. Kuroshitsuji to już kwestia gustu, jak dla mnie pierwsza seria była dobra, druga straszna – obie gorsze od SnK.
  • Avatar
    Ellerena 15.01.2014 14:31
    Re: Ciężko ocenić
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Szczerze? Nie pamiętam dokładnie, ale ja też jej nie polubiłam, a wręcz przeciwnie – za każdym razem, jak się pojawiała, wzbudzała irytację.
  • Avatar
    Ellerena 13.01.2014 20:32
    Re: Wspaniałe, ale ktoś by mógł wyjaśnić moje wątpliwości?
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Hei nie ma mocy w drugiej serii, bo mu je „ukradli” w pierwszym jej odcinku. Ogólnie druga seria jest lekkim nieporozumieniem poza paroma momentami.
    Zniszczyli klimat pierwszej, nowa główna bohaterka to obraza dla Heia, którego jest zdecydowanie za mało.
  • Avatar
    Ellerena 13.01.2014 20:29
    Re: Ciężko ocenić
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Ja odniosłam inne wrażenie – prawda, nie wszystko zostaje wyjaśnione, ale oglądając z uwagą można dostrzec wiele powiązań między tymi na pozór oderwanymi od siebie historiami, a z całokształtu wylania się całkiem klarowny obraz. Owszem, świeci on gdzieniegdzie pustkami, a zakończenie to pomyłka, ale sama fabuła jest dobrze skonstruowana, a klimat i bohaterowie to istne perełki!
  • Avatar
    Ellerena 31.12.2013 12:44
    Komentarz do recenzji "Naruto Shippuuden"
    ojejejejej spojleery!
    Jeszcze o tej operacji wiele nie wiem, podobnie jak o samym Tobim:P
    Za to Naruto jest i był irytujący od samego początku, ale taki już jego urok! Zdecydowanie wolę wielu innych bohaterów, bardziej trzeźwo stąpających po ziemi. Ale gdyby nie jego infantylność i ślepa wiara w ideały, nie osiągnął by tego, co mu się udało.
  • Avatar
    Ellerena 30.12.2013 16:02
    Komentarz do recenzji "Naruto Shippuuden"
    Gdyby mój przyjaciel potraktował mnie tak, jak Sasuke Naruto (i jego przyjaciół) pokazując, że wcale moim przyjacielem nie jest i nie ma zamiaru być, sądzę, że pojęłabym to i jednak nie biegała za nim, gadając, że powinien się zmienić i wszystko będzie cacy.
    Ale Sasuke bez kłótni zniknął? No, może prawda. Zamiast się kłócić, usiłował Naruto zabić;)
  • Avatar
    A
    Ellerena 30.12.2013 13:31
    Komentarz do recenzji "Naruto Shippuuden"
    Jestem jak na razie koło 220 odcinka. Zobaczymy jak będzie dalej, aleee….

    Wow.

    Pierwszą serię lubiłam, ale nie była dla mnie niczym wybitnym. Ot, troszkę lekkiej rozrywki z ciekawymi bohaterami o przesadnych skłonnościach filozoficznych, świetnymi walkami i całkiem ładnie rozwijającą się fabułą.

    Druga… druga zaczyna powalać na kolana. Stopniowo, stopniowo, by w pewnym momencie całkowicie wgnieść w podłogę. Nie mogę tu rzucać spojlerami, ale poziom walk podnosi się o nieskończoooność! To, co w pierwszej serii było niesamowitym pokazem siły, tutaj zmienia się w zabawę w piaskownicy. I to nie tylko dlatego, że bohaterowie dorośli.
    To zaś jest drugim punktem zasługującym na uwagę – widzimy, jak w Shippuudenie cały szereg postaci dorasta, zmienia swoje poglądy, mierzy się z rzeczywistością niekoniecznie taką, jaką by chcieli widzieć. To niespotykane w przypadku takich serii.
    Także historia świata, w którym żyją, okazuje się bardziej mroczna i skomplikowana, niż mogliśmy przypuszczać. Lekko zarysowana wcześniej, teraz zaczyna ujawniać przed nami swoje sekrety: zmienne układy sił, zadawnione urazy i rodowe waśnie, wojny i walka – jakże ironicznego wydźwięku nabiera to słowo w takim kontekście – o pokój. Bajkowy świat przestaje być czarno biały, zło nie zawsze działa w złych intencjach.

    Jedyną rzeczą, która mnie głęboko denerwuje, jest wątek Sasuke. Można by powiedzieć, że cała seria opiera się na nim – ale ja tak nie sądzę. Gra on ważną rolę, ale na szczęście jest wiele innych rzeczy, na których można się skupić.
    Ale kiedy już się pojawia, seria moim zdanie traci. Ile można uganiać się za draniem, który porzucił wioskę (dopuszczając się po drodze wielu gorszych czynów) pragnąc go „ocalić”?! Żadne okoliczności nie powinny działać w jego przypadku łagodząco, gdyż decyzje, jakie podjął, jednoznacznie wskazują, kim się stał! Ale nieeee, to wciąż „cenny przyjaciel” i „cenne więzi”. Ech.
    Zgaduję jednak, że nie mogło być inaczej, w końcu to główne wartości w „Naruto”.

  • Avatar
    Ellerena 23.05.2013 15:23
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Oczywiście, że bywją lepsze, ale tu właśnie o to dopasowanie chodzi. Jest idealnie dobrana i odpowiednio podkreśla klimat, a o to właśnie w sountracku chodzi, czyż nie?
  • Avatar
    Ellerena 14.04.2013 12:48
    Re: zakończenie
    Komentarz do recenzji "Wolf's Rain"
    Ja pójdę dalej –  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Ellerena 14.04.2013 12:39
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    Ostatnio sobie obejrzałam po raz drugi… i wciąż sądzę, że to jedno z najlepszych anime wszech czasów.
    Postaci są pełnowymiarowe, za każdą z nich kryje się przeszłość i przeżycia, które ukształtowały je w to, co widzimy na ekranie.
    Są to ludzie, którzy myślą o sobie, zwykle nie mając szlachetnych idei i nie chcąc na siłę zmieniać świata. Robią to, co muszą, żeby żyć. Nie ma tu podziału na złych i dobrych – wszyscy są i tym, i tym. Przecież główny bohater to bezduszny morderca! A i tak go lubimy.

    Również świat, w jakim żyją, jest zbudowany doskonale. Widzimy dwie płaszczyzny, na ktorych toczy się życie – jedną zwykłą, normalną, taką, jaką widzimy za oknem. I drugą, która wstaje zwykle nocą, ale nie daje o sobie zapomnieć i w dzień. W której zwykły student zakłada maskę i morduje w imieniu organizacji, o której celach nie ma pojęcia. W której ludzi napędzają pieniądze i krew. Tu nie ma miejsca dla bohaterów i herosów – każdego można zastąpić, jeśli zacznie sprawiać problemy.
    A mimo to wartości takie jak przyjaźń, miłość czy więzy krwi przetrwały. Budzą się często wtedy, gdy nie powinny, gdy lepiej byłoby zapomnieć i dalej robić swoje. Ale nie można. Nawet, kiedy wszystko wokoło zdaje się potwierdzać, że nie masz uczuć lub emocji. I wtedy… masz problem.

    Porzucając zachwyty nad postaciami i światem, przejdę do tych nad sposobem ich pokazania – grafiką. Ta jest cudowna. Kolorystyka zawsze idealnie oddaje – lub buduje – nastrój danej sceny. Ogromnie podoba mi się kreska postaci (poza małym wyjątkiem, jakim jest Amber. Ona denerwuje nawet swoim wyglądem).
    A tła… miasto, które widzimy, żyje. Jest tak prawdziwe jak to, w którym mieszkam, ze swoimi sklepami, reklamami, samochodami. Także walki wyglądaja prawdziwie, jak na standardy serii z supermocami. Nie są przekoloryzowane, a bohaterowie nie mają nadludzkiej wytrzymałości. Wykożystują spryt i swoje atuty najlepiej, jak mogą, i często jest to naprawde widowskowe.
    O muzyce powiem tylko, że pasuje świetnie. Pierwszy openieng zawałdnął moim sercem przez idealne dopasowanie do treści serii.

    Co do fabuły, mogłabym się czepiać. O ile strasznie podobały mi sie początkowe historie, niby nie połączone ze sobą, ale wciąż odkrywające nowe tajemnice, to kiedy wszystko zaczęło zmierzać ku końcowi, parę rzeczy przestało pasować do całości. I pozostawiono za wiele niedomowień, których niestety kolejne serie też nie wyjaśniają do końca.
    Jednakże nie przeszkadzało mi to za pierwszym razem, bo seria do końca trzyma w niesamowitym napięcu.

    No i nie mogę zapomnieć o głównym temacie – kontraktach i kontraktorach. Nawet jeśli nie mówią nam wszystkiego, co na ten temat powinni, to i tak pomysł i jego zróżnicowanie zasługuje na podziw. Po tylu seriach z supermocami, jakie widziałam, DtB nadal potrafiło zaskoczyć i to bardzo pozytywnie. Rodzaje zapłaty i ich nieprzewidywalność to wisienka na pysznym torcie.

    Coś czuję, że się rozpisałam… a mogłabm tak jeszcze długo, bo Darker than Black w pełni na to zasługuje.
    Podsumowując, gorąco polecam!
  • Avatar
    Ellerena 8.04.2013 19:08
    Komentarz do recenzji "Break Blade"
    Już Cię lubię anonimie :D
  • Avatar
    Ellerena 2.04.2013 20:52
    Komentarz do recenzji "Un-Go"
    „Porusza” to dobre określenie.
    Jeszcze lepszym byłoby dotyka. Muska leciutko, nie wgłębiając się i traktując je jako niestabilne oparcie dla banalnej fabuły.
  • Avatar
    Ellerena 22.03.2013 18:47
    happy czy nie happy
    Komentarz do recenzji "Stranger - Mukou Hadan"
    No właśnie, ja się wciąż zastanawiam, czy  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Ellerena 16.03.2013 20:34
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight"
    Przecież klasy dzienne nie miały pojęcia, że nocne to wampiry! I tak sądze, że ten pomysł to jeden z bardziej naciąganych – nikt nic nie podejrzewa – ale tak to bywa w anime, wiarygodność nie jest pożadana:P