Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Ellerena

  • Avatar
    Ellerena 16.03.2013 20:32
    Komentarz do recenzji "Bleach"
    Hah, mi akurat saga Bount(o?) podobała się jak najbardziej! Co prawda ta o zanpakutou jest lepsza, ale jak na fillery, każda ich dłuższa seria w Bleach'u trzyma poziom, w przeciwieństwie do naruto czy fairy tail.
    Co prawda te 2­‑3 odcinkowe psuły efekt, porażając niekiedy głpotą…
  • Avatar
    Ellerena 16.03.2013 20:26
    Komentarz do recenzji "Vampire Knight"
    Jacy wszyscy, tylko mała grupka;)
  • Avatar
    Ellerena 20.12.2012 21:51
    Re: Gniot, a recenzja częściowo nieudolna również
    Komentarz do recenzji "Tears to Tiara"
    To się nazywa SUBIEKTYWNOŚĆ.
    Jednemu podobają się takie rzeczy, innemu inne, czyż nie? Jeden czepia się danych szczegułów, inny je wychwala. Jednemu przeszkadza – okropny skądinąd – akcent, inny nie zwróci na niego uwagi.
    Więc Twoj komentarz też można by w tym momencie – bez obrazy – nazwać czepianiem się;)
  • Avatar
    Ellerena 5.11.2012 20:45
    Komentarz do recenzji "X-Men"
    Tfu. 5,5 miało być. But who cares?
  • Avatar
    Ellerena 23.10.2012 19:50
    Re: Pytanko
    Komentarz do recenzji "Stalowy alchemik: misja braci"
    Mnie pierwsza zachwyciła, a druga – oglądana niedługo potem – powaliła na kolana.
    Zacznij od pierwszej, ma lepszy początek.
    A potem się całkowicie różnią.
  • Avatar
    Ellerena 7.10.2012 13:11
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail"
    Bleach zaczyna robić się ciekawy dopiero później;)
    Pojawiają się też ciekawsi bohaterowie, bo o ile Bleacha uwielbiam, to drużyny Ichigo (poza nim samym) nie trawię za bardzo. To mieszkańcy soul society i przeciwnicy są siłą napędową tego anime.
  • Avatar
    A
    Ellerena 4.09.2012 21:14
    Komentarz do recenzji "Tales of the Abyss"
    Przed chwilą skończyłam.
    Zwykle czekam jakiś czas z oceną i komentarzem – patrząc na coś „na zimno” łatwiej zachować obiektywizm – ale tym razem chyba ich nie zmienię, więc…

    Podobało mi się. Nie mniej, nie więcej. Nie zachwyca, ale też nie rozczarowuje, a ostateczne wrażenia są przyjemne. Nie grałam w grę, nie moge oceniać różnic czy nieścisłości.

    Tak jak większość narzeka na postać Luke'a przed przemianą (a niektórzy i po niej) to ja… nie powiem, że go od razu polubiłam, ale był jednym z najbardziej „żywych” bohaterów. Nie kolejny ideał, pragnący ratować świat, lecz książę niemający pojęcia, jaki ów świat jest. Jego zachowanie było jak najbardziej na miejscu, przynajmniej przez pierwsze odcinki. Sama zmiana, jaka w nim zaszła, była nieco za szybka i niedopracowana – można bylo lepiej pokazać, jak stara się być lepszym. A tu pstryk! i mamy kolejnego zbawcę ludzkości. Chociaż jego rozterki nadal pozostały całkiem szczere i naturalne.
    Reszta bohaterów da się lubić mniej lub bardziej, za wyjątkiem Anis, Arietty i Ion'a, którzy zdawali mi się wciśnięci na siłę – żeby jakieś biedne, pokrzywdzone dzieci były.
    Trochę szkoda, ze tak słabo możemy poznać Jade'a, według mnie bohatera z największym potencjałem.
    Antagoniści nie zachwycają, a motywy większości z nich nie przemawiały do mnie. Dobrze chociaż, że kliknij: ukryte 
    Ogólnie, większości postaci nieco brakuje głębi.

    Sama fabuła jest mocnym punktem serii, i tak jak na początku miałam wątpliwości, czy da się z podobnych tematów wycisnąć coś nowego lub choćby ciekawie zaprezentowanego, potem z przyjemnością czekałam na kolejne odcinki.
    Tajemnice świata przedstawionego, mroczne i nieprzyjemne, śledziłam z ciekawością. Rozterki bohaterów i ich decyzje są w miarę wiarygodne, na pierwszy rzut oka nie widać większych nieścisłości czy dziur fabularnych. Tylko wątki romantyczne  kliknij: ukryte 

    Pod względem kreski i grafiki, to ładnie się prezentują. Mogłoby być nieco lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o magiczne ataki. Walki na miecze – dymaniczne i rozbudowane – miło się ogląda.

    Muzyka przyjemna, choć nie jest arcydziełem. Za to opening i ending są naprawdę doskonałe – może ze trzy razy zdarzyło mi sie je przewinąć.

    Seria do obejrzenia podczas wakacyjnych nudnych dni, podobna do wielu innych. Ale ma swój urok i kilkukrotnie udało jej się mnie zaskoczyć.


    Ostatnia rzecz, mam pytanie co do zakończenia. Nie wiem, czy to ja nadinterpretuję, ale  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Ellerena 16.08.2012 22:35
    Komentarz do recenzji "Spriggan"
    Mogę zapytać, gdzie to anime zgubiło ten zalążek sensu, który miało na początku?
    Zapowiadało się na niezłą porcję wciągającej fabuły z dobrą akcją. Skończyło na kalce dobrych fragmentow z innych serii czy filmow. I to połączonych wyjątkowo kiepskim spoiwem!
    Właścwie nie moge powiedzieć nawet, że się pogubiłam – tu nie było się gdzie zgubić. Po pewnym czasie po prostu patrzyła na ekran bez emocji, starając się nie odpłynąć gdzieś myślami.
    Bohaterowie może i mieliby „to coś”, ale widać, że to nie jest film dla nich, oni mają tylko dobrze prezenować sięw walce.
    I walki, a właściwie grafika i animacja, to jedyny plus. Nie są wybitne, ale warte dobrego słowa.
  • Avatar
    Ellerena 28.06.2012 12:21
    Re: Wątpliwości
    Komentarz do recenzji "Soul Eater"
    Jestem po połowie anime i mi się całkiem podoba. Więc mam pytanie: czy rozmija się ono z mangą po całości czy zaczyna w którymś konkretnym momencie? Jeśli tak, to gdzie?
  • Avatar
    Ellerena 14.06.2012 22:09
    Re: Mushishi - japoński Wiedźmin?
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    Rozważanie nad tym, czy jest możliwa… prawda!
    Ale jest różnica – o ile wiedźmin drażnił, denerwował, ukazując ludzkie wady i niesprawiedliwośc świata, to mushishi uspakaja, pokazując, że mimo wszystko jest dla nas nadzieja, choć często trzeba wiele poświęcić.
    Tak podobne, a tak różne… cóż, serie wybitne.
  • Avatar
    Ellerena 14.06.2012 21:04
    Re: Mushishi - japoński Wiedźmin?
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    Cóż, racja, ale to okrucieńswo nie jest, jakby to powiedzieć, głównym punktem odniesienia. Nie ma miecza i krwi, nie ma tak wyraźnego ukazania ludzkiej brutalności. Bardziej cierpi tu psychika, niż ciało, a śmierć jest rozwiązaniem ostatecznym.
  • Avatar
    A
    Ellerena 13.06.2012 22:35
    Piękne!
    Komentarz do recenzji "Stranger - Mukou Hadan"
    Uwielbiam opowieści o przyjaźni, a ta była jedną z tych, gdzie ukazana jest ona w piękny, szczery sposób.
    Uwielbiam opowieści o samurajach, walki – one trzymały zachwycający poziom.
    Dawno nie oglądałam filmu, który tak by mnie zachwycił. Od pierwszej minuty wiedziałam, że trafiłam na perełkę – ito wrażenie utrzymało się do końca. Studio BONES po raz kolejny udawadniło, że potrafi stworzyć coś wybitnego.

    Sama historia nie jest nowa, ambitna czy zaskakująca. I to duży plus – kolejna seria o maniakalnym poszukiwaniu eliksiru nieśmiertelności nie wyszłaby nikomu na dobre. Ogromnym plusem jest więc, że twórcy potraktowali je jako tło. Podobnie inne, dalsze wątki – są dopracowane, ale nie przekombinowane – gdyby starano się je bardziej rozwinąć, nie zmieścili by się w tak krótkim czasie (cóż, może to nie byłoby takie złe…) albo powstałyby dziury fabularne.

    Postaci. Tu znów czysty zachwyt. I ponownie dobre wyjście: w przypadku Bezimiennego – nie rozwijano przeszłości, postawiono na teraźniejszość, tworząc bohatera silnego, a za razem uroczego. Jest tajemniczy, ale bez przesady  – łącząc zdobyte wiadomości dowiadujemy się o nim naprawdę sporo. Kotarou też udało mi się polubić, a pieska to bym do domu wzięła.
    Także drugoplanowi mnie zaciekawili – sokolnik, łucznik zakochany w księżniczce, jego starszy towarzysz – przez te krótkie chwile im poświęcone dowiadujemy się o nich bardzo, bardzo wiele. A to sprawia, że można traktować ich jak pełnokrwistych bohaterów, nie marionetki.

    I w końcu oprawa… Uwielbiam taką muzykę. Pasowała idealnie. Podkreślała to, co było w danej scenie ważne.
    A sceneria! Rzadko spotykałam ostatnio tak staranne, szczegółowe ujęcia tła. Widać, że stawiano na realizm – wiele kadrów mogłoby z powodzeniem udawać obrazy. Kreska postaci wydała mi się przy tym nieco uproszczona, ale całkiem pasowała.
    Sceny walk jedne z najlepszych, jakie widziałam. Postaci poruszają się z gracją, możemy dokładnie śledzić ich ruchy, nie ma też problemu ze sztywnością czy sztucznością.
    Jedynie nadmiar krwi wydawał mi się niepotrzebny. Można było jej sporo oszczędzić. Scena  kliknij: ukryte  wzbudziła we mnie niesmak.

    Za bardzo się rozpisałam, znowu… ale o tym filmie mogłabym jeszcze wiele dobrego powiedzieć. Znalazłoby się też parę wad, ale nie przeszkazają one w oglądaniu. Z czystym sumieniem stawiam 10 gwiazdek.
  • Avatar
    Ellerena 11.06.2012 17:11
    Re: Mushishi - japoński Wiedźmin?
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    Darzę Wiedźmina wielkim sentymentem, często zdarza mi się nawiązywać do niego, ale tu… dokąd nie przeczytałam tego komentarza, nie powiązałabym tych dwóch historii! Zastanawia mnie, czemu, skoro to jest takie… prawie oczywiste. Przecież całość, nie tylko główny bohater, są naprawdę podobne.
    Może przez to, że wiedźmin jest bajką brutalną, jego przekaz z góry ukazywany jest przez krew. W Mushishi mamy zaś spokojną, leniwą prawie narrację, niewiele butalności i okrucieństw.
    Co do Geralta i Ginko… naprawdę, podobni. Uch, no to mam temat rozmyślań na dzisiejszy wieczór:)
  • Avatar
    Ellerena 26.05.2012 18:27
    Komentarz do recenzji "Ichiban Ushiro no Daimaou"
    Taak, racja. Ale nie oczekiwała po tej pozycji ZBYT wiele. Dostałam coś, co miło ogląda się w przerwach w nauce do sprawdzianu z historii.
    I rozbawiło mnie.
    Po za tym, ze sprawdzianu dostałam 5+, więc…

    Zresztą, oceniam tak: coś dostaje 5 i wyżej, jeśli dało się obejrzeć z przyjemnością. Ew jeśli nie było bardzo wciągające, ale miało w sobie coś, co mnie zainteresowało.

    Cóż, na pewno zajżę tu zakilka tygodni, a jeśli wtedy zapomnę, za co dostało tyle gwiazdek, to obniżę o 1.


  • Avatar
    A
    Ellerena 26.05.2012 11:30
    Komentarz do recenzji "Ichiban Ushiro no Daimaou"
    Pierwsze odcinki były, nie powiem, niezłe. Potem w mojej głowie coraz silniej pulsowało hasło NIEWYKOŻYSTANY POTENCJAŁ.

    Główny bohater – jak lubię. Inni – również ciekawi, nie denerwował mnie chyba nikt prócz małego blondynka.
    Humor – majtkowy, ale cóż. To ecci. I kilka razy mi się naprawde spodobał.
    Kreska – dało sie patrzeć, choć ruch postaci pozostawiał sporo do życzenia. Muzyka nie wpada w ucho, ale pasuje. Dobre tło.
    Fabuła… i tu się zaczyna problem.

    Jak wspominałam, najpierw oglądało się przyjemnie. Lekko, zabawnie, ale i z dreszczykiem. Jakoś tak się stało, że zaczęłam po tej serii oczekiwać ciekawego rozwinięcia wątku mocy głównego bohatera, bogów itd. A co dostałam?

    Ostatnie epki to jeden wielki bur… bałagan. Nic nie zostało wyjaśnione, na ekran patrzyłam, mając na twarzy wypisane WTF. Tu ktoś skacze, tu lata, tu jakieś smoki, tam mechy, wojsko, tragedie rodzinne, bogowie­‑niebogowie których trzeba zniszczyć/chronić, zagłada świata, soperbohater…
    Nie rozumiałam motywacji prawie żadnej postaci, a nawet jeśli, to zaraz zaczynały one robić coś, po czym na powrót przestawałam.

    A można to była tak ciekawie rozwinąć. Chyba twórcy za późno zrientowali się, że kończy im się czas. Może najpierw planowano więcej odcinków?

    Tak więc nie mam pojęcia, co wystawić. Za odc od 1 do mniej więcej 9 dałabym spokojnie 7, gdybym nie wiedziała, co będzie dalej. Ostatnie – może 3. W końcu dam chyba 6.
  • Ellerena 20.05.2012 20:35:04 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Ellerena 20.05.2012 20:25
    Komentarz do recenzji "Hakuouki Hekketsuroku"
    Stwierdziłam, że lepiej nie pisać od razu po skonczeniu. Przypuszczałam, że jak trochę poczekam, zacznę być bardziej obiektywna.
    Nie wyszło.

    To najgorsza seria, jaką oglądałam. Romans na żenującym poziomie, całkowicie niepasujące elementy paranormalne, wybitnie płytka psycholigia bohaterów oraz tej wielkookiej sprzątaczki, do której określenie „bohaterka” jakoś mi nie pasuje. Taki łącznik między bishami, bez którego mogliby się obyć. I na pewno wyszłoby to serii na dobre.

    Pisząc o niej, była denerwująca, naiwna i zupełnei bezosobowa. Możnaby kołek drewniany wstawić zamiast niej.
    Reszta postaci nieco lepsza, ale w pierwszej serii wypadli ciekawiej. Nie wykożystano ich potencjału.

    Fabuła historyczna, dla osoby nie znającej przeszłości japonii jest niezrozumiała. Fabuła ogólna… zdążyłam ją zapomnieć, wiem, że były jakies melodramatyczne wzloty i upadki. O ile w 1­‑szej serii pojawiał się humor, to tu tylko tanie chwyty wyciskające łzy. Ale nie moje. No, i obowiązkowy  kliknij: ukryte 
    Plusem są seyiu (Schinichiro Miki i Toru Okawa <3), uważam jednak, że zmarnowano ich potencjał.

    Żeby nie było – gdyby to było jedno z moich pierwszych anime, prawdopodobnie oceniłabym sporo lepiej, ale tak nie jest. Teraz jedynie kreska postaci męskich – całkiem niezła, miło się patrzy (właściwie jedyna zaleta) i przyzwoita muzyka sprawiły, że dałam 2(+).

    Oglądałam dlatego, że nienawidzę zostawiać nieskończonych serii, po za tym liczyłam, że może się coś rozwinie.

    Zmoderowano
  • Avatar
    Ellerena 17.05.2012 17:31
    Re: podobny bohater
    Komentarz do recenzji "Ichiban Ushiro no Daimaou"
    Densetsu no Yuusha no Densetsu

  • Avatar
    Ellerena 1.05.2012 23:08
    Re: Pytanie
    Komentarz do recenzji "Stalowy alchemik: misja braci"
    Nie wiem, czy akurat w 15, ale po podobnym początku brotherhood całkowicie odchodzi fabularnie od 1­‑szej serii. Więc warto oglądać!
  • Avatar
    A
    Ellerena 29.04.2012 12:48
    Oui!
    Komentarz do recenzji "Nurarihyon no Mago: Sennen Makyou"
    Ta seria ma wszystko, czego zabrakło mi w pierwszej.
    Zgadzam się w większości z recenzją, autor/ka naprawdę dobrze wszystko opisał/a.
    Poważniej, mniej cukierkowato, wywalono (nareszcie) tą infantylną gromadkę, jaką są szkolni koledzy Rikuo. Youkai – albo ayakashi – nareszcie pokazują swoją mroczną naturę, nawet te, które walczą obok Nurarihyona. Potrafią byś wredne, pozbawione litości i zabójcze. A Hagoromo Gitsune to istna perełka wśród czarnych charakterów – jej nie sposób lubić, można tylko podziwiać.
    Sam Rikuo naprawdę pokazany został od lepszej strony – o ile nawet w ludzkiej postaci zdarzały mu się dobre momenty, to ogólnie był słaby i dziecinny, a teraz widzimy, że staje się coraz silniejszy i dorasta do swojej funkcji. I jest uroczy. Naprawdę bardzo ciekawa postać.
    I wreszcie dowiadujemy się czegoś więcej o jego gromadce, poznajemy przeszłość i dzięki temu można wreszcie zrozumieć, czemu tak wiernie stoją przy przywódcy będącym youkai tylko w 1/4.
    Co do ludzkich bohaterów, oni mają swoje lepsze i gorsze momenty, ale kilku omyouji zdążyłam polubić. Brat Yury, ten walczący za pomocą podstępów i sztuczek, wypada świetnie. Wreszcie nie jakiś honorowy, pozbawiony wad (i rozumu) zbawiciel świata.

    Oprawa graficzna miła dla oka (niekiedy bardzo – postaci męskie udały się znakomicie;) )tła zazwyczaj staranne i dopracowane walki. Muzyka pasuje do swoich scen. 1­‑go openingu i 2­‑go endingu da się słuchać z przyjemnością, czego niestety o 1­‑szym endingu powiedzieć się nie da. Jest jak cukier z herbatą. Nie do picia.

    O ile pierwszej serii dałabym 6, to tej – z czystym sumieniem 8/10. Polecam.
  • Avatar
    Ellerena 21.04.2012 13:24
    Re: ... ... ...
    Komentarz do recenzji "Stalowy alchemik: misja braci"
    Przez ten wąs będę miała traumę do końca życia.
    To nabardziej okrótna, przerażająca rzecz jaka wystąpiła w tym anime:P
  • Avatar
    Ellerena 15.04.2012 13:06
    Re: Grrrr....
    Komentarz do recenzji "Nurarihyon no Mago"
    To jest właśnie anime dla młodszych, więc pokonywanie wroga niestety musi tak wyglądać – i dokładnie to samo mnie denerwowało.
    Do obejrzenia z przymrużeniem oka;)
  • Avatar
    A
    Ellerena 14.04.2012 15:55
    Przyjemny przeciętniaczek.
    Komentarz do recenzji "Brave 10"
    Mam zwyczaj podchodzić do większości produkcji bez wymagań. Rozwiązuje to problem rozczarowań i „daje fory” słabszym seriom. A przy okazji mogę jeszcze bardziej cieszyć się z tych nielicznych perełek.
    Więc, po Brave 10, spodziewałam się właśnie tego, co dostałam – lekkiej, zabawnej serii z nieprawdopodobnymi z punktu widzenia fizyki (a ja i nauki ścisłe sojusznikami nie jesteśmy) walkami i mocami. Oraz stadkiem wspaniałych postaci.
    Gdzie ta ich wspaniałość? Są tacy, jak i setki innych, przewidywalni i… uroczy. Dlatego właśnie, że ich znamy, doskonale wiemy, czego się po nich spodziewać i możemy się tym cieszyć. Osobiście uwielbiam głębokie, niejednoznaczne postaci, ale zdaję sobie sprawę, że jest ich niewiele i ciężko je stworzyć. Ale twórcy zazwyczaj tego nie rozumieją bądź ignorują, przesadnie je „pogłębiając” i dodając tragiczną przeszłość i inne bzdury na każdym kroku. Tym razem udało im się nie przesadzić  – oczywiście, (pseudo)dramatyzmu było sporo, ale jak dla mnie nie był on obrzydliwie naiwny. Większość bohaterów ma dystans do samych siebie, są zabawni, można łatwo ich polubić bez wgłębiania się w ich charaktery. I są ślicznie rysowani, a przyznaję, że to lubię.
    Fabuła? Hah, po co się nad nią zastanawiać? Przecież od początku widać, jak ona będzie wyglądała. Nie zaskakuje praktycznie niczym i mam wrażenie, że nie o nią twórcom chodziło. Jeśli tak, podziwiam ich. Oczywiście, coś musiało łączyć tę serię w całość, i to coś było wybitnie przeciętne i przewidywalne. Już po pierwszym odcinku ci, którzy nastawiali się na ambitną serię, powinni zrezygnować lub zmienić tryb oglądania z „poważny” na „komediowy”. Tylko z takim podejściem ta seria może się spodobać.
    Różne aluzje i przekomarzanie się bohaterów – to jest właśnie sedno Brave 10 i jako takie, sprawdza się zadziwiająco dobrze. Nie mam zamiaru oglądać tego po raz drugi, po to tylko idealna rozrywka między innymi seriami, ale jeśli ukarze się kolejny sezon, bez wątpienia sięgnę po niego.
  • Avatar
    Ellerena 11.04.2012 16:14
    Re: Przereklamowany bełkot, kiczowaty i niezbyt logiczny
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    XTech napisał(a):
    Jak na razie tyle. Póki co to się trochę dłuży..Już piąty odcinek ani nie złapali tego gówniarza od pamiętnika, ani ten gówniarz nie złapał L…


    Jakim cudem po 5 odc. miałby łapać jeden drugiego, skoro w tym anime chodzi właśnie o próby dokonania tego? A z tego, co pamiętam, anime ma epków dość dużo…

    I po co w to FBI wplątywać, czy każdy policjant do nich należy? Nie wydaje mi się, żeby w DN występowali.

    A że Light jest uznawany za genialne dziecko, nikogo nie powinno dziwić, że pomaga przy sprawie.

    Podobnie L, który nie jest jedynym, który myśli, ale myśli najlepiej. Wrew temu, co nam pokazują w filmach/książkach, praca detektywa nie jest wcale prosta i nie każdy idiota mógłby ją wykonywać – poszlaki, zdobywanie dowodów, łączenie tego w całość wymaga wiele wysiłku.
  • Avatar
    Ellerena 31.03.2012 10:19
    Re: Fuuuuuuuuuuuuuuuuu
    Komentarz do recenzji "Brama piekieł"
    W tej serii chodzi właśnie o to, żeby też trochę pomyśleć. Zagadki budują cały urok – trzmają w napięciu. To właśnie ukazuje kunszt twórców. Nawet jeśli zakończenie jest koszmarne, to reszta serii zdecydowanie zasługuje na dobre noty.
    Plusem są charaktery postaci – poznajemy je dzięki ich decyzjom, nie pustym słowom.
    Plusem jest konstrukcja świata, pomysł na jego wypełnienie.
    Ale rozumiem, że się może nie podobać, w końcu każdy ma inny gust;)