x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Co prawda te 2‑3 odcinkowe psuły efekt, porażając niekiedy głpotą…
Re: Gniot, a recenzja częściowo nieudolna również
Jednemu podobają się takie rzeczy, innemu inne, czyż nie? Jeden czepia się danych szczegułów, inny je wychwala. Jednemu przeszkadza – okropny skądinąd – akcent, inny nie zwróci na niego uwagi.
Więc Twoj komentarz też można by w tym momencie – bez obrazy – nazwać czepianiem się;)
Re: Pytanko
Zacznij od pierwszej, ma lepszy początek.
A potem się całkowicie różnią.
Pojawiają się też ciekawsi bohaterowie, bo o ile Bleacha uwielbiam, to drużyny Ichigo (poza nim samym) nie trawię za bardzo. To mieszkańcy soul society i przeciwnicy są siłą napędową tego anime.
Zwykle czekam jakiś czas z oceną i komentarzem – patrząc na coś „na zimno” łatwiej zachować obiektywizm – ale tym razem chyba ich nie zmienię, więc…
Podobało mi się. Nie mniej, nie więcej. Nie zachwyca, ale też nie rozczarowuje, a ostateczne wrażenia są przyjemne. Nie grałam w grę, nie moge oceniać różnic czy nieścisłości.
Tak jak większość narzeka na postać Luke'a przed przemianą (a niektórzy i po niej) to ja… nie powiem, że go od razu polubiłam, ale był jednym z najbardziej „żywych” bohaterów. Nie kolejny ideał, pragnący ratować świat, lecz książę niemający pojęcia, jaki ów świat jest. Jego zachowanie było jak najbardziej na miejscu, przynajmniej przez pierwsze odcinki. Sama zmiana, jaka w nim zaszła, była nieco za szybka i niedopracowana – można bylo lepiej pokazać, jak stara się być lepszym. A tu pstryk! i mamy kolejnego zbawcę ludzkości. Chociaż jego rozterki nadal pozostały całkiem szczere i naturalne.
Reszta bohaterów da się lubić mniej lub bardziej, za wyjątkiem Anis, Arietty i Ion'a, którzy zdawali mi się wciśnięci na siłę – żeby jakieś biedne, pokrzywdzone dzieci były.
Trochę szkoda, ze tak słabo możemy poznać Jade'a, według mnie bohatera z największym potencjałem.
Antagoniści nie zachwycają, a motywy większości z nich nie przemawiały do mnie. Dobrze chociaż, że kliknij: ukryte nie nawrócili się pod koniec.
Ogólnie, większości postaci nieco brakuje głębi.
Sama fabuła jest mocnym punktem serii, i tak jak na początku miałam wątpliwości, czy da się z podobnych tematów wycisnąć coś nowego lub choćby ciekawie zaprezentowanego, potem z przyjemnością czekałam na kolejne odcinki.
Tajemnice świata przedstawionego, mroczne i nieprzyjemne, śledziłam z ciekawością. Rozterki bohaterów i ich decyzje są w miarę wiarygodne, na pierwszy rzut oka nie widać większych nieścisłości czy dziur fabularnych. Tylko wątki romantyczne kliknij: ukryte można było jakoś ładnie pozamykać.
Pod względem kreski i grafiki, to ładnie się prezentują. Mogłoby być nieco lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o magiczne ataki. Walki na miecze – dymaniczne i rozbudowane – miło się ogląda.
Muzyka przyjemna, choć nie jest arcydziełem. Za to opening i ending są naprawdę doskonałe – może ze trzy razy zdarzyło mi sie je przewinąć.
Seria do obejrzenia podczas wakacyjnych nudnych dni, podobna do wielu innych. Ale ma swój urok i kilkukrotnie udało jej się mnie zaskoczyć.
Ostatnia rzecz, mam pytanie co do zakończenia. Nie wiem, czy to ja nadinterpretuję, ale kliknij: ukryte czy wrócił Luke, czy Asch? A może zostali złączeni w jedno? Wydawało mi się, że replika się rozpłynęła, a Asch poruszył ręką… I teraz mam mętlik w głowie.
Zapowiadało się na niezłą porcję wciągającej fabuły z dobrą akcją. Skończyło na kalce dobrych fragmentow z innych serii czy filmow. I to połączonych wyjątkowo kiepskim spoiwem!
Właścwie nie moge powiedzieć nawet, że się pogubiłam – tu nie było się gdzie zgubić. Po pewnym czasie po prostu patrzyła na ekran bez emocji, starając się nie odpłynąć gdzieś myślami.
Bohaterowie może i mieliby „to coś”, ale widać, że to nie jest film dla nich, oni mają tylko dobrze prezenować sięw walce.
I walki, a właściwie grafika i animacja, to jedyny plus. Nie są wybitne, ale warte dobrego słowa.
Re: Wątpliwości
Re: Mushishi - japoński Wiedźmin?
Ale jest różnica – o ile wiedźmin drażnił, denerwował, ukazując ludzkie wady i niesprawiedliwośc świata, to mushishi uspakaja, pokazując, że mimo wszystko jest dla nas nadzieja, choć często trzeba wiele poświęcić.
Tak podobne, a tak różne… cóż, serie wybitne.
Re: Mushishi - japoński Wiedźmin?
Piękne!
Uwielbiam opowieści o samurajach, walki – one trzymały zachwycający poziom.
Dawno nie oglądałam filmu, który tak by mnie zachwycił. Od pierwszej minuty wiedziałam, że trafiłam na perełkę – ito wrażenie utrzymało się do końca. Studio BONES po raz kolejny udawadniło, że potrafi stworzyć coś wybitnego.
Sama historia nie jest nowa, ambitna czy zaskakująca. I to duży plus – kolejna seria o maniakalnym poszukiwaniu eliksiru nieśmiertelności nie wyszłaby nikomu na dobre. Ogromnym plusem jest więc, że twórcy potraktowali je jako tło. Podobnie inne, dalsze wątki – są dopracowane, ale nie przekombinowane – gdyby starano się je bardziej rozwinąć, nie zmieścili by się w tak krótkim czasie (cóż, może to nie byłoby takie złe…) albo powstałyby dziury fabularne.
Postaci. Tu znów czysty zachwyt. I ponownie dobre wyjście: w przypadku Bezimiennego – nie rozwijano przeszłości, postawiono na teraźniejszość, tworząc bohatera silnego, a za razem uroczego. Jest tajemniczy, ale bez przesady – łącząc zdobyte wiadomości dowiadujemy się o nim naprawdę sporo. Kotarou też udało mi się polubić, a pieska to bym do domu wzięła.
Także drugoplanowi mnie zaciekawili – sokolnik, łucznik zakochany w księżniczce, jego starszy towarzysz – przez te krótkie chwile im poświęcone dowiadujemy się o nich bardzo, bardzo wiele. A to sprawia, że można traktować ich jak pełnokrwistych bohaterów, nie marionetki.
I w końcu oprawa… Uwielbiam taką muzykę. Pasowała idealnie. Podkreślała to, co było w danej scenie ważne.
A sceneria! Rzadko spotykałam ostatnio tak staranne, szczegółowe ujęcia tła. Widać, że stawiano na realizm – wiele kadrów mogłoby z powodzeniem udawać obrazy. Kreska postaci wydała mi się przy tym nieco uproszczona, ale całkiem pasowała.
Sceny walk jedne z najlepszych, jakie widziałam. Postaci poruszają się z gracją, możemy dokładnie śledzić ich ruchy, nie ma też problemu ze sztywnością czy sztucznością.
Jedynie nadmiar krwi wydawał mi się niepotrzebny. Można było jej sporo oszczędzić. Scena kliknij: ukryte ocięcia ręki przywódcy wzbudziła we mnie niesmak.
Za bardzo się rozpisałam, znowu… ale o tym filmie mogłabym jeszcze wiele dobrego powiedzieć. Znalazłoby się też parę wad, ale nie przeszkazają one w oglądaniu. Z czystym sumieniem stawiam 10 gwiazdek.
Re: Mushishi - japoński Wiedźmin?
Może przez to, że wiedźmin jest bajką brutalną, jego przekaz z góry ukazywany jest przez krew. W Mushishi mamy zaś spokojną, leniwą prawie narrację, niewiele butalności i okrucieństw.
Co do Geralta i Ginko… naprawdę, podobni. Uch, no to mam temat rozmyślań na dzisiejszy wieczór:)
I rozbawiło mnie.
Po za tym, ze sprawdzianu dostałam 5+, więc…
Zresztą, oceniam tak: coś dostaje 5 i wyżej, jeśli dało się obejrzeć z przyjemnością. Ew jeśli nie było bardzo wciągające, ale miało w sobie coś, co mnie zainteresowało.
Cóż, na pewno zajżę tu zakilka tygodni, a jeśli wtedy zapomnę, za co dostało tyle gwiazdek, to obniżę o 1.
Główny bohater – jak lubię. Inni – również ciekawi, nie denerwował mnie chyba nikt prócz małego blondynka.
Humor – majtkowy, ale cóż. To ecci. I kilka razy mi się naprawde spodobał.
Kreska – dało sie patrzeć, choć ruch postaci pozostawiał sporo do życzenia. Muzyka nie wpada w ucho, ale pasuje. Dobre tło.
Fabuła… i tu się zaczyna problem.
Jak wspominałam, najpierw oglądało się przyjemnie. Lekko, zabawnie, ale i z dreszczykiem. Jakoś tak się stało, że zaczęłam po tej serii oczekiwać ciekawego rozwinięcia wątku mocy głównego bohatera, bogów itd. A co dostałam?
Ostatnie epki to jeden wielki bur… bałagan. Nic nie zostało wyjaśnione, na ekran patrzyłam, mając na twarzy wypisane WTF. Tu ktoś skacze, tu lata, tu jakieś smoki, tam mechy, wojsko, tragedie rodzinne, bogowie‑niebogowie których trzeba zniszczyć/chronić, zagłada świata, soperbohater…
Nie rozumiałam motywacji prawie żadnej postaci, a nawet jeśli, to zaraz zaczynały one robić coś, po czym na powrót przestawałam.
A można to była tak ciekawie rozwinąć. Chyba twórcy za późno zrientowali się, że kończy im się czas. Może najpierw planowano więcej odcinków?
Tak więc nie mam pojęcia, co wystawić. Za odc od 1 do mniej więcej 9 dałabym spokojnie 7, gdybym nie wiedziała, co będzie dalej. Ostatnie – może 3. W końcu dam chyba 6.
Nie wyszło.
To najgorsza seria, jaką oglądałam. Romans na żenującym poziomie, całkowicie niepasujące elementy paranormalne, wybitnie płytka psycholigia bohaterów oraz tej wielkookiej sprzątaczki, do której określenie „bohaterka” jakoś mi nie pasuje. Taki łącznik między bishami, bez którego mogliby się obyć. I na pewno wyszłoby to serii na dobre.
Pisząc o niej, była denerwująca, naiwna i zupełnei bezosobowa. Możnaby kołek drewniany wstawić zamiast niej.
Reszta postaci nieco lepsza, ale w pierwszej serii wypadli ciekawiej. Nie wykożystano ich potencjału.
Fabuła historyczna, dla osoby nie znającej przeszłości japonii jest niezrozumiała. Fabuła ogólna… zdążyłam ją zapomnieć, wiem, że były jakies melodramatyczne wzloty i upadki. O ile w 1‑szej serii pojawiał się humor, to tu tylko tanie chwyty wyciskające łzy. Ale nie moje. No, i obowiązkowy kliknij: ukryte tragiczny koniec. Nienawidzę takich.
Plusem są seyiu (Schinichiro Miki i Toru Okawa <3), uważam jednak, że zmarnowano ich potencjał.
Żeby nie było – gdyby to było jedno z moich pierwszych anime, prawdopodobnie oceniłabym sporo lepiej, ale tak nie jest. Teraz jedynie kreska postaci męskich – całkiem niezła, miło się patrzy (właściwie jedyna zaleta) i przyzwoita muzyka sprawiły, że dałam 2(+).
Oglądałam dlatego, że nienawidzę zostawiać nieskończonych serii, po za tym liczyłam, że może się coś rozwinie.
Zmoderowano
Re: podobny bohater
Re: Pytanie
Oui!
Zgadzam się w większości z recenzją, autor/ka naprawdę dobrze wszystko opisał/a.
Poważniej, mniej cukierkowato, wywalono (nareszcie) tą infantylną gromadkę, jaką są szkolni koledzy Rikuo. Youkai – albo ayakashi – nareszcie pokazują swoją mroczną naturę, nawet te, które walczą obok Nurarihyona. Potrafią byś wredne, pozbawione litości i zabójcze. A Hagoromo Gitsune to istna perełka wśród czarnych charakterów – jej nie sposób lubić, można tylko podziwiać.
Sam Rikuo naprawdę pokazany został od lepszej strony – o ile nawet w ludzkiej postaci zdarzały mu się dobre momenty, to ogólnie był słaby i dziecinny, a teraz widzimy, że staje się coraz silniejszy i dorasta do swojej funkcji. I jest uroczy. Naprawdę bardzo ciekawa postać.
I wreszcie dowiadujemy się czegoś więcej o jego gromadce, poznajemy przeszłość i dzięki temu można wreszcie zrozumieć, czemu tak wiernie stoją przy przywódcy będącym youkai tylko w 1/4.
Co do ludzkich bohaterów, oni mają swoje lepsze i gorsze momenty, ale kilku omyouji zdążyłam polubić. Brat Yury, ten walczący za pomocą podstępów i sztuczek, wypada świetnie. Wreszcie nie jakiś honorowy, pozbawiony wad (i rozumu) zbawiciel świata.
Oprawa graficzna miła dla oka (niekiedy bardzo – postaci męskie udały się znakomicie;) )tła zazwyczaj staranne i dopracowane walki. Muzyka pasuje do swoich scen. 1‑go openingu i 2‑go endingu da się słuchać z przyjemnością, czego niestety o 1‑szym endingu powiedzieć się nie da. Jest jak cukier z herbatą. Nie do picia.
O ile pierwszej serii dałabym 6, to tej – z czystym sumieniem 8/10. Polecam.
Re: ... ... ...
To nabardziej okrótna, przerażająca rzecz jaka wystąpiła w tym anime:P
Re: Grrrr....
Do obejrzenia z przymrużeniem oka;)
Przyjemny przeciętniaczek.
Więc, po Brave 10, spodziewałam się właśnie tego, co dostałam – lekkiej, zabawnej serii z nieprawdopodobnymi z punktu widzenia fizyki (a ja i nauki ścisłe sojusznikami nie jesteśmy) walkami i mocami. Oraz stadkiem wspaniałych postaci.
Gdzie ta ich wspaniałość? Są tacy, jak i setki innych, przewidywalni i… uroczy. Dlatego właśnie, że ich znamy, doskonale wiemy, czego się po nich spodziewać i możemy się tym cieszyć. Osobiście uwielbiam głębokie, niejednoznaczne postaci, ale zdaję sobie sprawę, że jest ich niewiele i ciężko je stworzyć. Ale twórcy zazwyczaj tego nie rozumieją bądź ignorują, przesadnie je „pogłębiając” i dodając tragiczną przeszłość i inne bzdury na każdym kroku. Tym razem udało im się nie przesadzić – oczywiście, (pseudo)dramatyzmu było sporo, ale jak dla mnie nie był on obrzydliwie naiwny. Większość bohaterów ma dystans do samych siebie, są zabawni, można łatwo ich polubić bez wgłębiania się w ich charaktery. I są ślicznie rysowani, a przyznaję, że to lubię.
Fabuła? Hah, po co się nad nią zastanawiać? Przecież od początku widać, jak ona będzie wyglądała. Nie zaskakuje praktycznie niczym i mam wrażenie, że nie o nią twórcom chodziło. Jeśli tak, podziwiam ich. Oczywiście, coś musiało łączyć tę serię w całość, i to coś było wybitnie przeciętne i przewidywalne. Już po pierwszym odcinku ci, którzy nastawiali się na ambitną serię, powinni zrezygnować lub zmienić tryb oglądania z „poważny” na „komediowy”. Tylko z takim podejściem ta seria może się spodobać.
Różne aluzje i przekomarzanie się bohaterów – to jest właśnie sedno Brave 10 i jako takie, sprawdza się zadziwiająco dobrze. Nie mam zamiaru oglądać tego po raz drugi, po to tylko idealna rozrywka między innymi seriami, ale jeśli ukarze się kolejny sezon, bez wątpienia sięgnę po niego.
Re: Przereklamowany bełkot, kiczowaty i niezbyt logiczny
Jakim cudem po 5 odc. miałby łapać jeden drugiego, skoro w tym anime chodzi właśnie o próby dokonania tego? A z tego, co pamiętam, anime ma epków dość dużo…
I po co w to FBI wplątywać, czy każdy policjant do nich należy? Nie wydaje mi się, żeby w DN występowali.
A że Light jest uznawany za genialne dziecko, nikogo nie powinno dziwić, że pomaga przy sprawie.
Podobnie L, który nie jest jedynym, który myśli, ale myśli najlepiej. Wrew temu, co nam pokazują w filmach/książkach, praca detektywa nie jest wcale prosta i nie każdy idiota mógłby ją wykonywać – poszlaki, zdobywanie dowodów, łączenie tego w całość wymaga wiele wysiłku.
Re: Fuuuuuuuuuuuuuuuuu
Plusem są charaktery postaci – poznajemy je dzięki ich decyzjom, nie pustym słowom.
Plusem jest konstrukcja świata, pomysł na jego wypełnienie.
Ale rozumiem, że się może nie podobać, w końcu każdy ma inny gust;)