Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Farathriel

  • Avatar
    Farathriel 16.11.2018 22:27
    Re: Dobrze, ale...
    Komentarz do recenzji "Tensei Shitara Slime Datta Ken"
    A no fakt. Nie chodzi o wierne odwzorowanie. Ciężko zrobić dobrą produkcję medialną jeśli pewnych niuansów nie możesz zamaskować. Na przykład faktu, że niektóre sceny w mandze mogą być zbyt mało dynamiczne dla anime. Albo lepiej – ekranizacje rządzą się swoimi prawami, wymogi czasu antenowego, ilość odcinków… i tak dalej. Ja nawet nie optuję za tym, by z chirurgiczną precyzją wszystko kopiować. Nie da się. Po prostu zwracam uwagę na fakt, że niektóre rzeczy po prostu rażą brakiem… jakby to, nie wiem – wysublimowania? Kreatywności?  kliknij: ukryte  To są takie główne, naprawdę rażące elementy. Rozumiem, że scenarzyście chodziło o wypełnienie czasu antenowego na ten odcinek, trzeba było tę walkę rozciągnąć, dodać nowe sekwencje. Tylko ucierpiała na tym jakość całości.

    W ogóle… to to ma LN? Ojej. Nie wiedziałem nawet xD
    Ciekawi mnie jak te sceny zostały opisane w LN.
  • Avatar
    A
    Farathriel 15.11.2018 12:25
    Dobrze, ale...
    Komentarz do recenzji "Tensei Shitara Slime Datta Ken"
    Jestem niezmiernie uradowany, że ekranizują tę mangę.Była dla mnie bardzo obiecująca gdy jakiś czas temu zaczęła wychodzić. Problem polega niemniej na tym, że anime ma typowe jak dla kinematografii zapychacze – każdy odcinek wprawdzie odwzorowuje mangę, jednak nie robi to w 100% wiernie. Scenarzyści dodali w wielu miejscach niepotrzebne sceny, niektóre z wydarzeń z mangi są inaczej opisane – prowadzą rzecz jasna do tej samej konkluzji, jednak wykonanie jest inne.

    Prezentacja głównego bohatera – Rimuru – nie jest do końca wierna oryginałowi. W mandze, Rimuru jest bardziej zdecydowany, konkretny i profesjonalny. Wiele rzeczy wykonuje improwizując na bazie swojej wiedzy ogólnej i doświadczenia zawodowego. W anime zaś sprawia wrażenie lekko ciamajdowatego.
  • Avatar
    Farathriel 11.08.2018 20:49
    Re: prawie jak X Clamp'a...
    Komentarz do recenzji "Lord of Vermilion: Guren no Ou"
    I tak czekam na odpowiedź na moje CV, i poza niedeadlineowym zajęciem scenarzysty ds. questów pobocznych, nie pozostaje mi nic innego do zrobienia :D

    Także mogę marnować życie xDDD
  • Avatar
    Farathriel 11.08.2018 00:54
    Re: prawie jak X Clamp'a...
    Komentarz do recenzji "Lord of Vermilion: Guren no Ou"
    Ja to cholera obejrzę xDDD
    Obejrzę to, zmarnuję 20­‑40 minut życia i przekonam się bo nie wierzę, że jest gorsze od tego:
    [link]

  • Avatar
    A
    Farathriel 11.08.2018 00:47
    Miałkie
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ghoul"
    To anime… gdyby je porównać do potrawy, to byłby to kawałek pysznej, ale fatalnie przyprawionej wołowiny. Miejscami jest przesolona, gdzieniegdzie w ogóle brakuje czegokolwiek, a na rogach jest lekko przypalona.

    Postaci są generyczne, nudne, przewidywalne do bólu. Cała ta przeciętność po prostu została wyniesiona na tyle wysoko, że jakoś się to wszystko trzyma. Znaczy… no to jest wszystko do zniesienia, i przy odrobinie samozaparcia łatwo zapomnieć o tym, że „Gdzieś to już widziałem”.
  • Avatar
    A
    Farathriel 10.08.2018 01:33
    Nie.
    Komentarz do recenzji "Steins;Gate 0"
    W porównaniu do skondensowania fabularnego pierwszego Steins;Gate, Zero jest marną namiastką tego czym mogłoby być w rzeczywistości. Postaci są nudne, nie mają tyle charyzmy połączonej z wiarygodnością co te z pierwszej serii. Autorzy wpletli niepotrzebne zapychacze i sceny typowo fillerowe i fanserwisowe.

     kliknij: ukryte  Nota bene ku mojej sadystycznej uciesze nad nieszczęściem bohatera, który dostaje prztyczek w nos od samego Boga, za zabawę elementem natury rzeczywistości.

    Z drugiej strony chwilami mam takie odczucie  kliknij: ukryte 

    W zalewie tego wszystkiego przynajmniej anime nie cierpi na znienawidzone przeze mnie „Deus ex machina” jakie pojawiało się okazjonalnie w pierwszej serii.

    PS. Dopiero odcinek 17 daje jakieś takie „O, to to, właśnie tak. To wreszcie pachnie choć trochę jak stary dobry Steins;Gate”.
  • Avatar
    Farathriel 4.08.2017 12:42
    Komentarz do recenzji "Berserk [2017]"
    Można na to spojrzeć inaczej. Miura uchylił rąbka tajemnicy – albo i więcej, wprowadził wyjaśnienia odnośnie funkcjonowania świata Berserk… I faktycznie – klimat tajemnicy, zaszczucia i grozy się rozmył, a została jakaś taka mieszanina grimdarkowego niepełnego heroic fantasy. Przygodowość rozmiękcza klimat. To normalne. Daje za to poczucie akcji, posuwa naprzód fabułę. Wieczne kluczenie w perypetiach polityczno­‑intryganckich oblanych tylko nadnaturalnym, niemalże okultystycznym sosem jest tak samo męczące jak przegięcie pały w drugą stronę – zrobienie z grimdarku pseudoprzygodówkę.

    Z drugiej strony… Berkserk zdaje się mieć swój świat przedstawiony dostosowany do tego co sami bohaterowie spotykają. Guts z Golden Arc nie miał wiele styczności z apostołami (pomijając starcie z Zoddem). Świat przedstawiony zmienia się gdy Guts się zmienia.

    Swoją drogą – jest trochę tak jak moja narzeczona wspomniała przy którymśtam odcinku Berserka – „Niektórzy zapewne krzywo będą na to patrzeć, ale ja wolę Berserka po Eclipse. Ta przygodówka w sosie grimdarkowym jest naprawdę zabawna!”.
  • Avatar
    A
    Farathriel 19.09.2016 23:40
    Symboliczna opowieść
    Komentarz do recenzji "Planetarian ~Chiisana Hoshi no Yume~"
    Jedyne co mi na myśl przychodzi po obejrzeniu tego to –  kliknij: ukryte 

    Niemniej całokształt – wyborny. Bardzo symboliczna opowieść, z wieloma niedopowiedzeniami, dozą tajemniczości. „Planetarian” nie jest ciekawe dlatego, że ma jakoś specjalnie wyszukaną fabułę. Jej tu prawie w ogóle nie ma. Jest przedstawione tylko to co tu i teraz, brutalna rzeczywistość oraz naiwny, pracowity robocik z mentalnością dziecka.
  • Avatar
    Farathriel 13.08.2016 17:47
    Re: Potworne Rozczarowanie
    Komentarz do recenzji "Junketsu no Maria"
    Mogliby zrobić serię z jednym konkretnym nastrojem z tym, że wtedy anime nie byłoby w stanie trafić do szerokiej gamy odbiorców, a tu przecież chodzi o oglądalność, o zysk. Najwyraźniej bardziej opłaca się robić miszmasz będący zlepkiem przeciętnych nastrojów i atmosfer serii, niżeli zrobić coś konkretnego.

    Mnie najbardziej drażniło w Marii tendencyjne podejście do tematu. Postawili wiedźmy jako tych „antybohaterów”, których widzowie mają z założenia kochać oraz kościół i kler, który oczywiście miał być zły. Do tego dolano jeszcze odrobinę tej niezwykle wymownej skali szarości (bo przecież czarno­‑białe ujęcie problemu byłoby jeszcze bardziej tendencyjne). Skończyło się to tak, że widz nie miał okazji dogłębnie poznać motywacji obu stron. Nadal ni cholery nie mam pojęcia dlaczego niebiańscy czepiają się na wespół z kościołem tych wiedźm (wyjaśnienia „Bo ichni Bóg tak powiedział” raczę nie przyjmować do wiadomości bo to lanie wody zwykłe. Sprawa Marii zaś jest problemem osobnym, który odstaje fabularnie od tego zarzutu i jest jakoś jeszcze wyjaśniony). Skutek tego taki, że nie wiadomo z jakiej przyczyny magia jest uznawana za coś złego. Choć jak znam życie to chodziło o wykorzystanie motywu prześladowań czarownic, oj jakie biedne – szkoda tylko, że jarano wtedy głównie ciężkich przestępców i kultystów siejących zamęt w społeczeństwie feudalnym. A co z wiedźmami? No… Nikt nie wie co ze zdaniem wiedźm. One chcą robić swoje i koniec bo wierzą, że jest dobrze. No i… w ogóle to skąd ta magia się tam wzięła? Dlaczego istnieje? Tego też nie wiem. Jak już się ktoś bierze za pisanie scenariusza do anime z elementami nawiązującymi dość mocno do chrześcijaństwa to niechże chociaż nie ignoruje faktu, że to jasno definiuje magię jako „Działanie nadprzyrodzone pochodzące od złego ducha”. Przynajmniej byłoby wiadomo kto jest kim i komu się za co szafot należy, a przepraszam – stos.
    No, no, no! I jest też sama tytułowa Maria, która… cóż… mam wrażenie, że pełni w tym anime rolę żeńskiego, blond­‑odpowiednika Shirou z serii Fate. Czarownica jest oczywiście taką lekką tsunderką, ale tylko lekką, żeby romans z tamtym młodym kmiotem poszedł bardziej miękko i się zmieścił w 12 odcinkach.

    To chyba te główne zarzuty z mojej strony pod adresem anime. Dałem temu 6/10 bo mam dobre serce i umiem zaciskać zęby kiedy z ekranu wylewają się pierdoły. Poza tym projekt postaci samej Marii był uroczy.
  • Avatar
    A
    Farathriel 11.08.2016 17:22
    Straszny rak i okrutnik
    Komentarz do recenzji "Dansai Bunri no Crime Edge"
    Rzadko porzucam oglądane anime, ale jak już to robię to przynajmniej niech będzie wiadomo, że za całokształt, a nie jeden wybrakowany element.

    Przerwałem pod koniec 4 odcinka. Anime ma fabułę. Och! Niech was ta ocena fabuły w recenzji nie zmyli – tam jest fabuła. Tylko dziurawa jak stare portki w których grałem z kolegami w nogę będąc w podstawówce. W każdym razie nikt nic nie wyjaśnia, nawet nie próbuje. Niektóre rzeczy nie mają najwyraźniej potrzeby bycia wyjaśnionymi. Po prostu scenarzysta płynie sobie z prądem.
    Bohaterowie to dramat… w sensie – że źle napisani. Sztuczni, plastikowi, jakby ćwierć­‑inteligentne marionetki, którymi jakiś demiurg steruje sponad kotary scenicznej.

    Są serie, które wypadły lepiej przy tym… I to tylko dlatego, że nie próbowały sikać ludziom w oczy twierdząc bezczelnie, że to deszcz. Swoją drogą – mówiąc o sikaniu – wygląda na to, że autor, który to naskrobał to mangaka­‑hentajowiec od loliconów. Tak czy inaczej takiego nagromadzenia zboczeń w anime, które z założenia zboczone miało nie być dawno nie widziałem. Kto przetrwał ten seans to wie o jakich scenach mówię.

    O grafice i animacji rozwodził się nie będę. Jest poprawna. To wszystko. Chociaż powinienem przyczepić się do kanciastych i topornych projektów postaci. Ale w porządku. Zostawię to. Dość już się nad tym tytułem pastwiłem.
  • Avatar
    A
    Farathriel 9.08.2016 15:04
    Czo ja obejrzałem to ja nawet nie...
    Komentarz do recenzji "Mahoromatic"
    Czy można zrobić ecchi z angstującym androidem, pokrzywdzonym przez życie chłopaczkiem i szurniętą nauczycielką? Jeszcze jak! I o dziwo wyszło całkiem nieźle. Nawet te fragmenty ecchi były… jakoś tak mało ecchi z racji swojej naturalności (ot – trochę szczucia cycem w łaźni i takie tam)

    Jak na moje zabawna bajeczka sięgająca po stary motyw przyjaźni, miłości i rodzinnego ciepła.


  • Avatar
    A
    Farathriel 5.07.2016 12:46
    Drażniące romansidło
    Komentarz do recenzji "Kimi no Iru Machi"
    W gruncie rzeczy jak recenzent wspomina – pierwsze kilka odcinków to po prostu świetny dramat. Naprawdę miło się to ogląda. Bardziej grząsko robi się później gdy tylko mija właśnie ten niefortunny dla jednego z bohaterów 7 odcinek.
    Towarzystwo zaczyna odwalać, robić dziwne irracjonalne rzeczy, a główny bohater zamiast posługiwać się rozumem w relacjach zdaje się bazować na uczuciach jako na wykładni w poznawaniu świata. Jedyne do czego można tutaj śmiało przyklasnąć to bardzo dobre ukazanie właśnie nieudolnego, nieśmiałego choć próbującego być miłym bohatera. Szkoda, że Haruto częściej używa serca jak rozumu i ostatecznie wychodzi na irytującego, niedojrzałego emocjonalnie gówniarza… chociaż mniemam, że taki był właśnie zamysł. Ubolewam, że współczesne kino jest tak przesiąknięte tym paradygmatem „Ci dobrzy idą za głosem serca”. I tak jak urzekła mnie ta niecodzienność w prezentowaniu problemów i rozterek postaci, tak wręcz odrzuciło ostateczne ich rozwiązanie. Japsy i te ich poukrywane tu i ówdzie motywy „przeznaczenia”.
  • Avatar
    Farathriel 3.07.2016 11:30
    Re: Moje oczy...
    Komentarz do recenzji "Berserk [2016]"
    I tak to jest. Masa widzów mruczy na sam widok CGI, a oni i tak to CGI pakują z różnych… względów. Słabe to i tyle. Jeszcze żeby modele tych postaci były starannie wykonane, ale gdzie by tam! Może żeby były starannie animowane… z tym, że tego też tam nie ma, a ruch postaci przypomina te stare filmy kukiełkowe, które to nagrywało się metodą poklatkową i widać było jak wszystko co było animowane w sposób charakterystyczny „chrupało” przy każdej klatce filmu.

    Szczerze? Obejrzę to. Ale tylko ze względu na to, że to Berserk. Tylko dlatego.
  • Avatar
    A
    Farathriel 29.06.2016 16:19
    Pocieszna bajeczka
    Komentarz do recenzji "Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta?"
    Nic dodać nic ująć jak w tytule tematu. Problem tego anime (jak sporej większości zresztą) to nierówność. Początek wręcz wyborny jak na swój gatunek. I tak to – autorzy najpierw uraczyli widzów świetnymi przystawkami by później podać przeciętną zupę i równie przeciętne drugie danie w którym dobry okazał się jedynie sos, którym były polane ziemniaki i mięso. Także projekty postaci, kreska, ogólna urokliwość – wręcz cudowne. Zwyczajnie w świecie cieszyło to oczy. Gorzej było już z samą treścią bo bohaterowie i ich możliwa do wydobycia unikatowość została przeorana gdy tylko na wierzch wyszło, że anime traci swój motyw przewodni  kliknij: ukryte 

    Sama zaś Ako jest przypadkiem nieuleczalnej, słodkiej idiotki. Dziewczyna z jednej strony nadaje serii smaku, a z drugiej po prostu irytuje swoim nieludzkim jak na jej wiek nierozgarnięciem. Nastolatka z mentalnością 8 letniego, uzależnionego od gier komputerowych dziecka w dodatku wplątana w niewinny romansik z głównym bohaterem… I nagle nie wiem na ile Ako to jeszcze archetypowa dandere, a na ile ociekająca lukrem dziwaczka z domieszką nietypowej nieśmiałości motywowanej jej złymi nawykami.

    Te dzieciaki spędziły sporo czasu razem, a jednak przez płytką fabułę, słabe i zagubione umotywowanie ich działań, wszystko stało się po prostu przeciętnym anime, które gdyby nie to, że ma swój urok – prawdopodobnie zostałoby przeze mnie porzucone w półbiegach. A tak to raz w tygodniu miałem przyjemność popatrzeć sobie na ładnych bohaterów, którzy coś tam próbują robić.
  • Avatar
    Farathriel 25.06.2016 14:36
    Re: Motywy działania Shiki
    Komentarz do recenzji "Shiki"
    Bardzo słuszna analiza. Z jednym tylko małym zastrzeżeniem z mojej strony – otóż – moralność jest tam gdzie jest rozumność i wolność w podejmowaniu decyzji (sama dobroć popełnionego czynu istnieje, ale w koherencji z wolnością, intencjonalnością, wolitywnością i rozumnością w podejmowaniu decyzji). W sytuacji w której obie strony (jak słusznie zauważyłaś) były zmuszone do robienia tego co robić było trzeba, moralność przestaje grać jakąkolwiek rolę w ocenie sytuacji. Tam są tylko czyny i ich konsekwencje. To trochę jak z tym dylematem wagonika. Co byś nie zrobiła – i tak wychodzi, że ktoś ginie. Sytuacja jest tylko pozornie bez wyjścia bowiem w rzeczywistości ona sama w sobie ma status amoralności.

    Ale! Pod kątem moralnościowym można rozpatrywać np. działania Shiki nie wynikające z ich głodu bądź też będące tylko pośrednio wplecione w konieczność picia krwi. I tu np. wręcz  kliknij: ukryte 
    Czy czepiając się ludzi – ich wręcz obrzydliwa obojętność, głupkowatość, zatwardziałość, a na wsiurowatej brutalności kończąc ( kliknij: ukryte )

    O w tych przypadkach jestem w pełni skory oceniać moralność postępowania.
  • Avatar
    Farathriel 25.06.2016 00:02
    Re: Motywy działania Shiki
    Komentarz do recenzji "Shiki"
    Jest zasadnicza różnica między istotami z osobowością rozumną, a istotami bez niej. Shiki jak i ludzie dzielą wspólną cechę – rozumność. To sprawia,że mogą planować i nawzajem się zabijać. Zwierze tego nie potrafi z racji opierania swojego przetrwania o instynkt samozachowawczy oraz doraźne, płytkie poznanie zmysłowe.
  • Avatar
    A
    Farathriel 24.06.2016 11:21
    Motywy działania Shiki
    Komentarz do recenzji "Shiki"
    Co można było powiedzieć zostało już w komentarzach powiedziane. Natomiast moją niechęć budzi to… wręcz obrzydliwe tłumaczenie motywów Shiki  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Farathriel 8.02.2016 15:31
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    Zabawne, że autorzy poszli w odwrotną stronę – bohaterowie są słabi, niezbyt rozgarnięci. Bardzo przyjemnie się ogląda zmagania, a w zasadzie próbę przeżycia tej grupki dzieciaków, które za każdym razem ocierają się niemalże o śmierć. Miła odmiana od klasycznego stereotypu przesadnie silnych nastolatków, którzy przecież z natury rzeczy powinni być słabi, niezbyt rozgarnięci oraz zaszczuci i przestraszeni.
  • Avatar
    A
    Farathriel 30.01.2016 01:33
    A miało być tak... pięknie...
    Komentarz do recenzji "Divine Gate"
    Denny i tani dramat polany psychologicznym sosem co by to jakoś uwiarygodnić. Trzy odcinki i mam tego dość. Nie dlatego, że Aoto to cierpiący, samooszukujący się (podparte wyjaśnieniem relacji świadomość­‑podświadomość – szkoda tylko, że autor nie wpadł na pomysł, że człowiek na swych aktach się nie kończy i swoją wolą przekracza determinanty) nastolatek w stanie bliżej nieokreślonej depresji. Problem polega na tym, że to anime dużo mówi, ale mało wyjaśnia. Strasznie nierówna seria, niektóre sceny swoją konstrukcją są naprawdę wciągające. Później oczywiście przychodzi 4­‑6 scen tak dennych, że nie wiem czy scenarzysta to tak sobie jajek nie robił naginając tolerancję widzów. Ach! Racja. Jest też organizacja światowa doglądająca wszystkiego.
  • Avatar
    A
    Farathriel 29.01.2016 19:57
    Inne takie samo
    Komentarz do recenzji "Boruto: Naruto the Movie"
    W Boruto odgrzano stary kotlet klasycznych schematów shounenowych, z tym, że zrobili to w na tyle spektakularny oraz sympatyczny sposób, że jakoś się to wszystko uchowało. Ba! Właściwie to odnoszę wrażenie, że ten film w jakiejś części nie jest już shounenem, ale dramatem z elementami akcji i przygody.

    Nie wiem… może to moje wrażenie, ale filmowi zabrakło jakichś 2 godzin na pokazanie wielu smaczków tego świata. Otóż, gdy Kishimoto­‑sensei mówił o „Nowej Erze Naruto” miał ją na myśli także i dosłownie. I tu pojawiają się braki bowiem wiele wątków jest zupełnie obcych widzowi i to do końca filmu. Wszystko pozostaje takim punktem zaczepnym, ot – poszturchiwaniem widza wiedzą o tym co nadchodzi. Niemniej to za mało. Plus, że film cechuje ogromne skondensowanie treściowe, brakuje doprecyzowania relacji między bohaterami, ich motywacji, nowych zasad w otaczającym zmodernizowanym świecie shinobi. Gryzie to wszystko strasznie w oczy.

    W konsekwencji… cóż – dobry film, przeciętne Naruto.
  • Avatar
    A
    Farathriel 14.01.2016 17:41
    Ech... Tak to już jest.
    Komentarz do recenzji "Musaigen no Phantom World"
    Japończycy i to ich marketingowe podejście do wszystkiego. Już nawet z filozofii Kanta musieli zrobić podkładkę pod fabułę, co się kupy zupełnie nie trzyma bo sama filozofia Kanta nie traktowała tyle o rzeczywistości samej w sobie (gdyż takową Kant negował – jak zresztą całą metafizykę), a więcej o ludzkim poznaniu właśnie.

    W sumie, kolorowe to, ładne, świeci się, błyszczy, eleganckie projekty postaci. Pomijając bazarowy wręcz styl doboru elementów uniwersum – całość ma nawet niczego sobie potencjał. Ciężko określić po 2 odcinkach jacy są bohaterowie. Póki co radośnie twierdzę, że męski protagonista to miękka fajeczka z domieszką żywego temperamentu oraz jakiegoś nie do końca określonego intelektualizmu, który świeci w tle tak, że tyle o ile tą postać ubogaca.
  • Avatar
    A
    Farathriel 29.12.2015 22:39
    Niby bieda, ale nie bieda.
    Komentarz do recenzji "Rakudai Kishi no Cavalry"
    Dziurawa fabularnie seria, sporo niedopowiedzeń, fabularnych luk, które trzymają się tylko dlatego, że tło i podstawa tego anime są w zasadzie jednym (a mowa tu o haremówce i komedii szkolnej). Tylko, że samo śmieszkowanie nie uratuje sprawy. Znaczy się – nigdy nie ratuje (chyba, że jest to cudo pokroju Nichijou, ale to inna para kaloszy).

    Nie to, żebym jakoś wybitnie źle się przy tym bawił. Niemniej niektóre z zastosowanych konkwencji są aż nadto oczywiste, głupawe i stereotypowe – tu patrz – niezdecydowany bohater, któremu to o dziwo jego luba jakoś dziwnie sama częściej „włazi do łóżka”, albo do łazienki. Żenujące jest to o tyle, że raz postać zachowuje się jak jedna z tych (nie)sławnych „comfort women” o którą Japsy z Koreanami się tyle spierali, a innym razem gra klasyczną nieśmiałą dziunię. Może niektórym to odpowiada. Mnie natomiast wprowadza w zażenowanie przechodzące w zwyczajną irytację.

    Tyle dobrego, że autorzy wiedzieli jak poprowadzić akcję aby przyciągało to uwagę. I faktycznie, przyciąga. Pomimo kiczu jednak jako widz – chętnie chciałem dobrnąć do końca.
  • Avatar
    A
    Farathriel 27.12.2015 00:49
    Także tak to jest...
    Komentarz do recenzji "Kakumeiki Valvrave 2"
    KV2 jest jak dwójka głównych bohaterów. Słodkie. I gorzkie.  kliknij: ukryte Japończycy pełną parą ciągną ze wschodnich filozofii, nie ma co.

    Ale… tak generalnie to nie było to złe. Anime, które pozostawia po sobie gorycz jednak nie jest obecnie łatwe do znalezienia. A Valvrave pomimo bohatera­‑idealisty nie próbuje lukrować rzeczywistości,  kliknij: ukryte 

    Nie powiem, idzie za tym jakieś przesłanie. Ot – utopii nie będziemy mieli, ale spróbujmy się dogadać… i tego typu cyrki. Oklepane? Oklepane. Niemniej w dobie relatywizmu postmoderny to jednak jest jakaś przyjemna odmiana od durnowatego „Free for all” czy jak kto woli – „Każdy sobie rzepkę skrobie”.
  • Avatar
    Farathriel 12.12.2015 11:29
    Re: Tia... Także ten...
    Komentarz do recenzji "Charlotte"
    Wygląda na to, że te bakadere są jakoś użyteczne. Chociaż, Yusa faktycznie robiła za świetne tło oraz taką maskotkę samorządu szkolnego przez którą przestało się zwracać uwagę na fakt, że  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Farathriel 11.12.2015 17:13
    Tia... Także ten...
    Komentarz do recenzji "Charlotte"
    Nierówności nierównościami, ale jedno przyznać muszę – zupełnie równo, spójnie i porządnie wypadła jedna postać – Yusa Nishimori. Tak archetypowo perfekcyjnej bakadere dawno nie widziałem.

    Swoją drogą – autor miał chyba jakiś problem z niemożnością zdecydowania się komu serwuje ten kotlecik. Otóż nie sposób nie odczuć, że twórca próbował stworzyć miszmasz szkolnej komedii, dramatu, akcji, tragedii, tajemnicy – i na końcu nawet jakiś kiczowaty superhero. W pewnym momencie odniosłem wrażenie jakby scenarzyści garściami czerpali ze źródełka znanego jako Steins;Gate… Generalnie to cyrk na kółkach tyle, że bardzo zabawny. No i ładnie brzmiący i wyglądający.