x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: CAUSE I FEEEEEEEEEEL
Gdybym podzielał Wasz punkt widzenia, zapewne przyznałbym Wam rację. Tak więc: let's agree to disagree.
Plus dla Ciebie.
CAUSE I FEEEEEEEEEEL
Czy ludzie w przyszłości będą ta tyle ogłupieni, że pozwolą na wprowadzenie systemu, który mógłby rozkazać ich uwięzić lub zabić na podstawie jakiegoś numeru, co do wyliczania którego nie znają żadnej metodologii? W opowiadaniu „Raport Mniejszości” było to korzystanie z usług osób przewidujących przyszłość. System nie idealny, ale zdecydowanie bardziej przejrzysty.
Czy Akane rzeczywiście jest chodzącym ideałem, z najlepszymi wynikami w niemal każdej dziedzinie? Pierwszy odcinek temu zaprzecza. Ma zapewne problemy z logiką, skoro strzela do podwładnego, a nie do „przestępcy”, którego ten chciał powstrzymać przed ...czymś złym.
Idiotycznego już na pierwszy rzut oka. Nawet Makishima, wróg obecnego systemu, korzysta z metod bardzo wątpliwych. Wkładanie mu do ust natchnionych sentencji nie powoduje, że zaczynamy lubić tę postać, tworzy jedynie w dość amatorski sposób tzw. „guembie”. Dobór cytatów do konkretnych sytuacji też nie zasługuje na uznanie, o czym wspomniał recenzent.
Postać białowłosego rewolucjonisty od razu kojarzy się z postacią z GitS:SAC 2nd GIG, Hideo Kuze. Główną różnicą w ich zachowaniu jest fakt, że kliknij: ukryte Kuze nie zabija zwykłych obywateli dla samej satysfakcji, a jego celem są jedynie organizacje rządowe i rządowi decydenci. Między nimi oraz obydwoma seriami istnieje spora przepaść. Szczerze polecam zapoznanie się z GitS‑em.
Poza Makishimą i Akane, o których można powiedzieć coś więcej oraz Ginozą, którego zadaniem było wzmocnienie blasku Kougami'ego,reszta postaci jest nijaka. Osobiście nie oceniłbym postaci tak wysoko, jak recenzent.
Owszem, została poruszona poważniejsza tematyka, jednak w sposób amatorski (głównie mam na myśli kreacje postaci) i odpychający.
Seria może się podobać, jednak do mnie zdecydowanie nie trafiła. 3/10, would not recommend.
A zabezpieczenie to miało sens. Przypomnij sobie historię świata z opowieści fake minoshiro. Jego wprowadzenie było konieczne.
Czy w ostatnim odcinku ktoś zaatakował innego człowieka nie ponosząc żadnych konsekwencji? Szczerze mówiąc, nie pamiętam takiej sytuacji.
Pojawia się kilka scen odwołujących się do świętych ksiąg chrześcijaństwa i buddyzmu. Nie sądzę, aby wywołały jakieś kontrowersje.
Nie polecam nikomu. Słabe fabularnie i graficznie. Jako komedia również się nie sprawdza. Jeśli przyciągnęły Cię do tego tytułu postaci Jezusa i Buddy – odpuść sobie oglądanie. Jeśli oczekujesz kontrowersji lub rozpraw filozoficznych – zawiedziesz się.
Re: 21
Re: 21
kliknij: ukryte 2. Dziwnym nie jest, że tak się wydaje. Bez wysiłku zabija samym spojżeniem. Świat SSY wygląda na sztandarowy przykład antyutopii. Tworząc taki świat dorośli nauczali o Fiendach i Karma Demonach, nie ucząc jakiejkolwiek metody obrony przed atakiem za pomocą Cantusa, więc obecnie ludzie giną w ciągu ułamka sekundy. Inaczej wygląda sprawa ataków fizycznych: skał (pierwszy atak Fienda wobec „Białowłosego”) i ostrzy
(Kiroumaru i blowdog), a inaczej za pomocą „czystego” Cantusa.
Tak więc „Białowłosy” nie mógł sobie poradzić z dzieckiem nie z uwagi na strach przed death feedback.
Nie potrafił obronić się przed atakiem „czystym” Cantusem, jak wszyscy zresztą.
Tak więc wadą systemu jest jedynie brak metod obrony przed Cantusem (względnie: i tworzenie czystej rasy aryjskiej za wszelką cenę). Specjalnie stworzoną na potrzeby fabuły, można by rzec.
Również pozdrawiam.
Zaiste, aargh… Zamaskowano spoilery. Moderacja
Minus za słabe zaznajomienie z kendo. Od serii sportowej wymagałbym bliższego przedstawienia zasad , technik walki, wszelkiego typu chwytów ułatwiających zdobycie punktu. Otrzymaliśmy jednak zawodników, którzy wygrywają w magiczny sposób, ponieważ po prostu są lepsi oraz tego wymaga fabuła…
...czepiam się. Jako komedia – godna polecenia, ale nie „must see”; jako seria sportowa – jest wiele lepszych w tej kategorii. Pomijając osoby z kendo fetish.
Re: Kicha...
O ile pierwsza seria prezentowała poziom humoru, który mi jak najbardziej odpowiadał i żartami często nawiązywała do innych serii, tak druga seria nie ma do zaoferowania absolutnie nic. Ciekawe dialogi zastąpiono bełkotem. Na każdą bzdurę wypowiedzianą przez jednego z bohaterów inny bohater odpowiadał przesadzoną reakcją i kolejną bzdurą. Bite 10 odcinków o niczym.
Na lipiec tego roku zaplanowana jest OVA. Odcinania kuponów od sukcesu (?) pierwszej serii ciąg dalszy.
Zdecydowanie nie polecam.
Re: Bardzo głupie pytanie
Aw hell naw
Tagi sugerowały, iż jest to horror z elementami kryminału, jednak niczego takiego tutaj nie znalazłem. Dostałem za to kilka scen tak głupich, że aż śmiesznych i zagadkę, którą można było rozwiązać w pierwszym odcinku, jednak czarnowłosej Ayanami Rei dopiero pod koniec serii przypomniało się, że ma Moc, której mogłaby użyć i oszczędzić nam tego festiwalu debilizmu w ostatnich odcinkach. Nie wspominając już o tym, że próba wciągnięcia widza pewną tajemnicą, do której rozwiązania potrzeba elementu nadprzyrodzonego mija się z celem.
Seria jest wyraźnie przereklamowana, oceniona na 3/10. Mam jednak wrażenie, że nawet na tyle zasługuje.
7/10
Plus za kolejny unikalny cios (a właściwie dwa) zaprezentowany w serii i kolejną porcję humoru typowego dla HnI, minus za słabe zaznajomienie z przeciwnikiem i niezbyt emocjonującą walkę.
Pierwsza seria – naciągane 9/10, film – 7/10. Żadnych części ciała nie urywa, ale też nie nudzi. Prawie polecam.
Re: 21
kliknij: ukryte
1. Jedna z postaci wyjaśniła Saki, że Shisei (Białowłosy?) nie jest w stanie powstrzymać Fienda/„Ogra” i gra jedynie na czas. Niestety, zabawa skończyła się dość szybko.
2. Nie na tym polega death feedback. Umierają, jeśli zaatakują innego człowieka, ale nie mają oporów moralnych, by nasłać na kogoś grupkę queeratów lub kota (jakkolwiek się on nazywał). Ciekawe, jak mieliby zabić to dziecko, jeśli osoba z największą energią Cantus nie poradziła sobie z tym zadaniem.
Jeśli Shisei pozbył się kilku kamyków, rzuconych w jego stronę i został pokonany przez Fienda bez trudu, to podejrzewam, że tworzenie lawiny nie zatrzymałoby Fienda na długo.
to uczucie, gdy 'onii-chan dakedo...'
Od razu do głowy przyszło mi Akane‑iro ni Somaru Saka ze względu na zawarty w serii brother complex, sztampowość, tandetny j‑pop i brak elementów komediowych (dość nietypowe wśród komedii).
Biorąc pod uwagę przywiązanie twórców do Akiko, zakończenie będzie zapewne takie samo. O ile Akane… było zwyczajnie nudne, Onii‑chan dakedo… sprawia wrażenie pretensjonalności (zasługa ścieżki dźwiękowej).
Seria nijaka, której jedyną wątpliwą zaletą jest Akiko o uroczym uśmiechu.
REWOLUCJA MOCNO.
Drop po dwóch odcinkach.