Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

fm

  • Avatar
    fm 15.12.2010 09:22
    Komentarz do recenzji "Liar Game"
    Zagrała w drugiej serii Umi Nakashimę, ale jako że to był gościnny występ, rzeczywiście nie warto było o tym wspominać.
  • fm 16.11.2010 23:40:22 - komentarz usunięto
  • fm 16.11.2010 19:03:21 - komentarz usunięto
  • Avatar
    fm 16.11.2010 07:34
    Komentarz do recenzji "Halo Legendy"
    To raczej chyba kwestia przyjęcia konwencji, czy Origins liczymy jako jeden odcinek, czy też jako dwa (oznaczone odpowiednio I i II).
  • fm 2.11.2010 18:59:33 - komentarz usunięto
  • Avatar
    fm 15.07.2010 17:44
    Re: :D
    Komentarz do recenzji "Touch"
    Co do trójkątów miłosnych:
     kliknij: ukryte 

    Pozdrawiam.
  • Avatar
    fm 7.07.2010 20:37
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Hatsukoi Limited ma ocenę ogólną 8, a Abenobashi 9. Podobnie bywają nisko oceniane dramaty – choćby Binbou Shimai Monogatari.

    Pewnie to mogę bezskutecznie powtarzać dowolną liczbę razy, ale nie ma żadnego spisku ze strony redakcji przeciwko całemu gatunkowi ecchi. Recenzentowi się nie podobało i potrafił to uargumentować – jego prawo. Jeśli ktoś napisze pochlebny tekst, w którym nie będzie ograniczał się do argumentów typu „anime jest dobre, bo jest fajne i ma cycki”, to też ma szansę na publikację.

    Oczywiście nie zmuszam nikogo do pisania recenzji, bo ludzie bywają utalentowani w różnych kierunkach, ale już napisanie komentarza, w którym by się wyjaśniło, co rzeczywiście jest takiego dobrego w tym anime mogłoby przynieść więcej korzyści innym czytelnikom niż „jeżdżenie” po recenzencie. No chyba że ktoś nie potrafi wyrażać swego zdania w inny sposób niż obrażając innych, ale wtedy musi się liczyć z tym, że opinie pieniaczy są brane z dużą szczyptą soli.
  • Avatar
    fm 20.06.2010 13:04
    Re: Arcydzieło 10/10
    Komentarz do recenzji "Evangelion 2.22 (Nie) możesz iść naprzód"
    Po sprawdzeniu okazało się, że 9/10 za grafikę było błędem przy wprowadzaniu recenzji, a autor rzeczywiście ocenił na maksa.

    Pozdrawiam.
  • fm 22.05.2010 11:54:08 - komentarz usunięto
  • Avatar
    fm 14.05.2010 19:36
    Re: Czym nie jest recenzja...
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Rei"
    Jej autor wprawdzie nie powinien się zniechęcać, jeśli chce pisać, ale zastanawia mnie stanowisko redakcji…

    Przyznam, że z mojej strony zamieszczenie tego tekstu było czymś w rodzaju eksperymentu. Jak widać, taka formuła się nie sprawdziła, więc w przyszłości recenzji w takim stopniu opisujących fabułę już nie będzie, a Higurashi Rei w najbliższym czasie doczeka się czegoś bardziej odpowiedniego dla spoilerofobów.
  • Avatar
    fm 22.04.2010 10:51
    Re: Dwie rzeczy
    Komentarz do recenzji "Sasameki Koto"
    Dzięki za zwrócenie uwagi. Błąd poprawiony.
  • Avatar
    R
    fm 15.03.2010 15:07
    nie jest tragicznie, ale seria zmarnowana
    Komentarz do recenzji "Uta~Kata"
    Jakby twórcy bardziej się postarali, wyszłaby im niegłupia dekonstrukcja podgatunku magical girl. Trzeba co prawda przymknąć oko (a czasem oba) na fanserwis, czyli transformacje, liczne ujęcia na majtki, stroje kąpielowe, żeby nie wspomnieć o  kliknij: ukryte  w piątym odcinku. Nie to jednak rozkłada serię. W pewnym momencie Ichika bardziej niż z konsekwencjami własnych decyzji zmaga się z tym, że zamiast porządnego amuletu dostała jakąś rozregulowaną, chińską podróbkę. Jak w końcu dostała jakiś wybór, to nie wiedziałem, czy się kompletnie załamać, czy też śmiać –  kliknij: ukryte  Niestety finał poświęca sens na rzecz większego melodramatyzmu, więc nie dane mi było się wzruszyć.

    Co do recenzji alternatywnej (tej Kon­‑chana), lepiej ją czytać, jak już ma się za sobą serię. Dostarcza jednak zbyt wiele szczegółów na temat przebiegu fabuły, ze szczególnym uwzględnieniem ostatniego odcinka, który został właściwie omówiony krok po kroku (pomijając drobne niedopowiedzenia). I nie mam na myśli tylko tego, na co zwracał uwagę wcześniejszy komentator.
  • Avatar
    fm 1.03.2010 19:12
    Re: Dla mnie bomba!
    Komentarz do recenzji "Bakemonogatari"
    Porównania z Clannadem (trochę bliższym przykładem byłoby Toaru Majutsu no Index, ale Clannad też ujdzie) się właściwie same nasuwają, więc tym przykładem wykopałeś dołek pod sobą.

    Oto mamy nastolatka (który jest jednym z nielicznych reprezentantów płci brzydszej w serii), któremu los stawia na drodze kolejne dziewczęta z problemami. Bohater pomaga w rozwiązaniu problemu, dziewczyna dołącza do grona wielbicielek, a on przechodzi do kolejnej „zdobyczy”. Taki schemat fabularny powtarza się aż do ostatnich odcinków, w których protagonista decyduje się na jedną konkretną wybrankę (mimo że wcześniej nie poświęcał jej szczególnie wiele uwagi).

    Tak naprawdę to nie rozumiem skąd to oburzenie klasyfikacją gatunkową. Nawet jeśli seria opiera się na pewnych schematycznych rozwiązaniach, nie znaczy, że nie może nadrabiać tego ciekawymi postaciami, czy też nietypową otoczką. No chyba że koniecznie musisz łechtać swoje ego przeświadczeniem, że oglądasz głębokie i ambitne anime.
  • fm 15.02.2010 17:08:43 - komentarz usunięto
  • Avatar
    fm 5.02.2010 13:33
    Re: Odnośnie muzyki...
    Komentarz do recenzji "Kaiji"
    Z główną częścią wywodu, czyli, że recenzent się nie zna, ponieważ ścieżka dźwiękowa jest „doskonałą pod każdym względem” nie będę polemizował (nawet jeśli ciśnie się na usta cytat z Ferdydurke), ponieważ wszelkie próby i tak by pewnie doprowadziły do pyskówki. Skupmy się na reszcie.
    Tenchi napisał(a):
    Tak się bowiem składa, że owe „odgłosy w tle” (...) to jak najbardziej muzyka. Istnieje ona już prawie 40 lat i zwie się ambient.

    O ile ta nazwa nie pada w recenzji, to czymże innym jest muzyka ambient, jeśli nie odgłosami w tle, które wpływają na słuchacza, nie absorbując nadmiernie jego uwagi? Być może powinienem podeprzeć się fachowym terminem, ale ta część opisu nie jest niezgodna z prawdą.
    Tenchi napisał(a):
    Ambient gra także światowej sławy kompozytor Jean Michel Jarre. Jest uwielbiany na całym świecie, choć także ma w swoim dorobku melodyjki grane jednym paluszkiem

    Skoro fan gatunku potrafi w taki sposób z technicznego punktu widzenia opisać twórczość Jean Michel Jarre'a, to nie sądzę, żeby takie określenie przynosiło ujmę Taniuchi Hidekiemu, który zwyczajnie inspiruje się dokonaniami wielkich świata muzycznego.
    Tenchi napisał(a):
    Albowiem wszystkie utwory gitarowe (..) brzmią wręcz rewelacyjnie i bardzo kompleksowo jak na zagrane jednym paluszkiem.

    Dlatego w tekście piszę o utworach na syntezator. Wystarczy czytać uważnie.

    Co do tego, czy ktoś uzna ścieżkę dźwiękową Kaijiego za (cytując Twoje słowa) „niewiele wartą i niegodną uwagi”, to wiele zależy od czytelnika. Część rzuci okiem tylko na numerek, nie czytając recenzji (ich strata), fani gatunku po opisie będą wiedzieć w którym kościele gra i aż tak bardzo nie przejmą się oceną człowieka spoza ich kręgu muzycznego, natomiast nie­‑fani mają szansę spojrzeć z mojej perspektywy. Czasem zdarza się, że muzyczna wyprawa w nieznane zmienia sposób postrzegania, ale tym razem się tak nie stało. Sposób wykorzystania utworów w anime (bo pewnie jakby słuchać osobno podkładu, to dałoby się znaleźć jakieś ciekawsze utwory) zwyczajnie mnie nie zachwycił i stąd taka, a nie inna ocena. Chyba nie uważasz, że w recenzjach przy ocenie każdego elementu powinienem wystawiać maksy, bo z pewnością znajdzie się ktoś, komu się dana składowa podobała i zrobi się mu smutno, gdy zobaczy niską cyferkę?

    Tym niemniej dobrze się stało, że napisałeś swój komentarz, bo dzięki niemu czytelnicy mogą zobaczyć drugą stronę medalu. Oczywiście mogłoby się obyć bez drobnych złośliwości, ale nie mam zamiaru wybrzydzać, gdy ktoś pomaga serwisowi tanuki.pl.
  • Avatar
    A
    fm 2.02.2010 13:14
    przeciętnizna
    Komentarz do recenzji "Detektyw Conan: Architekt zniszczenia"
    Do tej kinówki mam pewien sentyment, ponieważ od niej zacząłem przygodę z Conanami (serial przerażał mnie wtedy liczba odcinków). Ma swe zalety – bez problemu się orientowałem, kto jest kim i jakie stosunki łączą poszczególne postacie. Znalazło się też parę ładnych scen dla zwolenników pary Ran – Shinichi.

    Z drugiej strony sama zagadka jest rzeczywiście wyjątkowo prymitywna. Po pierwszych kilkunastu minutach łatwo się domyślić kto okaże się sprawcą zamieszania (jeszcze zanim pokaże się w nieudolnym przebraniu) i jakie ma motywy, a także odgadnąć miejsce dramatycznego finału. Lepiej w tym wypadku nastawić się na film sensacyjny, niż wyrafinowany kryminał.
  • Avatar
    A
    fm 26.11.2009 16:19
    bywało lepiej...
    Komentarz do recenzji "Black Jack 21"
    Wcześniejsze serie były w większym stopniu o przemianie zachodzącej w pacjentach, niż o lekarzu, dlatego tym większe wrażenie robiły tam odcinki, w których Black Jack wykorzystując swoje umiejętności radził sobie z bezpośrednim zagrożeniem życia albo ponadmedycznym kryzysem. W Black Jack 21 protagonista non­‑stop zgrywa Bonda, ale nie jest specjalnie wiarygodny w tej roli, a i fabuła szybko zaczęła mnie nużyć. Tezukowym nowicjuszom polecam zacząć od 4 miracles of life i jeśli taka formuła odpowiada, kontynuować przygodę z serią telewizyjną, a jeśli nie przypadnie do gustu kreska i wmieszane w dramat elementy komediowe, pozostaje jeszcze OAV Black Jack: Infection.
  • Avatar
    A
    fm 22.11.2009 16:28
    unikać
    Komentarz do recenzji "Umi Monogatari ~Anata ga Ite Kureta Koto~"
    Trudno mi stwierdzić, w jaką widownię celowali twórcy. Nastolatków zanudzi na śmierć, dziewczęta odstraszy natrętny fanserwis w postaci kusych strojów i ustawicznego wypinania się w stronę „kamery” zadnią częścią ciała. Starsi widzowie natomiast mogą mieć poważne problemy z niedorzeczną fabułą i ogólnie niską inteligencją bohaterek (no chyba, że stwierdzą, że to jest moe). Trudno coś wymagać od anime, które schemat sióstr powtarza z takich „dzieł”, jak Binbou Shimai Monogatari i Mokke, czyli starsza siostra – dobrotliwa i przesadnie wierząca w ludzi (odnośnie tandetnego, odpustowego pierścionka – „Skoro podarował Ci coś tak pięknego, znaczy, że ma piękne serce.”) oraz młodsza – rozbrykana i ładująca się w kłopoty.
  • Avatar
    R
    fm 9.11.2009 21:41
    komentarz typu tl;dr
    Komentarz do recenzji "Saki"
    Czas wypróbować komciowy tag R i padło akurat na tę recenzję, bo z częścią zarzutów potrafię się zgodzić (acz nie z tezami o przynależności do tajemniczego gatunku moe, który też stanowi dla mnie wielką niewiadomą).
    Jako że przez większość czasu śledzimy jeden mecz…
    Nie. Runda finałowa trwa 9 odcinków i składa się z 5 meczy (każdy z innym zestawem zawodniczek). 9/25 jest większą częścią według zupełnie obcych mi definicji. Być może to czepianie się słówek, ale bez precyzyjnych sformułowań trudniej zrozumieć zarzuty.
    Gdybym swoją wiedzę na temat Japonii wywodzić miał z tego anime, to nieuchronnym wnioskiem byłoby, iż wszystkie Japonki są lesbijkami.
    Na każdą parę rumieniącą się, trzymającą za ręce itp. przypadają 3 normalne dziewczyny. Poziom skłonności homoseksualnych przekracza normę, ale ogłaszanie stanu klęski narodowej byłoby przedwczesne.
    Po kilku dniach seans rozpocząłem na nowo, już z podstawową znajomością zasad gry i po wzięciu udziału w kilkunastu meczach online.
    A widzisz. Gdybyś oglądał uważnie Saki, wiedziałbyś, że w grach online nie da się strzelać piorunami z oczu ;P
    Tutaj natomiast obowiązuje reguła, iż szczęście i owa losowość sprzyjają tej zawodniczce, która aktualnie „poczuje moc”, tudzież nabierze w danym momencie pewności siebie.
    To, że szczęście w danym momencie sprzyja bardziej jednemu graczowi, a pozostali potrafią to wyczuć za pomocą połączenia przesądności z wyostrzoną intuicją i ew. „odebrać” nadmiar szczęścia chytrym zagraniem, to całkiem powszechna koncepcja. Żeby wymienić tylko mahjongowe anime – dokładnie tak samo jest w Akagim, a nawet w opartym na oszukiwaniu Tetsuyi. Powiem więcej – zostało to uczynione dla zwiększenia widowiskowości przekładania kostek na planszy przeniesieniem uniwersalnej zasady z filmów sportowych – najpierw należy pokazać danego bohatera w sytuacji podbramkowej (boksera rzucić na deski, drużynę na boisku przytłoczyć straconymi golami itp.), żeby mógł z niej wyjść, pokonując własne ograniczenia albo stosując sprytną strategię.
    Jak się okaże, niemal wszystkie komuś obiecały, iż turniej wygrają, a z tejże wygranej czynią sobie niemal cel życia.
    Zasadniczo zamiast wymyślać abstrakcyjne motywacje typu „Muszę uratować moją głodującą wioskę” poprzestano na prostych i całkiem zrozumiałych, czyli „Koleżanki we mnie wierzą, więc dam z siebie wszystko” i „Moja senpai kończy szkołę (ostatnia szansa na mistrzostwo szkolne), więc dam z siebie wszystko”. Moim zdaniem to się sprawdza. Co do celu życia, to raz że gromienie pozbawionych motywacji przeciwniczek byłoby nieciekawe, a dwa że szkolne mistrzostwa są przepustką do profesjonalnego mahjonga (kilka razy to zostało wspomniane).

    Co do Momo:
     kliknij: ukryte 
    Jednak wedle różnych rankingów Saki w sezonie, w którym była emitowana, osiągnęła sporą popularność. Cóż, widać nie jestem właściwą dla tej serii publiką.
    Żeby wyjaśnić tę sytuację wystarczy zrobić rachunek sumienia i przypomnieć sobie, za co krytykujesz serię:
    - za to, że większa część anime poświęcona jest danej dyscyplinie sportu
    - retrospekcje wyjaśniające motywacje przeciwniczek (choć sam twierdzisz, że pozwoliły Ci im kibicować)
    - sposób pokazania rozgrywki
    O ile przy tym ostatnim nadmiar efektów specjalnych też mi przeszkadzał, to poza tym wszystko mieści się w ogólnie przyjętych ramach serii sportowych, turniejowych, czy jak je tam zwać. Krytykowanie za te elementy to trochę jak dziwienie się, że w magical girls dziewczęta transformują się za pomocą broszek.

    Pozostałe dwie rzeczy, czyli:
    - Supermoce
    - wątki shoujo­‑ai
    To rzeczy, które albo się kupuje, albo nie. Nie będę wdawał się w demagogię, że to nie są wady jako takie. To już zależy od danego widza. Ty stwierdziłeś, że to idiotyzm, komuś innemu się spodoba. Jego i Twoje prawo.
  • Avatar
    A
    fm 8.11.2009 15:48
    kicz?
    Komentarz do recenzji "Saki"
    Jak najbardziej. Jednak na przekór recenzji napiszę, że w tym kiczu jest metoda. Zarówno przyjaźnie między postaciami (trzymanie się za ręce, rumienienie itp.), jak i rywalizacja sportowa są tak bardzo przegięte, że całość się ogląda jak pastisz wszelkiej maści serii sportowych. Przy kompletnej nieznajomości reguł mahjonga to anime ma prawo nudzić, natomiast przy znajomości może szokować skrajnie nieprawdopodobnymi metodami wygranych i albo zachęcać do oglądania, albo odrzucać (na dwoje babka wróżyła).

    Z wad – w części pojedynków jednak przesadzono z efektami specjalnymi i wstawkami rodem z magical girls. Walki nie stają się od tego bardziej ekscytujące, a wręcz czasem nużą.
  • Avatar
    fm 25.10.2009 14:48
    Re: JAKIM CUDEM SIĘ PYTAM!?
    Komentarz do recenzji "Bleach: Fade to Black – Kimi no Na o Yobu"
    Amnezja wszystko tłumaczy. Albo on zapomniał, albo twórcy zapomnieli o takim drobiazgu. Cóż, nie każdy trzyma zapasowy mózg w kredensie. Co więcej, scenarzysta chyba pozbył się swojego jedynego mózgu.
  • Avatar
    A
    fm 16.10.2009 18:11
    bohater do odstrzału
    Komentarz do recenzji "Wspaniała Birdy"
    Seria niezgorsza i z niezłą grafiką (jak na swoje czasy), ale ma jeden poważny minus w osobie głównego bohatera. Niezdarny (przykładowo nie potrafi wspiąć się po drabinie bez pomocy) i zachowujący się często zupełnie nieadekwatnie do sytuacji (do wyboru – tchórzostwo albo ośli upór). Co najwyżej kilka razy potrafił rzucić sugestią, która pomagała w walce. Najbardziej cierpiałem jednak w jego scenach z Natsumi (bardzo sympatyczną i konkretną dziewczyną – niestety z tajemniczych powodów czującą miętę do Tsutomu), bo protagonista ani razu nie potrafił wykazać się posiadaniem kręgosłupa (najwyraźniej 4 odcinki to za mało, bo wykształcić tę istotną część szkieletu).
  • Avatar
    A
    fm 7.10.2009 16:45
    komentarz x komentarz
    Komentarz do recenzji "Hunter X Hunter: G I Final"
    Wątek świata gry przypadł mi do gustu w trochę mniejszym stopniu, niż wcześniejsza część Hunter x Hunter, ale należy pochwalić twórców anime za jedną rzecz. Wiedzieli, w którym momencie skończyć. Tak jak wcześniej trzymali się wiernie oryginalnego materiału, tak przez zmianę jednej sceny w ostatnich minutach sprawili, że anime wydaje się kompletne (nawet pomimo pewnych otwartych wątków). Manga tymczasem stoczyła się po równi pochyłej nawet w większym stopniu, niż konkurencyjne tasiemcowe shouneny (głównie ze względu na chorobę autora i wynikające z niej długie przerwy).
  • Avatar
    A
    fm 18.09.2009 13:17
    warto
    Komentarz do recenzji "JoJo's Bizarre Adventure"
    O ile ówczesnych fanów zaczęcie ekranizacji od środka miało prawo zdenerwować, to obecnie jest błogosławieństwem. Ciężki klimat prequela i niezgorsza oprawa sprawiają, że łatwiej się wciągnąć w historię i zaakceptować archaiczną grafikę oraz głupawe wstawki komediowe w dalszej części (oczywiście lepiej by było, gdyby całość powstała w 2000 roku, ale świat nie jest idealny).

    Starsze OAV­‑ki mają za to jedną ogromną zaletę w postaci głównego antagonisty, który najwyraźniej przeczytał podręcznik Overlorda i postanowił nie popełniać typowych, głupich błędów. Przykładowo gdy ma możliwość zadać jeden potencjalnie śmiertelny cios, to na wszelki wypadek wykorzysta swe zdolności i by zadać takich ciosów na raz kilka do kilkunastu, a później i tak będzie sprawdzał, czy przeciwnik jakimś cudem nie przeżył. Walka dobra ze złem to tym razem nie przelewki i nie jest tak, że wszystkich dobrych chroni plot armor.
  • Avatar
    fm 8.09.2009 13:35
    Re: Cinko...
    Komentarz do recenzji "Kurokami: The Animation"
    Obejrzałbyś jeszcze ze dwa odcinki (po których ja z kolei wymiękłem) i miałbyś więcej „atrakcji”, jak choćby gołe transformacje rodem z magical girls bohatera i jego absurdalne zachowania (wspomniana w tekście scena z nauczycielem okładającym pięściami swoja uczennicę).