x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: :D
kliknij: ukryte Co prawda Kazuya ginie (za spoler tego kalibru w recenzji byłbym pewnie linczowany, ale można znaleźć parę drobnych sugestii), ale później pojawia się Akio Nitta i jego siostrzyczka, którzy też wprowadzają odrobinę zamieszania w życie uczuciowe bohaterów.
Pozdrawiam.
Pewnie to mogę bezskutecznie powtarzać dowolną liczbę razy, ale nie ma żadnego spisku ze strony redakcji przeciwko całemu gatunkowi ecchi. Recenzentowi się nie podobało i potrafił to uargumentować – jego prawo. Jeśli ktoś napisze pochlebny tekst, w którym nie będzie ograniczał się do argumentów typu „anime jest dobre, bo jest fajne i ma cycki”, to też ma szansę na publikację.
Oczywiście nie zmuszam nikogo do pisania recenzji, bo ludzie bywają utalentowani w różnych kierunkach, ale już napisanie komentarza, w którym by się wyjaśniło, co rzeczywiście jest takiego dobrego w tym anime mogłoby przynieść więcej korzyści innym czytelnikom niż „jeżdżenie” po recenzencie. No chyba że ktoś nie potrafi wyrażać swego zdania w inny sposób niż obrażając innych, ale wtedy musi się liczyć z tym, że opinie pieniaczy są brane z dużą szczyptą soli.
Re: Arcydzieło 10/10
Pozdrawiam.
Re: Czym nie jest recenzja...
Przyznam, że z mojej strony zamieszczenie tego tekstu było czymś w rodzaju eksperymentu. Jak widać, taka formuła się nie sprawdziła, więc w przyszłości recenzji w takim stopniu opisujących fabułę już nie będzie, a Higurashi Rei w najbliższym czasie doczeka się czegoś bardziej odpowiedniego dla spoilerofobów.
Re: Dwie rzeczy
nie jest tragicznie, ale seria zmarnowana
Co do recenzji alternatywnej (tej Kon‑chana), lepiej ją czytać, jak już ma się za sobą serię. Dostarcza jednak zbyt wiele szczegółów na temat przebiegu fabuły, ze szczególnym uwzględnieniem ostatniego odcinka, który został właściwie omówiony krok po kroku (pomijając drobne niedopowiedzenia). I nie mam na myśli tylko tego, na co zwracał uwagę wcześniejszy komentator.
Re: Dla mnie bomba!
Oto mamy nastolatka (który jest jednym z nielicznych reprezentantów płci brzydszej w serii), któremu los stawia na drodze kolejne dziewczęta z problemami. Bohater pomaga w rozwiązaniu problemu, dziewczyna dołącza do grona wielbicielek, a on przechodzi do kolejnej „zdobyczy”. Taki schemat fabularny powtarza się aż do ostatnich odcinków, w których protagonista decyduje się na jedną konkretną wybrankę (mimo że wcześniej nie poświęcał jej szczególnie wiele uwagi).
Tak naprawdę to nie rozumiem skąd to oburzenie klasyfikacją gatunkową. Nawet jeśli seria opiera się na pewnych schematycznych rozwiązaniach, nie znaczy, że nie może nadrabiać tego ciekawymi postaciami, czy też nietypową otoczką. No chyba że koniecznie musisz łechtać swoje ego przeświadczeniem, że oglądasz głębokie i ambitne anime.
Re: Odnośnie muzyki...
O ile ta nazwa nie pada w recenzji, to czymże innym jest muzyka ambient, jeśli nie odgłosami w tle, które wpływają na słuchacza, nie absorbując nadmiernie jego uwagi? Być może powinienem podeprzeć się fachowym terminem, ale ta część opisu nie jest niezgodna z prawdą.
Skoro fan gatunku potrafi w taki sposób z technicznego punktu widzenia opisać twórczość Jean Michel Jarre'a, to nie sądzę, żeby takie określenie przynosiło ujmę Taniuchi Hidekiemu, który zwyczajnie inspiruje się dokonaniami wielkich świata muzycznego.
Dlatego w tekście piszę o utworach na syntezator. Wystarczy czytać uważnie.
Co do tego, czy ktoś uzna ścieżkę dźwiękową Kaijiego za (cytując Twoje słowa) „niewiele wartą i niegodną uwagi”, to wiele zależy od czytelnika. Część rzuci okiem tylko na numerek, nie czytając recenzji (ich strata), fani gatunku po opisie będą wiedzieć w którym kościele gra i aż tak bardzo nie przejmą się oceną człowieka spoza ich kręgu muzycznego, natomiast nie‑fani mają szansę spojrzeć z mojej perspektywy. Czasem zdarza się, że muzyczna wyprawa w nieznane zmienia sposób postrzegania, ale tym razem się tak nie stało. Sposób wykorzystania utworów w anime (bo pewnie jakby słuchać osobno podkładu, to dałoby się znaleźć jakieś ciekawsze utwory) zwyczajnie mnie nie zachwycił i stąd taka, a nie inna ocena. Chyba nie uważasz, że w recenzjach przy ocenie każdego elementu powinienem wystawiać maksy, bo z pewnością znajdzie się ktoś, komu się dana składowa podobała i zrobi się mu smutno, gdy zobaczy niską cyferkę?
Tym niemniej dobrze się stało, że napisałeś swój komentarz, bo dzięki niemu czytelnicy mogą zobaczyć drugą stronę medalu. Oczywiście mogłoby się obyć bez drobnych złośliwości, ale nie mam zamiaru wybrzydzać, gdy ktoś pomaga serwisowi tanuki.pl.
przeciętnizna
Z drugiej strony sama zagadka jest rzeczywiście wyjątkowo prymitywna. Po pierwszych kilkunastu minutach łatwo się domyślić kto okaże się sprawcą zamieszania (jeszcze zanim pokaże się w nieudolnym przebraniu) i jakie ma motywy, a także odgadnąć miejsce dramatycznego finału. Lepiej w tym wypadku nastawić się na film sensacyjny, niż wyrafinowany kryminał.
bywało lepiej...
unikać
komentarz typu tl;dr
Nie. Runda finałowa trwa 9 odcinków i składa się z 5 meczy (każdy z innym zestawem zawodniczek). 9/25 jest większą częścią według zupełnie obcych mi definicji. Być może to czepianie się słówek, ale bez precyzyjnych sformułowań trudniej zrozumieć zarzuty.
Na każdą parę rumieniącą się, trzymającą za ręce itp. przypadają 3 normalne dziewczyny. Poziom skłonności homoseksualnych przekracza normę, ale ogłaszanie stanu klęski narodowej byłoby przedwczesne.
A widzisz. Gdybyś oglądał uważnie Saki, wiedziałbyś, że w grach online nie da się strzelać piorunami z oczu ;P
To, że szczęście w danym momencie sprzyja bardziej jednemu graczowi, a pozostali potrafią to wyczuć za pomocą połączenia przesądności z wyostrzoną intuicją i ew. „odebrać” nadmiar szczęścia chytrym zagraniem, to całkiem powszechna koncepcja. Żeby wymienić tylko mahjongowe anime – dokładnie tak samo jest w Akagim, a nawet w opartym na oszukiwaniu Tetsuyi. Powiem więcej – zostało to uczynione dla zwiększenia widowiskowości przekładania kostek na planszy przeniesieniem uniwersalnej zasady z filmów sportowych – najpierw należy pokazać danego bohatera w sytuacji podbramkowej (boksera rzucić na deski, drużynę na boisku przytłoczyć straconymi golami itp.), żeby mógł z niej wyjść, pokonując własne ograniczenia albo stosując sprytną strategię.
Zasadniczo zamiast wymyślać abstrakcyjne motywacje typu „Muszę uratować moją głodującą wioskę” poprzestano na prostych i całkiem zrozumiałych, czyli „Koleżanki we mnie wierzą, więc dam z siebie wszystko” i „Moja senpai kończy szkołę (ostatnia szansa na mistrzostwo szkolne), więc dam z siebie wszystko”. Moim zdaniem to się sprawdza. Co do celu życia, to raz że gromienie pozbawionych motywacji przeciwniczek byłoby nieciekawe, a dwa że szkolne mistrzostwa są przepustką do profesjonalnego mahjonga (kilka razy to zostało wspomniane).
Co do Momo:
kliknij: ukryte
Właściwie to sam sobie odpowiedziałeś na pytanie. Nie stawała się niewidzialna (bo było ją przecież widać na ekranach), tylko nikt nie zwracał na nią uwagi. Jakby nagle jedno krzesło stało puste, kłóciłoby się to z definicją niezwracania na siebie uwagi.
Żeby wyjaśnić tę sytuację wystarczy zrobić rachunek sumienia i przypomnieć sobie, za co krytykujesz serię:
- za to, że większa część anime poświęcona jest danej dyscyplinie sportu
- retrospekcje wyjaśniające motywacje przeciwniczek (choć sam twierdzisz, że pozwoliły Ci im kibicować)
- sposób pokazania rozgrywki
O ile przy tym ostatnim nadmiar efektów specjalnych też mi przeszkadzał, to poza tym wszystko mieści się w ogólnie przyjętych ramach serii sportowych, turniejowych, czy jak je tam zwać. Krytykowanie za te elementy to trochę jak dziwienie się, że w magical girls dziewczęta transformują się za pomocą broszek.
Pozostałe dwie rzeczy, czyli:
- Supermoce
- wątki shoujo‑ai
To rzeczy, które albo się kupuje, albo nie. Nie będę wdawał się w demagogię, że to nie są wady jako takie. To już zależy od danego widza. Ty stwierdziłeś, że to idiotyzm, komuś innemu się spodoba. Jego i Twoje prawo.
kicz?
Z wad – w części pojedynków jednak przesadzono z efektami specjalnymi i wstawkami rodem z magical girls. Walki nie stają się od tego bardziej ekscytujące, a wręcz czasem nużą.
Re: JAKIM CUDEM SIĘ PYTAM!?
bohater do odstrzału
komentarz x komentarz
warto
Starsze OAV‑ki mają za to jedną ogromną zaletę w postaci głównego antagonisty, który najwyraźniej przeczytał podręcznik Overlorda i postanowił nie popełniać typowych, głupich błędów. Przykładowo gdy ma możliwość zadać jeden potencjalnie śmiertelny cios, to na wszelki wypadek wykorzysta swe zdolności i by zadać takich ciosów na raz kilka do kilkunastu, a później i tak będzie sprawdzał, czy przeciwnik jakimś cudem nie przeżył. Walka dobra ze złem to tym razem nie przelewki i nie jest tak, że wszystkich dobrych chroni plot armor.
Re: Cinko...