x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Jeden z najsłabszych filmów.
Reszta kinówek Lupina – bohaterowie sympatyczni (mimo że łotry)
Secret of Momo – bohaterowie antypatyczni
Z resztą franczyzy nie miałem takich problemów (co najwyżej odrzucał marny scenariusz w Return of Pycal, czy idiotyczna teoria na temat tożsamości głównego bohatera w Green vs. Red), więc problem nie wynika z tego, że gardzę rozrywką łatwą, lekką i przyjemną, tylko że twórcy skopali robotę. W tym przypadku magia i wdzięk Lupina gdzieś uleciały. Dobrze przynajmniej, że zrehabilitowali się przy kolejnych próbach.
Skoro uważasz, że z moim zdaniem jest coś nie tak, to dodam, że nie tyle ja drążę zbyt głęboko, co chyba Ty zbyt płytko, bo przykładowo fragment
Jeden z najsłabszych filmów.
Jak przystało na pionierską adaptację na ekrany kinowe przygód złodzieja-(niekoniecznie) dżentelmena (poza jednym live‑action) twórcy mieli ambicję by wszystko było bardziej, więcej, szybciej itp. Jak im to wyszło? Przygody obserwujemy w większej skali, niż przyzwyczaiła do tego seria telewizyjna i postacie rozbijają się po całym świecie, ale fabuła staje się przez to mocno szarpana, deus ex machina goni deus ex machina, a pościgi w stylu Scooby doo są na porządku dziennym. Największym bólem jest jednak to, że niczym przez szkło powiększające obserwujemy wszystkie wady bohaterów i zmieniają się oni we własne karykatury (bo zalety gdzieś się pochowały). Lupin został zaprezentowany jako samolubny ciołek, dla którego zaliczenie kolejnej panienki (najlepiej gdyby była to Fujiko) jest istotniejsze od zdania przyjaciół, Fujiko zamiast femme fatale wychodzi na zdradziecką sukę, a Zenigata na bufona, który i tak zawsze przegrywa. Niby to samo co zwykle, ale obsada pozbawiona swego wdzięku staje się wyjątkowo antypatyczna i nie ma właściwie komu tu kibicować (antagonista budzi tylko odrobinę większą niechęć). Najlepiej wychodzą Jigen i Goemon, bo rzeczywiście wychodzą. Stwierdzają, że skoro Lupin ma ich gdzieś, to oni jego tym bardziej. Tylko w ten sposób zmieniają się w statystów.
Jaśniejsze strony? Dla niektórych zaletą może być fakt, że Fujiko śmielej prezentuje swoje wdzięki. Podejrzewam też, że grafika ma prawo się spodobać wyznawcom filozofii, że brzydsze i starsze=lepsze (bo jest brzydka i pełna artefaktów ze starego nagrania).
Secret of Momo można potraktować jako pewną ciekawostkę i może nawet ktoś się zachwyci mrocznym obliczem Lupina. Dla mnie jednak film bardziej sprawia wrażenie niezbyt udanego i chaotycznego studium obsesji dręczących poszczególne postacie. Jest to jedna z tych „klasycznych pozycji”, które najlepiej zostawić na półce, by najpierw pokryła się kurzem, a później zarosła mchem. Już dużo lepiej poświęcić swój czas na obejrzenie takich kinówek/OAV‑ek, jak Castle of Cagliostro, Episode 0: First contact, Operation Return the Treasure, czy Plot of Fuma clan
Re: Wcale nie takie genialne
Pozdrawiam.
Feli-sempai...
Co do grafiki i muzyki, zgadzam się z wa‑totemem, że bieda aż piszczy (a my musimy tego słuchać).
Jenoty na kłopoty
- Nie należy kliknij: ukryte sprzedawać własnej siostry w zamian za szemrane usługi
- stary rower nie wygra z nowym
- możesz się starać z całych sił, ale bez oszustwa/magicznej interwencji i tak nie dasz rady
Inna sprawa, że główny bohater to wyjątkowa kanalia i gdyby kliknij: ukryte siostra z całym dobytkiem nie zaczęła znikać na jego oczach, by chyba nie zauważył problemu w swym postępowaniu. Mógł chociaż się lepiej targować i zamiast kliknij: ukryte pomocy w sfałszowaniu oceny na klasówce wynegocjować prawdziwy rower.
Jedyny jasny punkt to widok maskotek tego serwisu w akcji.
Niezłe, ale...
Szkoda też zakończenia, bo do końca miałem nadzieję, że kliknij: ukryte to jednak Yomi zabije swoją przyjaciółkę z miłości. Niestety po raz kolejny wygrała miłość i sprawiedliwość.
Przygody masochistycznego negocjatora.
W pierwszej części grafika ma jeszcze jakieś resztki stylu (choć w którą stronę nie spojrzeć, słońce świeci prosto w twarz), natomiast później czeka na nas wyłącznie pokaz animowanej tandety. Zastanawia mnie też jak na tą część islamską spojrzałby ktoś znający się na tematyce, skoro Rosjanie stanowią połączenie stereotypów z radosnymi japońskimi pomysłami, jak np. długowłosy blond bishounen jak porucznik armii/milicji.
Nie polecam.
stay back
plutonowe <3
przeciętne
Jako plusy można podać grafikę – nieszczególnie olśniewającą, ale z własnym stylem (tylko na ostatni odcinek, będący dodatkowo powtórką z rozrywki, zupełnie zabrakło budżetu) i niezłą oprawę muzyczną. Jak ktoś ma nadmiar czasu i wystarczy mu, żeby ktoś się prał na ekranie, może sięgnąć po Tokyo Majin Gakuen Kenpuchou: Tou.
przeciętna seria dla młodszych widzów
kliknij: ukryte - w pierwszej historii parę oprychów (wziętych chyba z jakiejś komediowej serii) przygniatają kamienie
- w drugiej Allison i Will latają sobie wokół budynku, więc spada z niego oczywiście najbardziej oddalony od barierek mąciciel
Poza tym jak dzielni herosi zrobią swoje, to całe narody zmieniają swoje dotychczasowe postawy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki:
kliknij: ukryte - malowidła naścienne sprawiają, że dwa kraje, które od dawien dawna prowadziły ze sobą wojnę, od razu zaczynają żyć w zgodzie
- pojawia się dziewczyna podobna do księżniczki, której tożsamość potwierdza tylko jakiś emerytowany gwardzista i już cały naród śpieszy, żeby porzucić demokrację
Być może studio animacji chciało wcisnąć najwięcej oryginalnego materiału, więc zabrakło miejsca na refleksję, że zmiany czasem wymagają czasu i wysiłku ze strony zainteresowanych stron.
przyciasny kaftanik
- większej liczby odcinków
- konsekwencji w stosowaniu magii, bo jak na poziom niebezpieczeństwa, jaki z sobą niesie, jest stanowczo nadużywana.
Przydałaby się teraz seria telewizyjna, bo OAV‑ki jako zamknięta całość się nie bronią (choć zapewniają trochę rozrywki).
tendencja spadkowa
PS. Okeari (3‑cią serię) też robi studio Asread, co nie napełnia mnie zbytnim optymizmem.
szkoda...
Szkoda, że całkiem sympatyczni bohaterowie musieli się zmagać z tak nieudanym scenariuszem.
Re: haaa...
takie sobie
Inna zniechęcająca rzecz – Persony. Nie dodają anime zbyt wiele klimatu, bo wyglądają jak nie do końca udane twory grafiki komputerowej.
Z całej Persony najbardziej chyba zapamiętam pierwszy ending – zwierzoludzie i człowiek z kubłem na głowie wyglądali dość niepokojąco.
Re: Kilka niescislosci
Pozdrawiam.
Re: Kugimiya
Jest zapotrzebowanie na tsundere-loli, a jak ktoś ma zagrać takie postacie to zupełnie przypadkowo wybierana jest Rie Kugimiya. Toć przecież o tym piszę. Różnica jest czysto semantyczna.
Z tym bogatym repertuarem aktorki to bym nie przesadzał. Pomiędzy rokiem 2003 (Alphonse Elric z FMA) i 2005 (Shana z Shakugan no Shana) nie ma żadnej znaczącej roli poza Tio z Zatch Bell! (czyli też tsundere-loli). W 2007 r. z głównych ról dostała właśnie propozycję zagrania wspomnianego w recenzji tria pozbawionych biustu bohaterek, a jak się popatrzy na inne, pomniejsze role, okazują się nie aż tak bardzo odmienne np. Nene z Gundam 00 – psychopatyczne loli, które w chwili gniewu też krzyczy Urusai!. W tym roku wraca do korzeni z chłopięcą rolą Michiru w Nabari no Ou, ale jednocześnie po raz trzeci spotykamy się z Louise z Zero no Tsukaima. Gra też Mimi w Mnemosyme, ale o charakterze tego loli trudno mi coś powiedzieć, bo ma mało linii tekstu i zajmuje się głównie żłopaniem wódki.
Mam nadzieję, że tyle przykładów wystarczy, by pokazać pewną tendencję i udowodnić, że jednak odrobiłem zadanie domowe. Pozostaje mi mieć nadzieję, że aktorka czuje się komfortowo w swojej sytuacji i taki wybór ról nie ograniczy w żaden sposób jej możliwości kariery.
Co do tego typu dyskusji (i ewentualnej kontynuacji, choć dufam, że wystarczająco jasno zaprezentowałem swoje stanowisko) radziłbym jednak zakładać w przyszłości odpowiedni wątek na forum w 'Pytania, komentarze, opinie' (co zresztą było jasno napisane w formularzu dodawania komentarza, ale najwidoczniej niedostatecznie dużymi literami – czytanie nie boli). Tutejsze komentarze służą dla czytelników, którzy by chcieli poznać opinię innych osób na temat określonego anime, a nie rzekomej niekompetencji recenzentów.
deptanie trawników
Re: Nie jestem w stanie zrozumieć
Ja z kolei potrafię zrozumieć, że kogoś może ciekawić, lecz nie podzielam poglądów takich osób.
Toteż niczego takiego nie zakładam, ponieważ napisałem:
To truizm – jak się śpi, to się dużo nie zaobserwuje. Przy czym konkretnie usypiałem kawałek dalej.
Przyznam, że do tej pory nie potrafię zrozumieć celowości podważania czyjejś opinii za pomocą argumentów typu „wiele osób uważa, że…”. Mam teraz szukać większej bandy, która popiera moje zdanie? Jak dla mnie cały akt z kliknij: ukryte chodzeniem po belce, kiedy stali w miejscu i panikowali na widok duchów, jak również z kartą E, gdy Kaijiemu zupełnie się wyłączył mózg i jego zagrywki można było przewidzieć bez elektroniki, były apogeum braku napięcia. Cóż, jedni patrzą na zdanie recenzenta, inni na komentarze czytelników. Nawet takie przeciwstawne opinie są wartościowe.
OK, przyznam się do błędu – zapomniałem o kobiecie w sklepie, acz i ona występowała raczej w roli statystki. Twór pojawiający się na stopklatce tym bardziej nie zalicza się do obsady (i do tej pory mam wątpliwości, czy to aby na pewno była istota płci żeńskiej).
Chyba jestem za stary na takie filmy....
Bohaterka początkowo jest wyjątkowo antypatyczna (niby ma swoje powody, ale…) i poważnie zastanawiałem się nad przerwaniem seansu, lecz na szczęście w drugiej połowie filmu staje się znośna.
las a legendy
otwarte drzwi
Sądzę, że warto go zobaczyć już choćby po to, żeby się przekonać, że Studio 4C już w najwcześniejszych dziełach miało ukształtowany styl.