Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

fm

  • Avatar
    fm 26.08.2009 16:10
    Re: Jeden z najsłabszych filmów.
    Komentarz do recenzji "Lupin III: Lupin vs Fukusei-ningen"
    Powtórzę może prostszymi, bardziej zrozumiałymi słowami:
    Reszta kinówek Lupina – bohaterowie sympatyczni (mimo że łotry)
    Secret of Momo – bohaterowie antypatyczni

    Z resztą franczyzy nie miałem takich problemów (co najwyżej odrzucał marny scenariusz w Return of Pycal, czy idiotyczna teoria na temat tożsamości głównego bohatera w Green vs. Red), więc problem nie wynika z tego, że gardzę rozrywką łatwą, lekką i przyjemną, tylko że twórcy skopali robotę. W tym przypadku magia i wdzięk Lupina gdzieś uleciały. Dobrze przynajmniej, że zrehabilitowali się przy kolejnych próbach.

    Skoro uważasz, że z moim zdaniem jest coś nie tak, to dodam, że nie tyle ja drążę zbyt głęboko, co chyba Ty zbyt płytko, bo przykładowo fragment
    recenzja napisał(a):
    No i o Zenigacie – inspektorze Interpolu wprost z Japonii, którego za Lupinem wiecznie gna nie tylko służba i obowiązek, ale i szczera, braterska niemalże miłość.
    trudno odnieść do sytuacji, gdy przy pierwszym spotkaniu następuje próba mordu (no chyba że to braterska miłość jak u Kaina i Abla). Przez to mam wrażenie, że Secret of Momo dostaje punkty za bycie częścią franczyzy, a nie za własne zasługi.

  • Avatar
    A
    fm 24.08.2009 13:50
    Jeden z najsłabszych filmów.
    Komentarz do recenzji "Lupin III: Lupin vs Fukusei-ningen"
    Jako że tekst recenzji poza wprowadzeniem mógłby się odnosić do dowolnej kinówki Lupina III, pozwolę sobie na parę słów na temat tego, czym się wyróżnia.

    Jak przystało na pionierską adaptację na ekrany kinowe przygód złodzieja-(niekoniecznie) dżentelmena (poza jednym live­‑action) twórcy mieli ambicję by wszystko było bardziej, więcej, szybciej itp. Jak im to wyszło? Przygody obserwujemy w większej skali, niż przyzwyczaiła do tego seria telewizyjna i postacie rozbijają się po całym świecie, ale fabuła staje się przez to mocno szarpana, deus ex machina goni deus ex machina, a pościgi w stylu Scooby doo są na porządku dziennym. Największym bólem jest jednak to, że niczym przez szkło powiększające obserwujemy wszystkie wady bohaterów i zmieniają się oni we własne karykatury (bo zalety gdzieś się pochowały). Lupin został zaprezentowany jako samolubny ciołek, dla którego zaliczenie kolejnej panienki (najlepiej gdyby była to Fujiko) jest istotniejsze od zdania przyjaciół, Fujiko zamiast femme fatale wychodzi na zdradziecką sukę, a Zenigata na bufona, który i tak zawsze przegrywa. Niby to samo co zwykle, ale obsada pozbawiona swego wdzięku staje się wyjątkowo antypatyczna i nie ma właściwie komu tu kibicować (antagonista budzi tylko odrobinę większą niechęć). Najlepiej wychodzą Jigen i Goemon, bo rzeczywiście wychodzą. Stwierdzają, że skoro Lupin ma ich gdzieś, to oni jego tym bardziej. Tylko w ten sposób zmieniają się w statystów.

    Jaśniejsze strony? Dla niektórych zaletą może być fakt, że Fujiko śmielej prezentuje swoje wdzięki. Podejrzewam też, że grafika ma prawo się spodobać wyznawcom filozofii, że brzydsze i starsze=lepsze (bo jest brzydka i pełna artefaktów ze starego nagrania).

    Secret of Momo można potraktować jako pewną ciekawostkę i może nawet ktoś się zachwyci mrocznym obliczem Lupina. Dla mnie jednak film bardziej sprawia wrażenie niezbyt udanego i chaotycznego studium obsesji dręczących poszczególne postacie. Jest to jedna z tych „klasycznych pozycji”, które najlepiej zostawić na półce, by najpierw pokryła się kurzem, a później zarosła mchem. Już dużo lepiej poświęcić swój czas na obejrzenie takich kinówek/OAV­‑ek, jak Castle of Cagliostro, Episode 0: First contact, Operation Return the Treasure, czy Plot of Fuma clan
  • Avatar
    fm 23.08.2009 13:41
    Re: Wcale nie takie genialne
    Komentarz do recenzji "Soul Eater"
    Zwrócę tylko uwagę na to, że to fillery wg. definicji ortodoksyjnych mangowców, czyli fabuła posuwająca się w innym kierunku, niż w oryginalnym materiale, a nie coś takiego, jak w Bleachu, czy Naruto, gdzie fabuła zagrzebuje się w mule. Mi akurat rozwiązania z anime (głównie sposób traktowania poszczególnych postaci) całkiem przypadły do gustu, ale niestety ostatni odcinek w mocno nieszczególny sposób podsumowuje serię. Z drugiej strony manga może jeszcze ciągnąć się w nieskończoność i też marnie skończyć.
  • Avatar
    fm 31.07.2009 11:39
    Komentarz do recenzji "Clannad: Another World ~Tomoyo Chapter~"
    Porównywać zawsze można, tylko tym razem by było to krzywdzące i niesprawiedliwe. Shinkai potrafi zrobić dzieło sztuki ze zwykłego szkolnego korytarza, natomiast w Clannadzie wnętrza nie są ani ciekawe, ani szczegółowe. KyoAni najlepiej wychodzą efekty świetlne (i potrafią nimi zatuszować braki w dalszym planie), więc gdy postacie wyszły w plenery w After Story, seria dostała jeszcze wyższą ocenę (bo już 8/10 stanowi wyraz uznania dla ich starać).

    Pozdrawiam.
  • Avatar
    A
    fm 9.07.2009 10:38
    Feli-sempai...
    Komentarz do recenzji "Koukaku no Regios"
    Jeden z niewielu powodów, żeby oglądać tę serię – Feli. Małe, sarkastyczne i kopie po kostkach. W życiu codziennym byś taką dziewczynę udusił, ale na ekranie się świetnie sprawdza. Z jej powodu świetnie się bawiłem oglądając komediowe wypełniacze. Dlatego z bólem serca przyjąłem to, że niestety twórcy w pewnym momencie postanowili popchnąć (wyjątkowo nędzną) fabułę naprzód, wyciągając z kapelusza takie cuda na kiju, jak choćby  kliknij: ukryte 

    Co do grafiki i muzyki, zgadzam się z wa­‑totemem, że bieda aż piszczy (a my musimy tego słuchać).
  • Avatar
    A
    fm 9.07.2009 10:22
    Jenoty na kłopoty
    Komentarz do recenzji "Takane no Jitensha"
    Jeśli ktoś ma ochotę na produkcję typu „od lat 5 do 105”, niech szuka dalej. Młodszemu rodzeństwu można od biedy pokazać, ale jak starszy widz zastanowi się na chwilę nad morałami opowieści, to może zauważyć następujące:

    - Nie należy  kliknij: ukryte 

    - stary rower nie wygra z nowym

    - możesz się starać z całych sił, ale bez oszustwa/magicznej interwencji i tak nie dasz rady

    Inna sprawa, że główny bohater to wyjątkowa kanalia i gdyby  kliknij: ukryte , by chyba nie zauważył problemu w swym postępowaniu. Mógł chociaż się lepiej targować i zamiast  kliknij: ukryte  wynegocjować prawdziwy rower.

    Jedyny jasny punkt to widok maskotek tego serwisu w akcji.
  • Avatar
    A
    fm 9.07.2009 09:59
    Niezłe, ale...
    Komentarz do recenzji "Ga-Rei -Zero-"
    Pierwszy odcinek był prawdziwym trzęsieniem ziemi. Później, gdy akcja przeniosła się w przeszłość napięcie trochę opadło, ale i tak było nieźle ze względu na interesujące (trudno o inne słowo przy bojowych zastosowaniach motoru i żelazka na wodę święconą) sceny walk. Główny problem serii polega jednak na tym, że wszystkie postacie są obdarzone ujemnymi zdolnościami dedukcyjnymi i inteligencją emocjonalną. Gdy przychodzi do ustalenia prawdopodobnej wersji wydarzeń albo motywów danej osoby, ponoszą wyjątkowo spektakularne porażki. Przykład:  kliknij: ukryte 

    Szkoda też zakończenia, bo do końca miałem nadzieję, że  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    fm 29.04.2009 13:50
    Przygody masochistycznego negocjatora.
    Komentarz do recenzji "Yuugo Koushoujin"
    Jakoś tak przyzwyczaiłem się, że bohater w filmach sensacyjnych bywa torturowany w wyniku złego zrozumienia sprawy albo wpadki (tak jak zdarza się to Jamesowi Bondowi) i raczej stara się unikać takich sytuacji. Nie tym razem. Dla Yuugo smażenie się na rozgrzanych kamieniach i elektrowstrząsy stanowią taką samą część planu, jak przykładowo rozmowa z informatorem. W przypadku pierwszej części można to było jeszcze jakoś zrozumieć, bo musiał udowodnić (schematycznie pokazanym) rebeliantom, że w kurniku pojawił się nowy kogut i wyższym poziomem maczyzmu zdobyć ich zaufanie. W drugiej części świadczy to tylko o tym, że nie potrafi myśleć i musi się zdawać na pomoc scenarzysty. Gdyby seria miała więcej odcinków, to zapewne by kończył jako wrak fizyczny i psychiczny. Trudno mi było kibicować bohaterowi, którego przy braku zdrowego rozsądku musi wspomagać scenarzysta.

    W pierwszej części grafika ma jeszcze jakieś resztki stylu (choć w którą stronę nie spojrzeć, słońce świeci prosto w twarz), natomiast później czeka na nas wyłącznie pokaz animowanej tandety. Zastanawia mnie też jak na tą część islamską spojrzałby ktoś znający się na tematyce, skoro Rosjanie stanowią połączenie stereotypów z radosnymi japońskimi pomysłami, jak np. długowłosy blond bishounen jak porucznik armii/milicji.

    Nie polecam.
  • Avatar
    A
    fm 19.04.2009 14:30
    stay back
    Komentarz do recenzji "Ride Back"
    Już od samego początku, gdy dowiedziałem się, że oto świat został ot tak sobie podbity przez jakąś partyzancką organizację, miałem nadzieję że twórcy nie będą drążyć tego tematu, bo dojdą do czegoś śmierdzącego. Niestety zabrakło zdrowego rozsądku i w pewnym momencie przepiękne piruety schodzą na dalszy plan na rzecz polityki po japońsku, a postacie po obu stronach dobijają absurdalnością swoich poczynań (w tym pewna bździągwa w okularach, która  kliknij: ukryte ). Szkoda. Jeśli w czymś jest dobre to anime, to w rozbudzaniu profaszystowskich przekonań – uczestników manifestacji ulicznych należy pałować, zanim sami sobie zrobią krzywdę.
  • Avatar
    A
    fm 17.03.2009 21:05
    Komentarz do recenzji "Hayate no Gotoku!"
    Oglądało się całkiem przyjemnie (choć nie wiem, czy wytrzymałbym większą dawkę niż raz na tydzień). O dziwo seria najgorzej wypada, gdy twórcy próbują montować jakąś fabułę z knowaniami dyrektorki i walkami kamerdynerów. Już dużo zabawniejsze były odcinki z losowymi problemami Nagi związanymi z tworzeniem mang. Co do parodii, to denerwowało mnie podawanie w dialogach nazw różnych serii, zagłuszane cenzorskimi odgłosami.
  • Avatar
    A
    fm 17.03.2009 15:27
    plutonowe <3
    Komentarz do recenzji "Zettai Shougeki ~Platonic Heart~"
    Grafika kiepawa, walki kręcone w trybie mocno oszczędnościowym i na dodatek prezentujące wyjątkowo nietypową fizykę (jak któraś z dziewcząt zostanie walnięta w plecy, to rozerwie się ubranie z przodu), o muzyce też nie warto wspominać. Seria nadaje się do oglądania głównie dla tych osób, które wybuchają szyderczym śmiechem przy scenach, w których anime przekracza granice głupoty (tak miałem przy odcinku z nauczycielką chemii i wyjaśnieniu zawiłości fabuły w zakończeniu – twórcy postanowili z ecchi zrobić chyba  kliknij: ukryte )
  • Avatar
    A
    fm 5.02.2009 14:48
    przeciętne
    Komentarz do recenzji "Tokyo Majin"
    Do sztampowej fabuły (grupa uczniów spotyka się, żeby walczyć z siłami ciemności) wciśnięto wyjątkowo drewnianą obsadę. Poza paroma scenami główny bohater przejawia kompletny brak osobowości (jak przystało na protagonistę gry RPG – postać z charakterem pewnie przeszkadzałaby graczom we wczuwaniu się). Dodatkowo dobijały mnie jeszcze niezbyt fortunne wstawki komediowe z reporterką o bardzo małym rozumku (niestety tak zazwyczaj prezentowane są w anime okularnice).

    Jako plusy można podać grafikę – nieszczególnie olśniewającą, ale z własnym stylem (tylko na ostatni odcinek, będący dodatkowo powtórką z rozrywki, zupełnie zabrakło budżetu) i niezłą oprawę muzyczną. Jak ktoś ma nadmiar czasu i wystarczy mu, żeby ktoś się prał na ekranie, może sięgnąć po Tokyo Majin Gakuen Kenpuchou: Tou.
  • Avatar
    A
    fm 14.12.2008 17:16
    przeciętna seria dla młodszych widzów
    Komentarz do recenzji "Allison to Lillia"
    O ile oglądam czasem serie dla młodszych widzów, to tej nie potrafiłem zdzierżyć, więc drugiej połowy nie widziałem. Być może tam się poprawia, choć szczerze wątpię. Dla mnie podstawowym problemem było takie prześlizgiwanie się po trudniejszych tematach. Raz że jeśli pojawia się jakiś czarny charakter, zostanie zdjęty ze sceny w absurdalny sposób, żeby bohaterowie nie pobrudzili sobie rąk:
     kliknij: ukryte 

    Poza tym jak dzielni herosi zrobią swoje, to całe narody zmieniają swoje dotychczasowe postawy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki:
     kliknij: ukryte 

    Być może studio animacji chciało wcisnąć najwięcej oryginalnego materiału, więc zabrakło miejsca na refleksję, że zmiany czasem wymagają czasu i wysiłku ze strony zainteresowanych stron.
  • Avatar
    A
    fm 2.12.2008 20:34
    przyciasny kaftanik
    Komentarz do recenzji "Strait Jacket"
    Seria miała szansę stać się następcą Witch Hunter Robin, ale zabrakło 2 rzeczy:
    - większej liczby odcinków
    - konsekwencji w stosowaniu magii, bo jak na poziom niebezpieczeństwa, jaki z sobą niesie, jest stanowczo nadużywana.

    Przydałaby się teraz seria telewizyjna, bo OAV­‑ki jako zamknięta całość się nie bronią (choć zapewniają trochę rozrywki).
  • Avatar
    A
    fm 29.11.2008 13:15
    tendencja spadkowa
    Komentarz do recenzji "Minami-ke: Okawari"
    W dalszym ciągu to przygody sióstr Minami, lecz poprzednia seria była lepsza. Raz, że grafika niskobudżetowa, a dwa – wprowadzono do obsady wyjątkowo bezbarwnego chłopaczka w okularach. Przez koncentrowanie się na jego osobie (zwłaszcza w końcówce) w pewnej części odcinków zwyczajnie wiało nudą.

    PS. Okeari (3­‑cią serię) też robi studio Asread, co nie napełnia mnie zbytnim optymizmem.
  • Avatar
    A
    fm 15.11.2008 13:50
    szkoda...
    Komentarz do recenzji "Nabari no Ou"
    Początek serii był całkiem obiecujący. Niby nic specjalnie oryginalnego – ot działania ninja bardziej zaczepionych w świecie rzeczywistym, niż w konkurencyjnych seriach, lecz oglądało się to całkiem przyjemnie. Niestety postacie szybko straciły dystans do samych siebie i zaczęły się licytować własnymi nieszczęściami i nieudolnością. W efekcie już w połowie nie starczyło mi sił na kolejne odcinki.

    Szkoda, że całkiem sympatyczni bohaterowie musieli się zmagać z tak nieudanym scenariuszem.
  • Avatar
    fm 14.11.2008 23:47
    Re: haaa...
    Komentarz do recenzji "Oddziały sterowane"
    Przeszłość zmieniła się od 41­‑ego roku (inwazja obcych), więc odpowiedź na to pytanie można znaleźć spokojnie w książkach do historii.
  • Avatar
    A
    fm 24.09.2008 20:54
    takie sobie
    Komentarz do recenzji "Persona -trinity soul-"
    Z jednej strony dobrze skonstruowane postacie, z drugiej strony niezbyt konsekwentnie prowadzona akcja. Często jest tak, że przez większą część odcinka nic się nie dzieje, dopiero pod koniec wydarza się coś dziwnego, a następny nie podejmuje tematu. Przez takie nieciągłości można się łatwo zniechęcić do tego anime, bo nie widać za bardzo, w którym kierunku zmierza.

    Inna zniechęcająca rzecz – Persony. Nie dodają anime zbyt wiele klimatu, bo wyglądają jak nie do końca udane twory grafiki komputerowej.

    Z całej Persony najbardziej chyba zapamiętam pierwszy ending – zwierzoludzie i człowiek z kubłem na głowie wyglądali dość niepokojąco.
  • Avatar
    fm 13.09.2008 02:05
    Re: Kilka niescislosci
    Komentarz do recenzji "D.C.S.S. ~Da Capo Second Season~"
    Najprawdopodobniej masz na myśli Da Capo II, które nie jest tym samym co Da Capo Second Season. Tak więc recenzent nie odwalił tym razem maniany. Cóż, wina Japończyków, że wymyślają mylące nazwy.

    Pozdrawiam.
  • Avatar
    fm 25.07.2008 10:31
    Re: Kugimiya
    Komentarz do recenzji "Shakugan no Shana Second"
    Anonymous napisał(a):
    To, że podkładała ona głos pod wyżej wymienione postacie świadczy jedynie o zapotrzebowaniu na tsundere loli, natomiast, w żadnym wypadku nie świadczy to o „wpadnięciu w szufladkę”.

    Jest zapotrzebowanie na tsundere-loli, a jak ktoś ma zagrać takie postacie to zupełnie przypadkowo wybierana jest Rie Kugimiya. Toć przecież o tym piszę. Różnica jest czysto semantyczna.
    Anonymous napisał(a):
    Kugimiya była również seyuu dla postaci o *diametralnie* odmiennym charakterze, co podkreśla tylko jej talent.

    Z tym bogatym repertuarem aktorki to bym nie przesadzał. Pomiędzy rokiem 2003 (Alphonse Elric z FMA) i 2005 (Shana z Shakugan no Shana) nie ma żadnej znaczącej roli poza Tio z Zatch Bell! (czyli też tsundere-loli). W 2007 r. z głównych ról dostała właśnie propozycję zagrania wspomnianego w recenzji tria pozbawionych biustu bohaterek, a jak się popatrzy na inne, pomniejsze role, okazują się nie aż tak bardzo odmienne np. Nene z Gundam 00 – psychopatyczne loli, które w chwili gniewu też krzyczy Urusai!. W tym roku wraca do korzeni z chłopięcą rolą Michiru w Nabari no Ou, ale jednocześnie po raz trzeci spotykamy się z Louise z Zero no Tsukaima. Gra też Mimi w Mnemosyme, ale o charakterze tego loli trudno mi coś powiedzieć, bo ma mało linii tekstu i zajmuje się głównie żłopaniem wódki.

    Mam nadzieję, że tyle przykładów wystarczy, by pokazać pewną tendencję i udowodnić, że jednak odrobiłem zadanie domowe. Pozostaje mi mieć nadzieję, że aktorka czuje się komfortowo w swojej sytuacji i taki wybór ról nie ograniczy w żaden sposób jej możliwości kariery.

    Co do tego typu dyskusji (i ewentualnej kontynuacji, choć dufam, że wystarczająco jasno zaprezentowałem swoje stanowisko) radziłbym jednak zakładać w przyszłości odpowiedni wątek na forum w 'Pytania, komentarze, opinie' (co zresztą było jasno napisane w formularzu dodawania komentarza, ale najwidoczniej niedostatecznie dużymi literami – czytanie nie boli). Tutejsze komentarze służą dla czytelników, którzy by chcieli poznać opinię innych osób na temat określonego anime, a nie rzekomej niekompetencji recenzentów.
  • Avatar
    A
    fm 15.07.2008 11:56
    deptanie trawników
    Komentarz do recenzji "Trava"
    Można pochwalić twórców za konsekwentne trzymanie się wybranej stylistyki, lecz jako że ze wspomagaczy doceniam co najwyżej piwo pite ze znajomymi, czułem się wyłączony z grupy odbiorców. Jednak oglądając Dead Leaves i FLCL, bawiłem się dużo lepiej.
  • Avatar
    fm 6.07.2008 00:39
    Re: Nie jestem w stanie zrozumieć
    Komentarz do recenzji "Kaiji"
    V napisał(a):
    Nie jestem w stanie zrozumieć jak Kaiji może kogoś nudzić.

    Ja z kolei potrafię zrozumieć, że kogoś może ciekawić, lecz nie podzielam poglądów takich osób.
    V napisał(a):
    Nie zakładaj, że przy analizie psychologicznej charakterów KAŻDY widz zasypia.

    Toteż niczego takiego nie zakładam, ponieważ napisałem:
    fm napisał(a):
    ...trudno o wiarygodne obserwacje psychologiczne, kiedy widz usypia.

    To truizm – jak się śpi, to się dużo nie zaobserwuje. Przy czym konkretnie usypiałem kawałek dalej.

    V napisał(a):
    Wiele osób oglądało Kaijiego (nie wszystkie momenty, zgoda) prawie że na stojąco – to anime jest apogeum napięcia.

    Przyznam, że do tej pory nie potrafię zrozumieć celowości podważania czyjejś opinii za pomocą argumentów typu „wiele osób uważa, że…”. Mam teraz szukać większej bandy, która popiera moje zdanie? Jak dla mnie cały akt z  kliknij: ukryte , były apogeum braku napięcia. Cóż, jedni patrzą na zdanie recenzenta, inni na komentarze czytelników. Nawet takie przeciwstawne opinie są wartościowe.
    V napisał(a):
    Kobietę można zauważyć w odcinku przejściowym między 1 a 2 arciem ( w sklepie, w którym pracuje Kaiji ), no i w jednym drobnym przebłysku

    OK, przyznam się do błędu – zapomniałem o kobiecie w sklepie, acz i ona występowała raczej w roli statystki. Twór pojawiający się na stopklatce tym bardziej nie zalicza się do obsady (i do tej pory mam wątpliwości, czy to aby na pewno była istota płci żeńskiej).
  • Avatar
    A
    fm 28.06.2008 15:27
    Chyba jestem za stary na takie filmy....
    Komentarz do recenzji "Miyori no Mori"
    Twórcy mieli ambicję połączenia spokojniejszych filmów w stylu Mój sąsiad Totoro z Księżniczką Mononoke, ale nie udało im się stworzyć jednego z tych filmów od 10 do 110 lat. W największym stopniu mają szansę go docenić rówieśnicy bohaterki mi.in. dletego, że występuje tu efekt podobny co w Kevin sam w domu – w obliczu działań dzieci inteligencja dorosłych spada o połowę.

    Bohaterka początkowo jest wyjątkowo antypatyczna (niby ma swoje powody, ale…) i poważnie zastanawiałem się nad przerwaniem seansu, lecz na szczęście w drugiej połowie filmu staje się znośna.
  • Avatar
    A
    fm 25.06.2008 12:05
    las a legendy
    Komentarz do recenzji "Mori no Densetsu"
    Mori no Densetsu ma z pewnością wiele zalet. Można bawić się w szukanie nawiązań do różnych starych amerykańskich animacji, podziwiać muzyczny kunszt Czajkowskiego, jednak przyjemność obcowania z tym tytułem popsuła mi trochę fabuła. Wszyscy ludzie zostali tu przedstawieni jako istoty podłe, ograniczone i bezduszne, przez co całość niebezpiecznie zbliża się do poziomu ekologicznej agitki. Jak dla mnie to pewna hipokryzja ze strony reżysera, na którego mangi ścięto przecież niejedno drzewo. Pokazywanie konfliktu człowieka z naturą świetnie może się obyć bez pokazywania paluchem, kto dobry, a kto zły, czego świetnym przykładem jest Księżniczka Mononoke.
  • Avatar
    R
    fm 16.06.2008 16:10
    otwarte drzwi
    Komentarz do recenzji "Tobira o Akete"
    Trudno mi się zgodzić z interpretacją przedstawioną w recenzji o pseudofabule i ratowaniu świata. Jak dla mnie historia ma mniej udziwnione przesłanie –  kliknij: ukryte  Ostatecznie film stanowi nie mniej nie więcej, tylko wycieczkę do krainy dziecięcej wyobraźni.

    Sądzę, że warto go zobaczyć już choćby po to, żeby się przekonać, że Studio 4C już w najwcześniejszych dziełach miało ukształtowany styl.