Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

jolekp

  • Avatar
    jolekp 4.12.2014 16:43
    Re: Podziękuję :)
    Komentarz do recenzji "Mawaru Penguindrum"
    Nie tak znowu „od małego”, bo oboje byli już wieku około nastoletnim w momencie tej adopcji. Pomijając wszystko, dyskwalifikowanie anime na podstawie jednej sceny, która w zasadzie nie jest w tej historii specjalnie ważna, jest co najmniej dziwne.
    No i, co jak co, ale akurat polskie prawo w przypadku japońskiej kreskówki, ma ekstremalnie małe znaczenie.
  • Avatar
    jolekp 2.12.2014 12:13
    Re: dramat, Romans i Josei :)
    Komentarz do recenzji "Fuyu no Sonata"
    To może faktycznie anime zostało jakoś „wyłagodzone” względem dramy, bo ostatnia rzecz jaką można powiedzieć o Yujin to, że jest „tsundere na speedzie” :)
  • Avatar
    jolekp 1.12.2014 20:50
    Re: dramat, Romans i Josei :)
    Komentarz do recenzji "Fuyu no Sonata"
    Koreańskich dram nie oglądałam, a i tą widziałam ponad rok temu, więc mogę dokładnie nie pamiętać, ale czegoś takiego
    że ona ma wydumane pretensje i drą koty?
    sobie zupełnie nie przypominam, a wręcz wydaje mi się, że to wyglądało całkiem normalnie.
  • Avatar
    jolekp 1.12.2014 20:04
    Re: dramat, Romans i Josei :)
    Komentarz do recenzji "Fuyu no Sonata"
    Całkiem możliwe, bo ostatnia scena to już żywcem z dramy wycięta (w sensie, że jest aktorska), aż mnie to zszokowało i trzy razy sprawdzałam czy coś jest nie tak z moją wersją, czy to właśnie tak miało wyglądać :D
  • Avatar
    jolekp 30.11.2014 14:48
    Re: podobne
    Komentarz do recenzji "Tajemnica Przeszłości"
    Co prawda z FY dałam sobie spokój gdzieś w okolicach 15 odcinka, więc może nie powinnam się wypowiadać, ale mi Akatsuki no Yona z tego sezonu niezmiernie przypomina tamto anime. Księżniczka/kapłanka – jest, stado bishounenów z mocami, którzy mają jej pomagać – jest, lekko fantastyczna otoczka – jest. I nawet Hak jakiś taki podobny do Tamahome ;)
  • Avatar
    jolekp 28.11.2014 15:50
    Re: emocje, realizm i śmigłowce x3
    Komentarz do recenzji "Yomigaeru Sora -Rescue Wings-"
    Jak dla mnie, to tego realizmu było tam momentami aż za dużo.  kliknij: ukryte  No i było by miło, gdyby troszkę bardziej rozwinięto wątki obyczajowe.
    W każdym razie, życzyłabym sobie więcej takich „nudnych” serii i aż żal, że powstaje ich tak mało i są zazwyczaj takie krótkie.
  • Avatar
    jolekp 22.11.2014 17:12
    Re: Ocena zbyt wysoka.
    Komentarz do recenzji "Rail Wars!"
    Jest ujemna skala ocen na tanuki?
  • Avatar
    jolekp 12.11.2014 23:12
    Re: Pytanie
    Komentarz do recenzji "Stalowy alchemik: misja braci"
    Podejrzewam, że może to, że sceny zjadania żywcem to dla nich małe miki. Swoją drogą, poczułam się trochę dziwnie z tym, że dla osoby dwukrotnie młodszej ode mnie nie wydaje się brutalną scena, która mnie emocjonalnie położyła na łopatki.
  • Avatar
    jolekp 6.11.2014 18:30
    Komentarz do recenzji "Akatsuki no Yona"
    Dla mnie to wygląda jak ulepszone Fushigi Yuugi, ale może przez to, że Juuni Kokuki jeszcze nie widziałam ;)
  • Avatar
    jolekp 3.11.2014 12:27
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    zmrol napisał(a):
    Przykładowo Hori dopiero w pewnym momencie zauważył, że  kliknij: ukryte  Więc można spokojnie powiedzieć, że ich znajomość wyewoluowała z typowo męsko­‑męskiej­‑kumpelskiej, w nietypowo damsko­‑męsko­‑sado­‑maso.

    To trochę strzał kulą w płot, bo w momencie, gdy zaczyna się akcja anime ich relacja już jest „nietypowo damsko­‑męsko­‑sado­‑maso”, a o tym,  kliknij: ukryte dowiadujemy się z retrospekcji. Czyli na dobrą sprawę rozwój tej relacji nie nastąpił w samym anime, ale znacznie wcześniej.

    moshi_moshi napisał(a):
    I na koniec taka mała uwaga – nie do końca rozumiem narzekania na sposób pokazania „związków”. Dla mnie od początku było jasne, że seria naśmiewa się ze wszystkich chwytów, stosowanych w szkolnych romansach, że oto mam przed sobą parodię, a nie kolejne romansidło właśnie. Tymczasem mam wrażenie, że wiele osób potraktowało anime jak kolejną puchatą historyjkę o miłości i strasznie się dziwią, że to nie to.

    To do mnie ta uwaga? Nigdzie nie narzekałam na wątki romantyczne same w sobie, ale na to, że wszystkie opierają się na niedopowiedzeniu/nieporozumieniu i to mi bardzo psuło odbiór, bo brak umiejętności do szczerej rozmowy mnie u bohaterów zawsze denerwuje i opieranie na tym gagów komediowych, w moim przypadku, zupełnie nie zdało egzaminu. Moim zdaniem, seria nie straciłaby wiele na humorze (a duże szanse, że nie straciłaby w ogóle),  kliknij: ukryte  Naprawdę bardzo żałuję, że poświęcono tak dużo czasu na komedię pomyłek, bo znaczna część tego anime mnie jednak bawiła, ale takich chwytów nijak ścierpieć nie potrafię, choćbym się bardzo starała.
  • Avatar
    A
    jolekp 2.11.2014 21:26
    Co za dużo, to nie zdrowo
    Komentarz do recenzji "Oniisama E..."
    Upłynęło trochę czasu, emocje opadły, więc może uda mi się zebrać mój radosny strumień świadomości w coś na kształt komentarza, daj Boże z sensem.
    Zacznę może od tego, że daleka jestem od zachwytów tą serią, chociaż nie uważam też czasu spędzonego na seansie za całkiem stracony.
    Otóż, największy problem miałam z fabułą, która choć na początku wydawała się całkiem sympatyczna i wciągająca, to jednak dość szybko przekształciła się w jakiś przedziwny twór, którego celem było chyba całkowite przygwożdżenie widza tytaniczną dawką dramatu. Nie wiem, pewnie miało mnie to w jakimś stopniu poruszyć, ale to się niespecjalnie udało, z dwóch względów.
    Po pierwsze, nijak nie umiałam się wczuć w fabułę tak oderwaną od czegokolwiek. Co prawda, realia elitarnych szkół dla dziewcząt z lat siedemdziesiątych są mi z oczywistych względów raczej obce, ale mimo wszystko, pomysł na główny wątek trąci lekkim absurdem.  kliknij: ukryte 
    Drugą sprawą, która poważnie zepsuła mi odbiór tego anime było całkowite przeholowanie z traumą i dramatem. Ja rozumiem, że to taka stylistyka, ale tego naprawdę było za dużo. Za dużo, za gęsto, zbyt intensywnie, aż do granic przerysowania. Nie można widza nieustannie walić młotkiem po łbie tragedią postaci, bo po pewnym czasie zaczyna się na to znieczulać. Potrzebne jest trochę oddechu, rozluźnienia i tego mi tu zdecydowanie zabrakło. Wyszło to trochę tak, jakby ktoś zaplanował sobie, że stworzy monumentalny dramat, który wyciśnie łzy z każdego twardziela i zaczął ten pomysł realizować na siłę, wciskając wszystko co wydało mu się wystarczająco wzniosłe, tragiczne, łzawe i dramatyczne, specjalnie nie zastanawiając się nad tym czy to wszystko się z sobą klei i czy jest strawne, dorzucając co i rusz kolejne, zupełnie niepotrzebne komplikacje.
    Kolejną sprawą, która łączy się w sumie z poprzednim akapitem, są postaci. Przyznaję, nie jestem fanką kobiet w głównych rolach. Ale już nawet nie o to chodzi, tam nikt nie był normalny! Praktycznie każda jedna postać jest mocno psychicznie skrzywiona, często bez żadnego wyraźnego powodu.  kliknij: ukryte  Każdy ten dramat z osobna byłby dobry, ale takie ich nagromadzenie tworzy całość nie do przyjęcia. Nie oszukujmy się, to co prezentuje ta fabuła, to są odchylenia i jako takie powinny stanowić odstępstwa od normy, która jest dominantą. Odchylenia powinny stanowić margines.  kliknij: ukryte  Moim zdaniem to zdecydowanie za dużo. Poza tym, wiele rzeczy w scenariuszu zdawało się powciskanych na siłę, właściwie tylko po to, żeby było jeszcze bardziej dramatycznie, bardziej skomplikowanie i bardziej boleśnie  kliknij: ukryte 
    Tak naprawdę, jedyną bohaterką, która do samego końca ani na chwilę nie traci na normalności, będąc przy tym niesłychanie uroczą i sympatyczną jest Tomoko, która realizuje swoją postacią model przyjaciółki idealnej, jaką każda dziewczyna chciałaby mieć. Reszta postaci (no może z wyjątkiem Nanako) pozostaje w moje świadomości przewrażliwionymi, z upodobaniem kontemplującymi własny (często wyolbrzymiony) ból, dziwadłami.
     kliknij: ukryte 
    Jakby całość nie była jeszcze dość napuszona, obrazu dopełniają jeszcze te przesadnie pretensjonalne pseudonimy – Mona Lisa, Saint Juste, Borgia. Po co to?
    Więc ponieważ bohaterki żeńskie mnie, delikatnie mówiąc, nie zachwyciły, więc ochoczo rzuciłam się uwielbiać tych męskich. I uwielbiałam wszystkich dwóch. Zwłaszcza Ichinomiyę, który był absolutnie cudowny, ale Henmi też dawał radę.
    Wątki shoujo­‑ai choć czytelnie zasygnalizowane, moim zdaniem nie były tam do końca potrzebne. Można by je zupełnie wyciąć, a fabuła nic by na tym nie straciła, wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie tak samo.  kliknij: ukryte 
    Inną rzeczą, która mi bardzo „zgrzytała” podczas oglądania była sprawa ojczyma Nanako – rzecz niby całkiem trzecioplanowa, rozgrywająca się gdzieś w tle, ale mimo wszystko dla mnie ważna.  kliknij: ukryte 
    Na koniec jeszcze kilka słów o oprawie wizualnej. Trochę ciężko mi się zgodzić z zachwytami na jej temat. Nie jestem ortodoksyjnym wyznawcą wielkich oczu, ale lubię zachowane proporcje ciała, zwłaszcza długości nóg, a tego tu zdecydowanie zabrakło. Również duży problem miałam ze sposobem rysowania Rei, naprawdę wiele czasu zajęło mi przekonanie samej siebie, że patrzę na nastolatkę, a nie na solidnie zbudowanego mężczyznę. Skonfrontowałam to z mangą i tam Rei nie ma aż tak rozbudowanych barków, więc nie wiem z czego to wynikło.
    Również animacja pozostawia wiele do życzenia, nawet jeśli weźmie się pod uwagę rok powstania i przyjmie, że stop­‑klatki i powtarzanie niektórych ujęć po trzy razy jest elementem budowania klimatu, to jednak niektóre sceny zwyczajnie przeczą prawom fizyki  kliknij: ukryte .
    Podsumowując, jestem troszkę rozczarowana. Sama historia miała potencjał, ale pogrążył ją moim zdaniem nadmierny patos. Albo to zwyczajnie moja wina, że nie poczułam klimatu. W każdym razie, jednak wolę „realistyczne” serie, które są trochę bliższe prawdziwemu życiu.
  • Avatar
    A
    jolekp 31.10.2014 22:28
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    moshi_moshi napisał(a):
    bohaterowie nie stoją w miejscu, ich relacje ewoluują


    Można spytać, która konkretnie relacja aż tak wyewoluowała? Sakury i Nozakiego, Kashimy i Horiego czy może Wakamatsu i Seo? Tak pytam, bo mogłam nie zauważyć. Moim zdaniem wszystkie przedstawione tam relacje stoją dokładnie w tym samym miejscu, w którym były na początku i m.in. to mnie w tym anime wkurzało.
    Nie chcę się czepiać, ale nie lubię też gdy ktoś nagina fakty pod postawioną wcześniej tezę i jeśli jakaś seria mu się podobała, to z automatu wszystko musiało w niej być znakomite.

  • Avatar
    jolekp 31.10.2014 22:06
    Re: Usypiające….
    Komentarz do recenzji "Mushishi"
    Ale Twoja odpowiedź zabrzmiała trochę niemiło.


    Szczerze mówiąc, jeśli ktoś pisze, że coś mu się nie podobało, a ktoś inny pisze mu, że przecież to było super, to co więcej można odpowiedzieć? Tobie się podobało, a jej mniej i możecie się tak przerzucać argumentami bez końca.
    A żeby nie było całkiem offtopu, to pocieszę cię, Kanario, że nie jesteś jedyna. Mnie również Mushishi oglądało się bardzo ciężko, do tego stopnia, że obejrzenie całości zajęło mi prawie pół roku. Nie powiem, że mi się nie podobało, mijały te odcinki, ale jakoś mnie to nie pochłaniało, nie sięgałam po kolejne z jakimś szczególnym entuzjazmem. Ale ja jakoś ogólnie nie przepadam za epizodycznymi fabułami, nigdy później nie wiem jak mam to ocenić, bo rzadko jest tak, żeby wszystkie odcinki podobały mi się jednakowo. I tak samo miałam z Mushishi – były odcinki niemal zachwycające, a były też takie na których się zwyczajnie nudziłam i nic nie mogłam na to poradzić. I choćbym się teraz bardzo wytężała, to nie umiałabym opowiedzieć nawet pięciu z tych wszystkich historii, a przecież skończyłam to oglądać całkiem niedawno temu.
    Podsumowując, uważam, że Mushishi jest dobrym anime, ale jakoś do mnie nie przemówiło.
  • Avatar
    A
    jolekp 30.10.2014 10:52
    Damn you, KyoAni!
    Komentarz do recenzji "Free! Eternal Summer"
    Przyznaję, że nie byłam fanką pierwszego sezonu. Fabuła wydawała mi się nudna i nijaka, drama napompowana do granic absurdu, bohaterowie irytujący, bądź w najlepszym razie obojętni. W ogóle nie miałam ochoty nawet tykać kijem drugiego sezonu, ale poczytałam trochę komentarzy i dałam się namówić, nie nastawiając się jednak na żadne cuda. No, ale tego tom się, drodzy państwo, nie spodziewała. Niniejszym Free!:Eternal Summer trafia do nielicznego grona kontynuacji przewyższających pierwowzór.
    Tutaj wszystko jest lepsze. Od fabuły, która jest jakaś płynniejsza i logiczniejsza, przez dramy, które są jakieś bardziej życiowe i autentycznie chwytają za serce, aż po bohaterów, którzy wydają się dużo sympatyczniejsi. Nawet tego sportu jest tu więcej niż w poprzednim sezonie. Przyznaję, że moim niekwestionowanym ulubieńcem jest Makoto, ale udało mi się polubić nawet Reia, który wcześniej irytował mnie absurdalnością swojej postaci. Nie przypuszczałam, że tak się zżyję z tymi bohaterami i że tak żal będzie mi się z nimi rozstawać. I pomyśleć, że zaczynałam dusząc się ze śmiechu przy odjazdowej scenie prezentacji klubów, a skończyłam z krwawiącym sercem (zwłaszcza, że tematyka rozstań z przyjaciółmi jest mi w tym momencie bardzo bliska).
    Niech cię, KyoAni, to nie tak miało być!
  • Avatar
    A
    jolekp 20.10.2014 17:50
    pytanie totalnego laika
    Komentarz do recenzji "Shigatsu wa Kimi no Uso"
    Tak się pytam, bo się nie znam, a to dość ciekawe. Jak to możliwe, że można ten sam utwór zagrać na różne sposoby, skoro przecież nuty są te same?
    A co do samego anime, to jednak bardzo przypomina Nodame Cantabile. Z jednej strony to dobrze, bo Nodame to jeden z moich ulubionych tytułów, a z drugiej to jednak już to widziałam. Mam nadzieję, że jednak ten tytuł nie będzie zupełną powtórką z rozrywki i twórcy pokuszą się o coś oryginalnego. Jak na razie jestem pozytywnie nastawiona.
  • Avatar
    jolekp 19.10.2014 22:45
    Re: stanowcze i zdecydowane "raczej nie"
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Mniej więcej takie jak pomiędzy Nozakim i Sakurą, tylko mniej eksponowane ^^
  • Avatar
    jolekp 19.10.2014 21:35
    Re: stanowcze i zdecydowane "raczej nie"
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Chihayafuru było raczej niezłe z tego co pamiętam. Ale oni tam się koncentrują głównie na tej karucie, a wszelkie wątki obyczajowo­‑romantyczne przesuwają na 28 plan i niewiele się w tej kwestii dzieje (a już zwłaszcza w drugim sezonie).
  • Avatar
    jolekp 19.10.2014 21:10
    Re: stanowcze i zdecydowane "raczej nie"
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    No, mam żal, mogłeś chociaż uprzedzić, że wątek Sakury nie dominuje, ale pozostałe są jeszcze gorsze xD. A swoją drogą, to właśnie Nisekoi w dużej mierze wykończyło moją cierpliwość pod tym względem (dobrze, że porzuciłam to po 6 odcinkach, bo mogłabym tego nie przeżyć :P)
  • Avatar
    A
    jolekp 19.10.2014 20:44
    stanowcze i zdecydowane "raczej nie"
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Pod wpływem entuzjastycznych komentarzy zdecydowałam dać tej serii drugą szansę. Nie była to do końca trafna decyzja i miałam bardzo duże problemy z końcową oceną. Postaram się jakoś uzasadnić swoje zdanie, zdając sobie sprawę, że będę zupełnie odosobniona w swojej opinii.
    Nie przeczę, że gagi i ogólne poczucie humoru były przednie. Wielokrotnie całkiem nieźle się obśmiałam. Ale jednak ogólne wrażenia z seansu mam dość negatywne. Ostatni raz taki poziom irytacji osiągnęłam oglądając Btoooma. Ale po kolei.
    Pierwotnie porzuciłam oglądanie po pierwszym odcinku, bo zniechęcił mnie  kliknij: ukryte  No cóż, nie lubię tego. Nie mogę ścierpieć fabuły, która opiera się na niedomówieniach, nieporozumieniach, pomyłkach i tym podobnych rzeczach. Ale przemogłam się, bo zapewniano mnie, że wątek Sakury nie jest dominujący w tym anime. No, zgoda, nie jest. Oprócz niego dostajemy jeszcze dwa, które są takie same, a nawet znacznie gorsze. Właściwie jedyną postacią, która mnie nie irytowała sobą był Mikorin, ale pewnie dlatego, że nie dostał nikogo do pary, jestem prawie pewna, że gdyby miał swoją „połówkę”, to ten wątek wyglądałby tak samo jak pozostałe. Ale bezkonkurencyjnie złoty medal we wkurzaniu zdobywa wątek Wakamatsu x Seo. No, nie mogłam tego ścierpieć i kiedy ta dwójka pojawiała się na ekranie,  kliknij: ukryte  Skończyłam się z cierpliwością. I nie miałabym problemu, żeby cisnąć tym precz i nigdy nie wracać, gdyby nie to, że to mnie momentami autentycznie bawiło (i do końca miałam nadzieję, że wszystko się porozplątuje, naiwna ja). Tak że podczas oglądania czułam się jak człek z rozdwojeniem jaźni – fajny odcinek, wkurzający odcinek z Seo, fajny odcinek, wkurzający odcinek z Kashimą i tak dalej aż do samego końca. Być może brak mi trochę dystansu, ale nikt mi nie wmówi, że Gekkan Shoujo byłoby mniej śmieszne bez tych wszystkich niedomówień. Zdecydowanie wolę jednak komedie, które oprócz tego, że mnie bawią, to nie testują mojej cierpliwości. Tych kilka chwil śmiechu nie było warte moich zszarganych nerwów. Komedia pomyłek zdecydowanie jest nie dla mnie.
  • Avatar
    jolekp 17.10.2014 09:44
    Komentarz do recenzji "NANA"
    Hehe. To powodzenia, bo ja się tej sztuki próbuję nauczyć od ponad dwóch lat i nie wychodzi, zawsze wszystko zaspoileruję (śmierci przede wszystkim), więc już się trochę przyzwyczaiłam. Teraz już chyba rozumiesz czemu się tak plułam, żebyś ukrywał spoilery (mam nadzieję, że ja wszystkie ukryłam).
    Ale pocieszę cię, że Nanę nawet ze spoilerami da się obejrzeć z przyjemnością :)
  • Avatar
    A
    jolekp 15.10.2014 18:48
    Komentarz do recenzji "Shigatsu wa Kimi no Uso"
    No i wygląda, że to mój kolejny trafny typ z tego sezonu. Liczyłam na coś w stylu Nodame Cantabile z mniejszą ilością muzyki, a bardziej rozbudowanymi wątkami obyczajowo­‑romansowymi, pozostaje mieć nadzieję, że muzyka będzie tam odgrywać jakąś większą rolę niż tylko tło (a początek w sumie daje takie nadzieje). W każdym razie, pierwszy odcinek rozbudza mój apetyt. Tylko… naprawdę trójkąt romantyczny? Czemu nikt mnie nie uprzedził :(? Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że jakoś znośnie to rozwiążą, bo początek był naprawdę uroczy, dokładnie taki jak lubię i bardzo nie chciałabym się poważnie zawieść na tym tytule.
  • Avatar
    jolekp 14.10.2014 18:48
    Komentarz do recenzji "Haikyuu!!"
    Nie odczuwasz żadnych emocji podczas oglądania anime, filmu, czytania książki, wszystko jedno o jakiej tematyce (bo nie wiem czym się różni zmyślona historia np. kryminalna od zmyślonej historii o sporcie, w końcu obie są tak samo zmyślone)? Twoja sprawa, ale przyjmij do wiadomości, że nie masz monopolu na rację, nie wszyscy muszą się z tobą zgadzać i daruj sobie wycieczki osobiste.
  • Avatar
    jolekp 14.10.2014 17:28
    Komentarz do recenzji "Haikyuu!!"
    I to naprawdę co innego obserwować coś, co wydarza się właśnie w tej chwili, na twoich oczach, zupełnie spontanicznie, a co innego obserwować przebieg wydarzeń zmyślnie zaplanowanych przez scenarzystę.

    Na dobrą sprawę każdy zwrot akcji w każdym anime jest wyreżyserowany, bo to po prostu realizacja „zmyślnego scenariusza”, a nie reality show :). Że to inne emocje to już pisałam, ale to że inne nie znaczy że gorsze. Nie twierdzę, że oglądanie sportu w realu nie jest emocjonujące, chodziło mi tylko o to, że lepiej ogląda mi się zmagania zawodników, których znam i z którymi zdążyłam się zżyć niż jakichś anonimowych osób, którzy są dla mnie zbiorowiskiem nazwisk, choć to jeszcze zależy od dyscypliny i rangi turnieju (tak, jestem sezonowcem i sport oglądam tylko przy okazji wielkich imprez).

    Oglądałem niejedną sportówkę i emocje im towarzyszące w niczym nie przypominają emocji kibica podczas oglądania swojej drużyny.

    No to już jest widocznie kwestia prywatnych preferencji, bo mi osobiście przy porażce Karasuno towarzyszyły bardzo podobne emocje jak po przegranej polskich siatkarzy z Włochami w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Po prostu nie lubisz sportówek, spoko, nie mam zamiaru nikogo nawracać.
  • Avatar
    jolekp 14.10.2014 16:44
    Komentarz do recenzji "Haikyuu!!"
    zmrol napisał(a):
    Z kolei osoby nie interesujące się wcale sportem, czy też jakąś konkretną dyscypliną z reguły również nie będą zainteresowane jego oglądaniem w animowanej wersji. Skoro nie emocjonuje ich kibicowanie prawdziwym drużynom, to ciężko, żeby zainteresowały się jakimiś fikcyjnymi.

    A tam, guzik prawda. Nie ogarniam w ogóle o co chodzi w baseballu, wydaje mi się że wszystko jest bardziej dynamiczne niż 5­‑godzinny wyścig kolarstwa szosowego, a jakoś takie Ookiku Furikabutte czy Over Drive oglądałam nie tylko z przyjemnością, ale wręcz z wypiekami na twarzy.

    zmrol napisał(a):
    Bo co przyciąga kibica na mecz? Nieznajomość i nieprzewidywalność wyniku spotkania, a nie tylko sama gra.
    Cóż, widać, że tego nie oglądałeś :).

    zmrol napisał(a):
    Nigdy niczego innego nie twierdziłem – sportówki są głównie dla fanów sportówek, czyli jakiejś ograniczonej jednak liczby osób

    A to nie jest tak z każdym gatunkiem? Ecchi oglądają głównie fani ecchi, romanse fani romansów, a horrory fani horrorów. Odkrycie Ameryki to to nie jest. Sęk w tym, których fanów jest więcej. Większość osób, które twierdzą, że nie lubią sportówek, prawdopodobnie nigdy żadnej nie oglądały, bo to przecież na pewno nudne. Sama też kiedyś na widok tagu „sport” odwracałam się z niesmakiem, do czasu aż pierwszy raz nie spróbowałam. Sportówki nie ogląda się tak jak meczu w telewizji, to trochę inne emocje. O sile sportówki stanowią w dużej mierze bohaterowie i to w jakim stopniu widzowi uda się ich polubić i zżyć się z nimi. Inne są emocje przy oglądaniu jakiejś przypadkowej drużyny, a inne przy oglądaniu drużyny, w której grają twoi przyjaciele, co nie? ;)
    Poza tym, ocenianie popularności serii na podstawie ilości ocen na tanuki to troszkę nieporozumienie. Sprawdź sobie inne portale, dajmy na to MAL – tam masz ponad 20 tys. ludzi, którzy już to obejrzeli i drugie tyle, którzy są w trakcie oglądania – to mało? Z nowszych sportówek z Haikyuu pod względem popularności może konkurować chyba tylko Kuroko. Swoją drogą, nie rozumiem po co się przejmować tym ile osób ogląda jakieś anime. Nie wiem czemu miałabym się martwićtym, że moje ulubione anime jest niszowe. Lepiej się cieszyć, że akurat mnie udało się trafić na coś świetnego i współczuć tym, którzy nie mieli takiego szczęścia :).
  • Avatar
    jolekp 8.10.2014 21:51
    Komentarz do recenzji "Orenchi no Furo Jijou"
    To nie skojarzyłam. Ale Free oglądałam dawno, a do drugiego sezonu się dopiero przymierzam (zresztą zachęcona m.in. przez twoje komentarze), więc ciężko mi na razie stwierdzić :P