x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Aktualizacja po trzecim epizodzie
Aczkolwiek kwestia kliknij: ukryte noża wydaje mi się wątpliwa. Wyraźnie widać, że w odpowiedzi na wołanie pokazuje kciuk w górę, a nóż miał nie tyle w plecach, co w karku, więc wydaje mi się, że zgon byłby raczej szybki i ciężki do zakamuflowania (zresztą po co miałby w takiej sytuacji udawać, że wszystko jest ok?).
Re: Aktualizacja po trzecim epizodzie
Re: Aktualizacja po trzecim epizodzie
kliknij: ukryte Obstawiam, że zamieszany może być jeden z tych policjantów? ochroniarzy? (nie wiem kim on był, taki koleś w mundurze). Ten co się tak oburzał na wszelkie podejrzenia, że morderca może wciąż być w pokoju.
Re: Aktualizacja po trzecim epizodzie
Hm. Dziwne. Mi się ten obraz wyświetla normalnie, specjalnie sprawdzałam podgląd xP. Teraz?
Re: Aktualizacja po trzecim epizodzie
Zacznijmy od tego, że niepotrzebnie wcześniej przeczytałam tanukową zajawkę, która tak paskudnie spoiluje, że z jakiegokolwiek „efektu wow” nic nie zostało. Ale z drugiej strony, nie jestem pewna, czy to miałoby jakieś większe znaczenie dla moich odczuć.
Myślę, że mój główny problem polega na tym, że postaci są mi całkowicie obojętne, więc zasadniczo wszystko co się z nimi dzieje zwisa mi bardzo niskim kalafiorem. A co fajniejsze, mam wrażenie, że one same mają dokładnie takie samo podejście. kliknij: ukryte Są zamknięci z rozkładającym się, rozczłonkowanym trupem (a nawet dwoma) i być może także z mordercą, a przeżywają emocje jak przy rozwiązywaniu sudoku.
A ponieważ postaci nie budzą mojej sympatii, a historia mnie nie angażuje, to zwracam baczną uwagę na szczegóły, które w innej sytuacji pewnie zlałabym strumieniem prostym. Np. kliknij: ukryte dlaczego żadna z postaci nie wyraziła chęci, aby ewakuować się stamtąd z pomocą helikoptera? Tak bardzo chcą rozwikłać tę zagadkę? Szkoda, że wcale tego po nich nie widać… Jakim cudem dyrektor usłyszał wołających, siedząc w zamkniętym helikopterze przy pracującym śmigle? Takie tam bzdety bez znaczenia, a jednak wkurzają, zwłaszcza w serii, która pozuje na taką poważną i wyjątkową. Albo to ja jestem zwyczajnie zbyt tępa, żeby poczuć tą genialność. Ta hipoteza też jest całkiem prawdopodobna.
Dialogi nadal są przesadnie napuszone i oderwane od rzeczywistości (ale już więcej nie będę się tego czepiać, bo wyjdę na większego nudziarza niż jestem), a wątek kliknij: ukryte „miłości” pomiędzy nastolatką a starym dziadem wciąż jest obleśny (i taki pozostanie bez względu na okoliczności towarzyszące, bo wolno mi mieć jeden przesadnie radykalny pogląd w życiu). Ale w sumie chyba i tak obejrzę do końca, bo mam już pewien typ co do osoby, która mogłaby być potencjalnie zaangażowana w sprawę i chcę sprawdzić, czy mam rację, aczkolwiek nie wiem czy nie lepiej będzie poczekać na całość, żeby mi nie umykały istotne szczegóły. I ciekawi mnie też kiedy Saikawie skończą się papierosy, bo ładuje jak palacz z kotłowni. Za każdym razem jak wyciągał peta, stawało mi przed oczami mniej więcej to xD
I czy mi się wydaje, czy naprawdę dyskutujemy tu o tym, dlaczego moje odczuwanie smutku podczas oglądania jest niesłuszne? Litości, to jest sytuacja, w której nie mogę się mylić – jest mi smutno i ten fakt jest nie podważenia, niezależnie od tego ile osób się ze mną nie zgadza. Proponowałabym zatem zakończyć dyskusję w tym miejscu, bo naprawdę nie widzę sensu w jej kontynuowaniu.
Ja wcale NIE krytykuję tego anime.
kliknij: ukryte Bishamon jest skażona, doktor Kuga miesza w rodzinie od środka, Kazuma jest zamknięty, Hiyori jest zamknięta i ma dużą szansę na rychłe zejście (wiem, że nie umrze, ale liczy się sam fakt), Yato i Bishamon nawzajem tkwią w nieporozumieniu i mają zamiar się wzajemnie pozabijać, a Yukine właśnie się roztrzaskał na kawałki. Coś jeszcze mogłoby pójść nie tak? Rozumiem, że taki obrót spraw ci odpowiada, ale nie zaprzeczaj oczywistym faktom, bo sytuacja naprawdę jest w tym momencie daleka od optymizmu.
Inaczej to odbierasz, bo znasz mangę i wiesz, że wszystko będzie dobrze, a mi zostaje tylko tylko nadzieja, że autor mangi nie ma ambicji bawić się w George'a Martina. Bo sama fabuła jak dotąd nie daje mi żadnej iskry nadziei, której mogłabym się uchwycić.
I tak całkiem na koniec – rozumiem, że inni mogą odbierać to anime inaczej, ale mnie ono smuci. Więc proszę, nie próbujcie mnie przekonywać, że wcale nie jest tak smutno jak mi się wydaje, bo ja to tak to właśnie widzę i mam do tego prawo.
Nie mam pojęcia czym jest Alive.
Zacznijmy od tego, że uważam, że „Noragami Aragoto” jest dobrym anime i podoba mi się pod względem fabularnym. Jednak, biorąc pod uwagę pogodny charakter pierwszego sezonu (w którym bardzo podobały mi się wstawki humorystyczne i uważam, że wcale nie psuły klimatu), zmiana atmosfery na aż tak ciężką była dla mnie nieco szokująca. Jestem też takim typem osoby, która przywiązuje się do bohaterów, których lubi, a co za tym idzie, mocno przeżywam, kiedy źle się u nich dzieje kliknij: ukryte (płakałam po gościu, który spędził na ekranie może 5 minut, wtf). Nie uważam, że trzeba by tam jakoś wiele zmieniać, bo może faktycznie humor popaprałby trochę klimat, ale jednak jakaś weselsza scena od czasu do czasu (albo przynajmniej nie piętrzenie aż tak tej katastrofy, która tam nadciąga) sprawiłaby, że lżej by mi się to oglądało. Atmosfera takiej beznadziejnej sytuacji bez wyjścia to motyw, który mnie tak maksymalnie przygnębia, że nawet śmierć ulubionego bohatera znoszę lepiej. Po prostu potrzebuję mieć choćby małą iskierkę nadziei, że będzie dobrze.
Re: Odcinek drugi - jest coraz gorzej
Trzeci odcinek wciąż przede mną, więc na razie się nie odniosę. Zobaczymy, być może przywlekę się tu na klęczkach wszystko uroczyście odszczekać :)
Re: Odcinek drugi - jest coraz gorzej
Cóż, może to i ciekawe, ale jakoś tak nie mogę się oprzeć wrażeniom, że ludzie tak nie rozmawiają. I że te wszystkie dialogi są głównie po to, żebyśmy pamiętali, że bohaterowie są wyjątkowi i mądrzy, ale jakoś wolałabym, żeby te cechy bardziej objawiały się w czynach niż w gadce.
kliknij: ukryte A jeśli Magacie uda się stamtąd uciec tylko dlatego, że nikt nie dał rady oderwać nóg od podłoża i jej powstrzymać, to porzucę to bez zawahania, bo są jakieś granice brawury.
Re: Odcinek drugi - jest coraz gorzej
Ale ja czy The Beatle? Chodzi o pierwszą scenę w samochodzie?
Fakt, w drugim odcinku już trochę z odpuścili z tym nachalnym waleniem w widza mądrościami (chociaż był jakiś „głęboki” tekst o zauważaniu piękna przyrody), ale pozostał mi niesmak po samotnych siódemkach i chyba już jestem trochę uprzedzona. Największą bliskość odczuwam z dziewczyną z trzeciego planu, której wszystko trzeba tłumaczyć, szkoda, że więcej już jej pewnie nie będzie ^^
Re: Odcinek drugi - jest coraz gorzej
Co do drugiego spoilera.
kliknij: ukryte Chodziło mi o prawdopodobną siostrę Magaty. Jej relacja z kierowcą samochodu (nie pamiętam kim on dokładnie był) pokazana była bardzo dwuznacznie i „ślisko”, aczkolwiek mam szczerą nadzieję, że w tym przypadku akurat masz rację i okaże się, że nadinterpretuję.
Nie porzucę, bo jestem strasznie ciekawa dokąd to zaprowadzi, ale zapowiada się seans skąpany we łzach i zagryzany czekoladą.
Odcinek drugi - jest coraz gorzej
Morał z drugiego odcinka: jeśli schody ruchome się zepsują, nikt nie wpadnie na to, że można po nich po prostu wejść.
kliknij: ukryte W tym pokoju było 5 osób, ponoć inteligentnych, a żadna z nich nie wpadła na to, że jeśli system nie może zatrzymać wózka jadącego z Magatą (z zawrotną prędkością dodajmy), to można ją zwyczajnie złapać siłą? Pięć osób powinno chyba dać radę ją unieruchomić. Ale po co, kiedy można stać i się patrzeć jak stado cieląt, podczas gdy Magata odpływa majestatycznie powiewając, a komputer odmawia współpracy. Chyba, że całą genialność zużywają na pseudofilozoficzne rozmowy, a na zwykłe logiczne myślenie już ich nie stać. Brawo, takich ludzi nam trzeba. Jeśli się z tego sensownie nie wytłumaczą, to w przyszłym odcinku pójdzie drop, tym bardziej, że majaczące podteksty pedofilskie przepowiadają nadchodzące mdłości.
Napisałam, że różni się szczegółami i taka jest prawda. Sceny przedstawiające postaci różnią się tylko pozami, a to i to, to praktycznie ta sama scena, która też różni się tylko szczegółami. Nie mówię, że to się nie może podobać, ale to nie zmienia faktu, że kreatywność w tworzeniu tego openingu była minimalna. Wolałabym zobaczyć coś nowego. Równie dobrze można było zostawić tą samą piosenkę, bo była bardziej chwytliwa.
Czy ktoś zamawiał pianki cukrowe?
Przede wszystkim bohaterka. Tak antypatycznej dziewoi to można ze świeczką szukać i tylko się woskiem poparzyć, bo znaleźć będzie trudno. Cechuje ją głównie zarozumiałość, wyniosłość, wyszczekanie i bezczelność wyrosłe na gruncie z nadmiernie wybujałego ego. Ale, co najgorsze, ona nie ma absolutnie żadnych podstaw, by aż tak się wywyższać, bo do jakiegokolwiek mistrzostwa jej niebywale daleko. No, ale to główna bohaterka i wiadomo, że wszystko musiało się jej udawać, nawet jeśli wcześniej nie było po temu żadnych przesłanek. Plot armor, to takie modne ostatnio słowo na tanuki ;). kliknij: ukryte Tyle dobrego, że jednak nie zdobyła tego medalu, bo to już by było przekroczenie wszelkich granic brawury. I mam wrażenie, że nawet świnka morska szybciej by załapała, kliknij: ukryte żeby w miejscach publicznych nie gadać głośno do siebie, bo to podejrzane i dziwne. W zasadzie czekałam tylko na moment, w którym ktoś uzna, że nadejszła już pora aby ją zawinąć w kaftan i wysłać na dłuższy pobyt w miłym miejscu. Za to niebywale ubawiła mnie scena, kliknij: ukryte w której Tazusa puszcza Odę do radości, aby zagłuszyć odgłosy swoich trzewi w toalecie. Tak, jestem prymitywna. Ale to i tak było dobre ^^. I jeszcze ten engrish. Engrish był wspaniały <3. Ale engrish zawsze jest wspaniały, uwielbiam.
I ja rozumiem, że reprezentantka, że kontrowersyjna, że Olimpiada, że kisiel w majtkach i w ogóle prawie wszystko rozumiem. Ale to zamieszanie prasowe wokół Tazusy wydawało mi się jednak grubo przesadzone. Ona chyba ani razu nie wyszła z domu, żeby nie zaczepił jej jakiś przykurcz z fleszem.
I jak nie zwykłam narzekać na oprawę graficzną, tak łyżwiarstwo figurowe naprawdę wymaga animacji. I to dobrej animacji. Nie pokazu slajdów. Litości. Ale wiem, że to shoujo, a nie sportówka, wiem, że nie o to chodziło i to w ogóle nie jest ważne, kto by tam zwracał uwagę na jakieś skoki czy piruety. O czym ty myślisz, Joluś, idź się lecz.
Podsumowując – to taka trochę animowana landrynka. Było i nie ma. W sam raz na całkiem miłe spędzenie kilku wieczorów, bez szczególnego zaangażowania i do natychmiastowego wyrzucenia z pamięci.
Jak mam totalną alergię na przesadnie ekscentrycznych geniuszy i niezbyt entuzjastycznie podchodzę do kobiecych bohaterek, tak Sakurako jest tak wspaniałą osobowością, że aż nie mogę się nadziwić. A Shoutarou stanowi jej bardzo ładne dopełnienie. Naprawdę, bardzo zgrabnie pomyślany duet, który mimo wszystko sprawia całkiem naturalne wrażenie.
Bardzo też mi się podobało, że pomimo tych wszystkich kości, mordów, zwłok i innych uroczych spraw, klimat był bardzo lekki, pogodny i nawet humorystyczny. I, co nie mniej ważne, było logicznie i bez głupiego kombinowania z siedemnastoma zakrętami i potrójnym dnem. O ile to się utrzyma, to będę siedzieć i mruczeć z ukontentowania po kolejnym udanym seansie.
Miał być taki marny sezon, a z dwóch tytułów do oglądania nagle zrobiło mi się sześć -_-'.
Cudowne, wspaniałe, cudowne! ^^
Co to było? A raczej – czego tam nie było? I Haikyuu, i Kuroko, i Tytani, i Ao Haru, i już sama nie pamiętam co jeszcze. Czysta dobroć zawinięta w dobroć.
Wreszcie komedia, która mnie naprawdę bawi. Problem tylko w tym, że w przyszłym tygodniu będę już mieć OCZEKIWANIA – takie pisane wytłuszczonym capslockiem podkreślonym wężykiem.
Tak czy inaczej – proszę tego więcej. Dużo więcej! ^~^
Re: Mocny powrót
Ogólnie jestem dobrej myśli, choć jednocześnie podejrzewam, że te wątki, które mnie osobiście najbardziej interesują, nie zostaną nawet liźnięte. Cóż, takie życie.
Byle co, byle jak, byle było, idź kup mangę
Zapowiadało się całkiem dobrze, a wyszło tak, jakby twórcy sami do końca nie wiedzieli co chcą pokazać i powrzucali wszystkiego po trochu, namnożyli masę bezsensownych wątków, tylko po to, żeby nie zamknąć żadnego. Za dużo grzybów w jeden barszcz.
W zasadzie, jedyne co mi się podobało to retrospekcje dotyczące Woricka i główni bohaterowie, którzy byli naprawdę świetni (szkoda, że fabuła kompletnie za nimi nie nadąża).
Cóż, to jednak troszkę za mało.