x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Niewyjaśnione...
kliknij: ukryte w serii było powiedziane,że shiki mogą wejść do domu tylko jeśli ktoś ich zaprosi.Tak więc kiedy ta dziewczynka,(która była już shiki)zapytała czy jej brat też może przyjść,to automatycznie uzyskał on (ten brat) zaproszenie – mogł wejść do domu Natsuno.
Re: postaci koszmar wielki
Czy byłabyś zadowolona gdyby w Shiki była kreska z Elefen Lied,Naruto czy chociażby K‑ON?
Maaya Sakamoto
Piękna oprawa graficzna (te dziwne kreski przy nosach bohaterów nieco psuły efekt,ale dało się wytrzymać) wspaniała ścieżka dźwiękowa (oczywiście to zasługa pani Sakamoto) i niesztampowa,wciągająca fabuła stworzyły na prawdę świetną serię.
Bohaterowie co prawda schematyczni,jednak można było ich polubić.W sumie to każdy z nich miał w sobie kilka cech charakteru,dzięki czemu trudne było ich zaszufladkowanie.Chyba najbardziej polubiłam Toboe – za jego dziecinną naiwność i przywiązanie.Tsume denerwował tą swoją obojętnością (momentami jego beznamiętny wyraz twarzy przypominał mi Akire z Togainu no Chii – nie polecam!),Kiba okazał się być marzycielem,goniącym za czymś nieosiągalnym,którego postawa jest mi zupełnie obca.A Hige? Jego spojrzenie na świat bardzo mi się podobało.Recenzent nazwał go luzakiem,ale mi się zadaje,że z całej czwórki to właśnie on był najrozsądniejszy. I pomijając wątek kliknij: ukryte jego zdrady,do pełni szczęścia potrzebował jedynie wygodnego kąta do spania i dostatku pożywienia.Momentami trochę samolubny – nie tak jak powinno być w prawdziwym stadzie – a jednak bardzo realistyczna kreacja.
Przez całą serię nie mogłam przekonać się do Chezy.Może dlatego,że brakowało jej charakteru.Za to duet Cher i Hubb oglądałam z przyjemnością.
Wolf's Rain zalewa jednak widza lawiną efekciarstwa.Z jaką łatwością Kiba przegryza metalowe pręty klatki,jak łatwo Tsume niszczy mechaniczne roboty na pustyni,nie wspominając o tym,że każdy z nich skacze na 200 metrów wzwyż niczym ninja z Naruto. No i te bransolety Toboe,na które nie działa przyciąganie ziemskie.Czepiam się szczegółów? Tak,wiem o tym,ale każdy chyba przyzna,że Wolf's Rain nie opiewało naturalnego zachowania wilków.
Motyw wędrówki wykorzystany w serii również wyglądał dobrze. Nasza wataha podróżuje sobie i podróżuje,szuka raju (myślę,że pisanie tego słowa wielką literą jest nie na miejscu,biorąc pod uwagę fakt,że ten wilczy raj ma nie wiele wspólnego z naszym chrześcijańskim Rajem) i albo poszukują Chezy,albo ją odbijają z rąk Darcii czy też Jagary.Trochę infantylne,ale to akurat mi się podobało.
Pomimo ostrzeżeń,co do ostatnich 4 odcinków – obejrzałam je.Na własną odpowiedzialność,ale nie wyobrażałam sobie zakończenia serii na odcinku 26,który właściwie nic nie kończy,nie ma tam żadnego podsumowania.W sumie można było się domyśleć,że ostatnie odcinki będą kliknij: ukryte jednym wielkim rozlewem krwi,zakończonym oczywiście zagonem każdego z bohaterów.No bo jak zostali nam Cher,Hubb,Blue,Kiba,Toboe,Hige,Tsume,Quent i Darcia czyli wszyscy bohaterowie z którymi mieliśmy styczność od samego początku,to i każdy z nich musiał umrzeć,oczywiście.Ten los na prawdę bywa niewdzięczny,prawda? Żeby tak wszyscy na raz….
Ale w wielu kwestiach zgadzam się z poprzedniczką.Ja też nie wiele zrozumiałam z tych ostatnich odcinków.I szczerze przyznaję – pod koniec nie wiedziałam co tak na prawdę jest celem Darcii.A ta cała Hamona? Co jej tak właściwie się stało? No i kliknij: ukryte gdy Kiba wreszcie dociera do bram raju,nagle stwierdza,że raju nie ma i zawraca…no hello,czy tylko ja tego nie zrozumiałam?
Słowem,trochę przekombinowali z tą fantastyką,niemal jak w Clannadzie.
A ostatnie sekundy odcinka 30 (nie licząc napisów) zrobione zostały chyba tylko tak na odczepnego,żeby fani nie mieli za złe twórcom,że kliknij: ukryte że wszyscy zginęli.Ale w jaki sposób trafili oni do tego świata,nieco współczesnego,a kogo to obchodzi.Grunt,że cała 4 żyje.
No i na koniec odniosę się do tematu,czyli pani Sakamoto. To moja ulubiona japońska artystka dlatego jej wokal w endingu lał miód na moje serce.W serii możemy usłyszeć również fragmenty jej singla Cloud 9. Polecam również przesłuchanie utworu Gathering Rain w jej wykonaniu,którego jednak nie słyszymy w serii.Cudowne!
A opening Strayzawsze przewijałam.Irytujący wokal.
Serię oceniłam na 8.Może to za mało,może za dużo,dla mnie jednak to ocena zasłużona.Seria nie była wybitna (tak uważam),ale i stanowczo nie było to gniot.
Dziękuję.
Re: Zakończenie
NANA: Junko no Heya
Blue guy and pink girl....
Gdy tylko zobaczyłam,że głównym wątkiem serii będą perypetie trójkąta miłosnego,to aż zamarłam.Tym bardziej gdy okazało się,że jedna z kandydatek na dziewczynę jest przyjaciółką z dzieciństwa (chyba możemy nazwać tak Tenko) głównego bohatera.W tym momencie,każdy z nas może przewidzieć zakończenie.Jak się okazało Kamisama Kazoku nie jest pod tym względem oryginalne i na koniec i tak kliknij: ukryte wybrał swoją,wspomnianą już przyjaciółkę.
Ale poza tym,anime nie było złe.Na początku trochę nudziło,ale po rozwinięciu wątku Kumiko,anime naprawdę zaciekawiło i przyjemnie się je oglądało.
Stosunkowo mała liczba odcinków to również plus.Chociaż i tak w pewnym momencie (przy okazji historii Ai i Lulu) miałam wrażenie,że to zbędny zapychacz nic nie wnoszący do serii.I chociaż ten wątek był znośny i tak myślę,że anime nie straciło by na wartości gdyby tego wątku nie było.
W recenzji czytamy o nieprzekraczających granicy dobrego smaku dowcipach.Z tym się nie zgodzę.Można było zauważyć,że zachowanie matki Samatarou bardzo odbiega od zachowania normalniej matki,i tak,wiem,że należała do boskiej rodziny,ale jak widzę scenę,w której kliknij: ukryte wita Samatarou ubrana jedynie w różowy fartuszek,to zastanawiam się gdzie jest dobry smak?
Takich scen z matką Samatarou było dużo,dużo więcej i nie ukrywam,że oglądałam je zniesmaczona.
Dalej.Kreska.No tu również nie było jakoś wspaniale.Momentami koślawa i niedopracowana.Np.w jednym z odcinków Shinichi miał jedno oko większe od drugiego i wcale nie chodziło o chibi czy śmieszną scenkę.Wygląd głównej pary również nie powalał.Tenko zaś,jest dla mnie jedną z brzydszych postaci anime jaką miałam (nie) przyjemność oglądać.
Serie oceniłam na 7.
Dużo błędów,ale ciekawie się oglądało.Gdyby nie wybór głównego bohatera kliknij: ukryte już normalnie mam dość miłości do przyjaciół z dzieciństwa i ogólnie postaci Tenko (wkurzającaaa!) to postawiłabym nawet 9.
Kanaria.
"Black Rock Shooter,dokąd poszedłeś?"
To samo tyczy się serii TV.
Oglądając na początku zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.Tu jakaś dziewczyna w staniku strzela do innej dziewczyny w welonie,aż nagle widzimy jak Mato z Yomi oglądają jakąś książkę o kolorowym ptaszku.
Sam pomysł tych walk może nie był najgorszy,ale szkoda,że twórcy na początku nie wyjaśnili o co tak naprawdę chodzi.Wiem,było to celowe,by wszystkie karty odsłonić pod sam koniec,ale uważam,że w serii gdzie walki stanowią 50% fabuły,takie wyjaśnienie powinno znaleźć się już na początku.
Dalej.Mnóstwo dziwnych nieścisłości,np.ostatni odcinek kliknij: ukryte Yuu i Strength.Przecież widzieliśmy jak ta druga się rozsypała i umarła.Yuu,czyli ta co walczyła wraca do realnego świata.W ostatniej scenie anime widzimy ponownie alter świat a w nim Yuu‑Strength. To ona wreszcie umarła czy nie? Albo też Black Rock Shooter.W którymś odcinku zabił on(ona) alter ego Yomi.Przebiła ją mieczem i już.To skoro taki cios wykończył alter ego Yomi,to czemu jak Black Rock Shooter był (była) przecinana piłkami mechanicznymi,to nic jej się nie stało? Proszę Was,co za żenada. Albo psychoza matki Yomi.A co ona miała do całej fabuły? No i dlaczego w ostatnim odcinku Yuu ponownie doszła do klasy Mato? Przecież każdy ją znał,a tak to wyglądało jakby dopiero co zaczęła naukę w tej szkole.
Opening,ani ending nie zaskarbiły mojej sympatii.Nie przepadam za Vocaloidami,więc głos Miku Hatsune w openingu po prostu mnie dobijał.
Ze wszystkich bohaterek najbardziej polubiłam Kohe.Była fajna i już.
I ja też do końca nie zrozumiałam o co chodziło tej Sayi.Po co ona tak kliknij: ukryte dołowała te dziewczyny? Niech mi ktoś wyjaśni.
Reasumując,serii wystawiłam ocenę 5.
Komu może się spodobać? Tym którzy lubią na siłę przekombinowaną fabułę.
Yume i jej magia
Szczerze? Nie dziwię się.
Ta produkcja jest po prostu niesamowicie nudna.Tak,wiem,że nie miała być porywająca,ale nie potrafiłam odnaleźć w niej ani jednego elementu,który podobałby mi się w takim stopniu by wystawić ocenę wyższą niż 6.
Fabuła nie jest może zła,ale bądź co bądź,kiepsko poprowadzona.
Przykład? kliknij: ukryte W odcinku 9 Yume zajęła się sprawą zaginionego mężczyzny,pojawiło się tajemnicze dziecko ( dostrzec mogła je tylko Yume) i mały kot.Ten kto oglądał wie o co chodzi,tyle,że twórcy nie wyjaśniają nam skąd te dwa elementy nadprzyrodzone się wzięły,jaką funkcję pełnią,czy są powiązane z zaginionym człowiekiem. Był to wątek,chyba najbardziej interesujący z całej serii,a zupełnie nie rozwiązany czy wyjaśniony.Szkoda.
Bohaterowie.Nie polubiłam żadnego.Yume może nie była aż tak bardzo szablonowa,ale pod koniec i tak zaczęła odgrywać sceny.Ile można?
Kogo mamy dalej? Nauczyciel Masami.Oczywiście tajemnicza przeszłość (z dodatkową traumą),czyli nic oryginalnego.I nie wiem czemu,ale strasznie nie lubiałam jak ciągle powtarzał „Yume‑chan,Yume‑czan” – irytowało mnie to.
A Angela? Chyba najnudniejsza,a jednocześnie najciekawsza postać. kliknij: ukryte Ale odcinek,w którym zakochała się tym magu,to powinien przejść do historii najbardziej niedorzecznych wątków w anime.Na początku odcinka poznała chłopaka,a już pod koniec szalała (dosłownie!) z miłości.Proszę was.I jej image.Wyglądała jak jakaś gotka z filmu o wampirach.
Problemy głównych bohaterów jak i tych epizodycznych,też nie były jakieś spektakularne.Typowe „Nie chcę zawieść swego nauczyciela” czy „Będę bronił przyjaciół z dzieciństwa,pomimo,że mam już 30 na karku”
Zakończenie jak dla mnie mogło być lepsze. kliknij: ukryte Myślę,że Yume nie powinna zostać magiem,nie musiałaby przeżywać wtedy tych wszystkich trosk…bidulka
Tam na dole,użytkownicy chwalą seiyuu głównej bohaterki.To już kwestia gustu,bo mi mowa Kikuchi przypominała mowę robota – beznamiętna,pozbawiona ekspresji.Bohaterka nie umiała (nie mogła?) nawet podnieść głosu,szczególnie w sytuacjach gdzie powinna to zrobić.
A plusy?
Piękna piosenka z openingu i endingu.
Brak kliknij: ukryte wątku romantycznego pomiędzy główną bohaterką a jakimś innym bohaterem (przez moment myślałam,że coś zaiskrzy między nią z Zennosuke,ale na szczęście nie…
Każdy z bohaterów miał swoje 5 minut (ale to czy wykorzystane to już inna historia)
A kreska? Nie podobała mi się.
Reasumując,anime jest na swój sposób przyjemne,ale myślę,że docenią go tylko naprawdę zagorzali fani gatunku.
Pozostałych może zanudzić na śmierć.
Re: Shibireru darou...
Re: Dickens!
Po głowie chodził mi Andersen.
Wybaczcie mi ten jakże karykaturalny błąd.
Re: Shibireru darou...
Może tak.
kliknij: ukryte Momoka była w wieku Tabukiego,a gdy umarła miała 10 lat.
W dniu jej śmierci na świat przyszła Ringo,więc pomiędzy nimi byłaby 10‑cio letnia różnica wieku.Jak wiemy Ringo jest w wieku Takakurów (16). Więc Tabuki jest 10 lat starszy od głównych bohaterów.
Tabuki ma 26 lat.
Wydaję mi,że oglądałeś serię z jakimś dziwnym tłumaczeniem,albo po prostu coś Ci umknęło.
Re: Nie realne...dopisek po obejrzeniu.
kliknij: ukryte Była tam scena, gdy zadzwoniła do niej Isako i obie rozmawiały wykonując ten tradycyjny gest.Gdyby nie miała okularów,nie byłoby to możliwe.
Chyba,że nie potrzebują okularów,żeby tak się komunikować.
Być może,źle coś zrozumiałam.Jeśli tak,I'm sorry.
:D
~ Boku Satchi
Prawdą jest,że anime przez kilka pierwszych odcinków niesamowicie mi się dłużyło i tam gdzie powinno zaskakiwać,mnie po prostu nudziło.Zaiskrzyło dopiero ok.5 odcinka i sama się dziwie,że wytrwałam tak długo gdy seria zwyczajnie mnie nie ruszała.
Oczywiście to zasługa wysokich ocen jakie to anime zebrało tu na tanuki.pl i czytając te wszystkie pozytywne komentarze postanowiłam trwać przy Dennou Coil.
Jak czytamy w recenzji,odcinki początkowe obejmują zwykłe (lub raczej nie zwykłe) życie bohaterów.Jest to sielanka,która opiewa przygody grupki dzieciaków.I właśnie te monotonne,ale jednocześnie pełne zabawy,śmiechu,ale i kłótni wygłupy oglądało mi się najprzyjemniej.A odcinek,w którym kliknij: ukryte dzieciaki idą na festiwal był chyba najfajniejszy z całej serii.Wnioskować z tego można,że jednak taki gatunek ogląda mi się najprzyjemniej.
Ale wracając do Dennou Coil,sama koncepcja anime jest naprawdę ciekawa.To jak autorzy ukazują losy bohaterów jak i same postaci robi wrażenie.Momentami zwroty akcji są tak zaskakujące,że anime wydaję się być jeszcze ciekawsze.Na myśli mam tu szczególnie ostatnie odcinki,z których dowiadujemy się,że kliknij: ukryte tajemniczy 4‑4-2‑3 to nikt inny jak Isako,a Nielegalnym,którego Yasako spotkała po Drugiej Stronie to jej nieżyjący dziadek.
Postaci sympatyczne,bardzo polubiłam Fumie i Daichiego i wielka szkoda,że w dalszej części anime praktycznie tych bohaterów nie ma.Wiem,że to jeszcze dzieciaki,ale nie obraziłabym się gdyby twórcy wcisnęli gdzieś odcinek ukazujący (przyznacie,że interesujące) relacje między nimi,zastępując tym np.odcinek kliknij: ukryte z Denpą i jego smokiem(?) Plesiem. Tak czy inaczej fajnie mi się oglądało odcinki z nimi.
Może teraz trochę o science‑fiction i futuryźmie jaki dostrzegamy w serii.Mam świadomość,że do końca nie zrozumiałam jak funkcjonuje świat w Dennou Coil. Przyznaje,czasami jak bohaterowie mówili o kolejnych cybernetycznych odkryciach,czy meta‑czymś i co można przy pomocy tego zrobić,to mina mi rzedła. Były momenty,że dialogi bohaterów przypominały jakiś naukowy bełkot i po prostu nic nie rozumiałam.Ale anime ma taki gatunek,więc wcale się nie dziwie.
Grafika.Tutaj na tanuki.pl zdobyła najwyższe noty.Ja bym oceniła kreskę na 7.Prawda,tła są ciekawe i wyraźnie dopracowane,cyber przestrzeń,„zwarcia” i wirusy również wyglądają bardzo dobrze,ale z postaciami jest gorzej.Nie podobały mi się projekty szczególnie twarzy,które z profilu wyglądały jak by były do końca nieuformowane…cóż tak miało być,ale brzydko to wyglądało.No i Densuke,który wcale nie wygląda jak pies,ale już nie czepiam się szczegółów.
Muzyka przyjemna,podobał mi się szczególnie opening Prism. Kilka dobrych OST‑ów,ale raczej nie wartych pamiętania.
W oczy wyraźnie rzucało się to,jak twórcy doskonale rozwijają i prowadzą fabułę.Wszystko po kolei,powoli i dokładnie,by odpowiednio zakończyć.Zakończenie było przyjemne bez zbędnych dłużyzn i moralizatorskich monologów.
Było kilka drobnych błędów,ale uważam,że ocena 8 jest jak najbardziej zasłużona.
A i czy tylko mi się wydawało,że Yasako wykonywała czasem dziwne ruchy rękoma?
No i brawo za Satchi!
Hayao Miyazaki
On Your Mark ukazuję piękną historię dwojga ludzi,którzy za wszelką cenę chcą uratować małego anioła.Może uratować to zbyt ogólne stwierdzenie,Ci dwaj mężczyźni chcą mu po prostu oddać wolność.Niesamowita koncepcja,a samo wykonanie również zasługuję na hołd.
Nie trzeba być inteligentnym jak Light z Death Note by zrozumieć o co chodzi w tej króciutkiej produkcji,i moim zdaniem – właśnie to jest najpiękniejsze.
Zaskakujące jest,że w tak brutalnym świecie,są jeszcze osoby,dla których są wartości,za które potrafią walczyć.
Piękna jest scena gdy kliknij: ukryte Ci dwaj mężczyźni wreszcie wypuszczają anioła,a jeden z nich całuję go w rękę.
Ten film pokazuje,że warto czynić dobro,nawet jeśli nic nie otrzymujemy w zamian.Chociaż nie,mamy świadomość,że to co zrobiliśmy miało wielkie znaczenie.To satysfakcja płynąca ze szczęścia drugiego stworzenia.To liczy się najbardziej.
Ocena jest oczywista.
Re: 'Bayumu'
W pierwszym spoilerze zamiast Kyoko napisałam Yuki.
Nie zwracać uwagi -_-
Re: 7/10
Sądzę,że Ty też raczej się domyślasz,bo w anime nie ma ani słowa o tym jak np.Huey trafił do więzienia.I takich konkretów mi tu zabrakło.
'Bayumu'
Kiedy tylko odkryłam,że emitowany jest drugi sezon to ogarnęła mnie pewna euforia.
Pierwszy sezon pozostawił niesamowity niedosyt.Mogę wyliczać i wyliczać wątki z pierwszego sezonu,które wręcz błagały o kontynuację.
Pierwszy? No oczywiście wątek romantyczny.W pierwszej serii coś tam było powiedziane (pokazane),ale nie wystarczająco by móc dokładnie powiedzieć: tak,Ayumu kocha X (wstaw imię bohaterki). Oczekiwałam,że w drugim sezonie twórcy bardziej skupią się na jednej,konkretnej wybrance i ukażą stosunki pomiędzy nią a naszym zombie,a co otrzymaliśmy? Harem,do którego na każdym kroku dołączają nowe piękności,a Ayumu dostaje zawrotu głowy,bo nie wie na której kandydatce powinien się skupić.Sam Aikawa również zostaje (niestety) upodobniony do typowego bohatera gatunku ecchi – głupi,niesamowicie uczynny i pomocny,gotowy zrobić wszystko dla swoich licznych koleżanek.Nie żeby to była zła cecha,ale po prostu mi się to przejadło.I o ile w pierwszej serii Ayumu nie zwracał takiej uwagi na wdzięki swoich wielbicielek – druga seria jest całkowitą odwrotnością.
Kolejna wada? Fanserwis.Może nie sam fanserwis (przecież to podstawa tej serii),ale może raczej jego ilość.Sezon ma 10 odcinków i gdybym miała dokonać klasyfikacji poszczególnych wątków,to otrzymalibyśmy 3 odcinki akcji i 7 odcinków zapychaczy.Było tego po prostu za dużo.Nawet jeśli już coś zaczęło się dziać to i tak pod koniec odcinka zamienia się to w kolejne na maxa fanserwisowskie zagranie.Przykład? kliknij: ukryte Pojawia się Yuki,która ma wyjawić Ayumu jak pokonać Chris? I co się dzieje,urządzają dla niej imprezę! Śmiałam się z tego,ale też byłam nieco załamana.
Mocną stroną anime jest oczywiście grafika (bohaterki mają śliczne oczy) oraz muzyka.Bardzo podobał mi się OST z ostatniego odcinka ze sceny kliknij: ukryte przemiany Eu
Nie zapominam oczywiście,że seria jest parodią.Odnajdujemy tam mnóstwo wątków,które są na pozór nieracjonalne,ale jednak coś w nich jest.Chociażby ta kliknij: ukryte impreza,o której pisałam wcześniej,co jednak nie do końca mi się podobało,albo jedzenie ramen ze swoim najgorszym wrogiem,tuż przed walką i kwitowanie tego słodkim „trzeba oddzielać pracę od przyjemności”.
Nie podobało mi się również takie przeskakiwanie od wątku do wątku.Jeszcze kliknij: ukryte Ayumu nie stanął do walki z Chris – co było chyba głównym motywem w serii – a już Ariel przeprowadza test i kasuje jego wspomnienia.WTF?!
Zakończenie jakby zupełnie z innej bajki,zero powiązania z poprzednimi odcinkami,a początkowo kliknij: ukryte zmarginezowana Eu wraca na scenę i staje się bohaterką odcinka,a ty myśl człowieku,czy to jest miłość czy tylko przyjaźń (ze strony Ayumu oczywiście)
Pomimo wielu błędów,anime oglądało się przyjemnie.Może to dlatego,że w pewnym stopniu przyzwyczaiłam się do głupoty bijącej z serii,a może dlatego,że uwielbiam kreskę jaką są narysowani bohaterowie (ale i powód) albo po prostu dlatego,że jest oryginalna.Właśnie.To jedno słowo opisuje obie serie przygód naszego zombiaka.
Niedosyt pozostaje,ale ocena i tak wysoka.Bo mam sentyment i już.
7/10
Nigdy nie przypuszczałam,że to powiem,ale zabrakło mi tutaj jakichś dokładniejszych wyjaśnień odnośnie bohaterów,czy choćby zapychaczy,dzięki którym lepiej moglibyśmy poznać bohaterów i ich intencje. Oglądam,oglądam,ale tak na prawdę nie wiem do końca o co chodzi,a zdawało mi się,że skupiałam się na oglądaniu.
Np. kliknij: ukryte W jaki sposób Isaac i Miria stali się nieśmiertelni? Jeśli było to pokazane w anime to przepraszam,po prostu mi umknęło.
I nikt z was mi nie wmówi,że 3‑4 odcinki więcej zepsułyby fabułę,ba może wyjaśniłyby coś więcej.
Albo sama postać ojca Chane.To to już zagadka totalna.Nic o nim nie wiemy,a przyznaję zaintrygował mnie na początku.Dalej Ennis.Kim ona w ogóle była? Za co wszyscy tak nienawidzili kliknij: ukryte Dallasa?
Uważam,że w serii poruszono tyle wątków,że nie sposób było zmieścić tego w tych 13 odcinkach.
Kreska jest ładna,pasuje do serii.
Przeskoki w czasie? Można się przyzwyczaić.
Opening fajny [wolę jednak te z wokalem],a ending zupełnie mi się nie podobał.
Żaden z bohaterów nie przypadł mi do gustu,poza oczywiście kwestią wizualną [tu wygrywa ojciec Chane,nie pamiętam jak się nazywał]
Szkoda,że był kliknij: ukryte happy end
Serię oceniłam na 7.Sama nie wiem czemu,ale jakoś mnie nie zachwyciło,czegoś mi tu po prostu brakowało.
Pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o Durarara!!,które moim zdaniem było o niebo lepsze.Więcej odcinków i akcja toczyła się w „naszych czasach”,co dla mnie było dużym plusem.
Wiecie,jak sprawdzam czy anime mi się podobało?
Po kilku tygodniach po obejrzeniu danej serii,próbuję przypomnieć sobie imiona i nazwiska bohaterów.Jeśli je pamiętam,to znaczy,że seria była udana.
Z Baccano tak nie było.
Tadashi i Akira...
Ale od początku.
Serii takich jak Special A jest od groma.Chociażby Kaichou wa Maid sama,która wg.mnie jest po prostu nieudaną kopią Special A,ale ja nie o tym.
Seria pomimo,że z góry wiadomo jak się zakończy,potrafi zaskoczyć.Każdy odcinek poruszał inną kwestię,nie zapominając jednak o głównej fabule.No i cóż muszę przyznać,że głupota Hikari i dziwne podchody Keia były do wytrzymania,ba nawet fajnie się to oglądało (w przeciwieństwie do tego ca zaserwowali nam twórcy Kaichou wa Maid sama)
No i przyszedł czas na największy plus tego anime: bohaterowie poboczni.Nie widziałam jeszcze serii z takiego gatunku,w której postacie te mniej ważne byłyby tak dobrze przedstawione jak jest to w Special A.Każdy z nich dostaję czas antenowy i co najważniejsze świetnie go wykorzystuje.Relacje pomiędzy nimi są naprawdę przekonujące (na ile pozwala na to anime) a do tego ciekawie zarysowane: kliknij: ukryte Relacje Akiry i Tadashiego,ich spory i kłótnie,a potem uczucie.Była to jedna lepsza z par,jakie widziałam w anime. Pozytywne zaskoczenie.
Plusem serii jest,że twórcy ani na chwilę nie zapomnieli o bohaterach pobocznych i im też dali szansę kliknij: ukryte na znalezienie drugiej połówki.
Seria powstała dużo wcześniej niż Kaichou wa Maid sama.Dlatego właśnie w obu seriach możemy doszukiwać się znacznych analogii.
Serie oceniłam na 8.
Jest to jedna z lepszych komedii romantycznych jaką miałam przyjemność oglądać.
Polecam.
"Szkolne dni" pełne...melancholii??
School Days ma to do siebie,że naprawdę można je polubić,albo po prostu znienawidzić.
Anime ogląda się naprawdę przyjemnie (oczywiście do czasu).Cała historia jest fajnie przedstawiona (chodzi mi o całe te zauroczenie i młodzieńcze uczucia) i pod tym względem anime wybija się ponad innymi tytułami tego gatunku.Potem jednak twórcy postanawiają [znowu] zrobić z fabuły pseudo dramat z 17‑nastolatkami,których miłosne przeżycia możemy podciągnąć pod etykietkę 'dramaty małżeńskie'.Naprawdę ja się dziwie twórcom,że tworzą takie porypane historie.Przecież wszyscy Ci bohaterowie to zwykłe dzieciaki,a deklarują miłość aż po grób.Z góry przepraszam za te wycieczki personalne,ale jestem już w takim wieku,że deklaracje miłosne ucznia I czy II klasy liceum postrzegam jako chwilowe zauroczenie,a niżeli obietnicę wspólnego życia,założenia rodziny itd.Pod tym względem School Days ma u mnie wielką krechę.
Wątek kliknij: ukryte ciąży Sekai uważam jednak za plus.Rzeczywiście nie mamy dużo produkcji które poruszałyby ten aspekt,no mamy coś podobnego w NANIE,ale porównywanie tych historii jest po prostu nie na miejscu.
Dziwi mnie fakt,że Makoto z nieśmiałego,zakompleksionego chłopaka (na myśl przychodzi mi Kyosuke z Togainu no Chii) zamienia się w kliknij: ukryte otwartego,ale ślepego na wszystko macho,który potrafi przelecieć wszystkie dziewczyny z klasy i zmajstrować dzieciaka dla swojej kumpeli co za zmiana!
Żałosne.
Do całej serii mam mieszane uczucia,
Na początku naprawdę fajnie się oglądało i połowę odcinków wspominam dobrze.
Końcówka to jednak zwykła pomyłka.I ta scena kliknij: ukryte randka Kotonohy z głową Makoto ale romantyczne…ale i dziwne,strasznie,strasznie dziwne.
Wiem jedno,jeśli zakocham się w chłopaku,którym będzie zauroczona jego kumpela..będę miała się na baczności.
A ocena?
3.
Kreska była całkiem,całkiem.
Re: Rodzina Okazakich.
To dobrze,że ktoś próbuje ze mną dyskutować.
Re: Myself;
Twarze postaci to jeszcze jeszcze,ale sylwetki?!
Wystarczy wspomnieć scenę na basenie.Masakryczne proporcje:przeraźliwie wąskie biodra i szerokie ramiona,a u dziewczyn jeszcze te obrzydliwe wcięcia w talii.Ohyda.
Myself;
Serie oceniłam na 3.Jak dla mnie była…delikatnie mówiąc kiepska.
Na początku może i mi się podobało,nie pamiętam już,ale teraz patrząc z perspektywy kilku lat,ta seria to zwyczajny gniot.
Historia,którą przedstawili twórcy jest tak naciągana,że aż żałosna.
Sana wraca po kilku latach do miejsca,gdzie się wychował i od razu takie problemy.Ile można? I niby ta obietnica,którą złożył Nanace.Również jej tragedia wcale nie była przekonująca.Ogólnie to na maksa wkurzająca.
Dlaczego prawie dorośli ludzie w pewnych momentach muszą wywlekać problemy lat dziecięcych i robić z tego wielką aferę?
kliknij: ukryte A fakt,że Sana się ciął. No może to jest poważne i często spotykane,ale w kontekście Myself;Yourself wygląda to po prostu głupio.
Do teraz pamiętam kilka scen,których nijak nie mogę wyrzucić z pamięci.
1) najpierw opening.Mam na myśli ten fragment jak cała paczka gra i wywija na scenie.Tak piosenka nawet nawet,ale nie do takiej serii.To tak jakby do Death Note wstawić opening z Yuru Yuri
2) scena kliknij: ukryte gdy Sana otwiera tą skrzynkę na listy,a tam pełno jakiś straszliwych gryzmołów od Nanaki.Ogólnie to było dziwne,nikt nie widział,że Nanaka dostała fioła? Chyba jacyś dorośli tam mieszkali.Mogli jej pomóc.
3) najpiękniejsza scena z całego anime,jedyna przy której płakałam kliknij: ukryte wyjazd bliźniaków
4) kliknij: ukryte powrót bliźniaków,którzy trzymają się za ręce
Tak sceny,które pamiętam z tego anime.
Myślę,że spodobać się może.
Mi się jednak nie spodobało.
Dziecięce miłości dorosłych [prawie] ludzi? Nie,dziękuje.
Re: Rodzina Okazakich.
No więc chociażby fakt,że Tomoya tak łatwo znalazł pracę.I to jaką.Bez żadnego wykształcenia (no dobra średnie ma) i do tego z trwałą kontuzją.
Dalej,tak łatwo znalazł mieszkanie,było go stać żeby się utrzymać.
Pamiętam,że było tam coś takiego,że niby Sanae od śmierci Nagisy nie płakała ani razu….pff domyśl się co o tym myślę.
Ogólnie to całe te (wielokrotne) powtarzanie klasy przez Nagise,oj bo raz w roku,systematycznie musiała zachorować.
Ogólnie to seria powinna być życiowa,a wyszło pstro.
Różowe życie,żadnych kłopotów.
Sorki za tą ironię w niektórych miejscach,ale myślę,że nie potrafię pozytywnie odbierać tego co ukazują twórcy w Clannadzie AF,patrząc na nasze polskie życie i polskie standardy.
Może (na pewno) to tu tkwi problem.
Re: Rodzina Okazakich.
A tak? Wyszła zwykła „bajka”.