Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Kitsu-nee

  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 27.06.2012 15:23
    Przeciętny Film O Wróżkach I Ciastkach
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon SuperS Movie: Black Dream Hole"
    Trzecia kinówka z uniwersum Sailor Moon, nieco przekraczająca poziomem słodyczy poprzedni film. Ostatnio była kocia miłość i lód, teraz dziecięca przyjaźń i… ciasteczka.
    Sama historia nie jest szczególnie wciągająca. Raz jeszcze Zła Królowa (która to już z kolei?) za pomocą ludzkiej energii (choć tym razem tylko tej, należącej do dzieci) będzie próbowała przejąć władzę nad światem z pomocą czterech wróżek płci męskiej. Jednym z braci jest Pearle, który zaprzyjaźnia się z Chibi­‑Usą. Bo, jakże inaczej, film powiązany z serią SuperS MUSI skupiać się na niej. Sielanka i pieczenie ciastek nie trwa długo, bo Senshi muszą udać się do Siedziby Zła, pokonać Złą Królową i tak dalej, i tak dalej… Wiadomo jak to się skończy. Swoją drogą najmniejsza czarodziejka ma rozpęd!  kliknij: ukryte ! W sumie po niej wszystkiego można się było spodziewać.
    Chociaż strona techniczna tego filmu nie pozostawia wiele do życzenia, jest ładnie, kolorki są żywe, muzyka rytmiczna… Tak zabolał mnie projekt postaci Vadiane i Pearle. Pierwsza przypomina mi…  kliknij: ukryte . Chłopiec to natomiast absolutna kopia Elios'a, tyle że zamiast złotego rogu ma skrzydełka. I jest shotą. Końcowa piosenka jak zwykle trzyma poziom, tym razem jest to urocze w swoim leniwym tempie „Morning Moon de Aimashou”.
    Ogólnie rzecz biorąc, jest to najsłabszy film o Sailor Senshi. Nie dlatego, że ma dużo więcej minusów niż pozostałe dwa, ale dlatego, że właściwie niczym się nie wyróżnia. Ot, urocza opowieść w ładnej oprawie. Nie pokazuje niczego nowego, nie rozwija żadnego z bohaterów, dlatego moja ocena to 6/10. Mimo to, jako wypełniacz czasu sprawdza się całkiem nieźle, więc gdy ma się już tę godzinkę wolną, można obejrzeć. Bardziej jednak, opłaca się zerknąć na poprzednie filmy (zwłaszcza pierwszy), po prostu dlatego, że są lepsze.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 20.06.2012 20:04
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon SuperS Plus: Ami's First Love"
    Miły dodatek do serii. Chociaż nie jestem wielką fanką Ami, a Usagi jako główna bohaterka całkowicie mi odpowiada, to pokazanie błękitnej czarodziejki od troszkę innej strony niż zwykle, było świetnym posunięciem. Wreszcie jedna z Senshi dostała swoje pięć minut!
    Fabuła jest prosta i typowo schematyczna dla serii Sailor Moon – zabawny i słodki początek, aż do pojawienia się wroga. Ciekawostką jest natomiast cios Ami – Mercury Aqua Mirage. Coś zupełnie nowego, nieużytego we wcześniejszych, a nawet w późniejszych odcinkach. Szkoda! Co jak co, ale animacja tego ataku była prześliczna.
    Krótki odcinek który warto obejrzeć, zwłaszcza, żeby zobaczyć jak Sailor Moon wyglądałoby z inną protagonistką. 7/10.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 17.06.2012 11:34
    Całkiem Porządny Odcinek Specjalny
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon Super S - Odcinki Specjalne"
    Trzy krótkie odcinki splecione w jeden. Nie wnoszą wiele do fabuły, ale miło się je ogląda. W pierwszym, Luna opowiada Chibi­‑Usie jak to Usagi została Sailor Moon. Przypomnienie kilku ważniejszych scen z poprzednich serii. Podczas rozmowy wypływa temat Haruki i Michiru (i od razu widać co wszyscy tak naprawdę o nich myślą :D), zaczynający kolejny odcinek. Ten jest świetny, warto obejrzeć chociażby dla sceny, podczas której  kliknij: ukryte  ;) Polecam, zwłaszcza komuś, kto, tak jak ja, zanudził się oglądając serię SuperS i zatęsknił za Outer Senshi. Trzecia historia to animowana wersja jednego z mangowych Pamiętników Chibi­‑Usy. Chyba najciekawszego, więc nawet różowa smarkula na pierwszym planie nie jest aż tak denerwująca.
    Obejrzenie tego special'a nie będzie stratą czasu, na tle przeciętnej serii SuperS wypada całkiem nieźle. Fani Sailor Moon powinni się nieźle bawić, bo odcinek, zarówno pod względem technicznym, jak i fabularnym, nie odbiega mocno od innych. Największym plusem jest pojawienie się Michiru i Haruki, za które dam 7/10.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 13.06.2012 18:33
    "Migoczący Krzyk" O Lepszą Serię
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon SuperS"
    Pomiędzy dwoma świetnymi seriami Sailor Moon – S i Sailor Stars – stoi SuperS, zdecydowanie najsłabszy sezon. Co jest jego największym minusem? Chibi­‑Usa na pierwszym planie. Nie dość, że dostajemy jej porcję w każdym odcinku np. podczas rozmów smarkuli z Pegazem, to jej transformacja i atak jest połączony z Sailor Moon. Irytujące? I to jak. Widać, że autorka poświęciła tę serię głównie jej. Szkoda, bo gdyby usunąć Chibi­‑Usę, mogłoby wyjść całkiem nieźle.
    Wrogowie są całkiem nieźle zaprojektowani. Spodobał mi się sam zamysł zrobienia siedziby zła w cyrku. Kto w dzieciństwie nie bał się clownów ;) ? Stara Zirconia, Amazońskie Trio i Amazoński Kwartet – nawet ich polubiłam, zwłaszcza te ostatnie. Z pozoru słodkie, niewinne dziewczynki z piłeczkami, potrafiły pokazać się od mroczniejszej, wręcz okrutnej strony. No i kolejna, świetna antagonistka – Nehellenia. Projekt postaci jest fantastyczny – ten chłodny wzrok może się śnić po nocach! Nową, ważną postacią jest Elios – pegaz ukrywający się w marzeniach naszej (nie)kochanej różowej bohaterki. Całkiem fajny chłopak  kliknij: ukryte . Szkoda tylko, że miał (zbyt) bliskie relacje z Chibi­‑Usą. Tak, działało mi to na nerwy! Gdyby ukrył się u jakiegoś… INNEGO dzieciaka, na pewno wyszłoby to serii na dobre.
    Strona techniczna nie różni się od poprzednich sezonów – może tylko jest bardziej kolorowo, a muzyka jest jeszcze spokojniejsza.
    Co mogę jeszcze napisać w podsumowaniu SuperS… Zawiodłam się. Po świetnym poprzedniku, oczekiwałam czegoś bardziej epickiego, zapadającego w pamięć. To co dostałam, przypomina wiele nowych anime z gatunku mahou shoujo. Słodko, schematycznie i… Nudno. Odcinki skupiające się na reszcie Senshi, kochana kotka Diana, fajne lemury (i reszta przeciwników), postać Eliosa, dużo humoru i dwa nowe, bardzo dobre endingi („Watashitachi ni Naritakute” i „Rashiku Ikimashou” ) – oto największe plusy tego sezonu. Obejrzenie nie będzie raczej stratą czasu, warto się przemęczyć zwłaszcza dla ostatniego, moim zdaniem najlepszego, sezonu z tego uniwersum – Sailor Stars. 6/10 i wreszcie można pożegnać się z różową smarkulą na dobre.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 10.06.2012 12:39
    Księżniczka Kaguya Mieszka Na Księżycu
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon S: Czarodziejka z Księżyca – Film kinowy"
    Drugi film z uniwersum Sailor Moon, wzorowany na opowieści przedstawionej w 11 tomie mangi. Różni się od poprzedniego – główną rolę odgrywa tu Luna, Senshi pojawiają się w sumie tylko podczas walk z wrogiem.
    Większość kinówki skupia się na uczuciach, jest bardzo słodka i romantyczna. Chociaż sam motyw kotki, zakochującej się w mężczyźnie, faktycznie wydaje się być… Mocno naiwny, nie przeszkadzało mi to w oglądaniu. Scena, w której  kliknij: ukryte  jest cudowna!
    Tak jak już pisałam, drugim wątkiem tego filmu jest walka z nowym wrogiem, który przybył z kosmosu – Śnieżną Księżniczką Kaguyą. Nie jest to najtrudniejsza przeciwniczka,  kliknij: ukryte . I w sumie tyle.
    Jedyne co mnie bolało w tym filmie, to samotny, porzucony Artemis. Jednak na końcu i do niego szczęście się uśmiecha, więc nie mam dużo powodów do narzekania ;)
    Pod względem technicznym film stoi na całkiem wysokim poziomie. Piosenka z endingu jest świetna (jak zwykle) – słodka i romantyczna. Idealnie wkomponowuje się w klimat całości.
    Podsumowując – ten film jest dobry. Nie wybitny, nie zmusza do głębszych refleksji nad życiem, ale na pewno warto go obejrzeć. Trochę różni się od serii S, jest dużo lżejszy i łatwiejszy do „przełknięcia”. Zasługuje na ocenę 7/10. Dla fanów (nieco magicznych) romansów.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 8.06.2012 13:19
    Uran, Neptun I Saturn
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon S"
    Świetna seria, ma u mnie drugie miejsce (przed nią jest tylko ostatni sezon, Sailor Stars). Faktycznie, chyba najmroczniejsza ze wszystkich, chociaż, zwłaszcza na początku, nie brakuje zabawnych wstawek z życia Usagi i reszty.
    Zdecydowanie jednak, najmocniejszym punktem tej serii jest wprowadzenie trzech nowych dziewczyn. Przypominająca chłopaka Haruka (moja ulubienica, zaraz po Usagi i Minako), elegancka Michiru i tajemnicza Hotaru. Dzięki tym postaciom, trzecia seria wiele zyskuje. Dwie pierwsze, choć zaledwie rok starsze od podstawowej piątki bohaterek, reprezentują dorosłość: chodzą do ekskluzywnego liceum, rozwijają swoje umiejętności, rzetelnie wykonują swój „obowiązek” jako Senshi. Także ich relacje budzą wiele wątpliwości. Nic nie jest powiedziane wprost, ale widać, że zatarły granicę pomiędzy miłością a przyjaźnią. Kilka, pozornie nic nieznaczących gestów, spojrzeń, a my już się zastanawiamy, o co chodzi ;) Hotaru, choć też jest dzieckiem, stanowi zupełne przeciwieństwo Chibi­‑Usy. Trudno jej nie lubić! Nieco mroczna, ale uśmiechnięta. Jej chorowitość i anemiczny wygląd podkreśla blada cera i ubieranie się w staromodne, ciemne sukienki.
    Fabuła skupia się na poszukiwaniu przez Sailor Uranus i Neptune talizmanów, zanim zrobią to ich wrogowie, Bractwo Śmierci w skład którego wchodzi m.in. Witches 5, czyli pięć potężnych wiedźm. Ich zadaniem jest, oczywiście, uprzykrzanie życia Wojowniczkom. Nadal uwielbiam ich design, zwłaszcza „szklane” oczy i śliczne stroje.
    Zawsze podobało mi się to, że Usagi w każdej serii dostaje kolejny „poziom”.  kliknij: ukryte . Serio, lubię takie „overpowered” postacie, niedługo Usagi będzie mogła rozwalić galaktykę kichnięciem ;)
    Ostatnie odcinki są świetne, trzymają w napięciu.  kliknij: ukryte .
    Kreska w serii S jest jeszcze ładniejsza niż w poprzednim sezonie, choć nie jest to gigantyczna poprawa. Także muzykę można dodać do listy zalet. Spodobała mi się nowa, unowocześniona wersja opening'u „Moonlight Densetsu” i słodki ending „Tuxedo Mirage”. Poza tym OST zawiera parę naprawdę fantastycznych kawałków, zwłaszcza dwa wbiły mi się w pamięć – „Seihai”, theme Sailor Saturn oraz „Sailor Uranus & Neptune”, występujący podczas przemiany i ataków Haruki i Michiru. Skrajnie się od siebie różnią, ale oba uważam za wybitne.
    Tak jak już napisałam, jedno z najlepszych anime poświęconych Sailor Moon. Bez żalu wystawiam ocenę 9/10, trudno znaleźć inne, tak dobre mahou shoujo.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 5.06.2012 17:14
    Różana Obietnica I Księżycowy Rewanż
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon R: Czarodziejka z Księżyca – Film kinowy"
    Całkiem niezła kinówka Sailor Moon. Kolejny raz, za antagonistę dostajemy zielonego kosmitę, tym razem opętanego przez kwiat Xenian'u. W dodatku, wyglądającego na zakochanego w Mamoru (nikt mi nie wmówi że tu chodziło o zwykłą przyjaźń!).
    Film ten przypomina nieco wydłużony odcinek Sailor Moon.  kliknij: ukryte . Tak wygląda ten film w skrócie. No, między scenami przeskakuje gdzieś Chibi­‑Usa, ale nie zwracałam na nią nawet uwagi.
    Mam jeszcze dwie ulubione sceny.  kliknij: ukryte .
    Czy warto obejrzeć? Czemu nie! Fan Sailorek, który był w stanie wytrzymać 200 podobnych fabularnie odcinków, nie powinien mieć problemu z tym jednym filmem. Bo, chociaż czas wydarzeń umiejscowiony jest po serii R, można ją spokojnie obejrzeć nawet później, jest to zamknięta historia. Akcja się płynnie i szybko rozwija, animacja stoi na wysokim poziomie, nawet Fiore da się polubić. Jeśli chodzi o muzykę, to standardowo trzyma poziom – ZWŁASZCZA wspomniana przeze mnie wyżej piosenka, „Moon Revenge”, śpiewana przez seiyuu naszych bohaterek. Wystawiam 7/10 i na pewno wrócę jeszcze do tej obsypanej kwiatami, animowanej opowieści.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 30.05.2012 17:00
    Krótkie przypomnienie przed filmem
    Komentarz do recenzji "Make Up! Sailor Senshi"
    Trudno powiedzieć coś o fabule tego kilkunastominutowego odcinka. Po prostu, Chibi­‑Usa i Usagi podsłuchują w kawiarni rozmowę dwóch dziewczyn, rozmawiających o Sailor Senshi. Wymieniają kolejno ich cechy, a Usagi ciągle przypisuje sobie tytuły najmądrzejszej, najbardziej eleganckiej, najsilniejszej i liderki. Niestety okazuje się, że chodzi o resztę wojowniczek – Ami, Rei, Makoto i Minako, a o biednej Usagi zapomniają :P
    W zasadzie tyle, w odcinek wplecione są sceny z pierwszego sezonu, przedstawiające dziewczyny w różnych sytuacjach, a także ich transformacje i ataki.
    Mimo braku fabuły, lubię po jakimś czasie oglądać takie recap'y, dlatego wystawię ocenę 6/10. No i nie można zapomnieć, że odcinek był stworzony głównie po to, żeby ludzie przed obejrzeniem kinowego filmu R, mogli sobie coś przypomnieć.
    Poza tym, UWIELBIAM piosenkę z endingu, „I Am Sailor Moon”, śpiewaną przez seiyuu Usagi. O ile pani Mitsuishi nie wspina się w niej na wyżyny talentu wokalnego, w sumie to trochę fałszuje, ale bije od niej fantastyczna energia. No i ten sentyment!
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 28.05.2012 21:18
    Najbardziej irytujące dziecko na świecie
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon R"
    Cóż, ogólnie rzecz biorąc, seria R nie jest dużo słabsza od pierwszego sezonu. Początek jest ciekawy – o ile zieloni kosmici niezbyt pasują mi do uniwersum czarodziejek, tak sam motyw odzyskania świadomości Sailor Moon i reszty, a później próby Usagi rozkochania w sobie Mamoru bardzo mi się podobały, stanowiły fajne preludium do „głównego” wątku.
    Niestety, już pierwszy odcinek, ze spadającą z nieba Chibi­‑Usą mnie zniechęcił. Po obejrzeniu dwukrotnie wszystkich serii i po dwukrotnym przeczytaniu mangi mogę stwierdzić – tego dziecka NIE DA się polubić! Nie ma wielu postaci które tak by mnie irytowały, zazwyczaj staram się zrozumieć, czemu zachowują się tak, a nie inaczej, ale tutaj… W żadnym innym anime nie znalazłam tak irytującego dziecka. Sama nie wiem, co wzbudza we mnie tyle negatywnych emocji – jej różowa czupryna, wkurzający głos, czy samo zachowanie? A może wszystko naraz? Nie znoszę, gdy małolaty nie mają szacunku wobec starszych.  kliknij: ukryte , zwyczajnie nie mogłam jej polubić. Swoją drogą, jeszcze dwie rzeczy zirytowały mnie w tym sezonie.
     kliknij: ukryte 
    Plusami tej części są niewątpliwie czarne charaktery (nadal pamiętam śmiech i zgrabne nogi Esmeraldy), na czele z Księciem Diamandem. Kolejną sprawą jest pojawienie się Sailor Pluto, szkoda że na tak krótko! Najstarsza i najdojrzalsza z czarodziejek. Zupełne przeciwieństwo Chibi­‑Usy! Aż dziw że były przyjaciółkami.
    Podsumowując, jest to dobra kontynuacja, o ile jest się odpornym na irytujące główne postacie (wiadomo, kogo mam na myśli) bądź po prostu czuje się zaczarowany pierwszym sezonem, tak jak ja. Za różowego bachora, oczko niżej niż ostatnio, 7/10.
  • Avatar
    A
    Kitsu-nee 27.05.2012 00:01
    Piękna Wojowniczka W Marynarskim Mundurku
    Komentarz do recenzji "Sailor Moon - Czarodziejka z Księżyca"
    I dla mnie Sailor Moon było początkiem przygody ze światem mangi i anime. Pewnie dlatego już na zawsze będzie miało u mnie miejsce w serduszku ;) Mimo prostej budowy serii (jeden epizod – jedna zamknięta historia, przynajmniej w większej części odcinków) bardzo mi się podoba, nawet po upływie lat. Podział głównych bohaterek też nie jest skomplikowany – beksa, kujon, drażliwa, chłopczyca i romantyczka. Na szczęście, dzięki dużej ilości odcinków możemy poznać je zarówno od mocniejszej, jak i od słabszej strony, nawiązać z nimi więź, co sprawia, że nie da się ich tak łatwo zaszufladkować. Nie można zapomnieć o wątku miłosnym tego anime,  kliknij: ukryte . Co do walk – mie wiem gdzie indziej można znaleźć je tak schematyczne. Transformacje – Sailorki przegrywają – Róża z przemową Tuxedo – Atak Sailor Moon. I tak przez wszystkie sezony! Pod tym względem nic nowego tutaj się nie znajdzie. Kreska przypadła mi do gustu, lubię starsze serie, design postaci jest bardzo ładny, zwłaszcza w porównaniu z mangą, gdzie trudno jest odróżnić bohaterki…
    Wracając raz jeszcze do postaci – moją absolutną ulubienicą jest Usagi. Płaczliwa, niezbyt inteligentna, strachliwa. Nie brzmi jak materiał na potężną wojowniczkę (chociaż dziwnym trafem, zazwyczaj właśnie takie niezdary dysponują największą mocą… Zrządzenie losu?), jednak, na szczęście, poważnieje kiedy trzeba, z czasem staje się coraz silniejsza. W piątym sezonie mamy już do czynienia z młodą kobietą, a nie wiecznie głodną i zaspaną nastolatka.
    Podsumowując – jest to jedna z ważniejszych dla mnie serii, według mnie, nieznajomość jest grzechem (zwłaszcza fanom gatunku „mahou shoujo”, których po Madoce zdaje się przybyło…). Gorąco zachęcam do zapoznania się z tym tytułem i przymknięcia oczu na nieco leciwą kreskę i sam fakt, że anime ma już na karku ponad 20 lat. Sama wystawiam ocenę 8/10, myślę że Czarodziejka z Księżyca sobie na nią zasłużyła ;)