x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Fakt, było parę słabszych momentów, patos i ratowanie świata też na porządku dziennym :D ,ale jako całość zasługuje na dobrą ocenę.
Re: Zadość
Re: gut !
Ja bym nawet powiedział, że jest nieco lepsze niż to co nazwali byśmy przeciętniakiem . Weźmy pod uwagę ilość szmiry i wtórności w tytułach które wychodzą każdego sezonu. Daleki byłbym od malkontenctwa niektórych starych wyjadaczy, którzy twierdzą, że japońska animcja już ileś lat temu/dekadę temu zeszła na psy, ale faktem jest, że jej poziom jest ogólnie dość niski. Na tym tle Nagi no Asukara puki co wypada całkiem nieźle.
Zauważam pewną prawidłowość w ocenach i opiniach na temat anime w zależności od tego czy robione są bardziej „na serio” czy w znacznym stopniu bazują na parodiowaniu innych tytułów/oklepanych motywów. Wydaje mi się że parodie uzyskują zdecydowanie lepsze opinie i noty bez względu na to czy faktycznie reprezentują wyższy poziom. Dużo łatwiej jest „puszczając oczko” do widza sprzedać mu oklepane i często dość tandetne (nie mówiąc o tym że nudne) schematy, bo przecież to w założeniu [niby] szydera. Z kolei jakiekolwiek anime w założeniu ciut bardziej „na serio” jest w nieporównywalnie większym stopniu narażone na krytykę pod kątem poziomu, „świeżości”, gorsze noty itd.
gut !
Owszem „melodramatyczność” może drażnić, męczyć, ale czy to coś nowego w tego typu anime ? Nie wydaje mi się żeby akurat tutaj [puki co] twórcy jakoś szczególnie przeginali z uczuciowym zagmatwaniem, czy przedramatyzowaniem (sam tego nie lubię, ale na tle wielu szkolnych komedyjko‑romansidełek akurat to anime raczej jakoś szczególnie nie odstaje na minus).
Jak ktoś już wspominał ładne tła, kolorystyka itd. raczej nie ma się do czego przyczepić (przemilczmy prawa fizyki), ogólnie bardzo udane graficzne. Ale pierwsze co rzuciło mi się w oczy to [powierzchowne] podobieństwa do „Shin Sekai Yori” : kliknij: ukryte podobnie narysowane postacie, proporcje – 3 chłopaków : 2 dziewczyny, przeskok z odcinka na odcinek o kilka lat (co praktycznie nie zdarza się w anime) i kilka innych szczegółów, np. „przywołująca” do domu piosenka odtwarzana z głośników – podobieństwa jak wspomniałem zewnętrzne, bo jednak „Nagi No Asukara” to zdecydowanie niższa liga.
Mimo pewnych niedociągnięć anime [przynajmniej na razie] jest zdecydowanie dobre. Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki.
wreszcie coś [na prawdę] oryginalnego
Podpisuję się rencami i nagami pod tym co napisała poprzedniczka „to anime jest jednym z lepszych, jakie zdarzyło mi się obejrzeć”. Zdecydowanie jedno z najlepszych i najbardziej oryginalnych.
powyżej oczekiwań
Klimaty shoujo‑ai są mi w zasadzie obce, także przypisywanej serii wtórności i nużącego miętoszenia schematów w zasadzie nie odczułem.
Największą wadą tego anime jest chyba kliknij: ukryte zakończenie ... a właściwie jego brak, bo fabuła urywa się w przypadkowym miejscu (skąd my to znamy ... adaptacja z nieukończonej mangi grrrrrr ). Szkoda że seria [puki co] nie doczekała się kontynuacji, bo na tle dziesiątków gniotów i przeciętniaków (których sequele są zapowiadane nieraz nawet w trakcie emisji pierwszej serii) wypada całkiem nieźle.
7/10
...aha zabieram się właśnie za mangę ^^
Seria wymiękła po pierwszej prostej ...
Odcinki typu kliknij: ukryte „Urodziny Kurehy” czy kliknij: ukryte „Lato cycki i Morze” (nie mówiąc już o nieszczęsnym 13 ep'ie – ewidentnie doklejonym) oprócz tego że do „fabuły” praktycznie niczego nie wniosły, były po prostu nudne :/
Obejrzeć można, ale bez nastawienia na nie wiadomo co.
Dla wielbicieli/ek lekko staromodnych haremówek
Mogło być lepiej ...
onee-nii-sama! ^^ przeciętnie, ale sympatycznie
Zadatki na coś trochę lepszego może i były, choćby wymienić tu postać Tomari (jak na tego rodzaju anime dość przekonywująca), ale seria choćby chciała wyżej nie podskoczy.
niezłe =]
z przymkniętym okiem ;)
Nie jestem wielbicielem mechów, ale postanowiłem tym razem przymknąć na to oczy w nadziei że przecież nie o same mechy i ich walki tu chodzi i faktycznie ... całość oglądać można z zapartym tchem pod warunkiem właśnie że przymknie się oczy czy raczej wyłączy niektóre wyższe ośrodki korowe w mózgu ;) O dziwo seria bardzo mnie wciągnęła największa w tym chyba zasługa tego że cały czas „coś się dzieje”, fabuła (jak naiwnie śmieszna by nie była) nie wlecze się i nie zbacza w boczne uliczki a to wszystko w oprawie audio‑wizualnej na na prawdę wysokim poziomie. Mimo przymknięcia oczu parę rzeczy mnie drażniło (pomijając już dziecinną logikę i momentami wręcz komiczne zadęcie) najbardziej chyba Suzaku, niesłychanie mdły i nudny kolaborant, kompletnie ubezwłasnowolniona „pałka reżimu” ... jednak najbardziej beznadziejne jest to że kiedy wychodzi na jaw jego grzeszek a wyżej wymieniony doznaje niemalże ataku padaczki to i tak koniec końców wszystko pozostaje na swoim miejscu.
CG polecam wszystkim poszukującym dość taniej i prostej rozrywki, seria pomimo wielu wad sklecona jest na tyle zgrabnie że prawie każdy znajdzie w niej coś dla siebie (nawet traktując ją jako autoparodię – jak to opisał JJ ;)
ufff .... na szczeście bez yaoi ^^'
Seria lekko mnie zaskoczyła ... tym że nie była pozbawiona fabuły. Po przeczytaniu krótkiego opisu spodziewałem się raczej czegoś totalnie odmóżdżającego a tu miła niespodzianka. Oczywiście całość lekkostrawna jak to komedia, tyle że dość ładnie wyważona, ze szczyptą dramatyzmu, bez przesadnego „humoru na siłę”. Jako całość komponuje się bardzo dobrze.
Postacie całkiem przyjemne, ciekawie narysowane. Główny bohater i towarzysze niedoli (szczególnie Yuujiro) dość wyraźnie odstają na + ... co do reszty trochę było tam „biszowej kreski” ale w stężeniu dla mnie do zniesienia. Doczepić się można do niezbyt starannego, mocno uproszczonego tła i wałkowania tych samych kadrów w każdym odcinku, op i ed też jakoś nie zachwyciły.
Dobra, bardzo pozytywna seria wystawiam 7/10.
Przyjemne, warto odgrzebać ;)
Odnoszę wrażenie że pośród nowości takich serii praktycznie się już nie spotyka, może oryginalność to za duże słowo ale jest coś co wyróżnia te 12 odcinków na tle innych krótkich komedyjko‑romansidełek. Dla mnie to jakieś specyficzne „ciepło”, chociaż ciężko to jednoznacznie określić. Nie wyczuwam w smaku tej serii szczypty cynizmu/lekkiego „schamienia”/ „oddziecinnienia” czyli krótko mówiąc tej „komercyjnej przyprawy” dodawanej w większych czy mniejszych ilościach niemal do wszystkiego. Wręcz przeciwnie jest prosto, może nawet nieco dziecinnie. Nie znaczy to jednak że mamy do czynienia ze szmirowatą sielanką, coś się dzieje, postacie niepozbawione są cech charakteru. Właśnie, postacie jak na lekką serię są dość ciekawe i sympatyczne.
Mały minus za kreskę, odchodzi nieco od oryginału a po pobieżnym przejrzeniu mangi zauważyć można że w anime traci nieco na „ładności”.
Przyjemny OP i ED jak ktoś już napisał „proste melodyjki”, ale ładnie komponują się z charakterem serii i wpadają w ucho.
„Kamisama Kazoku” to prosta, ciepła (i nie pozbawiona fabuły) seria, polecam ją wszystkim wielbicielom nie koniecznie „odmóżdżających” animowanych komedyjko‑romansideł, znużonych już trochę aktualnie mielonymi schematami, lubiących obejrzeć coś w nieco starszym stylu.
Nic szczególnego
Podsumowując : seria dobra, ale IMO mocno przereklamowana, ot kilka oryginalnych pomysłów prowizorycznie skleconych na kolanie byle się wszystko kupy trzymało i sprawiało dobre wrażenie .
Może być
Największą wadą była [moim zdaniem] wielowątkowa fabuła (analogicznie jak np. w „Darker than Black”) czyli kilka wątków właściwie nie tworzących spójnej całości. Nie lubię takiego rozwiązania w anime gdzie „coś się dzieje” brak tutaj tej głównej osi,kręgosłupa całość składa się po prostu z kilku mniej lub bardziej ze sobą związanych „modułów”, można by zmienić kolejność ,wcisnąć w środek coś innego a i tak wszyło by mniej więcej to samo.
Nie jestem w stanie pojąć po kiego diabła
kliknij: ukryte Touma traci pamięć na początku serii. Co to wnosi do fabuły na samym początku ? Gdyby to wrzucili w środek czy pod koniec, ale na początku ... nie bardzo rozumiem po co .
Ocena 6,5/10 ... w zaokrągleniu na korzyć ;)