x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Meh...
Nawet wizualnie jest tak sobie, zwłaszcza jak na Doga Kobo. Większość budżetu musiała pójść na ruską loli, bo tutaj animacja jest znikoma. Ma to ładne sceny, ale jak przechodzi do ruchu, to wszystko się sypie. Nie ma znacznych deformacji co prawda, ale jest to takie jakieś… puste i ograniczone do minimum.
W tym obfitującym w dziewczynkowe tytuły sezonie, Anima Yell łapie się do trójki najgorszych tytułów z tego gatunku, obok tak niechlubnych pozycji jak Sora to Umi no Aida (aczkolwiek to jest najgorsza seria z gatunku, jaką przyszło mi oglądać, więc stawianie obok niej nawet Anima Yell jest trochę niesprawiedliwe dla tego drugiego tytułu) i Release the Spyce (które jest tylko ciut lepsze niż łowienie ryb w kosmosie).
Na pewno rzecz tylko dla fanów gatunku, ale nawet i oni mogą sobie swobodnie darować, bo jest masa znacznie lepszych pozycji tego rodzaju.
Re: ep 6
Re: ep 6
Dla mnie na razie solidne no. 2 sezonu (no. 1 należy w tej chwili do Kaze ga Tsuyoku Fuiteiru, które mnie zwyczajnie kupiło). A trzeba przyznać, że na jesień mamy sporo naprawdę dobrze zapowiadających się tytułów (poza wspomnianą dwójką jest chociażby Gridman, Irozuku Sekai no Ashita kara czy Bunny Girl), więc konkurencja w topce jest silna. Z tego może być jednak maleńka perełka, w jakże ubogim do tej pory w anime gatunku shoujo‑ai, warto więc trzymać kciuki, że skończy się równie dobrze, jak się zaczęło.^^
Po 3 epkach
Jeśli chodzi o bohaterów, to drażni mnie Seiya. Taki „do rany przyłóż”, wzorowy uczeń i tak dalej, ale nie podobało mi się jego zachowanie w stosunku do Minato w drugim epku. Niby miało wyjść, że chłopak ma też bardziej mroczną stronę, ale generalnie skończyło się na tym, że pokazał się nam jako totalny buc i tyle. Wkurza mnie, że w sumie Minato zachowuje się teraz jakby nigdy nic i traktuje go jak przyjaciela. Reszta bohaterów ma swoje lepsze i gorsze momenty (niektórzy więcej tych drugich co prawda), ale żaden mnie tak nie drażni. Za to na plus zaliczam postać Minato, który nie jest cichym i spokojnym chłopakiem, nie widzącym poza swoją pasją niczego innego (znaczy nie jest to drugie wcielenie głównego bohatera Free). Potrafi być stanowczy, ale potrafi też schować dumę do kieszeni i przyznać się, że się mylił. Ogólnie wygląda na ciekawą postać, na razie chyba najlepszą z tej bandy. Poza tym mamy jeszcze trzy dziewczyny, które raczej będą się przewijały po drugim planie, ale mam nadzieję, że dostaniemy też jakiś wątek z nimi, bo byłaby to generalnie miła odmiana.
Wizualnie jest standardowo jak na KyoAni, aczkolwiek przyznam, że spodziewałam się większych fajerwerków graficznych, zwłaszcza jeśli chodzi o animację. Tutaj na razie było ich niewiele, oczuwam więc lekki niedosyt.
Ogólnie zapowiada się na sympatyczną serię. Raczej nie liczyłabym tu na poziom Hibike Euphonium czy Kobayashi‑san Chi no Maid Dragon, ale wygląda to na jeden z tych solidniejszych tytułów spod znaku KyoAni. Bo nawet jeśli będzie cokolwiek schematycznie (patrz zawody, próba pokonania silniejszej szkoły, do której uczęszcza znajomy dwójki głównych bohaterów z gimnazjum itp. itd), to nic nie stoi na przeszkodzie, by było to ciekawe.
Po 3 epkach
Po 3 epkach
Generalnie Haiji jest genialny, już uwielbiam gościa. Z jaką gracją on tam wszystkimi manipuluje, a jak przy tym jest jednocześnie sympatycznym gościem, to się nie da wręcz opisać. Pozostaje tylko kwestia dlaczego tak mu zależy na tym wyścigu. Patrząc po tej jego kontuzji obstawiam, że kliknij: ukryte to dosłownie jego ostatnia szansa na takie wyścigi będzie. Możliwe, że czeka go operacja, bądź lekarze prognozują, że stan jego nogi będzie się pogarszał. No coś w tym stylu w każdym razie.
Jeśli chodzi o Kakeru, to teraz powinniśmy dostać ważny moment dla rozwoju tej postaci, bo zostanie nam pewnie przedstawiona cała historia, przez którą nabawił się takiej traumy. To będzie też pierwsze poważne wyzwanie dla fabuły – czy przedramatyzują to, czy nie. Jeśli uda się z tego dobrze wybrnąć, zapewne będzie można też spać spokojnie o całą resztę.
Poza tym jestem zakochana w endingu. Obok tego do Merc Storia jest to na razie mój ulubiony utwór z tego sezonu. O grafice nie muszę chyba wspominać, bo jest świetna. Animacja biegów jest płynna, krzywizn brak, do tego stylistycznie dobrze to dopracowano. Miodzio.
Ja póki co jestem tym zachwycona i jest to na razie mocny kandydat do mojej sezonowej topki (ba, nawet na no. 1). Z niecierpliwością czekam na więcej!
Po 1 epku
Swoją drogą sam ending bardzo mi się spodobał. Jest spokojny, melodyjny, taki… słodki i puchaty, o! Z każdym przesłuchaniem coraz bardziej go lubię.
Myślę, że bez problemu obejrzę całość. Pierwszy odcinek niczym mnie nie zirytował, a to już sporo. Bohater jest w porządku – ot, taki dzieciak, który trochę by chciał coś pokazać, ale się boi jednocześnie. Jego relacje z Merc są bardzo fajne, co również dodaje temu sporo uroku. Cóż, nie mam zamiaru udawać, że z tego może wyjść coś nadzwyczajnego, ale dla mnie powinno być w sam raz.^^
Po 1 epku
Ale nawet na utartych schematach można daleko zajechać, jeśli widać jakiś fajny pomysł na ich wykorzystanie. A tego tu nie odczułam. Co gorsza, odniosłam wręcz wrażenie, że twórcy wrzucają tutaj to, co akurat jest im potrzebne, nie przejmując się za bardzo założeniami tego świata. Bohaterki dysponują takimi możliwościami technicznymi, że aż głowa boli. Nawet nie wiem po co im te przyprawy, bo skoro mają całą masę różnego rodzaju gadżetów w stylu Bonda, to i bez wspomagaczy by sobie pomogły. No, ale wtedy nie mogłyby się im tak oczka świecić, no i musiałoby się obyć bez takich szałowych akcji z kataną. Ogólnie jest absurdalnie a przez to mało interesująco. O ileż ciekawiej by się to oglądało, gdyby miało to jakiś sens.
Wciąż wszakże nie jest to rzecz całkowicie skreślająca ten tytuł. W dalszej kolejności bowiem wypada się przyjrzeć bohaterkom. I pod tym względem też póki co szału nie ma. Zestaw postaci będzie klasyczny, do tego niestety uzupełniony yuri fanserwisem. Skoro w pierwszym epku już było lizanie i sceny zazdrości, to dalej spodziewać się należy tylko spotęgowania takich motywów. Osobiście ich nie lubię, ale nie mam nic przeciwko, jeśli nie stanowią one podstawy w kreacji bohaterek, tj. mają one jakiś charakter, a ich wzajemn relacje są głębsze niż wzajemne klejenie się do siebie. Na razie żadna z bohaterek mnie do siebie nie przekonała, wręcz wszystkie wypadły trochę mdło.
Niewątpliwie za zaletę należy uznać dynamiczne sceny walki i ogólnie całą oprawę graficzną. Jak się przymknie oko na to, że to bez sensu, to można nawet czerpać jakąś przyjemność z ich oglądania. Podoba mi się też, że momentami widać, jakby twórcy nie traktowali tego tak całkiem serio i może w tym upatrywać należy jakiejś nadziei. Ot, chociażby ten ochroniarz na początku i to, co się potem stało z nim i jego szefem. Gdzieś w tym wyczułam delikatne motywy autoparodii, więc jak w to pójdą, to będzie fajnie.
Oglądać będę na pewno, nie jest to w końcu takie złe i na razie nic mnie do tego nie zraziło (absurdy świata przedstawionego są głupie, ale mnie nie odrzucają jako tako). Na cuda nie liczę, powtórki z Princess Principal tu nie będzie, ale chociaż jako przyjemne patrzydło to się powinno sprawdzić.
Po 1 epku
Po 1 epku
Tym razem mamy do czynienia ze światem, w którym magia istnieje praktycznie jako uzupełnienie codzienności. Pomaga w wielu prozaicznych rzeczach, co nie znaczy, że nie jest fascynująca. Po prostu wyjątkowo obeszło się bez wielkich zaklęć ratujących świat. Sam ten pomysł jest już warty uwagi i przypomina mi magię ze świata Flying Witch.
Do tego wszakże musimy dołożyć też dramę i jeśli już gdzieś należy szukać potencjalnych niebezpieczeństw, to właśnie tutaj. To, że bez dramatu się nie obejdzie, to akurat wiadomo od początku, pytanie tylko brzmi czy z tym nie przesadzą i na ile naturalnie zostanie on rozwiązany. Na razie zaczęli się dość delikatnie, więc może tym razem się jednak uda.
Dodatkowym plusem dla mnie jest tutaj obecność bohaterów obojga płci, którzy prawdopodobnie odegrają równorzędne role (wyłączając główną dwójkę oczywiście). Byleby nie wprowadzili jakiegoś naciąganego motywu wielokąta romantycznego i będzie dobrze. Raczej tego tu nie zapowiadają w każdym razie – kiedy w pierwszym odcinku wszyscy myśleli, że Hitomi to sekretna dziewczyna Shou, specjalnie patrzyłam, czy któraś z bohaterek podejrzanie reaguje na tę rewelację i na szczęście u żadnej takiego zachowania nie zauważyłam. Patrząc po plakacie promocyjnym, zostaje jeszcze jedna dziewczyna, ale to akurat babcia głównej bohaterki z przyszłości, więc chyba nie wysłałaby swojej wnuczki do przeszłości, gdyby chciała z nią konkurować.
Oczywiście wizualnie jest bardzo ładnie, ale to P.A. Works, oni tak mają. Co prawda Glasslipa zepsuli, ale tu chyba tego nie powtórzą.
Także ja na razie jestem bardzo dobrej myśli i liczę na porządną serię o magii, przyjaźni i miłości w szkolnej odsłonie, z lekką nutką dramatu.
Po 1 epku
Ogólnie chodzi o to, że z wód na Ziemi zniknęły wszystkie ryby. Pomysłowi Japońcy naukowcy stwierdzili więc, że idealnym rozwiązaniem będzie stworzenie sztucznych zbiorników… w kosmosie. A co się będą ograniczać! Do niedawna, w owych zbiornikach łowili tylko rybacy (płci męskiej), ale po zaostrzeniu przepisów dotyczących wolności, równości i bra… a nie sorry, to tylko równość tu była. Zatem po zaostrzeniu przepisów dotyczących równości, w kosmos mogły zacząć latać kobiety. Na przykład takie, jak siedemnastoletnia Haru Soramachi, będąca idealnym przykładem chodzącej głupoty. No dobra, kij z tym – słodkie dziewczynki robiły już nie takie rzeczy. Sęk w tym, że Haru, będąc w drodze do centrum treningowego, gdzie ma się zacząć jej szkolenie na rybaka, gubi się w mieście, do którego przyjechała i przypadkowo znajduje w jakiś agencji zajmującej się kosmicznym rybołówstwem, gdzie zostaje wciągnięta w kłótnie między dwiema dziewczynami a rybakami, którzy uważają, że to nie jest zajęcie dla kobiet. Ponieważ grupy rybaków liczą trzy osoby (kij wie dlaczego), dziewczyny postanawiają, że udowodnią facetom, iż nadają się do tego zajęcia tak samo, jak oni, z pomocą… Haru. Zatem lecą w kosmos. A potem robi się jeszcze durniej. Na czym bowiem polega łowienie w kosmosie? Ano na operowaniu czymś na kształt łodzi podwodnej po wcześniejszym przyzwaniu na smartfona jakiegoś bóstwa, które użycza rybakom swojej mocy. Eeee… chyba gdzieś zgubiłam mózg. A potem zeżarły go gumowe kaczuszki, będące „bronią” jednego z bóstw przyzwanych przez doświadczonych rybaków (żeby było śmiesznej, owym bóstwem była sama Izanami, wyglądająca jak mała loli). Btw. od kiedy do japońskiego panteonu należy Odyn?:P
Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Nie dość, że koncept tego anime sam w sobie jest mocno kontrowersyjny (łowienie ryb w kosmosie itp.), to jeszcze scenariusz wydaje się pisany na kolanie w kiblu i to po suto zakrapianej imprezie. Jakby tego było mało, do produkcji zatrudniono same niedoświadczone seiyuu, które brzmią paskudnie. Bohaterka jest totalną idiotką, ale to taką naprawdę potężnie głupią, co aż tak często się w anime nie spotyka (na szczęście).
Nie wiem czy podołam temu wyzwaniu, ale moim celem jest obejrzenie wszystkich dziewczynkowych anime, jakie kiedykolwiek wyszły, a to ewidentnie się do takich zalicza… Czuję się jak kompletna masochistka w tym momencie… Może się okazać, że przy tym nawet Two Car było serią właściwie całkiem w porządku.
Po 1 epku
Podoba mi się przede wszystkim to, że nie zamyka nas się w serii z tylko dziewczęcą obsadą, w której wszystkie panienki obowiązkowo muszą się zakochiwać w innych dziewczynach. To nie jest świat, w którym króluje homoseksualizm i mam nadzieję, że na dalszym etapie historii akcenty heteroseksualne też się pojawią, bo dzięki temu fabuła wypadnie bardziej realistycznie.
Również charaktery głównych bohaterek wydają mi się całkiem interesujące. Nie ma tu tak wyraźnego podziału na „tą słodką” i „tą bardziej męską”. W sensie obie bohaterki są bardzo dziewczęce, a jednocześnie nie sprawiają wrażenia infantylnych laleczek, którym tylko jedno w głowie. Ciekawi mnie, jak się będą rozwijały relacje między nimi, ale mam wrażenie, że nie powinniśmy tu dostać zbytniego narzucania drugiej osobie, a na pewno obejdzie się bez patologii w rodzaju tej z Citrusa. To raczej będzie spokojny, niespieszny romans, nastawiony bardziej na kwestie uczuciowe, niż erotyczne. A przynajmniej pierwszy odcinek dokładnie coś takiego zapowiada.
Do tego wszystkiego mamy naprawdę śliczną grafikę, zwłaszcza jeśli chodzi o kolorystykę i tła. Projekty postaci też są bardzo ładne, przy czym czasami mam wrażenie, że niektóre kadry nie najlepiej oddają ich urok. No i mundurki szkolne są paskudne z tym jakimś dziwnym szyciem na wysokości piersi – sprawia to, że figura dziewczyn wydaje się trochę kanciata.
Mnie pierwszy odcinek kupił i czekam na więcej – jest szansa, że to naprawdę będzie bardzo dobre shoujo‑ai.
Faktycznie kojarzy się to trochę z Oregairu, mnie jeszcze do głowy przyszło Haganai (i w obu przypadkach nie chodzi tylko o podobieństwo głównych bohaterek xd). Szkoda, że to harem będzie, aczkolwiek ma plusa za przyjaciela głównego bohatera, który jeszcze na dodatek ma dziewczynę. Na razie relacje między bohaterami wypadły fajnie, dość naturalnie, a to też jest spora zaleta. Może więc faktycznie wyjdzie z tego dobra alternatywa dla Oregairu.
Re: Zostaje jednak 6/10
Swoją drogą, z ciekawości zerknęłam sobie na kilka filmików z meczy profesjonalistów i licealistów. I wychodzi na to, że intensywność wymian i procent krycia to tu była na poziomie profesjonalnego debla męskiego, a z licealnym singlem żeńskim to to nie miało nic wspólnego.
Po 1 epku
Dobrze, że wcześniej nie zdradzono nam zbyt wiele z tematyki serii, bo zaskoczenie było tym większe, a głupawka radośniejsza. Scena przed openingiem – miodzio. Potem przebudzenie w „nawiedzonym domu” również boskie. W dalszej części troszkę to siadło, ale generalnie bawiłam się świetnie. Pies jest cudowny, rozwaliła mnie scena z ptakami. Najgorzej wypada menadżer – czuję co chcą tu zrobić, ale to jednak nie jest to. Momenty ma spoko, ale chyba za bardzo chcą iść w ten motyw świra. Swoją drogą chciałabym zobaczyć scenę wykopywania zwłok, może nam pokażą. xd
Oby to nie straciło rozpędu w dalszych epkach, bo może tu wyjść bardzo dobra komedia. Jest w tym świeżość, zarówno jeśli chodzi o ujęcie idolkowie, jak i zombie. Zdecydowanie zainteresowali mnie tym pierwszym odcinkiem!
Swoją drogą podoba mi się mimika postaci. Bardzo dynamiczna, to się chwali.^^
Re: Zostaje jednak 6/10
Po 1 epku
O bohaterkach póki co niewiele można powiedzieć. Mamy raczej sztampowy zestaw – ta energiczna, ta niewinna, ta milcząca, ta wyszczekana i ta porządna. Patrząc po endingu każda z nich będzie miała swoją smutną historię, ale może tchną w nie choć trochę życia. Ciekawe, czy każda z nich będzie miała swoje alter ego w tym równoległym świecie (na razie nigdzie ich nie było widać, choć nie wiem kto to na tym drzewie siedział).
Wizualnie było ok, ale bez szału. CGI brzydkie na poziomie, tj. nie wypala oczu, ale jest brzydkie, bo to komputer. Projekty postaci mi się podobają, acz do szczególnie oryginalnych nie należą. Cała reszta to raczej przeciętny standard. Gorzej z muzyką – tak źle wkomponowanej piosenki w scenę akcji dawno nigdzie nie słyszałam. Tak jakby randomowo coś puścili, bo musiało coś lecieć.
Pewnie będę śledzić, chociażby z ciekawości, co tu dalej wymyślą. Nie nastawiam się na żadne cudo, więc może się też nie zwiodę.
Po 1 epku
Na razie pierwszy odcinek zaczął się dobrze. Przede wszystkim miło, że mamy do czynienia ze studentami, nie uczniami liceum. To zawsze fajna odmiana a wydaje mi się, że zaprezentują się oni stosownie do wieku. Podoba mi się też charakter głównego bohatera. W końcu nie jest to super energiczny dzieciak, który się wszystkim jara, ale też nie można go nazwać sztywniakiem. Ma fioła na punkcie biegania i czasami mu pod tym względem naprawdę odbija. Z drugiej strony jest Kakeru, który wydaje się bardziej poważny. Ale np. jego mina w łazience daje nadzieję, że nie będzie to kolejny nudny, wiecznie milczący typ. Poza tym skoro zaczęło się od tego, że coś ukradł, to już go to wyróżnia z grona podobnych postaci, którzy raczej by się na coś takiego nie zdobyli. Reszta bohaterów to… cóż… zbieranina różnych typów osobowości. Na razie żaden jakoś szczególnie nie rzucił mi się w oczy, mam nadzieję, że z czasem ich charaktery zostaną trochę rozbudowane. Nie chciałabym, żeby poprzestali na budowaniu ich kreacji wokół tej jednej cechy przedstawionej w pierwszym epku.
Wizualnie było świetnie, choć momentami miałam wrażenie, że animacja nie była taka płynna, jak być powinna. Mimo wszystko zostało to odpowiednio zamaskowane i nie rzucało się bardzo w oczy. Za to pod względem stylu, nie mam temu nic do zarzucenia. Fajny op i ed, pewnie będzie mi się ich dobrze słuchało.
Także jestem nastawiona bardzo pozytywnie. Dodatkowo 23 epki dają nadzieję na dobrze rozbudowaną historię a pierwowzór książkowy – na jej zakończenie.
Re: Zostaje jednak 6/10
Zostaje jednak 6/10
Generalnie serię dobija tania drama. Rozumiem dodanie dramatyzmu, nawet podkręcenie go, ale bardzo łatwo z tym przesadzić. Coś, co normalnie będzie może dla kogoś bolesne, trochę łzawe, po wyolbrzymieniu przestanie mieć sens. Pal licho to jednak – najgorsze, że cały wątek Ayano jest po prostu głupi. kliknij: ukryte Matka porzucająca swoją córkę, która w gorączce leży w łóżku, zaraz po przegranym meczu, kiedy sama wymagała od niej wcześniej dość dużego poświęcenia na treningach? I to po co? Żeby mała zaczęła grać nie dla niej, tylko dla siebie. Mało tego – kilka lat później ta sama matka postanawia adoptować inną dziewczynę, w sumie to głównie dlatego, że przejawia spory talent w tej samej dziedzinie, która sprawiła, że „zmuszona” była porzucić rodzone dziecko. O ludzie, większych bzdur to tu się nie dało wymyślić. To się nazywa patologia i to należy karać. Szczęściem w nieszczęściu, kliknij: ukryte Ayano nie zdecydowała się wyjechać z matką, ale powinna jej powiedzieć znacznie więcej gorzkich słów. Za to podobało mi się, jak potraktowała przyrodnią siostrzyczkę. Co prawda zrobiła to w swoim „rage mode”, ale ponieważ w dalszej części nie pokazali żadnego pojednania można sobie chociaż powyobrażać, że nadal by ją traktowała podobnie.
Znacznie lepiej rozwiązano wątek Nagisy. Tu wszakże jej przemiana była zbyt nagła, a osobowość po przeobrażeniu zbyt różna, co znowuż psuło trochę naturalność takiej sytuacji. Potem wszakże Nagisa zeszła trochę na drugi plan i szkoda, bo w dalszej części była to jedna z fajniejszych bohaterek (na początku strasznie mnie wkurzało jej zachowanie – w sumie też dlatego, że również było przesadzone).
Skupienie się na historii postaci drugoplanowych stanowiło zarówno wielką zaletę, jak i wadę tej serii. Ogólnie wprowadzenie klubu, w którym trenują zawodnicy obojga płci jest ciekawym pomysłem. Szkoda, że tak rzadko wykorzystywanym w anime. Tutaj panów jest tylko dwóch i stoją całkowicie na drugim planie, ale jednak są i nawet poświęca się im trochę czasu. Sęk w tym, że przez takie rozdrobnienie brakuje czasu na rozbudowanie tych wątków pobocznych i cierpią one na pewną bezbarwność. Jak niby przedstawić dramat zawodnika, jeśli o nim samym nam się do tej pory prawie w ogóle nie mówiło? Dałoby się to przedstawić nawet pozostawiając postać w tle (patrze chociażby Uchuu Kyoudai), ale na to znowuż trzeba czasu i jednak trochę pomysłowości.
Poza tym wszakże sam badminton wyszedł tutaj wyjątkowo dobrze. Nie znam się na tym sporcie ni w ząb, ale podejrzewam, że realizmu w tym nie było. Jednak przez dość specyficzny poziom prezencji samych meczy, jak i ogólny wydźwięk tej serii, wyjątkowo mi to nie przeszkadzało. Za oprawę graficzną należą się zresztą specjalne brawa. Co prawda skaczące cycki były brzydkie i mogli to sobie darować, ale poza tym – cud, miód, orzeszki. Było dynamicznie i ciekawie a przy tym oryginalnie. Zresztą muzycznie również była to seria znacznie powyżej przeciętnego poziomu. Opening z pewnością jest jednym z lepszych z letniego sezonu (tak wizualnie, jak i muzycznie), ale oprawa meczy także zasługuje na wyróżnienie, mimo iż poszczególne kawałki same w sobie nie były szczególnie interesujące.
Ogólnie to seria jest na pewno warta uwagi, prezentuje kilka nietypowych rozwiązań, które jednak mogą umknąć pod toną niepotrzebnie wyolbrzymionego dramatu. Nawet jednak mogłabym dać to 7/10, gdyby nie motyw Ayano i jej matki, który mnie irytował swoim debilizmem. Zostaje więc 6/10 z maleńkim plusikiem. Chociaż w porównaniu do takiego Harukana Receive, które wychodziło w tym samym sezonie, Hanebado z pewnością prezentuje się ciekawiej, trochę szkoda mi więc je zostawiać z taką samą notą…
Re: 12 odcinek
Nu, ale jakby miło było, gdyby Ayano przegrała i nadal trwała w swoim przekonaniu bycia najlepszą, traktując innych jak nic nie warte śmieci! To bym się wtedy nawet nad 8 mogła zastanowić.^^
Re: 12 odcinek
Naaaah. W kontekście ostatnich wydarzeń, to może, ale tak dla całości do byłoby kiepskie. Zaczynają serię od tego, że Nagisa ma traumę po wysokiej przegranej z Ayano. Leczą ją z niej i co – teraz mają to skończyć tym, że Nagisa nadal przegrywa z Ayano, ale przynajmniej podejmuje walkę? Bez sensu. Znaczy – może miałoby to rację bytu w naprawdę dobrze poprowadzonej, dojrzalszej sportówce (takie Baby Steps, albo Ping Pong), ale tu? Nieeee. Ayano musi przegrać, żeby móc w zrozumieć co to znaczy porażka, wreszcie jasno przyznać, że przegrała (bez żadnego „a wcale nie, ja nie przegrałam, bo przecież…”). Poza tym Nagisa nie gra dla własnej satysfakcji – gra by wygrać. Też się jej coś od tej historii należy!
12 odcinek
Co musi się stać, żebym zwiększyła do 7/10:
- Ayano musi przegrać. Nie kupuję żadnej wygranej, ale „po odrodzeniu” a tym bardziej wycofania się z gry Nagisy z powodu kontuzji/bólu kolana (pod co chyba bardzo usilnie przygotowują tu grunt).
- matka Ayano musi dostać solidnego kopa w dupę od kogokolwiek, najlepiej włącznie z córką. Najlepiej niech się Ayano na nią faktycznie wypnie za to, co zrobiła.
Co sprawi, że obniżę notę do 5/10:
- radosne połączenie matki z córką na koniec – najgłupsza rzecz, jaką tu mogą wymyślić
- jakakolwiek forma siły przyjaźni na koniec
- wygrana Ayano
Wkurza mnie to jak psują sportówkę z tak dobrym potencjałem. Ta drama wciskana wszędzie sprawia, że to jest niestrawne. Jeszcze ta obłąkana Ayano by przeszła, gdyby ten wątek nie był głównym w serii. W sensie no – to by było fajnie mieć bohaterkę z takim podejściem, przynajmniej coś innego od reszty. Aczkolwiek z większością tych jej tekstów (zwł. tych nie w meczach) to przesadzają. Ale tu każda postać musi mieć za sobą tonę dramy a to jest akurat męczące. Jej poziom powinien być co najwyżej taki, jak w przypadku wątku chłopaków – ot, żeby dodać dramaturgi i tyle.
Szczerze powiedziawszy obawiam się, że po ostatnim epku jednak obniżę tę notę, bo mnie on strasznie wkurzy. Twórcy anime nie będą pewnie mieli tyle odwagi by to porządnie zakończyć.