x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
po 1 epku
Obyczajówka z dorosłymi bohaterami to tak wielka rzadkość, że samo to można już postawić po stronie zalet tego tytułu. Zwłaszcza że już pokazano, że będą oni się zachowywać właśnie jak dorośli, a nie podstarzałe pod względem fizycznym dzieci, a przy tym nie będą nudni, jaką to cechę niektórzy chcieliby przypisać takim bohaterom (liczę w tym względzie na coś w stylu Uchuu Kyoudai).
Kompletnie nie podoba mi się natomiast opening, zupełnie mi nie pasuje do klimatu tego anime. Za to w endingu zakochałam się już przy zapowiedziach. Wizualnie jest dobrze – projekty postaci, kolorystyka i ogólnie rzecz biorąc cała stylistyka, zostały dopasowane idealnie. Jeśli chodzi natomiast o animację, to czasami miałam wrażenie, że ruchy postaci są nieco toporne, ale nie na tyle, by mi to przeszkadzało w seansie.
Nie ukrywam, że jest to anime, na które chyba najbardziej liczę w tym sezonie, głównie dlatego, że jest raczej skierowane do dojrzalszych widzów. Na pewno nie będzie to żaden hit, chociażby dlatego, że potencjalne grono odbiorców jest stosunkowo niewielkie, ale w swojej kategorii ma to szansę na bycie jedną z ciekawszych serii.
Po 2 epkach
Również prezentowany tu humor trafił w moje gusta i często śmiałam się przed ekranem z tego, czy innego gagu. I znowuż – chociaż opierają się one na wyolbrzymianiu pewnych kwestii, to tematycznie dobrze zostały zakotwiczone w sytuacjach, które spokojnie można by odtworzyć w realnym świecie. W sensie – mają podstawy realności, dostosowane do konwencji moe okruszków, a jeszcze inaczej rzecz ujmując, są po prostu naturalnie zabawne.
Ładna jest również oprawa graficzna. Choć pozbawiona fajerwerków, potrafi cieszyć oko i zwyczajnie pasuje do tej serii. Bardzo lubię taki sposób rysowanie teł, jaki tutaj mamy, a pastelowe barwy idealnie się z tym komponują.
Jeśli chodzi o samą tematykę, czyli tworzenie gier, podejrzewam, że zostaniemy poczęstowani czymś w stylu New Game. Ot, od czasu do czasu przemycone zostaną jakieś ciekawości, bohaterki będą oczywiście ciągle pracować, ale od nawału informacji głowa nam na pewno nie pęknie. Plusem jest zdecydowanie to, że mamy do czynienia z grą amatorską, tworzoną przez ledwie kilka nastolatek, zatem nie trzeba, a wręcz nie należy, wymagać od nich pełnego profesjonalizmu. To zaś znacznie ułatwia spojrzenie na to pod kątem realizmu (odpowiednio polukrowanego oczywiście).
Z dwóch serii typowo cgdct w sezonie jesiennym (ping‑ponga na razie wykluczam ponieważ najpewniej sport odegra tam grubszą rolę jednak), ta wypada jak na razie zdecydowanie lepiej. Long Riders zaprezentował się ciut nijako, natomiast Stella no Mahou zdaje się doskonale wiedzieć co chce pokazać i komu konkretnie będzie to prezentować… i na razie bardzo dobrze jej to wychodzi.
Re: po 1 epku
Ogólnie jednak to nie tyle chodziło mi o przyrównywanie tych tytułów do siebie pod takim względem (no i inna sprawa, że nie wierzę, byśmy się kiedykolwiek doczekali drugiego Ourana – reverse haremy poszły obecnie w złym kierunku i na to nie ma niestety miejsca), ile pod względem ich „strawności” dla osób nie będących wielkimi fanami gatunku. W sensie – większość obecnie wychodzących męskich haremów jest na podstawie gier otome i to widać bardzo wyraźnie, bo posiadają mnóstwo charakterystycznych schematów (które mnie na przykład niemiłosiernie wkurzają). Mangowy pierwowzór w przypadku tego tytułu daje nadzieję, że historia będzie bardziej poukładana, a przede wszystkim doczeka się jakiegoś finału, bo nie trzeba się martwić, że fanki pozostałych biszów się sfochają. xd I ten pierwszy odcinek właśnie tak dla mnie wyglądał – nie odczułam awersji do żadnej postaci (w tym do bohaterki, co z reguły bywa normą) i zwyczajnie widzę w tym potencjał na przyjemną historyjkę.^^
po 1 epku
Generalnie rzecz biorą nie widzę problemu z głównymi założeniami fabularnymi, a wręcz znajduję je jako dość naturalne (nie licząc takich „szczegółów” jak szybkość chudnięcia i ogólna poprawa wizerunku w stylu włosy się nagle ładnie układają, usta błyszczą, a oczy jakieś takie wielkie się zrobiły (no i gdzie jej zniknęły okulary ja się pytam?!). Jakby nie patrzeć faceci lecą w pierwszej kolejności na wygląd, charakter zaczyna się liczyć potem, więc to, że polecieli na nią nagle, kiedy zrobiła się ładniejsza, wcale nie jest takie dziwne (zresztą u kobiet też to działa podobnie, choć może w nieco mniejszym stopniu).
Cieszy mnie, że bohaterka nie jest kolejną pustą lalą, pozbawioną charakteru, która się prawie nie odzywa, ale jest miła dla wszystkich, więc wszyscy ją kochają. Bohaterka fujoshi to zresztą wcale nie aż tak popularny motyw, a przynajmniej nie kiedy mowa o głównej roli, a nie postaci drugoplanowej. Jej reakcje na zachowania panów są zresztą boskie.^^
Nie wiem co z tego wyjdzie, ale może jest nadzieja, że będzie to w stanie trafić na półkę z Ouranem, Yoną i Saiunkoku Monogatari, czyli reverse haremami strawnymi nie tylko dla wielkich fanek biszów. xd
po 1 epku
Seria została przewidziana jako dwusezonowiec, co z jednej strony jest plusem, bo daje nadzieje na solidne rozwinięcie historii. Z drugiej strony – jeśli to będzie słabe, albo po prostu przeciętne, to nie wiem czy aż tyle z tym wytrzymam. xd Bo na cudo to to się zdecydowanie nie zapowiada.
po 1 epku
Ogólnie to… jeśli ktoś liczy na klasyczne mahou shoujo, to pierwszy odcinek powinien wywrócić tę wizję do góry nogami, bo wyglądało to na podejście do tej konwencji właśnie w stylu Tutu. Nie sądzę, by to był hit sezonu pod względem popularności, ale jeśli ktoś szuka bardziej oryginalnych tytułów (i jest wybredny), zdecydowanie powinien rzucić na to okiem. Moje oczekiwania właśnie podskoczyły o 100%. ;p
po 1 epku
Re: Szkoda
po 1 epku
po 1 epku
Pewne obiekcje zgłosiłabym do głównej bohaterki i jej przyjaciółki, które tak trochę tam… nie pasowały. W sensie – jak sobie wyobraziłam coś podobnego tylko, że bez nich, albo z nieco starszymi wersjami, to mam wrażenie, że byłaby z tego bomba. Nadal może oczywiście być, bo też i nie jest tak, że te dwie dziewczyny są całkowicie oderwane od reszty klimatu, po prostu moja wyobraźnia i chęć na anime ze starszymi bohaterami wzięły górę.
Właściwie to jedna rzecz mi się nie podobała – czemu ta Fatima i jej pomocnik mówili po japońsku? Jak już poszaleli z angielskim, to mogli też wrzucić włoski, skoro przybyli niby z Watykanu. Nawet jeśli mają coś wspólnego z Japonią (bo np. z niej pochodzą, kto ich tam wie), to jak mniemam większość życia musieli spędzić w Watykanie, skoro tam pracują (a przynajmniej ostatnie kilka lat), więc i język włoski byłby tu bardziej na miejscu. Inna sprawa, że „Bloody Hell” mnie rozwaliło. ;p
po 1 epku
Co do oprawy graficznej, zwłaszcza w związku ze zmianą studia – było dobrze i mam nadzieję, że Shuka tego nie zepsuje później, jak to niestety ma w zwyczaju. Jeśli chodzi o muzykę, to w środku odcinka usłyszeć możemy znane już melodie, co właściwie uważam już za mus (no bo jakby to było zmienić podkład teraz? o.O). Opening nie przypadł mi zbytnio do gustu, ale za to ending może mi się spodobać, kiedy bardziej się z nim osłucham (daleko mu do ideału, ale nie ma co wspominać endingu z 1, 2 czy 3 części i przez ich pryzmat oceniać, choć w pewnym sensie nie potrafię inaczej^^').
Krótko mówiąc: tak, chcę więcej!
po 1 epku
Po 1 epku
Grafika nie rzuciła mnie na kolana, choć animacyjnie nie było źle. Na pewno zaprezentowało się lepiej, niż się spodziewałam. Nie podobają mi się zbytnio projekty postaci i do nich będę jeszcze musiała się przyzwyczaić. Najlepiej wygląda ta dziewczyna z wiecznie zamkniętymi oczami, bo właśnie wielgachne oczy na pół twarzy jakoś mi nie leżą w tutaj.
Cóż… no liczę na przyjemną serię i jak przez jakichś czas się zastanawiałam, czy się w ogóle za to brać, tak pierwszy odcinek mnie do tego przekonał. Zobaczymy co z tym zrobią dalej.^^
Tak btw. czy tylko mnie postać w okularach z pierwszej sceny skojarzyła się z Takanashim? Patrząc na to zbliżenie, to chyba właśnie tak miało być, bo inaczej po co by się na nim skupiali?^^'
Key jak zawsze jest sobą.
Gdyby nie starano się do tego dorobić dalszej części z ratowaniem świata i dwoma zwalczającymi siebie nawzajem organizacjami, a po prostu dołożono lekką otoczkę nadnaturalności, to może udało by się wycisnąć z tego coś lepszego. No ale po co! Hej, przecież ratowanie świata jest takie super! Zwłaszcza jeśli robią to moe dziewoje kliknij: ukryte uzbrojone w nadnaturalne zdolności, a kluczem do wszystkiego jest kliknij: ukryte równie urocza loli, która przez pół serii się nie odzywa!. Oczywiście każda z nich obowiązkowo musi mieć tragiczną przeszłość. kliknij: ukryte Strata rodziny jest zresztą najbardziej smutna, więc nada się idealnie dla większości.
No dobra, muszę przyznać, że jest tu się z czego nabijać, ale jak tak się zastanowić, nie jest to nawet w połowie tak głupie jak Charlotte (przynajmniej nie ma sosu do pizzy) i samo zakończenie, choć oczywiście totalnie z tyłka wyjęte, daje radę bardziej, niż to, co dostaliśmy w Szarlotce. Gdyby nie to, że dostaniemy 2 sezon, naprawdę doceniłabym to, że kliknij: ukryte mamy bad end, w którym wszyscy ludzie zostają wymazani ze świata. Przynajmniej było by to coś świeżego. Niestety zdaję sobie sprawę, że jest to rozwiązanie mało Key'owe, więc pewnie w drugim sezonie dostaniemy kliknij: ukryte alternatywne rozwiązanie, które kończy się dla ludzi pomyślnie. I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie (jest jeszcze opcja, że bez Kagari, co też przejdzie).
Ogólnie rzecz biorą jest to tytuł z rodzaju tych tak głupich, że aż śmiesznych, ale właśnie na to liczyłam przed seansem. Zresztą adaptacje gier Keya sprawdzają się do tego wyśmienicie.;p Ode mnie ma aż 4/10, głównie za niezłą pierwszą połowę. Nie jestem pewna czy znajdę czas na 2 serię, ale jeśli tak, to chętnie po nią sięgnę, by dowiedzieć się czy to może być jeszcze głupsze (a podejrzewam, że jak najbardziej może ;p).
1 odcinek
Wizualnie ten pierwszy epek zaprezentował się ładne. Zwłaszcza projekty postaci przykuwają uwagę, zresztą już wcześniej patrząc po obsadzie widać było, że postarano się tutaj jak najbardziej urozmaicić projekty poszczególnych magicznych dziewczynek. Zobaczymy wszakże, czy dane nam będzie poznać jakieś bohaterki spoza grona „głównej” ekipy, bo to na nich najlepiej byłoby widać jak bardzo twórcy się do tych projektów przyłożyli. xd Na plus zaliczyć też mogę tła. Zawsze zwracam na nie uwagę i cieszy mnie, że nie zdecydowano się postawić na nijakie plamy kolorów, ledwie przypominające konkretne obiekty (czy też inaczej rzecz biorąc – standard). Było kilka ujęć, które oglądało mi się z prawdziwą przyjemnością.
Cóż… no nie ukrywam, że z niecierpliwością wyczekuję momentu, w którym bohaterki kliknij: ukryte zaczną się nawzajem wyrzynać. xd Byle to nie wyglądało tak, jak w Akuma no Riddle i naprawdę powinno mi wystarczyć to do polubienia tego tytułu. Aczkolwiek miło by było dostać podobny zestaw charakterów, jaki był w tamtej serii, a przynajmniej kilka ze schematów stamtąd. ;p
To raczej kwestia tego, że Gakkou Gurashi od początku mogło być właściwie wszystkim, czyli że niekoniecznie musiało tam dominować cgdct. New Game zaś nigdy nie zapowiadało się na nic innego, temu też dziwne jest, że ktoś się na tym naciął (ja przynajmniej myślałam, że od czasu K‑ona wszyscy się już nauczyli, że słodkie dziewczęta robią tylko słodkie rzeczy, a nie coś, co niby widnieje w opisie fabuły xd).
A to nie chodzi czasem o to, że skoro się tam pojawiają, to znaczy, że jednak coś takiego funkcjonuje? Błędnie, czy nie, ale jakby nie patrzeć – się przyjęło.
Bliźniaki w sumie mogą być, zresztą mam słabość do bliźniaków od czasu Ourana, temu też ci dwaj szybko wkradli się w me łaski. ;p Choć do samego końca ich nie rozróżniałam, zresztą nawet się specjalnie nie starałam – i tak tworzyli jedność. Co jeszcze… rumieniący się Kusatsu to jednak nie dla mnie – strasznie stracił na jakości w tym sezonie. Dobrze, że ich wybili już na wstępie. xd Za mało było Ryuu i Io, a ja bardzo lubię ten pair… znaczy duet. No i szkoda, że to był sezon Yumoto, akurat jego lubiłam najmniej.
Ostatecznie to wyszło to dla mnie tak na 7/10 – było gorzej, niż w pierwszej części, ale to i tak fajna parodia mahou shoujo. I jednak udało się im tu stworzyć fajną historię, czego się strasznie bałam kiedy odkryli wszystkie karty w zakończeniu pierwszego sezonu. Mogę nawet chcieć więcej ;p
Miłe, ale to w sumie tyle.
Sami bohaterowie są sympatyczni, lecz i w ich przypadku szału nie ma, jeśli chodzi o kreacje. Ashiya i Abeno tworzą razem całkiem zgrany duet, zaś ta mała biała kulka dobrze wypada w roli maskotki. Bardzo polubiłam też Zenko i cieszy mnie, że zdecydowali się wprowadzić kobiecą postać, która na dodatek nie jest irytująca.
Miło spędziłam nad tym czas, ale mogło być znacznie lepiej. Gdyby tak chociaż dołożyć do tego klimatyczną ścieżkę dźwiękową, to już by pomogło, niestety tego się nie doczekaliśmy. Fajna, lekka seria, w sam raz na jeden sezon, o której wszakże dłużej nie będę pamiętała (no chyba, że wyjdzie druga część, bo po takową chętnie sięgnę). Ocenowo to tak 6/10 ode mnie.
Słabo
Zresztą, skoro już jesteśmy przy pytaniach – czy ktoś byłby w stanie mi wytłumaczyć skąd się bierze popularność takich postaci, jak Hanamaru (ta od Zura), czy You (przyjaciółka głównej, ta od pływania)? Są to najbardziej popularne dziewczyny z Aquors (obok Yoshino, ale przy niej akurat wiem, co decyduje o popularności), lecz w serii wypadają chyba najbardziej nijako (ta od Zura ma chociaż to, że mówi „Zura”, ale You? Nie licząc jej odcinka, prawie w ogóle nic o niej nie było przecież…).
Ogólnie to… klapa. Seria bzdurna, przesłodzona i sztuczna, zawierająca wszystko to, co odrzucać może od idolkowych tytułów, a nie potrafiąca zaoferować w zamian niczego więcej. Lubię oglądać stadko słodkich dziewczynek na ekranie, ale jeśli już mają robić słodkie rzeczy, to niech to będą zwyczajne słodkie rzeczy, a nie wydumane próby bycia sławnymi idolkami. Gdzieś tam pewnie kryje się przesłanie, że idolką może zostać każda, wystarczy tylko mocno tego chcieć, lecz niestety nie kupuję tego, a przynajmniej nie w takiej wersji. Dla mnie to jedna z porażek lata, bezczelnie żerująca na popularności pierwszego LL, które było znacznie lepsze. Będę się starała o tym szybko zapomnieć i gdyby nie daj boże miała kiedyś powstać kontynuacja, to raczej nie sięgnę. A jeśli chodzi o idolki, w następnej kolejności spróbuję chyba THE iDOLM@STER. To zaś dostaje ode mnie 5/10, a i to w głównej mierze za 8 epek.