Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Kysz

  • Avatar
    R
    Kysz 9.06.2016 20:43
    Nie mogę się powstrzymać, ale...
    Komentarz do recenzji "Osomatsu-san"
    ...strasznie podoba mi się ta recenzja. Pewnie spory na to wpływ ma fakt, że sama nie wiedziałabym co napisać na temat Osomatsu­‑san, a wręcz sądziłam, że niemożliwym może być ujęcie w dość krótkim tekście wszystkiego, co byłoby ważne. A tutaj autorowi idealnie udało się oddać klimat i sens tej serii – jest to jedna z nielicznych recenzji, w której znajduję sporo wartości także dla widza mającego już seans za sobą (z reguły stoję na stanowisku, wedle którego recenzje są najbardziej przydatne dla osób, które danego tytułu nie widziały). Mogę dodać tylko jedno słowo: brawo!
  • Avatar
    A
    Kysz 5.06.2016 17:48
    Komentarz do recenzji "Pan de Peace!"
    Nędzne to, ale za każdym razem ślinka mi cieknie na myśl o pachnących, ciepłych pysznościach jakimi się tam zajadają. Zjadłabym sobie an pan na przykład @@
  • Avatar
    A
    Kysz 29.05.2016 19:52
    Komentarz do recenzji "Kokoro ga Sakebitagatterunda"
    Film czekał sobie od jakiegoś czasu na obejrzenie, a po tej dość krytycznej recenzji i raczej pozytywnych komentarzach postanowiłam go w końcu obejrzeć. Cieszy mnie, że kompletnie nie zgadzam się z tą recenzją – nie tyle na zasadzie ignorowania uchybień, ile po prostu uważam, że część z przypisywanych filmowi przez recenzenta wad nie ma właściwie pokrycia w rzeczywistości.

    Przede wszystkim nie myślę, by fabularnie był on schematyczny. Owszem, jeśli mówimy o głównej osi, jaką stanowi poradzenie sobie z problemem głównej bohaterki, faktycznie można powiedzieć, że nie ma tu miejsca na wiele oryginalności. W końcu dostajemy  kliknij: ukryte  Mamy więc szkolny musical, który początkowo stoi pod znakiem zapytania, bo nikt właściwie nie jest mu przychylny, mamy grupkę postaci, którzy z czasem coraz bardziej się do siebie zbliżają i mamy nawet małą przeciwność losu na koniec. Proste? Proste. Jednakże tym, co wyróżnia ten tytuł są szczegóły, związane przede wszystkim z relacjami między postaciami. Gdybyśmy mieli do czynienia z typowo schematyczną konstrukcją,  kliknij: ukryte  Co najważniejsze jednak – nie poświęcono by na budowanie tych relacji aż tyle czasu i absolutnie nie zgadzam się, że jest to nieważne, bo jak dla mnie to właśnie na tym opiera się całość. W sensie, nie chodzi mi tutaj po prostu o wątek romantyczny, a raczej o budowanie więzi między postaciami i próby zrozumienia siebie nawzajem. W końcu to nieporozumienia i strach wyrażania prawdziwych uczuć okazują się być największym problemem bohaterów. W tym też upatruję główną myśl tego filmu, a skoro tak, to właśnie odejście do zwyczajowego poprowadzenia wątków romantycznych na rzecz bardziej naturalnych rozwiązań, nie podążanie utartą ścieżką (czy też, jak to ujął recenzent – nie prowadzenie po sznurku) stanowi o faktycznej sile tej produkcji.

    Zresztą na poziomie kreacji samych bohaterów również widać odstępstwa od standardowych założeń. Natsuki, choć zazdrosna, nie wyżywa się ani na Jun, ani na Takumim i nie stanowi bynajmniej standardowego trzeciego kąta w trójkącie. Zachowuje się zdecydowanie normalnie, a jej uczucia do Takumiego wypadają bardzo naturalnie. Sam Takumi jest tu w sumie największym problemem jak dla mnie, bo gra rolę „zwyczajnego gościa”, przy czym miło było zobaczyć, że on sam jest tego w pełni świadomy. Zresztą chociażby jego reakcja na zachowanie Daikiego w klasie, kiedy to tamten obraża Jun, była nietypowa jak na schemat, który teoretycznie miał prezentować. Daikiego nie nazwałabym tak po prostu bucem, które to określenie padło w recenzji, bo dość szybko się chłopak mityguje odnośnie swego niemiłego zachowania. Jest szorstki w obyciu i bywa chamski, ale potrafi przeprosić za swoje zachowanie – mam zresztą wrażenie, że (nie licząc sceny z Jun) dla niego to, co mówi nie jest problemem, bowiem zwyczajnie wyraża on to, co myśli. Zostaje jeszcze sama Jun, którą naprawdę świetnie tu przedstawiono. Nastawiałam się na kolejną nieśmiałą, zamkniętą w sobie nastolatkę, ugodową i pozbawioną jakichkolwiek zalążków charakteru. I jakby nie patrzeć, Jun po części właśnie taka jest, a jednocześnie to dość energiczna i odważna postać z olbrzymią wyobraźnią.
    Dodam jeszcze, że za spory plus filmu uważam bardzo dobre wykreowanie bohatera zbiorowego, jakim jest klasa. Nie stanowią oni tylko i wyłącznie bezosobowego tła, masy pojawiającej się na drugim planie. Co prawda w tak krótkim czasie nie dałoby się ich wszystkich ujednostkowić, ale wyodrębnienie kilku postaci z tłumu i poświęcenie im odrobiny uwagi w zupełności wystarczyło.

    Zgodzę się natomiast, że trochę w zbyt prosty sposób starano się wywołać w widzu wzruszenie, co zapewne u niektórych wywoła zgoła odmienne uczucia. Ja się co prawda wzruszyłam, ale u mnie to raczej standard, natomiast jestem w pełni świadoma, że zastosowane tu chwyty mogą się niektórym wydać zbyt sztampowe. Przy czym przypisuję temu zdecydowanie mniejszą wagę, niż autor recenzji, bo patrzę na to znacznie bardziej jak na okruchy życia, niż dramat.

    Podsumowując – mnie film bardzo się spodobał. Nie był może idealny, natomiast potrafił wprowadzić rozwiązania oryginalne, dzięki czemu nie stanowił kolejnej kalki „szkolnych historii z dramatem w tle”. Na pewno jest produkcją wartą uwagi, zwłaszcza, że podobnych anime ze świecą szukać (owszem, znajdzie się parę przykładów prezentujących lepszy bądź podobny poziom, jednakże lista ta długa nie będzie).
  • Avatar
    Kysz 21.05.2016 20:24
    Komentarz do recenzji "Netoge no Yome wa Onnanoko ja Nai to Omotta?"
    Jak kogoś nie śmieszą akcję pokroju poślizgnięcia się na skórce od banana, to nie ma czego szukać w komediowych anime, bo nic zabawniejszego tutaj nie znajdzie.

    A to takie akcje jeszcze kogoś śmieszą? o.O
    Na szczęście anime ma jeszcze do zaoferowania ciekawe, nieszablonowe komedie, nie zaś tylko chłam oparty na wyświechtanych gagach. A samo Netoge jest w sumie przeciętne, nic specjalnego nie prezentuje, zaś elementy komediowe nie odrzucają, ale też do wybitnych nie należą. Ot, takie patrzydło z idiotką na głównym planie.
  • Avatar
    Kysz 21.05.2016 20:20
    Komentarz do recenzji "Musaigen no Phantom World"
    Ot, może Musaigen to nieszczególne, ale całkiem przyzwoite oglądajło ze świetną oprawą wizualną, której pozazdrościć może 95% bajek, a samo to powoduje, że nawet te słabsze i nudniejsze odcinki łatwiej przetrawić.

    Niestety nie… jakże bardzo chciałabym, żeby tak było, ale po prostu nie… zwłaszcza, że te słabsze odcinki to zdecydowana większość (czyli praktycznie wszystko nie licząc pierwszego epka i końcówki). Oglądanie takiego dziadostwa dla oprawy wizualnej to nawet nie tyle nieporozumienie, ile zwykły masochizm. xd W sumie to z oceną się zgadzam, bo to nie jest tytuł warty uwagi – już nawet Kyoukai no Kanata miało więcej do zaoferowania, niż Musaigen, który właściwie był jednym wielkim zapychaczem i to w tandetnie „bajkowym” stylu. Jak lubię nowy styl KyoAni i nawet ich serie o niczym mi pasują, tak Musaigen to zdecydowanie jedno z ich najgorszych anime ostatnimi czasy.
  • Avatar
    A
    Kysz 21.05.2016 15:14
    Komentarz do recenzji "Musaigen no Phantom World"
    Nie można w żadnym razie nazwać Muisagen no Phantom World haremówką, choć na pierwszy rzut oka ma po temu idealne warunki, mamy bowiem w roli głównej chłopaka otoczonego przez gromadkę dziewczyn.

    Akurat więcej w tym tytule haremówki niż w opisywanym niedawno przez tego samego autora Shoujo­‑tachi wa Kouya o Mezasu. Tu wyraźnie widać, że wszystkie dziewczyny są w jakimś stopniu zauroczone bohaterem (są nawet pewne scenki, w których starano się to pokazać, niby nieco z humorem), tam tylko dwie wykazywały zainteresowanie protagonistą…
  • Avatar
    Kysz 13.05.2016 19:11
    Re: Również kilka spostrzeżeń/teorii po 6 epku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
     kliknij: ukryte 

     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Kysz 12.05.2016 15:02
    Re: Również kilka spostrzeżeń/teorii po 6 epku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Kysz 11.05.2016 20:43
    Re: Również kilka spostrzeżeń/teorii po 6 epku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Kysz 11.05.2016 19:52
    Również kilka spostrzeżeń/teorii po 6 epku
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Trochę z opóźnieniem, ale obejrzałam ten 6 odcinek, poczytałam też poniższe teorie i co prawda nie stawiam póki co jakichś głębszych teorii, ale chciałabym zwrócić uwagę na kilka rzeczy.

     kliknij: ukryte 

    Ogólnie, to naprawdę dobrze ogląda mi się te serię. Humor sam w sobie jest raczej niskich lotów, ale dość wyważony, więc mi nie przeszkadza. Natomiast nie do końca jestem przekonana do głównego bohatera. Na pewno wyróżnia się on spośród protagonistów z podobnych serii/adaptacji LN. Widać powolny rozwój jego charakteru, zmiany w zachowaniu. Momentami jest wyjątkowo błyskotliwy i rozważny, no ale właśnie – czasami wydaje mi się, że jest zbyt głupi i lekkomyślny i te dwie jego strony się jak dla mnie ze sobą gryzą. Dziwi mnie na przykład, że jakoś tak… wyjątkowo dobrze przeszedł do porządku dziennego nad swoją sytuacją. Nawet nie ma pewności, czy naprawdę za każdym razem „zmartwychwstanie”. Rozwaliło mnie chociażby to, że  kliknij: ukryte 

    Nie zmienia to oczywiście faktu, że póki co seria mnie zaskakuje i oglądam ją z zaciekawieniem. Jeśli dobrze połączą wszystkie wątki, może wyjść z tego coś wartego zapamiętania na dłużej, zwłaszcza, że seria ma być dwusezonowa, co daje nadzieje na solidnie rozwinięcie i domknięcie jakiegoś wątku w satysfakcjonujący sposób.
  • Avatar
    Kysz 4.05.2016 10:36
    Re: Komentarz tylko i wyłącznie do recenzji
    Komentarz do recenzji "Dagashi Kashi"
    [/cytuj]
    Kysz­‑sama ;_; Przecież nie piszę elaboratów po to, żeby się nawzajem obrażać. Miej trochę wiary.

    Wiara umarła wiele podobnych postów wcześniej niestety…


    1. Cóż, można się sprzeczać, że będzie wartościowa dla każdego, kto nie lubi Hotaru, a tu już coś :P

    A jaką wartość to będzie miało dla czytelników, którzy jeszcze danego tytułu nie widzieli? ;p
    Zasadniczo, w przypadku recenzji tego typu anime, nie rozumiem kierowania ich do osób, które już zapoznały się z danym tytułem. Nie ma tutaj niczego skomplikowanego, co trzeba byłoby specjalnie roztrząsnąć, każdy sobie zdanie na temat serii wyrobił i jeśli lubi Hotaru, to taki tekst tego nie zmieni, jeśli zaś nie lubi – to też tekst niczego do tego nie wniesie. xd

    To już jest zasadnicza różnica w podejściu między nami. Każdy ma inny sposób patrzenia na anime i jednym z założeń, z którego ja wychodzę to to, że jeśli seria od początku mówi Ci, że czegoś w niej nie będzie, nie czyni to braku tego czegoś lepszym.

    Czy to, że shounenowy bohater nie ma w sobie jakiejś głębi, poza pomaganiem przyjaciołom, i wiadomo to od pierwszego odcinka, czyni z niego lepszą postać? Może nie do końca rozumiem co masz na myśli, ale moje prywatne ocenianie nie trawi takiego argumentu.

    Bardziej chodziło mi o coś na zasadzie: „jeśli dostaję komedię, nie wymagam dramatu”, tj. nie oceniam serii komediowej przez pryzmat tego, że nie udało jej się mnie wzruszyć. I tak samo tutaj – Dagashi Kashi od początku oparte było tylko i wyłącznie na gagach, temu też nie uważam braku wątków romantycznych za wadę tej serii. To po prostu nie jest typ anime, od którego należałoby oczekiwać tego wątku (tak samo jak nie spodziewałam się tu liniowej fabuły, filozoficznych rozważań, czy supermocy).
    Kwestia związana z shounenowym bohaterem to jednak troszkę coś innego. Choć z drugiej strony nie uważam, by zasadne było stawianie wielkich wymagań przed tego typu postacią. Jakby nie patrzeć shouneny kierowane są do nastoletnich chłopców, wymaganie od nich skomplikowanych kreacji psychologicznych postaci jest jednak nie na miejscu. Acz zgadzam się, że powinien sobą coś prezentować, przy czym jestem zdania, że takich bohaterów ocenia się podług innych kryteriów niż np. w przypadku dramatów obyczajowych (tak samo to wygląda w przypadku moe seryjek, do których mi zdecydowanie bliżej – gdybym chciała patrzeć na bohaterki w nich w taki sam sposób, jak na postaci np. z Ping Ponga, czy Uchuu Kyoudai, to wszystkie musiałabym ocenić na jedno wielkie 0, może czasami trochę wyżej. Lecz przecież nie o to chodzi, bo rola bohaterów w tych seriach jest zupełnie inna, w związku z czym ich kreacje oparte są na różnych rzeczach).

    Swoją drogą, jeśli chodzi o Hotaru, to dla mnie była to fajna postać, idealnie nadająca się na główną bohaterkę do tej serii. Jest jednowymiarowa, przez co nie mogę jej uznać za w pełni udaną, ale to ona nadaje największego dynamizmu temu tytułowi. Gdyby w takiej konwencji na pierwszym planie osadzić postać pokroju Sayi, tytuł stałby się zwyczajnie nudny – taka bohaterka nie uciągnęłaby tego typu komedii po prostu, to musiał być ktoś bardziej ekscentryczny.

    To nie była twórcza interpretacja fanserwisu w FT – to było rzucone prosto w twarz w tym wątku xD Na takim konkursie strojów bikini, na przykład, nie zostawiłbym suchej nitki.

    Więc może to jednak nie był fanserwis? W sensie – obnażenie bohaterki jeszcze nie sprawia, że scena jest fanserwiśna i jeśli ma to uzasadnienie fabularne i/lub głębszy sens, nie będzie wtedy fanserwisem. Wszystko zależy jak to zostało pokazane – gdy ona po prostu zdziera z siebie ciuchy, po czym nie następują żadne dwuznaczne najazdy kamery na jej ciało, to raczej ciężko tu mówić o fanserwisie.
  • Avatar
    Kysz 4.05.2016 09:54
    Re: Komentarz tylko i wyłącznie do recenzji
    Komentarz do recenzji "Dagashi Kashi"
    Zrozumiałabym, gdyby tam na końcu pojawiła się emotka w stylu „xd”. A że jej nie ma, odebrałam to zupełnie inaczej – zbyt wiele siedzi tu osób, które do komentarzy wchodzą wybitnie po to, by się kłócić i siać zamęt…
  • Avatar
    Kysz 3.05.2016 23:31
    Re: Komentarz tylko i wyłącznie do recenzji
    Komentarz do recenzji "Dagashi Kashi"
    1. Nie powiesz mi, że w swoich niemal 900 obejrzanych anime, nie ma ani jednego, którego nie lubisz z powodu głównego bohatera. I ja mam tak z tym. Dla mnie Hotaru jest postacią wybitnie nieinteresującą, posiadającą znikome oznaki osobowości i sprowadzoną do roli fanserwiśnej lalki i źródła gagów, który to los, jak na główną bohaterkę, uważam za bardzo smutny.

    Są takie anime, a i owszem. Ale jeśli mam świadomość, że nie lubię jakieś serii głównie z powodu bohatera/bohaterki, to zwyczajnie nie biorę się za pisanie recenzji, bo jej treść nie będzie wartościowa dla nikogo.

    2. Tak, mogłem ująć lepiej co myślę o Sayi, bez stwierdzania, że była moją ulubioną bohaterką. Tak, chciałbym zobaczyć romans z nią (znowu, nie wierzę, że nigdy nie kibicowałaś pobocznemu romansowi). Gdyby był wątek romantyczny z Hotaru, również byłbym zadowolony.

    Więc trzeba było to zrobić – już by to lepiej wyglądało i zawierało jakieś konkrety, z których potencjalny czytelnik mógłby skorzystać.
    A co do romansu – no fajnie, też byłabym zadowolona gdyby rozwinęli wątek romantyczny z którąkolwiek z postaci. Ale nie oceniam tej serii przez pryzmat czegoś, czego od początku tam nie miało być. -.-

    3. Czy wymagam za dużo od historii, jeśli chcę, żeby fanserwis w niej do czegoś służył? Do czegoś innego niż tylko podniecanie japońskich nastolatków? Weźmy głupiego Fairy Tail'a, gdzie w Arcu z Jellalem zrzucenie przez Erzę ciuchów było symbolem uwolnienia się z mentalnego pancerza. Głupie? Może. Po coś? Chyba tak.

    Nie będę się nawet wypowiadała na temat tej, jakże cudnej, „interpretacji” fanserwisu w FT… Poza tym sorry, ale tego typu fanserwis z zasady służy tylko i wyłącznie do podkreślenia atutów bohaterek, czyli w sumie do podniecenia japońskich nastolatków. Może być lepiej, bądź gorzej wkomponowany, ale dopatrywanie się w nim głębszego sensu prowadzi donikąd. xd
    Inna sprawa, że znowuż wystarczyłoby dokładnie to zawrzeć w recenzji, zawsze to byłby już jakiś punkt oparcia dlaczego aż tak wzburzył cię fanserwis w tym tytule…

    Nie wiem zresztą po co ja się męczę, bo już pierwsze zdanie twojej wypowiedzi wyraźnie pokazuje twój poziom i to, że w sumie to chyba nie warto ci odpowiadać…
    Dobra, nie. Z tobą się pokłócę.

    Dyskusja zawsze mile widziana, ale jeśli odpowiadasz z nastawieniem, że będziesz się kłócić, to nawet nie ma sensu zaczynać…
  • Avatar
    A
    Kysz 3.05.2016 17:46
    Po 4 epku
    Komentarz do recenzji "Kiznaiver"
    Nie mam zielonego pojęcia co o tym myśleć, ale to jest… ciekawe! Początkowo trochę mnie odpychało przerysowanie wszystkiego, ale kiedy się do tego przyzwyczaiłam, zaczęło mi się to coraz lepiej oglądać. Kreowany tu klimat jest wyjątkowo zgrabnie podany i zdecydowanie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, jakoby poszczególne elementy były ze sobą topornie łączone. Przywołane w komentarzu niżej Bungou Stray Dogs jest właśnie idealnym przykładem na to, jak nie powinno się łączyć komedii z powagą. W Kiznaiver mamy do czynienia ze swoistego rodzaju zniekształceniem poszczególnych elementów, dzięki czemu łączą się one zgrabnie poprzez płaszczyznę przerysowania. Zarówno pokazywany tu dramat, jak i komedia są zwyczajnie absurdalne i czasami trudno oddzielić granicę między nimi. Taka konwencja jest ryzykowna i ciężko mi przewidzieć co z tego wyjdzie, ale póki co seria daje radę. Problem w tym, że rozplanowano ją na jeden sezon zaledwie, a do tej pory, po 4 odcinkach, nie mamy nawet ogólnej wizji tego, do czego to może zmierzać. Nie powiem – tajemniczość jest dla tego tytułu kluczowa i póki co przemawia na jego korzyść, lecz jednocześnie sprawia, że trzeba dać temu spory kredyt zaufania. I podejrzewam, że aż do samego końca nie będzie wiadomo, czy to właściwie hit, czy jednak kit.
  • Avatar
    R
    Kysz 1.05.2016 19:33
    Komentarz tylko i wyłącznie do recenzji
    Komentarz do recenzji "Dagashi Kashi"
    Jest to chyba najsłabsza recenzja, jaką do tej pory tu widziałam. Autor wyraźnie nie miał pomysłu co napisać, ani się pewnie nawet nad tym szczególnie nie zastanawiał, bo wyszło z tego takie… byle co. Czytając to odniosłam wrażenie, że anime mu się nie spodobało… bo było za dużo Hotaru (ekhm… głównej bohaterki…) i nie rozwinięto wątku romantycznego między głównym bohaterem a Sayą (ekhu… ekhu… w czystej wody komedii). Pal licho samą ocenę, bo tę mogę zrozumieć (każdy wystawia taką ocenę, jaka mu najbardziej pasuje). Ale nie wraz z tak bezsensowną argumentacją z rodzaju „skoro nie ma romansu z moją ulubioną postacią, to całość jest be i w ogóle reszta postaci to jacyś debile, tylko Saya jest słodka”. Zresztą nie rozumiem też po co pisać recenzję anime z jawnym fanserwisem, kiedy samemu się twierdzi, iż „na erotyczny fanserwis reaguje jak smok na ołówek włożony w oko – pluję ogniem”. Żeby nie było – to nie jest argument z rodzaju „nie podobało ci się, to nie pisz o tym recenzji”, tylko nie potrafię załapać po co pisać o czym, co zawiera motywy, których wyraźnie nie trawimy. Żeby to jeszcze wprowadziło fanserwis jakoś znienacka, tak od czapy… ale nie – tu od początku jasno i wyraźnie pokazano jakiego rodzaju żartów należy się spodziewać… i dokładnie takie gagi dostaliśmy.
    Szczerze powiedziawszy, przy tego rodzaju tekstach zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej by było wprowadzić jakiś system oceniania recenzji, według którego lepiej oceniony tekst wskakiwał by jako recenzja główna. W większości przypadków to co prawda nie ma sensu, ale tutaj aż się prosi (bo to, że powstanie recenzja alternatywna, to podejrzewam tylko kwestia czasu) – zostawienie tego potworka jako „recenzji” głównej to czyste nieporozumienie.
  • Avatar
    A
    Kysz 28.04.2016 15:59
    Bardzo udana seria
    Komentarz do recenzji "GA: Geijutsuka Art Design Class"
    Od jakiegoś czasu mam fazę na podobne tytuły o codziennym życiu grupki dziewcząt. Trochę ich jest i na pierwszy rzut oka wszystkie wydają się podobne, ale to mylne wrażenie i GA udowadnia jak bardzo. Czy to absurdalna komedia? Schematyczne anime szkolne? Realistyczne okruszki życia oparte na motywie sztuki? Jak się okazuje – wszystko po trochu. Bardzo mnie zaskoczyło jak umiejętnie udało się twórcom łączyć różne klimaty, swobodnie przeskakując od totalnie absurdalnych scenek komediowych, poprzez codzienną rzeczywistość, do scen o bardziej melancholijnym zabarwieniu. Niestety to rzadka umiejętność, co udowadnia wiele nowych serii (takie łączenie komedii z powagą jest chyba teraz w modzie i cóż… rzadko się udaje). Do tego sam humor realnie potrafił mnie rozbawić, bazując z jednej strony na schematycznych motywach, oprawiając to wszakże w bardziej nowatorskie, ożywcze rozwiązania. Baaaardzo rzadko trafiały się momenty, których kompletnie bym „nie czuła” i w sumie nie nudziłam się przy tym nigdy, a 12 odcinków przeleciało mi raz dwa.
    Wyjątkowe są w tym zwłaszcza bohaterki, które tworzą niezwykle udaną grupkę. Zbudowano je w oparciu o znane szablony, każdej z nich dodając jednak jakiś unikatowy, specyficzny tylko dla niej, kolor. I dzięki temu wypadły one niezwykle żywo, a ich wzajemne relacje prezentowały się bardzo naturalnie. Również bardzo ciekawym zabiegiem było równoczesne przedstawianie perypetii członków klubu plastycznego (tu za szczególny plus muszę policzyć obecność męskich postaci) i wzajemne przeplatanie się scen z udziałem obu grup.
    Swoją drogą, naprawdę fajnie pokazano tutaj wszelkie kwestie związane ze sztuką, czy też raczej z tworzeniem sztuki. Sama co prawda artystycznego talentu nie mam, ale lata spędzone w towarzystwie studentów wydziału artystycznego swoje zrobiły i zgadzam się, że to, co tutaj pokazano ma wiele wspólnego z rzeczywistością (do wielu sytuacji spokojnie mogłam się odnieść z perspektywy osoby, która widziała podobne zachowanie na żywo xd). No i rzeczy „na specjalną okazję”... skąd ja to znam. ;p
    Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to grafika, choć specyficzna, bardzo przypadła mi do gustu. Niby to takie uproszczone, takie „niskobudżetowe”, ale miało w sobie jakiś taki klimat i stylistycznie idealnie wpasowało się w charakter serii. Co do muzyki, to głównie zwróciłam uwagę na opening, który szybko wpadł mi w ucho. Plus też za zmiany endingowe, szczególnie jeśli chodzi o wizualizacje – lubię takie zabiegi.
    Bawiłam się przy tym tytule znakomicie i zaliczam go do czołówki jeśli chodzi o różnego rodzaju wariacje na temat CGDCT. Zdecydowanie jest to seria bardzo niedoceniona, tak samo zresztą jak Sketchbook. Sama zapewne bym po nią tak szybko nie sięgnęła, gdyby nie bardzo zachęcająca recenzja, za którą pięknie dziękuję.^^ Szkoda, że to tylko jeden sezon, bo bardzo polubiłam bohaterki tej serii i chętnie obejrzałabym więcej ich codziennych przygód. Trochę pocieszające jest to, że przede mną została jeszcze OVA i… chyba ją sobie zostawię na „specjalną okazję”. ;p
  • Avatar
    A
    Kysz 25.04.2016 19:42
    Po 3 epku
    Komentarz do recenzji "Sansha San'you"
    Właściwie mam mieszane uczucia względem tej serii. Z jednej strony bardzo się nią jaram, zwłaszcza, że jest najczystszym przedstawicielem gatunku ze wszystkich tegosezonowych propozycji, z drugiej – to jednak nie jest jeszcze „to”.
    To w ogóle ciekawe, że tyle serii spod tego znaku wychodzi w jednym czasie, a jednak nie czuję powtarzalności oglądając je. W Bakuon tematem przewodnim są motory, zaś w Haifuri mamy militaria, Anne Happy zaś to mocno absurdalna, przerysowana komedyjka. Pan de Peace jest najbardziej nijakie z nich wszystkich i wyróżnia go głównie długość odcinków. Gdybym miała napisać jedną rzecz, która wyróżnia Sansha Sanyou wśród innych, podobnych tytułów, postawiłabym na postaci, a konkretniej na ich bardzo naturalne zachowanie. Owszem, opierają się one na jakimś popularnym schemacie, lecz jednocześnie dodano im takie cechy, które je z tego w pewien sposób wyłamują. Dzięki temu, nawet oglądają bardzo standardowe sytuacje z ich udziałem, nie czuję aż takiej powtarzalności. Niestety właśnie poszczególne sceny są skonstruowane jakoś tak… trochę bez polotu, przez co potencjał leżący w samych bohaterkach wydaje mi się być kompletnie nie wykorzystywany.
    Jeśli o mnie chodzi, to ten sezon CGDCT przestawia się następująco: Sansha Sanyou > Anne Happy > Bakuon > Pan de Peace >>>> Haifuri (drop). Ogólnie to źle nie ma, acz brakuje mi tu jednak perełki w stylu NNB, czy choćby GochiUsa – zważywszy jak dużo tego wyszło, liczyłam, że choć jednemu tytułowi uda się dorównać czołówce gatunku, ale raczej się na to nie zanosi niestety…
  • Avatar
    Kysz 24.04.2016 11:39
    Re: Kompletnie nie zgadzam się z oceną tej serii
    Komentarz do recenzji "Inu to Hasami wa Tsukaiyou"
    Winterguest napisał(a):
    A może w przypadku opublikowania takiej recki powinna być możliwość wrzucenia alternatywnej, równoprawnej recenzji, żeby przeglądający miał możliwość dowiedzieć się i dlaczego ktoś tego nie polubił i dlaczego ktoś inny uważa serię za wartościową?

    Przecież jest taka możliwość, tyle że do tej pory nikt nie pokusił się o napisanie recenzji alternatywnej. Zawsze możesz sam takową napisać.^^
  • Avatar
    A
    Kysz 21.04.2016 18:15
    Coś jest nie tak...
    Komentarz do recenzji "Joker Game"
    Kompletnie nie wyczuwam w tym jakiegoś ciekawszego klimatu. O ile po zapowiedziach byłam bardzo pozytywnie nastawiona, tak 1 odcinek zachwiał nieco mój optymizm, a 3 go prawie w całości pogrzebał. Epizodyczna fabuła wydaje mi się średnio trafionym pomysłem w tym przypadku, zwłaszcza jeśli planują wrzucać nas w środek jakiejś akcji tak ni z gruchy, ni z pietruchy, jak to zrobili w 3 odcinku. Odniosłam wrażenie, że właściwie to, co najlepsze nas ominęło, a zaserwowano nam tylko pośpieszny finał. Nie obchodził mnie ani główny bohater, ani reszta postaci, przez co cała historia wydała mi się płytka. A przecież, jak się tak zastanowić, to mógłby być świetny materiał do wykorzystania nawet na kilkanaście odcinków. Tylko trzeba by było zacząć od początku, wprowadzić nas w realia, zapoznać z bohaterami… no w sumie zmienić wszystko. Już nawet głupoty typu  kliknij: ukryte , czy  kliknij: ukryte  – gdyby tylko ktoś zechciał nas jakkolwiek zainteresować tym, co się dzieje na ekranie, to byłabym tak wdzięczna, że przymknęłabym na nie oko.
    Denerwuje mnie idealizacja tych szpiegów, która tonami wylewa się z ekranu. Już w pierwszych dwóch epkach było to wspaniale widać, zwłaszcza w porównaniu do Sakumy. Każdy ich ruch, każde spojrzenie, każdy uśmiech aż ociekał zarąbistością. Oczywiście „przeciwnicy” zostali nakreśleni bardziej karykaturalnie, zwłaszcza szef Sakumy był odrzucający i na jego tle ci agenci wypadali niemal jak półbogowie…
    Owszem, seria się wyróżnia wśród kolorowej papki serwowanej co sezon, ale wśród seriali poważniejszych wydaje się być raczej anime z dolnej półki – widać zresztą, że starano się uniknąć zrobienia z tego zbyt hermetycznego tytułu i chociażby całe historyczne tło jest traktowane totalnie po łebkach. Żeby tak chociaż zamiast tego było dużo dobrej akcji, ale ech… i tego tu brak. Totalnie nie czuję się zachęcona do sięgnięcia po kolejny odcinek. Może go sprawdzę, ale jeśli będzie na takim samym poziomie, co 3, to raczej się z tym tytułem pożegnam.
  • Avatar
    Kysz 12.04.2016 11:52
    Re: CGDCT czyli powinno być Yaaay4 a jest wielkie ble!
    Komentarz do recenzji "Hai-Furi"
    Gdyby tam było czego konkretnie bronić, to może więcej osób byłoby do tego chętnych. Mnie na przykład pierwszy odcinek zaciekawił, ale z drugiej strony nie widziałam tam wielu wyraźnie pozytywnych aspektów, do których mogłabym się jakkolwiek odnieść. Tak jak w przypadku Haifuri to było tylko pierwsze wrażenie oparte wyłącznie na tym, że tam mi się podobało, a tu nie – bez żadnych konkretów. Ciężko używać poważnych argumentów li tylko po pierwszym epku. xd
  • Avatar
    Kysz 12.04.2016 11:47
    Re: CGDCT czyli powinno być Yaaay4 a jest wielkie ble!
    Komentarz do recenzji "Hai-Furi"
    Ale… ja przecież nie skrytykowałam Anne Happy. xd
    Poza tym stwierdzenie w rodzaju „to jest kupa”, przynajmniej dla mnie nie ma w sobie ni krzty obiektywizmu. Ba, wręcz ocieka subiektywnym jadem i ja przynajmniej nie traktowałabym go poważnie (i właściwie tak to miało brzmieć z mojej strony). I tak jak mówię – to nie miało służyć rozpoczęciu jakiejkolwiek dyskusji, czasami chce się po prostu i zwyczajnie ponarzekać na coś, bardzo subiektywnie i personalnie, bez żadnej argumentacji. Zwłaszcza, że ja nie twierdzę, że to się nie może podobać – zauważ, że nie odniosłam się do wcześniejszych, raczej pozytywnych komentarzy względem tego, nie próbując nikogo przekonać, że to jednak nie jest fajne.

    Jakbyś napisała, że „To najlepsze anime jakie jest w sezonie, bo ma statki” to też bym się na Ciebie krzywo popatrzył.

    Pytanie tylko, czy wywołałoby to wtedy te wszystkie komentarze? xd Zawsze mnie rozwalało, że najwięcej protestujących jest zawsze wśród obrońców tytułu w stosunku do negatywnego komentarza. Mniej się czepiają ludzie uogólnień jeśli chodzi o chwalenie czegoś (a pragnę zauważyć, że i tutaj padały „argumenty” w stylu: „ale przecież to jest fajne/słodkie/moe”).
  • Avatar
    Kysz 12.04.2016 10:49
    Re: CGDCT czyli powinno być Yaaay4 a jest wielkie ble!
    Komentarz do recenzji "Hai-Furi"
    Jeśli dojdzie do zamknięcia obrębie jednej tylko grupy, w której pojawia się jakiś gen negatywny, to wiadomo, że po pewnym czasie skutki będą fatalne. Z drugiej strony okazjonalne związki kazirodzcze, tj. sytuacja w której nie nakłaniamy ani do mieszania się w obrębie danej grupy, ani nie zakazujemy tego, tak naprawdę wcale tego nie gwarantuje. Chore dzieci rodzą się przecież cały czas, jakby nie patrzeć – nie ze związków kazirodczych.
  • Avatar
    Kysz 12.04.2016 10:46
    Re: CGDCT czyli powinno być Yaaay4 a jest wielkie ble!
    Komentarz do recenzji "Hai-Furi"
    Ale wiesz… ja tylko napisałam komentarz wyrażający moją frustrację spowodowaną zetknięciem się z nielubianym przeze mnie motywem. To nie miał być wstęp do jakiejkolwiek dyskusji… więc właśnie nie rozumiem skąd nagle tyle osób się tu zebrało krytykować moją opinię. xd Gdybym chciała sobie podyskutować na temat tego dlaczego uważam to za marny tytuł, napisałabym coś konkretnego – to miało być tylko wylanie żalu na tę serię, czy raczej jej pierwszy odcinek w zetknięciu z oczekiwaniami względem niej. Nie uważam tej serii za wartej jakiejś konkretnej dyskusji, aż żałuję że to ma teraz tyle odsłon, a tytuły, o których faktycznie można by podyskutować – nie.
  • Avatar
    Kysz 12.04.2016 09:36
    Re: CGDCT czyli powinno być Yaaay4 a jest wielkie ble!
    Komentarz do recenzji "Hai-Furi"
    Ale przecież na początku mojej wypowiedzi wyraźnie zaznaczyłam, że MNIE to razi, że JA takiego motywu nie lubię. To chyba oczywiste, że to jest kupą właśnie DLA MNIE. Czy naprawdę trzeba wiecznie dopisywać „moim zdaniem”, „według mnie”, „w moim subiektywnym odczuciu”, żeby nikt nie poczuł się czasem urażony?

    Co do kazirodztwa – cóż to było porównanie tylko dla pokazania jak bardzo dany motyw mnie odrzuca. A zatem nie porównywałam stricte kazirodztwa do jarania się bronią. A nic nie poradzę, że te rzeczy dokładnie tak samo uważam za niesmaczne (nie patologiczne, a właśnie odrzucające). Btw. ale ty wiesz, że uznanie kazirodztwa za patologię tak naprawdę nie ma utwierdzenia biologicznego? Jakby nie patrzeć zostają wzmocnione nie tylko cechy negatywne, ale i pozytywne, więc wynik zależy tylko od układu genów.
  • Avatar
    A
    Kysz 12.04.2016 09:25
    Pierwsze wrażenie
    Komentarz do recenzji "Wagamama High Spec"
    Nie wiem dlaczego ja to właściwie oglądam. No dobra, trochę wiem – interesujące jest, czy można w tak krótkiej formie zawrzeć cokolwiek ciekawego z motywem haremowym. Poza tym lubię pooglądać sobie czasem typowe schematy, a im mniej czasu na to poświęcę, tym lepiej. I tu na scenę wkracza Wagamama z jej 5 minutami na epek, czyli idealnym czasem jak na harem ecchi. Bo w końcu – co jest w takich ecchi haremówkach poza kawaii panienkami, klejeniem się do bohatera i nachalnym/okazjonalnym (niewłaściwie skreślić) fanserwisem? Z reguły nic ciekawego. A zatem ograniczmy się do meritum i będzie cacy. Tak też zrobili w pierwszym epku, którego istotą było to, że dziewczęta się rozebrały. Fajnie było, koniec odcinka. xd Wietrzę idealną sezonową głupotę do pośmiania się.^^