x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Tak szczerze powiedziawszy nie jest to złe, ale nie widzę w tym wychwalanego przez niektórych geniuszu – ot, taka odmóżdżająca seria nieco powyżej przeciętnej. Na dodatek jakieś kawałki flaków czy kij wie czego rozwleczone co chwila po ekranie mnie zwyczajnie nie kręcą – gdybym była nastoletnim chłopcem, to może, ale tylko może, by mnie to jarało.
Oczywiście animacja jest genialna i seria prezentuje się wizualnie świetnie. Opening wpadł mi do ucha od początku i nie chce wylecieć. Gdyby tylko dołożyć do tego jakieś inne anime…
Ogólnie to nie mam zamiaru tego kontynuować, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafię sobie wyobrazić niczego, co mogłoby ten tytuł uratować w moich oczach. Przez dwa odcinki było nudno, czyli w stylu takiej shounenowej „epickości” z ledwie kilkoma ciekawszymi momentami. Już wolę sobie wybrać jakiś inny rozrywkowy tytuł z sezonu, który mnie tak nie zmęczy.
Właściwie… coś w tym może być. Myśleli pewnie, że taki przeciętny widz, który ogląda tego typu serie się nie zorientuje xd
Ale ending jest genialny, po prostu się w nim zakochałam – psychodelia na całego^^
Jeśli miałabym wybrać które postaci przypadły mi bardziej do gustu, to postawiłabym na razie na Asterisk, ale tylko dlatego, że tu relacje rodzinne pozbawiono otoczki niezdrowego zafascynowania rodzeństwem. Wszelkim kompleksom braciszka/siostrzyczki to ja podziękuję…
Co do samych scen walk, to wielkiej różnicy nie zauważyłam, ale faktycznie chyba tak ciut, ciut lepiej wyszły one w Asterisk. A jeszcze lepiej by wyszły, gdyby tam w tle nie migały mi te potworki co to za tłum miały robić, bo to strasznie rozpraszało -.-
- szkołę, w której podstawą są walki magiczne
- różowowłosą główną bohaterkę o skłonnościach tsundere, w dodatku prawdziwą księżniczkę i jakby tego było mało – której elementem bitewnym jest ogień (aż się człowiek zastanawia, czy twórcy czasem nie sięgnęli do „Wielkiej bazy gotowych szablonów” i przez przypadek nie wybrali tego samego xd)
- pierwsze spotkanie głównej pary rozpoczynające się od przypadkowego podglądnięcia przebierającej się bohaterki i zakończone pojedynkiem pomiędzy nimi (i w obu przypadkach wyraźną dominacją bohatera w nich – choć w Asterisk pojedynku nie dokończono, jasno pokazano kto by w nim wygrał)
Serio… jak ktoś jeszcze się łudzi, że „oryginalność” jakkolwiek można podpiąć do haremówek, to te dwie serie powinny mu wręcz wtłuc do głowy, że nie – to zawsze będzie kalka kalki xd To jest aż śmieszne jak bardzo mogą być do siebie podobne dwa różne tytuły xd
Wizualnie jest także podobnie – projekty postaci są w obu przypadkach równie plastikowe, zaś animacja przeciętna. Choć (co pewnie dla niektórych będzie najważniejsze) w Rakudai Kishi cycki wypadają gorzej, to mnie o wiele bardziej odrzuciły kiepsko animowane komputerowo ohydne postaci tła w Asterisk (każdy wygląda jakby dopiero co zszedł z konia xd)
Schematy postaci póki co chyba ciut lepiej prezentują się w Asterisk. Przede wszystkim nie ma tu zboczonej siostrzyczki z kompleksem braciszka, a to samo w sobie stanowi spory plus. Dla równowagi mamy loli kuudere, ale póki co nie zirytowała mnie jeszcze sobą. Zboczona przewodnicząca być może wyjdzie na manipulantkę, co jej dobrze wróży. Również dodatkowy męski bohater prezentuje się w Asterisk lepiej niż w Rakudai – tam było jakieś wyraźnie zniewieściałe coś, tutaj można odnieść wrażenie, że ten jak‑mu‑tam‑było jest niezłym krętaczem.
Co do głównej pary natomiast póki co nie widzę wielkich różnic. Protagoniści w obu przypadkach są mili, z pewnością potężni (choć w Rakudai chłopak gra rolę tego najsłabszego) i obaj rumienią się na widok damskich wdzięków. Nieco ciekawiej wypadła reakcja bohatera Rakudai na zobaczenie bohaterki w bieliźnie, ale tu też jakoś to uszło. Za to bohaterki są wojowniczo nastawione i obie uważają, że śmierć jest właściwą karą za podglądanie. Tu plus należy się tej z Rakudai, bo to nie ona zaproponowała pojedynek, ale znowuż ona jest bardziej uległa (kiedy nie bije), więc właściwie wychodzą na równi ;p
Generalnie jak na razie żadna z tych serii nie wychodzi zwycięsko z wzajemnego pojedynku, prezentują się bowiem na podobnym poziomie. Właściwie śledzeniu ich może być nawet zabawne właśnie przez wzgląd na możliwość porównań – aż nie mogę się tego doczekać^^
A do tego ten opening… Normalnie jakbym słuchała muzyczki do pierwszej lepszej głupawej seryjki o biszach, w której śpiewają sami seiyuu. Brrr… jak można wcisnąć coś takiego tutaj, gdzie to nawet nie tyle nie pasuje, co wręcz się gryzie z klimatem serii -.-
Swoją drogą – wystarczy spojrzeć na listę zatrudnionych seiyuu, by wiedzieć, że coś w tym musi być^^
Po pierwszym epku
Re: Słabizna
Fatycznie, bo te trzy tytuły są tak oryginalne, naturalne i wcale nie przedramatyzowane xd
Swoją drogą spodobał mi się głos seiyuu Hakone^^
Re: Zamaskowany rycerz
Czyli haremówka.
Dam temu szansę z jednego powodu (spoiler z LN) – kliknij: ukryte ponoć gdzieś na początku już bohaterowie zaczynają ze sobą chodzić i ciekawi mnie jak to chcą rozwiązać w tego typu anime. Zresztą w kilku momentach lekko się uśmiechnęłam, nic mnie jakoś totalnie nie zirytowało (choć ta scena ze śpiącym Ikkim była denna), więc może nie będzie aż tak źle.
Szkoda, że nie zrezygnowali jednak z tego wymazywania siatki przy zbliżeniach na twarze -.-
Co do nowej dziewczyny, mam mieszane uczucia, acz faktycznie zrekrutowanie jej jest logicznym posunięciem, skoro Shimizu wkrótce będzie musiała zrezygnować. Liczę, że nie będzie irytowała, a może okaże się nawet całkiem fajna xd
W najlepszym wypadku obstawiam, że będzie to przeciętny umilacz czasowy z mnóstwem schematów. Póki co nic mnie nie zdążyło zirytować, więc źle nie było. Pewnie jeśli nie będę miała zbyt wiele do oglądania w tym sezonie, to się na to skuszę – ot, tak w ramach wypełnienia czasu.
Btw. muzyczka przy wejściach głównego bohatera skojarzyła mi się z tą towarzyszącą Tuxedo w Czarodziejce z Księżyca – ciekawe, czy to celowy zabieg ;p
Niestety seria ma w moim mniemaniu jeszcze jeden problem, a jest nim Futaba. Z jednej strony interesujące wydało mi się wypromowanie na główną postać osoby raczej normalnej, wyróżniającej się wśród innych osób swoją przeciętnością. Jednakże, nawet pomimo najszczerszych chęci, nie udało mi się jej polubić, ani zainteresować czymkolwiek co było z nią związane. Za dużo w niej było niepewności, ciągłego wahania się i wiecznej tremy, co z czasem zaczęło mnie trochę męczyć. Szczerze? Zupełnie nie wiem dlaczego ktoś miałby wybrać taką osobę do zespołu i nie dziwię się, że kliknij: ukryte nie dostawała ona żadnych konkretnych ról. Być może w poważniejszym tytule taka bohaterka by się bardziej sprawdziła, tu jednak wypadła po prostu mdło.
Szkoda mi też aż tak zwyczajnej oprawy muzycznej. Jak na serię poświęconą aktorom głosowym było to dla mnie po prostu zbyt nijakie i zanadto cukierkowe. Z trójki głównych bohaterek najlepiej słuchało mi się seiyuu Ichigo, bo uważam, że jej głos najbardziej się tu wyróżniał (o czym najlepiej świadczy fakt, że tylko ją zapamiętałam xd). W każdym razie fajnie, że zdecydowano się postawić raczej na „nowe” głosy, co w pewnym sensie nadało temu większej naturalności.
Całościowo tytuł ten wyszedł dla mnie przeciętnie, przy czym nie żałuję, że poświęciłam mu swój czas i w razie powstania jakiejś kontynuacji, na pewno się na nią skuszę. Po cichu liczę też, że powstanie takiej serii (i to wkrótce po Shirobako) jest jakimś delikatnym sygnałem, że może wkrótce zobaczymy więcej anime poświęconych różnym kwestiom związanym z animacją (nie mówię, żeby to był od razu jakiś nowy trend, ale ucieszyłabym się, gdyby coś się w tym temacie jeszcze pojawiło^^).
Niektóre odcinki z pewnością są lepsze od innych, a cała historia nie grzeszy oryginalnością. Ba, oglądamy wręcz klasyczny motyw, w którym główni bohaterowie coś do siebie czują, ale nieśmiałość z jednej, a nieprzyznawanie się do swych uczuć z drugiej strony skutecznie odwlekają wyznanie. Do tego dochodzą dwie rywalki do serca głównego bohatera, żeby to trochę zamieszać, kilku klasowych kolegów, jedna zboczona koleżanka (nie zainteresowana protagonistą), nauczycielka i jedna demoniczna loli xd Niby schemat na schemacie, ale zgrabne połączenie tego sprawia, że nieźle się to ogląda. Co prawda na dłużej tego nie zapamiętam, ale jako taki sezonowy wypełniacz sprawdziło się to u mnie znakomicie – pośmiałam się, odprężyłam, odświeżyłam schematy i jeszcze trochę się pośmiałam^^
Na plus zaliczam też grafikę, a konkretnie zastosowany tu styl, który wyraźnie wyróżnia się na tle innych, z reguły bardzo podobnych do siebie seryjek. Choć początkowo grafiki promujące ten tytuł mnie odpychały, okazało się, że na ekranie, w ruchu, to wszystko wygląda o niebo lepiej.
Tak, jak pisałam na początku, nie nastawiałam się tu na nic, licząc na zwyczajnie przyjemny seans. Dokładnie to dostałam, zatem ode mnie seria ta ma czyste 6/10 – wracać do tego nie zamierzam, ale też nie żałuję czasu spędzonego nad tym tytułem. :)