x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Koniec
kliknij: ukryte W pierwszej linii czasowej Kaori ginie. Podejrzewam, że tam w przyszłości Sou tworzy Yui, po czym wysyła ją do przeszłości, by uratowała Kaori. Mamy zatem drugą linię czasową, w której jest Yui, ale nie udaje jej się uratować Kaori. Więc próbuje jeszcze raz i jeszcze, aż do skutku. Problem w tym, że kiedy w końcu jej się udaje, ona znika, a tak naprawdę Kaori się nie budzi, a właściwie budzi się będąc Yui. No i właśnie… Po pierwsze – skoro Sou raz stworzył Yui, to czemu nie tworzył jej za każdym razem w kolejnych liniach czasowych, tylko Yui po prostu usnęła i potem dorosły Sou z danej rzeczywistości ją przebudziła i wykorzystał do swojego planu.
Po drugie – to w końcu były alternatywne rzeczywistości czy jak? Jeśli tak, to w każdej powinna istnieć odrębna Yui, a nie że jedna skacze po wszystkich rzeczywistościach. Niby coś tam próbowali tłumaczyć wprowadzając te duchy, ale wyszło jeszcze głupiej, niż gdyby zostawili to w spokoju.
Po trzecie – czemu po wykonaniu zadania Yui znikła, skoro wcześnie po prostu usypiała? Była sztucznym człowiekiem i czy nawet nie było wspomniane, że jej funkcje życiowe po prostu ustawały po dniu wypadku?
I w końcu – Yui jest sztuczną osobą, a jednocześnie jest Kaori? Wersja 1 – tak – jest bez sensu, bo to niemożliwe, gdyż Kaori funkcjonowała jako normalny człowiek, więc Yui nie mogła nią być, zwłaszcza iż posiadała inną osobowość. Wersja 2 – nie wiadomo co to właściwie jest, ale pod koniec osobowość Yui przechodzi do Kaori, czyli jest happy end, a właściwie go nie ma, gdyż oznacza to jednocześnie, że nie uratowali Kaori, co teoretycznie było ich celem (co jest głupie też z tego względu, że pokazuje, iż w ogóle wysiłki Yui były bez sensu). Ale co w takim razie stało się z Kaori? I pytanie finalne – kogo właściwie kochał Sou? Bo przecież niby nie Kaori, skoro w jednej linii czasowej odrzucił jej uczucia. Ale jeśli Yui, to kiedy niby się w niej zakochał, skoro wpierw w scenach z przyszłości o niczym takim nie było mowy.
Generalnie seria od początku wzbudziła we mnie sporo wątpliwości, co do jej jakości. I niestety z czasem okazała się gorsza, niż przewidywałam. Mamy bowiem początek z mocną akcją, od razu kliknij: ukryte cofanie się w czasie, co sugeruje teoretycznie więcej elementów sf w dalszych odcinkach. Po czym następują epki z nieudanej komedii szkolnej, w której nic tak naprawdę się nie dzieje. Nieudanej, bo z absurdalnie głupimi sytuacjami, o których wspominałam we wcześniejszym komentarzu. Nagle wprowadzają odcinek z pseudonaukowym bełkotem, potem trochę wyjaśnienia kliknij: ukryte ze scen w przyszłości i na koniec próbują to jakoś sklecić w całość, okraszając tanią dramą i jeszcze większym bezsensem. Czemu tanią dramą? kliknij: ukryte Bo w końcu wychodzi jakby Sou wcale nie zależało na Kaori, a ów wątek został na siłę wciśnięty, by stworzyć ów paradoks z istnieniem Yui, żeby widzowie mogli sobie popłakać. I nawet bym to kupiła, gdyby ktokolwiek postanowił ów wątek rozwinąć i dopracować.
A no tak – zapomniałabym o wątkach haremowych z pozostałą dwójką postaci kobiecych, które przy okazji też tam wciśnięto, bo przecież twórcy mieli na to mnóstwo czasu.
I ta btw – czy ja coś pominęłam, czy tej postaci w anime nie było – [link]
Swoją drogą do tych wszystkich wad, należałoby jeszcze doliczyć koszmarną grafikę, przez co jeszcze gorzej się to oglądało. Ogólnie od pewnego odcinka męczyłam to głównie po to, by zobaczyć, jakże właściwie planują to zakończyć. Niestety okazało się, że bardzo bzdurnie, więc ode mnie seria ma 4/10 i to w sumie aż, bo przez nawał głupot powinna dostać mniej, ale zdecydowałam się podwyższyć notę za próbę podjęcia tematyki kliknij: ukryte podróży w czasie i całkiem niezły początek.
O nie, nie. Choć mnie osobiście się raczej Itazura podobała, to pod względem patologii w relacjach pomiędzy bohaterami mamy dokładnie to samo tu i tam. Jedyna różnica jest taka, że tam ich relacje idą dużo dalej, gdzie tu zatrzymują się na poziomie licealnej miłości gówniarzy -.- Tak czy siak w obu seriach zachowanie głównych bohaterów jest tak samo chamskie i nienormalne, a bohaterki są równie głupie i bezpłciowe.
Re: 10/10
To raczej Kuroko mnóstwo brakuje do Haikyuu. A przynajmniej jeśli chodzi o kwestie sportowe, bo biszowo to ja się nie znam ;p
Re: 11
Re: 11
Re: Zgrzyty dwa
Re: Zgrzyty dwa
kliknij: ukryte Co do związku Marii z Saki i tego, że Saki w sumie nadal trochę lgnęła do Shuna ja to odebrałam jako pewną formę manifestacji jej prawdziwych uczuć – coś a la „prawdziwej miłości nie da się zatrzymać”.
Re: Zgrzyty dwa
Wyraźnie zostało pokazane, że kliknij: ukryte wszyscy w tym wieku byli homoseksualni (i tak np. Saki w tamtym momencie „była” z Marią). Najprawdopodobniej takie zachowanie zostało im w pewien sposób wszczepione i związane z ideą społeczeństwa miłości. Chodziło o to, by rozładować napięcie seksualne wśród młodzieży i domyślam się, że homoseksualizm tymczasowy pomagał zapobiec ewentualnym problemom z niechcianymi ciążami itp..
Re: Co do tej grafiki...
Osobiście nie mam zamiaru rozpisywać się o grafice tytułów takich, jak YQ, które na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się jakoś szczególnie (elementem, który się wybija i zostało to już przyznane x razy jest animacja, ale w tym przypadku trzeba już odcinek zobaczyć, by docenić, a jeszcze lepiej – zobaczyć jakąś scenę walki, bo tam to wygląda najefektowniej). Ale mam wrażenie, że drążymy po raz któryś z kolei ten sam temat, z czego po raz kolejny nic nie wyniknie. Ocenę uznałam za faktycznie niesprawiedliwą nie dla waszej satysfakcji, ale po prostu po dłuższym przemyśleniu ta 5 zaczęła mnie samą lekko kłuć w oczy, zwłaszcza w porównaniu do ocen przyznanych przeze mnie za grafikę przy innych tytułach.
Re: Co do tej grafiki...
Re: Co do tej grafiki...
Co do tej grafiki...
A tak swoją drogą – pewnie po wrzuceniu recki na stronę, zmiana ocen już nie jest możliwa? Tak tylko pytam jakby coś… xd
Z postaci jako tako polubiłam tylko grupę Yamainu oraz średniego braciszka. Reszta była mi obojętna (np. Botan – choć jej kliknij: ukryte wątek romantyczny mógłby być fajny, gdyby stanowił główną oś fabularną a nie tylko dodatek), albo wręcz drażniła (najstarszy brat i białowłosy sługa to w szczególności). Może sięgnę po mangę kiedyś tam kiedyś, jak będę miała więcej czasu, ale ogólnie nie wciągnęło mnie to jakoś specjalnie.
Za to muszę przyznać, że drugi sezon przekonał mnie do postaci Akari. Gdyby zredukować część humorystyczną tylko do jej tekstów, byłoby świetnie^^ Niewypałem pozostała oczywiście Frederica służąca za deus ex machina w sposób niezwykle bezczelny, bo jawnie dający nam do zrozumienia, że jest tutaj tylko po to, by wydobywać bohaterów z kłopotów fabularnych. Straszna była też Niva – kliknij: ukryte osobowość? a może spróbowaliby to jakoś wcześniej zaakcentować zamiast wyskakiwać z tym tam nagle, bo fabuła tego potrzebowała? Jasne, też uważam to za lepsze rozwiązanie niż boska moc Toru, ale w tym wykonaniu było takim samym niewypałem, bo nie miało większego sensu bez wcześniejszego rozbudowania jej wątku.
Na plus idzie za to dodanie wątku demi‑humanów, oraz większa rola czerwonej Chaiki, która przy tym tylko zyskała. I w sumie czarna również całkiem nieźle wypadła.
Tak czy siak Hitsugi no Chaika (1 i 2 sezon) pozostaje dla mnie tylko tytułem dobrym. Tylko, bo z tak świetnym podłożem fabularnym, w większości interesującymi postaciami i mocnym zapleczem w postaci ciekawego świata, mogło z tego wyjść o niebo lepsze anime. No ale mówi się trudno – i tak zapewniło mi to całkiem niezłą rozrywkę, a na pewno nie żałuję czasu spędzonego nad oboma seriami.
do 10 epka
Patrząc na to jak się mniej więcej przedstawia sprawa w 10 epku nie wydaje mi się, by to na koniec mieli specjalnie zepsuć. Mam wrażenie, że dramy będzie tu tyle, ile do tej pory (czyli sporo, ale do przełknięcia jeszcze), w dodatku pewnie fajerwerków nie doczekamy (nie widzę tu sposobu na jakieś superowe końcowe odcinki), jednak mnie to zakończenie autentycznie ciekawi. Tak się zastanawiam, czy sprawa tego spodka zostanie jakoś rozwiązana konkretnie, czy pozostaną na mniej więcej takiej ilości informacji, jaką podają do tej pory. kliknij: ukryte Bo w sumie poza tym, że to Noel jest spodkiem i przybyła spełnić życzenie tej 5, to nie wiemy nic konkretnego np. skąd coś takiego się im wzięło.
Swoją drogą coś mało popularny to tytuł…
Re: Niedoceniane anime...
A dla mnie nie aż tak bardzo, zważywszy na to, że pierwszy sezon posiadał niemal zero gór (czyli tematyki, do której powinien się odnosić) i ledwie pięciominutowe odcinki, a przez to był raczej średniakiem wśród moe okruchów życia.
Tu na szczęście tematycznie jest o niebo lepiej, choć wciąż to strasznie wyidealizowane i mało realne (nie żebym się spodziewała realizmu od tego typu produkcji, no ale…), no i nadal trochę zbyt sporo miejsca pozostawiają zwykłemu robieniu słodkich rzeczy niezwiązanych z górami niemal w ogóle.
Jeśli ktoś chce obejrzeć coś, co po prostu jakoś wygląda, to raz, że widzi po screenach, czy mu dana grafika pasuje, a dwa, że o animacji jak najbardziej napisałam.
Tylko, że jak już wspomniałam (nie raz) nie mam zamiaru rozpisywać się w recenzjach o grafice i muzyce, gdyż raz, że ich odbiór w dużej mierze zależy od gustu, a dwa – nie są to dla mnie na tyle istotne kwestie, by poświęcać im więcej miejsca, które mogę w zamian za to przeznaczyć na fabułę i bohaterów. A w każdej recenzji nie będę przecież pisała tego, jak jak ja patrzę na grafikę i muzykę.
Inna sprawa, że wydaje mi się, iż wspomnienie o przeciętnych tłach i klasycznych projektach postaci oraz dobrej animacji to chyba nie tak mało, by czytelnik nie mógł wywnioskować jak się to prezentuje. A (o czym też już pisałam!) oczy też ma i grafiki chyba widzi -.-
Hm… no czekaj, czekaj, pomyślmy czym może odrzucać… A może najlepiej byłoby jednak przeczytać, co napisałam wcześniej? Bo już mi się naprawdę nie chce powtarzać któryś tam raz tego samego, że styl grafiki jest typowo związany z gustem. Nie ma dobrego i złego stylu w takim względzie, że nie każdy się będzie każdemu podobał, gdyż różne są gusta. Nie wiem jak to jaśniej napisać…
Problem w tym, że to odnosi się do jakichś 98% recenzji. A w tych dwóch % recenzent po prostu rozpisał się niemiłosiernie i poza takimi zapaleńcami jak np. ty i tak nikt tego nie przeczyta…
Tylko właśnie dlatego jest to skala 10 stopniowa, bo „szkolna” jest zbyt mała -.- I dlatego przekładanie 10 stopni na 5 czy 6 mija się z celem, więc nie wiem po co to robić.
Powiedz to tym setkom osób, które K widziały i ledwie kilkudziesięciu, które oglądało YQ…
Taaa… od kiedy to rzecz w dużej mierze opierająca się na guście jest obiektywnie ocenialna? ;p
Re: Bravo
Tak w ramach ciekawostki – kiedyś na studiach miałam prezentację odnośnie anime. Jednym z jej elementów było pokazanie grafiki i odwołanie się do tzw. „mangowego stylu”. Pokazałam tam m.in Czarodziejkę z Księżyca, Clannad, Lucky Stara, Haruhi i jeszcze kilka innych bardziej popularnych serii. I wyobraź sobie, że ludzie stwierdzili, że dla nich to wygląda podobnie. Aaa bo duże oczy, drobne usta, kolorowe łepetyny – „no takie to japońskie”. Ale kiedy rzuciłam grafikami do Mushishi, Mononoke, Tenshi no Tamago, czy nawet Dennou Coil to już reakcja była całkiem inna i wszyscy dziwili się, że to też anime. Och biedni ci niedouczeni, że nie wykryli aż tak rażących różnic. No ale przecież prawdziwy otaku z zamkniętymi oczami potrafi rozpoznać kreskę danego autora!
A czego nie zrozumiałeś w „nie biorę pod uwagę grafiki przy ocenie ogólnej anime”?
Mnie nie obchodzi czy seria ma grafikę na 5, czy już może na 6, albo olaboga – aż na 7 na przykład. Okay, doceniam coś, co jest wybitne i wyróżnia się znacząco, a gnębię robienie na odwal się i mamienie widza jakimiś detalami, by odwrócić uwagę od reszty. Ale jeśli coś ma niesamowitą fabułę i genialne kreacje postaci, to może być zrobione nawet przeciętnie, utrzymując standard, a i tak dla mnie będzie bardzo dobrym, a nawet świetnym tytułem.
Sęk w tym, że nie każdego. Raz, że piszemy o całości grafiki, nie tylko animacji. A dwa, że animację widać dopiero, gdy ktoś spróbuje sięgnąć po 1 ep chociaż, więc tym, co wpierw może przyciągnąć są projekty postaci o ogólna stylistyka. I to moim zdaniem nie jest elementem na tyle dobrym tutaj, by widza przyciągało. Jak myślisz, m.in. dlaczego tak niewiele osób widziało to nowe YQ? Bo jak już wspominałam znam kilku takich, których odrzuciła właśnie stylistyka.
Porównać możesz jakość animacji, liczbę detali, brak bubli, szczegółowość tła. Nie porównasz gustów, a na tym w duuuużej mierze opiera się ocena grafiki. I nie wiem, czy tak trudno zrozumieć, że dla niektórych ten styl, który prezentuje YQ do wybitnych nie należy? Cały czas opierasz się tylko na animacji i ja się zgadzam, że jest ona bardzo dobra. Ale jaki masz problem z tym, że dla mnie stylistyka tej serii należy do raczej kiepskich, bo uważam, iż ugładzone moe produkcje nie są ładne?
No widzisz i od tego powinieneś zacząć. Dla mnie żadne anime nie dostaje oceny za samo bycie anime. A już tym bardziej 7, które oznacza coś powyżej przeciętnej. I szczerze powiedziawszy kiedy widzę takie stwierdzenia, jak twoje, to po prostu od razu wiem, że nie stosujesz faktycznej skali 10 stopniowej, bo automatycznie zawyżasz oceny. Co oznacza, że nawet nie mamy o czym rozmawiać xd
Ale wiecie co – nie łapię was (wszystkich malkontentów prawiących o grafice tutaj). Przyczepiliście się do 5 dla YQ, gdzie wyraźnie napisałam, że ja nie zawyżam skali jak większość i 5 to dla mnie wcale nie ocena zła. A jakoś nikomu, ale to nikomu nie przeszkadza 9 dla takiego K‑Project, które miało kiepską animację (częste wykorzystanie tych samych ruchów było na porządku dziennym), powtarzalne tła (ten sam obrazek pokazany x razy, żeby się nie przemęczać), wiele bubli w wyglądzie postaci (ach ten drugi plan) i często wyraźny brak staranności w rysowaniu (czarne kontury). A tacy z was znawcy graficzni i jakoś nikomu to nie przeszkadzało, no no no…
Re: Bravo
Oczywiście patrząc na poziom większości obecnie wychodzących tytułów, oznacza to, że większość ma grafikę mieszczącą się w granicach 5‑6. Czy jednak oznacza to, że powinnam specjalnie zawyżyć tę skalę, by dostosować ją do większości anime? To tak jakbym np. w przypadku fabuły stwierdziła, że skoro przykładowo 80% serii w sezonie do głupawe ecchi albo absurdalne komedyjki, to seria z jakąkolwiek inną fabułą ma już automatycznie mieć ocenę 7 i to nie ważne, czy fabuła jest dobra, sprawnie poprowadzona i ma jakikolwiek sens. Ale takie przyrównywanie do najsłabszego nigdy nie było i nigdy nie będzie niczym dobrym. Bo w końcu uznamy za standard tytuły dawniej uważane za słabsze, tylko po to, by jakimkolwiek seriom móc wystawić wyższe noty -.-
Re: Bravo
Co do eksperymentów, to jasne, że za samą oryginalność nie można wystawić wysokiej oceny. Ale dla mnie zawsze wszelkie odstępstwa od mainstreamu będą po prostu lepsze, a jeśli zostaną wykonane dodatkowo starannie i dobrze, no to już w ogóle cud, miód i orzeszki. Jeśli chodzi o porównania, to tu jest inna kwestia. Z jednej strony oczywiście nie da się porównać ze sobą grafiki eksperymentalnej z oprawą wizualną standardowej serii rozrywkowej. Jednakże tutaj dochodzi kwestia tego, że dany tytuł się po prostu wyróżnia, a ja zawsze doceniam, jeśli ktoś nie idzie utartą ścieżką gwarantującą największe pieniądze (czyli przyciągających rzesze śliniących się do moe stylu otaku), ale eksperymentuje, tworząc nieco bardziej wysmakowane dzieła. I pod tym względem przyrównuję takie serie ze sobą i zawsze będę stała na stanowisku, że właśnie takie odstępstwa powinno się cenić.
I cóż, powtórzę się raz jeszcze – osobiście nie jestem zwolenniczką kładzenia wielkiego nacisku na aspekty techniczne anime. Ba, nie biorę ich w ogóle pod uwagę podczas wystawiania oceny ogólnej. Pewnie ich aspekty da się ocenić obiektywnie, ale nie da się przy tym „wyłączyć” własnego gustu i ten zawsze będzie grał tu ważną rolę. Temu też kwestiom technicznym (w przypadku serii standardowych) raczej nigdy nie poświęcę tyle samo uwagi, co bohaterom i fabule.