Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Kysz

  • Avatar
    Kysz 12.09.2014 19:39
    Komentarz do recenzji "Love Stage!!"
    Uh, a jak dla mnie właśnie ta seria nie miała być poważna, no bo w sensie – co tam miało by być poważnego? Zatem dla mnie im więcej komedii miałby ten tytuł, tym lepszym byłby anime. Tyle, że od połowy zrobiło się właśnie zbyt „słodko”, a momenty komediowe zeszły na drugi plan – i właśnie to dla mnie popsuło całość niesamowicie, bo jako cukierkowata papka romantyczna to do mnie nie przemawia.
  • Avatar
    A
    Kysz 12.09.2014 17:54
    Da się oglądać
    Komentarz do recenzji "Date a Live"
    Sięgnęłam po to głównie dlatego, by zobaczyć czym ludzie się tak jarają. Przyznaję, podchodziłam do serii z negatywnym nastawieniem, no bo w końcu haremówka? Co może w tym być dobrego?
    A tu niespodzianka – to było całkiem strawne. Żaden z tego hit oczywiście, ale seria całkiem przyjemna, którą da się oglądać nie będąc nawet jakimś specjalnie wielkim fanem gatunku. A przynajmniej ja dałam radę – nie odrzuciło mnie, seans uważam za udany i mam zamiar sięgnąć po drugą część, co chyba mówi samo za siebie.
    Niemniej jednak nie uważam tego za tak świetną parodię haremowych schematów, jak to niektórzy widzą. Głównie dlatego, że tej parodii było tam trochę zbyt mało. Bardziej więc widzę to jako haremówkę z oprawie nadnaturalnej z parodystycznymi elementami, niż parodię haremów sensu stricto.
    I jak to zwykle w haremówkach bywa, to panienki są tutaj najważniejsze. Każda oczywiście wpisuje się w standardowy schemat, ale nie powiem – w większości uważam je za całkiem sympatyczne. Generalnie u mnie to wygląda tak, że z haremetek najbardziej polubiłam Kotori i Origami (pierwsza ma u mnie sporego plusa za akcję z kotkiem, a druga za to, że nie jest klasycznym autystycznym moe blobem – obie generalnie lubię za to, że są mocno pokręcone xd). Touka i Yoshino były takie neutralne – nie przeszkadzały mi, ale też jakoś specjalnie ich nie polubiłam. Za to Kotori to był najgorszy dramat, przez który ledwie przebrnęłam. Zakochana w braciszku loli tsundere, w dodatku z  kliknij: ukryte ? Brrr… tylko nie to!!! Co do innych postaci, to moją faworytką jest dziewczyna, która mówi tylko i wyłącznie „To chore” – ale za to jaki ma repertuar wydźwięku owego zdania!
    Ogólnie mnie się podobało, naprawdę seria dostarczyła mi prostej, choć przyjemnej rozrywki, czyli w sumie tego, czego powinna, więc ma ode mnie czyściutkie 6/10^^
  • Avatar
    A
    Kysz 12.09.2014 17:01
    Komentarz do recenzji "Love Stage!!"
    Jeśli tak mają wyglądać ekranizacje mang shounen­‑ai czy yaoi, to już wolałabym, żeby nie robili ich wcale. Choć generalnie to pewnie dlatego, że ja zdecydowanie nie jestem targetem tego anime – mając tak z 13 lat, pewnie spodobałoby mi się to bardziej. A tak niestety zmęczyłam ledwie te 10 odcinków i cieszę się, że to już koniec. Nadal zatem dla mnie w anime istnieją tylko dwie serie – JR i SH, a LLS to pomyłka, o której trzeba szybko zapomnieć.
    A początkowo naprawdę mi się podobało, zwłaszcza dlatego, że komediowo wypadało to bardzo fajnie. Od kiedy jednak Ryouma zaczął szaleć za Izumim (i to właściwie ni z gruchy, ni z pietruchy trochę, bo ja rozumiem, że on tam niby się kochał w „dziewczynce” sprzed lat, ale takiego zaślepienia Izumim w wersji chłopięcej nie rozumiem, zwłaszcza iż na siłę chciał go zmieniać, bo nie pasował mu w swojej normalnej postaci), zaczęło się robić coraz gorzej. Domyślna scena seksu to już tragedia i dno totalne i po raz pierwszy się cieszę, że w anime nie pokazują zbyt wiele, jeśli o to chodzi.
    Generalnie całość leci po schematach, co samo w sobie nie przeszkadzałoby mi w ogóle, gdyby te schematy wykorzystano z jakimś polotem. No ale nie… Trochę jakby twórcy myśleli, że fanki yaoi ucieszą się ze wszystkiego, skoro taka posucha na rynku panuje. :/
    Jedyną postacią w tej całej farsie, którą szczerze polubiłam był Rei i gdyby nie to, że jego pairing jest kiepski, to chętnie zobaczyłabym go w roli głównej tutaj xd
    Gdyby było bardziej komediowo, a mniej (pseudo)romantycznie, serię uznałabym za udaną. A tak to wyszło zbyt cukierkowo i przez jakiś czas będę miała awersję do tego gatunku. W dodatku zakończyli to tak byle jak, choć może to i lepiej, bo pewnie dalej w mandze działy się gorsze dziadostwa xd Dla mnie w każdym razie to porażka, z całkiem niezłym początkiem, dlatego ode mnie ma 4/10 i krzyżyk na drogę – oby druga seria nie powstała.
  • Avatar
    A
    Kysz 12.09.2014 14:05
    Boskie!
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji: Book of Circus"
    I tak to właśnie powinno wyglądać od początku do końca, bo posiada wszystko, co w Kuroszu było najlepsze, bez żadnych niepotrzebnych fillerów, czy innych zapychaczy.
    Cieszę się, że wyszła ta seria, bo teraz można wymazać drugą całkowicie i nieodwołalnie, jako swoistego rodzaju nieporozumienie, funkcjonujące tylko dla zagorzałych fanek ze skłonnościami yaoi. Z niecierpliwością czekam teraz na ova Book of Murder, choć bardzo żałuję, że nie zawarto tego w serii, która spokojnie mogłaby być dwusezonówką. Ale przynajmniej daje to jakąś nadzieję, że dalsza część mangi też doczeka się w końcu ekranizacji, na co po cichu liczę^^
  • Avatar
    Kysz 12.09.2014 11:08
    Komentarz do recenzji "No Game, No Life"
    Popatrz sobie na pierwsze lepsze tło i jakąkolwiek postać. Wszystko to prezentuje poziom co najwyżej średni (bo ja nie twierdzę, że to jest bardzo źle wykonane, choć do teł akurat nikt się nie przyłożył i są bo być muszą, co jak na serię dziejącą się w alternatywnej rzeczywistości trochę boli, kiedy sobie człowiek uświadomi jaki potencjał w tym drzemie). Nie mam zamiaru się bawić we wrzucanie obrazków (masz takie przy recenzji – obejrzyj na spokojnie), bo z tego co widzę – do ciebie i tak żaden argument nie dotrze. Zarzucasz recenzentowi, że nie potrafi obiektywnie spojrzeć na kwestie techniczne, a sam tego nie robisz. Okay, może NGNL ma jakieś zalety, może to jest dobre anime i na pewno wyróżnia się pod względem barw, ale ogólny poziom techniczny tej serii jest przeciętny – gdyby zastosować normalną kolorystykę, to wyglądałby jak milion innych serii wychodzących teraz.
  • Avatar
    Kysz 11.09.2014 20:32
    Komentarz do recenzji "No Game, No Life"
    Dobrze wykonane tła i dość szczegółowe chara designy? Nope, zdecydowanie to nie NGNL, choć (jako iż skopiowałam zbyt dużo tekstu) fragment o przeciętnej grafice się zgadza ;p
  • Avatar
    Kysz 11.09.2014 17:26
    Komentarz do recenzji "No Game, No Life"
    Szkoda tylko, że ta „dość dobrze zanimowana seria z dobrymi storyboardami, dobrze wykonanymi tłami, zróżnicowanymi i dość szczegółowymi character designami jest przeciętna graficznie” to nie NGNL xd
  • Avatar
    A
    Kysz 7.09.2014 18:25
    Komentarz do recenzji "Loups=Garous"
    W sumie ciekawiło mnie to anime już od dłuższego czasu. Dziwiły mnie dość niskie oceny tego filmu, zwłaszcza iż po różnego rodzaju opisach fabuły i screenach kreował mi się obraz raczej cięższego klimatu, a to raczej jest ciepło przyjmowane przez fandom. I początek filmu jeszcze bardziej spotęgował moje zdziwienie. Intrygująco wykreowana dystopia, całkiem dobrze zapowiadający się wątek kryminalny, a także wszechobecna brutalność – co mogłoby pójść nie tak, żeby można być aż tak słabo oceniać ten tytuł? Niestety jednak już wiem co – niemal wszystko. Przede wszystkim w momencie, w którym  kliknij: ukryte  miałam wrażenie, jakby ktoś naglę włączył mi inne anime. To było tak tandetne, tak nieklimatyczne, że aż przecierałam oczy ze zdumienia, czy ja faktycznie widzę to, co widzę. No a potem było już tylko gorzej – wydarzenia leciały za szybko, obstawiam, że wiele ważnych/ciekawych scen pominięto. Przez co cały klimat szlag trafił i w ogóle nie wyczuwałam w tym „tego czegoś”, co przyciągnęło mnie w początkowych minutach. Zakończenie trochę poprawiło moją opinię – aczkolwiek znowuż sceny nieco wcześniejsze, to jest owo  kliknij: ukryte , były strasznie kiepskie.

    Swoją drogą wrzucenie tutaj kawałków grupy Scandal było w sumie strzałem w stopę. Jak nie mam nic do tego zespołu jako tako, to tutaj mnie irytował niemiłosiernie.

    Zdecydowanie z takiej historii można było wyciągnąć dużo więcej. Czasu poświęconego na seans nie uważam za zmarnowany, ale z pewnością długo to w mej pamięci nie pozostanie. Nadal jednak byłabym skłonna polecić ten tytuł osobom lubiącym podobne klimaty, acz głównie dlatego, że podobnych anime nie ma zbyt dużo, a to tylko film, nie seria TV, więc obejrzenie go nie zajmie aż tak dużo czasu.
  • Avatar
    Kysz 5.09.2014 11:45
    Komentarz do recenzji "Bokura wa Minna Kawaisou"
    Nawet jeśli zmienia się troszkę, to nadal jest to zmiana zbyt mała, by można było mówić o jakimkolwiek postępie. Ale zacznijmy od tego, że ten związek od początku był po prostu chory, bo można twierdzić, że Ritsu jest introwertyczką, ale jej osobowość jest zbyt płytko przedstawiona, by tym można było ją tłumaczyć. Przez to staje się ona pustą dziwaczką, zatopioną z książkach, a Usa jeszcze bardziej pustym chłopaczkiem, który poleciał na wygląd panienki, z którą nawet nie jest w stanie przeprowadzić normalnej rozmowy. Romantyzm niesamowity…
    A co do czytania, to akurat ja miałam ochotę w tym momencie nim potrząsnąć i to w sumie z dwóch powodów – raz, bo zabrał się za czytanie by się komuś przypodobać (on wcale nie robił tego, by Ritsu zrozumieć jak twierdzisz, ale po to, by zwróciła ona na niego uwagę), co już go skreśla jako osobę inteligentną, a dobija go fakt jaki miał problem ze zrozumieniem tego, co właściwie czytał -.-
  • Avatar
    Kysz 5.09.2014 11:37
    Komentarz do recenzji "Bokura wa Minna Kawaisou"
    Po pierwsze Silver Spoon nie jest o rolnictwie, ale o szkole rolniczej, a to już dużo zmienia. A po drugie – jeśli romans jest już upychany do serii, to na litość – niech go tam pchają dobrze, czego w Bokura wa Minna nie robią. Nie ma czegoś takiego jak „to jest tylko tło, które można zmienić i wyjdzie na to samo”, bo idąc takim tropem każda seria mogłaby być czymś innym – SAO zamiast w grze mogłoby się dziać np. w cyrku, Gundamy zamiast o walczących robotach, mogłyby być o walczących laleczkach, a w Kuroko bo Basuke panowie zamiast grać, mogliby się pysznić na wybiegu (choć w tym ostatnim przypadku, to w sumie nie byłaby duża zmiana ;p). Podstawa fabularna jest również ważna, bo stanowi fundament całości – a jeśli fundamenty są słabe, to niestety reszta nie ma prawa być dobra. A niestety, ale romans w Bokura wa Minna do najlepszych na pewno nie należy – można się spierać co do części komediowej, bo tu jednak poczucie humoru poszczególnych widzów sporo zmienia, ale na prawdę nie rozumiem, jak można twierdzić, że potencjalny związek Usy i Ritsu w ogóle pretenduje do miana dojrzałego, czy chociaż normalnego.
    Antychrystka napisał(a):

    To JEST dobre anime i z czystym sercem mogłabym je polecić na chłodny wieczór przy herbatce.

    A widzisz – to jest twoja opinia. Dla mnie to seria po prostu przeciętna. Na pewno nie tak zła, na jaką ją próbuje kreować Piotrek, ale też nie posiadająca w sobie nic szczególnego, by ją jakkolwiek wyróżnić. Ot, przeciętniak właśnie – jak minie pełny rok, to już niemal nikt nie będzie o niej pamiętał, poza najbardziej zagorzałymi fanami takich produkcji. Szczerze powiedziawszy strasznie przesadzacie też z gloryfikacją tego anime i przesadzacie tak samo jak Piotrek – tylko właśnie w drugą stronę. Tyle, że jemu przynajmniej chciało się napisać recenzję, a jak na razie nie widać, by ktoś się kwapił z napisaniem alternatywnej -.-
  • Avatar
    Kysz 4.09.2014 23:16
    Komentarz do recenzji "Bokura wa Minna Kawaisou"
    Już tak nie przesadzaj z krytyką tej recenzji, bo brniesz w taki sam ślepy zaułek, tylko w drugą stronę.
    zer0 napisał(a):
    Co więcej, nie tak to wygląda w anime. Kolejny przykład tego, jak to recenzent wyrobił sobie opinię przy paru pierwszych odcinkach i ignoruje, co się dalej dzieje. Usa na początku rzeczywiście widzi siebie w roli takiego rycerza, ale w anime dobitnie pokazano, że taka postawa jest ślepym zaułkiem –  kliknij: ukryte  W dalszej części serii protagonista koncentruje swoje wysiłki na stworzeniu rzeczywistej więzi zamiast czegoś powierzchownego.

    Akurat co jak co, ale wątek romantyczny wygląda dokładnie tak, jak został on opisany w recenzji i to do samego końca. Bo choć w którymś momencie niby jest jakiś przebłysk, że taka relacja jest trochę niezbyt ciekawa, to właściwie nie ma to pokrycia w późniejszym zachowaniu Usy – choć wie, że to powinno wyglądać inaczej, to i tak nic z tym nie robi i nadal ślęczy nad Ritsu jak cielak. W przypadku Ritsu zresztą to wygląda tak samo. Rzeczywista więź? O nie, nie, nie – na pewno w anime tego nie widać!
  • Avatar
    A
    Kysz 31.08.2014 17:39
    Warto
    Komentarz do recenzji "Noein ~mou hitori no kimi he~"
    Seria na pewno wyróżnia się pozytywnie z morza podobnych do siebie tytułów i już za samo to ma u mnie wielkiego plusa. Początkowe odcinki średnio mnie wciągały, w dodatku śmiać mi się chciało z zachowania bohaterów, które było tak straszliwie sztuczne. Owszem, byli jeszcze dziećmi, ale to raczej nie zmienia faktu, że  kliknij: ukryte  W tym punkcie widziałam wielki zgrzyt. Na szczęście w dalszej części było już tylko lepiej – cała teoria alternatywnych rzeczywistości została świetnie dopasowana do historii, którą tu opowiedziano. Mam przez to na myśli fakt, że nie odniosłam wrażenia, jakby twórcy na siłę chcieli stworzyć serię „ambitną ponad miarę”, w której fabuła tak naprawdę schodziłaby na dalszy plan wobec pseudonaukowego bełkotu. Obawiałam się za to końcówki, bo często w przypadku tytułów o nieco bardziej skomplikowanej fabule, rozwiązanie okazuje się bądź to zbyt proste, bądź zbyt naciągane. W tym wypadku nie czułam się zawiedziona i choć mniej więcej tego się spodziewałam, to cieszę się, że twórcom udało się uniknąć pułapki przedramatyzowania/zbytniego happy endu.

    Jeśli chodzi o postaci, to przez całą serię nie udało mi się polubić dwójki głównych bohaterów, może przez to, że za wiele się wokół nich kręciło. Wiem, że taki był zamysł, aczkolwiek o wiele bardziej zaciekawiły mnie sylwetki postaci drugoplanowych i ich historie, niż to, co dotyczyło Haruki i Yuu. Zdecydowanie też żałowałam, że więcej czasu nie poświęcono Smoczym Rycerzom, zwłaszcza tym, którzy  kliknij: ukryte 

    Bardzo specyficzna jest z pewnością oprawa graficzna tej serii. Projekty postaci od początku mnie odrzucały i choć cieszę się, że nie były to kolejne ugładzone sylwetki w najbardziej popularnym stylu, to nie byłam w stanie się do nich przekonać. Odnośnie animacji mam mieszane uczucia – przy „normalnych” ujęciach wyglądało to fatalnie, ale np. walki zostały genialnie zanimowane. Ogólnie nie mam zamiaru narzekać na grafikę, ale na kolana mnie ona nie rzuciła. Inaczej było z muzyką – co prawda ost nie jest tu specjalnie rozbudowany, ale te najczęściej powtarzające się utwory naprawdę zapadają w pamięć i niesamowicie budują klimat.

    Generalnie seans uważam za jak najbardziej udany i cieszę się, że postanowiłam się z tą serią zapoznać. Na pewno przydałoby się więcej podobnych tytułów, posiadających porządną fabułę, ale nie będących przy tym jakimś jednym wielkim eksperymentem. Bo w sumie seria nie należy do tzw. „ciężkich tytułów”, przy których mózg się przegrzewa od myślenia. Owszem, nie gwarantuje tylko pustej rozrywki, ale nie sili się też na bycie przeintelektualizowanym tworem. I za to ode mnie dostaje aż 9/10 – naprawdę, oby więcej podobnych anime powstawało^^
  • Avatar
    A
    Kysz 21.08.2014 11:00
    7 ep
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    Matko… to co się dzieje na ekranie, to kompletna tragedia. Jak usłyszałam  kliknij: ukryte , to myślałam, że padnę, ale kwestia  kliknij: ukryte  pobiła wszystko. I potem ta scena  kliknij: ukryte  – eee, ale że co proszę? Z każdą kolejną minutą podbijają poziom głupoty w nieskończoność, bo to po prostu nie ma sensu, poczynając od motywu przewodniego  kliknij: ukryte , a na irracjonalnym zachowaniu bohaterów kończąc. Zdecydowanie najlepszą postacią jest tam Hiro, zresztą jedyną sensowną i mam nadzieję, że go nie zepsują, bo jak i on zacznie się zachowywać tak idiotycznie jak reszta, to już nikt normalny tam nie zostanie -.-
    Zastanawiam się też, co by było gdyby faktycznie postanowili  kliknij: ukryte  Z jednej strony byłby to całkiem niezły początek kierowania się w dobrym kierunku, poprzez pozbycie się katalizatora głupoty, ale jak sobie pomyślę o tonie dramatyzmu, jaki by to spowodowało, to jednak wydaje mi się, że wolałabym tego nie widzieć.
    Do tego wszystkiego serwują nam jeszcze strasznie kiepską grafikę – to mogłoby być ładne, gdyby zrobili to tak jak w swoich poprzednich seriach (nawet w takim Tari Tari), zamiast oszczędzać na wszystkich na czym się da (czyżby cały budżet kilkuletni poszedł na Uchouten i Nagi no Asukara?:P). Prześwietlone rogi i stop­‑klatka co chwila psują po prostu wszystko. Czyli nawet do wyłączenia mózgu i cieszenia oczu przyjemną oprawą graficzną to się wyraźnie nie nadaje – co za buba!
  • Avatar
    A
    Kysz 16.08.2014 10:14
    Komentarz do recenzji "Tokyo ESP"
    Jak na razie niespecjalnie rusza mnie ta seria. Może i nie muszę się baaardzo zmuszać by sięgać po kolejne odcinki, ale nie wyczekuję na nie z niecierpliwością. Ot, taki to kolejny tytuł o ludziach z supermocami – ani nie najgorszy, ani nie najlepszy. Największym minusem są chyba bohaterowie – nie wiem jak resztę, ale mnie ich losy w ogóle nie obchodzą. Mogliby zacząć umierać po kolei w następnych epkach i nie bardzo bym się tym przejęła, a chyba nie tak to powinno wyglądać (swoją drogą część postaci nawet chętnie bym uśmierciła od razu).
    Jakoś nie widzę sposobu na dobre rozwinięcie i zamknięcie wszystkiego w 12 epkach. Szkoda, że same walki są jakieś takie mało efektowne jak na razie, bo one jeszcze jakoś mogłyby uratować tę serię.
  • Avatar
    Kysz 13.08.2014 14:46
    Komentarz do recenzji "Gochuumon wa Usagi Desuka?"
    O, świetnie @@
  • Avatar
    Kysz 11.08.2014 17:31
    Re: Wstyd
    Komentarz do recenzji "Akame ga Kill!"
    Wszystkie xd
  • Avatar
    Kysz 11.08.2014 17:30
    Re: Yyy...
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ravens"
    A, chyba, że na takiej zasadzie xd To tu się jak najbardziej zgodzę, zwłaszcza że również kojarzę tego typu teksty niestety ^^'
  • Avatar
    Kysz 11.08.2014 17:07
    Re: Yyy...
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ravens"
    Carnivall napisał(a):
    A teraz powiedz mi, czy ja coś takiego napisałam i z czego to wynika, wtedy pogadamy, bo uczyć czytania ze zrozumieniem nikogo nie zamierzam.

    No nie powiem, kto tu powinien się uczyć czytania ze zrozumieniem akurat -.- Ale dobra…
    Co według ciebie oznacza w takim razie rozbieranie serii na czynniki pierwsze? Opisanie w kilku akapitach fabuły, bohaterów, grafiki i muzyki? Bo tak to właśnie wygląda w większości recenzji tutaj. Piszesz, że śmieszne jest, gdy ktoś opisuje fabułę w obyczajówce czy haremówce – a co właściwie w tym śmiesznego? Skoro bierze się za recenzje takiego tytułu, to chyba logicznym jest, że coś musi o nim napisać. I bynajmniej nie oznacza to, że rozkłada serię na czynniki pierwsze…
  • Avatar
    A
    Kysz 11.08.2014 16:51
    Komentarz do recenzji "Love Stage!!"
    Ludzie, jakie to jest głupie… A tak się cieszyłam, że ma wyjść wreszcie shounen­‑ai w wersji TV, ale z każdym kolejnym odcinkiem załamuję się coraz bardziej. A przecież lubię takie lekko tandetne, słodkie historie BL, zwłaszcza te tak typowo schematyczne. I na coś takiego liczyłam właśnie w przypadku tego tytułu, ale to, co na razie dostajemy przekracza wszelkie normy tolerancji. I nawet dziewczęcy Izumi mi aż tak bardzo nie przeszkadza, za to Ryouma to kompletna porażka. No sorry, ale w wielu mangach uke są bardziej męscy od niego!
    Cóż, będę oglądała do końca, bo w końcu trzeba brać, co dają, ale na pewno więcej do tego nie wrócę. Już wolę sobie po raz któryś z kolei JR zobaczyć, a najlepiej to po mangi sięgnąć, niż z tym czymś męczyć. Szkoda, że spośród tylu świetnych mang yaoi/shounen­‑ai, akurat musieli wybrać takiego gniota do ekranizacji :/
  • Avatar
    Kysz 11.08.2014 15:32
    Re: Yyy...
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ravens"
    Carnivall napisał(a):
    A to i ja uważam za absurd, nie każda seria jest do tego przeznaczona, rozumiem rozkładać w ten sposób fabułę, która ma być skomplikowana i, powiedzmy, „wielowarstwowa”. Jak ktoś próbuje w ten sposób bawić się z prostą komedią obyczajową albo fantasy haremówką to nic, tylko się śmiać.

    Bez przesady – o wszystkim da się napisać kilka zdań, co nie oznacza od razu rozbierania tego na czynniki pierwsze. Czyli co? Wolelibyście, żeby recenzje brzmiały na przykład w taki sposób: „Fabuła jest super, fajnie się ogląda, 10/10. Ale bohaterowie nie są tacy super, nie lubiłem ich – 6/10. Za to muzyka spoko, fajnie były openingi i endingi, więc 7/10. A grafika bardzo słodziutka – 8/10”? Rzeczywiście, konkretna byłaby z tego recenzja -.-


    Carnivall napisał(a):
    Co do Tokyo Ravens – Już pomijam openingi i endingi, ale sountrack ogólnie był naprawdę fajny i świetnie dopasowany do akcji toczącej się na ekranie. Co więcej, świetnie się też go słucha tak po prostu, tak więc od jakiegoś gości na moim tablecie :3

    Szczerze powiedziawszy nie zauważyłam, by soundtrack był na tyle wybijający się. A specjalnie przed pisaniem włączyłam sobie kilka fragmentów, by może sprawdzić, czy czasem zaaferowana akcją go po prostu nie pominęłam. Ogólnie uważam, że poszczególne nuty były całkiem dobrze dostosowane do sytuacji na ekranie, ale jakoś nie wyobrażam sobie słuchania ich osobno. o.O Jasne, każdy ma inny gust, ale bez przesady – to zdecydowanie nie był muzyczny cud świata i jest sporo dużo lepszych soundtracków w anime.
  • Avatar
    Kysz 11.08.2014 15:24
    Re: Yyy...
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ravens"
    Kamiyan3991 napisał(a):
    Za co to 4/10 za grafikę i 6/10 za muzykę?

    Za to, co było opisane w recenzji – gdybyś przeczytał, to byś wiedział. A w skrócie – grafika sama w sobie jest średnia, ale niestety kiepskie CGI, w dodatku nie pasujące do klimatu totalnie, psuje całość niesamowicie. Stąd właśnie 4/10 – jak na ten rok, to niestety jest kiepska produkcja.
    Co do muzyki – op i ed to nie wszystko (je same oceniam gdzieś tak na 8/10), a ścieżka dźwiękowa wykorzystana w tym tytule była po prostu standardowa. Stąd właśnie 6/10, czyli dla oprawy dobrej, ale nie wybijającej się jakoś szczególnie.
    Kamiyan3991 napisał(a):

    No i ogólnie to co… inny recenzent, bo inny recenzent, ale konkretne TR ma 7/10, a gniotowe StB 8/10.

    Szczerze powiedziawszy, dla mnie to też jest dobijające, ale nie mogę wystawiać oceny patrząc jak zostały oceniony inne tytuły. TR dostało ode mnie 7/10, bo jest to solidny tytuł, ale z kilkoma niedociągnięciami, no i nie oszukujmy się – poza prostą rozrywką nie oferuje akurat nic więcej i do klasyki gatunku nikt go nigdy nie zaliczy.
  • Avatar
    A
    Kysz 10.08.2014 19:03
    Komentarz do recenzji "Haikyuu!!"
    Awww… ale mnie ten Oikawa denerwuje xd Znaczy no… śmieszny jest właśnie, ale jakoś tak jego kreacja sprawia, że aż się chce by pokonali Aoba Josai^^
  • Avatar
    Kysz 7.08.2014 12:05
    Re: .
    Komentarz do recenzji "Gokukoku no Brynhildr"
    Ejectowanie, czyli właśnie roztopienie^^ A wydaje mi się, że o braku pigułek też była mowa w którymś momencie.
  • Avatar
    Kysz 1.08.2014 15:21
    Komentarz do recenzji "Haikyuu!!"
    Myślę, że chodzi o to, iż nikt nie ma takiej synchronizacji z jego wystawami jak Hinata, w dodatku tylko on ufa mu w ciemno na tyle, że skacze i uderza piłkę. Zresztą było też pokazane, że nawet tej dwójce nie wszystkie takie kombinacje wychodzą, w dodatku na ich wytrenowanie poświęcają sporo czasu. Reszta zawodników natomiast ma inne zajęcia na głowie ;p
  • Avatar
    A
    Kysz 30.07.2014 16:42
    Komentarz do recenzji "Hana Yamata"
    Takie to jakieś nijakie jak na razie, nawet jak na moe okruszki. Albo po prostu Gochuumon wa Usagi desu ka? mnie tak rozpieściło i zapomniałam, że jednak większość z serii o słodkich dziewczątkach jest raczej mdła ^^' I szczerze powiedziawszy nijak nie widzę sposobu na zmianę tego stanu rzeczy, bo po prostu bohaterki są tutaj kompletnie bez polotu, a w dodatku wyglądają obrzydliwie. Nie wiem kto wymyślił te dziwne powieki im, ale mam nadzieję, że więcej go do projektowania postaci nie zatrudnią xd