Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Kysz

  • Avatar
    Kysz 16.12.2012 11:41
    Re: Rom... a nie to nie to, chciałam powiedzieć komedia.
    Komentarz do recenzji "Suki-tte Ii na yo"
    Aż się dziwię, że to pisze, ale muszę się zgodzić z komentarzem Nanaki. Jak lubię tę mangę, to anime wyszło fatalnie – spłycone postaci, nieco pozmieniane wydarzenia, część pominięta i wychodzi kolejny tragiczny związek z masą traum w tle, co naprawdę nie jest romantyczne. Jak widzę cierpiącą minę Mei włóczącej się za Yamato, to dochodzę do wniosku, że „szczęśliwy związek” to ostatnie słowa, jakimi można by to określić. Bardziej by tu pasowała patologia jakaś. Bo nieśmiałość to jedno, ale kompletny brak charakteru (i mówię to tylko i wyłącznie o anime), to już inna sprawa.
    Osobom, które sama historia zainteresowała polecam mangę, bo anime w porównaniu z nią to jak niebo a ziemia.
  • Avatar
    A
    Kysz 14.12.2012 11:30
    Niestety to nie to...
    Komentarz do recenzji "Another"
    Jest to jeden z większych zawodów w anime jaki mnie spotkał. Bo zaczyna się naprawdę świetnie – jest tajemnica, jest klimat, są dziwne postaci (co jak co, ale to ostatnie zawsze ma wzięcie), a to wszystko w całkiem niezgorszej oprawie graficznej. Wydawać, by się mogło, że to musi być hit.
    Niestety, z biegiem czasu coraz więcej w tym scen budzących raczej wesołość, niźli grozę, a „ofiara tygodnia” powoli przestaje zaskakiwać, czy w ogóle wzbudzać jakiekolwiek emocje. Wszystko to kumuluje się w jednym z najbardziej tandetnych i nielogicznych zakończeń, jakie dane mi było widzieć.
    Nadal jednak nie uważam, żeby to była zła seria (chociażby przez sam początek), ale też koniec końców niczym szczególnym się nie wybija – ot, taki typowy japoński przeciętniak, z każdym odcinkiem staczający się po równi pochyłej, aż na samo dno. Dlatego też wystawiłam mu notę 5/10.
  • Avatar
    Kysz 11.12.2012 18:39
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Oby…
    Na razie się jej pozbyli i mam nadzieję, że do końca serii już nie wróci…
    W ogóle wiem, że to komedia, ale moim zdaniem za bardzo przerysowali charaktery postaci – nadpobudliwa Misaki, playboy Jin, ułomna Shiina, strasznie przeciętny Sorata, oraz naczelna tsundere Nanami. Wszyscy są po prostu płytcy – opierają się na jednej – dwóch cechach i to jest wszystko, co można o nich rzec niestety.
  • Avatar
    A
    Kysz 10.12.2012 13:06
    I co też z tego będzie dalej...
    Komentarz do recenzji "Robotics;Notes"
    Tak szczerze, to nie mam pojęcia, co też powinnam o tym sądzić. Niby niczym szczególnym się nie wybija, ale znowuż przez większość czasu mam przyjemny seans. Nie żebym z niecierpliwością oczekiwała na kolejne odcinki, ale też i nie włączam ich z przymusu, byle tylko dokończyć, co zaczęłam.
    Bohaterowie są sympatyczni, ale chyba tylko jedna jedyna Furugoori się tu czymś wybija (jej seiyuu jest genialna, skoro potrafiła tak wykreować swoją postać!).
    Niestety wszystko najbardziej mi na razie psuje Airi – gdyby to coś sobie darowali byłoby o niebo lepiej..argh!!!
  • Avatar
    Kysz 6.12.2012 19:06
    Re: ??
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    To „napisała” odnosiło się do mojej płci – jestem kobietą w końcu…
    @Progeusz – zapewne byłoby łatwiej z kontem, chyba nawet jedno założyłam, ale jak sobie pomyślę o robieniu listy tych wszystkich anime, to aż mi się nie chce po prostu…Poza tym nie wiem czy istnieje opcja dodania wcześniejszych komentów do konkretnego konta.

    Jeżeli nie urzekła cię dramaturgia tego dzieła to znaczy, że po prostu nie nadajesz się do dramatów, bądź połowy rzeczy w tej serii nie zrozumiałeś. Wszyscy co oglądali After Story wiedzą o czym mówię. Clannad to jak na razie bezkonkurencyjna seria pod względem dramaturgi. Oprócz After Story, polecam też zajrzeć do Tokyo Magnitude 8.0 lub Angel Beats!.

    Jak widać ciebie ruszają te pseudo mocne, w których wszystko jest przerysowane, a traumy aż się z nich wylewają. Niestety mnie taka zupełnie nieżyciowa sztuczność nie rusza natomiast wcale i w tym momencie Clannad wcale takim bezkonkurencyjnym dramatem dla mnie nie będzie. Ale tu wchodzimy wyraźnie w obręb gustu i niczego innego – ja Ci nie wytykam, że Clannad nie mógł cię wzruszyć, ale po prostu chciałam zwrócić uwagę, że to wcale nie jest taki ideał, bo jeśli spojrzeć na nie pod innym kątem, to niekoniecznie musi wzruszyć osoby takie jak ja na przykład, zatem dla sporego grona widzów to ostatni cud dramaturgi nie będzie.

    Ponadto to nie jest dyskusja o Clannadzie, ale o twoim odwołaniu do studia jako wyznacznika wartości anime i to właśnie taki pogląd ja osobiście uznałam wyżej za bezsensowny. To, jakie studio stworzyło daną serię może być co najwyżej pomocne przy wyborze danego tytułu dla siebie, zwłaszcza jeśli ma on taki charakterystyczny styl, jak chociażby KyoAni. Natomiast nie można rzec, iż samo to, jakie studio się wzięło za tworzenie danej serii, jest już wyróżnikiem jej wartości, bo oczekiwania a rzeczywistość to dwie różne rzeczy!
  • Avatar
    Kysz 6.12.2012 17:43
    Re: ??
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    „Napisała” jak już xd
    W każdym razie to, ze studio jest bardzo popularne wcale nie znaczy, że wszystko spod jego znaku musi być od razu perełką. A jeśli już mamy mówić o czymś najbardziej docenianym, to polecam ci zapoznanie się z twórczością Studia Ghibli, do którego poziomu KyoAni raczej nigdy nie dosięgnie…i nie, przykro mi, ale w tym wypadku to nawet nie jest kwestia gustu tylko.

    Ponadto wysiłek włożony w serię nie jest wyznacznikiem jej wartości. I to nie jest tak, że nie można skrytykować czegoś, co z pewnością łatwe do zrobienia nie było i zajęło twórcom sporo czasu, zwłaszcza jeśli w efekcie końcowym jedyne, co dostajemy do podziwiania to grafika (bądź w większości ona).
    Natomiast wracając do tamtegoż offtopu – cóż, ja nie widziałam nic dramatycznego w cierpieniach słit panienek, tylko na tej zasadzie, że były one wielkookimi dziewczętami. Clannad był zatem dla mnie kolejnym kiepskawym haremem doprowadzającym mnie raczej do śmiechu niż płaczu. Bo sęk w tym, że wysiłek wysiłkiem, ale ocena odnosi się nie do niego, a do gotowego produktu, który nam zaserwowali i który wcale nie musiał być ciekawy, ani dobry.
  • Avatar
    Kysz 6.12.2012 12:43
    Re: ??
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    O ile z oceną recenzji tak samo się nie zgadzam (nadal uważam, że recenzent ubzdurał sobie przed seansem jak to ma wyglądać, a potem skoro tego nie dostał, sfochał się na tytuł jak małe dziecko), to muszę przyznać, że głupoty wypisujesz w tym momencie. „Że twórcy” się starali? To trzeba by każde anime oceniać na przynajmniej 5, bo w końcu w każde trzeba było włożyć sporo pracy.
    Ponadto no sorry, ale KyoAni jakimś ósmym cudem świata nie jest, a ja osobiście sam Clannad uznaję za ckliwą romanso – komedię, więc jak widać da się, jeśli nie zapatrzysz się w słodkie oczęta słit bohaterek.
  • Avatar
    Kysz 3.12.2012 21:34
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Oczywiście, tak patrząc to się nawet nie umywa to większości anime spod tego znaku…ale nadal tkwi tam dla mnie zbyteczna przewaga „płci pięknej” w stosunku do głupawego bohatera. Na szczęście  kliknij: ukryte , co nieco rozładowuje tenże ciężar.
    Ponadto nie wiem, która to ta tylko z „przytłaczającym charakterem” – cała 3 na niego leci, tylko każda na własny sposób.
  • Avatar
    Kysz 2.12.2012 20:46
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Chyba 3…siostrzyczka też się wlicza, skoro wyraźnie tego chce xd
  • Avatar
    Kysz 1.12.2012 17:23
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Wianuszek dziewczyn obskakujących głównego bohatera = harem jak dla mnie. To, że niewielki (na razie przynajmniej) nie oznacza, że go tam nie ma.
  • Avatar
    A
    Kysz 30.11.2012 15:50
    ...
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Znowu ecchi, znowu harem. Tym razem w wersji na niedorozwoja (aka wielce genialną artystkę introwertyczkę), tsundere (teoretycznie niezależną i silną dziewczynę) i loli z kompleksem brata (ta chociaż nie udaje czegoś innego niż jest w rzeczywistości). Zapowiadało się nawet nie tak źle, ale z każdym kolejnym odcinkiem jest coraz gorzej. Natomiast jeśli temu matoło…znaczy głównemu bohaterowi uda się  kliknij: ukryte  to już kompletnie zwątpię w inteligencję twórców…
    Na szczęście są jeszcze inni bohaterowie i to mnie przy owym tytule nadal trzyma, zwłaszcza, że romans poboczny rysuje się ciekawiej niż główny (no…którykolwiek z głównych…), a tajemniczy sąsiad/sąsiadka może być równie interesujący/a
  • Avatar
    Kysz 26.11.2012 23:38
    Re: ...
    Komentarz do recenzji "Suki-tte Ii na yo"
    Muszę się w pełni z tobą zgodzić. To, co oni zrobili z takim materiałem wygląda na jakiś żart, zwłaszcza patrząc na postaci, bo już tam pal licho kreskę – przebolałabym jakoś. Jak widać diabeł naprawdę tkwi w szczegółach – niestety właśnie w tych, które tu pominęli. Aż szkoda…
  • Avatar
    Kysz 25.11.2012 19:20
    Re: Mogło być obiecująco ale,,,
    Komentarz do recenzji "Shin Sekai Yori"
    ale wszyscy zadają sie przyjmować to z uśmiechem na twarz i „nic się nie stało i nie drązymy głebiej”

    A co mają robić? Są garstką dzieciaków, które w owym systemie nie mają nic do gadania. Nie wiem, gdzie ty widzisz, że oni nic sobie z tego nie robią – z każdym odcinkiem widać u nich coraz większy strach przed dokonanymi odkryciami. Zważ, że nie są to początki tego świata – taki stan rzeczy utrzymuje się już od bardzo dawna, więc przełamanie go nie będzie proste na pewno.

    Muza – op i ed niby sa ale jakos specjanie sie nie wybijają i nie zapadają w pamieć. To samo o muzie można powiedziec o muzie w anime chociaz tym tle motyw „walki” nieco sie wybija…

    Jaki opening niby, skoro w tej serii go nie ma? Może jednak ty oglądasz coś innego w takim razie.
    W każdym razie widać kwestia gustu, bo ja akurat jestem zdania, że muzyka wybija się bardzo na plus i świetnie potęguje klimat. Ścieżka dźwiękowa nie jest zbyt rozbudowana, ale te kilka utworów zdecydowanie zapada w pamięć.

    Koniec konców nic wybitnego i a dzien dziesiejszy (8 ep ) wg mnie szkoda czasu. Na tym tle ( „malutkie miasteczko, jego tajemnice oraz paczka przyjacół” ) wspomiane niżej Higurashi ( szczególnie 1 seria i jej początkowe odcinki ) wypada DUŻO lepiej

    Osobiście nie rozumiem takiej fascynacji Higurashi, zwłaszcza dla samego 1 sezonu, którym sam w sobie jest niczym, poza krwawą sieczką małolatów. Owszem, było psycho, ale nic więcej. W przypadku Shinsekai wokół całości wydarzeń rysuje się ciekawa otoczka fabularna. Co prawda mogą to zniszczyć, ale jak na razie udaje im się wykreować ciekawą wizję świata przyszłości. Dlatego też bardziej przemawia do mnie historia dotykająca problemu ludzkości w ogóle, niż  kliknij: ukryte 

    Na razie najbardziej boleję nad kiepską animacją całości – szkoda, że nie pokusili się o to, by zrobić to chociaż solidnie…
  • Avatar
    Kysz 23.11.2012 15:52
    Komentarz do recenzji "Suki-tte Ii na yo"
    O, a ja zaś mam wrażenie, że jest zupełnie na odwrót – w pierwszym odcinku Mei była bardziej podobna do siebie z mangi, by potem coraz bardziej staczać się tylko na milczka bez własnego zdania…W sensie gdybym tylko oglądała anime, to naprawdę dziwiłaby mnie ta coraz większa fascynacja Yamato nią, bo ona tylko się za nim szlaja i przytakuje bądź przeczy.
  • Avatar
    Kysz 21.11.2012 18:18
    Re: Fascynujące
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    To, że jest jak pisałem po prostu wepchnięty w treść fabuły, tylko po to żeby był.

    Gdyby nie ów romans (zauroczenie?), nie byłoby fabuły tak właściwie…A to nadal nie tłumaczy dlaczego należy krytykować ów romans, tylko za to, że się pojawia?

    Orekiemu i Satoshiemu zafundowano filozoficzne rozważania nad swoim pomysłem na życie, które to nawet uwzględniając ich młody wiek, były strasznie naiwne i przesadzone – a przynajmniej na takie mi wyglądały.

    Orekiemu? Gdzie? W którym momencie? o.O Podejście ma specyficzne, ale jakiś wielkich rozważań filozoficznych to tam nie widziałam…i się zastanawiam gdzieś ty je przyuważył…
    A Satoshi? Cóż, dla Ciebie naiwny i przesadzony – to drugie zapewne trochę, ale czy takie naiwne jest zastanawianie się w tym wieku w czym się jest dobrym? Nie bardzo…

    Proza życia to nie telenowela, tak rozumianego realizmu starczy na co dzień. Wierność rzeczywistości nie może jednocześnie powodować nudy, a takie miałem odczucia było w tym przypadku.

    Czyli zatem stwierdzasz, że realizm „nudy” (a pisząc to słowo mam na myśli „przeciętny dzień przeciętnego ucznia”) w szkole to nie jest to, czego oczekujesz po szkolnych okruchach życia. Romansu też nie chcesz…to co ty tam właściwie pragnąłeś zobaczyć? Bo mam wrażenie, że odpowiedź na to pytanie da nam od razu jasną wizję tego, jak ty widziałbyś ten tytuł (i równocześnie wyjaśni krytykę).

    I chwała im za to, ale raz jeszcze powtórzę – piszę o braku możliwości wykazania się dedukcją w oparciu o poprawnie zorganizowane wskazówki. Nawet przy braku kilku, chybionej ich prezentacji albo nietrafionym doborze wciąż można przecież dojść do rozwiązania. Pytanie tylko, czy będzie z tego równie dużo radochy (bo wiadomo, że z kolei przypadki zbyt proste raczej nie znajdują zwolenników). Zresztą, równie dużo osób udowodniło w komentarzach, że z zagadkami było coś nie tak, co wyraziło poparcie dla ich realizacji.


    Jak zatem możliwe było rozwiązanie zagadek, skoro teoretycznie widz nie miał możliwości posiłkowania się wskazówkami? Raczej wątpliwe, by ci wszyscy, którym to się udało doznali jednakowego „przeczucia”. Zgodzę się, że nie zawsze stało to na jednakowym poziomie i też temu owa warstwa kryminalna nie była idealna – i to zapewne uznałabym za największy minus, ale znowuż nie dyskredytujący tej serii w nie wiadomo w jaki sposób. Oczywiście pod „równie dużo osób” bierzesz pod uwagę także tych, przyzwyczajonych do podania odpowiedzi na tacy, bądź też oczekujących krwawego kryminału rodem z Christie?

    A odnośnie truizmów – To zdecyduj się wreszcie, czy ty je wygłaszasz tylko, czy uzasadniasz? Bo to drugie na pewno starasz się robić w recenzji wręcz nagminnie…
  • Avatar
    Kysz 21.11.2012 14:39
    Re: Fascynujące
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Słabą realizację okruchów życia krytykuję w recenzji (niemal całość 5 i 6 akapitu) – tak choćby cytując Nie widzę też najmniejszego powodu do wpychania w treść wątków romansowych, przesadnie wyeksponowanych i mało wiarygodnych dramatów albo, co gorsza, rozważań filozoficznych. Psuje to całkowicie ów lekki, przyjazny klimat, jaki serial teoretycznie stara się budować, w zamian oferując mało odkrywczy i naciągany dramat obyczajowy. Nawet jeśli bohaterowie mają po piętnaście­‑szesnaście lat, nie znaczy to, że ich problemów nie dałoby się pokazać w sposób dojrzały! Albo przynajmniej spróbować. Możemy się nie zgadzać, czy jest to prawda, ale trzymajmy się faktów.


    Ano trzymajmy się faktów zatem.
    W 5 akapicie poruszasz w głównej mierze kwestie jednego tylko wydarzenia. Czy tylko wokół niego koncentruje się seria? Śmiem twierdzić, że nie. Pomijasz zatem wszystko inne, a wyciągasz tylko to, co wydało ci się przesadzone. Jedna dziwna scena tragedii z tytułu nie czyni.
    Poza tym co jest złego w delikatnie poprowadzonym romansie w okruchach życia? To chyba naturalne, że nastolatkowie przeżywają w szkole swoje pierwsze miłości? Zatem krytykujesz tutaj serie, za to, że spełnia wymagania gatunkowe. Tak, to bardzo logiczne przecież.
    I na koniec 5 akapitu zwracasz uwagę na wyeksponowane dramaty. Ekhem, przynajmniej raz bohaterowie nie cierpią z powodu śmierci, choroby wielkiej tragedii rodzinnej, braku pieniędzy na życie, czy innego tego typu „tragicznych pierdół”. Pragnę też zwrócić uwagę, iż praktycznie poza Satoshim (a i to w kilku momentach zaledwie) nikt tam się nad sobą nie użala, nie jojczy jaki to on biedny nie jest, ale nadal nic z tym nie robi. A i sam Satoshi stara się jak może, a to, że momentami w dosyć egoistyczny sposób to nawet lepiej wychodzi.
    6 akapit zaczynasz od stwierdzenia o „radośnie nieprawdopodobnych postaciach”. Okej, twoja wola, że ich tak traktujesz, tylko, że na dobrą sprawę każdy z nich jest właśnie dosyć naturalny w swoim zachowaniu. Pomijając Mayake, którą sam chwalisz, mamy
    Orekiego – tak, lenia, ale za to wybierającego „nicnierobienie” świadomie. Sam zwracasz uwagę, że zostaje zmuszony praktycznie tylko do minimalnej aktywności, więc sam sobie jakoś bardzo nie zaprzecza, to raz, a dwa, że przy Chitandzie to większy spokój jest, jak się ją czymś zajmie.
    Chitanda – kujonka bez wiedzy praktycznej to akurat nic nowego – pełno takich ludzi na świecie. Jej zainteresowanie wszystkim ma jak najbardziej fabularne wytłumaczenie – w końcu to ona „wykrywa” większość zagadek, no i można by się się zagłębiać w jej pochodzenie itepe, ale nie o to tu chodzi. Może i przesadnie wyeksponowane, ale jeszcze to z niej pustaka nie czyni. Porównujesz ją do Haruhi, a ja twierdzę, że to właśnie boginka była postacią bardziej irytującą, ciągnącą wszystkich wbrew ich woli, również robiącą chaos o nic. Tutaj zarówno Satoshi, jak i Mayaka na równi z przewodniczącą chcą rozwiązywać owe zagadki (zapełniać sobie czas szkolny). Poza tym w którym miejscu Chitanda nie integruje w ten sposób grupy?
    Satoshi – postać, która ma swoją pasję, ale okazuje się nie być w tym najlepsza. Egoista jakich mało, przykrywający swoją postawę wiecznym uśmiechem, a w głębi sfrustrowany własnymi niepowodzeniami. Piszesz, czy on jest do czegoś potrzebny w serialu? A przecież on sam się nad tym cały czas zastanawia właśnie i na tym polega jego kreacja. Co potwierdza tylko realizm serii – czy w życiu w paczce przyjaciół masz tak, że każdy musi być do czegoś potrzebny, wyróżniać się czymś? Chyba właśnie nie bardzo na tym to polega…
    Podsumowując – nie pasują Ci ich charaktery po prostu i dlatego tak na nich najeżdżasz, ale na dobrą sprawę wszyscy są bardzo naturalni w swoich zachowaniach. Żaden z nich nie robi czegoś wbrew swojej naturze.

    Bo to grzechy powszechne w anime. Co nie oznacza, że ich brak automatycznie czyni tytuł nawet przeciętnym.

    A ja myślę, że okruchy życia zrobione wreszcie całkiem realnie i bez przesadyzmu, automatycznie kwalifikują się jako coś dobrego właśnie xd Skoro sięgam po ten gatunek, to chcę widzieć w nim codzienną nudę. Tutaj właśnie to dostaję, więc nie bardzo wiem, czego mogłabym żądać więcej.

    Truizmów się nie uzasadnia, je się wygłasza, a to że dla kogoś innego truizmami już nie są niewiele w tej materii zmienia. Natomiast jak już napisałem wcześniejszej w innym komentarzu – chętnie poznam, jakich to dokładnie zarzutów nie postawiłem w recenzji, a jakich obecność byłaby według ciebie uzasadniona w kontekście mojego postrzegania Hyouki.

    Truizmem byłoby chociażby stwierdzenie, że seria ma 12 odcinków, więc w tak krótkim czasie brak miejsca na głęboką rozbudowę postaci. Bądź, że tajemnice tu przedstawione ściśle dotyczą życia szkolnego, dotyczą nastolatków i na takim właśnie poziomie zostały zrobione. Każdy o tym wiem, więc nie warto pisać. A to, co piszesz w recenzji to twoje subiektywne wrażenie po obejrzeniu serii – wręcz epatujesz tam swoimi uczuciami, zostawiając mało miejsca na konkrety. Jakieś twoje duchowe rozterki o Chucku Norrisie, czy wieczna irytacja to tym, to tamtym, raczej nie tworzy składnych, obiektywnych argumentów. Co niby miałoby być truizmem? To, że nie sposób polubić głównego bohatera? Chyba nie bardzo, skoro jednak się da. Albo, że zagadki nierozwiązywalne? Tu również pudło – masa osób udowodniła w komentarzach, że dało się je śledzić z zaciekawieniem starając się samemu dojść do rozwiązania – pozytywnym skutkiem. Prostota zagadek czyniąca nie nieinteresującymi? Również czysto subiektywne odczucie – bardziej mnie interesuje jak oni dojdą do tego, o co chodzi w komunikacie szkolnym, niż jakbym miała oglądać śledztwo nastolatków odnośnie morderstwa w szkole.
    Gdzie są zatem te twoje truizmy ja się pytam?
  • Avatar
    Kysz 20.11.2012 01:13
    Re: Fascynujące
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Detektywa Conana nie widziałam, więc akurat nie mam jak się odwołać do tego argumentu.

    Tassander napisał(a):
    Nic takiego nie ma miejsca, obie kliknij: ukryte pojawiają się w dwóch ujęciach po 2­‑3 sekundy. Żeby je zanalizować trzeba odtwarzanie zatrzymać na dłużej (i to sporo dłużej) i zagłębić się w treść, co zupełnie nie pasuje do filmowej formuły.

    I tutaj właśnie rozjeżdża się nasza opinia na ten temat – czemu nie pasuje? Szczerze już wolę sobie przerwać na chwilę seans, by to sprawdzić, niż zostać na to naprowadzona przez bohaterów. Owszem, byłoby łatwiej, ale po co?
    Zgodzę się, że mogli ograniczyć ilość zagadek i skupić się tylko na kilku, ale to nadal nie czyni z tego serii gorszej od przeciętnej – bo te, które naprawdę ciągną fabułę zostały wykonane solidnie.

    Ponadto cały czas skupiasz się na tych nieszczęsnych zagadkach i tylko przez ich pryzmat praktycznie oceniasz tytuł. Oznaczając target na końcu, mam wrażenie, że specjalnie pomijasz sporą grupę osób, dla których anime jest przeznaczone – miłośników zwyczajnych, spokojnych okruszków życia, serii szkolnych bez fanserwisu, dużej dozy niepasującej tam akcji (w końcu ileż się może dziać w zwykłej japońskiej szkole?) czy też prostych gagów. A jeśli spojrzeć w ten sposób na „Hyouke” to nie da się zauważyć, że kryteria tego gatunku spełnia naprawdę dobrze. Jako fanka tego gatunku znam naprawdę niewiele tytułów, w których uczniowie nie są obdarzeni żadną nadnaturalną mocą/nie wzdychają do siebie przez całą serię w nieszczęśliwej miłości/nie nic, czego uczniowie nie byliby w stanie zrobić, a po prostu skupiają się na zagospodarowaniu swojego czasu w szkole. Tak, to może być nudne i potrafię zrozumieć zawód osoby, która podchodzi do tego, jak do nie wiadomo jak skomplikowanego kryminału, ale też od początku jak byk stoi tam w tagach „okruchy życia” i pominięcie całego tego aspektu w recenzji nie najlepiej o niej świadczy. Po prostu uparłeś się, by zmieszać tytuł z błotem, więc wyciągasz tylko to, co było w nim najgorsze, a żeby było śmieszniej argumentując na zasadzie „cały czas mnie to wkurzało”...
    Bo tak szczerze to konkretne zarzuty wyciągasz dopiero w komentarzach niestety…
  • Avatar
    Kysz 19.11.2012 00:12
    Re: Fascynujące
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Hm…akurat jeśli chodzi o „Dziesięciu Murzynków” to rzekłabym, że jest to idealny przykład właśnie pozostawienia czytelnika wśród sugestii, zwłaszcza przed właściwym finałem. Domyślać się można i każdy to robi, ale rozwiązanie zostaje podane dopiero na końcu i wcześniej jest cały czas niejasne. I o pewnych rzeczach faktycznie nie ma się pojęcia.
    Wyżej powołałam się na Christie, bo jej nazwisko pada też w serii, ale równie dobrze, a nawet lepiej, można by to roztrząsać w analogii to książek o Sherlocku Holmesie, w których to niestety sporo faktów nie zostaje podanych do wiadomości odbiorcy, a tkwi li tylko w umyśle słynnego detektywa.
    Zgodzę się, iż film a książka stoją przed zupełnie innymi wyzwaniami w kwestii zagadek, jednakże pod względem samych konstrukcji łamigłówek mają takie samo pole do popisu. I w obu są pewne rzeczy istotne dla rozwiązania sprawy, a do pewnego momentu ukrywane przed odbiorcami. W kwestii  kliknij: ukryte - w pierwszym przypadku  kliknij: ukryte  I tu pojawia się  kliknij: ukryte 
    Przedtem miałam wrażenie, że widząc, iż ma to być kryminał, spodziewałeś się skomplikowanych zagadek, ale widząc takie tłumaczenie, dochodzę jednak do wniosku, że wolałbyś coś prostszego, właśnie z rozwiązaniami na tacy – w formie dodatkowych scen, mimiki, gestów itepe itede. Bo czy to, że widz musi ruszyć głową sam posiłkując się wiedzą dostępną mu, ale nie w serii, oznacza, iż zagadka jest nierozwiązywalna?
  • Avatar
    Kysz 18.11.2012 19:26
    Re: Fascynujące
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Przepraszam za wtrącenie, ale po prostu nie mogłam:


    Nie mówię o mnogość teorii, tylko o tym, że ich podstawą częściej są domysły niż poszlaki. Naturalnym jest, że każdy rozważa kilka potencjalnych możliwości, ale zadaniem twórców jest tak prowadzić fabułę, aby w miarę upływu czasu solidne dowody dominowały nad gdybaniem.

    Cóż…w takich powieściach Agathy Christie praktycznie do samego końca czytelnik zostaje pozostawiony tylko i wyłącznie z poszlakami, tropami i własnymi domysłami, bo dowody ukazują się dopiero w końcowej konkluzji. Idąc tym tropem wychodzi, że książki Królowej Kryminału tak naprawdę mają kiepsko skonstruowaną fabułę, bo z biegiem czasu nie dostajemy pewnych dowodów.
    Broń boże nie porównuję tutaj tych dwóch dzieł, bo oczywiście tego się nie da zrobić, acz pragnę zwrócić uwagę, że tak w przypadku Hyouki jak i Christie mamy do czynienia z podobnym prowadzeniem zagadek…zatem obstawiam, że „założenia kryminału” są tutaj jednak w porządku.
  • Avatar
    Kysz 18.11.2012 16:15
    Re: ??
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Nie wiem…może dobrym rozwiązaniem byłyby jakieś konsultacje z członkami teamu?:P
     – to był żart jak coś xd W każdym razie ja osobiście lubię się skonsultować z innymi osobami, które daną serię widziały, bo a nuż nie zwróciłam na coś uwagi, ale to inna sprawa…

    Z jednej strony to prawda, jednakże…czy to nie powinno być tak, że recenzja ma służyć czytelnikom nie zorientowanym w temacie?

    To tylko jedno z jej zdań.


    A jakie jest inne? Pomijam zwrócenie uwagi na pewne aspekty, które dany widz może przeoczyć, to jednak w głównej mierze recenzje są raczej skierowany do potencjalnych przyszłych odbiorców dzieła, prawda?

    Dostałem zaś anime, w którym znalazło się wszystko co tylko możliwe, ale poza rysownikami nikomu najwyraźniej nie sprawdzano efektów pracy. W efekcie ani to okruchy życia, ani kryminał, ani romans, ani też komedia.

    Hm…okruchy życia nie? Cóż…skoro szkolne życie to nie życie. mogę się z tym zgodzić. W końcu oni tam tylko się uczą, prowadzą działalność w klubach, organizują festiwale i zapoznają z innymi uczniami oraz zacieśniają przyjaźnie…co za nuda jak na okruchy życia…
    Odnośnie kryminału to tu się można kłócić i kłócić, bo walory intelektualne każdego są różne i nie wszyscy potrafią pewne tropy poskładać w logiczną całość. Poziom poszczególnych historii był nierówny, ale ja optuję za stanowiskiem, zgodnie z którym więcej było historii dobrych, niż tych bezsensownych, a przynajmniej miały one większy wpływ na całość. Osobiście bawiło mnie szukanie wskazówek, a to znaczy, że albo jestem za głupia, albo za mądra na ten tytuł ;p
    Romansu nie znajdziemy? Ja tam widzę aż dwa. To, że się nie całują i nikt nikomu w cycki nie wskakuje wcale go nie umniejsza.
    I jeszcze komedia – no tak, nie ma tam gagów rodem z Workinga, czy innego Baka, a bardziej humor sytuacyjny, więc faktycznie komedia to być nie może…

    Pomijając kryminał, to reszta wątków z reguły się przewija w podobnych szkolnych opowieściach. I właśnie motyw zagadek jest tym, co tą serię wyróżnia.

    Skracając to wszystko – osobiście traktuję ten tytuł jako szkolne okruchy życia z zagadkami, a nie kryminał z uczniami. Wbrew pozorom to spora różnica i chyba ona leży u podnóży tej rozbieżności ocen, acz i tak mam wrażenie, że ktoś tu zapomniał (bądź celowo pominął) o drugiej części składowej tytułu…

    A skoro już i tak wychodzę na czepialską – zatem według Ciebie zagadki prezentowane w tym tytule do pięt nie dorastają tajemnicom serwowanym przez „Another”? Jakoś tak już straciłam wiarę w rodzaj recenzencki…
  • Avatar
    Kysz 18.11.2012 14:12
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Chitanda może i jest trochę przesadzona w tej kreacji, lecz jej charakter wcale nie jest taki z kosmosu wzięty. Jest wiele osób, które mogą się pochwalić sporym zasobem tzw. wiedzy książkowej, a w życiu radzą sobie raczej kiepsko. Temu też, jak dla mnie, Pani Przewodnicząca wypada tutaj bardzo naturalnie – mądra, acz mało zaradna osóbka.
  • Avatar
    Kysz 18.11.2012 14:06
    Re: ??
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Heh, wiem, że to było wałkowane po milion razy i oczywiście zgadzam się z tym, że każdy recenzent ocenia swoją miarą itepe itede. A mimo to nadal jakoś tak coś mi nie pasuję, gdy otwieram sobie na stronie poświęconej recenzjom anime, listę z „okruchami życia”, a tam widzę coś takiego. Nie wiem…może dobrym rozwiązaniem byłyby jakieś konsultacje z członkami teamu?:P

    A inaczej mówiąc:
    ocena to indywidualna sprawa recenzenta

    Z jednej strony to prawda, jednakże…czy to nie powinno być tak, że recenzja ma służyć czytelnikom nie zorientowanym w temacie? Jakaś doza obiektywizmu myślę, że by się przydała, czego z bólem serce nie mogę przyznać bardzo wielu tekstom pisanym ostatnio…
    Chociażby w przypadku „Hyouki” mam niemiłe wrażenie, że recenzent przed seansem nastawił się tutaj na „mroczne tajemnice” rodem z amerykańskich seriali, po czym dostał szkolną historię w tajemniczej oprawie i za to wylewa wszystkie swoje żale w recenzji. Ja się mogę zgodzić, że nie każdemu dany tytuł pasuje tak samo, więc i oceny są różne, ale w tym wypadku jest to drastycznie niska nota, oznaczająca coś poniżej przeciętnej, czego raczej nie warto oglądać, bo „jest wiele lepszych serii”. Jeśli tak, to dlaczego jakoś ciężko mi jest przywołać więcej tytułów o szkolnym życiu grupki przyjaciół, które nie jest tylko zlepkiem mniej lub bardziej śmiesznych historii/tragicznym romansem, a raczej rasowymi okruchami życia z pomysłem na oprawę? Bo w tym momencie odnoszę wrażenie, że ów tekst jest zwykłą prowokacją, zwłaszcza, że nie jest to jakieś mega ambitne dzieło, które można odbierać na milion sposobów, a (powtarzając się któryś raz z kolei) – zwykłe okruchy życia.

    Podsumowując – skoro jest takie, a nie inne nastawienie teamu do recenzji (indywidualna kwestia recenzenta), to na dobrą sprawę wypadałoby pisać po kilka do każdego tytułu, tak, by mieć ogólny przegląd owych „indywidualnych opinii” i dopiero wtedy zebrać to w ogólną, bardziej obiektywną recenzję.
  • Avatar
    A
    Kysz 18.11.2012 12:58
    ??
    Komentarz do recenzji "Hyouka"
    Chyba żartujecie z tymi recenzjami ostatnio?!
    Ja nie wiem czemu wszyscy tak się czepiają tego, że zagadki proste? A co, mieli rozwiązywać tajemnicę morderstwa w szkole? Albo może lepiej – jakąś polityczną intrygę?
    Ponadto jak JJ niżej zauważył, ja chyba także byłam jakimś geniuszem, skoro również wciągnęło mnie snucie terii na temat rozwiązania zagadek – o dziwo wręcz czasem mi się to nawet udawało…hm…

    Poza tym nie sądziłam, ze fanatyk KyoAni to taki, który na Clannadzie, czy Kanonie co chwila spada z krzesła ze śmiechu nad głupotą twórców, by potem porzucić obie serie zniesmaczonym…kolejne hm…
    Swoją drogą, że poza charakterystyczną kreską, to tytuł ten nijak się ma do większości „klasyków” tego studia…trochę tak jakby brakuje mu nadnaturalnych mocy i wielkiej tragedii bohaterów…hm, hm…

    Jak dla mnie Hyouka to po prostu świetna seria szkolna z pomysłem. Właśnie – nie anime detektywistyczne, a zwykłe okruchy życia w szkolnej oprawie. I właśnie osobom lubującym się w tego typu seriach, gdzie nie ma zalewu fanserwisowej tandety, czy typowo wyolbrzymianego japońskiego humoru, bądź dramatyzmu, poleciłabym ową serię.

    Tak na marginesie, wiem, że to co recenzje od dwóch różnych osób, ale jak sobie pomyślę, że takie Kokoro Connect (z wydumanymi problemami nastolatków w…tak, oprawie z nadnaturalnymi zjawiskami, bo jakże) dostało 10, a Hyouka (spokojna historia o grupce przyjaciół) – 4, to zaczynam się zastanawiać nad przydatnością tego typu portali np. dla osób rozpoczynających swoją przygodę z anime…
  • Avatar
    Kysz 15.11.2012 08:13
    Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
    Komentarz do recenzji "Jinrui wa Suitai Shimashita"
    Nijak się to ma do Haruhi akurat. Pętla czasowa, czy chaos w chronologii odcinków, to mimo wszystko nie są jakieś super oryginalne pomysły (mówiąc oryginalne mam na myśli unikatowe, czyli takie, których nigdzie indziej się nie znajdzie, żeby nie było nieporozumień), więc fakt, że można je znaleźć w kilku seriach nie świadczy o parodii od razu…
  • Avatar
    Kysz 14.11.2012 15:31
    Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
    Komentarz do recenzji "Jinrui wa Suitai Shimashita"
     kliknij: ukryte 
    Zdecydowanie jest to ciekawy zabieg, nie zmienia on jednak faktu, że jako tako brak tu pewnej celowości, jakiegoś finiszu – znaczy, no można by się kłócić, czy wtedy celem nie będzie wyjaśnienie jak doszło do wszystkich wydarzeń itp.
    Osobiście nie mam nic do zarzucenia fabule jako takiej, ale po prostu brakło mi…większej ilości odcinków na dopieszczenie wszystkiego^^