Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Kysz

  • Avatar
    A
    Kysz 3.07.2017 19:11
    Po 1 epku
    Komentarz do recenzji "Fate/Apocrypha"
    Tak, zdecydowanie daje temu kredyt zaufania. Przede wszystkim dlatego, że naprawdę lubię ten koncept i już od dawna chciałam zobaczyć coś bez „starych twarzy”. Co prawda nie wszystko było idealne, np. kliknij: ukryte to masowe przyzywanie sług jak dla mnie psuje całą koncepcję. Ja wiem, że teraz ma ich być dwa razy więcej, ale to wciąż tylko 14 sług. A dla mnie ta masówka mocno spłyca ich niezwykłość i obawiam się, że może to być znak, że część postaci zostanie potraktowana po macoszemu. Tj. będą służyły tylko temu, że robić komuś ważniejszemu za przeciwnika. Wcale nie wymagam, by poświęcali czas ekranowy na każde przyzwanie a wręcz bym tego nie chciała, lecz rozwiązanie, które tu zastosowali również nie przypadło mi do gustu.

    Poza tym jestem zawiedziona wyglądem postaci, bo ich projekty są bardziej niż kiepskie. Ech… te dziwne fryzurki… mogliby sobie to darować. Mam też wrażenie, że słudzy tutaj będą jacyś tacy bardziej przesłodzeni, co również zaletą nie jest. Jak patrzę, na listę postaci, to co druga wygląda jak słodka dziewczynka… ech…

    Ale! Nawet pomimo tych wad to może być naprawdę fajne. Może i mniej „poważne”, niż takie Fate/Zero, ale wciąż wciągające. I doprawdy na to liczę.
  • Avatar
    Kysz 30.06.2017 21:30
    Re: Finał
    Komentarz do recenzji "Tsuki ga Kirei"
    ...ale miłość z gimnazjum? Serio xD?


    No a czemu by nie? Znam przynajmniej dwie takie pary, więc to wcale nie jest niemożliwe czy coś. A w sumie nikt w ich otoczeniu nie dawał im szansy po przejściu do liceum, więc to też nie tak, że w anime potraktowano to jako standard.
  • Avatar
    Kysz 29.06.2017 18:09
    Re: Przyzwoite, ale jednak zmarnowany potencjał
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Nie oglądałaś dokładnie,  kliknij: ukryte  Wiem, że nadal to nie jest harem w klasycznym pojęciu ale też nie znamy całej historii – pominięto całe dwa tomy, więc kandydatek mogło być więcej.


    No właśnie trollica to była postać, która generalnie odpada z jakiejkolwiek rywalizacji. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale… jest za stara. xd To raczej typ postaci w rodzaju nauczycielki czy matki innego bohatera, która niby to zaleca się do bohatera, ale to ma podłoże stricte komediowe. Inna sprawa, że jej „chrapka” na Willema miała głównie podłoże… hm… jedzeniowe. ;p


    Proces  kliknij: ukryte  Być może materiał na dłuższy flashback ale drama i tak była tutaj słabo rozdysponowana.


    Wiesz, tu chodzi raczej bardziej o to, jakim cudem coś takiego w ogóle mogło mieć miejsce.  kliknij: ukryte 

     kliknij: ukryte 

    Raczej nie stawiałabym na  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Kysz 29.06.2017 17:59
    Re: Przyzwoite, ale jednak zmarnowany potencjał
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Ciekawe podejście, acz sama bym na to nie stawiała. Skoro pokazali to jako scenę końcową, to ja ją interpretuje jako coś, co miało pokazać pewną „nadzieję”, coś a la nowy początek (podwaliny pod ewentualną dalszą część) i pokazanie, że nie wszystko jest stracone blablabla itd. Flashback tak konstrukcyjnie były raczej od czapy, no co co miałby pokazać właściwie?
  • Avatar
    A
    Kysz 28.06.2017 18:05
    Przyzwoite, ale jednak zmarnowany potencjał
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Strasznie boli, że mamy do czynienia z serią na podstawie light novel. Ja wiem, że teoretycznie nie powinno się tak klasyfikować tytułów, jednak nie czarujmy się – dobrych adaptacji ln jest jak na lekarstwo. W tym wypadku problemem jest to, że wyjściowy koncept miał naprawdę spory potencjał, a skończyło się… raczej średnio.

    Niestety przede wszystkim luźniejsze momenty wyszły nad wyraz nijako. Co prawda na szczęście nie dostaliśmy takiej standardowej zabawy w dom, czego się obawiałam na starcie, ale też i cudów nie było. Wszelkiej maści masaże tudzież inne komediowo­‑fanserwisowe wstawki ustawicznie psuły klimat. Bo wyobraźmy sobie, co by było, gdyby tak do motywu postapo dodać klimat np. Spice and Wolf. Mielibyśmy coś na rozluźnienie, ale to coś nie byłoby przy okazji głupiutkie.

    Powtórzę się też, że zdecydowanie lepiej by to wyglądało bez tej bandy słitaśnych lolitek. Ok, niech to będzie stado dzieciaków (w końcu całkiem ciekawie wyjaśniono to fabularnie), ale niech nie będą takie denerwująco słodkie i irytujące! Miło by też było, gdyby nie dominowała tu płeć piękna (acz brawa za to, że nie jest to harem => i tu bym zdecydowanie naciskała, żeby ten tag wywalić, bo kompletnie rozmija się z tym, co widzimy w serii, jako iż mamy rozwój romansu między dwójką głównych bohaterów i żadna inna dziewczyna na bohatera nie leci).

    Jeśli chodzi natomiast o wszelkie kwestie związane z tłem fabularnym tj. dotyczące postapokaliptycznego świata, to tutaj jest znacznie lepiej. Rzekłabym zresztą, że właśnie to stanowi o sile tej produkcji. Było kilka nieziemsko klimatycznych momentów i gdyby bardziej oprzeć się na wszelkich melancholijnych aspektach tej opowieści, to mogłoby wyjść wow. Ludzie jako wymarła rasa, ostatni jej przedstawiciel i „zaginiona technologia” – czyż to nie brzmi ciekawie? Plus do tego dochodzi motyw leprechaunów (nazwa chybiona), czyli konkretnie to skąd się biorą (na zasadzie, że są to  kliknij: ukryte  – potencjał straszny jak dla mnie, ale okrutnie niewykorzystany). Zresztą historia o  kliknij: ukryte  również się w to wszystko nieźle wkomponowała. Niestety, największym problemem tego wszystkiego było to, że z powodu poświęcania zbytniej uwagi elementom komediowo­‑okruszkowym, nie było czasu, by rozwinąć resztę. Marzyłoby mi się przedstawienie świata na poziomie Kemono Frends, w którym to doskonale udało się przekazać najważniejsze informacje nie wciskając tej wiedzy widzowi wprost i na siłę. Ale nawet bez tego wystarczyłoby po prostu ciut więcej czasu antenowego na naprawdę ważne i interesujące rzeczy. Przykładowo, żałuję, że nie rozwinęli w ogóle całej tej sprawy z  kliknij: ukryte 

    Ostatnia scena jest jak dla mnie kompletnie chybiona.  kliknij: ukryte 

    Sami bohaterowie to już całkowicie przeciętny poziom. Cieszy to, że Willem i Chtholly z biegiem czasu zbliżają się do siebie i aż tak się tego nie wstydzą. Nieźle wyszli też Nygglatho, Grick i nawet Nephrem w swojej roli dandere. Wciąż wszakże to nic specjalnego – ani nie są szczególnie oryginalni, ani jakoś specjalnie rozbudowani pod kątem psychologicznym. Nie licząc dzieciaków (jako postaci zbiorczej) nikt mnie tu zbytnio nie irytował. Znowu się też powtórzę, że inne rasy zdecydowanie za mało posiadają cech szczególnych i zbyt wiele jest gdzieś w tle postaci, które właściwie wyglądają jak ludzie (na czele z leprechaunami i trollicą). Tu czuć brak wyobraźni, a szkoda.

    Graficznie jest okay, choć jakby było mniej słodko, to bym nie narzekała. Natomiast muszę trochę pojojczeć nad oprawą muzyczną. O ile same utwory są boskie i w większości przypadków pasują do obrazu, tak jest ich zdecydowanie zbyt mało. Ścieżka dźwiękowa jest niestety strasznie uboga, nad czym niezmiernie boleję, bo chętnie posłuchałabym węcej nutek w tym stylu.

    Generalnie serie oglądało mi się nieźle, czego bym się nie spodziewała patrząc np. po opisie fabuły, czy nawet pierwszym odcinku. Przez to jak ciekawe były tu niektóre elementy, mój apetyt z czasem tak wzrósł, że… ostatecznie nie mogę tego ocenić jako tytuł dobry. Po prostu za bardzo czuć zmarnowany potencjał, w związku z czym ode mnie leci tylko 6/10. Mimo wszystko to seria jak najbardziej warta uwagi, ale raczej jako przerywnik między czymś konkretniejszym. Fajnie się ogląda, ale też pewnie szybko się o tym zapomina.
  • Avatar
    Kysz 17.06.2017 09:12
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Nie, to nie jest równoznaczne. Możliwość naginania zasad świata może być nabyta. Na wiele sposobów, chociażby w wyniku oklepanego schematu – eksperymentów.

    Ale to teraz piszesz o czymś zupełnie innym, bo mnie nie chodzi o to, czy ktoś się z tym rodzi, czy nie, ale czy jest to cechą rasy, tj. czy jest powszechne czy nie.
    No i przecież ja nigdzie nie stwierdziłam, że trzeba się z tym rodzić. o.O Ba, wręcz cechy nabyte np. na zasadzie eksperymentów chyba najłatwiej zaliczyć do supermocy właśnie, bo automatycznie nie będą cechami całej rasy.

    Również to nie do końca tak, ponieważ fantasy samo decyduje o zasadach panujących w świecie przedstawionym i skoro np. jest stwierdzone, że powszechnie istnieje jakaś magia w danym świecie, to owa magia nie jest tu supermocą.

    A co jeśli magia nie istnieje powszechnie, a powiedzmy jest dostępna dla wybranych? Czy będzie to supermoc wtedy, czy nie? Bo dla mnie nie – ja wyróżniam od siebie magię od supermocy właśnie.


    I proszę nie wycinaj z kontekstu mojej wypowiedzi. Raz – ani samo stwierdzenie, że coś kogoś wyróżnia nie było moją definicją supermocy. Dwa – stwierdzenie o umiejętności zmieniającej rzeczywistość, również nie było jej pełną definicją. Tylko właśnie połączenie tych dwóch rzeczy. Chociaż to i tak jest uproszczenie, ale raczej łatwo jest na tej podstawie decydować.

    Ha, przecież nigdzie nie napisałam, że tylko jedno z tych dwóch jest definicją supermocy. Tak trochę też wycinasz z moich wypowiedzi tylko fragmenty, nie odnosząc się do całości. Możliwe, że zwyczajnie się nie zrozumieliśmy zatem.

    Ale najważniejsze będzie chyba to, że:
    I chyba ze wszystkim się zgadzamy oprócz tego czy trzeba się z tym rodzić.

    A że z tym też się zgadzam (bo nigdzie wyżej nie pisałam, że tego nie robię, w końcu w ogóle się do tego nie odnosiłam), więc chyba generalnie po prostu się zgadzamy. A i tak pewnie ciężko stwierdzić, czy te supermoce faktycznie tu są, czy nie. ;p
  • Avatar
    Kysz 16.06.2017 17:53
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Akurat nie odnosiłam się do Willema, bo właśnie w jego przypadku na razie to, co on potrafi było średnio przedstawione, więc równie dobrze, to może być kwestia magii, nie supermocy. Wyżej chodziło mi głównie o te dzieciaki wszystkie.

    No i jednak cech rasowych nie przypisywałabym do kategorii supermocy, pod warunkiem, że wszyscy przedstawiciele rasy takowe posiadają.

    Ogólnie gdyby supermocami trzeba by nazywać wszystkie umiejętności zmieniające prawa rzeczywistości, to praktycznie w każdym fantasy trzeba by takie przypisać. A to chyba trochę wypacza tę definicję. Ja to widzę raczej na zasadzie naginania tych zasad w świecie, w którym generalnie nie jest to powszechne dla większości populacji tj. nie jest to cechą wrodzoną danej rasy. Tylko trzeba to wtedy jeszcze odróżnić od magii, co czasami też bywa niełatwe.

    Ja tam nie twierdzę, że supermoce tu nie pasują, ale na pewno nie są takim oczywistym tagiem dla tej serii. Natomiast jakbym miała wybierać, czy iść bardziej w supermoce czy fantasy, to zdecydowanie postawiłabym na to drugie.
  • Avatar
    Kysz 16.06.2017 16:15
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Ha! Ale to jest przecież coś na kształt innej rasy – to logiczne, że jej cechy będą wyróżniały je od innych ras… które również posiadają pewnie jakieś swoje naturalne zdolności. ;p
  • Avatar
    Kysz 16.06.2017 15:26
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Hm… no ale tu masz jednak raczej coś na kształt many w ciele – bohaterki są przecież  kliknij: ukryte . Stąd też potrafią latać i używać tych broni (które zresztą dają im specjalne moce), ale właściwie nic więcej. Zgodzę się natomiast, że to ciężki do określenia tag, zwłaszcza patrząc po tytułach, do których został przypisany.
  • Avatar
    Kysz 15.06.2017 21:02
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Z supermocami to ciężko stwierdzić, ale też ich bym tu nie przypisywała. Generalnie chyba chodzi o moce bohaterek oraz bohatera, ale w pierwszym przypadku to są cechy naturalne ich rasy, a w drugim na razie nie wiadomo co. Natomiast anthro zgadzam się z Maxromem, że dotyczy to postaci tła i nie wpływa praktycznie w żaden sposób na cokolwiek w tej serii.
  • Avatar
    A
    Kysz 11.06.2017 09:48
    Mimo wszystko ciekawe
    Komentarz do recenzji "Mokke"
    Muszę przyznać, że jest to bardzo specyficzna seria. Robiłam do niej 4 podejścia i dopiero przy 3 zaczęłam się wciągać w jej klimat. W pewnym sensie była to kwestia mojego nastawienia, bo oczekiwałam czegoś w stylu Natsume, a anime w żadnym momencie nie chciało podążać tym samym szlakiem.

    Jest to w sumie dość interesujący tytuł, bo to jedno z niewielu anime, w którym tak mocno uniknięto wszelkich chwytów zastosowanych typowo pod publiczkę. Poszczególne historie tu przedstawione wcale nie są jakoś mocno naładowane emocjonalnie, jak to ma miejsce we wspomnianym już Natsume. To raczej tak, jakbyśmy oglądali coś zwyczajnego, codziennego i ta nutka nadnaturalności wcale nie chce się tu wybić na pierwszy plan, mimo iż cały czas jest obecna. Ponadto postawienie w roli głównych bohaterek dwóch sióstr w różnym wieku, z których żadna nie jest ani szczególnie piękna, ani wybitnie słodka, a obie są po prostu przeciętne i bardzo normalne, również nie pomaga w przyciąganiu widzów. Przyznam, że początkowo źle mi się oglądało ich poczynania, bo młodsza mnie strasznie denerwowała (a trzeba powiedzieć, że zachowuje się jak przeciętne dziecko w jej wieku), natomiast starsza wydała mi się nijaka i nudna. Nie ma tu ani romansu, ani dramatu, ani akcji, ani tajemnicy. To takie czyste okruchy życia, tylko dla odmiany z nadnaturalnym tłem. I właściwie to się sprawdza całkiem nieźle, tylko trzeba się dać w to wciągnąć.

    Niestety równocześnie pierwsze odcinki nie należą do tych najbardziej udanych. Jeśli jednak przez nie się przebrnie (a z doświadczenia wiem, że może być ciężko) to dalej jest tylko lepiej. Do wad serii muszę wszakże zaliczyć to, że poszczególne epizody w żaden sposób nie są ze sobą powiązane i kiedy historia w danym odcinku ulega zakończeniu, to już się potem w ogóle do niej nie nawiązuje. A przecież poznajemy w nich nowych bohaterów, a dziewczyny nawiązują nowe znajomości. Rozumiem, że epizodyczność fabuły w pewnym stopniu wymusza takie urwanie tematu, ale jest ono co najmniej nienaturalne. W końcu nikomu nic by nie zaszkodziło, gdyby poznany wcześniej bohater przewinął się potem na drugim planie – ot, żeby pokazać, że on tam dalej jest a nie zniknął wraz z końcem „swojego” odcinka.

    Zmianie nie uległo natomiast moje zdanie o grafice, bo ta jest po prostu przeciętna. Tak, jak autorka recenzji, przyzwyczajona jestem do raczej nieprzeciętnej urody oprawy w tego typu seriach i tu aż prosiło się o jakieś cudowne, niebanalne tła. A te, chociaż poprawne, są raczej nijakie i nie przyciągają wzroku. Mogłyby świetnie budować klimat w niektórych scenach, lecz zrezygnowano z tej funkcji, na rzecz tylko i wyłącznie prezentacji otoczenia, w jakim znajdują się bohaterowie. Mamy wiedzieć tylko gdzie są, jaka jest pora roku/dnia i tyle. Na plus zaliczam natomiast wygląd youkai. Nie raziły one sztucznością, a tym bardziej nie były tandetne (jak to na przykład wyglądało w Gingitsune), ale też nie zdecydowano się ich upiększyć ku uciesze widzów (kolejny punkt, w którym wyraźnie widać, że twórcy ściśle trzymają się swojej wizji i nie idą „na skróty” robiąc coś typowo pod publiczkę – może i skutkuje to średnią popularnością, ale jakąż jest gratką dla tej garstki fanów, która takich rzeczy nie lubi).

    O wiele lepiej prezentuje się muzyka. Opening jest niezwykle przyjemny i dobrze się go słucha. Natomiast ślicznie wypada muzyka w tle, zwłaszcza ta towarzysząca pojawieniu się bytów nadnaturalnych. Cieszy zwłaszcza to, że zastosowano tutaj raczej taki typowo japoński styl muzyczny, który świetnie pasuje do prezentowanej tematyki.

    Generalnie serię oceniam jako dobrą i nie żałuję czasu poświęconego na nią. Zdecydowanie nie będę do niej wracać, ale mogę ją miło wspominać. To solidny kawałek dla fanów typowych okruchów życia. Ci nie powinni czuć się zawiedzeni, natomiast reszta osób raczej nie ma tu czego szukać.
  • Avatar
    Kysz 3.06.2017 18:50
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Bo ja wiem… mnie tam się ona podoba. Chociaż owszem, w 9 epku w kilku momentach mogli rozegrać jej przemowy lepiej. Za dużo kart odkryli chyba… ale może szykują jeszcze jakieś ciekawe zwroty akcji jeśli chodzi o tę postać.
    Mimo wszystko uważam ją za całkiem ciekawą świruskę, właśnie tak na maksa przesadzoną w swoim zachowaniu. Nie wiem co na to wpływa, lecz nie czuję się zażenowana jej kreacją. Drażniłoby mnie, gdyby ona to wszystko mówiła zachowując pełnię powagi, gdyby jej wypowiedzi były pełne patosu.
    Makagami przypomina mi Izayę, tylko jest taka „bardziej” – ja to kupuję, przynajmniej na razie. Co z tym zrobią dalej, to już inna sprawa, bo stąpają po niezwykle cienkim lodzie.
  • Avatar
    Kysz 1.06.2017 17:39
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Eshaze napisał(a):
    Powtórzę jeszcze raz – piszę o tym sezonie, moim zdaniem żadne inne anime z wiosny 2017 nie ma lepszej fabuły (która w R:C nie polega na bezmyślnych walkach i mimo przegadanych odcinków wciąż jest interesująca), lepszych postaci (które w R:C nie są oryginalne, ale ciekawie przedstawione) i lepszego soundtracku.


    Od razu widać, że nie oglądasz Uchouten Kazoku. Akurat pod wszystkim tymi względami seria bije Re:Creators na głowę, ale też generalnie z założenia jest o wiele bardziej złożonym i nietypowym tytułem, niż ten.

    Żeby nie było – mnie osobiście Re:Creators się bardzo podoba. Ma naprawdę fajne (choć raczej nieskomplikowane pod względem psychologicznym) postaci (poza głównym bohaterem), interesujący koncept wyjściowy a pod względem technicznym jest zrobiona naprawdę dobrze. Minusem jest niestety to, że niektóre sceny faktycznie są przegadane. I nie, nie chciałabym tutaj pustej nawalanki bez żadnych wyjaśnień, ale tutaj te rozważania są wrzucane w trochę zbyt sztywnej formie. Cieszy mnie, że chcą nam najpierw wyjaśnić mechanikę świata, ale to najlepiej byłoby zrobić przez pokazywanie, a nie opisywanie (stara jak świat zasada). Początkowo mi to nie przeszkadzało, problem w tym, że z każdym epkiem rośnie mi apetyt na więcej, a tutaj marnują czas np. na rozmowę pomiędzy Meteorą a Główną Ciapą. Akurat te informacje dało się przekazać w znacznie lepszy sposób niż poprzez gadanie, już chociażby patrząc na to, że nagle się Głównej Ciapie na zwierzenia wzięło, co było mocno naciągane. No i im więcej gadają, tym mniej jest Makagami, a przecież ta świruska jest boska. ;p
  • Kysz 27.05.2017 09:13:21 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Kysz 18.05.2017 21:38
    Re: 7 odcinków
    Komentarz do recenzji "Sagrada Reset"
    Seria złożona jest z epizodycznych historii, ale za nimi stoi przecież niejako „większa” fabuła, dotycząca tego całego Biura. Zauważ, że wszystkie dotychczasowe historie związane były z działaniami Biura, które do czegoś dąży. Nawet więcej – one wynikały z ingerencji Biura, zresztą bez tego nawet nie byłoby mowy o utworzeniu klubu, do którego należą bohaterowie. Co za tym idzie – o ile konkretne historie mogą mieć konkretną konkluzję, to dopiero w odniesieniu do poziomu ogólnego będzie można mówić czy to faktycznie miało sens.

    Nigdzie też nie jest pokazane, że posiadają oni jakiś iny poziom psychiki od „normalnych” ludzi. Teoretycznie od takowych odróżnia ich tylko posiadanie nadprzyrodzonych zdolności, ale to nie powinno wpływać na ich sposób rozumowania, a przynajmniej nie na takim poziomie. Wydaje mi się, że za bardzo chcesz to naciągnąć, żeby pasowało do twojej wizji serii, ale osobiście uważam, że wykreowanie czegoś stojącego całkowicie w opozycji do „logiki widza” bez jakiegokolwiek wyjaśnienia i zostawienie tego na poziomie „domyślcie się sami” jest sporą wadą. Można zostawić pole do wyobraźni, ale nie powinno się próbować ukryć braku sensu za ścianą niedopowiedzeń. I tu również dochodzi kwestia spójności fabularnej, bo ważne jest, by do końca serii wyjaśnili jakoś mechanizmy stojące za kreacją bohaterów.

    Jeśli twoje odparcie moich zarzutów sprowadza się do tego, o czym pisaliśmy na forum, to nadal się z tym nie zgadzam i wciąż uważam, że nadinterpretujesz wiele rzeczy. Na razie seria na pewno nie zasługuje na miano „dobrej”, bo chociaż ma kilka zalet, na czele z intrygującą historią, dość dobrym zastosowaniem motywu cofania się w czasie i nieszablonowym sposobem przedstawiania wszystkiego, to jednocześnie posiada dużo wad, wśród których poczesne miejsce zajmują niestety sztuczni bohaterowie.
  • Avatar
    Kysz 18.05.2017 20:38
    Re: 7 odcinków
    Komentarz do recenzji "Sagrada Reset"
    The Beatle napisał(a):
    W każdym razie siłą jest tu spójna fabuła (co w przypadku zabaw z cofaniem czasu, przewidywaniem przyszłości itp. jest trudne do zrealizowania)


    Hm… abstrahując od poziomu poszczególnych epizodów, to póki co wstrzymałabym się od takich osądów. Czy tu faktycznie jest spójna fabuła, tego dowiemy się najpewniej na samym końcu, bo to akurat seria z rodzaju tych, w których jedno głupie rozwiązanie może zmienić wszystko. Na razie nie wiadomo o co w tym wszystkim chodzi i do czego to zmierza, a to będzie tu raczej kluczowe.

    The Beatle napisał(a):
    Przyzwyczaić się da również do filozoficznych dialogów, które nie stanowią wartości dodanej, ale częściej mają sens niż nie mają. W porównaniu do Subete ga F ni Naru jest znośnie.

    Mnie póki co się nie udało przyzwyczaić. One są zbyt drętwe i naciągane po prostu. Faktycznie, jest lepiej, niż w Subete, ale to akurat żadna zaleta, bo tam poziom dialogów szorował o dno. xd

    Ja póki co nadal podtrzymuje swoją opinię z 4 epka. Z jednej strony jest to ciekawe, ale mocno naciągane pod względem sposobu zachowania bohaterów. Nie zachowują się oni ani trochę logicznie, a niestety ich konkretne wybory wpływają na przebieg fabuły. W związku z tym nie mogę stwierdzić, by ta była faktycznie tak przemyślana, skoro wpływ na nią ma coś, co jest mocno niewiarygodne pod kątem realizmu. I nie, nie da się na to spojrzeć z „szerszej perspektywy”, bo wymagałoby to zarzucenia wiarygodności na rzecz spójności li tylko wewnętrznej. Nie mogę przyjąć, że „okay, jest to nielogiczne, ale skoro pasuje do przekazu, to przymknę na to oko”.

    Także dla mnie to na razie wciąż anime z potencjałem, póki co niewykorzystanym. Owszem, dwusezonowość jest obiecująca, ale pod warunkiem, że nie wyczerpią wkrótce mych pokładów cierpliwości.
  • Avatar
    A
    Kysz 13.05.2017 22:29
    Odcinek 6
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    5 odcinek mnie trochę zaniepokoił. Akcja w domu twórcy dzieciaka z mechem była niezła i przynajmniej widać, że rząd się tym chaosem faktycznie zainteresował, ale generalnie było to przynajmniej ciut naciągane (jeśli nie bardzo, ale nie chcę tu wchodzić w szczegóły – podoba mi się to i jestem w stanie takie rzeczy przypisać do zabiegów związanych z samą konwencją). Rui, o dziwo, bardzo przypadł mi do gustu z tym swoim zmiennym charakterkiem. Ale! Najbardziej czekałam na pojawienie się Makagami i wreszcie w 6 odcinku się doczekałam. Uwielbiam tę laskę – jest kompletnie świrnięta, ale nie czuję ni krzty zażenowania jej kreacją. W sensie nieraz w anime mamy postaci, których twórcy na siłę chcą wykreować jako oryginałów czy psychopatów i ostatecznie aż żal patrzeć na efekt tych starań. Makagami za to jest całkowicie odjechana.

    Na razie top 3 postaci z tej serii, to u mnie:
    1. Makagami
    2. Rui
    3. Yuuya
    Tych tu proszę dać mi więcej.^^

    Co do samego odcinka, akcja na końcu wygląda ciekawie i mam nadzieję, że w kolejnym epku nie postanowią jej szybko urwać, tak jak to zrobili z pierwszym starciem między bohaterami. Niechże się więcej coś potłuką, przecież to najlepsze, co seria ma do zaoferowania (obok samego konceptu).

    Standardowo irytował mnie za to główny bohater. Klasyczne głupie, nieporadne ciepłe kluchy, wokół którego z niewiadomych powodów wszystko się kręci. Najgorsze, co mogło się przydarzyć temu tytułowi to właśnie taki główny bohater – z nim na pokładzie niestety nie ma co mówić o w pełni udanej serii.

    Dobra, w każdym razie ja czekam aż Makagami pokaże w następnym odcinku coś ciekawego.^^
  • Avatar
    Kysz 12.05.2017 18:55
    Komentarz do recenzji "Sakura Quest"
    Ach, to przepraszam – jakoś nie pomyślałam o kwestiach technicznych, myślałam, że chodzi ci o jakieś poprawki w sposobie przedstawiania fabuły, czy bohaterek.^^' Jeśli o te ostatnie chodzi, to co prawda faktycznie mają one bardziej zróżnicowane charaktery, ale chyba łatwiej było polubić paczkę z Shirobako. Acz taka Sanae czy Maki są całkiem sensowne. :)
  • Avatar
    Kysz 11.05.2017 21:06
    Komentarz do recenzji "Sakura Quest"
    Nikodemsky napisał(a):
    ...promocja regionu wydaje się być mało interesująca…


    Ja bym raczej rzekła, że temat jest interesujący, ale ugryziony z kompletnie złej strony. Przede wszystkim widać w tym kompletną papraninę i choć większość z bohaterek nie ma pojęcia o promocji kultury regionalnej, to przecież mamy tam też wszystkich tych ludzi z biura turystyki, którzy powinni choć trochę wiedzieć, co robią. A one dochodzą do tego, że najlepszą formą promocji, będzie…  kliknij: ukryte  Seria aspiruje do bycia w miarę realistyczną, więc tym bardziej to razi. Sorry, ale nie – tak to nie wygląda w rzeczywistości.

    Nikodemsky napisał(a):
    ...generalnie mimo, że widać poprawę na wielu frontach względem Shirobako…


    Hm… ale, że gdzie niby? Przecież Shirobako zaprezentowało się właśnie o niebo lepiej, niż Sakura Quest i jakoś nie widzę, co w tym zostało poprawione względem tamtego tytułu. Bohaterki są nudniejsze, potencjał tematyczny niewykorzystany i w ogóle jakieś to takie… trochę bez polotu.
  • Avatar
    Kysz 11.05.2017 18:11
    Re: xd
    Komentarz do recenzji "Quan Zhi Gao Shou"
    temerski napisał(a):
    pokazuje problemy świata dorosłych i brutalność tego prawdziwego świata.


    W teorii tak to miało wyglądać chyba, w praktyce mamy złych ludzi, którzy są źli bo tak i wywalają bohatera z drużyny przez co traci on pracę. Problemów prawdziwego świata to tu ze świecą szukać, chyba, że ujmujemy to bardzo metaforycznie z mocnym przymrużeniem oka. Co jak co, ale akurat ten aspekt to tutaj wypada wyjątkowo biednie i bardziej sztucznie niż sposób w jaki próbują zrobić z bohatera półboga w tej ich grze.
  • Avatar
    Kysz 3.05.2017 19:17
    Komentarz do recenzji "Tsuki ga Kirei"
    Oj, tak. Dokładnie to samo sobie pomyślałam – to już naprawdę lepiej by było zrobić po prostu statyczne ujęcia tłumu, niż decydować się na takie szkarady. Na dodatek w tej serii boli to podwójnie, bo ma ona taki subtelny klimat, nawet grafika jest generalnie w takim stylu i to CGI tam się koszmarnie gryzie. -.-
  • Avatar
    A
    Kysz 1.05.2017 18:22
    Na razie nieźle.
    Komentarz do recenzji "Kabukibu!"
    Ha! To dość ciekawe jest.

    Przede wszystkim – i to jest najważniejsze – choć w obsadzie dominują bisze wcale nie mam ochoty ich zatłuc. Ogólnie nie przepadam za obecnymi biszowymi schematami, zwłaszcza tymi oziębłymi, mrocznymi, dzieciakowymi, dziewczyńskimi… i ogólnie większością. Po prostu współcześni bisze w anime są dla mnie odpychający, brakuje mi poziomu znanego z Ourana na przykład. Temu też tak późno sięgnęłam po Kabukibu, ale ponieważ od zapowiedzi mnie to kusiło, to ostatecznie spróbowałam… i nie mogę się zgodzić, że bohaterowie są takimi typowymi „chodzącymi kliszami”. Owszem, ich kreacja generalna oparta jest o różne schematy i bynajmniej nie ma tu żadnych skomplikowanych osobowości. Ale jednocześnie każdy z tego schematu się trochę wymyka, co chyba najlepiej widać po głównym bohaterze. Choć jest on napaleńcem, który chce zwerbować nowych członków do (nieistniejącego jeszcze) klubu, to zachowuje się nadzwyczaj normalnie. To nie jest tak, że tylko wrzeszczy „dołącz do mojego klubu!”, ale tak zwyczajnie próbuje przekonać owych potencjalnych kandydatów do dołączenia. I jak ktoś mu odpowiada jakąś niemiłą uwagę, to nie stara się na niego rzucić, bo jakżeż on śmiał obrazić jego ukochane kabuki. Oczywiście, to wszystko są detale, ale właśnie na takich detalach widać, czy bohater jest typową kalką, czy jednak ma w sobie ciut indywidualnej osobowości. I tutaj przychylałabym się raczej w tę drugą stronę.

    Na samym kabuki się specjalnie nie znam, natomiast podoba mi się sposób przedstawienia go, bo dobrze licuje ze sposobem, w jaki podchodzi do tego bohater. Na zasadzie – owszem, wiemy, że to sztuka z bogatą tradycją, ale nie znaczy to równocześnie, że musi być ona niedostępna (na zasadzie bycia czymś niezrozumiałym) osobom, które się na niej nie znają. W końcu służy ona przede wszystkim rozrywce.

    Jestem na razie po dwóch odcinkach, ale mi się podoba. Ot, takie szkolne okruszki ze standardową historyjką o klubie, które wyróżniać ma niecodzienna tematyka, czyli kabuki. I jak na taką historię, jest to na razie naprawdę dobrze zrealizowane. Plus też za to, że obsada jest mieszana i nie składa się tylko z przedstawicieli jednej płci (a niestety tego typu serii jest niewiele).
  • Avatar
    A
    Kysz 27.04.2017 18:26
    Po 4 epku
    Komentarz do recenzji "Sagrada Reset"
    Okaaaay… nie mam zielonego pojęcia o co tu właściwie chodzi. Nie wiem czy to ja nieuważnie oglądałam, czy to jest po prostu aż tak chaotyczne i niezorganizowane… Połowy rzeczy nie rozumiem, przede wszystkim jeśli chodzi o zachowanie postaci. Nazwanie go nielogicznym to wręcz zbyt mało – ono jest absurdalnie nierealne.

    Zwłaszcza ten 4 odcinek wypadł jak dla mnie kompletnie bez sensu. No bo tak:

     kliknij: ukryte 


    Właściwie to będę kontynuowała seans tylko dlatego, by się przekonać, czy to będzie miało jakiś sens. Bo nie wierzę, że można wykreować tak sztuczne postaci „przez przypadek”. Seria chyba chce być poważna i głęboka, ale przez to, że nic tu się kupy nie trzyma póki co jest po prostu męcząca.
  • Avatar
    A
    Kysz 26.04.2017 19:54
    Po 3 epku
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu Nani Shitemasuka? Isogashii Desuka? Sukutte Moratte Ii Desuka?"
    Na razie jest… nieźle. Gdyby zrezygnowali z tej gromadki lolitek na rzecz jakiejś innej bandy byłoby z pewnością lepiej. W sensie – to nawet mogłoby być stado dzieciaków, zwłaszcza że taki motyw całkiem nieźle wpisuje się w fatalistyczny wymiar całości, ale mogłyby one wyglądać nieco mniej słodko. No psują klimat po prostu!
    Natomiast było tu kilka scen mających ciekawy wydźwięk, taki typowo postapo z nutką melancholii związanej z nawiązaniami do wymarłej rasy, jaką są ludzie. W ogóle cały ten motyw mieczy, czyli pewnych artefaktów przeszłości jest naprawdę fantastyczny. Scena, w której Willem zajmuje się Seniorious wyszła naprawdę dobrze. Może trochę brakło mi w niej większego zaskoczenia ze strony Chtholly tylko. W sensie – Willem odkrywał przed nią pewne aspekty tego miecza, których dotąd nie znała, a które związane były z jego pochodzeniem. To tak, jakby odkryć nagle skrawek bardzo odległej historii, wgłębić się w sedno tajemnej cywilizacji, która istnieje już tylko w podaniach i legendach. Owszem, samych mieczy one używały długo, ale do tej pory nikt nie był w stanie pokazać im ich prawdziwej mocy. I tu nagle zjawia się ktoś zdolny objaśnić niuanse tej „technologii”, ale tak trochę nie wykorzystują tego potencjału, który właśnie w tego typu scenach mógłby mieć wspaniały wydźwięk.
    Mimo wszystko – właśnie za te momenty serię jak na razie ogląda mi się bardzo dobrze. Gdyby ograniczyć scenki w rodzaju tych, kiedy stado dzieciaków biegnie do łóżka Willema, czy takich jak ta o poranku w pokoju Chtholly, to byłoby naprawdę świetnie. W końcu w tym odcinku przeważały raczej te ciekawsze rzeczy i bynajmniej nie było zabawy w dom, czego się obawiałam.
    Moje nadzieje względem tej serii związane są głównie z wszelkimi aspektami dotyczącymi przeszłości (czekam na więcej retrospekcji) oraz obecnej kondycji świata. Rozwój relacji między dwójką bohaterów również można przedstawić dość ciekawie, więc tego nie skreślam. Ja w każdym razie jestem raczej dobrej myśli i czekam z pewną dozą niecierpliwości na dalsze odcinki.^^
  • Avatar
    A
    Kysz 23.04.2017 19:58
    Po 3 epku
    Komentarz do recenzji "Uchouten Kazoku 2"
    Czekałam na to spotkanie od momentu pojawienia się Nidaime i nie zawiodłam się. Oczywiście zrobili to lepiej, niż mogłabym sobie wyobrazić i jak uwielbiam Benten, tak strasznie podobało mi się to, co Nidaime zrobił. Ciekawe co z tego wyniknie.^^