Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

lasagna777

  • Avatar
    lasagna777 12.09.2015 07:54
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    Nie tylko obiecywał przyzwoite ecchi, ale także ciekawą historię o rodzinnej traumie, zemście itd. A potem powiało nudą. Poza tym w którymś odcinku zaczęli bezczelnie zrzynać z Nanohy – magiczne kręgi. Ale Nanosze, nawet Strikers i Vivid, to coś do pięt nie dorasta.
  • Avatar
    lasagna777 15.08.2015 17:31
    o Rin
    Komentarz do recenzji "Naruto Shippuuden"
    Dobrze żeś wstawił to „o”, bo jeszcze pomyślałabym, że hentaj i przez pomyłkę bym obejrzała… właśnie ze względu na owo pi***olenie  kliknij: ukryte  :)

    Popieram wszystkie Twoje argumenty przeciw Shippuuden. Też lubiłam pierwszą część mangi. W drugiej przeważnie akcja polegała na ględzeniu i wspominkach z poprzednich tomów, gdzie również ględzono.
  • Avatar
    lasagna777 22.07.2015 01:53
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Dziękuję. Dobranoc, bo jutro rano do roboty mi trza :(
  • Avatar
    lasagna777 22.07.2015 00:21
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    O tak, cenzura zepsuła wiele rzeczy (np. nie skumałam relacji Haruki i Michiru, z których zrobiono „kuzynki”; za to domyślałam się natury związku Kunzite i Zoisite, określonego jako „miłość braterska”).

    Co do Sokoła i Tygrysa, ja to akurat wiązałam z faktem, że byli facetami i gustowali w kobietach, a Ryba, jak sądziłam, była kobietą. Dlatego mogła dostrzegać u kobiet wady, których nie widzieli mężczyźni, z kolei oni mogli zauważyć niedoskonałości w chłopakach wybranych przez Rybę (też tak miałam, dyskutując z bratem na temat urody danej kobiety lub mężczyzny). Dlatego nie było sensu tego cenzurować, jeśli widz założył, że Ryba jest dziewczyną :)

    Próbowałam oglądać wersję aktorską, ale była tak kiczowata, że nie byłam w stanie. Nawet nie chodziło o pluszowego Artemisa i Lunę (to mogłam przeboleć), co o te dźwięki (świsty, trzaski) towarzyszące gestom postaci, a także stroje i efekty specjalne wołające o pomstę do nieba, nawet jak na tamte czasy. A i odejście od fabuły mnie odrzuciło. Pomimo iż miałam na uwadze argumenty niektórych fanów o specyfice teatru japońskiego, rekwizytach, symbolach i zależności od dobrej woli widza… pomimo wykrzesania z siebie maksimum dobrej woli, nie byłam w stanie obejrzeć nic poza pilotem i pierwszym odcinkiem… Choć podobno warto, bo pod koniec akcja się rozkręca, ale trzeba przebrnąć przez tonę nieśmiesznych gagów i kiczu…

    PS. Fanowska wersja SS? Która grupa ją robiła i jak można ją znaleźć?
  • Avatar
    lasagna777 21.07.2015 23:22
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Z Rybką miałam najpierw tak, że jak pokazał tors, to nie byłam pewna, czy to płaska babka (ale i tak piękna), czy kobiecy chłopak, bo polskie tłumaczenie kulało i nie tłumaczyło de facto niczego. Dopiero kiedy parę lat temu obejrzałam całą serię z japońskim audio i angielskimi napisami, to dotarło do mnie, że to jednak facet, bo jego manager mówił coś o wyjątkowych chłopcach, takich jak ty, kiedy przekonywał go, żeby nie odchodził.

    Cyrkonia kojarzyła mi się z mężczyzną chyba dlatego, że miała niski tembr głosu, a z twarzy nie mogłam poznać. (Po przekroczeniu pewnego wieku różnice płci zaczynają się zacierać – w twarzy widzisz tylko zmarszczki, głos kobiety grubieje, a mężczyzny staje się cieńszy – ma to związek ze zmianami hormonalnymi po meno- i andropauzie. I czasami zdarzyło mi się pomylić starą kobietę z mężczyzną i vice versa.) Dopiero w którejś wikii poświęconej Sailorkom ze zdumieniem przeczytałam, że to baba, nie chłop. Choć i tak dowiedziałabym się tego pod koniec serii (jako nastolatka opuściłam chyba ponad połowę odcinków – także koniec SS, stąd konieczność odświeżenia całości w ostatnich latach).

    I nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie scena lądowania Cyrku, ich naśmiewanie się z głupoty Ziemian, postać Cyrkonii i innych dziwadeł, były naprawdę udanym straszakiem. Chętnie obejrzałabym to w wersji wiernej mandze.
  • Avatar
    lasagna777 21.07.2015 22:43
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Wiesz co, wydaje mi się, że człowiek z natury jest zwierzęciem, a cywilizacja sprawia, że musi na chwilę schować pazury i kły, jednak przy najbliższej okazji (wojna, klęska żywiołowa) znowu je pokaże. Zły przykład idzie z góry, np. od rodziców (np. przekonanie, że „kobiety to dziwki i same chcą, choć zaprzeczają”, że „jak jesteś bogaty, to wszystko ci wolno” – chłopak, który zapoczątkował zabawę w dręczenie, był synem dyrektora).

    A teraz jest jeszcze gorzej niż było, bo są gimnazja (za moich czasów było osiem klas i cztery); i to najgorsze, czego nie odważyli się zrobić mi w liceum, zdarza się teraz w gimnazjach. Nie wiem czy wiesz, że po śmierci Ani z Gdańska jej „koleżanki” w wywiadach oczerniały ją, że „to była zdzira, jej się to podobało” i broniły chuliganów, bo były w nich zakochane. (Czyli tak jak u mnie, tylko jeszcze gorzej.) A takich zaszczutych dziewczynek było i będzie więcej. Dlatego jestem za zlikwidowaniem gimnazjów, bo jest gorzej nawet niż za moich czasów.

    Przepraszam za dygresję. Wracając do anime: też uważam, że Rybka był śliczny, początkowo myślałam, że jest kobietą (dopóki się nie rozebrał), tak jak początkowo brałam Cyrkonię za starego mężczyznę…

    Nie dotarłam w mandze do Sokoła, ale istnieje możliwość, że w anime poprawiliby go. Makoto też w mandze wyglądała brzydko, a w Crystalu lepiej.
  • Avatar
    lasagna777 21.07.2015 21:18
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    A ja już tak mam, że nawet w moim wieku, w odpowiednim oświetleniu, wyglądam jak skrzyżowanie Nanako Misonoh z Naru Osaką (dlatego miałam avatary ich obu) – a w „nieodpowiednim” jak ich dorosła wersja (dlatego mam avatar pani Osaki, chociaż pewnie i tak znowu go zmienię, jak znajdę postać jeszcze bardziej podobną do mnie)... Jako młoda dziewczyna naprawdę wyglądałam jak Naru, łącznie z wielkością oczu! (I uważałam się za brzydką, bo zawsze chciałam mieć proste włosy, a miałam naturalnie kręcone :P)

    Czy to takie szczęście… no nie bardzo, bo miałam przerąbane z dwóch stron: od chłopaków (niewyżyte zwierzęta) i dziewczyn (zazdrosne małpy), więc dla własnego dobra musiałam zrobić z siebie nie dość że chłopczycę, to jeszcze popaprane yandere, które pierze każdego, kto mu się pod rękę nawinie. Nie mogłam sobie pozwolić nawet na odrobinę kobiecości, bo mogłoby to sprowokować sprawców do przestępstwa o wiele cięższego niż zwykły bullying (przy niemal całkowitym przyzwoleniu dyrekcji patrzącej na to przez palce). Więc co z tego, że wyglądałam ślicznie i kobieco, jak dla własnego bezpieczeństwa musiałam się ostrzyc maszynką, nosić workowate ciuchy i zachowywać jak chuligan?

    Dlatego żałuję, że nie dane mi było być lolitką, mającą prawo nosić sukienkę i długie włosy, i nie być za to karaną. Dlatego się identyfikuję z mangowymi dziewczynkami, żeby jakoś odzyskać to, co straciłam. I też głównie wybieram swoje ulubienice ze względu na podobieństwo charakteru, a nie wyglądu (może z wyjątkiem Naru z Classic, bo ta miała jedno i drugie).

    20 lat mieć też nie byłoby źle :)

    Też kiedyś wolałam Ami od Usy, bo Ami była mądra i pilna (jak ja w jej wieku), a Usa miała pstro w głowie i myślała tylko o żarciu, spaniu, chłopakach i grach komputerowych.

    Harukę i Hotaru też lubiłam. Ta pierwsza prezentowała się ładnie zarówno w roli chłopca, jak i dziewczyny, a ta druga kojarzyła mi się z głównymi bohaterkami opowieści kaidan – długowłosymi zjawami. Groźna dla otoczenia, obdarzona mocami, które ją przerastały, ale tak naprawdę wrażliwe dziecko potrzebujące uczuć innych. Chętnie zobaczyłabym również te dwie.

    Jeśli Sokół będzie robił za transa, to czemu nie? Myślałam, że lubisz dziewczyny płci męskiej?
  • Avatar
    lasagna777 21.07.2015 19:24
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Jakby to powiedzieć… tak jak Ty lubisz „bizonów”, tak ja lubię młode lolitki. Nie pociągają mnie, po prostu przypominają mi o okresie życia, który został mi odebrany przez głupotę i okrucieństwo szkolnych bullies. Po prostu chciałabym być znowu nastolatką – z jednej strony jeszcze niewinnym dzieckiem, a z drugiej już dojrzewającą młodą kobietą. Dlatego lubię takie nieletnie pannice, bo identyfikuję się z czymś, co sama straciłam (byłam wtedy bardzo ładna).

    Z kolei wątek Profesora i Kaorinite jest mi bliski z tego samego powodu, co motyw Caski i Griffitha – młoda dama zakochana bez wzajemności w przystojnym szefie, nie mogę być jego kobietą, więc chcę być jego mieczem. Z takimi postaciami też się identyfikuję. Za Mimette nie przepadałam ze względu na głosik, za to lubiłam Eudial – profesjonalistkę w każdym calu (taką osobą też byłam).

    Jak widać, każdy ma swoje gusta i preferencje… Jednak bez względu na owe różnice, chyba zgodzisz się ze mną co do kontynuacji Crystala – Ty zobaczyłabyś w nowej odsłonie Trio, Pegaza, a potem trzech zmiennopłciowych Sailorów; ja zaś panny zakochane w szefie i cztery słodkie loli.
  • Avatar
    lasagna777 20.07.2015 19:37
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    A mnie z SS­‑ki najbardziej podobały się Amazones Quartet – śliczne, psotne dziewczynki, które nie chciały dorosnąć. Dlatego nie miałabym nic przeciw kontynuacji Crystala, choćby po to, żeby je zobaczyć. A wcześniej wspaniałego mhrocznego Prof. Tomoe i jego akolitki – bo nie ukrywam, że wątek Kaolinite jest mi bliski.

    Dlatego jak najbardziej jestem za kontynuacją.
  • Avatar
    lasagna777 20.07.2015 10:58
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Dokładnie! Osobiście lubiłam potwory tygodnia w serii Classic, bo były satyrą na japońskie społeczeństwo i jego silną presję na bycie chodzącym ideałem: odchudzanie (Jedaite), wkuwanie (Garoben), lęk przed staropanieństwem (Widow), życie w pośpiechu (Ramua); ukazywały także popularne w Japonii zjawiska: fascynacja muzyką klasyczną (Kyurene), wróżby miłosne (Balm), idole – Mikan Shiratori (Derella), romantyczne audycje (Flau); podobnie jak typowo japoński motyw kaidan – przeklęty przystanek autobusowy (Kigaan). W odcinku o przeklętym autobusie widzimy też różnice pomiędzy mundurkami uczennic należących do różnych szkół (co odpowiada prawdzie i w co bardziej dopracowanych anime jest zaakcentowane). „Cywilne” mundurki głównych bohaterek są normalne, bez udziwnień typu „mnóstwo falbanek i/lub wściekły kolor”, które często irytują mnie w innych mahou shoujo) (np. Kamichama Karin, Magic Knight Rayearth, Mermaid Melody, Ask Dr. Rin).

    Fillery w Sailor Moon dawały nie tylko wierny obraz japońskiego społeczeństwa, ale również dawały lepiej poznać postaci poboczne. Osobiście podobały mi się wątki miłosne Naru, Ami, Rei i pozostałych dziewcząt, które w mandze zostały potraktowane po macoszemu.
  • Avatar
    lasagna777 19.07.2015 23:27
    Re: Koniec!! W końcu >.<
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Był taki motyw w pierwszej części mangi, tej z Metalią (w Crystalu też), że była pokazana Luna jako człowiek, a Artemis mówił jej potem, że przez chwilę wyglądała jak bogini. Chyba, że mi się coś pomyliło.
  • Avatar
    lasagna777 19.07.2015 22:59
    Re: Koniec!! W końcu >.<
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Ja przeżyję. Mangę czytałam jednocześnie z Crystalem, bo bez tego nie byłam w stanie zorientować się, kto jest kto (postaci prawie identyczne, odróżnić mogłam chyba tylko Venus), kto co mówi (dymki szły w jakichś dziwnych kierunkach), kto komu co zrobił (jakiś ruch, szast­‑prast, ale nie wiadomo, co właściwie zaszło).

    Dlatego akurat nie mam nic przeciwko „ściądze” do dalszej części mangi, której treść chcę poznać, ale od tej niechlujnej kreski mnie po prostu odrzuca.
  • Avatar
    lasagna777 19.07.2015 22:46
    Re: nareszcie koniec
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Nie przesadzaj, potwór tygodnia to jest to, co najbardziej lubią tygrysy, a dokładnie dziewczynki, dla których przeznaczony był stary serial. Toż to cecha większości mahoszodżo; wszystkie te Anielice, Kocice, Syrenki, Precurki i inne mangiczne panny w fikuśnych szatkach co tydzień naparzają jakiegoś demona ku chwale dobra i miłości (Madoka się nie liczy, bo to seinen). Zwłaszcza w starej Sailor Moon bestiariusz był bardzo bogaty – youmy, droidy, daimony, lemurusy, phagi… Dla Ciebie nieznośny schemat, dla mnie rozrywka.

    Tak samo muzyka jest kwestią gustu. Masz prawo przedkładać Moon Pride nad Moonlight Densetsu, ale zapewniam, że wielu moonies ma dokładnie odwrotne preferencje. Dla mnie stary opening był poruszający, a nowy to plastikowy popowy kawałek, jakich wiele.

    Crystal jest przeciętny, ale to pokazuje tylko, że tak naprawdę manga była przeciętna, a ogromną sławę przyniosła jej właśnie pierwsza ekranizacja.
  • Avatar
    lasagna777 19.07.2015 21:57
    Re: Chwała Bogu na wysokościach, EJMEN XD
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    ...A całą chwałę zebrała różowa smarkula, choć tutaj nie jest tak irytująca na tle skrzeczącej Usy i tłumu statystek, pardon, wojowniczek.

    Ten „dialog miłosny” czytałam też w mandze i podobnie nie mogłam się oprzeć myślom w stylu „ale ktoś był zboczony”. Może przez to, że znam tekst Touch Me Samanthy Fox i tam też było o „staniu się sobą”, hehe :P

    Mam podobne wrażenie co do starej R­‑ki, tam zakończenie było epickie. A i „stara” Black Lady była śliczna, nie to co tu.
  • Avatar
    lasagna777 19.07.2015 21:04
    Re: Chwała Bogu na wysokościach, EJMEN XD
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    A ja se pojadę po horrible napisach. Zostałem urodzony specjalnie dla ciebie, czy jakoś tak. Nie mówię, że to niemożliwe; są takie przypadki, że rodzice mają pierwsze dziecko chore, więc celowo robią sobie drugie, żeby było dla tego pierwszego dawcą narządów (był taki głośny przypadek w Stanach, ta młodsza pozwała rodziców za to). Tyle że Mamorek jest od Usy parę lat starszy, więc jakim cudem mógł być zmajstrowany „specjalnie dla niej”?!

    Ale to jedynie kwestia tłumaczenia, bo w oryginale wcale nie jest umareta, tylko inochi – nie „urodziłem się”, tylko „żyję” po to, żeby ci pomagać – w filmie pełnometrażowym Promise of the Rose jest wyjaśnione, że  kliknij: ukryte 

    Takich kwiatków było więcej, porównywałam tekst z mangą, w której wyjaśniono przynajmniej, dlaczego  kliknij: ukryte 

    Miałam nieodparte Freudowskie skojarzenia, słysząc wynurzenia Usy –  kliknij: ukryte  Może się czepiam, ale w połączeniu z kompleksem Elektry u Chibiusy to trochę za dużo jak na zbieg okoliczności…
  • Avatar
    lasagna777 12.07.2015 09:04
    Re: 25
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    No to właśnie było zagranie deus ex machina –  kliknij: ukryte . A zresztą ona też potem do niej poleciała.

    Jednak te wszystkie niedociągnięcia mają swoje źródło w mandze, więc nie ma co za bardzo jeździć po Crystalu. W sumie dzięki serialowi jestem w stanie przebrnąć przez mangę, której niedbała grafika mnie odrzuca.
  • Avatar
    lasagna777 6.07.2015 22:18
    Re: Odcinek 25.
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Musiałabym obejrzeć jeszcze raz, bo mi umknęło. Być może autorce faktycznie chodziło o fioletowy zachód słońca :P
  • Avatar
    lasagna777 6.07.2015 19:10
    Re: Odcinek 25.
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Czyli masz podobne wrażenia jak ja, tylko opisałaś to lepszym, dosadniejszym stylem…

    A co do purpury, lawendy itd. trzeba też wziąć poprawkę na to, że tłumaczenia HS nie zawsze są poprawne.
  • Avatar
    A
    lasagna777 4.07.2015 23:48
    25
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Powoli zbliżamy się do końca. Nie najgorzej, pomimo tych łzawych chórków oraz ewidentnych chwytów Deus ex machina. Na początku zdenerwowałam się na Usę i resztę panien –  kliknij: ukryte  W sumie to był jedyny niemiły zgrzyt podnoszący ciśnienie. Podobało mi się jednak, że  kliknij: ukryte 
    W sumie moje wrażenia przypominają prognozy Genowefy Pigwy dotyczące Dynastii: kliknij: ukryte 
  • Avatar
    lasagna777 26.06.2015 21:32
    Komentarz do recenzji "Absolute Duo"
    A mnie pierwszy odcinek – zapowiadał się przyzwoicie. Jeśli to miała być reklama gry, mogli poprzestać na tym jednym, ewentualnie dwóch…
  • Avatar
    lasagna777 26.06.2015 21:27
    Re: panny nieroztropne
    Komentarz do recenzji "Grisaia no Rakuen"
    Ale weź pod uwagę pozytyw: że zostały odizolowane od reszty społeczeństwa i nie są w stanie epatować innych głupotą, a jest ona zaraźliwa.

     kliknij: ukryte 

    A krechę z dziurą zauważyłam już w innych produkcjach z ostatnich lat, takich jak Haiyore Nyaruko­‑san i Absolute Duo – widać taka moda. W tym momencie tęsknię do klasyków z lat 90­‑tych…
  • Avatar
    lasagna777 25.06.2015 08:42
    panny nieroztropne
    Komentarz do recenzji "Grisaia no Rakuen"
    Zgadzam się co do słowa. Też w anime cenię realizm postaci, a te panny zachowują się jakby urwały się albo z Księżyca, albo z psychiatryka.

    Autorzy najpierw serwują nam: majtki, cycki, tyłki (rozumiem w rozsądnych dawkach przy w miarę zabawnych gagach, a tu tego brak); niezrównoważone, niewyżyte i ogólnie niedowarzone pannice o ptasich móżdżkach… a potem jakieś łzawe hist(e)orie owych panien, w których na siłę próbuje się nadać im Serce i Rozum (ale tym ciężkim przypadkom dysmózgii nawet reklama nie pomoże)...

     kliknij: ukryte  to była wisienka na tym torcie z zakalcem, ale mnie najbardziej zirytowała ta wrzaskliwa blond tsundere paplająca jak dzidzia­‑piernik: siumimasień, Ama­‑niee – urusiaj ła nee, dulna kletynko, mówić to się dzieci uczą w wieku dwóch lat, a ty masz ile, stara torbo?… Denerwowało mnie też to ostatnie dziecko stróża, lump w pończochach nie do pary, o głosie Chipa i Dale'a – czytałam, że Azjaci traktują nieporządne i niechlujne ubranie jak obrazę rozmówcy…

    Być może jestem niesprawiedliwa, bo nie grałam w VN. Ale to stadko gąsek po prostu było nie do zniesienia. A niestety, takie bełkoczące psycholki są teraz modne w anime… Inna sprawa, że nie lubię tego nowego stylu rysowania, gdzie postaci zamiast ust mają niedociągniętą krechę z przerwą. Niby to ma wyglądać zwiewnie i delikatnie, a wygląda niedbale.

    Jedyne, co mi się podobało w serii, to historia Yuujiego, choć potem nieco ją przekoloryzowano.
  • Avatar
    lasagna777 25.06.2015 07:51
    Re: wersja
    Komentarz do recenzji "Pokémon"
    Nie, epilepsja to była po odcinku z Polygonem (odc. 38), cyfrowym Pokemonem­‑czołgiem – na skutek dyskotekowych oczoje*nych kolorków: na przemian niebieskiego, różowego i białego.

    (Dlatego w Polsce też tego nie puszczono, a ja się dziwiłam, czemu ani razu nie pokazał się Porygon i co to je w ogóle.)

    W USA za „treści” wycięte zostały ten o Miniry(j)u (35) – za broń, oraz ten o Aopulco (18) – za nadmuchiwany biust.
  • Avatar
    lasagna777 24.06.2015 23:23
    Re: wersja
    Komentarz do recenzji "Pokémon"
    W tym odcinku z Dratini była i broń palna (i nabijanie się z etosu kowboja – facet wymachujący „klamką” był wyraźnie stylizowany na Amerykanina), i wąsy a'la Adolf, o ile pamiętam, więc już dwa albo i trzy preteksty do wywalenia. Też myślałam, że przegapiłam (byłam już pełnoletnia i nie miałam czasu oglądać), i zastanawiałam się, skąd Ash ma te Taurosy. Tak samo nie wiedziałam, skąd się wzięły dwie Nastiny. Dopiero w zeszłym roku obejrzałam wersję japońską razem z brakującymi odcinkami, stąd zauważyłam, że już od pierwszych odcinków wycinali pojedyncze sceny (zawierające sceny policzkowania lub drobny fanserwis – mogliby sobie darować).
  • Avatar
    lasagna777 24.06.2015 23:14
    Re: wersja
    Komentarz do recenzji "Pokémon"
    No to pewnie ja przegapiłam :) ten o księdzu i Naru. O zakonnicy pewnie ocenzurowali za to, że była za mało bogoojczyźniana, a za bardzo przypominała japońską nastolatkę marzącą o miłości (tej normalnej, nie metafizycznej). W ogóle sam fakt, że można zakochać się w zakonnicy, chyba był bardziej oburzający dla cenzorów niż to, że zainteresowanym był kot…

    Wracając do Pokemonów: piosenki amerykańskie są porywające, ale japońskie bardziej łagodne i melodyjne. W Pożegnaniu Pikachu akurat bardziej wzruszyła mnie japońska kołysanka Oyasumi, bo było w niej coś bardziej smutnego i przejmującego niż w wersji amerykańskiej.

    Choć oczywiście piosenki to kwestia gustu.