x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re:
Re: Recenzja niesprawiedliwa.
Recenzja niesprawiedliwa.
Rasen?
Bardzo chciałam się mylić, nawet mimo trailerów z kiczowatym J‑popem i przekomputeryzowaną grafiką. Niestety: kliknij: ukryte
- Postaci żeńskie najwyraźniej robione pod jedno kopyto, różniące się jedynie kolorem oczu i włosów: twarze trójkątne; jednakowe mikroskopijne usteczka, obowiązkowo uszminkowane na ten sam kolor, jednakowe wielgaśne, puste oczy myślą nieskażone… a twórcy najwyraźniej zapomnieli, że dorastające dziewczynki nie składają się wyłącznie z łokci i kolan, ale posiadają także okrągłości – już „Madoka” miała bardziej ludzkie proporcje. Transformacje koszmarne. I co oni zrobili z Rei‑chan, taka kiedyś była śliczna, a tutaj tylko Usagi tak o niej mówi, chyba z litości?
- Postaci męskie są niemęskie! Jadeite wygląda jak różowy prosiaczek, a Mamoru jest bardzo kobiecy. Nawet Umino wygląda jak bishonen.
- Zero ruchu, energii, humoru, np. w relacji Usagi z bratem, nauczycielką czy Mamoru – wszyscy jacyś niemrawi, akcja powolna. Nawet „Rayearth” nie był tak drętwy (pierwszy sezon, bo drugi już porównywalnie tak).
Plusy: wierność mandze. Wielu fanów narzeka na męczący styl rysowania pani Takeuchi (akcja chaotyczna, kreska niestaranna, dziewczyny jednakowe z wyjątkiem Usagi i Minako), ktoś na forum marzył o dosłownym przeniesieniu na ekran, aby nie męczyć oczu – i marzenie się spełniło.
Zamierzam obejrzeć jako ciekawostkę, podobnie jak oglądałam wszystkie alternatywne wersje „Ringu”. Jednak i tak wolę „Ringu 2” niż „Rasen”...
Re: Przeslodzone...
Re: Stworki są zaj****... :)
Pierwsze serie super, potem twórcy zmienili serial w maszynke do robienia pieniędzy.
Re: Rooshoffe nieporozumienie
2. Prawie co drugi odcinek jest poświęcony którejś z pobocznych postaci.
3. Najgorsza postać jest number two (patrz punkt 5)...
4. Też nie wiem, pewnie chodzi o luźny związek imion dziewczyn z ich pracą w cukierni. Mnie jakoś nie raziło.
5. Bo jest jednocześnie kujonem, sportowcem, mistrzem sztuk walki i przystojniakiem, a przy tym poprawnym politycznie i ekologicznym. Pewnie, że jest to materiał na idealnego męża, ale jest kompletnie bezpłciowy… Też nie trawię tej postaci. Wolę Shirogane i Kisshu, tacy niegrzeczni :)
6. Bo jak ktoś już napisał na forum, pinku wa kawaii desu.
7. Nie żartuj, nie cierpiałam endingu – hałaśliwy, niemelodyjny i najbardziej przesłodzony, zawsze go przewijałam.
8. Bo jest miła, radosna, przyjacielska i bardzo pozytywna; poza tym ze swoimi wadami (narwana, spóźniająca się) bardzo ludzka, nie budzi takiej niechęci jak doskonały Aoyama. Ponadto jest po prostu ładna, taki typ dziewczyny z sąsiedztwa. Może wytwarza jakąś chemię w odróżnieniu od swojego bezpłciowego chłopaczka :P
9. I całe szczęście, nie trawiłam tych dwóch nadętych królewien, wiecznie na wszystko kręcących nosem i migających się od współpracy. A piski Minto: „Oneesan! Oneesan!” były równie irytujące jak „Aoyama‑kun! Aoyama‑kun!” Ichigo.
10. Stroje magicznych dziewczyn nie są aż tak obciachowe jak magicznych chłopaków (kosmici, Błękitny Rycerz) – to ich mi szkoda.
Może kwestia tkwi w tym, że nie lubisz magical girls. Ja lubię. Czytałam wcześniejsze komentarze łącznie z przydługim hejtem… o, to była recenzja? i nastawiłam się na gorszy klon Sailor Moon. Wbrew pozorom, po początkowych kilkunastu zapychaczach, akcja nawet okazała się wciągająca. Spodobało mi się nawet bardziej niż przewidywalne „Wedding Peach”. Jedyny duży minus to „Aoyama‑kun!” ze wszystkimi konsekwencjami.
Re: MMM... (Madoka Mega Masochistka)
Najwyraźniej tak!!! kliknij: ukryte
1) Bardzo dziwi go rozpacz Sayaki po odkryciu, czym jest klejnot duszy. „Przecież to bardzo praktyczne rozwiązanie”.
2) Inkubatory są bezosobową, uwspólnioną społecznością, dla której śmierć nie jest żadną stratą, bo każdego można zastąpić, więc zwyczajnie nie rozumieją, że inne istoty mogą mieć inne podejście do śmierci: „Przecież jest was siedem miliardów, co za różnica, kilku mniej”.
3) Specyficzna szczerość należy do tej części umowy, która jest pisana drobnym druczkiem: „Odpowiem na wszystkie pytania, ale dopiero gdy zapytasz. Mami, na przykład, nie pytała nigdy”.
4) Uważa się za istotę honorową: „Jesteśmy od was lepsi, wy nie podpisujecie kontraktów z waszym bydłem” i na swój porąbany sposób jest – bo nie kłamie. Inkubatory starają się przestrzegać reguł, które same ustanawiają.
5) Nie boi się, że straci mięsko, ponieważ spodziewał się, że Madoka prędzej czy później i tak wpadnie mu w łapki. Przewidział wszystkie wydarzenia i ich rezultat – scenę ze snu Madoki: „My zawsze wygrywamy, nie dopuszczam innej możliwości”.
5) Ostatni argument to już moja czysta spekulacja, ale wydaje mi się, że Inkubatory nie kłamią, bo nie wykształciły tej zdolności w toku swojej ewolucji. Uważają się za naukowców, a dla naukowca ważna jest tylko prawda. Ludzie kłamią dla korzyści, bo mamy uczucia i osobowość. Kyuubeye nie rozumieją tych pojęć, więc nie znają pojęcia kłamstwa i płynących z niego korzyści. I całe szczęście dla ludzkości…