x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Odpowiadając na pytania:
1) O wszystkim i o niczym – właśnie brak fabuły jest jedną z wad.
2) Ziemia, na którą przylecieli kosmici, rzecz jasna w niecnych celach.
3) Jakieś miasto gdzieś w Japonii, współczesność.
4) Jest to komedia ecchi pełna absurdalno‑zboczonego japońskiego humoru.
5) Zależy, jakie wyruszanie masz na myśli. Chyba że do kliknij: ukryte gorących źródeł z obowiązkową sceną kąpielową?
6) Ciężko cokolwiek napisać o fabule, nie zdradzając jej, bo jest praktycznie żadna. Generalnie są kliknij: ukryte jacyś źli i ci dobrzy, koniec spoilera.
7) Postaci przypominają trochę te z Absolute Duo i mniej więcej jest to produkcja tak samo udana. Choć może jestem niesprawiedliwa…
8) Opening – hałaśliwy koszmarek; ending – spokojniejszy, choć trochę za słodki.
Re: nadzieja
Ponadto, osoby te zawsze mają zaniki mięśni (bo nic nimi nie robią), a żeby oprócz zaników nie miały jeszcze przykurczów, trzeba je rehabilitować. W związku z tym, fizycznie rónież taka pannica wygląda jak dziecko. Poza tym jej mięśnie (po wielu latach leżenia!!!) są tak słabe, że najpierw potrzebuje wózka, a potem długotrwałej rehabilitacji, a nie biblijnego dziewczynko, wstań i chodź...
Dlatego rozumiem słabość chłopaka do tej „słodkiej, biednej, chorej dziewczynki”, pod warunkiem, że są to uczucia braterskie. To jest duże dziecko, które prawdopodobnie do końca życia będzie wymagać opieki, ma wieloletnie braki w wykształceniu, zdradza ewidentne zaburzenia psychiczne (po urazie głowy), nie umie opanować podstawowych prac domowych, jest słabego zdrowia – więc nie będzie w stanie zatroszczyć się o późniejszego męża, dzieci i dom.
Japończycy, wbrew ckliwym bajeczkom, wybierają sobie partnerów przede wszystkim: zdrowych fizycznie (żeby mieć zdrowe dzieci) i psychicznie (jak wyżej, poza tym choroba psychiczna zawsze jest piętnem większym niż fizyczna – w każdym społeczeństwie, zwłaszcza w takim, gdzie inność jest karana), inteligentnych (jak wyżej), pociągających fizycznie (a więc posiadających atrybuty dojrzałej kobiecości/męskości), zaradnych (żeby móc utrzymać rodzinę), a przede wszystkim żona idealna powinna umieć gotować… Chodzi o zwykły dobór naturalny, czyli przetrwanie najsilniejszych jednostek, zapobieganie osłabieniu gatunku. W prawdziwym japońskim społeczeństwie takie jednostki nie byłyby obiektem akogare, tylko raczej ijime – jako dziwolągi…
To dziewczątko zaś zwyczajnie nie nadaje się do roli dorosłej kobiety – żony, matki, kochanki i gospodyni, i najprawdopodobniej nigdy do tego nie dorośnie. Jest słodka, ale to jej jedyna zaleta. Dlatego jest szansa, że chłopak w porę dostrzeże, że to, co wydaje mu się że czuje, to współczucie i wyrzuty sumienia, które każą mu się nią zaopiekować. Litość to nie miłość i wydaje mi się, że bohater powoli zaczyna to rozumieć. Takie miałam wrażenie podczas jego rozmowy z kliknij: ukryte kuzynką, która osobiście była moją faworytką.
nadzieja
zmarnowany potencjał
Jedyny plus jest taki, że zakończenie jest otwarte, więc może chłopak przejrzy na oczy i nie popełni życiowego błędu kliknij: ukryte jak jego alter ego Tomoya...
dobry
Trochę mnie zawiódł L, w anime i filmach zawsze wyprzedzał przeciwnika o dwa kroki, a tu dał się zaskoczyć i nawet przyznał, że nie przewidział kliknij: ukryte reakcji dziewczynki (chyba, że miałam złe napisy). Pod koniec zaczęłam się zastanawiać, jak on znalazł czas, żeby kliknij: ukryte ścigać się z terrorystami, mając jednocześnie na głowie Kirę? Musiałby być supermanem…
Jednak pomimo tych nieścisłości film oglądało się świetnie. Może dlatego, że to Nakata… :)
bardzo dobry
Wiem, że twórcy pozmieniali fabułę tak, żeby zmieścić się w ramach czasowych filmu – i tak długiego, bo ponad dwugodzinnego – i nie wydłużać go jeszcze bardziej. Być może dlatego napięcie nie zdążyło opaść i wyparować, jak po pierwszych kilku odcinkach anime… do którego kiedyś wrócę, właśnie zachęcona filmami.
Re: herezja
herezja
Alien vs Predator
Już podczas oglądania pierwszych scen zaczęło mi świtać, że książę Genji może być kliknij: ukryte Obcym. Wraz z upływem czasu, wrażenie to potęgowało się, aby urosnąć w pewność. Otóż, jeśli wierzyć autorom, ten typ tak ma, że jednych ludzi zabija, w innych składa jajeczka – wystarczy, że oplecie ofiarę mackami. W komiksie, który czytałam za bajtla, jeden z uczonych określił ten typ jako kliknij: ukryte wędrowny penis, co do naszego bohatera pasuje jak ulał. Oglądając serial, cały czas miałam to w pamięci owo określenie, więc nie potrafiłam się gniewać na księcia za jego rozpustę – należy mu wybaczyć, Obcych kultur nie obowiązują zasady śmiertelników… To tylko taki… wędrowny książę…
Zaś kliknij: ukryte Predatory to Dom Wschodzącego Słońca czy jakiś inny Dom.
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
O pani Lindgren czytałam dawno temu i nie w Wikipedii, więc tego o szpitalu nie wiedziałam, ale to szczegół… pisałam już, że lekarz nie mężczyzna…
Uczepiłam się medycyny, ponieważ połżnictwo, podobnie jak okulistyka, należą do jej dziedzin. Wyobraź sobie operację oka robioną w jakiejś szopie, ręką osoby niewykwalifikowanej, ale za to bliskiej, to powinno wszystko załatwić… Wiesz, dlaczego żaden lekarz nie powinien operować bliskiej osoby? Bo mu się ręka omsknie na bank, z przejęcia.
Co do mimiki… widziałam parę animców, w których mąż dotrzymywał towarzystwa rodzącej żonie, ale tamte postaci miały jednoznacznie wypisaną na twarzach troskę, strach i wzruszenie, zero gestów sugerujących chęć zajrzenia pod jej sukienkę… Ale tamte anime miały ukazywać „cywilizowanych” Japończyków, a tu mamy białego „niekulturalnego” gaijina... Japończycy oceniają białych bardzo surowo, nie zdziwiłabym się, gdyby chcieli ukazać „dzikusów” nie szanujących tabu, w odróżnieniu od nich samych. Być może dlatego mam takie wrażenie, że patrzę przez pryzmat tego, „jak zachowałby się Japończyk”.
Obawiam się, że wszystkie trzy jesteśmy zdenerwowane. O, cztery w sumie… Już nie czepiam się tego, że zostałam mianowana przez Was królową zboczeń, mimo iż na innym forum zostałam babką moherową (potępiłam puszczalstwo jakiejś celebrytki). Cóż, czego człowiek się o sobie nie dowiaduje…
Słuchajcie, gals… widzę, że żadna z nas nie przekona drugiej strony, więc może zakończmy?
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
Tobie nie przeszkadza, mnie tak. To nie jest naturalne. Z jakichś dziwnych powodów natura nie wyposażyła mężczyzny w macicę, tylko kobietę. Mamy inne biologiczne role i trzeba się z tym pogodzić. Do tej pory czytałam o trzech przypadkach urodzenia dzieci przez mężczyznę i zawsze chodziło o transseksualistę, który wcześniej był kobietą i postanowił zachować sobie macicę.
Zgadza się, że poród nie nadaje się do pokazania w cukierkowej bajeczce, gdyż jest to brud, smród, ludzkie wydzieliny i wydaliny, a nie kwiatki i motylki. Wyobraź sobie, że coś o tym wiem, bo widziałam w pracy. Podobnie jak zachowania facetów – tylko jeden na dziewięciu potrafił zachować się jak dżentelmen. Może tego nie rozumiesz, ale: 1) nie każdy mężczyzna ma ochotę patrzeć na tortury żony i 2) nie każda kobieta ma ochotę być podglądana podczas intymnej kobiecej czynności fizjologicznej.
– jego dziecko (a i to nie zawsze), ale narządy płciowe jej.
Rolą faceta jest czekać grzecznie na zewnątrz, siedzieć na czterech literach i nie przeszkadzać swoimi „emocjami”, bo histeria udziela się rodzącej i utrudnia poród. Kobieta męczy się godzinami, bo jest poddana presji, musi się starać dla siebie i dla niego… często zaczyna wyć i przeklinać, najczęściej pod jego adresem – zwłaszcza jeśli przyjdzie mu do głowy głupi pomysł pouczania ją, co ma robić (np. przeć), udawania, że ją rozumie („wiem, jak cierpisz” – niby skąd???)... a jak się wyprowadzi delikwenta, to ona momentalnie się uspokaja i rodzi. Wbrew obiegowej propagandzie, męska publiczność pomóc to nie może, a może wręcz zaszkodzić – spytaj jakiegokolwiek doświadczonego ginekologa, a także psychiatrę lub seksuologa. Może jeden na dziesięciu panów umie się zachować – i to jest opinia wielu lekarzy, nie tylko moja. Ale to jest temat na osobne forum.
Lekarz‑mężczyzna mi nie przeszkadza, bo jak stare przysłowie mówi, „lekarz nie mężczyzna”. Dla niego pacjentka nie jest obiektem seksualnym, dla partnera tak. Choć potem i dla partnera przestaje, bo widok rozszarpanej, zakrwawionej waginy jest skutecznym zabójcą seksu – a tam się gapi dziewięciu na dziesięciu facetów. To nie jest plotka, wiem od kolegów psychiatrów, do których potem takie pary chodzą.
Też kiedyś byłam równouprawnioną feministką. Ale studia i praca nauczyły mnie, że pewnych ograniczeń się nie obejdzie, bo stworzyła je seksistowska natura, a próby poprawiania naszej fizjologii w imię równouprawnienia to walka z wiatrakami.
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
Może Mattis aż raz karmił Ronję kaszką, ale nie był beksą zalewającą się łzami za każdym razem, kiedy niemowlę zjadło zupkę, zrobiło kupkę, wygulgotało pierwsze słowo itd. – w książce to był twardziel. Książkowa Ronja była nastolatką, więc zachowywała się jak zbuntowana, może pyskata nastolatka, a nie rozwydrzona sześciolatka, na którą ją stylizowano w filmie. Poza tym widać było proces jej dojrzewania, którego tu nie uświadczysz.
Co do rodzenia dzieci przez kobiety (a nie przez facetów, bo jest równopurawnienie), Astrid Lindgren też coś o tym wiedziała, bo sama jako nastolatka urodziła nieślubne dziecko, a więc bez wątpliwej „pomocy” gapiów panikujących „omójboszomójbosz”, tylko zapewne za pomocą matki oraz miejscowej położnej (w małej wsi pewnie była to ta sama osoba).
Wzorcowy przykład zachowania wobec rodzącej znajdziesz, jak pójdziesz na medycynę. W mandze i anime go nie znajdziesz, zwłaszcza w shoujo, gdzie jest kupa przekłamań… Podałam Clannad jako przykład wyłącznie jako przeciwwagę kliknij: ukryte zachowań facetów – Tomoya był grzeczny (co w realu jest rzadkością), nie zdradzał jakichś podejrzanych zachowań. Bo pod każdym innym względem jest to fantazja autorki gry nakige – prawdopodobnie starej panny‑otaku, czerpiącej wyobrażenia z harlequinów… Zauważ, że mangaczki mające własne dzieci jakoś nie tworzą takich bzdur i przeważnie nie poruszają tematu… Bo to nigdy tak nie wygląda jak w bajkach shoujo, mówię to z czystym sumieniem.
Masz nadzieję nigdy się z „czymś takim” nie zetknąć? Ja też, jeśli przez „coś takiego” rozumieć zeszmacenie wspaniałej książki.
PS. Ty też się, dziewczyno, zastanów, co tworzysz – jaki fangirlizm, jaki headcannon? Zwykły dżęder. Próba wepchnięcia „alternatywnych wartości” tylnymi drzwiami. Ale pewnie nie widzisz w tym nic złego…
Banan
I najwyraźniej się niespecjalnie starał z szukaniem… tak, żeby kasy nie wydać…
Gdybym chciała uświadamiać seksualnie dojrzewającego chłopaka, to poszukałabym luksusowej kurtyzany, przebadanej na HIV i inny syf; profesjonalnej, doświadczonej i taktownej, z najwyższej półki. Nie żałowałabym kasy.
Natomiast pan doktor najwyraźniej wyszedł na ulicę, spojrzał pod najbliższą latarnię i przywlókł stamtąd za uszy dwa najtańsze wycieruchy w mieście, tak ubogie, że nie miały nawet własnego lokum do przyjmowania klientów, a sprzedały się za kawałek chleba i dach nad głową… Skąpiradło, powtarzam!
Skutek: poziom ecchi taki, jaki mogą zapewnić wyposzczonym marynarzom najpodlejsze dziewki portowe… Pierwszy odcinek oglądałam więc z niesmakiem, drugi – z bananem na ryju, gdyż wraz z nowymi postaciami poziom wzrósł. Za ten banan – szóstka.
Mam nadzieję, że nie przegięłam ze słownictwem, nie chcę zebrać ban(an)a…
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
W Szwecji w tamtych czasach, a w wielu innych krajach również obecnie, rodzenie dzieci było zawsze sprawą kobiet – bo tak nas stworzyła natura!!! Tak samo jak karmienie, przewijanie itd. Żaden zbójca nie migałby się od „męskiej” roboty (rabowania), bo żona zaraz zacznie rodzić (za nią tego nie zrobi, a pomóc nie umie, od tego zawsze były inne kobiety‑położne) czy pod pozorem tego, że dziecku trzeba dać piersi (jak wyżej: za nią tego nie zrobi, ani pomóc nie może) czy kaszki (to też żona potrafi zrobić bez nadzoru). Rolą ojca Ronji (przynajmniej w książce) było uczenie jej umiejętności walki i przetrwania. A nie próba przejęcia roli matki: rodzenia, karmienia itd. Cały czas mówię o czasie i miejscu akcji książki – czyli kilka wieków temu, kiedy role męskie i żeńskie były jasno określone.
Kolejną sprawą były sceny z udziałem załogi – kliknij: ukryte dwóch panów miało skórzane okulary, ale kiedy przebrali się w damskie stroje, wyglądali jak z żurnala Skóra&Pejcz. To miało być śmieszne. Pozostałym panom zdarzało się kręcić tyłkiem (ostentacyjnie) lub się przytulać (niby przypadkowo).
Kolejnym bohaterem, z którego zrobiono oblecha, był kliknij: ukryte Skalle‑Per. Dziadek potrzebował, aby ktoś ogrzewał go swoim ciałem. Wiadomo, że nie żona szefa. Ale nikt nie robiłby zboczonych aluzji, gdyby mała Ronja przytuliła się do dziadka – jego uczucia do niej były niewinne. Ale nie, trzeba było zrobić chómor w stylu: „dwóch facetów w łóżku, co to będzie, co to będzie”... Za czasów prawdziwych zbójników osoby, na które padłoby choćby najlżejsze podejrzenie o homoseksualizm, miałyby przerąbane…
Dochodzimy do głównej bohaterki. W książce była chłopczycą i rozrabiaką – ale nie małym potworem wyjącym po lesie i płoszącym zwierzęta. W porównaniu z nią Mei z Mój sąsiad Totoro była grzecznym aniołkiem… a też potrafiła się rozedrzeć. Może powtórzę – książkowa Ronja była dzielna, zaradna i dojrzała. Ta z filmu: nieznośny, nieodpowiedzialny, rozpuszczony mały wrzaskun, którego miałam ochotę przełożyć przez kolano i przetrzepać – a nie jestem osobą agresywną…
O wykształceniu wyższym wspominam tylko dlatego, że większość mangaków takowego nie ma, dlatego niektóre postaci i wątki są nieprawdopodobne pod względem medycznym, prawno‑karnym, historycznym czy psychologicznym. (Dlatego często takie produkcje hejtuję…) W tym anime radosna twórczość autorów poniosła ich poza granice wiarygodności, głównie psychologicznej. Porównaj z książką, którą naprawdę tu skrzywdzono.
Moda na Sukces
Główny bohater to zakochana w sobie malowana lala, użalająca się nad sobą, gdyż ma za wiele wolnego czasu i zbyt wiele głupich pomysłów kliknij: ukryte (w wolnych chwilach zajmuje się uwodzeniem cudzych żon lub gwałceniem, jeśli nie chcą po dobroci). Mark Twain pisał kiedyś, że miałby lekarstwo dla takich znudzonych życiem paniczyków – ciężką pracę! Gdyby takiego dandysa, filozofującego za pieniądze tatusia, zaprząc do orania pola czy pracy w kopalni, to by mu się odechciało „braku sensu życia” od nadmiaru luksusów…
Mam nadzieję, że serial jest lepszy.
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
Ależ tak właśnie było za czasów zbójników! To były twarde, brutalne, szorstkie w obejściu, seksistowskie samce alfa, a nie czuli delikatnisie wyznający równouprawnienie.
Rozumiem, że nie w obecnych czasach nie wypada być konserwatystą, i to jeszcze kobietą? Pomijając ową dygresję dotyczącą współczesności, cały czas zmierzam do tego, ze akcja książki dzieje się w dawnych czasach, a nie w obecnych.
Przeczytaj książkę, to zobaczysz, jak powinni wyglądać zbójnicy oraz para głównych bohaterów.
Re: wstrząśnięta i zmieszana...
Być może to różnica pokoleń, pamiętam jak zachowywali się mężczyźni i kobiety jakieś 20‑30 lat temu, a jak teraz. Obecnie panuje jakaś głupia moda na usilne niwelowanie różnic pomiędzy płciami, nawet tych stworzonych przez naturę. A prawda jest taka, że mężczyźni i kobiety to dwa różne światy, które się stykają w paru punktach, ale nie powinno się ich mieszać. Dlatego szlag mnie trafia, kiedy widzę „równouprawnione” bajki, w których np. faceci wsadzają nos w sprawy kobiece (np. rodzenie i wychowywanie dzieci), a kobiety w męskie (Ronja w anime jest chamska, wulgarna i niekobieca). Poczytaj sobie opinie profesorów Izdebskiego, Starowicza czy innych, na temat różnic i skutków ich niwelowania…
Ale co ja mogę wiedzieć, jestem tylko wykształciuchem, a nie mangaczką…
Popieram!!! W stu procentach!
O ile Japończycy tworzą świetne filmy oparte na ich własnej kulturze, o tyle zupełnie nie czują klimatu dzieł zachodnich autorów. Dotyczy to takich serii jak Tomek Sawyer, Robin Hood, Mała Księżniczka itd. Albo infantylne, albo przedramatyzowane, przeromantyzowane, przecukrzone itd., często ze zmienionym zakończeniem, usuwaniem/wprowadzaniem postaci i toną zapełniaczy.
Tu jest to samo. Połowa akcji to jeden wielki zapychacz, całość mogłaby zmieścić się w kilkunastu, jeśli nie kilku odcinkach.
Postaci ze skrzywioną psychiką, w ogóle nie przypominają charakterów z książki Astrid Lingren! Książkowy Mattis nie był ani zniewieściały, ani zboczony – a w anime kliknij: ukryte , kiedy żona szykowała się do rodzenia, strzelił minę jak panowie z hentajów w momencie gdy „dochodzą”, a zanim wyszedł, zrobił taki gest w jej stronę, jakby zamierzał rzucić ją na łóżko, zedrzeć z niej spódnicę i kochać się z nią przez całą noc… Całe szczęście, że kobieta miała więcej rozumu od niego, i w porę wyprosiła go za drzwi: „Ty się zajmij jakąś pożyteczną męską robotą, a ja swoją babską, nie gap się i nie przeszkadzaj”. Rozumiem, że Japończycy uważają, że każdy gaijin to niewyżyty samiec, który rzuca się na samicę, nawet jeśli ta jest w zaawansowanej ciąży? Mattis wydaje się być również niezrównoważonym, agresywnym psycholem – sceny jego furii miały być komiczne, a wychodzą żałośnie. Jednocześnie jest płaczliwym wrażliwcem, którego życie kręci się wokół kupek i zupek, bo jest równouprawnienie…
Również reszta załogi ma jakieś problemy z „tymi sprawami”, kliknij: ukryte twórcy uderzają w klimaty yaoi, trans i sado‑maso, zwłaszcza widać to w scenie kąpieli w śniegu… ale też w wielu innych. Miało być śmiesznie, a jest niesmacznie. Rozumiem, że np. dziadek chciał, żeby ktoś ogrzał go swoim ciałem, ale można było to pokazać w mniej obleśny sposób…
Rozumiem, że różne patologie są obecne we współczesnej Szwecji, gdzie równouprawnianie wszystkich we wsystkim przekroczyło granicę absurdu… Ale to jest teraz, a nie było za czasów młodości pani Lindgren, ani tym bardziej za czasów zbójników!!! To były twarde chłopy, czasem seksistowskie świnie mające równouprawnienie w głębokim poważaniu, ale przynajmniej byli męscy…
Szwedzkie, bezstresowe wychowanie nie ominęło zwłaszcza Ronji, która została ukazana jako skrajnie irytujący, rozwydrzony bachor, którego nic tylko przełożyć przez kolano i wlepić parę klapsów… Przypomina Mei z Totoro, tylko sto razy gorzej wychowaną… Birk wydaje się być grzeczniejszy, ale niewiele. Niby są nastolatkami, ale mają proporcje i mentalność dzieci w przedziale wiekowym 6‑8 lat… Książkowa Ronja kliknij: ukryte była chłopczycą, ale zachowywała się bardziej dojrzale, a jej uczucia do Birka pod koniec zmieniają się w coś więcej niż przyjaźń – w końcu są nastolatkami.
Mam nieodparte wrażenie, że Japończycy bardzo chcieli dokopać gaijinom – biali barbarzyńcy są nie tylko niemęscy, ale jeszcze obrzydliwi: bekają, pierdzą, nie myją się, mają wszy. Jedyną postacią, posiadającą mózg i cojones, była Lovis.
Fanom książkowej Ronji mogę z czystym sumieniem polecić film aktorski z 1984. Ten był wierny i piękny.
Przepraszam, że nie piszę wierszem, nie umiem. Ale pod tym, co pisałeś, podpisuję się obydwoma rękami. Bałam się, że jestem jedyna, bo tak się wszyscy zachwycają „bo to Ghibli”... Pozdrawiam!
niedocenione
Po pierwsze: strona techniczna. Styl rysowania jest typowy dla pani Takahashi, ale nie zauważyłam żadnych uchybień. Postaci są staranniej narysowane niż w OAV.
Po drugie: fabuła. W OAV poszczególne wątki zostały wyjęte z kontekstu, więc widz, który nie czytał mangi, może nie wiedzieć, skąd Yuta wytrzasnął tę tępą dzidę mającą dwie lewe ręce i psychikę rozpieszczonej sześciolatki…
(W anime była trochę mniej irytująca, ponieważ nie tylko pokazano przyczyny owego rozwydrzenia, ale jeszcze pod koniec serii zaczęły jej wyrastać szare komórki…)
Dlatego pod obydwoma względami jest to lepsze od OAV. Mangi nie czytałam, ale nie zdziwiłabym się, gdyby okazała się lepsza od wszystkich ekranizacji (jak to często bywa z mangami Rumiko Takahashi).
Przegadania i ckliwości nie zauważyłam, to nie ta bajka – znam kupę innych anime, do których pasują powyższe zarzuty. Jedyny morał, jaki zauważyłam, to taki, że człowiek nie powinien poprawiać natury ani pragnąć zbyt wiele. Ale znowu: znam produkcje o wiele bardziej moralizatorskie, i to w dużo mniej subtelny sposób.
Dlatego nie rozumiem mieszania serii z błotem i stawiania tez, jakoby była gorsza od OAV.
Ale może mówię to z perspektywy wielbiciela twórczości pani Takahashi…
Re: Zawiodłam się
gbur
Druga rzecz, która zepsuła mi oglądanie, to nachalne moralizatorstwo. kliknij: ukryte Zobacz co nabroiłaś, byłaś niegrzeczna i teraz inni mają kłopoty. Trzeba było słuchać rodziców. Albo: bądź miła dla siostry, to może przestanie być niewidzialna. Poprzednia seria nie próbowała wychowywać widzów, a jej bohaterowie nie byli czarno‑biali. I nie zawsze kliknij: ukryte wychodzili cało ze spotkania z mushi, czasami drogo płacili za taką przygodę z dreszczykiem. a tu – nie dość że nikt nie ucierpiał, to jeszcze ktoś cudownie ozdrowiał, nie wiedzieć jakim cudem, bo nie dzięki sztuce medycznej głównego bohatera... Tak, wiem, że to wierna ekranizacja mangi, ale i tak mam wrażenie deus ex machina.
Re: Zakończenie
Ale dobrze, że kliknij: ukryte Yukari nie była z Drożdże… Dżordżem.
Seksualność
Japończycy są tolerancyjni dla nagości, ponieważ są narodem żyjącym stadnie + kąpiącym się często = kąpiącym się w gromadzie. Nagość miewa u nich często znaczenie niewinne. Natomiast co do stosunków seksualnych, Japończycy mają stosunek surowy – we własnych czterech ścianach możesz robić wszystko, co ci się żywnie podoba, ale to nie ma prawa wyjść poza owe cztery ściany.
Dlatego Absolutne Dno... Absolute Duo nie przekracza granicy świntuszenia. Przekracza granicę ziewania, ale to już inna sprawa.
Re: 6/10
Jestem dopiero po 5 odcinkach i już ziewam…
Chyba sobie odpuszczę i obejrzę wersję aktorską – trwa tylko 120 minut…