x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
recenzja
To raczej Esteban byłby opóźniony w rozwoju i dodatkowo zboczony – coś jak Naruto czy inny SonGoku. Natomiast Tao byłby nerdem‑otaku, i pewnie też zboczonym…
Wnioskuję tak na podstawie faktu, iż w większości anime (ale nie wszystkich!) głupiutki i płytki jest najczęściej główny bohater, a poboczne postaci są przeważnie dopracowane i głębokie (choć też nie zawsze). Tę tendencję zauważyłam także w Tajemniczych Złotych Miastach, całą robotę mózgową odwalają Zia i Tao, a Esteban – no cóż, jest dzielny i szlachetny, ale pracuje mięśniami.
trochę chaotyczne
Wojownicza Miaka Ninja
Naprawdę, widziałam gorsze produkcje. Tutaj mamy dającą się lubić bohaterkę, coś jak mądrą wersję Miaki Yuuki, której w dodatku nie trzeba ratować, bo sama się obroni…
Komu polecić? Sądzę, że fanom filmów o nieskomplikowanej fabule i bohaterach bijących tych złych za pomocą sztuk walki. A jeszcze bardziej – fanom pastiszy tych filmów…
Re: Cudo!
Re: Nierówna ta seria...
Zgadzam się co do naciągania niektórych odcinków.
poszkodowany
Wiele przypadków było moralnie trudnych do oceny, część z nich można było rozwiązać bez pomocy Piekła, wystarczyło wezwać policję, karetkę z psychiatryka czy choćby rodziców; kupić dyktafon lub kamerę itd… nie płacąc horrendalnej ceny. Niektóre wezwania Piekielnej Dziewicy były bezzasadne.
refleksje
Wiedziałam, czego oczekiwać, ponieważ lata temu oglądałam wersję aktorską. Tamta miała nieco lżejszy klimat, a Piekło przypominało starotestamentowy Szeol – ot, taka sobie bezsłoneczna kraina, gdzie jest ciemno, smutno i samotnie, ale nie ma żadnych tortur i potworów… więc taka cena nie jest wygórowana dla ludzi zawierających pakt. A motywy tych ludzi sa bardziej wiarygodne niż w wersji anime, ponieważ powybierano co sensowniejsze odcinki z kilku sezonów (np. szkolny gang znęcający się nad nieśmiałą kujonką). Odcinków jest 12 i nie można narzekać na nudę.
Tutaj zaś angst leje się z ekranu, a odcinków jest zdecydowanie za dużo, mniej więcej ok. piątego zaczyna nużyć schemat „potwora tygodnia”. Polecam wytrwałym, pod koniec okazuje się, że warto.
fajne
Fabuła jest prosta jak budowa cepa. Otóż kliknij: ukryte Watykan i Ameryka chcą sklonować Jezusa z DNA z Całunu Turyńskiego, jednocześnie nadając mu cechy superczłowieka. Podstawy genetyki w serialu są głupie jak kilo gwoździ, ale nie irytują, w odróżnieniu od niektórych „poważnych” serii, silących się na pseudomedyczne treści, które tylko ogłupiają zamiast edukować (np. Full Moon wo Sagashite, Oniisama E czy arcygniot Itabzdura na Kiss – już bardziej od nich poprawny merytorycznie był odcinek Sailor Moon o dentyście)... Otóż twórcy Nanako… nawet nie udają, że wiedzą cokolwiek o medycynie czy genetyce, więc nie wprowadzają oglądającego w błąd. Dlatego śmieszą zamiast denerwować.
Nie jestem fanką wielkich biustów, ale poza Nanako jest śliczna – ładna buzia, długie nogi i talia osy. Nie przeszkadzała mi nawet jej głupota (przypominała Usagi i Miakę nie tylko z powodu odango). Niektóre mniej udane sceny ratowała przed nudą właśnie Nanako – młoda, ładna i zgrabna.
Tak samo nie przepadam za „bizonami”, ale ten szałowy‑szalony naukowiec jakoś ujdzie…
Jedyny zgrzyt, do którego naprawdę można się przyczepić, to okropna seiyuu bohaterki, której głos ranił moje uszy.
Polecam każdemu, kto chce się rozerwać i przyjemnie odmóżdżyć…
wspomnienia
Re: wstęp
niespełnione nadzieje
Najgorsze jest zakończenie – wyraźnie robione w pośpiechu. I sama Ićka, która jest równie słodka jak Madoka… i równie ciapowata, w dodatku głowę ma nabitą banałami… kliknij: ukryte ludzką istotą posiadającą wady czyniła ją jedynie nieodwzajemniona miłość, ale i to zostało przerysowane i niewiarygodne…
Szkoda, bo ta historia miała potencjał.
zboczenie zawodowe
Myślałby kto, że to kolejna paranoja Gazety Wybiórczej i Tefałenu, szkalujaca obraz lekarza rodzinnego :P
Po pierwsze, to jakiś przemądrzały buc. Jestem lepszy, niż tego ode mnie wymagają... Medycyna uczy pokory. Ja jestem na tyle dobra, że cytuję dyrekcja jest z pani zadowolona oraz szkoda, że pani odchodzi, pacjenci panią lubią. I tego się trzymam.
Po drugie, kardynalny błąd – kliknij: ukryte wydanie opinii „chory z urojenia” bez badania. Już nie wspomnę o sypianiu nago z pacjentem :)
Też chodziłam na wizyty domowe, ale nigdy nie narzekałam, bo nigdy nie wzywano mnie „po nic”. Miewałam nieraz za(...)prz w przychodni, jeden pacjent po drugim, ale nigdy mi aż tak nie odwaliło, żeby podejrzewać spisek pacjentów, mający na celu przeszkadzanie mi w piciu kawy :)
Takie złośliwe podejście do pacjentów ma NFZ, a nie my!
Jeśli chodzi o ów przypadek, najpierw pomyślałam, że młody kliknij: ukryte miał sepsę od rany, stąd przyspieszona akcja serca jak po kawie. Ale kiedy dowiedziałam się, że kliknij: ukryte ma to od urodzenia, pomyślałam o nowotworze, który zezłośliwiał i zaczął wrzodzieć i gnić, przerzutować, powodować: wyniszczenie, bóle nowotworowe (doktorze, pozwól mi umrzeć – nie dziwię się) i zespół lizy guza, równie groźny jak sepsa.
P.S. Kafka miał schizofrenię, ale co zażywał pan Yamamura?
muzyka
Re: Scierwo
Re: >_>
Zasadniczą zaletą jest to, że główną bohaterką jest kobieta posiadająca mózg (Mizuki), a jej towarzyszem jest facet posiadający cojones (Tetsuo). Irytujący niepomiernie Szuj Cian jest pokazany tylko w kamerze i prawie się nie odzywa. Niestety, dalej mamy do czynienia z wyświechtanymi frazesami, tym razem ględzi Ćse – domyślam się, czyja to szkoła…
Poprawiono też grafikę. Ale żadnych piegów tam nie zauważyłam… przynajmniej postaci nie mają już tych karykaturalnych rumieńców, za to mają nosy.
Re: Mam pomysł!
kara
Od razu widać, że autor nie ma bladego ani zielonego, ani nawet bladozielonego pojęcia o pracy wojska, czy też o tym, jak w sytuacjach kryzysu zachowują się ludzie.
1) Dlaczego wojskowi, zamiast ochotniczki – najlepiej zawodowej żołnierki lub policjantki, po testach psychofizycznych, a przede wszystkim pełnoletniej – wybrało głupiutką, płaczliwą, słabowitą ofermę? (Radosna zasada „atasiła Tsukino Usagi, nakimusi des, demo sejgino mikata deees!!!” sprawdza się sprawdza tylko w mahou shoujo!!!) kliknij: ukryte W dodatku jest tak tępa/amoralna, że „wszystko jedno jej, czy zabija obcych, czy oni zabiją jej rodaków”... Sumienie nie pozwala jej zabijać, więc lepiej skazać na śmierć swoich…
2) Dlaczego po tym puścili ją samopas i jeszcze pozwolili jej dezerterować? kliknij: ukryte Przez jej gżenie się z kochasiem ginęli kolejni żołnierze, do końca oczekujący na jej pomoc, a których zdradziła, oraz niewinni cywile!!! Za to w normalnym wojsku jest kula w łeb! A jej chłoptaś poszedłby również pod sąd wojenny za nakłanianie do dezercji…
3) Co te wszystkie panny widzą w kliknij: ukryte tej Szuji… tym Shujim, który jest gburowaty, wyzywa rozmówcę od głupków i jest to wszystko, co ma do odburknięcia na większość tematów? Poza tym, jakby rzekł Al Elric: „Ależ Edziu, nie wolno bić dziewczynek”... Do tego ma gębę szpetną, ale zawsze pełną wzniosłych frazesów. Pyskuje nawet rodzicom…
4) Do tego jest amatorem kwaśnych jabłek. Chise jakoby ma 17 lat, ale wygląda na 10 i prezentuje taki sam poziom intelektualno‑emocjonalny. kliknij: ukryte Jak bardzo trzeba być zaburzonym, aby robić to z takim dzieckiem i jeszcze szumnie zapowiadać zrobienie mu drugiego? Ale chore!!! Do tego chciał ją „uratować”, dlatego wolał, żeby umarła niż zabijała, kolejny fanatyk sumienia… czy akcja na pewno nie dzieje się w Polsce?
5) Dlaczego mężczyzna z prawdziwego zdarzenia kliknij: ukryte musiał umrzeć? Mam na myśli Tetsuo, to z nim powinna być Chise, nie z tym drętwym mydłkiem… A tak się fajnie zapowiadało…
Nie polecam nikomu, chyba że chcecie kogoś ukarać…
Jedyne powody, dla których nie dałam 1, tylko 2, to: osoba Tetsuo i smakowita scena z lolitką jedzącą loda (też miałam kiedyś taką koleżankę… ale nie proście mnie o jej adres i telefon, bo straciłam z nią kontakt).
lepsze niż tasiemiec
A i walki w Otome nie ustępują wyżej wymienionej pozycji.
Choć faktycznie, trochę przesadzili z pewnymi rzeczami kliknij: ukryte (molestowanie Leny przez Eliot i goły tyłek Sifr)... Biusty mi nie przeszkadzały, po przełknięciu całej serii Ranmy zdążyłam się przyzwyczaić.
Co w związku z tym, że późniejsze pokolenia nie wspominały o tych wydarzeniach? Po co, skoro kliknij: ukryte najważniejsze osoby dramatu (król, królowa i ich otome) nie żyją, a ich barwne przygody zostały przyćmione przez zamach stanu? Jasne, żyje Maria, ale skąd ma na poczekaniu znać pochodzenie Ariki i Niny, żeby je wtajemniczać?
Warto polecić każdemu fanowi serialu Mai Otome, choćby jako ciekawostkę.
zbyt surowo
Demoniczny chłopak Xiao Qian z założenia ma być takim idio…idolem, śmiesznym i groźnym jednocześnie.
Koszmarnie tandetna piosenka? Bo trzeba było oglądać w mandaryńskim, a nie angielskim.
Jeśli ktoś widział aktorski oryginał „Chinese Ghost Story”, wie że jest to jednocześnie: horror, czarna komedia, romans i fantastyka. Dlaczego więc wersja animowana miałaby odbiegać od tej konwencji? Chińczycy lubią zarówno się pośmiać, jak i powzruszać, dlatego pierwsza połowa filmu utrzymana jest w tonie komedii, natomiast druga zaczyna być poważna, skłania ku refleksji.
Co do skomplikowanych maszynerii, jest po prostu steampunk, w dodatku okraszony sporą ilością magii (bo bez niej i tak nie miałby prawa działać)... Równie dobrze można byłoby mieć o to pretensje do Spirited Away czy Howl's Moving Castle.
Wątkiem głównym jest wędrówka, podczas której poznajemy prawdę o sobie, a jej celem jest szczęście. I nie powiem, że Xiao Qian gra pierwsze skrzypce, raczej są równorzędnymi partnerami. Wspólna podróż zmienia charaktery obydwojga. Jedynym minusem jest przekomputeryzowanie, którego szczerze nie trawię w żadnej produkcji, a niestety Chińczycy nie mają oporów przed tandetą…
To nie jest film dla każdego, przynajmniej wśród ludzi Zachodu. Żeby go rozumieć, trzeba znać mentalność Chińczyków, choć niekoniecznie się z nią zgadzać. Stąd to wymieszanie gatunków i słodko‑gorzkie zakończenie.
Re: klasyfikacja
O kresce wspomniałam, bo dla mnie to był szok. Już w pierwszej scenie kliknij: ukryte chomica czyta pornoromansidło, a jej pani uprawia seks, jęczy i wierzga nogami, a wszystko to rysowane taką kreską… tak po oczach, znienacka. Mimo iż znałam ogólny zarys, więc nie byłam tak do końca zielona. A czytałam wypowiedzi osób, które fabuły w ogóle nie znały i były przygotowane na niewinną bajeczkę w stylu Hamtaro...!!!
Re: Odświeżenie
Cenzury żadnej nie uwidziałam, wręcz rozbudowali sceny erotyczne, choć nie było to konieczne, podobnie jak skupianie się na scenach tańca podczas balu. Jeśli mieli czas na takie drobiazgi, to mogli go przeznaczyć równie dobrze na coś ważniejszego, np. te epizody z mangi, których jeszcze nie ekranizowano. Trauma Gutsa, spotkanie z Pukiem…
Czy ludzie są wrażliwi? Raczej twórcom zabrakło czasu, żeby pokazać coś naprawdę ważnego, bo woleli marnotrawić go na nieistotne szczegóły. kliknij: ukryte Rozumiem, że chcieli wzbogacić oryginał, np. uczłowieczyć Griffitha, uwiarygodnić jego urazę do Gutsa, ale nie kosztem wycinania wspomnień bohaterów i połowy wojny z Tudorem – najpierw są na pograniczu klęski, potem gwałtowny przeskok do Doldrey, zwycięstwo i nagle już jest po całej wojnie.
Jest jednak wiele plusów. Jak wspomniałam, ukazanie Griffitha jako wahającego się, ulegającego emocjom człowieka. Podoba mi się też odświeżona Casca. W starym anime była to wiecznie złoszcząca się mała dziewczynka, której „Gurifisu” brzmiało, jakby rozgryzała coś twardego (po prostu jej seiyuu miała taki irytujący głosik). Tu zaś jest ukazana jako młoda, ale dorosła kobieta, odpowiedzialna i waleczna pani oficer (a jej seiyuu brzmi milej dla ucha). Zaś Zaćmienie potrafi naprawdę przerazić.
Jednak z uwagi na wspomniane dziury i przeskoki w fabule, nie polecam nikomu, kto nie zna mangi, a przynajmniej starego anime. Jednak sprawdza się jako dobre uzupełnienie serii TV.
Re: klasyfikacja
nie zero
Generalnie, nie miałam wielkich oczekiwań, zostałam ostrzeżona przez recenzenta, że to rodzina patologiczna (nie dość, że do tego stopnia wielodzietna, że nie da się spamiętać tych wszystkich smarkul, to jeszcze bez ojca, pewnie każde z innym???), więc spodziewać się można jedynie kolejnych patologii…
Re: klasyfikacja
Re: klasyfikacja
Podobne uczucie miałam podczas oglądania teledysku Lauriego Ylonena „Heavy”, kiedy zobaczyłam lalkę Amandę. Lauri więzi ją w klatce, torturuje elektrowstrząsami, ale Amanda wzbudza raczej przerażenie swoim wyglądem niż współczucie swoim losem… Ta niejednoznaczność oraz niepoważne potraktowanie poważnych tematów… To mnie szokowało.
Mayu Shinjo ani josei nie czytam. Nie moje klimaty.
Co do Ebichu, pomijając pierwsze wrażenia, okazała się świetną rozrywką, dawno się tak nie uśmiałam, choć nie przepadam za tym typem poczucia humoru.