x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Początek (pierwsze ok. 10 odcinków) jest niesamowicie wciągający, potem twórcy trochę za bardzo kombinują, np. kliknij: ukryte rozumiem że twórcy chcieli żeby L i Light ze sobą pracowali, że to będzie ciekawe zobaczyć ich relację, na miejscu Lighta trzymałabym się od L jak najdalej, a nie angażowała się coraz bardziej w pracę dla policji.
Pomysł drugiego Kiry jest jak najbardziej dobry, jednakże
obsadzenie w tej roli Misy już niekoniecznie, trzeci Kira był już bardziej odpowiednią postacią do tego.
W późniejszych odcinkach pojawia się następny Kira, który robi to co mu każe Light, posiadaczem notatnika i oczu staje się na chwilę także ojciec Yagamiego, notatników jest kilka i można się pogubić który do kogo należy. kliknij: ukryte Fabuła staje się nieco przekombinowana. Mimo to oceniam całość bardzo dobrze, Death note potrafi wciągnąć i jest dobrym kryminałem.
Jeśli chodzi o postaci, to są dość realistyczne, za co duży plus, aczkolwiek poza L ciężko mi się było do którejkolwiek przywiązać, są mi obojętne, nie wywołują emocji.
L to bardzo interesującą postać i moja ulubiona z całego DN, uwielbiam jego dziwactwa, sposób bycia, aż żałuję że nie została bardziej rozwinięta, chętnie dowiedziałabym się więcej o jego przeszłości.
Light jest psychopatą, któremu wydaje się że może decydować o życiu innych, zbyt zaślepiły go jego idee. Co nie znaczy, że żywię do niego wielką odrazę – zadziwiająco dobrze oglądało się go w roli głównego bohatera, kliknij: ukryte mimo wielu zbrodni na końcu było mi go trochę żal. Kiedy dostał notatnik był bardzo młodym chłopakiem z negatywnym nastawieniem do świata, co zdarza się często w tym wieku, zachłysnął się tą władzą, kolejne „sukcesy” sprawiały, że się w tym zatracił i szybko pozbył się skrupułów. Mimo swojej wielkiej inteligencji nie był mądrym człowiekiem, mam wrażenie że w ostatniej scenie anime trochę sobie zdał z tego sprawę.
Near'a trochę polubiłam, choć nie tak jak L,
Mello był porywczym bandytą, choć trzeba przyznać że pomógł w złapaniu Kiry.
Ojciec Lighta, reszta policji byli dobrymi, realistycznymi bohaterami, choć tak jak wspominałam, ciężko się do któregokolwiek bardziej przywiązać.
Ryuk był bardzo zabawny i miał celne komentarze dotyczące ludzkich zachowań – zdecydowanie jedna z lepszych postaci. kliknij: ukryte Reszta shinigami nie przypadła mi tak bardzo do gustu, choć chwilami byli bardziej ludzcy od ludzi – np. Rem kiedy oddała swoje życie żeby uratować Misę.
Misa jest dla mnie jedną z najgłupszych postaci kobiecych jakie widziałam w anime. Owszem, miała kilka momentów kiedy się wykazała ( kliknij: ukryte bardzo pomogła w ujęciu trzeciego Kiry), ale ogólnie miałam wrażenie jakby została wyjęta z głupiej komedii, kompletnie nie pasowała do serii.
Na plus to, że jest bardzo ładnie narysowana i ma świetne stroje.
Grafika jest dobra, utrzymana w dość mrocznym klimacie (kontrastuje z tym tylko Misa), bardzo pasującym do serii.
Projekty postaci bardzo realistyczne, wyróżniają się na plus na tle innych anime.
Muzyka również bardzo odpowiednia, świetnie buduje klimat,
openingi i endingi dobrze dobrane (zwłaszcza drugi, metalowy opening z psychodeliczną animacją wbił mi się w pamięć).
DN jest ciekawym kryminałem, dającym do myślenia o tym, jak władza wpływa na człowieka, naprawdę warto obejrzeć, choćby po to żeby wyrobić sobie zdanie o tak popularnym tytule.
Całą serię oceniam 8/10
Fabuła 8/10
Postaci 7/10
Muzyka 9/10
Grafika 8/10
Re: Czy warto przeczytać mangę?
Re: Kino
Kino
Re: Dobro i zło - pojęcia względne
kliknij: ukryte Z jednej strony mogło być właśnie tak, że od razu szczurzoludzie ich pojmali; gdy Saki się po latach dowiaduje o ich śmierci, to taka jest pierwsza nasuwająca się myśl. Mi do tej wersji jednak nie pasuje ten list Marii do Saki, który nie wygląda raczej na pisany z niewoli oraz ten moment, jak na końcu tego odcinka gdy Saki zostawia ich i idzie do wioski Maria obejmując Mamoru wyszeptała „Sayonara” w stronę Saki, czyli jakby już zaplanowała ucieczkę. Jeśli chodzi o list, to trochę budzi niepokój to, że został on dostarczony przez szczurzoludzia (co prawda to był Squonk,który zaopiekował się Mamoru w tym igloo i mogli mu po prostu zostawić), ale ta scena jak Maria się żegna mnie przekonuje, że raczej oni zaplanowali ucieczkę. Myślę, że szczurzoludzie złapali ich zaraz jak wyruszyli z tamtego miejsca, bo już dwa dni później widać, że Squealer coś knuje (ta rozmowa, że „skombinują jakieś kości”). /ukryj]
Re: wtf?!
Warto obejrzeć
Grafika jest nie pierwszej młodości i w porównaniu do dzisiejszych anime dość specyficzna – aczkolwiek jak dla mnie bardzo pasuje do klimatu Hi no Tori. Jest też na swój sposób piękna – zwłaszcza urzekła mnie przyroda – kliknij: ukryte scena jak w lesie Oguna przytula zapłakaną Kajikę była przepiękna. To właśnie niektóre kadry zwróciły moją uwagę na ten film. Jeśli chodzi o postaci, to kreska Osamu Tezuki jest wyróżniająca się i charakterystyczna – oglądając kadry z jego anime, od razu można poznać Autora. Osobiście nie jestem fanką jego stylu rysowania, ale powtórzę się jeszcze raz – moim zdaniem pasuje do tytułu i czasu rozgrywania się historii – bardziej nowoczesna grafika byłaby nie na miejscu.
Historia jest ciekawa, można się wciągnąć – pomimo tematyki Hi no Tori: Yamato Hen ogląda się dobrze, nie jest to jedno z tych anime, których sposób prowadzenia historii jest trudny w odbiorze. Dzieje się dużo, ale mimo że film nie jest długi, nie miałam wrażenia by coś stało się za szybko, by coś zostało skrócone – tempo opowieści jest odpowiednie.
Główne postacie, ich rozterki, emocje są bardzo dobrze przedstawione. Naturalnie i bez żadnego idealizowania – popełniają błędy, mają chwile zwątpienia, są rozdarci wewnętrznie, między kliknij: ukryte miłością a byciem wiernym swojemu krajowi. Naprawdę współczułam Kajice i Ogunowi.
Zgadzam się z recenzentką, że film sprawdza się jako romans – kliknij: ukryte zwłaszcza dla wielbicieli opowieści o tragicznej miłości. Historia Kajiki i Oguna przypominała mi trochę Romea i Julię (zwaśnione rody, śmierć obojga bohaterów), opowiedzianą w nieco innej, bardziej przygnębiającej formie. Zakopanie ludzi żywcem „w ofierze” zmarłemu władcy było dla mnie naprawdę wstrząsającą sceną.
Z reszty postaci wyróżnia się jeszcze brat Kajiki, kliknij: ukryte choć jego postaci nie poznaliśmy aż tak dobrze, gdyż zostaje zabity w połowie filmu. Bracia Oguna są dość schematycznymi złymi postaciami – i takimi miały chyba być w zamierzeniu. Budzą w widzu odrazę swoim postępowaniem i taka jest ich rola.
W anime bardzo podkreślony był fatalizm. Feniks popychał Ogunę do działań, decyzji, które miały przybliżyć go do wypełnienia swojego przeznaczenia, kliknij: ukryte kiedy trzeba go ratował, bo jeszcze nie teraz miał umrzeć, jeszcze ma coś do zrobienia.
Do Hi no Tori: Yamato Hen pasuje określenie „baśń”, użyte w recenzji – film jest właśnie ponurą, specyficzną baśnią. Zabrakło tego ukarania „zła”, lecz zawiera przesłanie – kliknij: ukryte „każde życie jest tak samo ważne”, które zostało ukazane w dość mocny sposób. Hi no Tori: Yamato hen był dla mnie w pewien sposób niepokojący – to uczucie towarzyszyło mi zwłaszcza pod koniec seansu.
Polecam film obejrzeć, choćby dla spróbowania czegoś innego. Zwłaszcza, że film trwa niecałe 50 minut – to naprawdę niewiele. Historia skłaniająca do przemyśleń, różna od wielu dzisiejszych anime.
8/10
Może zacznę od grafiki – w dzisiejszych czasach robi wrażenie, a film ma prawie 20 lat ;) Jest przepiękna, wszystko zostało dopracowane – krajobrazy, Żelazne Miasto, wioska, youkai, a szczególnie stary las, który zachwyca mnie do tej pory – jest piękny, tajemniczy i niezwykle klimatyczny.
Muzyka też zasługuje na najwyższe noty – ścieżka dźwiękowa ma świetne utwory, idealnie pasujące do klimatu filmu i do sytuacji.
Film jest bardzo wciągający, fabuła toczy się w dobrym tempie,
pozwalając widzom poznać postacie, z których każda jest niejednoznaczna i ma swoje racje. Szczególnie zwraca uwagę
przeciwstawienie Lady Eboshi i San – kliknij: ukryte obie są postaciami raczej pozytywnymi – Eboshi przecież wykupuje niewolnice i pomaga trędowatym, daje ludziom pracę i schronienie, San chce po prostu bronić lasu – lecz sprzeczność interesów i ich zaciętość sprawia, że nie umieją się dogadać. Każda ma też swoje negatywne oblicze – pierwsza nie szanuje bóstw i praw natury, druga nie cierpi ludzi, odrzuca nawet to, że jest człowiekiem, uważając się za córkę wilków. Podobało mi się pokazanie silnych kobiecych postaci, z których każda ma swoje zdanie i charakter – co nie zdarza się często w baśniach, gdzie bohaterki z reguły są ratowane i nie grają większej roli w walce.
Ashitaka z kolei dobrze został przedstawiony w sytuacji, gdzie człowiek próbuje nawoływać do pokoju i porozumienia, lecz obie strony są uparte i żadna nie chce ustąpić.
Film ma niesamowity, tajemniczy klimat – chyba w żadnej produkcji Ghibli, a są bardzo dobre, tak mnie nie urzekł jak tutaj.
Księżniczka Mononoke pięknie pokazuje konflikt między cywilizacją i naturą, oraz jak bardzo jest potrzebne szukanie kompromisów w tej sprawie. Dobrze zostało to podsumowane w recenzji – „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”, co idealnie pokazuje przesłanie filmu. kliknij: ukryte Przykre, lecz niestety prawdziwe jest to, że dopiero gdy zarówno las, jak i Żelazne Miasto zostały zniszczone, obie strony zrozumiały jak ważne jest porozumienie.
Oglądałam ten film chyba 6 razy i za każdym razem jest coraz bardziej mnie urzeka ;)
Oczywiście bardzo polecam :)
10/10
Śliczne