x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: plot twist spoiler, dun, dun, dun
Re: Tak pokrótce (albo i nie)
Okulary jakoś przeboleję, bardziej wkurzają mnie przezroczyste włosy, też często spotykane. ;)
Re: Tak pokrótce (albo i nie)
Re: sportowa komedia
Re: autor
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Recenzenci są widzami jak wszyscy, zwracanie uwagi na detale o niczym nie świadczy. Po x seriach opierających się na podobnych schematach, to właśnie szczegóły często decydują o jakości serii i radości z oglądania.
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Nie, nie wiadomo – przykro mi, nie czytam w Twoich myślach i nie mam bladego pojęcia, co rozumiesz pod pojęciem normalny i dlaczego nie uważasz za takich recenzentów Tanuki.
To może żeby było łatwiej, definicja recenzji, za Wikipedią:
Recenzja (z łacinskiego recensio oznaczającego ‘spis ludności, przegląd’, w języka polskiego za pośrednictwem niem. Recension) – analiza i ocena dzieła artystycznego, publikacji naukowej, projektu, przewodnika, poradnika, wystawy, przedstawienia teatralnego, publikacji multimedialnej, filmu, gry komputerowej itp. Pełni funkcję informacyjną, wartościującą i postulatywną, nakłaniającą lub zniechęcającą.
A teraz, którego z tych zwrotów nie rozumiesz? Nie myl recenzji z opisem, od opisów masz ANN lub MAL, my publikujemy właśnie recenzje.
Co do wspomnianej rozmowy o Hunterze – czepiłeś się tych jabłek jak rzep psiego ogona, tymczasem po przejrzeniu dyskusji okazuje się, że oprócz rzeczonych owocków Góralowi nie podobały się „nieudolna reżyseria, dobór seiyuu, brak odpowiedniego prowadzenia historii, przedstawienia bohaterów i wytworzenia odpowiedniej atmosfery…” i jeszcze kilka innych rzeczy. Wybacz, ale wybierasz sobie losowo jeden przykład z całej litanii zarzutów, w tym kilku bardzo poważnych i zachowujesz się, jakby one nie istniały. To nie jest jeden drobiazg…
Nie uważasz, że idiotyczne jest czepianie się komentarza pod serią, który recenzją nie jest i nigdy nie będzie, a jeszcze bardziej idiotyczne traktowanie właśnie tegoż komentarza jak recenzji? Tassadar i Góral mogą nawet postawić 1 i nic nikomu do tego, nie muszą nawet uzasadniać, bo powtórzę po raz enty, mają prawo do własnej oceny. Co ciekawe, na liście użytkowników jest kilka osób, które wystawiły tej serii niskie noty, Ty czepiasz się tylko tych, którzy odważyli się dorzucić komentarz.
Naprawdę nie wiem kiedy, czy w ogóle dotrze do ciebie, że coś co jest dobre dla ciebie i podoba się tobie, innym nie musi? Twoja ocena ma taką samą wartość jak Tassadara czy Górala, żadna nie jest bardziej „obiektywna” czy „prawdziwa”... I nie, zupełnie mnie nie rusza, że ktoś ma odmienne zdanie na jakiś temat, w życiu tak bywa.
Przyjmij do wiadomości, że Tassadar jest takim samym użytkownikiem portalu jak inni, może oceniać jak chce, pisać komentarze jeżeli ma ochotę lub nie. Nic Ci do tego. I to się tyczy wszystkich ludzi korzystających z Tanuki.
Co do patrzenia na oceny – jeżeli ktoś gapi się tylko na cyferki, nie rozumiejąc, że pełnią one służebną rolę wobec recenzji, że recenzja jest opinią jednego człowieka, który nigdzie nie rości sobie prawa do bycia wyrocznią, że wypadałoby się zastanowić czy nasz gust jest kompatybilny z gustem autora tekstu, to ups. Ludzie mają mózgi, których powinni używać dla własnego dobra.
Re: O recenzowaniu słów kilka...
A skąd pomysł, że recenzent nie jest „normalny”? Co rozumiesz pod pojęciem „normalności”? Oglądając anime każdy zwraca uwagę na coś innego, w przypadku osób, które widziały dużo serii, właśnie szczegóły często decydują o ocenie. W przypadku Huntera dochodzi jeszcze znajomość mangi/starej wersji animowanej – komuś zwyczajnie mogą się nie podobać zmiany w scenariuszu, uznaje że starsza wersja jest lepsza z jakichś względów. Jego święte prawo!
Dyskusja pod HxH [2011] jest o tyle smutna, a może wręcz przerażająca, że dosłownie odmawia się komuś wyrażenia własnej opinii i ocenienia zgodnie z odczuciami po seansie. Na bogów, czy Tobie ktoś zabrania wystawić konkretną cyferkę pod anime, napisać komentarz? Tassadar (bo o niego chodzi) nawet nie ma tej serii w rezerwacjach, tekst ma napisać zupełnie inna osoba!
I owszem, recenzent może się czepiać detali jeżeli to one najbardziej zwróciły jego uwagę, dopóki potrafi uzasadnić ocenę nie ma problemu. Ty możesz się z recenzją nie zgadzać, może nie podobać ci się ocena, ale to nie powód by kogoś obrażać. Jeśli ktoś czuje się urażony, bo zjechano mu ulubioną serię, to sorry, czas popracować nad własną samooceną. To tylko anime, podoba Ci się, super, ale przyjmij do wiadomości, że każdy jest inny i może mu się nie podobać i ma pełne prawo to napisać, a Tobie nic do tego. Serio, nie uważasz, że prowadzenie świętej wojny w imię narysowanych wielkookich ludzików jest trochę dziecinne?
Gdyby ktoś przyszedł i powiedział, że recenzja jest do kitu, bo recenzent popełnił mnóstwo błędów i pokazał paluchem te błędy, to co innego. Większość osób czepia się tylko i wyłączenie dlatego, że ma odmienne zdanie o serii i nie rozumie, że ktoś może mieć inne. Poza tym, przypominam, że recenzja jest opinią jednej osoby, która nie rości sobie prawa do bycia wyrocznią, tekst należy traktować najwyżej jako wskazówkę, jest on subiektywny, więc warto spojrzeć na oceny innych, poczytać komentarze i dopiero wyrabiać sobie zdanie… My tu nie publikujemy podręczników z jedyną słuszną ideologią, nikt nie będzie przepraszał, że ma gust i wymagania niekompatybilne z jakąś tam częścią ludzkości.
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Patrz, ja czasami odnoszę takie wrażenie, czytając komentarze niektórych użytkowników, ale jakoś żadnemu nie nawrzucałam, jego mamusi również, bo rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie, a krytykę da się wyrazić w sposób kulturalny.
Slova na pewno się ucieszy, że ma wiernego fana. :)
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Diabeł czasami tkwi w szczegółach. :)
Re: O recenzowaniu słów kilka...
Recenzja ma kilka funkcji, nie tylko „informacyjną”. Narzucanie komuś jak ma pisać jest poniekąd żądaniem „pisania pod publiczkę”. To, że Ty nie lubisz tekstów, w których położono nacisk przede wszystkim na własne odczucia po seansie, tudzież napisanych w sposób charakterystyczny, specyficznym stylem, nie znaczy, że nie mają one prawa bytu. Ja dla przykładu lubię zabawne, ciekawie napisane teksty i czytam je z wielką przyjemnością, dla samego czytania. I są osoby, również w redakcji, które po prostu lubią inne, nietypowe recenzje – nie muszą nawet znać serii, której dotyczą. (Bo czytanie fajnego literacko tekstu, sprawia niektórym ludziom przyjemność i poza tą przyjemnością, nie oczekują nic więcej.)
To w jaki sposób ktoś wplata w tekst krytykę, to jego prywatna sprawa i dopóki nie używa określeń wulgarnych i obraźliwych, a recenzja nie traci na merytoryczności, nic nikomu do tego. Każda recenzja publikowana na Tanuki musi pełnić funkcję informacyjną, mówić coś o anime/mandze, natomiast proporcje bywają różne. Jak wspomniałam w poście wyżej, piszący wyraża swoją opinię i nie musi brać pod uwagę tego, że dwudziestu innym osobom coś się podobało, jemu nie musiało i ma prawo to wyrazić. Co do szokowania, to odnoszę wrażenie, że zszokowani są zazwyczaj tylko Ci, którzy mają zdanie odmienne i to oni najgłośniej krzyczą, że tekst jest do niczego.
Wybacz, ale widziałam już mnóstwo tego typu dyskusji, niestety rzadko padają w nich konkretne, sensowne argumenty, ponieważ mało kto z krytykujących jest w stanie wskazać w recenzji faktyczne błędy. Najczęściej dyskusja sprowadza się do tego, że moja racja jest „bardziejsza” od twojej i jakim prawem krytykujesz anime/mangę, która mi się podobała. Recenzja jest zła, bo nie zgadza się z moim światopoglądem i moją wizją tego, jak powinno się recenzję pisać. Przykro mi, ale to nie wypełnianie formularza w urzędzie – nie planujemy dyktować recenzentom jak i co mają robić.
I serio, w porównaniu z ogółem tekstów na portalu, tych wyróżniających się jest bardzo niewiele, nie jest winą redakcji, że pod nimi ludzie lubią najgłośniej krzyczeć. Nie będziemy pozbywać się „kontrowersyjnych” autorów, bo ktoś ma taki kaprys – nie lubisz stylu danej osoby? Cóż, rozwiązanie jest proste, nie czytaj jej recenzji – na Tanuki jest całkiem spora gromadka współpracowników, wybierz teksty tych, których styl Ci odpowiada, ewentualnie poszukaj recenzji gdzieś indziej. Różnorodność jest fajna, a pisanie recenzji to nie tworzenie tabelki w Excelu, tu sztywne normy nie obowiązują, a odczucia mają silny wpływ na ostateczny kształt tekstu. Na bogów, po prostu nauczcie się szanować cudze zdanie…
Re: O recenzowaniu słów kilka...
A kiedy widzowie zaczną szanować oceny recenzentów, którzy są takimi samymi ludźmi jak oni? Kiedy co niektórzy użytkownicy przestaną traktować portal Tanuki jak umysł zbiorowy i przyjmą do wiadomości, że każda pisząca osoba jest inna, ma inne upodobania i na co innego zwraca uwagę? Redakcja, ani żaden Wielki Jenot nie stoją nad recenzentami z batem i nie mówią im, co mają pisać – recenzja to opinia jednej, słownie jednej osoby, której chciało się poświęcić trochę czasu i skrobnąć tekst nieco dłuższy od komentarza. Jeżeli ktoś traktuje tenże tekst, podkreślam, będący jedynie opinią jednej osoby, jak wyrocznię, to jego problem.
Szanujemy widzów, napisać recenzję może każdy, chętnie ją opublikujemy (niezależnie od wystawionej oceny), jeżeli tylko będzie spełniać warunki portalu (poprawność gramatyczna, stylistyczna i merytoryczna). Nie nasza wina, że na taki krok decydują się nieliczni, podczas gdy reszta woli psioczyć w komentarzach. I nie, nie mam zamiaru podsumować wypowiedzi stwierdzeniem „nie podoba się, to napisz własną”, ale proszę użytkowników o przyjęcie do wiadomości jednej rzeczy: recenzja wyraża opinię osoby, która ją napisała i nikogo innego. I tak jak każdy może napisać komentarz pozytywny lub negatywny, tak recenzent może serię pochwalić lub skrytykować – jego święte prawo. Nie znam nikogo, kto chciałby pisać teksty „pod publiczkę”, a takich właśnie się domagasz. Żądasz żebyśmy szanowali widzów, publikując tylko te recenzje, które będą zgodne z opinią ogółu/Twoją – cóż za łaskawość z Twojej strony. Tylko widzisz, domagasz się czegoś, czego sam nie masz, nie okazujesz. Nawet w najbardziej krytycznej recenzji, nigdy nie użyłam wobec widzów określeń obraźliwych (gdyż recenzja traktuje o anime/mandze, a nie widzach), nie zrobił też tego chyba żaden inny recenzent, ponieważ znając Ave i tak wywaliłaby coś takiego podczas redakcji. Tymczasem Ty, nie znając człowieka, opierając się tylko na jego opinii, której jedynym grzechem jest niezgodność z Twoją (no po prostu straszne), wyzywasz go od jajogłowych przemądrzałych recenzentów, wytłuszczając to jeszcze, żeby broń Boże nikt nie przegapił. Powiem wprost, zacznij od siebie, a potem pouczaj innych.
A uwaga była ogólna, nie kierowałam jej do konkretnej osoby. I akurat co do wątku Seo i Wakamatsu się zgodzę, bardzo liczyłam, że on w końcu pozna prawdę. Natomiast co do braku szczerej rozmowy – też nie lubię tego motywu, ale akurat w „Nozakim” mi nie przeszkadzał. W sensie, wpisywał się idealnie w parodiowy klimat serii, miałam poczucie, że to właśnie naigrywanie się z tych wszystkich rozmamłanych par, co to najprostszej rzeczy nie potrafią sobie powiedzieć. Tyle, że dla mnie było to w tym wydaniu zabawne.
PS Wracając na chwilę do Seo, ciekawa jestem czy w mandze Wakamatsu nadal nie wie, że to ona? Bo wersji papierowej nie śledzę, anime jakby nie patrzeć miało tylko 12 odcinków, może akurat coś dalej się wydarzyło i chłopak został uświadomiony.
Przede wszystkim, dlaczego od razu skupiać się tylko na teoretycznych „pairingach”? Czy Nozaki był jedyną osobą, z którą Sakura miała kontakt i wchodziła w interakcje? A co z Mikorinem, Horim, Kashimą? Przez całą serię bohaterowie spotykali się w różnych sytuacjach, ich stosunek do siebie nawzajem zmieniał się. Wystarczy sobie przypomnieć pierwsze reakcje Sakury na Mikoshibę i jej nieco późniejsze podejście do niego. Plus to, co już zauważył zmrol na temat Horiego i Kashimy, a także Seo i Wakamatsu.
Widać jak wspólna praca nad mangami zbliża poszczególne postacie – ich relacje stają się bardziej koleżeńskie, a mniej oficjalne. Z czasem też, pewna „aura powagi” zostaje zdarta z Nozakiego, to ślicznie widać w zachowaniu Sakury, która na początku traktuje chłopaka z takim typowym shoujowatym uwielbieniem. Ale im więcej czasu z nim spędza, im lepiej poznaje jego wady, a także zauważa jego oderwanie od rzeczywistości, to ślepe uwielbienie zmienia się w taką fajną sympatię, na zasadzie „wiem, że jesteś trochę dziwny, ale i tak cię lubię”.
I na koniec taka mała uwaga – nie do końca rozumiem narzekania na sposób pokazania „związków”. Dla mnie od początku było jasne, że seria naśmiewa się ze wszystkich chwytów, stosowanych w szkolnych romansach, że oto mam przed sobą parodię, a nie kolejne romansidło właśnie. Tymczasem mam wrażenie, że wiele osób potraktowało anime jak kolejną puchatą historyjkę o miłości i strasznie się dziwią, że to nie to. Można nie kapnąć się po dwóch, trzech odcinkach, ale obejrzeć całą serię i jeszcze mieć wątpliwości? Serio, nie rozumiem i zapewne nie zrozumiem nigdy.
Progeusz, super, ale logów z kanału redakcyjnego, tudzież z komunikatorów redaktorów już nie. Naprawdę sądzisz, że Twoja rozmowa z Zegarmistrzem była jedyną, że redakcja olała sprawę i w ogóle nie poruszała tematu? Zdziwiłbyś się.
I tak, wszyscy wiemy, jaką opinię mają o nas użytkownicy, co nie zmienia faktu, że podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Może Wam się nie podobać, ale chwilowo nie planujemy jej zmieniać. Naturalnie jeśli zarzuty się potwierdzą, tekst zostanie usunięty.