x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Dla mnie bomba ;)
Postacie są urocze – wyjątkowo normalne, dlatego wielu osobom mogą nie przypaść do gustu. Główny bohater jest genialny: spokojny, trzeźwo myślący, opanowany i niezwykle sympatyczny. Na pewno nie można go nazwać przebojowym, do bishounena również mu daleko – nosi okulary, nie posiada żadnych wspaniałych mocy, a jego największym osiągnięciem jest bycie przewodniczącym klasy. I nie, to zdecydowanie nie jest typ szkolnego fajtłapy, któremu nic w życiu nie wychodzi – Hajime przyjmuje wszystko takim jakim jest, jest inteligentny i nie mam na myśli tylko wiedzy książkowej, jest otwarty na otoczenie i pełen empatii – po prostu idealny przyjaciel. Wspaniale prezentują się również pozostałe postacie – energiczna i dumna Nayuta, introwertyczna Harumi czy wszędobylski Shun. O Muryo – nowym uczniu, z którym natychmiast zaprzyjaźnia się główny bohater, trudno coś napisać – od początku do końca pozostaje zagadką, ale jest piekielnie sympatyczny na swój wyjątkowo dziwaczny sposób. Zresztą w tej niezwykłej serii brakuje nawet klasycznego czarnego charakteru, wszyscy mają swoje motywy i w gruncie rzeczy trudno odmówić im słuszności.
Graficznie Shingu daleko do ideału, oglądając ma się wrażenie, że seria jest starsza niż w rzeczywistości. Mimo to, ma w sobie sporo uroku, często zaskakuje pomysłowością -specyficzne projekty kosmitów czy bardzo różnorodne projekty postaci. Dodatkowym plusem jest ścieżka dźwiękowa – zarówno spokojna czołówka jak i muzyka grająca w tle idealnie oddają klimat tego anime, są tak charakterystyczne, że nie sposób nie zwrócić na nie uwagi.
Moim zdaniem Shingu to kawał dobrej roboty – to świetna rozrywka, która nie obraża inteligencji widza. Miło od czasu do czasu zobaczyć serię, w której ludzie zachowują się sensownie, kosmici nie są krwiożerczymi bestiami, a „genialne dzieci z supermocami” mają problemy typowe dla nastolatków i nie wymagają leczenia psychiatrycznego. To ciepłe, radosne i pełne humoru anime, które wprawia w wyjątkowo dobry nastrój i nie pozwala się nudzić – gorąco polecam!
Re: DGM
Świetna zabawa :)
Kreska nie zachwyca, ale w sumie miło od czasu do czasu zobaczyć męski pairing, w którym jedna ze stron nie jest zniewieściała do granic możliwości. Poza tym, warto zwrócić uwagę na wyjątkowo śliczne SD – eczki.
Seikimatsu Darling to ciepłe i radosne anime, które podnosi na duchu i skutecznie poprawia humor. Polecam nie tylko fankom wyżej wymienionych gatunków.
Przyzwoite...
Bohaterów nawet polubiłam, są całkiem sensowni i sympatyczni. Shion mnie pozytywnie zaskoczyła – biorąc pod uwagę ile nieszczęść na nią spadło, wykazała się wyjątkowo silnym charakterem i odpornością psychiczną. Poza tym, bardzo ładnie pokazano jej przyjaźń z Ayumi oraz relacje z przybranymi rodzicami.
Chyba największą wadą tej serii jest koszmarna grafika. Postacie są wyjątkowo powykrzywiane i często sprawiają wrażenie jakby właśnie potrącił je pociąg. Twarze to osobna historia (wyjątkowo tragiczna) i ogólnie wydaje mi się, że do rysowania zatrudniono ludzi całkowicie pozbawionych talentu i umiejętności. Muzyka jest całkiem ładna, ale bez rewelacji.
Shion no Ou to przyzwoity zapełniacz czasu. Jeżli ktoś lubi takie „kryminalne” historie, w których więcej się mówi niż robi, to powinien być zadowolony, chociaż o zachwycie można zpomnieć. Poza tym, radzę uważać osobom, które spodziewają się powtórki z Hikaru no Go – to zdecydowanie nie ta liga!
Wyjątkowe dno!
Sami bohaterowie są koszmarni, nie rozumiem jak zgraję takich kretynów można uznać za elitę wojowników?! Pozbawiony mózgu, charakteru i umiejętności bojowych Rikuson, nie zrozumiałby co się do niego mówi, nawet gdyby mu sylabizować. Ryuubi powinien umierać długo i boleśnie – tak infantylnej, irytującej i beznadziejnej postaci ze świecą szukać. Reszta bohaterów nie jest lepsza.
Po grafice na kilometr czuć niski budżet: brzydkie, niedopracowane projekty postaci, z żabimi uśmiechami i krzywymi buziami, nędzna animacja (fatalnie zrobione pojedynki), paskudne tła (z kilkoma wyjątkami). Jedyną dobra rzeczą w tej produkcji jest muzyka, wyjątkowo dobrze dobrana i wykonana – zarówno czołówka jak i śliczny ending, zdecydowanie zasługują na uwagę i gorąco polecam zapoznanie się z nimi osobom, które nie mają zamiaru oglądać serii, naprawdę warto.
Radzę trzymać się od Koutetsu Sangokushi z daleka (chyba że ktoś jest wybitnie odporny na głupotę), ta seria to rasowa chała i nawet świetni seiyuu nie są w stanie jej pomóc. Moim zdaniem da się to oglądać tylko w grupie i to z odpowiednim podejściem (ostatecznie jako zupełnie bezsensowna i absurdalna komedia Koutetsu sprawdza się znakomicie).
Morze angstu...
Mimo wszystko, nawet przyjemnie mi się to oglądało – Vampire Knight to taka guma do żucia dla oczu, można się przy tym nieźle bawić, pod warunkiem że nie oczekuje się zbyt wiele. Gdyby jeszcze tylko nie wynajmowali biednych studentów do rysowania, bo muszę przyznać że grafika i animacja w niektórych momentach wołały o pomstę do nieba. To co zaprezentowano pod koniec (pomijam 13 odcinek) to prawdziwa tragedia, ja naprawdę nie rozumiem, jak można aż tak spaprać całkiem ładne projekty postaci… Za to oprawa muzyczna wyjątkowo przypadła mi do gustu – do czołówki musiałam się przyzwyczaić, ale ending od razu zdobył moje serce – Still Doll to wyjątkowo śliczny i nastrojowy utwór, który idealnie pasuje do Vampire Knight. Nie spodziewam się cudów po drugim sezonie, co nie zmienia faktu, że zapewne i tak go obejrzę. Chociażby po to, żeby popatrzeć sobie na ładniutkie buźki wzdychających melancholijnych bishounenów ;)
Bardzo udana i sympatyczna seria
Re: fajne anime
Dramatyzm jako taki mi nie przeszkadza, ale wszystko w granicach rozsądku. W Shounen Onmyouji pod koniec go nie brakuje, ale nie wygląda to tak, jakby na bohaterów zesłano wszystkie plagi egipskie (na szczęście). Należę do osób, które zżywają się z bohaterami, zwłaszcza kiedy seria im się podoba. I ostatnią rzeczą jaką chciałabym oglądać jest bezsensowna, niczym nie uzasadniona rzeź tychże. Nie lubię też, kiedy seria która przez kilkanaście odcinków jest zwyczajną przygodówką z dużą ilością humoru, nagle zamienia się w tragedię antyczną. Wracając jednak do Shounen Onmyouji – dla mnie to nie dramatyzm czy ilość przelanej krwi decydują o tym, czy zapamiętam anime, a bohaterowie, klimat i to „coś”, co SO zdecydowanie ma. Być może to anime mnie nie zaskoczyło, ale nie żałuję, wolę przewidywalność i schematyczność w sympatycznym wydaniu, niż przykrą niespodziankę.
GH
Co do podziału na seme i uke, to dotyczy on niemal wszystkich postaci, z wyjątkiem głównego pairingu, co daje niezwykle zabawny i uroczy efekt. W ogóle postacie są bardzo sympatyczne i naprawdę nie sposób ich nie polubić. Zgrzytała mi tylko obecność bliźniaków, moim zdaniem są zupełnie niepotrzebni i nawet jako dekoracja się nie sprawdzają. Wydaje mi się, że przy takiej ilości i różnorodności bishounenów, każda miłośniczka przystojnych panów znajdzie coś dla siebie, zwłaszcza, że projekty postaci są wyjątkowo udane.
Gakuen Heaven to świetna seria dla osób, które nie mają pojęcia o shounen ai czy yaoi, a chciałby się dowiedzieć z czym to się je. Moim zdaniem to jedna z najsympatyczniejszych produkcji tego rodzaju i nie uważam czasu poświęconego na jej obejrzenie, za stracony.
ze słoiczka :)
Oprawa graficzna nie powala, niby buźki są ładne, ale z anatomią już znacznie gorzej. Poza tym postacie w szkolnych mundurkach wyglądają jak szafy dwudrzwiowe – istne koszmarki. Ale mają za to pełne szafy ubrań, w których wyglądają o niebo lepiej, nawet zdarza im się zmieniać fryzury! Muzyka bardzo przypadła mi do gustu, zwłaszcza niektóre jazzowe kawałki, chociaż ten gatunek muzyki, akurat w tej serii mnie totalnie zaskoczył. Opening jest całkiem sympatyczny, mimo że tekst nie powala głębią. Ale muszę przyznać, że z piosenek najbardziej wpadła mi w ucho ta, która leciała pod koniec każdego odcinka – Moment, śliczny utwór w starym stylu.
Gorąco polecam Marmoladkę wszystkim miłośniczkom shoujo i nie tylko (okazuje się, że nawet panom może się spodobać (sprawdzone)), to wyjątkowo udana i urocza seria, w sam raz na poprawę nastroju.
Re: Recenzja do niczego
Zapewne nasze posty polecą, jako nie odnoszące się bezpośrednio do serii, ale jako recenzentka i autorka bleachowej recenzji, chciałam coś wyjaśnić. Z tasiemcami jest tak, że rzadko czeka się z pisaniem recenzji do zakończenia emisji serii. Tak było w przypadku Bleacha i Naruto właśnie. Patrząc na datę publikacji tekstu, wnioskuję, że był on pisany przed pojawieniem się pasma filerów. Niestety autor nie jest jasnowidzem i dlatego nie ostrzegł fanów serii ;) Ja miałam więcej szczęścia, pisząc o Bleachu byłam już po łuku z bounto.
Być może kiedyś pojawi się recenzja alternatywna, w której zapewne pojawi się informacja o zapychaczach.
Re: Starość nie radość
Bardzo dziękuję za pozwolenie na dalsze recenzowanie shounenów, z pewnością skorzystam… Co do wątku miłosnego – nie należę do osób którym jest on potrzebny do szczęścia i bardzo się cieszę, że darowano go sobie w BG. Jeszcze jeden porzucony wątek to byłaby lekka przesada, poza tym jakoś nie mogę sobie wyobrazić jak miałby on wyglądać. Jedyna kobieta w tym anime jakoś mnie nie zachwyciła i szczerze powiedziawszy, gdyby nie to że coś tam jej z przodu wystawało, uznałabym ją za faceta.
PS Uważam, że szósteczka dla D Gray – mana jest oceną jak najbardziej słuszną.
Re: Jakim cudem Bus Gamer mógł rozczarować?
Ale ze mnie sklerotyczka, ciągle zapominam, że powinnam oglądać tylko shoujo i magical girls… (dziwi mnie, że tak głupie stereotypy ciągle obowiązują). Właściwie wszystko co chciałam napisać, napisał fm, włącznie z przykładami lepszych OAV. Wiesz, ja się poważnie zastanawiam po co w ogóle powstała ta produkcja, sam pomysł kręcenia serii na podstawie jednego tomu mangi jest ryzykowny i moim zdaniem twórcy nie poradzili sobie. Co do samego wstępu, nie sądziłam że ktoś potraktuje go poważnie…
Onboro Film
Re: ^_^_^_^_^_^_^_^_^
^_^_^_^_^_^_^_^_^
Jedyne zastrzeżenia dotyczą grafiki: rozumiem, że dzieła CLAMP charakteryzują się specyficzną kreską, ale to co w ogóle nie raziło mnie w Tsubasa Chronicle czy wyżej wspomnianej Sakurze, tutaj wkurzało mnie niesamowicie. Były momenty kiedy postacie wyglądały bardzo dobrze, niestety za chwilę zmieniały się w jakieś dziwnie zbudowane stworzenia, które z ludźmi nie mają nic wspólnego. Dla mnie nie wyglądało to jak celowy zabieg, a zwyczajna nieudolność rysowników.
PS Ja chcę Mokonę!
Re: DGM
Skala ocen na Tanuki wynosi od 1 do 10, pół gwiazdki to jeden punkt, także w przeliczeniu D Gray‑man ode mnie otrzymał ocenę 6, od Hisus 9 (IMO ocena zdecydowanie przesadzona). Do tego dochodzi ocena redakcji, która wynosi w zaokrągleniu 7 i ta od czytelników, równa 8. Jak widzisz dosyć duży rozrzut, jeżeli chciałbyś wiedzieć co mniej więcej oznacza dana ocena, zapraszam tutaj – [link][link][/link]
Re: recenzja nr2
Re: kekeke
Owszem, dubbing nie był najwyższych lotów, ale cenzura to nie wymysł polski – taka wersja została zakupiona. Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że Jetix to kanał przeznaczony dla dzieci i to z myślą o nich stacja zakupiła Naruto. Jakoś nie wyobrażam sobie malucha czytającego napisy (lektor to dla mnie już zupełna pomyłka) i o ile mi wiadomo, dzieciakom „bajka” się spodobała. Może Jetixowe Naruto zachęci chociaż część z nich, do zapoznania się z bardziej ambitnymi produkcjami. Gra chyba warta świeczki? :)
Ayatsuri Sakon
Główny bohater jest uroczy – to słowo najlepiej opisuje Sakona. Ukon jest jego idealnym dopełnieniem, gdyby nie to że jest lalką, byłby jednym z najbardziej irytujących bohaterów jakiego można sobie wyobrazić. Relacje między nimi były wspaniale pokazane, zwłaszcza w ostatnich odcinkach. Podobało mi się również, że Sakon był normalnym chłopcem, a nie jakimś superbohaterem, który potrafi skopać tyłek każdemu zbirowi, ale myślenie przekracza jego możliwości. Chodzi o to, że kiedy obrywał, to tracił przytomność i krwawił, a nie z okrzykiem rzucał sie na oprawcę i powalał go jednym ciosem. Osoby, które oczekują dramatycznych pościgów, strzelanin i krwawych scen, powinny sobie to anime stanowczo odpuścić.
Oprawa audiowizualna bardzo przypadła mi do gustu, ani razu nie przewinęłam openingu i endingu. Oba utwory są moim zdaniem świetne – w endingu jestem zakochana, dawno nie słyszałam tak pięknej nastrojowej ballady. Osobiście dałabym przynajmniej oczko wyżej za grafikę, tła są zachwycające, wnętrza dopracowane i szczegółowe, a główne postacie są ślicznie narysowane.
Przy Ayatsuri Sakon bawiłam sie znakomicie, jak dla mnie to prawdziwa perełka. Chociażby za głównego bohatera dam tej serii 9. Wiem że to bardzo wysoka ocena, ale Ayatsuri idealnie trafiło w mój gust i jestem pewna że będę do niego wracać.
La Corda D'Oro
Graficznie La Corda prezentuje się bardzo dobrze. Podobała mi się ciepła, trochę jesienna kolorystyka i nawet tęczowe włosy panów. Bardzo podobał mi się sposób pokazania gry i w ogóle same instrumenty (ciągle mam w pamięci komputerowe efekty z Nodame Cantabile – coś okropnego). Do muzyki też trudno się przyczepić, może OST nie jest jakiś wybitny i pamięta się głównie utwory klasyczne (nie wiedzieć czemu, zaskoczył mnie Wieniawski i to bardzo), ale np. opening bardzo przypadł mi do gustu.
Niezwykle udana seria, dlatego z czystym sumieniem dałam 8, polecam przede wszystkim damskiej widowni, chociaż mój brat również z zainteresowaniem śledził losy bohaterów. Mam cichą nadzieję na kontynuację.
Re: Nuuuuuuuda...
Niestety Shippuden jest bardzo nierówny, kreska była ładna w pierwszych trzech – czterech odcinkach, potem niebezpiecznie zaczęła przypominać tę z pierwszej serii. Aż tak ogromnej zmiany w kolorystyce nie dostrzegłam, niestety graficznie to anime jest bardzo przeciętne. Na dodatek wlecze się strasznie, nie każdy lubi oglądać przez pięć odcinków to samo (walka, która tyle trwa, zamiast wzbudzać zainteresowanie nudzi). Muzyka w Naruto (obydwu seriach) jest nieciekawa (może poza dwoma wyjątkami), nie wiem czym tu się zachwycać. Poza tym porównywanie anime do mangi mija się z celem, to pierwsze nawet się nie umywa.
Wśród shonenów jest mnóstwo zdecydowanie ciekawszych pozycji od Naruto, może warto by się z nimi zapoznać przed wystawieniem tak wysokiej oceny? :)
Re: Nic nadzwyczajnego.
Cieszę się że szanujesz moją opinię na temat LoveCom. Owszem, moja ocena jest dosyć ostra, zaważyły chyba właśnie te środkowe odcinki. Szczerze powiedziawszy ledwo przez nie przebrnęłam, niestety całkiem udana końcówka nie była w stanie zatrzeć przykrego wrażenia jakie pozostawiły (poza tym miałam naprawdę spore oczekiwania co do tej serii).
Risy nie lubię i lubić nie będę, uważam ją za postać pozbawioną charakteru (gdyby była chociaż trochę podobna do Nobu), irytującą i totalnie nie życiową (chociaż jest kilka żeńskich postaci, przy których Risa to niemalże ideał).
Grafika JEST koszmarna (przynajmniej dla mnie), w niektórych odcinkach częściej było widać SD niż normalne rysunki. Gdyby cała seria graficznie była zbliżona do ostatniego odcinka, napewno dostałaby ode mnie punkt więcej.
Też uważam że każdy ma prawo do własnego zdania i cieszy mnie fakt, że są ludzie którzy to rozumieją :)
Nic nadzwyczajnego.
O ile Otani dał się lubić (chociaż to jego przeciągające się niezdecydowanie było irytujące), o tyle Risa jest jedną z najokropniejszych bohaterek jakie widziałam – nie dość że głupia, to jeszcze płacze na okrągło. Chyba nie przebrnęłabym przez LoveCom gdyby nie Nobu – chan i Darling, to jedne z najsympatyczniejszych postaci jakie widziałam.
Grafika nie grzeszy urodą, przypominam sobie zaledwie dwa odcinki w których Koizumi wyglądała naprawdę ładnie. Zdecydowanie przesadzono z SD, postacie często przypominały koszmarki, to przykre że twórcy w inny sposób nie potrafili pokazać emocji. Na plus zaliczam kolorystykę (wszystko było takie ciepłe i radosne) i różne „szczególiki”, np. postacie nie chodziły bez przerwy w tych samych ubraniach, co jest bolączką wielu serii.
Ogólnie całkiem przyzwoite anime, jeżeli ktoś lubi nieskomplikowane komedie romantyczne powinnien być zadowolony. Moim zdaniem nie jest to seria wybitna, czy szczególnie warta uwagi, ale nic się nie straci oglądając ją. Pozycja lekka i w miarę zabawna (chociaż widziałam o wiele lepsze komedie), w sam raz dla relaksu…
ZL
Z całego serca odradzam wszystkim oglądanie Zombie Loan, szkoda czasu i nerwów. Graficznie jest to bardzo słaba rzecz, muzyka jest nieciekawa, a opening bardziej przypomina wycie niż śpiew. Mocno się zawiodłam i w zupełności zgadzam się z recenzją Avellany. Jednocześnie gratuluję twórcom – to prawdziwa sztuka, skopać w ten sposób serię z takim potencjałem.